Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

sześciolatki do szkół


agnieszkakusi

Recommended Posts

Chciałam zauważyć, że dziecko niedojrzałe emocjonalnie do siedzenia w szkole to nie jest jednoznaczne, że jest tumanem.

1. nie napisalem ani nie twierdze, ze jest

2. czy 7-letnie dziecko niedojrzałe emocjonalnie do siedzenia w szkole jest tumanem? 8-letnie? kiedy wiec staje sie tumanem?

 

Ja osobiście nie mam nic przeciwko szybszej nauce, ale nie w takiej formie jak to jest proponowane.

co do tego zdania i reszty wypowiedzi, jeszcze raz:

 

Minister edukacji podkreśliła, że reforma została rozłożona na trzy lata. W tym czasie to rodzic będzie decydował, czy puścić sześciolatka do szkoły.

 

– Chcemy, by rodzic mógł ocenić, czy lepiej dla dziecka będzie, jeśli później pójdzie do szkoły. By ocenił też, czy szkoła jest dobrze przygotowana. Rodzic ma prawo się jej przyjrzeć i oczekiwać, by była przyjazna i bezpieczna dla jego dziecka. To szkoły bowiem mają się przystosować do młodszych dzieci, a nie nagle dzieci sztucznie dojrzeć – powiedziała Hall. – Trzeba m.in. przygotować nowe programy nauczania i sale – dodała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 257
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Zwolennikom reformy w postaci proponowanej przez PO proponuje jeszcze maly eksperyment. Niech wezma 6 latka (najlepiej własne dziecko), założa mu na plecy plecak do ktorego włożą ze 2 ksiazki, jakis zeszyt, farbki, zmienne obuwie, drugie sniadanie i wyślą na 10 minutowy spacer - wszak nie kazdy ma szkołe "za płotem".

Czynnosc powtorzyc przez miesiac a nastepnie pojsc z dzieckiem do lekarza ktory oceni jakie to skrzywienia kregosłupa juz nabawił sie nasz milusinski.

Do szkoly moga chodzic nawet 4-5 latki lecz niech to wyglada tak jak ma wygladac. Niech ksiazki pozostaja w szkole a nie codzienne noszenie tam i z powrotem. Niech 6 latek nie spaceruje po tym samym korytarzu po ktorym biegaja 160 cm wysokosci 13 latki, ktore nawet nie zauwaza jak kogos zadeptaja.

Reforma owszem ale przemyslana a nie medialny show "zmieniamy Polske by rosłą w siłe a ludziom sie żyło dostatnie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widze, ze tu zlot samych przeciwnikow reformy, postanowilem wiec wlozyc kilka pomniejszych patyczkow w to MWA:* :wink:

 

1. reformy maja to do siebie, ze wiekszosc obywateli ich nienawidzi

Nie miałabym nic przeciwko reformie, gdyby była przygotowana.

2. nigdy nie ma dobrego czasu na reforme

Na pewno zawsze rodzice pierwszego rocznika objętego reformą mieliby jakieś obawy, ale, gdybym zobaczyła odpowiednio wyposażone sale, osobny korytarz, toalety, szatnie i świetlicę, gdybym przeczytała sobie program nauczania, oglądnęła podręczniki, została zapewniona, że dziecko nie będzie nosiło dziesięciokilogramowego tornistra, to nie protestowałabym.

3. odkladanie reform w czasie skutkuje opoznieniami oraz zmasowanym atakiem jej przeciwnikow, ktorym dano czas na przegrupowanie sil

Pewnie, najlepiej wziąć ludzi z zaskoczenia...

4. zakladajac, ze reforma bedzie fantastycznie przygotowywana przez 10 lat i obejmie luksusowe wnetrza wraz z calujacymi dzieci i rodzicow po rekach nauczycielami, wciaz znajda sie rodzice mowiacy: 'ja was p*******, moj jasio w wieku 6 lat nie pojdzie i koniec'. niektorzy jasiow celem unikniecia demoralizacji do szkoly nie sla wcale i nie oznacza to zmierzchu edukacji, jak tez nie znaczy jej porazki

"NIektórzy" są w mniejszości. Natomiast protestujący przeciwko tej reformie stanowią większość. Jakkolwiek by demokracji nie oceniać, to jej zasady głoszą, że decyduje większość. Nawet, gdyby przyjąć rozsądne założenie, że ilość głosów, jaką dysponuje każdy czlowiek, powinna być uzależniona od wykształcenia, to ta reforma i tak przegra.

5. w krajach, gdzie dzieci ida znacznie wczesniej do 'szkoly', nikt ich w lawkach nie sadza ale jednak jest to szkola, uczy bawiac. reguly dotyczace ADHD, dyskalkulii i innych modnych terminow wciaz znajduja zastosowanie

Dlatego nie rozumiem, czemu nie zrobić tego samego (porządna edukacja od piątego roku życia) wprowadzając obowiązek przedszkolny dla pięciolatków (nawet dla czterolatków by można) i wymagać jego realizacji. Oczywiście zajęcia w podstawowym zakresie (bez posiłków) byłyby bazpłatne, dopiero rodzice zostawiający dzieci na dłużej płaciliby za to tak, jak się w szkołach płaci za korzystanie ze świetlicy. W przedszkolach nie byłoby problemów z dostosowaniem warunków dla małych dzieci, nie byloby problemów z ich bezpieczeństwem. Przedszkola powinny być w miarę możliwości blisko miejsca zamieszkania dzieci. Przecież te szkoły na zachodzie, o których wszyscy piszą z zachwytem, są w części przeznaczonej dla najmłodszych tak naprawdę bardziej podobne do dobrych przedszkoli niż do polskich szkół!

6. jesli nawet reforma ma za zadanie 'wygonienie ludzi do roboty rok wczesniej', to gdzie jesli nie w odrwanej od zycia, rozteoretyzowanej do granic absurdu polsce reforma ta ma racje bytu, kraju najwiekszej liczby rencistow i emerytow o rozleglej wiedzy odnosnie 'przyczynkow do przyczynkow'?...

Jakkolwiek by nie rozumieć tej wypowiedzi, to moim zdaniem lekarstwem na największą liczbę emerytow i rencistów w Polsce na pewno nie jest posyłanie jak najmłodszych ludzi do roboty,żeby na tychże zarabiali!!!

7. ten wiek 6 lat z sufitu sie nie wzial, tak jak nie wzielo sie z sufitu pojscie o rok wczesniej do szkoly. twierdzi sie wrecz niekiedy, ze najwazniejszy skokowy rozwoj nastepuje do lat 5, dlatego w tym wieku w niektorych krajach posyla sie dzieci do szkoly (latwo sobie wyobrazic co by sie dzialo w polsce - masowe glodowki wspomagane 'sokami', 'boze cos polske przez tak liczne', rzucanie sie pod rower...). 6 lat to rozsadny kompromis, vide: 'zerowka' (nawiasem mowiac ani wiek 4 ani 5 ani 6 lat nic nie zmieni w oswiacie: jedni beda tepi, inni inteligentni - UK jest tu dobrym przykladem. z drugiej strony ci 'tepi' ida do pracy, zarabiaja pieniadze i zyja swoim zyciem. inni zas cierpia za miliony i dusza sie w swoich frustracjach, za to posiadajac powierzchownie rozlegla wiedze teoretyczna)

Dlatego też dzieci powinny obowiązkowo chodzić do przedszkoli. tam będą miały szanse na naukę w przyjaznych warunkach już od czwartego roku zycia. W Polsce przedszkoli jest za mało i sa za drogie dla wieli osób. Wciaż panuje przekonanie, że dziecko nie musi chodzić do przedszkola, jeżeli mama, babcia czy ktokolwiek inny jest w domu. A to, że mama, babcia czy ktoś inny często nie ma czasu, nie chce, nie umie się zająć rozwojem intelektualnym, społecznym czy emocjonalnym dziecka, to juz inna sprawa. Dlatego OBOWIĄZKOWE przedszkola wyrwałyby dzieci, zwłaszcza wiejskie, z podwórek i naprawdę wyrównywałyby szanse. Natomiast rzucenie takiego malucha na na głęboką wodę nie poprawi jego sytuacji. W dużej klasie (pisałam już, że reforma jednocześnie zwiększa minimalną liczbę dzieci w klasach z 21 do 29), w której pani nie będzie miał czasu na indywidualna pracę z każdym, taki dzieciak szybko uwierzy, że jest gorszy, co wytyczy mu dalszą drogę życia. Bez względu na to, jakie są jego rzeczywiste możliwości. Nie próbuję twierdzić, że każdy ma jednakowo wysokie. Po prostu niektórzy nigdy nie będą mieli możliwości uwierzyć w swoje.

8. przygotowanie lub nie szkoly do przyjecia 6-latkow z reforma bezposredniego zwiazku nie ma... tak jak rozpasanie uczniow nie odnajduje odzwierciedlenia w planach ministerialnych czy epopejach pisanych przez fachowcow... smutna polska rzeczywistosc zweryfikuje 'praktyczna implementacje' tej reformy

:o :o :o Czyli nieprzygotowanie szkół nie wpłynie w żaden sposób na to, jak nasze dzieci rozpoczną swoją edukację? Czy będzie to dla nich coś ciekawego, interesujące zajęcia w przyjaznym miejscu, czy trauma, strach przed starszymi kolegami, zamknięcie w ciasnej sali, zajęcia po południu itd - to nie ma znaczenia?

9. costam costam

10 costam costam...

Te argumenty najbardziej mi się podobają - sa przemyślane jak reforma!

------------------

:* Mrowisko Wzajemnej Adoracji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - moja 11 letnia prawie córka (4 klasa) nie ma w szkole ani świetlicy ani posiłków. Po prostu zaraz po szkole ma iść (autobusem dojechać) do domu. Nie ma opcji ani oferty opieki nad dziećmi do 17.00.

Dla klas 1-3 jest świetlica do 16 ale bez posiłków. Jak ja miałabym posłać dziecko żeby siedziało najpierw do 16 w świetlicy gdzie jest hałas i bałagan (pani tylko siedzi przy biurku i dzieci jej raczej nie interesują, mają się zająć same sobą) a potem czekało na mnie na korytarzu?

Dla dzieci z klasy 0 nawet nie ma opcji "przechowalni" w świetlicy! Jak ja mam, przepraszam bardzo, pracować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widze, ze tu zlot samych przeciwnikow reformy, postanowilem wiec wlozyc kilka pomniejszych patyczkow w to MWA:* :wink:

 

1. reformy maja to do siebie, ze wiekszosc obywateli ich nienawidzi

Nie miałabym nic przeciwko reformie, gdyby była przygotowana.

reformy nie sa znienawidzone, bo sa dobrze lub zle przygotowane. jest tak, bo sa trudne i niewygodne dla mas spolecznych. nie mozna reformy edukacyjnej 'przygotowac', musi byc okres przejsciowy, ktory jest zaplanowy*

2. nigdy nie ma dobrego czasu na reforme

Na pewno zawsze rodzice pierwszego rocznika objętego reformą mieliby jakieś obawy, ale, gdybym zobaczyła odpowiednio wyposażone sale, osobny korytarz, toalety, szatnie i świetlicę, gdybym przeczytała sobie program nauczania, oglądnęła podręczniki, została zapewniona, że dziecko nie będzie nosiło dziesięciokilogramowego tornistra, to nie protestowałabym.

czy rodzice masowo nie posylaja do szkol dzieci w wieku szkolnym, mimo ze b. czesto trudno w nich ujrzec 'odpowiednio wyposażone sale, osobny korytarz, toalety, szatnie i świetlicę'? czy 7-letnie dzieci nie nosza ciezkich tornistrow? nie mowie, ze szesciolatki powinny nosic: mowie, ze nitk nie powinien ale jest to utopia (o ktorej urzeczywistnienie byc moze nalezy walczyc) i ktora nie ma nic wspolnego z reforma - patrz pkt 8

3. odkladanie reform w czasie skutkuje opoznieniami oraz zmasowanym atakiem jej przeciwnikow, ktorym dano czas na przegrupowanie sil

Pewnie, najlepiej wziąć ludzi z zaskoczenia...

po pierwsze, nikt nikogo nie bierze z zaskoczenia* (trzeba jak widac powtarzac do skutku). po drugie, patrz pkt 2

4. zakladajac, ze reforma bedzie fantastycznie przygotowywana przez 10 lat i obejmie luksusowe wnetrza wraz z calujacymi dzieci i rodzicow po rekach nauczycielami, wciaz znajda sie rodzice mowiacy: 'ja was p*******, moj jasio w wieku 6 lat nie pojdzie i koniec'. niektorzy jasiow celem unikniecia demoralizacji do szkoly nie sla wcale i nie oznacza to zmierzchu edukacji, jak tez nie znaczy jej porazki

"NIektórzy" są w mniejszości. Natomiast protestujący przeciwko tej reformie stanowią większość. Jakkolwiek by demokracji nie oceniać, to jej zasady głoszą, że decyduje większość. Nawet, gdyby przyjąć rozsądne założenie, że ilość głosów, jaką dysponuje każdy czlowiek, powinna być uzależniona od wykształcenia, to ta reforma i tak przegra.

poczytaj sobie, co to jest demokracja parlamentarna. w atenach lud mogl glosowac kamyczkami, my mamy inny ustroj, odlegly o lata swietlne nawet od ustroju szwajcarii, nie wspominajac o demokracji bezposredniej. jest jeszcze inna sprawa: w sprawach kluczowych a takimi sa reformy nie idzie sie za glosem ludu, bo inaczej nikt reform by nie wdrozyl (vide: balcerowicz wrog ludowy, zelazna dama morderczyni kopaln w anglii, etc.). smutne ale prawdziwe - ktos (wybrany w wyborach demokratycznych) musi wziac na siebie ciezar niepopularnych decyzji. a ze reforma przegra? byc moze. zwykle polska przegrywa z gornikami napierdzielajacymi kijami i palacymi opony, sila tlumu jest wielka; mozna tez przegrac z armia rodzicow 'boze cos polske' [uwaga: nie oceniam w tym punkcie slusznosci tej konkretnej reformy.]

5. w krajach, gdzie dzieci ida znacznie wczesniej do 'szkoly', nikt ich w lawkach nie sadza ale jednak jest to szkola, uczy bawiac. reguly dotyczace ADHD, dyskalkulii i innych modnych terminow wciaz znajduja zastosowanie

Dlatego nie rozumiem, czemu nie zrobić tego samego (porządna edukacja od piątego roku życia) wprowadzając obowiązek przedszkolny dla pięciolatków (nawet dla czterolatków by można) i wymagać jego realizacji. Oczywiście zajęcia w podstawowym zakresie (bez posiłków) byłyby bazpłatne, dopiero rodzice zostawiający dzieci na dłużej płaciliby za to tak, jak się w szkołach płaci za korzystanie ze świetlicy. W przedszkolach nie byłoby problemów z dostosowaniem warunków dla małych dzieci, nie byloby problemów z ich bezpieczeństwem. Przedszkola powinny być w miarę możliwości blisko miejsca zamieszkania dzieci. Przecież te szkoły na zachodzie, o których wszyscy piszą z zachwytem, są w części przeznaczonej dla najmłodszych tak naprawdę bardziej podobne do dobrych przedszkoli niż do polskich szkół!

tak jak juz pisalem, od tworcow reformy nie zalezy jej implementacja. (patrz rowniez pkt 7). nikt nie powiedzial, ze w szkolach niepotrzebne sa dobre warunki do nauki. dotyczy to zarowno szesciolatkow jak i siedmiolatkow. polecam artykuly w prasie o tym, jak trudniej jest dostac miejsce w przedszkolu niz w szkole czy... na studiach. poza tym granica miedzy 'malym dzieckiem' a 'dzieckiem w wieku szkolnym' sie zaciera, czy chcemy tego czy nie. szesc lat to rozsadny kompromis a skoro do edukacji podchodzi sie z nalezyta uwaga, nie wystarczy nazwac zajec w przedszkolu 'zerowka' aby nadac im range zajec szkolnych, a taka jest intencja reformy. Przedszkola powinny być w miarę możliwości blisko miejsca zamieszkania dzieci. - czy masz w przygotowaniu jeszcze wiecej truizmow w kategorii 'bleeding obvious'?... bo ja mam bardziej koherentna wizje idealnego swiata...

6. jesli nawet reforma ma za zadanie 'wygonienie ludzi do roboty rok wczesniej', to gdzie jesli nie w odrwanej od zycia, rozteoretyzowanej do granic absurdu polsce reforma ta ma racje bytu, kraju najwiekszej liczby rencistow i emerytow o rozleglej wiedzy odnosnie 'przyczynkow do przyczynkow'?...

Jakkolwiek by nie rozumieć tej wypowiedzi, to moim zdaniem lekarstwem na największą liczbę emerytow i rencistów w Polsce na pewno nie jest posyłanie jak najmłodszych ludzi do roboty,żeby na tychże zarabiali!!!

mysle ze wypowiedz o teoretycznej wiedzy przyczynkowej polakow jest dosc jasna. a posylac ludzi wczesniej do roboty nalezy - nie zeby zarabiali na armie emerytow i rencistow ale zeby pracowali dla dobra swojego i swoich rodzin, nie zasilajac sfrustrowanego tlumu zadajacego 'socjalizmu o ludzkiej twarzy'

7. ten wiek 6 lat z sufitu sie nie wzial, tak jak nie wzielo sie z sufitu pojscie o rok wczesniej do szkoly. twierdzi sie wrecz niekiedy, ze najwazniejszy skokowy rozwoj nastepuje do lat 5, dlatego w tym wieku w niektorych krajach posyla sie dzieci do szkoly (latwo sobie wyobrazic co by sie dzialo w polsce - masowe glodowki wspomagane 'sokami', 'boze cos polske przez tak liczne', rzucanie sie pod rower...). 6 lat to rozsadny kompromis, vide: 'zerowka' (nawiasem mowiac ani wiek 4 ani 5 ani 6 lat nic nie zmieni w oswiacie: jedni beda tepi, inni inteligentni - UK jest tu dobrym przykladem. z drugiej strony ci 'tepi' ida do pracy, zarabiaja pieniadze i zyja swoim zyciem. inni zas cierpia za miliony i dusza sie w swoich frustracjach, za to posiadajac powierzchownie rozlegla wiedze teoretyczna)

Dlatego też dzieci powinny obowiązkowo chodzić do przedszkoli. tam będą miały szanse na naukę w przyjaznych warunkach już od czwartego roku zycia. W Polsce przedszkoli jest za mało i sa za drogie dla wieli osób. Wciaż panuje przekonanie, że dziecko nie musi chodzić do przedszkola, jeżeli mama, babcia czy ktokolwiek inny jest w domu. A to, że mama, babcia czy ktoś inny często nie ma czasu, nie chce, nie umie się zająć rozwojem intelektualnym, społecznym czy emocjonalnym dziecka, to juz inna sprawa. Dlatego OBOWIĄZKOWE przedszkola wyrwałyby dzieci, zwłaszcza wiejskie, z podwórek i naprawdę wyrównywałyby szanse. Natomiast rzucenie takiego malucha na na głęboką wodę nie poprawi jego sytuacji. W dużej klasie (pisałam już, że reforma jednocześnie zwiększa minimalną liczbę dzieci w klasach z 21 do 29), w której pani nie będzie miał czasu na indywidualna pracę z każdym, taki dzieciak szybko uwierzy, że jest gorszy, co wytyczy mu dalszą drogę życia. Bez względu na to, jakie są jego rzeczywiste możliwości. Nie próbuję twierdzić, że każdy ma jednakowo wysokie. Po prostu niektórzy nigdy nie będą mieli możliwości uwierzyć w swoje.

znowu zapetlasz sie w truizmach i utopii. 'przedszkoli powinno byc wiecej. powinny byc blisko domu. powinno tam byc milo a panie powinny sie usmiechac i wykazywac w indywidualnym podejsciu. przedszkole jest lepsze niz li tylko kontakt z babcia'. litosci... w tym problem, ze przedszkoli jest malo, miejsce w nich niekiedy dostac nie sposob i sa przepelnione. 'obowiazkowe przedszkole' - to jest dopiero utopia, dobry pomysl na absurdalna reforme: przedszkoli juz nie starcza, rodzice czesto musza placic ciezkie pieniadze, czesc z nich woli wychowywac dzieci bez udzialu instytucji edukacyjnych, majac ku temu czas, predyspozycje, pieniadze i warunki (obecnosc rowiesnikow, dzieci-czlonkow rodziny) ale nie: przedszkola powinny byc obowiazkowe. aha: i powinny byc za rogiem kazdego domu. a na drzewach zamiast lisci........

8. przygotowanie lub nie szkoly do przyjecia 6-latkow z reforma bezposredniego zwiazku nie ma... tak jak rozpasanie uczniow nie odnajduje odzwierciedlenia w planach ministerialnych czy epopejach pisanych przez fachowcow... smutna polska rzeczywistosc zweryfikuje 'praktyczna implementacje' tej reformy

:o :o :o Czyli nieprzygotowanie szkół nie wpłynie w żaden sposób na to, jak nasze dzieci rozpoczną swoją edukację? Czy będzie to dla nich coś ciekawego, interesujące zajęcia w przyjaznym miejscu, czy trauma, strach przed starszymi kolegami, zamknięcie w ciasnej sali, zajęcia po południu itd - to nie ma znaczenia?

juz pisalem, ze to samo dotyczy starszych dzieci i nie jest to problem reformy, ale ogolnych warunkow panujacych w szkolach i przedszkolach, ktore to warunki pozastawiaja wiele do zyczenia i 'oddolne inicjatywy' antyreformatorow bylyby tutaj mile widziane. proponuje wiec protestowac i zadac poprawienia obecnych warunkow dzialania instutycji edukacyjnych 'aby zylo sie wszystkim lepiej i dostatniej i oby panie reform zadnych nie bylo, ja tylko jeszcze przejde na wczesniejsza emeryture a po mnie to juz panie nikt moze nie przechodzi, no chyba ze ciocia wiesia i moj syneczek'

9. costam costam

10 costam costam...

Te argumenty najbardziej mi się podobają - sa przemyślane jak reforma!

te 'argumenty' pokazuja tylko nieco dystansu do zagadnienia, bo tak jak juz mowilem, apologeta reformy nie jestem, ale widze mechanizmy oporu [rzeciwko jakimkolwiek reformom, co powoduje, ze ten kraj jest jak ta 'ojszczana klapa'... pozdrawiam

------------------

:* Mrowisko Wzajemnej Adoracji

 

-------------------------

*Minister edukacji podkreśliła, że reforma została rozłożona na trzy lata. W tym czasie to rodzic będzie decydował, czy puścić sześciolatka do szkoły.

 

– Chcemy, by rodzic mógł ocenić, czy lepiej dla dziecka będzie, jeśli później pójdzie do szkoły. By ocenił też, czy szkoła jest dobrze przygotowana. Rodzic ma prawo się jej przyjrzeć i oczekiwać, by była przyjazna i bezpieczna dla jego dziecka. To szkoły bowiem mają się przystosować do młodszych dzieci, a nie nagle dzieci sztucznie dojrzeć – powiedziała Hall. – Trzeba m.in. przygotować nowe programy nauczania i sale – dodała

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyskusja dyskusdją a ja pamiętam, jak chodziłem do szkoły podstawowoej to rodzice na siłę chciali posyłać dzieci do szkoły rok wcześniej (w wieku 6 lat). A zachodu było z tym co niemiara. (lata 80-te) Psychologi, lekarze, komisje... Teraz, jak chcą na górze, żeby dzieci zaczęły naukę wcześniej, to sie larum podnosi, że nie (chodzi nie tylko o uczestnjików forum, ale o ogół przeciwników). Zawsze na odwrót. Ciężka jest natura naszego obywatela.

A jeżeli chodzi o mnie osobiscie to jestem za. Im dziecko wczesniej będzie sie uczyć radzić ze stresem tym lepiej. Psychologom mówię, że najgorzej jest trzymać dzieci jak najdalej od stresów, obowiązków, samodzielności, wyborów, odpowiedzialności, nauki (w sensie nauki a nie zabaw kolorowymi klockami), bycia ocenianym... Do 3 klasy SP tak byłem wychowywany przez rodziców a potem w dorosłym życiu na studiach jak miałem iśc po wpis do indeksu to najpierw musiałem się pół godziny zbierac na odwagę. To jest dopiero stres i szkodzenie zdrowiu psychicznemu i fizycznemu. Jak najwcześniej do szkoły, i jak najwięcej nopwych sytuacji dla naszych maluchów!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Broda79

 

to ja proponuję, może już 2 latki posłać do szkoły, część z nich już nawet zdanie umie sklecić, niech się uczą walki ze stresem, a nie kolorowymi klockami się bawić, w końcu w Afryce i Azji to sześciolatki już z bronią na ramieniu latają i uczą ich jak człowieka zabić, co w takim razie za problem nauczyć dziecka literek.

 

Tak swoją drogą to mój syn w wieku 4 lat już umiał czytać, w wieku pięciu lat dodawać i odejmować, bo go nauczyłam tego w domu, a ze szkołą (a dokładniej z zerówką) w wieku 6 lat nie bardzo sobie radził emocjonalnie. A teraz nie wyobrażam sobie go za rok szykującego się do sprawdzianu szóstoklasisty. Wiem od innych rodziców, że to jest droga przez męką, no ale dzięki reformie już dwunastolatki będą przygotowywane do wyścigu szczurów jaki je czeka w życiu.

 

A jeśli chodzi o panią Hall, to niestety cudowne zaklęcia nie wystarczą.

 

A tak swoją drogą to nie pamiętam w mojej szkole w latach 80, żeby jakieś dziecko rok wcześniej chodziło (6 klas I, po 30 osób), a pamiętam za to dziewczynę z I klasy, która nie radziła sobie ze stresem i sikała w szkole w majtki, któregoś razu uciekła ze szkoły jak ją nauczycielka zbeształa na W-F, za to przy dwóch klasach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widze, ze tu zlot samych przeciwnikow reformy, postanowilem wiec wlozyc kilka pomniejszych patyczkow w to MWA:* :wink:

 

1. reformy maja to do siebie, ze wiekszosc obywateli ich nienawidzi

Nie miałabym nic przeciwko reformie, gdyby była przygotowana.

reformy nie sa znienawidzone, bo sa dobrze lub zle przygotowane. jest tak, bo sa trudne i niewygodne dla mas spolecznych. nie mozna reformy edukacyjnej 'przygotowac', musi byc okres przejsciowy, ktory jest zaplanowy*

Masz rację - ciemny lud (czyli "masy społeczne") nigdy nie doceni reform, choćby były najlepsze dla niego.

2. nigdy nie ma dobrego czasu na reforme

Na pewno zawsze rodzice pierwszego rocznika objętego reformą mieliby jakieś obawy, ale, gdybym zobaczyła odpowiednio wyposażone sale, osobny korytarz, toalety, szatnie i świetlicę, gdybym przeczytała sobie program nauczania, oglądnęła podręczniki, została zapewniona, że dziecko nie będzie nosiło dziesięciokilogramowego tornistra, to nie protestowałabym.

czy rodzice masowo nie posylaja do szkol dzieci w wieku szkolnym, mimo ze b. czesto trudno w nich ujrzec 'odpowiednio wyposażone sale, osobny korytarz, toalety, szatnie i świetlicę'? czy 7-letnie dzieci nie nosza ciezkich tornistrow? nie mowie, ze szesciolatki powinny nosic: mowie, ze nitk nie powinien ale jest to utopia (o ktorej urzeczywistnienie byc moze nalezy walczyc) i ktora nie ma nic wspolnego z reforma - patrz pkt 8

Siedmiolatkom jest źle, więc niech będzie źle sześciolatkom. To tylko rok różnicy. - Ciekawe podejście!

3. odkladanie reform w czasie skutkuje opoznieniami oraz zmasowanym atakiem jej przeciwnikow, ktorym dano czas na przegrupowanie sil

Pewnie, najlepiej wziąć ludzi z zaskoczenia...

po pierwsze, nikt nikogo nie bierze z zaskoczenia* (trzeba jak widac powtarzac do skutku). po drugie, patrz pkt 2

A gdyby tak odłożyć reformę, pokazać rodzicom przygotowane szkoły, zapoznać z programami nauczania i wtedy zapytać, czy chcą posłać dziecko do szkoły w wieku 6 czy 7 lat? Nie? Zapomniałam! Przeciez rodzice to "masy społeczne" - ciemne jak tabaka w rogu, więc nie ma się co przejmować ich zdaniem. Nawet, gdy zobaczą salony, nie zgodzą się bo (patrz punkty 1. i 2.)

4. zakladajac, ze reforma bedzie fantastycznie przygotowywana przez 10 lat i obejmie luksusowe wnetrza wraz z calujacymi dzieci i rodzicow po rekach nauczycielami, wciaz znajda sie rodzice mowiacy: 'ja was p*******, moj jasio w wieku 6 lat nie pojdzie i koniec'. niektorzy jasiow celem unikniecia demoralizacji do szkoly nie sla wcale i nie oznacza to zmierzchu edukacji, jak tez nie znaczy jej porazki

"NIektórzy" są w mniejszości. Natomiast protestujący przeciwko tej reformie stanowią większość. Jakkolwiek by demokracji nie oceniać, to jej zasady głoszą, że decyduje większość. Nawet, gdyby przyjąć rozsądne założenie, że ilość głosów, jaką dysponuje każdy czlowiek, powinna być uzależniona od wykształcenia, to ta reforma i tak przegra.

poczytaj sobie, co to jest demokracja parlamentarna. w atenach lud mogl glosowac kamyczkami, my mamy inny ustroj, odlegly o lata swietlne nawet od ustroju szwajcarii, nie wspominajac o demokracji bezposredniej. jest jeszcze inna sprawa: w sprawach kluczowych a takimi sa reformy nie idzie sie za glosem ludu, bo inaczej nikt reform by nie wdrozyl (vide: balcerowicz wrog ludowy, zelazna dama morderczyni kopaln w anglii, etc.). smutne ale prawdziwe - ktos (wybrany w wyborach demokratycznych) musi wziac na siebie ciezar niepopularnych decyzji. a ze reforma przegra? byc moze. zwykle polska przegrywa z gornikami napierdzielajacymi kijami i palacymi opony, sila tlumu jest wielka; mozna tez przegrac z armia rodzicow 'boze cos polske' [uwaga: nie oceniam w tym punkcie slusznosci tej konkretnej reformy.]

To własciwie o co Ci chodzi? Ja nie protestuję przeciwko wszystkim reformom jak leci, tylko przeciwko wprowadzaniu tej jednej, którą uważam za nieprzygotowaną i szkodliwą. Górników za palenie opon powinni powsadzać jak leci! A nie mieli odwagi nawet straży pożarnej posłać, żeby to świństwo zgasiła. Z rodzicami łatwiej, bo opon nie palą i kilofami nie machają.

5. w krajach, gdzie dzieci ida znacznie wczesniej do 'szkoly', nikt ich w lawkach nie sadza ale jednak jest to szkola, uczy bawiac. reguly dotyczace ADHD, dyskalkulii i innych modnych terminow wciaz znajduja zastosowanie

Dlatego nie rozumiem, czemu nie zrobić tego samego (porządna edukacja od piątego roku życia) wprowadzając obowiązek przedszkolny dla pięciolatków (nawet dla czterolatków by można) i wymagać jego realizacji. Oczywiście zajęcia w podstawowym zakresie (bez posiłków) byłyby bazpłatne, dopiero rodzice zostawiający dzieci na dłużej płaciliby za to tak, jak się w szkołach płaci za korzystanie ze świetlicy. W przedszkolach nie byłoby problemów z dostosowaniem warunków dla małych dzieci, nie byloby problemów z ich bezpieczeństwem. Przedszkola powinny być w miarę możliwości blisko miejsca zamieszkania dzieci. Przecież te szkoły na zachodzie, o których wszyscy piszą z zachwytem, są w części przeznaczonej dla najmłodszych tak naprawdę bardziej podobne do dobrych przedszkoli niż do polskich szkół!

tak jak juz pisalem, od tworcow reformy nie zalezy jej implementacja. (patrz rowniez pkt 7). nikt nie powiedzial, ze w szkolach niepotrzebne sa dobre warunki do nauki. dotyczy to zarowno szesciolatkow jak i siedmiolatkow. polecam artykuly w prasie o tym, jak trudniej jest dostac miejsce w przedszkolu niz w szkole czy... na studiach. poza tym granica miedzy 'malym dzieckiem' a 'dzieckiem w wieku szkolnym' sie zaciera, czy chcemy tego czy nie. szesc lat to rozsadny kompromis a skoro do edukacji podchodzi sie z nalezyta uwaga, nie wystarczy nazwac zajec w przedszkolu 'zerowka' aby nadac im range zajec szkolnych, a taka jest intencja reformy. Przedszkola powinny być w miarę możliwości blisko miejsca zamieszkania dzieci. - czy masz w przygotowaniu jeszcze wiecej truizmow w kategorii 'bleeding obvious'?... bo ja mam bardziej koherentna wizje idealnego swiata...

Widzę, że nie masz pojęcia, jak wyglądają zajęcia w przedszkolnych zerówkach. Moja córka właśnie takową skończyła. Miała normalne zajęcia, nauczyła się tego samego, co dzieci w zerówce szkolnej, ale przebywała w znacznie przyjaźniejszym otoczeniu.

Jeżeli pomysł zapewnienia dzieciom opieki przedszkolnej uważasz za utopijny, to właściwie nie ma o czym dyskutować. Ja za większa utopię uważam obietnice zapewnienia przyjaznych dzieciom warunów nauki w szkołach.

6. jesli nawet reforma ma za zadanie 'wygonienie ludzi do roboty rok wczesniej', to gdzie jesli nie w odrwanej od zycia, rozteoretyzowanej do granic absurdu polsce reforma ta ma racje bytu, kraju najwiekszej liczby rencistow i emerytow o rozleglej wiedzy odnosnie 'przyczynkow do przyczynkow'?...

Jakkolwiek by nie rozumieć tej wypowiedzi, to moim zdaniem lekarstwem na największą liczbę emerytow i rencistów w Polsce na pewno nie jest posyłanie jak najmłodszych ludzi do roboty,żeby na tychże zarabiali!!!

mysle ze wypowiedz o teoretycznej wiedzy przyczynkowej polakow jest dosc jasna. a posylac ludzi wczesniej do roboty nalezy - nie zeby zarabiali na armie emerytow i rencistow ale zeby pracowali dla dobra swojego i swoich rodzin, nie zasilajac sfrustrowanego tlumu zadajacego 'socjalizmu o ludzkiej twarzy'

Rozumiem, że Twoim zdaniem trzeba dzieci jak najwcześniej posyłać do pracy, żeby szczęśliwi zasuwali po kres swoich dni. Oczywiście bez wykształcenia, bo to niepotrzebnie zajmuje lata życia, które można by było poświęcić na zarabianie pieniędzy. Na frustrację nie będą mieli czasu. Chyba nie znajdziesz zbyt wielu idealistów uważających, że sama praca dla pracy jest wartością najwyższą. Nieważne jaka by nie była - byle była.7. ten wiek 6 lat z sufitu sie nie wzial, tak jak nie wzielo sie z sufitu pojscie o rok wczesniej do szkoly. twierdzi sie wrecz niekiedy, ze najwazniejszy skokowy rozwoj nastepuje do lat 5, dlatego w tym wieku w niektorych krajach posyla sie dzieci do szkoly (latwo sobie wyobrazic co by sie dzialo w polsce - masowe glodowki wspomagane 'sokami', 'boze cos polske przez tak liczne', rzucanie sie pod rower...). 6 lat to rozsadny kompromis, vide: 'zerowka' (nawiasem mowiac ani wiek 4 ani 5 ani 6 lat nic nie zmieni w oswiacie: jedni beda tepi, inni inteligentni - UK jest tu dobrym przykladem. z drugiej strony ci 'tepi' ida do pracy, zarabiaja pieniadze i zyja swoim zyciem. inni zas cierpia za miliony i dusza sie w swoich frustracjach, za to posiadajac powierzchownie rozlegla wiedze teoretyczna)

Dlatego też dzieci powinny obowiązkowo chodzić do przedszkoli. tam będą miały szanse na naukę w przyjaznych warunkach już od czwartego roku zycia. W Polsce przedszkoli jest za mało i sa za drogie dla wieli osób. Wciaż panuje przekonanie, że dziecko nie musi chodzić do przedszkola, jeżeli mama, babcia czy ktokolwiek inny jest w domu. A to, że mama, babcia czy ktoś inny często nie ma czasu, nie chce, nie umie się zająć rozwojem intelektualnym, społecznym czy emocjonalnym dziecka, to juz inna sprawa. Dlatego OBOWIĄZKOWE przedszkola wyrwałyby dzieci, zwłaszcza wiejskie, z podwórek i naprawdę wyrównywałyby szanse. Natomiast rzucenie takiego malucha na na głęboką wodę nie poprawi jego sytuacji. W dużej klasie (pisałam już, że reforma jednocześnie zwiększa minimalną liczbę dzieci w klasach z 21 do 29), w której pani nie będzie miał czasu na indywidualna pracę z każdym, taki dzieciak szybko uwierzy, że jest gorszy, co wytyczy mu dalszą drogę życia. Bez względu na to, jakie są jego rzeczywiste możliwości. Nie próbuję twierdzić, że każdy ma jednakowo wysokie. Po prostu niektórzy nigdy nie będą mieli możliwości uwierzyć w swoje.

znowu zapetlasz sie w truizmach i utopii. 'przedszkoli powinno byc wiecej. powinny byc blisko domu. powinno tam byc milo a panie powinny sie usmiechac i wykazywac w indywidualnym podejsciu. przedszkole jest lepsze niz li tylko kontakt z babcia'. litosci... w tym problem, ze przedszkoli jest malo, miejsce w nich niekiedy dostac nie sposob i sa przepelnione. 'obowiazkowe przedszkole' - to jest dopiero utopia, dobry pomysl na absurdalna reforme: przedszkoli juz nie starcza, rodzice czesto musza placic ciezkie pieniadze, czesc z nich woli wychowywac dzieci bez udzialu instytucji edukacyjnych, majac ku temu czas, predyspozycje, pieniadze i warunki (obecnosc rowiesnikow, dzieci-czlonkow rodziny) ale nie: przedszkola powinny byc obowiazkowe. aha: i powinny byc za rogiem kazdego domu. a na drzewach zamiast lisci........

Pomińmy rodziców, którzy wolą wychowywać dzieci w domu, bo ich ta reforma nie dotknie i nie obchodzi. Nie sądzę, też, żeby wpłynęła na zmianę ich poglądów.

Powtórzę - dla mnie większą od obowiązkowego przedszkola utopią jest "przyjazna dla sześciolatków szkoła". Widzę, że nie masz bladego pojęcia o tym, jak mogą powstawać przedszkola. Nie wiesz, że można tworzyć oddziały przedszkolne nawet w mieszkaniach po spełnieniu odpowiednich warunków. I takie przedszkola mogą uzyskiwać dotację. Gdyby przedszkole było obowiązkowe, wlaśnie takie oddziały mogłyby powstawać w miejscowościach, w których przedszkoli nie ma a są dzieci w wieku przedszkolnym. I na pewno dla tych dzieci uczęszczanie do takich przedszkoli byłoby mniej uciążliwe niż dojeżdżanie do odległych szkół. Rozumiem jednak, że jesteś zwolennikiem spartańskiego wychowania - jak sobie nie poradzi, to do miotły albo łopaty. Nawet, gdy jest to dziecko inteligentne, ale nie radzące sobie emocjonalnie z wymaganiami szkolnymi albo np. chore na nerwicę szkolną z powodu traumatycznych przeżyć w szkolnym busie zapewnianych przez starszych kolegów.

8. przygotowanie lub nie szkoly do przyjecia 6-latkow z reforma bezposredniego zwiazku nie ma... tak jak rozpasanie uczniow nie odnajduje odzwierciedlenia w planach ministerialnych czy epopejach pisanych przez fachowcow... smutna polska rzeczywistosc zweryfikuje 'praktyczna implementacje' tej reformy

:o :o :o Czyli nieprzygotowanie szkół nie wpłynie w żaden sposób na to, jak nasze dzieci rozpoczną swoją edukację? Czy będzie to dla nich coś ciekawego, interesujące zajęcia w przyjaznym miejscu, czy trauma, strach przed starszymi kolegami, zamknięcie w ciasnej sali, zajęcia po południu itd - to nie ma znaczenia?

juz pisalem, ze to samo dotyczy starszych dzieci i nie jest to problem reformy, ale ogolnych warunkow panujacych w szkolach i przedszkolach, ktore to warunki pozastawiaja wiele do zyczenia i 'oddolne inicjatywy' antyreformatorow bylyby tutaj mile widziane. proponuje wiec protestowac i zadac poprawienia obecnych warunkow dzialania instutycji edukacyjnych 'aby zylo sie wszystkim lepiej i dostatniej i oby panie reform zadnych nie bylo, ja tylko jeszcze przejde na wczesniejsza emeryture a po mnie to juz panie nikt moze nie przechodzi, no chyba ze ciocia wiesia i moj syneczek'

Rzeczywiście - warunki panujące w większości szkół nie sa najlepsze (w przedszkolach, które znam, było natomiast całkiem dobrze). Jest to argument za tym, żeby nie wrzucać do tych szkół coraz młodszych dzieci. Im dziecko starsze, tym (teoretycznie) odporniejsze na stres. Oczywiście WIESZ, że ciemne masy rodziców nie przejawiają żadnych oddolnych inicjatyw w celu poprawy sytuacji w szkole. Dlaczego jednak łączysz w jednym zdaniu (?) postulaty poprawienia stanu szkół (chyba słuszne) z życzeniem odejścia na wcześniejszą emeryturę??? Ciemna masa jestem, więc nie pojmuję, co to ma wspólnego.9. costam costam

10 costam costam...

Te argumenty najbardziej mi się podobają - sa przemyślane jak reforma!

te 'argumenty' pokazuja tylko nieco dystansu do zagadnienia, bo tak jak juz mowilem, apologeta reformy nie jestem, ale widze mechanizmy oporu [rzeciwko jakimkolwiek reformom, co powoduje, ze ten kraj jest jak ta 'ojszczana klapa'... pozdrawiam

Opuść więc ten beznadziejny kraj, uciekaj od jego ciemnych mieszkańców! Zostań dyktatorem gdzie indziej i wprowadzaj reformy!------------------

:* Mrowisko Wzajemnej Adoracji

 

-------------------------

*Minister edukacji podkreśliła, że reforma została rozłożona na trzy lata. W tym czasie to rodzic będzie decydował, czy puścić sześciolatka do szkoły.

 

– Chcemy, by rodzic mógł ocenić, czy lepiej dla dziecka będzie, jeśli później pójdzie do szkoły. By ocenił też, czy szkoła jest dobrze przygotowana. Rodzic ma prawo się jej przyjrzeć i oczekiwać, by była przyjazna i bezpieczna dla jego dziecka. To szkoły bowiem mają się przystosować do młodszych dzieci, a nie nagle dzieci sztucznie dojrzeć – powiedziała Hall. – Trzeba m.in. przygotować nowe programy nauczania i sale – dodała

 

Nawet, gdy nie pozwolę, by moja córka poszła do szkoły jako sześciolatek bez zerówki razem z siedmiolatkami po zerówce (a to jej proponuje reforma, oszczędzając konkretną kasę na tym odebranym roku edukacji), to i tak powinna znaleźć się w ponadtrzydziestoosobowej klasie, bo REFORMA ZWIĘKSZA LICZBĘ DZIECI W KLASACH SZKOLNYCH! Będzie w tej klasie z dziecmi o rok młodszymi, więc pani dostosuje sposób nauczania do ich potrzeb, na czym straci moja córka lub do poziomu starszych dzieci, na czym stracą młodsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agduś, dzizys k.wa ja pie.dole, dlugi zrobil sie ten post wiec juz nie cytuje 8)

 

okrzyknieta zostalas forumowym mistrzem piora, nieco dystansu i umiejetnosci czytania nie zawadzi, mozna chyba dyskutowac bez nerwow... powtarzam, ze nie jestem obronca reformy, zwracam uwage na kilka aspektow. tymczasem 5 (slownie: piec) razy odnosisz sie do wyrazenia 'ciemna masa', ktorego w ogole nie uzylem. nie tylko to zreszta mi imputujesz...

 

1. 'masy' to nie obelga, tylko wskazanie na masowy charakter protestow i spoleczenstwo jako ogol... dodanie slowa 'ciemny' to erystyka w czystej postaci. proponuje rowniez sprawdzic pochodzenie slowa 'demokracja'

2. mijasz sie z prawda. powiedzialem: nie mowie, ze szesciolatki powinny nosic: mowie, ze nitk nie powinien ale jest to utopia (o ktorej urzeczywistnienie byc moze nalezy walczyc) i ktora nie ma nic wspolnego z reforma , wiec przypisywanie mi tezy jakoby zle zycze szesciolatkom jest nie na miejscu. mozesz nie zgadzac sie z moimi pogladami, ale tu znowu erystyka

3. znowu uzywasz pojecia 'ciemne masy jak tabaka w rogu' - erystyka. dodatkowo na twoje pytanie A gdyby tak odłożyć reformę, pokazać rodzicom przygotowane szkoły, zapoznać z programami nauczania i wtedy zapytać, czy chcą posłać dziecko do szkoły w wieku 6 czy 7 lat? odpowiem po raz n-ty cytatem: Minister edukacji podkreśliła, że reforma została rozłożona na trzy lata. W tym czasie to rodzic będzie decydował, czy puścić sześciolatka do szkoły. erystyka? :roll:

4.o co mi chodzi? odnioslem sie konkretnie do twojej wypowiedzi o rzadach wiekszosci, wykazujac, ze w polsce nie ma ustroju demokracji bezposredniej. a propos protestow, na ulice powoli wychodza brzuchaci dzialacze zwiazkowi reprezentujacy nauczycieli. na razie nie pala opon

5. skoro corka twoja miala 'normalne' zajecia w przedszkolu, moze miec je rowniez w szkole. za utopie uwazam hasla typu 'przedszkole dla wszystkich' be jest to nierealna wizja socjalistyczna. przedszkola prywatne to biznes jak kazdy inny, rzadzi sie prawami ekonomii (przypominam: maksymalizacja zysku, minimalizacja strat). przedszkoli panstwowych jest za malo, szkol nie...

6. erystyka, erystyka, erystyka. nie chce 'dzieci' posylac do pracy. nie chce nikogo posylac bez wyksztalcenia, nie wiem o czym nawet mowisz. tutaj chodzi o to kiedy edukacja ma miec miejsce, a nie czy w ogole powinna miec miejsce. co do wywodow o 'szczesciu', to calkiem zrozumiale analizujac pobieznie twoje motto...

7. nie ma zadnej przeslanki aby twierdzic, ze w przypadku obowiazku przedszkolnego masowo zaczna powstawac przedszkola. skoro to taki swietny biznes i dotowany, dlaczego wciaz jest niedobor przedszkoli? odgorny nakaz to zmieni? a jesli nawet, co jest latwiejsze/tansze i nastapi szybciej: przystosowanie szkol do przyjecia 6-latkow w ciagu trzech lat, czy wybudowanie/stworzenie setek nowych przedszkoli? na pewno przedszkola owe nie powstana w zapadlych dziurach, z przyczyn ekeonomicznych. to wszystko nazywam utopia. co do dzieci 'z nerwica' i 'nieradzacych sobie emocjonalnie', znowu powstaje pytanie: jaki to ma zwiazek z reforma? czy nie dotyczy to rowniez 7-latkow? rozumiem, ze wiek 7 lat to magiczna granica, 'bo tak jest'... hasla o miotlach i lopacie - erystyka

8. przyznaje ci racje: niepotrzebnie pomieszalem dwa rozne systemy walutowe 8) co chcialem wyrazic to mysl, ze reforma obejmuje caly system ksztalcenia i nie moze przewidywac partykularnych interesow poszczegolnych rodzicow, podwazajacych zasadnosc reformy. przepraszam, ze znowu poczulas sie jak ciemna masa :roll: :wink:

9 i 10. zenujacy komentarz... po co ta agresja? nawiazalem tylko do filmu 'dzien swira', ktory niezle polska rzeczywistosc (wliczajac w to system edukacji) opisuje. znowu aluzje do ciemnoty, dyktatorow, mnie jako tworcy reformy... akurat nie mieszkam w polsce od jakiego czasu, mam nadzieje, ze nie pozbawia mnie to mandatu do wypowiadania sie na temat polskiej rzeczywistosci

 

epilog: twoj ostatni komentarz jest dosc niefortunny. wez poprawke na to, ze dzisiaj czesc 6-latkow idzie do szkoly, po przejsciu odpowiednich badan. czy to rowniez uposledza 'bystrzejsze' dzieci 7-letnie? czy twoja corka nie 'traci' rowniez w stosunku do mniej bystrych rowiesnikow, skoro badan 7-latkow pod katem przydatnosci do szkoly sie nie przeprowadza? czy znowu nie jest to przypadkiem zupelnie inny problem, znowu nie majacy zwiazku z reforma? nauczanie szkolne to kruchy balans pomiedzy przeciwnosciami, nauczyciele cos wiedza na ten temat - ale to zupelnie inna historia

 

PS: masz ochote jeszcze spokojnie pogadac, nie ma sprawy - ale jesli ma sie to zmienic w przykre wyliczanki i oskarzenia, nie warto. jak dla mnie troche to idzie w niezbyt przyjemnym kierunku. mozna czasem podyskutowac ale szkoda zycia na jalowe spory - czas pokaze, kto ma racje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To sie trafilo przemowien a przemowien .... myalalm, ze tylko mnie to spotyka :D :D :D :D

 

W krajach anglosaskich n i e ma tradycji publicznych p r z e d s zk ol i - poniewaz dzieci w przedszkolu ucza sie wielu rzeczy ( miedzy innymi dzieki przebywaniu w grupie rowiesniczej ) od jakiegos czasu staraja sie to nadrobic. Dlatego staraja sie poslac dzieci do szkol jak najwczesniej - bo po prostu nie ma przedszkoli. ( albo bardzo drogie prywatne np Montessori )

 

W Polsce natomiast sa swietnie prowadzone przedszkola z dobrym, sprawdzonym programem - wiec tak naglasniana przez Ministerstwo Oswiaty hehe " reforma; " jest przelewaniem z pustego w prozne.

 

Tak sobie mysle, czy tak zwana " reforma' " nie jest pierwszym krokiem do likwidacji przedszkoli. :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W krajach anglosaskich n i e ma tradycji publicznych p r z e d s zk ol i - poniewaz dzieci w przedszkolu ucza sie wielu rzeczy ( miedzy innymi dzieki przebywaniu w grupie rowiesniczej ) od jakiegos czasu staraja sie to nadrobic. Dlatego staraja sie poslac dzieci do szkol jak najwczesniej - bo po prostu nie ma przedszkoli.

z okna mojego mieszkania w kraju anglosaskim widze przedszkole, drugie jest 5 minut drogi od domu, trzecie w miejscu pracy. w moim miescie jest 129 panstwowych placowek przedszkolnych, wliczajac w to Nursery Schools, Nursery Classes, Extended Daycare Establishments i Creches (terminy pewnie ci nie obce...). teza, ktora stawiasz jest tak beznadziejnie bezsensowna i absurdalna, ze nie zasluguje na zadna polemike. proponuje swoje wypowiedzi o 'krajach anglosaskich' oprzec na jakichs wiarygodnych zrodlach a nie swoich domyslach i bujnej wyobrazni

 

Tak sobie mysle, czy tak zwana " reforma' " nie jest pierwszym krokiem do likwidacji przedszkoli.

tak, to pierwszy etap sekretnego planu. blogoslawieni ci, ktorzy nie widzieli a uwierzyli. nastepny punkt to likwidacja alkoholu i narkotykow dla mlodziezy, aby niczego nie bylo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To sie trafilo przemowien a przemowien .... myalalm, ze tylko mnie to spotyka :D :D :D :D

 

W krajach anglosaskich n i e ma tradycji publicznych p r z e d s zk ol i - poniewaz dzieci w przedszkolu ucza sie wielu rzeczy ( miedzy innymi dzieki przebywaniu w grupie rowiesniczej ) od jakiegos czasu staraja sie to nadrobic. Dlatego staraja sie poslac dzieci do szkol jak najwczesniej - bo po prostu nie ma przedszkoli. ( albo bardzo drogie prywatne np Montessori )

 

W Polsce natomiast sa swietnie prowadzone przedszkola z dobrym, sprawdzonym programem - wiec tak naglasniana przez Ministerstwo Oswiaty hehe " reforma; " jest przelewaniem z pustego w prozne.

 

Tak sobie mysle, czy tak zwana " reforma' " nie jest pierwszym krokiem do likwidacji przedszkoli. :cry:

 

nie opisuj swiata przez dziurke od klucza, na podstawie slamsu w ktorym mieszkasz. jak juz piszesz, to staraj sie przedstawic prawdziwy obraz i dane.

 

Same dane fedelane, ktore sa szczegolowe okreslaja liczbe 4latkow, na ponad jeden milion w publicznym programie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Broda79

 

to ja proponuję, może już 2 latki posłać do szkoły, część z nich już nawet zdanie umie sklecić, niech się uczą walki ze stresem, a nie kolorowymi klockami się bawić, w końcu w Afryce i Azji to sześciolatki już z bronią na ramieniu latają i uczą ich jak człowieka zabić, co w takim razie za problem nauczyć dziecka literek.

 

Tak swoją drogą to mój syn w wieku 4 lat już umiał czytać, w wieku pięciu lat dodawać i odejmować, bo go nauczyłam tego w domu, a ze szkołą (a dokładniej z zerówką) w wieku 6 lat nie bardzo sobie radził emocjonalnie. A teraz nie wyobrażam sobie go za rok szykującego się do sprawdzianu szóstoklasisty. Wiem od innych rodziców, że to jest droga przez męką, no ale dzięki reformie już dwunastolatki będą przygotowywane do wyścigu szczurów jaki je czeka w życiu.

 

A jeśli chodzi o panią Hall, to niestety cudowne zaklęcia nie wystarczą.

 

A tak swoją drogą to nie pamiętam w mojej szkole w latach 80, żeby jakieś dziecko rok wcześniej chodziło (6 klas I, po 30 osób), a pamiętam za to dziewczynę z I klasy, która nie radziła sobie ze stresem i sikała w szkole w majtki, któregoś razu uciekła ze szkoły jak ją nauczycielka zbeształa na W-F, za to przy dwóch klasach.

 

No własnie nie bardzo sobie teraz dzieci radzą emocjonalnie. A to jest wina nadopiekuńczych rodziców. Robicie z Waszych dzieci kaleki emocjonalne!!! Trzeba pomysleć o tym, że nasze dzieci będą kiedyś musiałe same radzić sobie w życiu i tyle. Co do 40 będziesz swoje dziecko karmić, ubierać, przewijać i do snu układać? Ty mu żone znajdziesz, dom wybudujesz itd itp? W latach 80 - tych nie takie łatwe było załatwienie formalności, aby 6-latki chodziły do 1 klas. U mnie były 2 takie osoby, w każdej klasie przynajmniej jedna. Pamiętajmy też, że wtedy program i metody nauczania tez były inne i zgadzam się akurat w tym miejscu, że nie najlepsze. Uważam tez, że powinny być odpowiednie badania psychologiczne i wtakie u normalnego lekarza, które dopuszczą bądź nie dziecko do szkoły w wieku 6 lat. Mówie ja jestem za, ale to jest moje zdanie. Poza tym za trudności emocjonalne dzieci (powtórze to jeszcze raz) są rodzice, którzy izolują swoje pociechy od świata zew...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Altaries, ja sądzę, że nasza dyskusja nie ma większego sensu. Ty mnie nie przekonasz nawet używając całego słownika wyrazow obcych, ja nie przekonam Ciebie. Twierdząc, że nie bronisz TEJ reformy a reformowania jako takiego, jednocześnie przytaczasz mnóstwo argumentów na jej obronę.

Patrzymy na problem z różnych punktów widzenia. Ja mam dzieci, które uczą się lub będą się uczyły w Polsce. Ty mieszkasz za granicą i ten problem nie dotyczy Cię wcale (chyba że masz zamiar wrócić tu i obawiasz się o swoją emeryturę). WIEM, że przedszkola doskonale zdają egzamin, że mogą świetnie przygotować do szkoły. WIEM, że w szkole moja córka nie mogłaby się bawić z koleżankami i kolegami doskonaląc umiejętności społeczne. Tam ma tylko lekcje, a nie czas na zabawę. WIEM, że spędziła ten rok ucząc się w poczuciu bezpieczeństwa, którego nie daje szkoła. (Córka znajomych chodzi do zerówki w szkole. Panicznie boi się wejść do szkolnej toalety, bo, gdy była tam pierwszy raz, ktoś zgasił jej światło i trzymał drzwi, żeby nie mogła wyjść, więc cierpi czekając do końca lekcji. W przedszkolu byłoby to niemożliwe. Nie jest dzieckiem rozpieszczonym, nieprzystosowanym itp.) Po zajęciach obowiązkowych, gdy większość dzieci miala czas na zabawę, rysowanie, malowanie itp, pani siadała z dizećmi, którym gorzej szła nauka i uczyła je indywidualnie. Szkoła nie daje takich możliwości.

Sądzę, że gdyby przedszkola były obowiązkowe, powstałoby ich więcej. Uważam, że dziecko lepiej by się czuło, a co za tym idzie - lepiej uczyoby się, w małej, przyjaznej placówce, w gronie dzieci zbliżonych wiekiem. Nie wydaje mi się, żeby stworzenie odpowiednich warunków w szkole (co często wiązałoby się z koniecznością rozbudowy szkół) było mniej kosztowne niż powołanie nowego przedszkola (te mogą powstawać jako placówki społeczne - w Polsce jest wiele społecznych szkół, w których nie płaci się czesnego, gdyby przedszkola były obowiązkowe, mogłyby powstawać na takich samych zasadach). Podobnie jak ktoś, wypowiadający się wcześniej, mam podejrzenia, że te działania mają doprowadzić, jeżeli nie do całkowitej likwidacji przedszkoli, to przynajmniej do znacznego zmniejszenia ich ilości i znaczenia.

Oczywiście, że nietrudno by było znaleźć sześciolatka, który lepiej radzi sobie w szkole niż siedmiolatek. Nie twierdzę, że moja córka straci tyko dlatego, że w klasie będą dzieci w różnym wieku. Straci przede wszystkim dlatego, że będzie to klasa o połowę liczniejsza! Teraz szkoła dostaje dotację dla klasy liczącej 21 dzieci i więcej (w klasie mojej córki jest 18 dzieci - tak wyszło - na 4 klasy było za dużo dzieci, na 5 za mało), po reformie na klasę liczacą 29 dzieci i więcej.

PS. Erystyka to sztuka dyskutowania. Cieszę się, że tak podkreślasz moje umiejętności w tej dziedzinie. :wink: Mimo to niniejszym kończę nasz wątek w tym wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Altaries, ja sądzę, że nasza dyskusja nie ma większego sensu.

ano nie ma, trzeba by odnosic sie do konkretnych punktow wypowiedzi, a nie zonglowac sofizmatami (ehm... odwracac kota ogonem? III-tomowy slownik jezyka polskiego z suplementem) 8)

 

PS. Erystyka to sztuka dyskutowania. Cieszę się, że tak podkreślasz moje umiejętności w tej dziedzinie. :wink: Mimo to niniejszym kończę nasz wątek w tym wątku.

wczytaj sie dobrze w definicje tego slowa, jego pochodzenie, liste metod erystycznych... mimo wszystko wysoka samoocena i radosc z posiadanych umiejetnosci przynosi szczescie w zyciu, oddala strach przed smiercia... :wink: niniejszym przychylam sie do wniosku o zaprzestanie dalszej dyskusji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Broda79, ale problem mojego syna polegał zawsze właśnie na tym, że on był nazbyt samodzielny, zawsze chadzał własnymi drogami. Tylko o ile panie w żłobku były nim zachwycone, bo sam się ubierał jako dwulatek po drzemce i na spacer, to już pani w zerówce bardzo przeszkadzało, że nie potrafiła sobie dać rady z nazbyt samodzielnym dzieckiem, bo ostatnia rzecz której uczą w Polskich szkołach to samodzielności i kreatywności.

 

Podsumowując ( ja postanawiam wpisać się ostatni raz bo ta dyskusja zmierz do nikąd ) nie znalazłam NIKOGO w tej dyskusji, żeby nie chciał wcześniejszej edukacji dla swoich dzieci, ale nie w takiej formie jak nam zafunduje rząd, a nie łudźmy się, że trzyletni okres przejściowy coś załatwi. Bo skoro nauczyciele będą mieli ten sam program co teraz, to dzieci będą musiały siedzieć 45 minut w ławkach, tylko w jeszcze bardziej przeładowanych klasach. Może nie opierajmy się na krajach anglosaskich, tylko np. na Francji, gdzie dzieci mają obowiązek przedszkolny od 4 roku życia, a po takim przygotowaniu to ja mogę nawet dziecko w wieku 6 lat posłać do szkoły, a nie wrzucać je na głęboka wodę bez zahartowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamila przepraszam myślałem, że jest wręcz przeciwnie. że właśnie se nie umie poradzić. Ale jak do żłobka chodził to musi być chłop jak dąb...A rzeczywiście ostatnia rzecz której sie uczy w polskiej szkole to samodzielne myslenie. Tylko w takim przypadku najlepiej w ogole nie posyłać dzieci do szkoły. Czego jestem pprzeciwnikiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamila przepraszam myślałem, że jest wręcz przeciwnie. że właśnie se nie umie poradzić. Ale jak do żłobka chodził to musi być chłop jak dąb...A rzeczywiście ostatnia rzecz której sie uczy w polskiej szkole to samodzielne myslenie. Tylko w takim przypadku najlepiej w ogole nie posyłać dzieci do szkoły. Czego jestem pprzeciwnikiem.

Home-learning jest bardzo polularny za zachodzie a legalny w Polsce.

Nie trzeba samodzielnych dzieci do szkoly posyłac. Wystarczy wieczorem "zadac" materiał jaki ma sobie dziecko w godzinach rannych przyswoic a wieczorem wyrywkowo odpytac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proste porównanie:

co ma mój 6 letni syn w państwowym przedszkolu:

lekcje tańca (25 zł miesięcznie)

lekcje angielskiego codziennie (30 zł miesięcznie)

rytmikę (10 zł)

lekcja muzealna w muzeum narodowym raz w miesiącu ( za darmo)

wyjście do Instytutu Meteorologii, Astronomii etc. (zajęcia dla maluchów)

zajęcia w Multicentrum (nauka dla maluchów - fantastyczna sprawa)

wyjścia do teatru kilka razy w roku

wycieczka kilka razy w roku

imprezy, koncerty

Opieka do 17 (nie korzystam ale w razie problemu się przydaje)

Posiłki

Poza tym - zajęcia rewalidacyjne 4 godziny w tygodniu (mamy orzeczenia)

 

Co miałby w szkole w zerówce:

lekcje od 8 do 12 albo od 12 do 16 (2 zmiany)

nie ma świetlicy dla zerówki

nie ma posiłków

nie ma angielskiego ani tańców etc.

wyjścia do teatru - 1 raz w roku

astronomia meteorologia, muzea i inne takie to fanaberie niepotrzebne małym dzieciom

 

O rewalidację nawet nie wnioskowałabym bo znając szkołę to nie ma co

 

Co więcej - w przedszkolu dziecko uczy się od rówieśników zasad współżycia społecznego - nie ma o tym mowy w czasie 4 godzin w szkole. W przedszkolu jest mniej stresu i więcej serca dla dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamila przepraszam myślałem, że jest wręcz przeciwnie. że właśnie se nie umie poradzić. Ale jak do żłobka chodził to musi być chłop jak dąb...A rzeczywiście ostatnia rzecz której sie uczy w polskiej szkole to samodzielne myslenie. Tylko w takim przypadku najlepiej w ogole nie posyłać dzieci do szkoły. Czego jestem pprzeciwnikiem.

Home-learning jest bardzo polularny za zachodzie a legalny w Polsce.

Nie trzeba samodzielnych dzieci do szkoly posyłac. Wystarczy wieczorem "zadac" materiał jaki ma sobie dziecko w godzinach rannych przyswoic a wieczorem wyrywkowo odpytac.

 

A gdzie się nauczy jak się zachować wśród ludzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...