Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Całkowity zakaz bicia dzieci


Paulka

Jestem  

63 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Jestem

    • za zakazem bicia dzieci.
    • przeciwko zakazowi.


Recommended Posts

No ja mam na to bardzo prostą odpowiedź. Klaps NIE MUSI boleć, wystarczy, że jest czymś czego się nie dostaje na co dzień - tylko wtedy kiedy się coś wyjątkowo przeskrobie.

 

Klaps ma bardziej oddziaływać na psychikę dziecka i być potwierdzeniem tego, że jego ( dziecka ) zachowanie odbiega znacznie od przyjętych norm i granic wyznaczonych przez rodziców niż być nastawionym na zadanie fizycznego bólu.

 

I taka dwulatka kiedy zaczyna rozrabiać ponad normę potrafi już na pytanie, czy chce dostać klapsa za swoje zachowanie, odpowiedzieć NIE i się uspokoić. Wie, że oprócz klapsa tata czy mama nie będą chcieli się z nią przez jakiś czas pobawić czy przytulić.

 

To w zupełności wystarcza.

 

Obawiam sie, ze jesli to wystarcza, to wystarczylaby kazda inna, niekoniecznie "inwazyjna" metoda, natomiast z moich obserwacji wynika, ze na wiele dzieci cos takiego zupelnie nie dziala i wtedy te klapsy musza byc konsekwentnie coraz mocniejsze. Taka spirala prowadzaca donikad. Skoro dziecko jest na tyle spokojne i rozsadne, zeby powiedziec, ze nie chce klapsa, to mogloby tez powiedziec, ze nie chce isc do kata, czy cos podobnego.

 

Najbardziej jednak oburza mnie to, jaka kto ma metode na swoje dzieci, ale to, ze powazny polityk potrafi powiedziec, ze "klaps nie jest niczym zlym". Takie slowa dla rozsadnych ludzi oznaczaja cos powiedzmy w cywilizowanych granicach, natomiast dla wielu jest to kolejne usprawiedliwienie dla tluczenia dzieci bez opamietania. Oczywiscie w celu "wychowania na porzadnego czlowieka". Dobrze, ze Tusk wywolal temat, obojetnie, jakie sa jego intencje, jednak nie wszyscy politycy potrafia sie znalezc w tej dyskusji. I to jest bardzo smutne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 247
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

tabaluga,

Nie dziw sie Zielonookiej, póki co jest tylko teoretykiem.

 

"Nigdy nie mów nigdy" powinno być 11 przykazaniem Dekalogu.

 

Nie zauwazylam zeby tabaluga sie "dziwiła". Ma inne zdanie - poparte doswiadczeniem, etc - fajnie, szanuje to , ale moze nie wkladaj jej słow i pogladów których nie wypowiedziala?

 

Dwa - rozumiem ze wg. Ciebie osoba która nie ma dzieci - nie moze miec pogladów i pomysłu na to jak bedzie w przyszlosci bedzie SWOJE dzieci wychowywac? I powinna stosowac tylko i wylacznie metody tych co juz dzieci maja i sa "hoho i jeszcze troche doswiadczeni zyciowo".

Moze tez bys zauwazyl ze podobne poglady maja i tacy którzy dzieci maja (i to paro letnie)

jak w takim razie im przypniesz łatke "teoretyka"?:D

 

Rozumiem tez ze gdybym miala dziecko od miesiaca, dwóch , trzech - to juz bym nie była "teoretykiem" i moje poglady mialy by "wazność"?!

Bo tak odczytuje (moze blednie) twoja wypowiedz.

 

Trzy - "nigdy nie mówie nigdy" - i bylo by mi milo gdybys zauwazyl ze w poprzednim poscie wyraznie napisalam ze sama jestem ciekawa jak mi wyjdzie wdrazanie moich pomysłów.

inna sprawa ze - jesli nie wyjdzie - bede mocno sama soba rozczarowana

retro - bez przesady - jakos dziwnie znam troche osob które nie wychowauja dzieci klapsem i jakos równie dziwnie znajduja czas na inne rzeczy w zyciu i nie "poswiecaja" sie bezwglednie potomstwu.\

jak bym miala doslownie odczytać twoj post to by wyszlo ze tylko ci co stosuja klapsy maja czas na cokolwiek innego :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retro - bez przesady - jakos dziwnie znam troche osob które nie wychowauja dzieci klapsem i jakos równie dziwnie znajduja czas na inne rzeczy w zyciu i nie "poswiecaja" sie bezwglednie potomstwu.\

jak bym miala doslownie odczytać twoj post to by wyszlo ze tylko ci co stosuja klapsy maja czas na cokolwiek innego :lol:

 

to troche nie tak. mnie chodziło o to, że przypadki idealne fajnie się rozpatruje teoretycznie, ale zycie je koryguje i takie chłodne kalkulowanie i obmyslanie często jest niemożliwe z powodu prozaicznego braku czasu. Na całe szczęście w większości przypadków jest tak jak natura o to zadbała i rodzice instynktownie, bez kalkulacji wybierają prawidłowe warianty postępowania. Chociaż wiedza im to oczywiście znacznie ułatwia. I to dzięki temu jest tak jak piszesz.

To dzięki temu większość dzieci, wobec ktorych stosowano klapsy (bez przesady) nie pamięta o tym i szanuje rodziców i dzięki temu dzieci, wobec których klapsów nie stosowano, ale nie stosowano też bezstresowego wychowania, wyrastają na normalnych, porządnych ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tabaluga,

Nie dziw sie Zielonookiej, póki co jest tylko teoretykiem.

 

"Nigdy nie mów nigdy" powinno być 11 przykazaniem Dekalogu.

 

Nie zauwazylam zeby (...)

 

zielonooka,

 

teoretyk-praktyk; nie, posiadanie dzieci nie uczyni Cie w tej wąskiej "specjalności" dziecio-klapsów praktykiem. Posiadanie dziecka jest oczywiście warunkiem niezbędnym, ale nie wystarczającym. Praktyk to w moim rozumieniu ktoś, kto w pewnym momencie swej przygody z wychowaniem dziecka znalazł sie w sytuacji, w której jedyną, nieodpartą myślą, jakimkolwiek rozwiązaniem było "trzepnę go/ją w doope!" Ta myśl jest pulsującym neonem, jazgocze Ci pod czaszką i w tym hałasie nie dostrzegasz żadnego innego rozwiązania. Czujesz, ze doszłaś do ściany. Nie ważne jak zareagujesz, czy dasz klapsa. Ważne, że stoisz wobec nieuchronności takiego działania. To jest praktyka.

 

Twoje rozważania są w pewnym sensie słuszne, ale jednak czysto akademickie. Twoje stanowisko brzmi mniej więcej tak "dziecku, które urodzę, będę wiązać dwa kucyki z jego długich czarnych włosów i będę je ubierać w różowe sukienki". Ok, można i tak, ale weź pod uwagę, że możesz powić blondwłosego chłopca. Mozesz wdrożyć swoje zamiary, jednak zrobisz z dziecka dziwadło, a juz na pewno z siebie .... no wiesz. Najpewniej więc skorygujesz swoje założenia. Zgoda, wspomniałaś, że nie wiesz co Ci z planów wyjdzie. Ale czynisz to bardziej z asekuranctwa, niż logicznej analizy. Inaczej nie byłoby Ci tak łatwo opowiadać sie po jednej ze stron. Po prostu nie próbujesz zaimplementowac swojej teorii na zróżnicowane typy osobowości dziecka.

 

Fajnie, że tak zdecydowanie obstajesz przy opcji totalnego niedawania klapsów. Ale podam Ci przykład. Sobota wieczorem, właśnie wróciłas do domu, jesteś po sześciu dniach intensywnej, wielogodzinnej pracy. Klienci szaleją, posypało Ci sie kilka terminów. Z niewyspania masz piach pod powiekami, słaniasz się na nogach. Robisz swojemu trzylatkowi kolację. Próbujesz nawiązać z nim rozmowę. Kiepsko Ci to idzie, dziecko juz zmeczone, wrzuca kawałek parówki do kubka z herbatą. Zdziwiona wyławiasz kęs, kładziesz mu na talerz i znów probujesz rozkręcić rozmowę. Dziecko nie reaguje na Twoje słowa, ale wrzuca juz dwa kawałki na raz do herbaty. Cierpliwie je wyjmujesz i wtracasz cos, ze to niedobrze, prosisz zeby przestał i wracasz do rozmowy. Mija czas, przez kilka minut parówka ląduje pietnasty raz w herbacie. Twoje coraz bardziej zdecydowane uwagi nie skutkują. Wreszcie podnosisz nieco głos i dobitnie powtarzasz, że nie wolno wrzucac parówek do herbaty. Czujesz, że nerwy Ci zaczynają odmawiac posłuszenstwa. Dzieciak doskonale wyczuwa Twoj nastrój i jak to w tym wieku widzi swietną okazję do pstoty. Bierze więc kubek i wznosząc się na wyższy poziom przewrotności wlewa herbatę do parówek rechocząc na całe gardło i patrzy Ci hardo w oczy. No i teraz Ty:

a) zaczynasz rechotac razem z nim,

b) wylewasz reszte herbaty na swoj talerz + a)

c) mówisz mu, że jego postępek był wysoce niestosowny i jesteś zszokowana,

d) oswiadczasz, że ten talerz z zawartościa podasz mu równiez na sniadanie i zagrozisz powikłaniami z powodu salmonelli,

e) opowiesz mu o dzieciach w Darfurze,

f) itp...

 

Szczerze mówiąc wątpię, ze wybierzesz cokolwiek z powyższego. Zauważ, że tutaj nikt z rodzicow, ktorzy przyznali się iż incydentalnie ukarali dziecko fizycznie nie powiedzieli, ze taka metodę wychowawcza przyjeli za wiodącą wchodząc w rolę ojca lub matki. Po prostu zycie brutalnie koryguje pewne wyidealizowane idee. Natomiast dziwię się, że tak trudno niektórym hipotetycznie, ale jednak uczciwie przetestowac pewne modele działań w zalezności od łatwoprzewidywalnych warunków brzegowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dwa - rozumiem ze wg. Ciebie osoba która nie ma dzieci - nie moze miec pogladów i pomysłu na to jak bedzie w przyszlosci bedzie SWOJE dzieci wychowywac? I powinna stosowac tylko i wylacznie metody tych co juz dzieci maja i sa "hoho i jeszcze troche doswiadczeni zyciowo".

 

Zielonooka, ja też 20 lat temu miałam dokładnie takie same poglądy jak Ty, w kwestii wychowania SWOICH dzieci. Niestety, życie koryguje marzenia i okazuje się, że nie każde dziecko, (zwłaszcza chłopiec) reaguje na wymowne spojrzenie rodzica i przejmuje się tym, co rodzic ma mu do powiedzenia. Nie uważam się za sadystę ani zwyrodnialca tylko dlatego, że czasem musiałam syna przywołać do porządku za pomocą "przemocy fizycznej" - oczywiście nie dotyczyło to maleństwa kilkumiesięcznego czy dwuletniego.

 

Przerażające jest natomiast to, co widzimy w wiadomościach. Zastanawiam się, czy wcześniej się to nie zdarzało, czy po prostu nie było nagłaśniane.

 

Wszystkim rodzicom życzę miłych, uśmiechniętych dzieci, którym wystarczy zwrócenie uwagi.

Ulka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retro - ok, dzieki za wyjasnienie :)

Ulka - rozumiem, przyjmuje do wiadomosci , ale nadal "upieram sie" :) przy swoim

 

(...)

Twoje rozważania są w pewnym sensie słuszne, ale jednak czysto akademickie. Twoje stanowisko brzmi mniej więcej tak "dziecku, które urodzę, będę wiązać dwa kucyki z jego długich czarnych włosów i będę je ubierać w różowe sukienki". Ok, można i tak, ale weź pod uwagę, że możesz powić blondwłosego chłopca. (...) .

 

sorry ale przytaczajac TAKI argument - zupelnie przestałam rozumiec czemu tak postrzegasz cała sprawe (chyba ze chcesz mi powiedziec ze nie dawanie klapsow ma szanse powodzenia przy cichutkim i grzeczutkim dziecku a przy bj nieposłusznym - 0 szans. I koniec kropka - zero dyskusji )

Zupenie ale sie z toba nie zgadzam i patrzac na przyklad jaki podałes widze ze sie nie porozumiemy bo ani ty nie chcesz zrozumiec moich argumentów (ani ja prawde mowiac nie umiem pojac twoich)

Bywa :)

zaczynam miec podobne podobne odczucie jak Nefer w ostatnim poscie

Wiec moze podobnie jak ona napisze -"spadam z tego watku":) - co prawda nie do wychowywania moich dzieci ale cos tam sobie znajdę :)

(ale nadal przeciwna tezie ze : nawet nie masz co probowac bo i tak ci nie wyjdzie :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)
(ale nadal przeciwna tezie ze : nawet nie masz co probowac bo i tak ci nie wyjdzie )

 

nie sadzę, że KiZ to powiedział.

Ja bym dodał, że fakt, że bedziesz próbować swoje postanowienia wcielac w życie, dają dużą dozę prawdopodobieństwa, że Ci się uda dobrze wychować dzieci, nawet jak tych postanowień nie dotrzymasz. Więc zniechęcanie Cię byłoby absolutnie nie na miejscu i prawdę powiedziawszy nie zauważyłem, aby ktokolwiek to czynił. My po prostu mówimy, ze życie nie jest czarno-białe, tylko ma odcienie szarości. Różne odcienie. I trzeba się z tym pogodzić, no i oczywiście starać się jednak dążyć do bieli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem za bezwzglednym zakazem bicia dzieci-nie uznaję fizycznych metod karcenia. Mam kłopotliwego malucha i jakoś mogłam jej wytłumaczyc bez klapsa, ze do kominka sie nie zbliżamy.... moje dziecko ma swój rytm, nie robi histerii przy myciu, zasypianiu. To mały ludzik, ale traktujemy ja jak pełnoprawnego członka rodziny. Szanujemy ją, jej zmęczenie, jej potrzebe bezpieczeństwa. Klaps byłby dla mnie porazką rodzicielską.

Ostatnio na spotkaniu towarzyskim było miłe małżeństwo z równolatkiem naszego dziecka. Chłopczyk był marudny, płakał, wyginał się... Wykształcona mamusia wymierzyła mu kilka klapsów z komentarzem "nie może nami rządzić!"... Chłopczyk zaczął jeszcze bardziej marudzić, zabierał ze stołu rózne rzeczy. Krzyk, kolejne "nieszkodliwe" klapsy... Cóż, dziecko po prostu było bardzo zmęczone a godzina była późna. Ale rodzice mieli to w d....- "przecież nie może nami rządzić!" Cóż ja mojego dziecka albo nie zabieram na nużące nasiadówki albo zabieram turystyczne łóżeczko z ukochana podusią i maskotką. Za duzo zachodu? cóż dorośli nie zawsze maja ochotę uczestniczyć w imprezach, wyprawach do sklepu itd. I wtedy po prostu nie idą, wykręcaja się...a dziecka nikt nie pyta! Ono musi zaakceptowac wszystko. mama rozkapryszonego chłopczyka wyraziła zazdrość z powodu "ułożenia i charakteru" mojego dziecka, kwitując, że "mam szczęście". Nie głupia kobieto- tylko rozum i szacunek dla swojej małej córki. Prowadzimy wybujałe życie towarzyskie i nie jestem typem matki-polki. Ale słucham swojego dziecka i tak organizuję nasz czas aby było to do zniesienia dla takiego malucha. U nas nie zawsze jest różowo-bywa, że zostawiam ja w łożeczku aby się uspokoiła i wyciszyła. To skutkuje. Moje dziecko ma poczucie rytmu dnia i tym samym bezpieczeństwa. Nie jest wcale spokojniejsze od innych. dziecko ma pierwszenstwo przed znajomymi i takie podejscie skutkuje-na imprezach u mni w domu zostawiam gosci pod opieką małza i w 15 minut dziecko wykąpane i uspane:) znajomi to rozumieją i powielają u siebie. ale na grzeczne dziecko bez bicia trzeba zapracowac...a łatwiej dac klapsa, wytargac za uszy:) tylko to jest błędne koło i tyle. Uprzedzając ataki osób, które stwierdzą że ze starszymi dzieć mi to juz inaczej, odpowiem, że radze sobie ze starszymi również-nie swoimi wprawdzie ale skutecznie:) metodologia w skrócie taka sama: szacunek i poczucie bezpieczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem za bezwzglednym zakazem bicia dzieci-nie uznaję fizycznych metod karcenia. Mam kłopotliwego malucha i jakoś mogłam jej wytłumaczyc bez klapsa, ze do kominka sie nie zbliżamy.... moje dziecko ma swój rytm, nie robi histerii przy myciu, zasypianiu. To mały ludzik, ale traktujemy ja jak pełnoprawnego członka rodziny. Szanujemy ją, jej zmęczenie, jej potrzebe bezpieczeństwa. Klaps byłby dla mnie porazką rodzicielską.

Ostatnio na spotkaniu towarzyskim było miłe małżeństwo z równolatkiem naszego dziecka. Chłopczyk był marudny, płakał, wyginał się... Wykształcona mamusia wymierzyła mu kilka klapsów z komentarzem "nie może nami rządzić!"... Chłopczyk zaczął jeszcze bardziej marudzić, zabierał ze stołu rózne rzeczy. Krzyk, kolejne "nieszkodliwe" klapsy... Cóż, dziecko po prostu było bardzo zmęczone a godzina była późna. Ale rodzice mieli to w d....- "przecież nie może nami rządzić!" Cóż ja mojego dziecka albo nie zabieram na nużące nasiadówki albo zabieram turystyczne łóżeczko z ukochana podusią i maskotką. Za duzo zachodu? cóż dorośli nie zawsze maja ochotę uczestniczyć w imprezach, wyprawach do sklepu itd. I wtedy po prostu nie idą, wykręcaja się...a dziecka nikt nie pyta! Ono musi zaakceptowac wszystko. mama rozkapryszonego chłopczyka wyraziła zazdrość z powodu "ułożenia i charakteru" mojego dziecka, kwitując, że "mam szczęście". Nie głupia kobieto- tylko rozum i szacunek dla swojej małej córki. Prowadzimy wybujałe życie towarzyskie i nie jestem typem matki-polki. Ale słucham swojego dziecka i tak organizuję nasz czas aby było to do zniesienia dla takiego malucha. U nas nie zawsze jest różowo-bywa, że zostawiam ja w łożeczku aby się uspokoiła i wyciszyła. To skutkuje. Moje dziecko ma poczucie rytmu dnia i tym samym bezpieczeństwa. Nie jest wcale spokojniejsze od innych. dziecko ma pierwszenstwo przed znajomymi i takie podejscie skutkuje-na imprezach u mni w domu zostawiam gosci pod opieką małza i w 15 minut dziecko wykąpane i uspane:) znajomi to rozumieją i powielają u siebie. ale na grzeczne dziecko bez bicia trzeba zapracowac...a łatwiej dac klapsa, wytargac za uszy:) tylko to jest błędne koło i tyle. Uprzedzając ataki osób, które stwierdzą że ze starszymi dzieć mi to juz inaczej, odpowiem, że radze sobie ze starszymi również-nie swoimi wprawdzie ale skutecznie:) metodologia w skrócie taka sama: szacunek i poczucie bezpieczeństwa.

 

Swiete slowa. Czesto sie slyszy, ze "dzieci to takie rozwydrzone teraz", a prawda jest taka, ze bardziej te dzieci widzimy, bo rodzice ciagaja je w miejsca zupelnie dla nich nie przeznaczone - sklepy, restauracje, bary. Miejsca, ktore dzieci nudza i mecza, w koncu zaczynaja szukac rozrywki, rozrabiac, krzyczec. Bo koniecznie musza wszedzie z dzieciakami chodzic. Moj znajomy mowil: miejsce dziecka jest w domu dziecka. Cos w tym jest. Sa dzieci, ktore doskonale sie czuja w towarzystwie doroslych (ja taka bylam), ale trzeba umiec zrozumiec specyficzne potrzeby takiego malego czlowieczka, uszanowac jego upodobania kulinarne itd. itd. Wydaje mi sie, ze czesto rodzice kreuja sami sytuacje, w ktorych dzieci musza sie "zle zachowywac", a potem sa strasznie rozczarowani, ze obraz ich rodziny odbiega od obrazka z reklamy Corn Flakes.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i tu sie muszę zgodzić.

 

Mam zwyczaj 1-2 razy w tygodniu umawiać się z przyjaciółką na lunch. Umawiamy się w najbliższym miejscu - jest to niestety Arkadia.

I niestety - pomimo, że to "normalna" restauracja przychodzą tam mamusie z takimi kilku-miesięcznymi oseskami.

Ich sprawa, ale ja nie zamierzam rzucać palenia, żeby chronić ich dzieci przed nałogiem.

W knajpie jest głośno - są dwa telebimy na których lecą śmieszne filny + muzyka na full.

Możecie sobie wybrazić tę mieszankę ( + paląca Nefer).

 

Mamusie mogą wyjść na ogródek - ale po co - tu jest zajebiście.I przychodzą znani ludzie i można Rubika spotkać z wylizującą mu ucho narzeczoną. I kilka gwiazd rocka - no miodzio ! Dzieci dostają spazmów - ale nieeeee weźmie się na rączki pobuja - nadal jest zajebiście. NIe jestem jedyną palącą w lokalu. Dodam, że piętro wyżej jest multum knajp, gdzie jest zakaz palenia.

Ostatnio obserwowałam takie dwie głupie krowy ( wybaczcie, ale inaczej nie mogę tych mamusiek nazwać). Ich biedne dzieci były ze spazmów w kolorze buraczkowym, w końcu dzieciaczki po godzinie walki usnęły. A mamuśki w końcu miały spokój. Nadmieniam - nie było klapsów - był olew.

 

Tego nie rozumiem.

 

Ale , zeby jeździeć samochodem trzeba mieć prawo jazdy. Żeby mieć dzieci nie trzeba niczego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podpisuję się pod stwierdzeniem że klaps jest porażką wychowawczą rodzica.

 

bulgocze we mnie wszystko jak widzę ladne miłe mamusie szrpiace sie z dzieckiem na ulicy - wtedy sobie tylko myśle co musi dziać sie w domu...

 

sama dałam klapsy w doopę moim dzieciom. Synowi bo miał fazę "na żelazko", był mały i żadne ostrzeżenia tłumaczenia nie skutkowały. Klaps tez nie postkutkował ale to był odruch przerażenia. :roll:

 

Córka miała fazę buntu, pruła się w niebogłosy, kładąc się na podłodze i tupiąc nogami z byle powodu. Trwało to niezbyt długo ale na opanowanie tego potzrebowaliśmy metodycznego podejścia i sporo czasu by ją obserwować- wtedy obydwoje dużo pracowaliśmy a opiekunka dodatkowo wzmacniała jej zachowanie - ustępując jej przy każdej takiej awanturze... Podczas uroczystej wizyty u tesciow zdazył się taki spazm i nikt nie mógl sie nawet do niej zbliżyć. Teść u kresu wytrzymałości powiedział że nie można dziecku pozwalać na takie zachowanie i że on na naszym miejscu to by dał jej porządnego klapsa...to były sekundy...mąż podwójnie zdenerwowany wymierzył jej kilka klapsów...

to oczywiscie tylko pogorszyło sytuację...ale pamiętam jak wtedy było mi przykro,wstyd, że do tego dopuściłam...czułam się bezradna ale jednoczesnie winna...

z buntu wyszlismy łagodnie...od tego czasu było miliard hipotetycznych powodów by ukarać w ten sposob syna lub córkę...ale nigdy więcej nie skorzystałam....

wydaje mi się jednak głupie samo wykorzystywanie przewagi siły fizycznej nad kimkolwiek żeby wyładowac swoje frustracje...złośc, niemoc...na dodatek nieefektywne...żenujące...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem za bezwzglednym zakazem bicia dzieci-nie uznaję fizycznych metod karcenia. Mam kłopotliwego malucha i jakoś mogłam jej wytłumaczyc bez klapsa, ze do kominka sie nie zbliżamy.... moje dziecko ma swój rytm, nie robi histerii przy myciu, zasypianiu. To mały ludzik, ale traktujemy ja jak pełnoprawnego członka rodziny. Szanujemy ją, jej zmęczenie, jej potrzebe bezpieczeństwa. Klaps byłby dla mnie porazką rodzicielską.

Ostatnio na spotkaniu towarzyskim było miłe małżeństwo z równolatkiem naszego dziecka. Chłopczyk był marudny, płakał, wyginał się... Wykształcona mamusia wymierzyła mu kilka klapsów z komentarzem "nie może nami rządzić!"... Chłopczyk zaczął jeszcze bardziej marudzić, zabierał ze stołu rózne rzeczy. Krzyk, kolejne "nieszkodliwe" klapsy... Cóż, dziecko po prostu było bardzo zmęczone a godzina była późna. Ale rodzice mieli to w d....- "przecież nie może nami rządzić!" Cóż ja mojego dziecka albo nie zabieram na nużące nasiadówki albo zabieram turystyczne łóżeczko z ukochana podusią i maskotką. Za duzo zachodu? cóż dorośli nie zawsze maja ochotę uczestniczyć w imprezach, wyprawach do sklepu itd. I wtedy po prostu nie idą, wykręcaja się...a dziecka nikt nie pyta! Ono musi zaakceptowac wszystko. mama rozkapryszonego chłopczyka wyraziła zazdrość z powodu "ułożenia i charakteru" mojego dziecka, kwitując, że "mam szczęście". Nie głupia kobieto- tylko rozum i szacunek dla swojej małej córki. Prowadzimy wybujałe życie towarzyskie i nie jestem typem matki-polki. Ale słucham swojego dziecka i tak organizuję nasz czas aby było to do zniesienia dla takiego malucha. U nas nie zawsze jest różowo-bywa, że zostawiam ja w łożeczku aby się uspokoiła i wyciszyła. To skutkuje. Moje dziecko ma poczucie rytmu dnia i tym samym bezpieczeństwa. Nie jest wcale spokojniejsze od innych. dziecko ma pierwszenstwo przed znajomymi i takie podejscie skutkuje-na imprezach u mni w domu zostawiam gosci pod opieką małza i w 15 minut dziecko wykąpane i uspane:) znajomi to rozumieją i powielają u siebie. ale na grzeczne dziecko bez bicia trzeba zapracowac...a łatwiej dac klapsa, wytargac za uszy:) tylko to jest błędne koło i tyle. Uprzedzając ataki osób, które stwierdzą że ze starszymi dzieć mi to juz inaczej, odpowiem, że radze sobie ze starszymi również-nie swoimi wprawdzie ale skutecznie:) metodologia w skrócie taka sama: szacunek i poczucie bezpieczeństwa.

 

a teraz pomyśl, ze masz dzieci trzy sztuki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

a teraz pomyśl, ze masz dzieci trzy sztuki.

 

albo 4, jak my:):):)

 

ale co ciekawe, klaps, to nam sie zdarzał przy pierwszej córce....

 

a co może niektórych zdziwi, jest nam o wiele łatwiej wychowywac dzieci, odkąd jest ich kilkoro a nie jedno, chocby dlatego że same sie bawią, same czesto potrafią sobie zoorganizowac zabawę, to one nas zaskakują że wymyślą dzis teatr, dziś w czarodzieja..., to my na placu zabaw odpoczywamy, a często jak patrzę na umęczonych, nie odpuszczających o krok swoje dziecka rodziców jedynaka to mi żal tych ludzi że mają jedno dziecko na swoją udręke, bo takiemu jedynakowi to rodzic musi organizowac czas..., nie wspominając że nasze dzieci są jak dla nas zbyt uspołecznione i odważne....

 

ale jest system kar (czasem wystarczy słowo, nie oglądniesz dobranocki), nagród, klapsów było kilka ale tylko w wyjątkowych sytuacjach, nie wyobrażam sobie że miałabym być za to UKARANA, dzieci przede wszystkim mają ułożony plan dnia, śniadanie, przedszkole, powrót, obiad, zabawa, dobranocka i SPAĆ

 

najgorsza przemoc w życiu, Gabrysia wyrwała się i biegła w kierunku jezdni, gdy zobaczyła że biegnę za nią, zaczęła szybciej z śmiechem biec wprost pod samochód, dosłownie w ostatniej chwili złapałam ją i szarpnęłam od samochodu do siebie..., to były już ostatnie pół metra od jezdni.... i co gdyby wprowadzić nowe przepisy, zobaczyłby mnie policjant i oddał do sądu?????

 

każdy jest przeciwnikiem bicia dzieci, niech po prostu wykonują zapisy z kodeksu karnego, a nie tworza kolejne puste prawo....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
[ale jest system kar (czasem wystarczy słowo, nie oglądniesz dobranocki),

 

...................

, to były już ostatnie pół metra od jezdni....

 

.

 

:D

rozumię, rozumię...dotyczy to także obejrzywania innych bajek i zakazu wypijania pół litry ulubionego soczku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem za bezwzglednym zakazem bicia dzieci-nie uznaję fizycznych metod karcenia. Mam kłopotliwego malucha i jakoś mogłam jej wytłumaczyc bez klapsa, ze do kominka sie nie zbliżamy.... moje dziecko ma swój rytm, nie robi histerii przy myciu, zasypianiu. To mały ludzik, ale traktujemy ja jak pełnoprawnego członka rodziny. Szanujemy ją, jej zmęczenie, jej potrzebe bezpieczeństwa. Klaps byłby dla mnie porazką rodzicielską.

Ostatnio na spotkaniu towarzyskim było miłe małżeństwo z równolatkiem naszego dziecka. Chłopczyk był marudny, płakał, wyginał się... Wykształcona mamusia wymierzyła mu kilka klapsów z komentarzem "nie może nami rządzić!"... Chłopczyk zaczął jeszcze bardziej marudzić, zabierał ze stołu rózne rzeczy. Krzyk, kolejne "nieszkodliwe" klapsy... Cóż, dziecko po prostu było bardzo zmęczone a godzina była późna. Ale rodzice mieli to w d....- "przecież nie może nami rządzić!" Cóż ja mojego dziecka albo nie zabieram na nużące nasiadówki albo zabieram turystyczne łóżeczko z ukochana podusią i maskotką. Za duzo zachodu? cóż dorośli nie zawsze maja ochotę uczestniczyć w imprezach, wyprawach do sklepu itd. I wtedy po prostu nie idą, wykręcaja się...a dziecka nikt nie pyta! Ono musi zaakceptowac wszystko. mama rozkapryszonego chłopczyka wyraziła zazdrość z powodu "ułożenia i charakteru" mojego dziecka, kwitując, że "mam szczęście". Nie głupia kobieto- tylko rozum i szacunek dla swojej małej córki. Prowadzimy wybujałe życie towarzyskie i nie jestem typem matki-polki. Ale słucham swojego dziecka i tak organizuję nasz czas aby było to do zniesienia dla takiego malucha. U nas nie zawsze jest różowo-bywa, że zostawiam ja w łożeczku aby się uspokoiła i wyciszyła. To skutkuje. Moje dziecko ma poczucie rytmu dnia i tym samym bezpieczeństwa. Nie jest wcale spokojniejsze od innych. dziecko ma pierwszenstwo przed znajomymi i takie podejscie skutkuje-na imprezach u mni w domu zostawiam gosci pod opieką małza i w 15 minut dziecko wykąpane i uspane:) znajomi to rozumieją i powielają u siebie. ale na grzeczne dziecko bez bicia trzeba zapracowac...a łatwiej dac klapsa, wytargac za uszy:) tylko to jest błędne koło i tyle. Uprzedzając ataki osób, które stwierdzą że ze starszymi dzieć mi to juz inaczej, odpowiem, że radze sobie ze starszymi również-nie swoimi wprawdzie ale skutecznie:) metodologia w skrócie taka sama: szacunek i poczucie bezpieczeństwa.

 

brawo :D

Bardzo mi sie podoba takie podejście,

A co do opisanej sytuacji :evil:

Zgadzam sie z tobą i Nefer - czy ludzie nie mają wyobraźni zabierając dzieci w takie miejsca? Jak chcą do restauracji niech idą do takiej z placem zabaw, przeznaczonymi dla rodzin z dziecmi...

A tak - zawsze dzieci są winne, bo marudzą, bo nieznośne... eh :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że tak zdecydowanie obstajesz przy opcji totalnego niedawania klapsów. Ale podam Ci przykład. Sobota wieczorem, właśnie wróciłas do domu, jesteś po sześciu dniach intensywnej, wielogodzinnej pracy. Klienci szaleją, posypało Ci sie kilka terminów. Z niewyspania masz piach pod powiekami, słaniasz się na nogach. Robisz swojemu trzylatkowi kolację. Próbujesz nawiązać z nim rozmowę. Kiepsko Ci to idzie, dziecko juz zmeczone, wrzuca kawałek parówki do kubka z herbatą. Zdziwiona wyławiasz kęs, kładziesz mu na talerz i znów probujesz rozkręcić rozmowę. Dziecko nie reaguje na Twoje słowa, ale wrzuca juz dwa kawałki na raz do herbaty. Cierpliwie je wyjmujesz i wtracasz cos, ze to niedobrze, prosisz zeby przestał i wracasz do rozmowy. Mija czas, przez kilka minut parówka ląduje pietnasty raz w herbacie. Twoje coraz bardziej zdecydowane uwagi nie skutkują. Wreszcie podnosisz nieco głos i dobitnie powtarzasz, że nie wolno wrzucac parówek do herbaty. Czujesz, że nerwy Ci zaczynają odmawiac posłuszenstwa. Dzieciak doskonale wyczuwa Twoj nastrój i jak to w tym wieku widzi swietną okazję do pstoty. Bierze więc kubek i wznosząc się na wyższy poziom przewrotności wlewa herbatę do parówek rechocząc na całe gardło i patrzy Ci hardo w oczy. No i teraz Ty:

a) zaczynasz rechotac razem z nim,

b) wylewasz reszte herbaty na swoj talerz + a)

c) mówisz mu, że jego postępek był wysoce niestosowny i jesteś zszokowana,

d) oswiadczasz, że ten talerz z zawartościa podasz mu równiez na sniadanie i zagrozisz powikłaniami z powodu salmonelli,

e) opowiesz mu o dzieciach w Darfurze,

f) itp...

 

Szczerze mówiąc wątpię, ze wybierzesz cokolwiek z powyższego. Zauważ, że tutaj nikt z rodzicow, ktorzy przyznali się iż incydentalnie ukarali dziecko fizycznie nie powiedzieli, ze taka metodę wychowawcza przyjeli za wiodącą wchodząc w rolę ojca lub matki. Po prostu zycie brutalnie koryguje pewne wyidealizowane idee. Natomiast dziwię się, że tak trudno niektórym hipotetycznie, ale jednak uczciwie przetestowac pewne modele działań w zalezności od łatwoprzewidywalnych warunków brzegowych.

 

odp z) zabieram parówkę i/lub herbatę?

:roll:

Czasami najprostsze rozwiązanie jest najlepsze :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[ale jest system kar (czasem wystarczy słowo, nie oglądniesz dobranocki),

 

...................

, to były już ostatnie pół metra od jezdni....

 

.

 

:D

rozumię, rozumię...dotyczy to także obejrzywania innych bajek i zakazu wypijania pół litry ulubionego soczku.

 

Ktos tu kiedys nie dostal klapsa za zle wyniki w nauce jezyka polskiego. :wink:

 

odp z) zabieram parówkę i/lub herbatę?

 

Odp. x) sam sobie daje klapsa za niezdrowe zywienie swoich dzieci tlustymi parowkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

 

odp z) zabieram parówkę i/lub herbatę?

 

Odp. x) sam sobie daje klapsa za niezdrowe zywienie swoich dzieci tlustymi parowkami.

 

:lol: :lol: :wink:

 

Pomyślałam o tym, ale nie napisałam, bo...czasami ten karmię dzieci berlinkami :oops: :wink:

E tam!

Może jedynie niepatriotyczne, tak dziecko germańskim pokarmem żywić :wink:

Że zacytuję : z śmiechem trzeba więc pobiec po kiełbasę krakowską albo dorsza polskiego po 8 zł..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...