Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

sześciolatki do szkół


agnieszkakusi

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 257
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jesli jescze wprowadza tzw bloki programowe czyli pomieszanie geografii, historii, wiedzy o spoleczenstwie i biologii no i zlikwiduja wyzej wymienione ; historie, geografie, biologie aha no i jezyk polski jak proponuje pani Hall pozegnajcie sie ze szkola publiczna - nie bedzie dobrze przygotowywala nawet do zawodu przy wyrebie lasu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli jescze wprowadza tzw bloki programowe czyli pomieszanie geografii, historii, wiedzy o spoleczenstwie i biologii no i zlikwiduja wyzej wymienione ; historie, geografie, biologie aha no i jezyk polski jak proponuje pani Hall pozegnajcie sie ze szkola publiczna - nie bedzie dobrze przygotowywala nawet do zawodu przy wyrebie lasu.

 

I co my biedni teraz zrobimy ?

 

Ale ... grunt żeby religia była poszerzona już od przedszkola , to damy jakoś radę przy tym wyrębie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy jestem za czy przeciw. Na szczęście przeszłam już przez klase pierwszą. Mam tylko takie luźne przemyślenia

- trzy moje koleżanki posłały do szkoły 6 latki (nie do zerówki, do 1 klasy). I nie z ambicji, ale bo je dzieci prosiły, że w przedszkolu nudno, że co mają robić z tymi maluchami, że po obiedzie "są nianiami dla dzidziusiów" Wyrośnięte jakieś czy co? Powiedziałabym że w dobie internetu, telewizji itd - coraz częściej się zdarza. Może nie na wsi? Nie wiem.

- moja córka pierwszą klase skończyła w Anglii. Wyjechała z kraju jako pierwszak, tam była w 3 klasie. Czyli była też klasa 1 i 2 i 6 też. Jakoś nikt nikogo nie pozabijał :o Miała w tej 3 klasie (7. latka) i historię i przyrodę i matematykę. Jakoś ją to nie przerosło. Jak porównałam z polskim programem, to ten nasz wyglądał dość śmiesznie. Jakbyśmy sami sobie wmawiali, że dziecko w tym wieku nie jest w stanie nic więcej się nauczyć... Jest w stanie. Mimo braku znajomości języka, braku koleżanek, biegła do szkoły bo tam było ciekawie. Jak były przerwy trymestralne - liczyła dni do powrotu do szkoły. W szkole była od 9 do 15,30. Potem 1,5 godz after school club - ja pracowałam do 17. Bynajmniej nie wracała padnięta. Z naszej szkoły - często, mimo, że godzin połowę mniej. Powiem więcej - tu nie ma bariery językowej, ma koleżanki. a do szkoły idzie bo musi.

 

Więc może jeżeli protestować, to na całego. Że albo 6 lat ale do tego szkoła w godzinach 9-15, klasy po 20 osób max, po jednej klasie z jednego rocznika w szkole - albo nic, bo wybiórcza reforma sensu nie ma. Ja już pewnie tego nie doczekam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja posłałam moją najstarszą córkę rok wcześniej do szkoły. A teraz protestuję...

Paradoks?

Moje dziecko pod względem intelektualnym radziło sobie świetnie, pod względem emocjonalnym gorzej. Sama bardzo chciała iśc do szkoły, bo jakoś tak wyszło, że w przedszkolu chodziła do grupy z dziećmi starszymi o rok. Badania wykazały, że może iść. Poza tym to była jedyna szansa, żeby pierwszą klasę (i tylko pierwszą z powodu przeprowadzki, o której już wiedzieliśmy) spędziła w szkole społecznej. Dzisiaj nie uważam tego za błąd, ale... i tak protestuję przeciwko reformie.

Szkoła z nowym, ciekawym, dostosowanym do możliwości dzieci i bogatym programem. Klasy, korytarze i toalety przystosowane do ich potrzeb. Duże świetlice podzielone na kilka pomieszczeń, żeby dzieci, które chcą posiedzieć w ciszy odpocząć od hałasu miały taką możliwość, te, które chcą się pobawić, pograć w pingponga, piłkarzyki itp też miały swoje miejsce. Duuużo ciekawych zajęć pozalekcyjnych do wyboru. Klasy maximum 20 dzieci. Stoliki dostosowane do wzrostu każdego dziecka (przecież w jednej klasie dzieci różnią się wzrostem). W salach dla najmłodszych dzieci miejsce do zabaw i czas na nie. Obowiązkowo wyjścia podczas przerw na podwórko szkolne - duże, trawiaste, z placem zabaw dla najmłodszych. Transport do szkoły dla dzieci z malych miejscowości. Stołówka ze smaczynymi posiłkami. Osobna dla najmłodszych albo dobrze pilnowana, żeby maluchy miały szansę usiąść spokojnie i zjeść nieprzeganiane z miejsc przez starszych i niepoganiane dzownkiem na lekcję. Krótko mówiąc - przedszkole w szkole. Kiedy tak będzie, bez protestów rodzice poślą nawet i czterolatki do szkół. Pewnie nawet chętnie, bo w końcu szkoły sa bezpłatne w przeciwieństwie do przedszkoli.

Zupełnie nie przekonują mnie przykłady zagranicznych szkół, do których malutkie dzieci idą z zachwytem. Tamte szkoły są do tego przygotowane pod każdym względem. Są świetnie wyposażone, bezpieczne, mają odpowiednie programy nauczania. Nasze nie są i nigdy nie będą. Wrzuci się dzieci do szkół, a szkoły się nie zmienią ani na jotę, bo nikt na to nie da pieniędzy. Programów nauczania jakoś nikt nie umie zmienić na lepsze. To za malo medialne zmiany, a efekty będą widoczne dopiero za kilka-kilkanaście lat, kiedy o reformatorach już nikt nie bedzie pamiętał, więc kto by się zajmował nimi. Najważniejsze, że religii jest więcej niż języków obcych!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co Anglikom te szkoly prywatne jak publiczne sa tak swietne i ciekawe ? ? ?

 

Nawet Harry Potter nie chodzil do publicznej szkoly - nie roumiem dlaczego.

 

Moze za wysoki poziom czarow byl dla niego w publicznej szkole .

 

Bo w szkole prywatnej dzieci są w odpowiednim TOWARZYSTWIE. Zawierają znajomości, które im zostają na całe życie. Poza tym to się liczy przy przyjęciu do pracy. Taki szklany sufit - coś o tym wiedzą obcokrajowcy...

U nas też tak zaczyna być :roll:

 

Poza tym moje dziecko było w szkole wyznaniowej (anglikańskiej :D ). fakt, podobno mają trochę wyższy poziom... ja o tym nie wiedziałam. taką akurat miałam przed domem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie nie przekonują mnie przykłady zagranicznych szkół, do których malutkie dzieci idą z zachwytem. Tamte szkoły są do tego przygotowane pod każdym względem. Są świetnie wyposażone, bezpieczne, mają odpowiednie programy nauczania. Nasze nie są i nigdy nie będą. Wrzuci się dzieci do szkół, a szkoły się nie zmienią ani na jotę, bo nikt na to nie da pieniędzy. Programów nauczania jakoś nikt nie umie zmienić na lepsze. To za malo medialne zmiany, a efekty będą widoczne dopiero za kilka-kilkanaście lat, kiedy o reformatorach już nikt nie bedzie pamiętał, więc kto by się zajmował nimi. Najważniejsze, że religii jest więcej niż języków obcych!

 

O tym właśnie piszę. O taką reformę mogę się bić, protestować, podpisywać itd.

 

A'propos Anglii - tam nauczyciele pracują w godzinach 9-17. Od 15,30, jak dzieci wychodzą ze szkoły mają czas na sprawdzanie zeszytów, przygotowanie lekcji, czyli to, co podobno nasi nauczyciele robią za darmo w domach. Ciekawe co by nasi powiedzieli na tę część reformy 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anglosaski system szkol sprowadza sie nie do dobrych programow, dobrych nauczycieli, wymagania czegos od uczniow tylko : z n a j o m o s c i.

 

Lepiej bym tego nie podsumowala ! ! !

 

A ze nauczyciel w szkole publicznej pracuje do 15 ej - jest urzednikiem a nie nauczycielem. I tak tez traktuje ta prace - ma gdzes czy dziecko cos umie - byle wyszlo ze szkoly nie uszkodzone bo wtedy - klopoty. Dlatego najlepiej jak dzieciak siedzi w lawce, nie rusza sie za duzo i za duzo nie mowi - bo nikt by tego nie wytrzymal od 8ej do 15ej.

 

:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anglosaski system szkol sprowadza sie nie do dobrych programow, dobrych nauczycieli, wymagania czegos od uczniow tylko : z n a j o m o s c i.

 

Lepiej bym tego nie podsumowala ! ! !

 

A ze nauczyciel w szkole publicznej pracuje do 15 ej - jest urzednikiem a nie nauczycielem. I tak tez traktuje ta prace - ma gdzes czy dziecko cos umie - byle wyszlo ze szkoly nie uszkodzone bo wtedy - klopoty. Dlatego najlepiej jak dzieciak siedzi w lawce, nie rusza sie za duzo i za duzo nie mowi - bo nikt by tego nie wytrzymal od 8ej do 15ej.

 

:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D

 

Zapomniałam, że wszystko wiesz i na każdy temat.

Sorry, oczywiście jest tak, jasne. Acha, przepraszam, ze ośmielałam się myśleć inaczej. Ale to przecież i tak nie ma znaczenia....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pracuje w systemie szkol publicznych w kraju anglosaskim od paru lat, zlotko. I dobrze wiem jak to wyglada.

 

Nikt nie jest happy - ani nauczyciele, ani uczniowie, ani rodzice.

 

Wyjatek : wozni. Dobra fucha - nie narobia sie, maja ubezpieczeniei dobra emeryture.

 

Przedszkoli publicznych jak na lekarstwo i strach posylac tam dzieciaka - albo niania albo Montessori za 25 -30ysiecy dolarow rocznie.

 

Takze prosze wciskac kit komu innemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiekszosc dorosłych wspomina dziecinstwo miło. Osobiscie nie widze powodu by zabierac 1 rok dziecinstwa swemu dziecku. Jeszcze w życiu zdarzy sie tyle napracowac (chyba, ze sie bogato ozeni :lol: ), jeszcze planuja nam podniesc wiek emerytalny do 67 roku - wiec niech ma 1 rok beztroski wiecej.

Jak to jest w innych krajach w sumie wiele mnie nie obchodzi. Jeśli bedzie chcial uczestniczyc w "wyścigu szczurow" to jeszcze zdąrzy. Tylko i wyłacznie od niego bedzie zalezec czy odniesie w zyciu sukces, dlatego czas przedszkola to czas zabawy: zero nauki angielskiego, gry na pianinie czy skrzypcach. Czytac i pisać dziecka przed pojsciem do szkoly tez uczyc nie zamierzam. Zamiast tego 4 latek niezle kopie piłke, jezdzi na rowerze na 2 kołkach, jeżdzi na rolkach i na deskorolce. Nuda? - gdy na dworze jest ciepło to trudno przed godziną 21 sciągnąc dziecko z podworka do domu, w sezonie zimowym zabawa klockami Lego (zestawy dla starszych dzieci) przez 6 godzin dziennie - budowanie rzeczy jakie sam sobie wymysli i łączenie kilku/kilkunastu zestawow klocków.

Co wiecej zaoferuje szkoła - agresje i wulgaryzmy uszłyszane od dzieci z patologicznych rodzin?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz jakie umiejetnosci zdobywa tym sposobem twoje dziecko ???????

 

Umiejetnosc podejmowania decyzji, umiejetnosc wspolpracy z innymi, umiejetnosc wypracowania sobie pozycji w grupie, umiejetnosc zawierania p r z y j a z n i, umiejetnosc radzenia sobie w roznych sytuacjach, umiejetnosc korzystania z doswiadczen innych i jeszcze dlugo mozna by wymieniac.

 

 

Montessori za 30 tysiecy rocznie tego nie zapewni nie mowiac o szkole publicznej gdzie dzieciak jest przykuty do lawki o wulgaryzmach nie wspominajac. 8) 8) 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pracuje w systemie szkol publicznych w kraju anglosaskim od paru lat, zlotko. I dobrze wiem jak to wyglada.

 

Takze prosze wciskac kit komu innemu.

 

Oczywiście, oczywiście, przecież pisałam, że wiesz wszystko....

Tylko ja nie o tym kraju piszę :roll: ale to drobiazg, przecież tam pewnie też pracowałaś, złotko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mmmmmm.... a rozumiesz co oznacza termin " anglo- saski" ? 8) 8) 8) No wiec pewna grupa emigrantow przywlokla ze soba doskonale wzorce angielskiej oswiaty, ktore pokutuja w pewnym stopniu do dzis ( nawet w sensie architektonicznym - ponad 100 letnie budynki szkoll publicznych podsawowych w Nowym Jorku z charakterystycznej czerwonej cegly wzorowane sa na tego typu przybytkach prosto z Anglii - pozna Victoria ) .....w tym brak przedszkoli i posylanie 6 latkow do szkol. A Anglia to nie jakas nieznana mi Galaktyka.

 

 

Zreszta ....... bardzo dziwie sie, ze nadal nie posylasz dziecka do tej szkoly do ktorej chodzila z taka checia ( anglikanskiej czyli jednak prywatnej a nie p u b li c z n e j ) tylko do wstretnej szkoly polskiej gdzie nauczyciele nie pracuja do 15 : 30 punkt.

 

Napisz jeszcze ile placilas miesiecznie za ta szkole z wyzszym poziomem .

 

I to, ze do szkoly publicznej strach poslac dziecko. I mamy obraz szkol i oswiaty w krajach na ktorych wzoruje sie obecne Ministerstwo Oswiaty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam słowa EZS, że w szkole prywatnej dzieci mają odpowiednie towarzystwo - tak mój syn od półtora roku ma inne niż w państwowej i bardzo się z tego powodu cieszę, chociaż ogólnie zagadnienie ujmując - nie jest to powód do dumy :cry:

 

Mam przykre doświadczenia ze szkołą państwową - syna przenosiliśmy w połowie drugiego półrocza I kl. gimnazjum do szkoły prywatnej - i całe szczęście, bo nie wiem co mogłoby się wydarzyć. Mam porównanie - nie twierdzę, że to standard oczywiście, ale faktycznie w szkołach prywatnych są albo inne dzieci, albo muszą się starać, bo jeśli nie - to one będą te "inne" - zupełnie odwrotnie jak w państwowej :(

Współpraca z nauczycielami w szkole państwowej na fatalnym poziomie, nawet żenującym bym powiedziała. O jakości zebrań - już nie będę mówiła, byliśmy z mężem w szoku :o

 

Przytoczę jeszcze zdanie mojej Mamy (emerytowanej nauczycielki z pełnym stażem pracy w szkolnictwie), która twierdzi, że nauczyciele to najbardziej leniwa grupa zawodowa jaką zna :-?. Mówi, że dotyczy to nauczycieli ze szkół państwowych, bo Ci inni, to jeszcze się trochę starają :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...