Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

woj. mazowieckie - historia jednego zlecenia


Recommended Posts

Ostrzegam forumowiczów przed człowiekiem z forum o nicku "kakaowy" - kręci się w okolicy warszawskiej Białołęki. Pod tym nickiem kryje się dwóch panów . Odpowiedzieli na moją prośbę o namiary na glazurników i uzgodnili wykonanie roboty. I zaczął się cyrk - okazało się, że ci panowie nawet nie dotykają pracy tylko przywożą kogoś a sami stoją i się patrzą (dokładnie tak to wygląda) i nie byłoby w tym nic złego, jeśli byliby mistrzami organizacji pracy, niestety - dramat. No i oczywiście rozliczanie - co tydzień potrzebowali się rozliczać z pracownikiem w rezultacie wzięli więcej niż było zrobione (moja wina przyznaję). Po czym pracownik zrezygnował ze współpracy, a Kakaowy nie zareagował - zostałem z rozgrzebaną, przepłaconą robotą. Niestety odmówił oddania nadpłaconych pieniędzy, nie wspomnę o sposobie w jaki to zrobił.

Odradzam wszystkim tych ludzi - trzeba być idiotą, żeby brać robotę z forum i tak partaczyć. Niech to będzie miejsce promujące uczciwych i solidnych wykonawców, a nie pożałowania godnych cwaniaków i partaczy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 123
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ostrzegam forumowiczów przed człowiekiem z forum o nicku "kakaowy" - kręci się w okolicy warszawskiej Białołęki. Pod tym nickiem kryje się dwóch panów . Odpowiedzieli na moją prośbę o namiary na glazurników i uzgodnili wykonanie roboty. I zaczął się cyrk - okazało się, że ci panowie nawet nie dotykają pracy tylko przywożą kogoś a sami stoją i się patrzą (dokładnie tak to wygląda) i nie byłoby w tym nic złego, jeśli byliby mistrzami organizacji pracy, niestety - dramat. No i oczywiście rozliczanie - co tydzień potrzebowali się rozliczać z pracownikiem w rezultacie wzięli więcej niż było zrobione (moja wina przyznaję). Po czym pracownik zrezygnował ze współpracy, a Kakaowy nie zareagował - zostałem z rozgrzebaną, przepłaconą robotą. Niestety odmówił oddania nadpłaconych pieniędzy, nie wspomnę o sposobie w jaki to zrobił.

Odradzam wszystkim tych ludzi - trzeba być idiotą, żeby brać robotę z forum i tak partaczyć. Niech to będzie miejsce promujące uczciwych i solidnych wykonawców, a nie pożałowania godnych cwaniaków i partaczy

smutne...........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Napisze wiec, jak to wygladalo naprawde. Ostrzegam, ze bedzie dlugie.

 

11 kwietnia odpowiedzialem na prosbe 'mckwadrat' o glazurnika. Moj akurat konczyl powierzone mu zadania i moglby popracowac u p. Marcina. Umowilismy sie na spotkanie, pojechalem obejrzec co jest do zrobienia.

 

A do zrobienia bylo sporo. Dwie lazienki, garaz, hall, salon, kuchnia - wszystko mialo zostac wylozone plytkami. Okolo 120 m^2. Wedlug inwestora, wszedzie proste ukladanie, bez zadnych udziwnien. Jedynie w przypadku garazu mial powstac wzor - dwa pasy wzdluz pomieszczenia przedzielone plytkami innego koloru. Do tego:

- w lazience na dole: zabudowa kg pod umywalke, geberit, brodzik i montaz kabiny

- w lazience na gorze: zabudowa kg pod wanne + schodek, dwa geberity.

 

W toku negocjacji zaproponowalem cene 65 zl/m^2 ulozenia plytek oraz 1500 zl za w/w czynnosci i bialy montaz, co dawalo sume 9300 zl. Jako, ze obie lazienki byly niezbyt skomplikowane, w cenie ukladania plytek znalazlo sie takze robienie otworow i szlify. Pan Marcin nie zgodzil sie na moja cene. Nastepna moja propozycja bylo 8000 zl (~54 zl/m^2, usrednijmy ze jest to 50) i ta propozycja zostala zaakceptowana. Z p. Marcinem ustalilismy, ze platnosci beda odbywac sie w cyklach tygodniowych za wykonane prace. Na poczatku maja przystapilismy do pracy.

 

I zaczął się cyrk - okazało się, że ci panowie nawet nie dotykają pracy tylko przywożą kogoś a sami stoją i się patrzą (dokładnie tak to wygląda)

Czlowiek, ktory pracowal u p. Marcina byl moim podwykonawca, ktoremu znajdowalem zlecenia i ktory pomagal mi w razie, gdyby moich dwoch etatowych glazurnikow nie dawalo sobie rady. Trudno oczekiwac, zebym pomagal w pracy czlowiekowi, ktory de facto jest osobna firma i 'bierze na siebie' wykonanie calego konkretnego zlecenia. Ja dostarczam mu prace i daje narzedzia do jej wykonania, on wykonuje zlecenie. Prosty i klarowny uklad, ktory zreszta nie powinien obchodzic inwestora. Nie musialem tam pracowac fizycznie, wystarczylo ze na 10 godzin pracy tego czlowieka zagladalem na budowe 4-5 razy aby miec wszystko pod kontrola. Dodatkowo i pan Marcin mogl kontrolowac cala sytuacje, gdyz wymienili sie z moim czlowiekiem numerami telefonow i w razie potrzeby dzwonili do siebie.

 

i nie byłoby w tym nic złego, jeśli byliby mistrzami organizacji pracy, niestety - dramat.

Jedyna przeszkoda w naszej organizacji pracy byl sam inwestor.

 

Zacznijmy moze od tak prozaicznej sprawy, jak dostep do toalety, wody i materialu. Podczas naszych ustalen p. Marcin obiecywal, ze na dniach zainstaluje w domu hydrofor i bedzie mozna korzystac z wody. Pracowalismy u niego przez ponad 3 tygodnie i hydrofora nadal nie bylo. Po wode trzeba bylo chodzic do drugiego domu oddalonego o jakies 150 metrow i nosic ja w plastikowych baniakach.

 

Dostep do toalety - mozliwy w w/w domu, jednak kilkakrotnie zdarzylo sie, ze drzwi byly zamkniete i nikt nie otwieral. Na budowie nie bylo zadnego toi-toia. O ile z powodu sikania pod drzewem nikomu jeszcze korona z glowy nie spadla, o tyle w przypadku 'grubszej sprawy' szukanie odpowiednich krzakow - wydaje mi sie rzecza nieodpowiednia. Mamy XXI wiek, a nie XIX.

 

Material, ktory mial byc na miejscu, a bylo kilka workow kleju i pare paczek z plytkami. Pan Marcin mial sukcesywnie przynosic nam potrzebny material - umawialismy sie, ze materialy MAJA BYC na miejscu. Zrobil to dwa razy - za pierwszym razem kilka paczek plytek, za drugim razem dwa worki kleju. Po cala reszte - czyli jakies 70 paczek gresu i worki z klejem - musial chodzic moj czlowiek do szopy oddalonej o jakies 100 metrow od miejsca pracy.

 

Kolejna rzecz, jesli chodzi o organizacje pracy. Obaj panowie mieli do siebie numery telefonow i kontaktowali sie ze soba, wiec p. Marcin mial bezposredni wplyw na to, co sie dzieje u niego w domu. Rzecz wygladala tak, ze rano polecilem mojemu czlowiekowi zrobienie pracy A, natomiast potem okazywalo sie, ze dzwonil inwestor i chcial zeby dzis koniecznie wykonywac prace B. Taka sytuacja zdarzyla sie kilka razy, a wg mnie nie powinna sie zdarzyc ani razu bez uzgodnienia tego ze mna. Okazalo sie dopiero po fakcie, ze p. Marcin ma do nas o to pretensje! Wg niego to, ze on rozwalal ustalony plan pracy to... nasza wina.

 

No i oczywiście rozliczanie - co tydzień potrzebowali się rozliczać z pracownikiem w rezultacie wzięli więcej niż było zrobione (moja wina przyznaję).

Platnosci w cyklach tygodniowych byly umowione na samym poczatku i zgodzil sie Pan na nie, wiec nie mozna miec do nas o to pretensji. Po drugie, umawialismy sie ze bedzie Pan placil za wykonane prace. Po trzecie, poza jednym jedynym razem, nigdy nie wyplacal Pan tyle ile ja chcialem - zawsze bylo cos in minus - wiec chyba uznawal Pan, ze nie nalezy mi sie tyle pieniedzy, ile zadam, a przeciez umawialismy sie ze placi Pan w miare postepu prac. Nigdy tez nie uzylem szantazu typu "zaplac, albo odejdziemy". Mial Pan nad tym 100% kontrole. O co teraz pretensja?

 

Po czym pracownik zrezygnował ze współpracy, a Kakaowy nie zareagował

Jest to klamstwo. Poklocilem sie z moim glazurnikiem na gruncie prywatnym, a ten sie na mnie obrazil. O tym, ze nie przyszedl do pracy dowiedzialem sie dopiero od p. Marcina okolo 8:30 rano. Kilka minut wczesniej dzwonilem do niego i zapewnial mnie, ze jest w pracy. Od kilku dni dojezdzal sam, wiec nie mialem powodu zeby mu nie wierzyc, szczegolnie ze poklocilismy sie kilka dni wczesniej, a on odszedl we wtorek; w poniedzialek byl w pracy, wiec nie przypuszczalem ze odejdzie. Nie zareagowalem?

 

Od razu jeszcze podczas pierwszej rozmowy telefonicznej obiecalem, ze poszukam nowego glazurnika. Obecny odszedl we wtorek 20 maja, przed drugim dlugim weekendem, wiec znalezienie nowego "na juz" moglo stanowic problem. Niemniej jednak jeszcze tego samego dnia obdzwonilem wszystkich znajomych wykonawcow i czekalem na odpowiedz, czy maja kogos wolnego do podeslania na kilka dni. Inwestor przy naszej rozmowie tel. od razu byl wobec mnie niegrzeczny i bardzo wulgarny.

 

Jeszcze tego samego dnia staralem sie porozumiec z tym czlowiekiem, ktory do tej pory wykonywal prace u p. Marcina. Osoba ta potwierdzila z cala stanowczoscia ze jest gotowa dokonczyc wszystkie prace w ramach tych pieniedzy ktore zostaly do zarobienia, pod warunkiem, ze ja juz nie bede sie w to angazowal. Zgodzilem sie i od razu zadzwonilem do inwestora, ktory powiedzial, ze skoro uklad miedzy nami ma sie zmienic, to ja mam mu oddac wszystkie pieniadze jakie od niego wzialem! Na to nie moglem przystac.

 

W nowym tygodniu spotkalem sie z p. Marcinem, który postanowil, ze bezprawnie przetrzyma moje narzedzia warte okolo 2000 zl (sama maszyna do ciecia glazury - ponad 1000 zl) na poczet mojego wyimaginowanego 'dlugu' wobec niego. Przed naszym spotkaniem, kiedy juz wiedzialem o zamiarze zatrzymania moich narzedzi, zadzwonilem na Policje, ktora potwierdzila moja racje i wyrazila gotowosc do interwencji.

 

Podczas tego spotkania p. Marcin zmienil stanowisko znane z pierwszej rozmowy tel. i powiedzial, ze mamy trzy opcje do wyboru: rozstac w pokoju o ile zaplacimy mu 1000 zl, dokonczyc prace, rozstac sie w niemilej atmosferze. Jezeli mielibysmy oddawac jakies pieniadze tytulem rzekomej 'nadplaty', to napewno nie 1000 zl - jednak p. Marcin nie byl skory do negocjacji. Wymyslil, ze mamy dac 1000 zl i koniec, zero rzeczowej dyskusji.

 

Jako, ze byl jeszcze cien szansy na wspolprace, przystalismy na druga propozycje. W tym samym tygodniu umowilem sie z szescioma glazurnikami, z czego tylko dwoch przyszlo na umowione ze mna spotkanie. Jeden sie nie nadawal, z drugim - po obejrzeniu jego prac - pojechalem w czwartek do inwestora aby pokazac mu co jest do zrobienia. Niestety - odmowil dokanczania po kims - co zreszta dokladnie slyszal stojacy obok nas ojciec p. Marcina.

 

W czwartek udalo mi sie tez odzyskac - nie bez klopotow - maszyne do ciecia glazury - reszta narzedzi zostala. Pan Marcin zgodzil sie na zabranie przeze mnie maszyny - nic nie zrobilem wbrew jego woli. Pozostal mi jeszcze jeden kontakt ktory mialem umowiony na spotkanie u p. Marcina w sobote okolo poludnia. W piatek konczyli swoje zlecenie i mogli podjac sie nowego od poniedzialku. Pan Marcin o tym wiedzial, mimo to zadzwonil w sobote rano i powiedzial, ze nie ma ochoty ze mna dalej wspolpracowac.

 

Spytalem co z pozostalymi narzedziami (wiertarka, halogen, gabki, gumy, grzebienie, duzy aluminiowy katownik, etc.) - okazalo sie, ze dzien lub dwa dni wczesniej na budowe przyjechal moj byly wspolpracownik, ktoremu p. Marcin wydal wszystkie moje narzedzia bez pytania mnie o zgode!

 

zostałem z rozgrzebaną, przepłaconą robotą.

Zostal Pan z rozgrzebana, ale nie z przedplacona robota. Z mojego punktu widzenia to Pan chcial mnie oszukac. Na co sie umawialismy - napisalem na samym poczatku tego przydlugiego posta, natomiast w trakcie prac okazalo sie, ze:

 

- w lazience na dole nie bedzie 'prostego ukladania', a jakies szklane dekory

- w salonie nie bedzie 'prostego ukladania', tylko wzory-dywaniki z roznych plytek i wklejanie dekorow (notabene mniejsze o 2 mm od reszty plytek) oddzielajacych plytki

- w lazience na gorze nie bedzie zwyklej obudowy wanny i schodka, ale jeszcze miejsce na duza donice i slup do samego sufitu

- w garazu i kotlowni maja byc cokoly, ktore mamy docinac z plytek

- wody nie ma na miejscu, a kawal drogi dalej

- materialu nie ma na miejscu, a kawal drogi dalej.

 

I Pan ma czelnosc mi mowic, ze myslal Pan, ze jak podawalem cene za m^2 to byla to cena ryczaltowa za jakiekolwiek plytki, ulozone w jakikolwiek wzor, na jakimkolwiek podlozu, zawierajaca oprocz tego co sie umowilismy (czyli szlify i otwory) takze ciecie cokolow, wyrownywanie podloza, wycinanie wzorkow i wszystko inne co Pan sobie wymysli!

 

W sumie zaplacil nam Pan 4000 zl za:

- przesuniecie dwoch punktow elektrycznych

- przesuniecie jednego punktu hydraulicznego

- ulozenie 72 m^2 terakoty bez fugowania (nie licze zle polozonej fugi w garazu ktora zobowiazalem sie naprawic; m.in. to byl jeden z powodow mojej klotni z podwykonawca)

- w tych 72 m^2 zawieraja sie dwa "dywany" z ciemnych plytek w salonie i wklejenie ok. 12 mb dekorow

- ciecie z plytek ponad 90 cokolow i wklejenie ich

- montaz i podlaczenie 3 geberitow

- kompletne obudowy w/w stelazy, wystarczy tylko przykrecic plyty

- wykonanie blatu z kg pod umywalke w lazience na dole

- praktycznie kompletne wykonanie obudowy wanny + schodka + miejsca na doniczke + slupa; wystarczy tylko przykrecic plyty

- inne utrudnienia o ktorych pisalem na poczatku

 

Nie uwazam, zebym byl cokolwiek Panu winien.

 

Niestety odmówił oddania nadpłaconych pieniędzy, nie wspomnę o sposobie w jaki to zrobił.

A moze wspomni Pan o sposobie w jaki rozmawial z nami, lub jak to robil Pana ojciec? Gdyby chciec zamazac wszystkie przeklenstwa i wyzwiska, to zdania skladalyby sie praktycznie z samym kropek.

 

Na koniec odniose sie jeszcze do poprzedniego postu uzytkownika 'mckwadrat' w tym watku, dotyczacego 'ekipy p. Sławka Krakowskiego z okolic Nasielska (Gąsocina)' - jak moze Pan pisac o tym, ze ten czlowiek zle uklada glazure, skoro nie ulozyl on u Pana ani jednej plytki? Wiem dokladnie jaki stan zastalem u Pana w domu - nie lezala ani jedna plytka, natomiast gladzie gipsowe na scianach ktore rzekomo sa zle wykonane - zrobione sa dobrze. Mozna przyczepic sie jedynie do tynkow. Z nim postapil Pan tak samo jak ze mna?

 

Panska wiarygodnosc jest dla mnie bliska zeru. Mam nadzieje, ze po przeczytaniu tego posta dla innych tez bedzie. To nie jest miejsce, gdzie moze Pan wyladowywac swoje frustracje po tym kiedy ktos nie chce przystac na panskie chore warunki.

 

Przepraszam za tak dlugi post, ale postanowilem dokladnie wyjasnic wszystkie kwestie godzace w moje dobre imie.

 

KR

 

PS. Nie przypominam sobie, zebym zezwolil Panu na udostepnianie komukolwiek moich danych osobowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem owym " podwykonawcą " o którym mowa w tym poście. Niestety nie mogę sie zgodzić na pewne wypowiedzi p.kakowego. Mijają sie one z prawdą.

Nie bede sie bawił w adwokata ani p. kakaowego ani p. mckwadrat.

Natomisat jesli chodzi o chęć dokonczenia prac u p. mckwadrat jak najbardziej bylem za pod warunkiem nie uczestniczenia w tym zleceniu p. kakaowego

( konflikt interesow, brak komunikacji, )

Dostalem kilka opcji do wyboru dokonczenia tej pracy przez p. kakaowego niestety zadna nie byla dla mnie korzystna.

Narzedzia od p. Marcina zabralem tylko dlatego iz p. kakaowy mial moje narzedzia na innej budowie mówimy tutaj o ( łata 2.5 m , przedłuzacz, wiertarka, katownik i halogen) po rozmowie telefonicznej powiadomilem ze jestem w posiadaniu tych narzedzi i wyrazam chec zwrócenia w zamiam za zwrot moich narzedzi do dzis cisza.

Chcialem tez sprostowac:

 

 

Czlowiek, ktory pracowal u p. Marcina byl moim podwykonawca, ktoremu znajdowalem zlecenia i ktory pomagal mi w razie, gdyby moich dwoch etatowych glazurnikow nie dawalo sobie rady. Trudno oczekiwac, zebym pomagal w pracy czlowiekowi, ktory de facto jest osobna firma i 'bierze na siebie' wykonanie calego konkretnego zlecenia. Ja dostarczam mu prace i daje narzedzia do jej wykonania, on wykonuje zlecenie.

 

Niestety do narzedzi w/w trzeba jeszcze dopisac naszyne do ciecia glazury.

I to sa wszystkie narzedzia które uzyczył mi p. kakaowy.

Cala rezszta narzedzi potrzebna do ukladania fugowania szlisowania plytek, montazu stelazy, geberitow, kucia etc... byla i jest moja własnością.

Nigdy tez ni ebyla spisana miedzy nami zadna umowa podwykonawcza, rozlicznay z pracy bylem jak reszta pracownikow.

 

Powodem zrezygnowania mojego z pracy u p. kakaowegobyla kłotnia o płytki w garazu p. mckwadrat ( sprawa płytek zostala już pozytywnie wyjaśniona z p. mckwadrat).

 

Chcę tez nadmienić że zdecydowałem sie na dokonczenie u p. mckwadrat prac opisanych w poscie p.kakowego. Uważam ze chcac byc uczciwym i solidnym czlowiekiem nie mogłem zostawic p. mckwadrat z rozgrzebaną robotą.

 

Chcac wyprzedzic pewne wypowiedzi do tego postu. Pragnę odesłać wszystkich zainteresowanych opinia na moj temat do p. mckwadrat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narzedzia od p. Marcina zabralem tylko dlatego (...)

Nie mam do Ciebie o to żadnej pretensji i to zostało wyjaśnione tydzień temu w sobotę podczas rozmowy telefonicznej. Napisałem wyraźnie co mi się nie podobało - zachowanie p. Marcina który wydał obcej osobie moje narzędzia bez informowania mnie o tym i bez pytania mnie o zgodę.

Chcę tez nadmienić że zdecydowałem sie na dokonczenie u p. mckwadrat prac opisanych w poscie p.kakowego. Uważam ze chcac byc uczciwym i solidnym czlowiekiem nie mogłem zostawic p. mckwadrat z rozgrzebaną robotą.

 

Chcac wyprzedzic pewne wypowiedzi do tego postu. Pragnę odesłać wszystkich zainteresowanych opinia na moj temat do p. mckwadrat.

Dobroduszny sie znalazł! Eh...

 

Trzeba było wcześniej tak gadać. Teraz już rozumiem, dlaczego kłótnia o taką błachostkę (bo obaj wiemy, że nie płytki były tu głównym powodem, przynajmniej z tego co mi mówiłeś) przerodziła się w taką hryję...

 

Jeżeli dogadałeś się Jacku za naszymi plecami z p. Marcinem, to - tą uwagę kieruję do obu panów - trzeba było tą sprawę załatwić z nami jak cywilizowani ludzie, a nie robiąc takie cyrki i - tą uwagę kieruję tylko do p. Marcina - pomawiając mnie na publicznym forum o rzeczy, które nigdy nie miały miejsca.

 

Ale czego można oczekiwać od człowieka, który wystawienie mi pozytywnej opinii na forum uzależniał od zapłacenia mu określonej kwoty pieniędzy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak zwykle inwestor cierpi ..... i jak zwykle to inwestor jest "winien"

Inwestor cierpi? W którym miejscu?

 

- umawiając się na robotę A, a potem do zakresu robót dokładając X rzeczy i oczekując, że zapłaci tą samą kwotę "bo płytki to płytki, co za różnica"?

 

- dogadując się z moim współpracownikiem chcąc mnie wykolegować z interesu?

 

- chcąc żebym zwrócił mu 4 tysiące które pobrałem za wykonane prace i mając zrobione łazienki + terakotę w całym domu za połowę kwoty? (bo Jacek miał dokończyć wszystko w ramach drugich 4 tysięcy, które pozostały)

 

- uzależniając wystawienie mi pozytywnej opinii na forum od zapłacenia mu tysiąca złotych?

 

Gdzie on tak bardzo cierpi, pokaż mi palcem bo jakoś nie mogę się dopatrzeć!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kakowy napisał:

Jeżeli dogadałeś się Jacku za naszymi plecami z p. Marcinem, to - tą uwagę kieruję do obu panów - trzeba było tą sprawę załatwić z nami jak cywilizowani ludzie, a nie robiąc takie cyrki i - tą uwagę kieruję tylko do p. Marcina - pomawiając mnie na publicznym forum o rzeczy, które nigdy nie miały miejsca.

 

Nie za Waszymi plecami. Przypominam ze sami oddaliście mi robote proponując mi "jakiś układ" nie bede sie bawił w opisywanie tych propozycji gdyż nie o to chodzi. Chcieliscie wyjść z twarzą z tej roboty ok. Tylko że Ja nie musiałem się zgadzać na Wasze warunki.

Nie dogadywałem sie podczas naszej współpracy z inwestorem, nie należe do tego typu ludzi.

Na początku tego tygodnia P. Marcin zapytał się mnie czy mogę dokończyć prace które rozpoczełem bo z Wami sie nie może dogadać.

Przystałem na to pod warunkiem że Wy nie bedziecie się w to mieszać.

Nie widzę w tym nic nie uczciwego.

A co do kłótni i mojego odejścia było o wiele więcej powodów niż wymieniłeś, będe bardziej taktowny niż Ty i nie bede o nich pisał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dogadywałem sie podczas naszej współpracy z inwestorem, nie należe do tego typu ludzi.

W takim razie przepraszam, myslalem ze bylo inaczej.

Na początku tego tygodnia P. Marcin zapytał się mnie czy mogę dokończyć prace które rozpoczełem bo z Wami sie nie może dogadać.

To ciekawe. P. Marcin zerwal z nami umowe na kilka godzin przed spotkaniem z czlowiekiem, ktory by mu dokonczyl ta prace.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Kamilu

rozumiem twoja postawe : rozgoryczenie i

wściekłość , po wystawieniu negtywnego komentarza.

Szukanie winnych , spiskujących ludzi za Twoimi

plecami

jest rzecza naturalną . wszyscy teraz są winni z

zaistniałej sytuacji ! :) Tylko nie Ty

 

kakowy napisał:

To ciekawe. P. Marcin zerwal z nami umowe na kilka godzin przed spotkaniem z czlowiekiem, ktory by mu dokonczyl ta prace.

 

Przykro mi z tego powodu. Ale to pytanie powinno być skierowane do inwestora , a nie do mnie .

Przypominam tylko ze to inwestor wybiera wykonawce zlecenia, a nie odwrotnie.

Na tym kończę rozmowe w tej sprawie. Myślę ze już wszystko zostało powiedziane, a dla czytających jasne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten watek ze smutkiem , poniewaz sprawy oczywiste w cywilizowanym kraju , tu sa marginalizowane . A interes inwestora post factum , bierze gore nad logika zdarzen .

Reasumujac .

Kakaowy przyjmuje zlecenie . W trakcie realizacji , inwestor (mckwadrat) dogaduje sie z podwykonawca Kakaowego (jacek-glazurnik) na dokonczenie prac bez udzialu Kakaowego , czyli wykolegowanie go z kontraktu . I tak sie staje . Kakaowy staje okoniem , wiec zostaje oczerniony na Forum . W USA Kakaowy mialby prawo do odszkodowania ze strony Mckwadrata i Jacka -glazurnika . Kazdy sad przyznalby zaplata na rzecz Kakaowego , za kradziez pracy .

 

A dla forumowiczki Izat , proponuje zapoznanie sie z haslami w wyszukiwarce :

contractor i subcontractor .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szukam fachowców od wykończeń. Postanowiłam sprawdzić najpierw czarną liste.

Natknełam sie na post p. Kakaowego, p. Jacka-glazurnika oraz p. Mckwadrat.

Nie powiem ciekawy temat do czytania tylko szkoda ze prywatne sprawy wyjaśniają ci panowie na muratorze.

Bardzo zdziwil mnie post p.Luc Skywalker.

Reasumując:

Gratuluje mu spostrzegawczości, umiejętności wyciągania wnniosków, ale również gratuluję braku umiejętności czytania ze zrozumieniem tekstu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odsyłam pana do lektury.

 

Język polski. Czytanie tekstu ze zrozumieniem Analiza i interpretacja tekstu Modele dopowiedzi - krok po kroku

Poziom podstawowy i rozszerzony

Stankowska Urszula

 

Tutaj zdobędzie pan brakujące umiejętności... a może wystarczy przeczytać uważniej posty o których piszemy.

Pozdrawiam Luiza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...