Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

co byście zrobili?


Recommended Posts

Ogólnie:

małżeństwo przestaje istnieć. Dochodzicie do wniosku, że to pomyłka i podejmujecie decyzję o rozwodzie. Jedno z małżonków wyprowadza się z domu. Tydzień po opuszczeniu domowych pieleszy małżonek/małżonka wyrusza na imprezę nad jezioro. Dochodzi do wypadku. W bardzo ciężkim stanie ląduje w szpitalu. Prawa strona ciała jest tak pocharatana, że lekarze mają wątpliwości czy będzie mógł chodzić...świat wali się na głowę...

Co teraz z drugą stroną? Ma się nim/nią zająć? Przecież podjęli decyzję, że nie chcą być razem, że nic ich nie łączy...

A może to jakiś znak, żeby dalej walczyć? Co byście zrobili?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 63
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

To jakiś konkretny problem czy wolne dywagacje, co by było gdyby? Dla mnie temat bez sensu, . Równie dobrze można założyć temat: żona złapała go z kochanką, potem miał wypadek i jeszcze milion innych kombinacji tego wątku tylko po co? Równie warte rozważenia jest co byś zrobił/ła gdyby krokodyl wyszedł spod szafy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co byś zrobił/ła gdyby krokodyl wyszedł spod szafy.

z zaskoczenia wielowymiarowością problemu ugryzłabym go w doopę... :roll:

 

a tak ogólnie ja tam Mojnemu mowię że jak mnie przestanie chcieć lub co gorsza zdradzi i coś mu sie stanie(ale nie do końca :wink: ) to będę go dręczyć jak w Gorzkich Godach albo i jeszcze gorzej :wink: i na dodatek dzieci oddam w wychowanie mojej mamie - to ostatnie przekonuje go najbardziej :wink: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to chodzi o konkretną sytuację. Ktoś ma taki problem i nie wie co z tym zrobić. Poproszono mnie o przedstawienie sytuacji na forum, żeby złapać, nie wiem...dystans...ukierunkować się...

Szczerze mówiąc sama nie wiem co bym w tej sytuacji zrobiła....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to chodzi o konkretną sytuację. Ktoś ma taki problem i nie wie co z tym zrobić. Poproszono mnie o przedstawienie sytuacji na forum, żeby złapać, nie wiem...dystans...ukierunkować się...

Szczerze mówiąc sama nie wiem co bym w tej sytuacji zrobiła....

agnieszka... - może jednak sama sie zastanow bo znasz kontekst lepiej niż obcy ludzie...z krokodylami pod szafą... :wink:

takich tematów nie rozstrzyga się statystyczną większością głosów... :roll: goopie to trochę jednak... :roll: bo ma taka sama wartośc jak scenariusze filmowe często sięgające po takie dramaty... 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co byś zrobił/ła gdyby krokodyl wyszedł spod szafy.

z zaskoczenia wielowymiarowością problemu ugryzłabym go w doopę... :roll:

 

)

 

Biję pokłony ;-)

 

Aga, ja się zgadzam, nie da się przedstawić całego zlożonego problemu obcym bądź co bądź ludziom, którzy nie znają zainteresowanych, ich światopoglądu, ich sytuacji rodzinnej, materialnej (nawet nie wiemy, czy mają dzieci....)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja o tym wiem :D

Wczoraj znajoma zadała mi takie pytanie gdy akurat pokazywałam jej coś na forum. Spytała czy mogę opisać sytuację.Więc to zrobiłam. Sama nie wiedziałam co jej poradzić :-?

 

Ale tu sa dwie kwesie - uczucia i opieki.

Jesli ta koleżanka nie kocha go już, a tylko czuje się z jakichś powodów zobowiązana, a facetowi nie ma kto inny pomóc, to może po prostu pomóc mu jakos stanąć na nogi bez zobowiązań?

W imię tego, co ich kiedys łaczyło.

Jjesli uczucie wróci, to pieknie. Ale rozumiem, że problem jest moralny, że jeśli sie odetnie w tej chwili dziewczyna, to ja będa gnębic wyrzuty sumienia, tak?

Sytuacja trudna i trzymam kciuki za koleżankę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro jesteśmy (w większości) wrażliwi na krzywdę innych obcych ludzi, to w przypadku osoby bardzo bliskiej (bo mimo rozstania tak jest) to wrazliwość ma byc "stępiona"?

Jest jeszcze taka zasada : "traktuj innych tak, jak chcesz aby ci inni traktowali ciebie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, ze nie do nas to pytanie. Zresztą, gdyby ktoś napisał: niech go weźmie do siebie! - to czy zabrałaby go, z komentarzem, że tak wyczytała w internecie? SAMA musi podjąć decyzję, dając sobie odpowiednio dużo czasu na przemyślenia.

 

I jeszcze jedno:

 

Prawa strona ciała jest tak pocharatana, że lekarze mają wątpliwości czy będzie mógł chodzić...

 

Z opisu tego NIE wynika, że delikwent NIE MOZE MÓWIĆ. ;-) :D Może najprościej byłoby isć do tego szpitala, i zapytac, jak widzi swoją sytuację? ;-) To, że jest po cięzkim wypadku, nie oznacza, że nie może sam o sobie decydować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie żaden problem :)

Cieszyła bym sie ze decyzje o rozstaniu podjełam jak ta osoba byla zdrowa i pełnosprawna.

W tym momencie moge z czystym sumieniem zajac sie soba i nie poswiecac reszty zycia dla kaleki ktorego nie kocham, nie lubię , mialam w nosie nawet jak byl piekny i zdrowy i absolutnie nie chce z nim byc!

 

I nie wyjde na potwora ktory opuscił partnera w "potrzebie" :)

Tylko sie cieszyc ze decyzja zostala podjeta odpowiednio wczesnie (bo jak nie to by mnie pewnie zlinczowano :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...