Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

co byście zrobili?


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 63
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

sSiwy, niestety kwestia finansowa jest tu bardzo ważna. Tym bardziej, że ich rodziców dzieli lekka przepaść finansowa (na korzyść rodziców znajomej). Takie są realia...myślę, że chłopak jest bardzo poszkodowany fizycznie, ale psychicznie radzi sobie doskonale i widzi swoje położenie :roll:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tkwienie w chorym związku ze względu na dzieci to dla mnie jakaś paranoja. Często jest to tylko wymówką , dla słabych kobiet, które boją się zostać same z wychowywaniem dzieci i mordują się z ich ojcami. Różnica w relacjach do człowieka " kiedyś mi bliskiego" a do " skończonego związku" jest zupełnie inna. Mało która kobieta w momencie rozwodu myśli o byłym facecie jak o " kiedyś bliskim" dochodzą do głosu zupełnie inne uczucia, często jest to nienawiść, żal, niechęć , to co ich kiedyś łączyło zazwyczaj jest nie istotne. Na to aby tak się zmieniły relacje ma wpływ wiele czynników, i nie sie tego tak łatwo odwrócić. Zazwyczaj rozwodzą się ludzie, którzy maja dzieci i maja swoje powody aby kończyć takie związki, nie wiem dlaczego jeszcze pokutuje mit pt : dla dobra dzieci" ? Dzieci widzą więcej niż się ich rodzicom wydaje, tworzenie takich nieprawdziwych obrazków łamie psychikę dziecka niejednokrotnie bardziej niż rozwód, do tego dochodzą awantury, wymówki i ciche dni. Dzieci potrzebują spokoju i klarownych sytuacji. Takie fikcje pt" szczęśliwa rodzina to nic innego jak wprowadzanie dzieci w toksyczne relacje ich rodziców.

I tu się z Tobą zgadzam :)

Dalej już niestety nie :-?

To czy będzie miała wyrzuty sumienia zależy tylko od niej, jak sobie to wszystko w głowie ułoży.

Myślisz, że to takie proste? Byłaś w takiej sytuacji? Jakby wyrzuty sumienia można było sobie wybierać, to nie istnialoby takie pojęcie. Czym innym jest zdroworozsądkowe myślenie, a czym innym uczucia - niestety zazwyczaj różne. Jakby tak łatwo było oddzielić jedno od drugiego, nie byłoby tej dyskusji, a dziewczyna wiedziałaby, co ma robić.

 

Nie rozumiem jakie wyrzuty sumienia będzie miała w stosunku do dziecka ?, że niby nie pomaga jego ojcu? Jak nie ma rodziny to nie ma pomocy, chyba miała jakieś powody aby od tego ojca odejść. Równie dobrze gość mógł mieć 1000 kochanek i wypadek, wtedy tez powinna była zona się nim zająć bo jest ojcem ich dziecka? To, ze jest ojcem to jedna sprawa a to, że ona ma lub nie ma się nim opiekować to druga.

Dziecku wcześniej czy później będzie musiała wyjaśnić co i jak. A może facet rzeczywiście się zmienił? Takie przypadki też się zdarzają, że człowiek po poważnym wypadku całkowicie zmienia podejście do życia :roll: Jak mu nie pomoże, to będzie się zapewne długo, jeśli nie do końca życia, nad tym zastanawiać - czy słusznie "odebrała" dziecku ojca, jeśli ten faktycznie się zmienił. Ja w to raczej nie wierzę, ona chyba też, ale zawsze zostaje jakieś "ale", "a może" itd...

Każdy wybór łączy się z tym, że zastanawiamy się, "co by było gdyby".

 

Żeby było jasne - ja uważam, że nie powinna się angażować w pomoc temu facetowi. Jako samotna, jak rozumiem, matka będzie miała teraz wystarczająco dużo zajęć i problemów. Każda minuta i każdy grosz poświęcony facetowi, będzie odjęty dziecku, że już nie wspomnę o jakimkolwiek zajęciu się samą sobą. Z tego punktu widzenia wybór jest prosty.

Ale jak go kiedyś wyjaśnić dziecku? Jak przekonać samą siebie, że nie szuka się wymówek, nie używa własnego dziecka w argumentacji na swoją korzyść i wygodę? Jak przejść obojętnie koło bliskiego niegdyś człowieka, który potrzebuje pomocy?

Tu niestety rozum nie wystarcza i dlatego myślę, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, że wie co sam by zrobił w takiej sytuacji. Dopóki ona nie nastąpi, nikt tego nie wie. Łatwo jest kierować się rozumem, gdy rzecz dotyczy drugiej osoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dziecku wcześniej czy później będzie musiała wyjaśnić co i jak. A może facet rzeczywiście się zmienił? Takie przypadki też się zdarzają, że człowiek po poważnym wypadku całkowicie zmienia podejście do życia :roll: Jak mu nie pomoże, to będzie się zapewne długo, jeśli nie do końca życia, nad tym zastanawiać - czy słusznie "odebrała" dziecku ojca, jeśli ten faktycznie się zmienił. Ja w to raczej nie wierzę, ona chyba też, ale zawsze zostaje jakieś "ale", "a może" itd...

 

Pisalam juz wyżej - to, że babka nie przyjmie go z powrotem, nie oznacza, że facet nie może zajmowac się dzieckiem. Facet chce się "nawrócic", ok, ale nie trzeba mu niczego podawać od razu na tacy. niech podejmie jakiś wysiłek. Telefon do dziecka, zorganizowanie wspólnej wyprawy, podwożenie go na zajecia pozalekcyjne - to przeciez faceta nie zabije, a tylko zmieni jego obraz w oczach matki.

 

 

Żeby było jasne - ja uważam, że nie powinna się angażować w pomoc temu facetowi. Jako samotna, jak rozumiem, matka będzie miała teraz wystarczająco dużo zajęć i problemów. Każda minuta i każdy grosz poświęcony facetowi, będzie odjęty dziecku, że już nie wspomnę o jakimkolwiek zajęciu się samą sobą. Z tego punktu widzenia wybór jest prosty.

 

Popieram.

 

Ale jak go kiedyś wyjaśnić dziecku? Jak przekonać samą siebie, że nie szuka się wymówek, nie używa własnego dziecka w argumentacji na swoją korzyść i wygodę? Jak przejść obojętnie koło bliskiego niegdyś człowieka, który potrzebuje pomocy?

 

Wystarczy nie zabraniac dziecku kontaktu z ojcem. Jeśli dziecko będzie miało możliwość poznania swojego ojca, będzie miało ono o nim własne zdanie - nie bazujące na idealizacji, co ma miejsce w przypadku ojca, z którym nie ma się kontaktu. Dziecko będzie mogło spytać i matkę, i ojca, dlaczego ich małżeństwo nie przetrwało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Capricorn, zgadzam się z Tobą :)

Tylko na razie problemem nie jest kontakt dziecka z ojcem i moja wypowiedź dotyczyła właśnie tego. Na dzień dzisiejszy facet nie jest w stanie zająć się sobą, to co dopiero pielęgnować stosunki z dzieckiem. Co będzie jutro, czy za pół roku, nie wiadomo - i o to właśnie chodzi :roll: Tu jest problem :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... A może facet rzeczywiście się zmienił? Takie przypadki też się zdarzają, że człowiek po poważnym wypadku całkowicie zmienia podejście do życia :roll: Jak mu nie pomoże, to będzie się zapewne długo, jeśli nie do końca życia, nad tym zastanawiać - czy słusznie "odebrała" dziecku ojca, jeśli ten faktycznie się zmienił. Ja w to raczej nie wierzę, ona chyba też, ale zawsze zostaje jakieś "ale", "a może" itd...

Każdy wybór łączy się z tym, że zastanawiamy się, "co by było gdyby".

...

 

Tu niestety rozum nie wystarcza i dlatego myślę, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, że wie co sam by zrobił w takiej sytuacji. Dopóki ona nie nastąpi, nikt tego nie wie. Łatwo jest kierować się rozumem, gdy rzecz dotyczy drugiej osoby.

 

Święte słowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że to takie proste? Byłaś w takiej sytuacji? Jakby wyrzuty sumienia można było sobie wybierać, to nie istniałoby takie pojęcie. Czym innym jest zdroworozsądkowe myślenie, a czym innym uczucia - niestety zazwyczaj różne. Jakby tak łatwo było oddzielić jedno od drugiego, nie byłoby tej dyskusji, a dziewczyna wiedziałaby, co ma robić.

Bardzo często wyrzuty sumienia podsycane są przez rodzinę, znajomych. Nie trzeba być w identycznej sytuacji aby pisać o wyrzutach sumienia, ona tego wypadku nie spowodowała, nie stało się to z jej winy, nie wysłała go na ten wyjazd, mimo , ze się opierał. To są moim zdaniem czynniki powodujące wyrzuty sumienia. To, ze nie wie co ma robić, bardzo wiele kobiet nie wie co ma robic w takich bądź w innych sytuacjach. Przez to, ze nie wie co ma robić obojętnie co zrobi i tak będzie żałowała, tylko człowiek który jest jasno przekonany do swoich poglądów żyje ze sobą w zgodzie. Inaczej to tylko się miota między decyzjami które podjął, bądź podjąć powinien.

Jak mu nie pomoże, to będzie się zapewne długo, jeśli nie do końca życia, nad tym zastanawiać - czy słusznie "odebrała" dziecku ojca, jeśli ten faktycznie się zmienił

Jak ona mu tego ojca zabiera? Utrudnia kontakty, zabrania telefonów? To czy się może zmienił czy może jednak nie , to tylko gdybanie. Facet zdał sobie sprawę ze swojego położenia i urabia kobitę, bardzo typowa sytuacja. Robi to jeszcze w bardzo mało inteligentny sposób, bo już w szpitalu tak w minut pięć wszystko zrozumiał? Na powroty do rozpadającego się związku potrzeba czasu, to nie jest takie proste, w poniedziałek nie mamy o czym rozmawiać, we wtorek" wróć kochanie" . To, że miał wypadek nie może być tylko jedynym powodem do powrotu. Niech się stara, jak jej się chce jeszcze czekać na jego domniemaną poprawę. Nie wiadomo co z nim przeszła, ile byli po ślubie jakie są między nimi relacje, czy to rozstanie to poważna decyzja czy tylko zwykła pokazówka? Nie wiadomo jaka to kobieta czy silna psychicznie czy niekoniecznie, czy ulega wpływom innych ludzi bo to, że się waha pokazuje, ze nie wszystko w tym byłym związku jest posprzątane itp,itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]

 

Facet zdał sobie sprawę ze swojego położenia i urabia kobitę, bardzo typowa sytuacja. Robi to jeszcze w bardzo mało inteligentny sposób, bo już w szpitalu tak w minut pięć wszystko zrozumiał? Na powroty do rozpadającego się związku potrzeba czasu, to nie jest takie proste, w poniedziałek nie mamy o czym rozmawiać, we wtorek" wróć kochanie" . To, że miał wypadek nie może być tylko jedynym powodem do powrotu. Niech się stara, jak jej się chce jeszcze czekać na jego domniemaną poprawę. Nie wiadomo co z nim przeszła, ile byli po ślubie jakie są między nimi relacje, czy to rozstanie to poważna decyzja czy tylko zwykła pokazówka? Nie wiadomo jaka to kobieta czy silna psychicznie czy niekoniecznie, czy ulega wpływom innych ludzi bo to, że się waha pokazuje, ze nie wszystko w tym byłym związku jest posprzątane itp,itd.

Oczywiście, że facet manipuluje. Oczywiście, że wypadek nie jest powodem do powrotu. Oczywiście, że nie znamy całokształtu. Ja to wiem, Ty to wiesz... A dziewczyna ma olbrzymi problem i dziecko jest częścią tego problemu... Że jeśli mu teraz nie pomoże, to później np. ktoś może powiedzieć jej dziecku, że tatuś nie chodzi, bo mu mamusia nie pomogła i nie miał prawidłowej rehabilitacji :roll: A może nawet nikt tego nie powie, ale ją to będzie męczyć całe życie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogie Panie - a czy w sytuacji odwrotnej tj to ONA jest w takim stanie i "po przejściach" - czy też Wasza ocena byłaby taka sama i tak "drastyczna"?.

 

Nie wiem jak innych Pan ale moja ocena tak bylaby samo kategoryczna.

facet nie ma obowiazku ani cisnienia opiekowac sie kobieta kaleka jesli ich zwiazek wczesniej został definitywnie zakonczony

 

ps. ciekawostka spoleczno- statystyczna - duzo wiecej kobiet zostaje przy swoich partnerach jesli cos im sie stalo i staja sie kalekami, niz facetow przy zniedołężniałych partnerkach

panowie w wiekszosci wypadkow opuszczaja kobiety - kaleki - nawet jesli przed np. wypadkiem nie mieli takiego zamiaru i byly w "dobrych" z nimi zwiazkach (nie pamietam liczb (moge ew. poszukac) ale roznice byly bardzo wysokie cos typu 20% kobiet i 60% mezczyzn opuszcza partnerow po wypadkach ktore koncza sie trwałym kalectwem i koniecznoscia opieki nad ta osoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyrzuty sumienia to kwestia bardzo indywidualna, Ty je masz , ale ktoś obok Ciebie w podobnej sytuacji nie. Środowisko, rodzina bardzo często przyczynia się do wyzwolenia poczucia winy a to już krótka droga do wyrzutów sumienia jak ktoś jest oczywiście podatny na takie społeczne gadanie. Wyrzuty sumienia to nasz wewnętrzny bilans, jak nam wyjdzie na minus to mamy kaca moralnego. Tylko, ze każdy do problemu ma podejście bardzo indywidualne, i nie można zakładać, że dziewczyna będzie miał wyrzuty sumienia lub , ze raczej nie będzie miała. Wiele problemów nierozwiązanych w przeszłości oraz duże zaangażowanie emocjonalne w nie wyzwala takie uczucia jak poczucie krzywdy, wyrzuty sumienia. Jak człowiek działa zgodnie ze swoim sumieniem a jest ono u każdego zupełnie inne, to nie ma dylematów. Ponadto człowiek jak spotyka się z problemem to uważa , że jest to największy problem na świecie i życie jest bardzo niesprawiedliwe, że to wszystko na niego spada, popada w fazę buntu i złości. To najgorszy moment na podejmowanie jakichkolwiek decyzji, zazwyczaj występuje wtedy ” walenie rozpaczliwca”, lub „miotanie się w sieci” dopiero zdystansowanie się do problemu umożliwia realną ocenę swojego położenia i dostrzeżenia sposobów na wyjście z trudnej sytuacji. Niestety aby się do problemu zdystansować, potrzeba czasu i spokoju. Następna sprawa to odporność na opinię społeczna to, że ktoś kiedyś coś jej powie może ją bardzo dołować, ale może po niej kompletnie spłynąć. Cały czas ten temat to jedno wielkie teoretyzowanie . Na szczęście nie ma prawd uniwersalnych i jedynej słusznej racji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była kiedyś piękna i mądra dziewczyna i był facet ,mieli wspólne plany.Jadąc razem samochodem mieli wypadek,on wyszedł prawie bez szwanku ,ona ledwie uszła z życiem.Odwiedził ją jeszcze kilka razy w szpitalu ,po czym oświadczył,że ona zasługuje na kogoś lepszego i poszedł w diabły.Została po tym wszystkim sama ani nie tak piękna ani nie tak mądra jak wcześniej-wprost przeciwnie-wrak w sensie fizycznym i psychicznym z problemem alkoholowym.Nie mieli planów rozwodowych wprost przeciwnie.A teraz wracając do koleżanki Agnieszki.Nie znamy ich wcześniejszego życia,nie wiemy czy jej partner to był przyzwoity acz niedojrzały człowiek czy wieczny Piotruś Pan,który stracił grunt pod nogami i gra na jej emocjach żeby uratować d--ę.Cokolwiek zrobi musi myśleć o sobie i dokładnie rozważy-co będzie jeśli udzieli mu pomocy ,z czym to się będzie wiązać i jakie problemy przyniesie i przemyśleć sytuację odwrotną.Myślę ,że do jego zapewnień podchodzić z dystanem ale nie można też założyć ,że wszystko to kłamstwo.Na koniec nie wiemy najważniejszego-jak bardzo ją zranił odchodząc i czy sa w niej jeszcze resztki uczuć do niego
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem : na drzewo.

Niech się nim zajmą ci, ktorzy go tak czule gościli na imrezie.

Jesli rozstali się z powodu braku miłości (czyli obojętności) to nie wyobrażam sobie ani opieki nad obcym człowiekeim ani prośby o taką pomoc do obcego człowieka.

Sorry.

 

P.S. a osobie, która ma taki problem można jedynie zaproponować, żeby się mocno zastanowiła gdzie szuka pomocy. Bo z tego co widzę jest totalnie bezwolna, a żadne forum za nikogo życia nie przeżyje..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogie Panie - a czy w sytuacji odwrotnej tj to ONA jest w takim stanie i "po przejściach" - czy też Wasza ocena byłaby taka sama i tak "drastyczna"?.

 

(...)

 

ps. ciekawostka spoleczno- statystyczna - duzo wiecej kobiet zostaje przy swoich partnerach jesli cos im sie stalo i staja sie kalekami, niz facetow przy zniedołężniałych partnerkach

panowie w wiekszosci wypadkow opuszczaja kobiety - kaleki - nawet jesli przed np. wypadkiem nie mieli takiego zamiaru i byly w "dobrych" z nimi zwiazkach (nie pamietam liczb (moge ew. poszukac) ale roznice byly bardzo wysokie cos typu 20% kobiet i 60% mezczyzn opuszcza partnerow po wypadkach ktore koncza sie trwałym kalectwem i koniecznoscia opieki nad ta osoba.

 

Uhu, po co ten bold? Nie potrzeba żadnych badań żeby dojśc do takich wniosków, wystarczy troche liznąć życia ;) To się nadaje do wątku obok - faceci to doopki :) Do watku obok nadaje sie tez to, że od kobiet w takich sytuacjach mozna wymagać wiecej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie potrzeba żadnych badań żeby dojśc do takich wniosków, wystarczy troche liznąć życia ;) To się nadaje do wątku obok - faceci to doopki :) Do watku obok nadaje sie tez to, że od kobiet w takich sytuacjach mozna wymagać wiecej ;)

 

wynika to z różnic pomiedzy płciami i już. One były sa i będą. Kobiety są bardziej:

empatyczne

łatwiej sie uzależniają (np. od mężczyzny)

lubią sie poświęcać

bardziej boją sie samotności - im starsze tym bardziej...

itepe itede czyli 1001 różnic które jednak przemawiają za przytoczonym wynikiem statystycznym...

nie wiem czy lizanie...życia...ma z tym coś wspólnego... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...