Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

jedynak


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 212
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A ja bym chciała zapytać - co rozumiecie przez "czas poświęcony dziecku"?

 

Czy to jest czas, który poświęcamy tylko na zabawę, edukację szeroko pojętą?

 

Czy - jesli poświęcamy go bardzo dużo i kosztem różnych istotnych prac domowych ( przykład - jest godzina 22:00, dziecko idzie spać, a mama się zabiera za sprzątanie i gotowanie obiadu na jutro) - czy to nie tworzy w dziecku fałszywej wizji świata, w którym nie ma obowiązków, a są tylko przyjemności?

 

Ja szczerze mówiąc - nie za bardzo potrafię się bawić z dziećmi, organizowac im zabaw. Ja po prostu z nimi jestem, czasem trochę obok nich, czasem angażuję je w moje sprawy, czasem angażuję się w ich sprawy... Moja pięciolatka uczy się czytać - trochę ja posiedzę z nią nad elementarzem, a trochę starsza córka, ona tez jej często czyta książki na dobranoc...

 

Czy to źle? Pewnie w nowoczesnym pojęciu nie mam tego słynnego "czasu dla dziecka", ale wydaje mi sie, że taki model rodziny jest naturalny..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stokrotka, jakbym czytała o sobie :D

Jeśli chodzi o wymyślanie zabaw to mąż jest lepszy, ja jakoś nie potrafię. Nie pokazuję małej, że życie to tylko zabawa i przyjemności. Wie, że trzeba sprzątnąć, ugotować, nakarmić psa, zrobić zakupy, umyć i zatankować samochód, jechać do dziadków i pomóc im w domu....we wszystkich tych pracach chętnie bierze udział. Jeśli nie chce być ze mną np w kuchni mówi, że idzie do pokoju się pobawić. To jest prawdziwe życie, dziecko musi się tego uczyć od małego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym chciała zapytać - co rozumiecie przez "czas poświęcony dziecku"?

 

Moim zdaniem ten czas , to wszystkie te chwile, które spędzamy z dzieckiem w taki sposób jak ono tego oczekuje, nie jest istotne czy właśnie wspolnie rysujecie laurkę dla babci, gracie w ulubioną grę czy obieracie ziemniaki. Jeśli dziecku odpowiada taki sposób spędzania czasu z mamą - w czym problem ??

 

 

Czy to źle? Pewnie w nowoczesnym pojęciu nie mam tego słynnego "czasu dla dziecka", ale wydaje mi sie, że taki model rodziny jest naturalny..

 

Nikt inny Ci nie powie czy to źle czy dobrze - tylko Twoje dzieci.

Rozumię, że mozesz "nie umieć" wymyślać zabaw, organizować czasu, ale czasem warto zapytać dzieci co one chcą robić - jak chciałyby spędzić dzień i zrobić to czego chcą ( w granicach rozsądku oczywiście) :p

Nawet kosztem nie pozmywanej podłogi w domu i jednego dania na obiad ;)

 

Przyznam się Wam :oops: ja kiedys popadlam w skrajność. kazda chwila musiała być dziecka od switu do nocy(nawet jak siedziałam na WC to gadaliśmy przez drzwi ) :oops: klocki , spacer, plac zabaw, basen, malowanie, czytanie i tak cały dzień (w nocy gotowałam obiad na następny dzień)- nie miałam ani chwili dla siebie. Byłam zmęczona i sfrustrowana. Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to fakt, iż rehabilitant mówił "stymulować - na rózne sposoby stymulować ).

Ale przyszedł czas i "obudziłam się" - przecież ja też mam potrzeby, ja też mam prawo dla "swojego czasu" - nie było to łatwe, ale udało się.

I muszę przyznać , że z korzyścią nie tylko dla mnie, ale dla całej rodziny - syn stał się bardziej samodzielny, mąż "odzyskał" żonę, a ja przestałam być tylko matką, znów byłam kolezanką (znalazłam czas na spotkania ze znajomymi), czytelniczką (był czas na inne książki niż "Kubuś Puchatek"I co słychać w kosmosie" ) i studentką (w ramach rozwoju intelektualnego zaczełam sie dokształcać).

I co ?? i jest fajnie, jeszcze dwa- trzy lata temu było nie do pomyslenia bym tak beztrosko siedziała przy komputerze gdy mój syn był pod moja opieka.

 

Mój wniosek -wszystko trzeba wyważyć . Pamiętając, że dzieci potrzebują naszej uwagi, a nie tylko bycia obok, ale jednocześnie pamietac o sobie , o swoich potrzebach.

Bo eksteremalne "poświęcenie" dla dziecka - z perspektywy czasu może wrócić jak bumerang i mocno "trzepnąć" nas w głowę :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Fajny wątek. Akurat rozmyślam o tym samym.

Mamy synka, w czerwcu skończył 4 lata. No i ... wspomina o rodzeństwie, a my zaczęliśmy się nad tym zastanawiac.

I sama nie wiem co mam robic.

To jest tak: I CHCIAŁABYM... I BOJĘ SIĘ.

Nie wiem co robic. Praca dobra, dom wybudowany (ale jeszcze brakuje kilku dużych rzeczy), mąż ma pracę, dziecko chodzi do przedszkola (jak miał 6 miesiecy poszedł do żłobka i nie żałuję).

A teraz są problemy ze żłobkami, te nieprzespane noce, te dodatkowe kilogramy, a jak będzie chorowac (tego zawsze sie bałam i boję do dziś), nie chcę stracic pracy.

Ale chciałabym takie maleństwo przytulic (dobrze by było gdyby była córka - ale to już nie jest do zaplanowania :roll: ).

Na tego naszego synusia czekaliśmy 2 lata, a jak teraz znowu będzie to samo?

 

No i kwestia wychowania. Widzę, że nie zawsze mi się to udaje i podwójnie cierpię. Bo to ja go nosiłam w brzuchu, bo to ja go urodziłam, bo to ja go karmiłam piersią a teraz ... on się mnie nie słucha, tylko taty (czyli mojego męża :D ).

 

A teraz wiem, że potrafi się ubrac sam, ale w domu wykorystuje mnie i domaga się żebym to ja go ubierała. Jak mam to zrozumiec??

 

Hm ale nie na temat...

 

Co mi poradzicie? Mój syn ma byc jedynakiem czy jednak spróbowac?

Ja nie jestem jedynaczką (mam młodszą siostrę o 3 lata), maż ma jeszcze 3 rodzeństwa. Niestety jednak na takiej zasadzie, że się w ogóle nie przyjaznimy tylko rodzenstwo jest bo tak jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt Ci nie doradzi, bo nikt nie jest w Twojej sytuacji. Tylko Ty możesz oceniać, czy pragnienie przytulenia kolejnego maluszka jest silniejsze niż wszelkie obawy związane z taką decyzją. Wyobraź sobie swoją rodzinę z jednym dzieckiem za rok, pięć, dziesięć, dwadzieścia. Wyobraź sobie rodzinę z dwójką dzieci w takich samych perspektywach czasowych. Wyobraź sobie swojego synka jako starszego brata i jako jedynaka. Wyobraź sobie Was jako rodziców jedynaka lub dwójki dzieci.

To, że na pierwsze dziecko czekaliście dwa lata nic nie znaczy - sprawdziłam sama (tylko odwrotnie).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i kwestia wychowania. Widzę, że nie zawsze mi się to udaje i podwójnie cierpię. Bo to ja go nosiłam w brzuchu, bo to ja go urodziłam, bo to ja go karmiłam piersią a teraz ... on się mnie nie słucha, tylko taty (czyli mojego męża ).

 

A teraz wiem, że potrafi się ubrac sam, ale w domu wykorystuje mnie i domaga się żebym to ja go ubierała. Jak mam to zrozumiec??

 

Ej, wyluzuj ;-) On ma tylko cztery lata, jeszcze mu się nie raz odmieni w jedną i drugą stronę :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

spodobała mi się wasza dyskusja

i choć jestem tu nowa to się wtrącę, mam męża jedynaka i obserwując go dochodzę do wniosku, ze posiadanie tylko jednego dziecka powinno być zabronione. Oczywiście nie czepiam się tych rodzin gdzie są problemy ze zdrowiem, finansami, czy jakieś inne prawdziwe kłopoty. Jakby rodzice nie starali się żeby ich jedynak miał kontakt z innymi dziećmi i tak nie zastąpią rodzeństwa

:wink: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam męża jedynaka i obserwując go dochodzę do wniosku, ze posiadanie tylko jednego dziecka powinno być zabronione.

 

Ale jednak cos pokochałaś w tym jedynaku..więc chyba nie jest taki najgorszy - co? :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie impulsem do myślenie o drugim dziecku była rozmowa z moją ciocią, która ma jedną córkę w wieku 36 lat. Powiedziała mi, żebym nigdy nie popełniła tego błędu, co ona, że ma tylko jedno dziecko, że to największa krzywda jaką można wyrządzić dziecku. :-?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby rodzice nie starali się żeby ich jedynak miał kontakt z innymi dziećmi i tak nie zastąpią rodzeństwa

 

Wybacz, ale nie zgodzę sie z takim uogólnieniem.

 

Ja mam co prawda brata młodszego o cztery lata - od dziecka do teraz mieliśmy i mamy świetny kontakt, wspólnych kolegów i zainteresowania.

 

Znam natomiast kilka rodzeństw, gdzie różnica wieku jest mniejsza, i stosunki między nimi były i są zerowe, w porywach wrogie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Córa ma juz 2,5 miesiaca, coraz czesciej chodzimy na dalsze spacery. Radości z ponownego ojcostwa dodaje smaczek nietolerancja i zaściankowosc naszego społeczenstwa. Żyjemy w czasach gdy ludzi "nie stac" na posiadanie dzieci chociaz stac ich na inne rzeczy. 1 dziecko jest powszechnym standardem. Dlatego w duzych miastach gdzie ludzie sa ukierunkowani na konsumpcje posiadanie wiecej niz 1 dziecka jest czyms niezrozumiałym. Wsrod znajomych budujacych czasto nawet sporo wieksze domy (150-170 m2) zdecydowana wiekszosc ma 1 dziecko lub w ogole ich nie ma. Dom ma 2 pokoje na parterze, 4 sypialnie na pietrze i 3 mieszkancow.

No moze 4 mieszkancow - bo zamiast drugiego dziecka jest pies, albo 2 psy (tak jak teraz u sąsiadów, przez 2 lata gadali o drugim dziecku a zamiast tego na wiosne pojawił sie jeden pies a po wakacjach dołączył drugi). Rodzina z 2 dzieci? - to juz patologia. Spacerujac z wozkiem, zoną i starszym synem nagle zaczeły pojawiac sie "pełne politowania spojrzenia". Pozostaje tylko czekac az usłysze od przechodniow komentarze "zyja z opieki społecznej', "nie znaja antykoncepcji".

Świat zwariował :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pluszku mój drogi -tu nie koniecznie chodzi o to czy stac mnie na kolejne dziecko czy nie (pewnie mnie stac jeszcze na trójkę - ale pokoi w domu tylko 4) :wink:

Pisałam juz o "powiodach" - dla których mam jedno dziecko i nie wiem co musiało by sie stac by to zmienić. Nie bede sie tłumaczyc ani brakiem finansów, ani małym domem - ja nie "zaryzykuje" kolejnego dziecka po to by nie krzywdzic obojga.

Myslę,że kilka postów wyzej wyraziłam sie jasno.

 

Co nie znaczy, że rodziny z więcej niz jednym dzieckiem to "patologia"-myslenie w ten sposób jest chore.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pluszku mój drogi -tu nie koniecznie chodzi o to czy stac mnie na kolejne dziecko czy nie (pewnie mnie stac jeszcze na trójkę - ale pokoi w domu tylko 4) :wink:

Pisałam juz o "powiodach" - dla których mam jedno dziecko i nie wiem co musiało by sie stac by to zmienić. Nie bede sie tłumaczyc ani brakiem finansów, ani małym domem - ja nie "zaryzykuje" kolejnego dziecka po to by nie krzywdzic obojga.

Myslę,że kilka postów wyzej wyraziłam sie jasno.

Co nie znaczy, że rodziny z więcej niz jednym dzieckiem to "patologia"-myslenie w ten sposób jest chore.

Alez ja nie mam nic przeciwko jedynak i ich rodzicom. Sytacja jest wrecz odwrotna. To rodziny z wiecej niz 1 dzieckiem musza sie bronic przed nazywaniem ich "pasożytami". Granica "patalogii" przesuneła sie znacznie nizej. Juz nie 6-8 dzieci jest wyznacznikem patologii a fakt posiadania drugiego dziecka naraza rodzicow na koniecznosc zapewniania ze oni wcale nie "ida tylko na ilosc". Tu w tym watki padły słowa, ze lepiej miec 1 dziecko i zapewnic mu wszysko (od karate, poprzez nauke gdy na skrzypcach a skonczywszy na nauce 2 jezykow obcych od pierwszego roku w przedszkolu). Jako przeciwienstwo tego prezentowana jest rodzina w ktorej rodzice nie maja czasu dla swoich dzieci, w ktorej starsze zajmuje sie mlodszym a ich matka po nocy sprzata, pierze, myje i gotuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rodzina z 2 dzieci? - to juz patologia. Spacerujac z wozkiem, zoną i starszym synem nagle zaczeły pojawiac sie "pełne politowania spojrzenia". Pozostaje tylko czekac az usłysze od przechodniow komentarze "zyja z opieki społecznej', "nie znaja antykoncepcji".

Świat zwariował :-?

 

Dziękuje że to napisaleś!!!

 

O co mam powiedziec ja matka 4 dzieci???

 

Te ciągłe uwagi o tabletkach, o spiralach...(LUdzie są w życiu inne tematy niz najnowsze tabletki). Ta ciągła wręcz wroga nienawiść i niedowierzanie że ja jestem matka tych dzieci, tych 4 DZIECI.... te zszokowane twarze gdy widzą że mój mąż nie jest pijakiem, te politowania chwile przyglądania sie nam czy na pewno jesteśmy normalni....

 

nawet na naszej klasie podpisy, "ta 4 dzieci to twoja - NIEMOŻLIWE", co gorsza jestem nadal atrakcyjną kobieta, mąż nawet myśli o rodzinie zastępczej, po prostu powodzi sie nam, więc dlaczego mamy sie tym nie dzielić...

 

A przede wszystkim to NASZ WYBÓR, to najwieksze szczescie jakie nas spotkało że mamy 4 dzieci, a patrząc na nasze dzieci, na ich zabawy widzę że i one sa szcześliwe... i to do nas przyprowadzają sąsiedzi często też jedynaków by sie pobawiły..... są dni że jest u nas i 11 dzieci...

 

a z drugiej strony, nigdy nic nie miałam do rodziców jedynaków, to ich wybór, ich prawo, ale czy muszą się czepiać mnie??? te opowiadania jak to kasy na chleb nie mają, gdy jednocześnie widze że wydaja tysiące na gadżety...., gdy ktos pokazuje mi nowego iphone za 2000 zł z allegro bo juz mu się znudził dopiero co 2-3 miesiące temu kupiony telefon za 2500 i mówi że nie ma kasy i sie martwi za co wyuczy swoje dzieci i jednocześnie mi zarzuca i martwi się nad moim losem, radzi jak to mam się już zabezpieczyć, wtedy gdy czasem mówię ale ja się zastanawiam nad 5 dzieckiem to ta osoba odchodzi z politowaniem...

 

ludzie szanujmy innych, nie przylepiajmy łatek, rodziny wielodzietne to takie same rodziny jak inne, żyją normalnie i już....., nawet domy budują:):):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...