Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do dziennika DorciIQ


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 4,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Z tego co pamiętam to po całym ceremoniale układania do snu wychodziliśmy , a potem musieliśmy wydłużac czas przed kolejnym wejściem i utuleniem płaczącego brzdąca.To nie był długi czas - 3 minuty , potem 5 minut.Ale czas jakos upiornie wolno płynie jak dziecko wyje :wink: To były dłuuugie trzy dni , ale u nas ta metoda się sprawdziła - zresztą namiar na książkę dostalismy od dzieciatych przyjaciół , u których tez zdała egzamin.

Nawet nie mam swojego egzemplarza , bo pożyczyłam dalej.

Wstyd się przyznac,ale pamięć zawodna jest i po ponad 3 latach w 100% metody Ci nie powtórzę :oops: :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Th opisuje dokładnie z przykładami w rozdziale o problemach. Kruszka miała chyba 8-9 tygodni. Polegalo to na odkladaniu jej do łóżka i przytulaniu na rękach jak tylko zaczynała płakać. Nigdy przenigdy nie zostawialam jej placzacej samej. Wiedzialam ze to będzie masakra ale wierzylam ze sie uda. Liczylam. W pierwszym dniu odlozylam ja do łóżka ponad 80 razy. W drugi dzień koło 30. W trzeci 4. I od tamtej pory kladlam ja i wychodzilam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałam na komórce dlatego tak zwięźle. Myślę że każda mama najlepiej na świecie zna swoje dziecko i wie co przejdzie a co nie. Napisałam jednak o tej metodzie bo uważam że jest jednocześnie humanitarna i skuteczna. Fakt - wdrażanie to jakaś masakra. Ale co mają trzy dni do kilku lat? ;) Ja byłam zła że nie przeczytałam tego wcześniej i narobiłam sobie kłopotów. A książkę miałam jeszcze w ciąży tylko mi sie przeczytać nie chciało.

 

Cokolwiek nie wybierzesz życzę samych sukcesów wychowawczych. :D

I tak od razu widać Twoja śliczna panienka będzie przesłodką dziewczynką. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8-9 tygodni? No to rzeczywiscie: strasznie pozno! :lol:

 

Sluchajcie: Mala spi :D

Wprawdzie zrobilam polaczenie metody TH i pozostawiania placzacej na coraz dluzsze okresy, ale nie doszlam (chyba) do 2 minut nawet.

 

Najpierw ok. 9 zaczela marudzic w lezaczku i sie wyprezac. No to polozylam ja do lozeczka. Oczywiscie jak zwykle zadowolona ze zmiany zaczela gadac i sie rozgladac. Tak mi sie wiercila po lozku ze trzy razy musialam ja przekladac bo ladowala w poprzek ;)

 

Ok 10 (czyli dlugo tak sobie sama lezala i nie dawala za bardzo oznak ze jej sie w ogole spac chce :roll: - zaczelam myslec ze moze za wczesnie ja polozylam, ale TH pisze ze mozna jeszcze za czuwania zanim sie zachce spac, wiec ok) zaczela marudzic, ale jak tak sobie pojekiwala to nic nie robilam, dopiero jak zaczela poplakiwac to podeszlam, poglaskalam, podalam smoka i powiedzialam: spimy. Tak mowie wieczorem, moze (???) skojarzy :)

 

Po paru razach juz placz byl za duzy, zeby sie w ten sposob uspokoila, wiec wzielam ja na rece. Myslalam ze w momencie jak odloze to od razu zawyje i tylko wziecie na rece ja uspokoi. Ale nie: zaplakala dopiero po paru chwilach i uspokoilo ja glaskanie i mowienie no i smok rzecz jasna... Po paru razach znowu trzeba bylo wziac na rece, ale jak odlozylam to nie ucieklam od razu i zaraz znowu trzeba bylo wziac. Wiec jak odlozylam drugi raz to od razu ucieklam zanim zaczela plakac. Potem znowu kilka razy dala sie uspokoic w lozeczku, pozniej juz tylko raz wzielam na rece, ale juz bylo widac ze jest zmeczona. Pozniej uspakajalam w lozeczku, ale jak odchodzilam to nie byla zupelnie cicho, tylko pojekiwala. Po drugim (!) razie zostawiona pojekujac sama sie uspokoila, ale potem jeszcze raz zaplakala, poglaskalam, pojeczala i za chwile... SPALA!!! O 10:20!!! :lol: :lol: :lol:

 

A musze dodac, ze wlasnie remont ktos z sasiadow robi i jak nie kuja, to swidruja, wiec miala utrudnione zadanie 8)

 

 

Troche placzu bylo, ale w sumie chyba mniej niz jak ja usypialam lezaco na rekach, a myslalam ze wlasnie wiecej czasu to zajmie, bo w ten sposob sa przerwy w placzu. Jak za ktoryms razem placz sie zmienil w rozzloszczony jazgot to zwatpilam, ale sie udalo! :D I nawet jakos znosilam ten placz i zostawianie samej na chwile placzacej. Moze jestem nieczula, ale ja naprawde bardzo ja kocham i wiem ze to dla jej dobra, a poza tym jestem jednak troche uodporniona na placz przez kolki, ktore przechodzilysmy - nie da sie rozklejac tak jak na poczatku za kazdym razem...

 

Dzieki Kochane za wsparcie i rady :p Lov ja! :lol:

Calusy dla Was

http://noname.blox.pl/resource/The_Kitten_Kiss_by_leenaraven.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tiaaaa, tylko mi sie obudzila po 20 minutach :roll:

Ale jest spokojna... No i nie wiem czy to jej wystarczy (dobrze spala dzis w nocy) czy sie obudzila przypadkiem i to ze teraz jest spokojna nie oznacza, ze za pol godziny znowu bedzie plakac, a karmienie za godzine, wiec zasnie zaraz przed karmieniem? :-?

 

Kurde, najlepiej taka Tracy Hogg czy inna miec w domu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O matko - po poludniu juz bylo gorzej: 50 minut walki i 25 minut snu :roll: A darcie sie w nieboglosy - juz bylam bliska lez i kapitulacji :( Myslalam sobie ze to bez sensu w sumie: pisza w tych ksiazkach z jednej strony, ze wyczerpanemu dziecku trudniej jest zasnac, a z drugiej to w zasadzie ono wg tych metod zasypia ze zmeczenia...

 

A sie mala Spryciula wycwanila: po uspokojeniu na rekach zaczynala znowu plakac, jak tylko sie pochylalam zeby ja odlozyc :roll: ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haha, Tusiek potrafi zrobić to samo! Noszę go na rękach i gdy widzę że przysypia, wkładam do łóżeczka i gdy jeszcze nie dotknie dupką materycka, już wyje... :lol: Na szczęście zdarzyło się to ze 2 razy jak na razie. U nas przy zasypianiu pomaga karuzela ze światełkami nad kołyską i czasem smoczek.

 

Nie wiem jak Wy dziewczyny, ale ja zauważyłam że im bardziej próbuję nagiąć się do książkowych schematów, tym gorzej wszystko wychodzi. Jak przeczytałam, że dziecko nie powinno zasypiać przy piersi bo się przyzwyczai i zawsze będzie tak chciało, to zaczęła się niepotrzebna szarpanina... Odstawiałam go i przewijałam, żeby się rozbudził i dopiero potem kładłam do łóżeczka, ale oczywiście rozbudzony nie chciał zasnąć i za chwilę płakał. I była walka jak u Ciebie Dorciu. Ale gdy w końcu dałam za wygraną i z powrotem przystawiłam Tuśka do cyca, zasnął, odłożyłam do łóżeczka...i przy następnej akcji już się tak nie buntował, że po przewijaniu ląduje w kołysce. Teraz sam się przy piersi rozbudza pod koniec karmienia, choć często bywa i tak, że zasypia a ja mu na to pozwalam i widzę, że teraz jest mu równie łatwo zasnąć w łóżeczku jak przy karmieniu. Może jeśli czasem spełni się "zachciankę" dziecka, ono jest spokojniejsze i łatwiej godzi się na samotność w łóżeczku... Takie moje przemyślenia...

 

Dorcia, ustaliłaś już małej godziny karmienia i spania, tzn. karmisz zawsze o tej samej godzinie i odkładasz spać też w wyznaczonych porach?

Bo ja osrałam :lol: za przeproszeniem takie ustalanie schematu dnia na siłę i jest ok. Mały sobie to sam ustawił, tzn rano od 7-ej jest zwykle aktywny do ok.10, potem śpi ze 3 godziny, potem znowu trochę aktywności ale krócej i dopiero ok.16-17 znowu nie chce spać i tak ciągniemy do ok.20-ej, kiedy jest kąpiel. Po kąpieli drzemie albo nie, a zasypia na noc najwcześniej o 10-ej. Czuję, że jakbym próbowała zmienić rozkład dnia, to byłaby rozpacz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie sobie pomyslalam ze jestes strasznie sumienna matka jak pisalas wczesniej ze chcialas oduczyc zasypiania przy piersi: ja tam sie cieszylam ze zasypia przy piersi (przez pierwsze 2 tygodnie to trwalo max) z lenistwa, bo wiedzialam ze jak nie zasnie tak, to juz bedzie problem. I wiedzialam ze nie powinna tak zasypiac, ale myslalam ze jest jeszcze za mala na jakies uczenie, a ona szybko sie odzwyczaila od takiego zasypiania.

 

A co do por, to od poczatku karmilam bardzo regularnie co 3 godziny, bo w takich porach sie budzila Ksiezniczka Punktualna (pamietacie ze mi wody odeszly w dniu oznaczonym - od poczatku jak w zegarku ;) ), a w nocy to jak chciala: od samego prawie poczatku budzila sie miedzy 2 a 4 rano, czasem o 5, a czasem nawet o 7 :o

 

Od jakiegos miesiaca karmie w dzien co 4 godziny, bo stwierdzilam ze jej to wystarcza i staram sie bardzo przestrzegac czasu, bo wydaje mi sie ze jej taka "rutyna" jest potrzebna i dobrze sie w nia wpasowuje. A w nocy sie budzi 3:30 przewaznie, gorzej jak dopiero o 5, bo zanim przewine i nakarmie to sie robi prawie 6 i juz jest prawie wyspana i nie chce zasypiac. Kimnie sie chwile i budzi sie o 7 zamiast o 8 i potem po sniadaniu spi 2 godziny zamiast pol jak zwykle i wszystko sie rozwala a ja jestem niewyspana :roll: Wiec ostatnio po prostu sobie nastawiam budzik na 4 zeby ja obudzic o ile sama sie nie obudzi wczesniej. Jak sie okaze ze budze ja codziennie to bedzie znak ze chce miec dluzsze przerwy i przesypiac cala noc, to wtedy przestane ja budzic :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja na rekach usypiam to tez placze w nieboglosy i to bez przerwy, a tak sie co jakos czas uspokaja - w sumie darcia sie jest mniej...

Inaczej niz ksiazkowo nie umiem, a trzeba jakos jej pomoc. Podobno mniejsze dzieci sie tak uczyly - mysle ze im pozniej tym trudniej ergo bardziej sie mecza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie sobie pomyslalam ze jestes strasznie sumienna matka

:lol: :lol: :lol: Hahaha, ja?sumienna?! :lol: Niestety obawiam się, że jest zupełnie na odwrót i mam z tego powodu czasem wyrzuty sumienia, bo wydaje mi się że wielu rzeczy nie robię tak, jak powinnam. :roll:

ja tam sie cieszylam ze zasypia przy piersi (przez pierwsze 2 tygodnie to trwalo max)

No mi to też pasowało :) i małemu też, i wszyscy byli zadowolenia. Tylko przeczytałam, że mogą być problemy, bo mały po odłożeniu do kołyski gdy się obudzi kontrolnie sprawdzić, czy nadal jest przy cycu i zobaczy, że nie jest to zacznie płakać. I teraz też sam się rozbudza po karmieniu, a to czasem nie jest fajne...Wczoraj wieczorem najadł się i zamiast pójść spać, zaczął popłakiwać i dopiero noszenie na rękach go ululało.

 

A co do por, to od poczatku karmilam bardzo regularnie co 3 godziny, bo w takich porach sie budzila Ksiezniczka Punktualna (pamietacie ze mi wody odeszly w dniu oznaczonym - od poczatku jak w zegarku ;) ), a w nocy to jak chciala: od samego prawie poczatku budzila sie miedzy 2 a 4 rano, czasem o 5, a czasem nawet o 7 :o

Ale ci fajnie, że tak regularnie je.Ja czasem ledwo włączę żelazko, już muszę wyłączać, bo ptaszeczek właśnie zgłodniał, zupełnie niezgodnie z programem...No i w nocy najpierw były pobudki co 2-2,5 godziny, teraz nareszcie jest tylko jedna między 3 - 4.

 

Ja chyba jestem za miętka, ale jak Tusiek po włożeniu do kołyski się rozbudza i mocno płacze, to go wyjmuję i noszę po domu i gadam, myślę że on po prostu czasem nie potrzebuje spania tylko chciał sobie uciąć krótką drzemkę. Więc go nie zmuszam. Gdy jest naprawdę śpiący, nie broni się przed spaniem w kołysce. Może wyrabiam w nim złe nawyki? Ale chyba jeszcze przyjdzie czas na dyscyplinę... Aaaa, macierzyństwo jest trudne!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My mieliśmy "Każde dziecko może nauczyc się spać"

 

http://www.empik.com/kazde-dziecko-moze-nauczyc-sie-spac,104049,p?gclid=CNnMzKbErKACFQ4FZgod33qjmw

 

Przestawienie Helenki na samodzielne zasypianie ( i w ciągu dnia i w nocy) trwało u nas trzy dni. Mała miała trzy miechy.

Poczatek nie był przyjemny , bo serce się kraje jak dziecko płacze ,ale M. trzymał mnie za rękę mocno,żebym od razu nie poleciała przytulać.I udało się.

Od tej pory nie mielismy najmniejszych problemów.Kiedyś odpalalismy jej pozytywkę i zostawialiśmy lampkę i uchylone drzwi. Teraz ma 3,5 roku , po kolacji i myciu wędruje do łóżka.Tam czytanie bajek , potem przytulasy i buziaki na dobranoc , a potem my wychodzimy a ona zasypia sama. :)

 

Wlasnie doszlam do ostatniego rozdziau tej ksiazki gdzie pisza ze metoda jest dla dzieci powyzej 6 miesiecy....

 

 

Chyba sie poddam - dam sobie jeszcze 5 dni i oleje usypianie popoludniowe, bo ono nadal trwa ponad pol godziny, a poranne juz tylko 15 minut, wiec tu sie moze uda. A ona i tak za 2 miesiace nie bedzie potrzebowala drzemki podwieczornej. Ehhhh wytrwaly Uparciuszek :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...