Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do "Dziennik budowy - BetaGreta"


Recommended Posts

Becia, życzę pomyślnego rozwiązania sprawy, aby kredyt udało się uzyskać - trzymam kciuki za to :D

 

Wierzę, że powolutku uda wam się ruszyć z dalszą robotą i niedługo będzie się mogła cieszyć np wylewkami :)

 

A relaks z dołem rzeczywiście się nie łączą, więc jeździjcie i cieszcie się działeczką i domkiem.

buźka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Bo ja doła mam w Warszawie a tam odpoczywam.

Poza tym byliśmy na weekend we Wrocławiu i tęsknota mnie ogarnęła. Byliśmy u znajomych z którymi razem pod Wrocławiem kupowaliśmy działkę. Oni już tam fajnie mieszkają a na dodatek odkupili naszą działkę od ludzi, którym my sprzedaliśmy. Tak mi było u nich dobrze, że nie chciało mi się wracać.

Wiem, że inni mają gorzej i cieszę się, że kiedyś będę mogła w końcu tam zamieszkać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Becia, doskonale cię rozumiem, bo ja też tak miałam jak nie mogłam się budować na pierwszej działce i oglądałam u znajomych ich budowy, bądź wykończone domki. Taki mnie wtedy dół łapał, że głowa mała. Wtedy to nawet nie miałam drugiej działki, a mąż nie wykazywał chęci znalezienia czegoś nowego.

Ty masz lepiej, bo masz już swoje miejsce na ziemi i to z postawionym domkiem. Nie zawsze można wszystko od razu i szybko zrobić, czasami potrzeba trochę czasu. Powolutku wam się uda

Ściskam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, to może się wyżalę, napiszę co mnie tak faktycznie gryzie i będzie mi lżej.

Nie będę pisała wszystkiego bo jednak to forum publiczne.

W zasadzie to się zastanawiam czy nie napisać na psychologu ale na to to już odwagi nie mam zupełnie.

To od początku.

Od 1998 roku prowadzę działalność gospodarczą. Najpierw we Wrocławiu. To była specyficzna działalność także nawet jak byłam w ciąży (2000r.) to mogłam sobie zatrudnić dziewczynę do pomocy, spokojnie urodzić i wychowywać dziecko.

W 2003 roku ponownie byłam w ciąży. Wtedy podjęliśmy decyzję, że przeprowadzimy się do Warszawy, bo mąż i tak już od pewnego czasu kursował między Wrocławiem a Warszawą.

Zawiesiłam działalność i sprowadziłam się do Warszawy.

Jak mój wychowawczy dobiegał końca to zaczęłam myśleć o pracy.

Postanowiłam spróbować sił w innym biznesie.

I tu się zaczyna.

Nie idzie mi, nie sprawdzam się i zaczynam nie lubić tego co robię.

Co raz częściej myślę, żeby gdzieś się jednak zatrudnić.

Tylko się boję.

Tyle lat nie pracowałam u kogoś.

Nie mam dobrego wykształcenie, nie mam wielkiego doświadczenia zawodowego (po swoich studiach nie pracowałam w swoim zawodzie) i nie znam języków.

Wcześniej myślałam, że przeczekam do przeprowadzki i gdzieś w pobliżu mojej wsi znajdę sobie zatrudnienie.

Niestety termin przeprowadzki oddala się :(

Ja się miotam.

Firma przynosi straty. Ciągle dokładamy i w zasadzie cały czas jestem na garnuszku męża.

I tu jest drugi problem.

Nie mam swojej kasy więc wszystkie wydatki muszę uzgadniać z mężem, liczyć każdy grosz, żeby ciągle się nie prosić.

Nie wiem co robić.

Z dnia na dzień nie mogę rzucić firmy.

Jak się przygotować na zmianę.

Wiem, że jak się zatrudnię na etat to ucierpią na tym dzieci. Teraz jestem na każde ich zawołanie.

Mogłabym być kurą domową ale nie wiem czy mnie (nas) na to stać. A przede wszystkim to nawet się boję o tym porozmawiać z mężem.

Chyba nieźle namąciłam w tym swoim wywodzie.

I teraz się zastanawiam czy to wysłać.

No dobra raz kozie śmierć. Może Wy mnie postawicie do pionu.

Jutro ten mój wywód chyba wykasuje, żeby tak nie straszył.

Nie czytam tego co napisałam, bo jeszcze wykasuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starsza chodzi do szkoły do III kl. a młodsza w tym roku pójdzie do I klasy.

To nie jest tak, że nie ma zapotrzebowania na to co robię tylko brakuje mi kasy na rozkręcenie, reklamę.

Pracuję w domu i to mnie chyba też jakoś mało mobilizuje. Niestety na lokal mnie nie stać.

Tak jak pisałam wcześniej, nie mogę na razie zawiesić działalności, także na pewno nie będę mogła skorzystać z pomocy UP.

Kurde, wszystko się kręci wokół tej kasy :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem o czym mówisz....

 

 

Sama nie pracuje... Kiedyś miałam coś swojego ale.... syn potrzebował opieki i nauki... wiec bez mrugnięcia okiem zamknęłam zakład.... Teraz buduję.... i nie mam czasu na nic.... Mąż sam prowadzi swoją działalność wcale nie zarabia dużo... ale sam jest sobie szefem.... Natomiast jak w zeszłym roku zachorował i w najlepszym dla siebie sezonie trafił na cały sierpień do szpitala, ledwie wyszedł i jeszcze chorował, to nie mieliśmy kasy, a dwa to byłam przerażona co by było gdybym sama została.... Minął prawie rok, a ja dalej z niczym.... Dalej nie mam żadnego zabezpieczenia..... Ale jak tu iść do pracy kiedy dziecko odwieźć do szkoły, przywieźć, na dodatkowe nauczanie, lekcje itd.... i budowa i teraz wykańczanie....

Czasami też mam dość....

Ale też już nie raz zastanawiałam sie czy nie iść gdzieś do pracy... ale gdzie ... nigdy nie pracowałam, chyba, że u siebie... Po szkole poszłam na studia w innym kierunku, bardziej miłosnym, ale nie podjełam pracy....

teraz swoje lata, CV żadne a pracodawcy chcą młode długonogie dwudziestolatki z 5 letnim stażem.....

 

 

A nie możesz otworzyć tej samej działalności na męża i płacić jeden ZUS... , albo ta rodziców, czy teściów ( płacisz dużo mniej ZUS-u...) a zawsze możesz im pomagać... tak może być..... Wtedy masz tylko jedną składkę i troszkę zostaje....

A Ty w tym czasie do pośrednictwa jako bezrobotna i po jakimś czasie finansują z powiatowego, lub z wojewódzkiego pośrednictwa dość spore pieniądze na otworzenie własnej działalności.... To chyba nawet unia dokłada...

 

A dzieciaczki coraz większe i na pewno sobie poradzą....

I czy nie warto zrobić wspólnie z mężem remanentu czy biznes jest bardzo dochodowy , czy tylko tylko... i pomyśleć nad jednym wspólnym....

 

 

Dasz radę , wierzę w to. Jesteś silną Kobietą :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arnika, no dobrze piszesz :)

Co do dzieci to u mnie dokładanie tak samo.

I ze stałą pracą też zwlekałam ze względu na budowę. Tylko teraz ani budowa ani praca.

Do UP na razie nie mogę i niestety nie mogę napisać tutaj oficjalnie dlaczego.

Raczej muszę pomyśleć co mogę zrobić aby kiedyś podjąć stałą pracę albo teraz znaleźć coś na pół etatu czy jakieś zlecenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Becia, znam to az za dobrze. ;) Moze jednak pomysl o taniej reklamie, chociazby tu na FM - za niecale 300 zl masz platny profil na caly rok. Strone mozna wypromowac niskim kosztem, tylko trzeba troche poszperac - jest masa serwisow bezplatnych olx, gumtree i wiele, wiele innych... Zanim zrezygnujesz z dzialalnosci pomysl, co jeszcze moglabys zrobic. Chetnie Ci pomoge tylko nie wiem, czy sie dobrze domyslam a propos profilu dzialalnosci.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Becia, ja Cię bardzo dobrze rozumiem. Pracuję od 10 lat, ale właściwie dopiero od dwóch lat mogę nazwać to pracą z prawdziwego zdarzenia...bo tak to zasadniczo sobie tylko dorabiałam. Tzn, tak by wynikałao z dochodów jakie osiągałam...:(

W międzyczasie pracowałam na etacie i robiłam trochę innych rzeczy, ale praca to nie jest moja mocna strona. Brakuje mi podejścia biznesowego. Nie ograniam pieprzonej buchalterii...

Nie jesteś sama.

Ale ja się nie poddaję, bo naprawdę lubię to co robię. Myślę, ze nie warto tracić nadziei i teraz iść na etat. W koncu jakoś się ogarniesz. Z tego co widzę to problemem jest podejście, bo skoro pracujesz w domu to tak jakbyś nie pracowała i w związku z tym byle co jest Cię w stanie od pracy oderwać. A to trzeba do zmywarki załadować, a to pralkę włączyć, a to dzieci coś chcą...też nie chcę wynajmować biura, ale czasem myślę o tym, ze być może wtedy było by mi łatwiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazdy kto pracuje w domu tak ma. Ja sobie z tym radze - po prostu nie robie prania, bo nie mam pralki. ;) Z pewnoscia przy dzieciach jest inaczej niz przy kotach, ale to chyba bardziej kwestia charakteru, bo P. z kolei siedzi absolutnie sam i tez mu brakuje "wyjscia do pracy". To jest w naszych glowach. W biurze tez sie mozna latwo rozproszyc, na przyklad na forum. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem zachwycona, że do pracy nie muszę chodzić - robiłam to przez kilkadziesiąt lat ;( i wszytko tylko nie to. Teraz gdy z racji obowiązków muszę do miasta jechać i tam załatwiać sprawy jestem głęboko nieszczęśliwa :( Ale nie jest łatwo i mieliśmy takie dwa lata gdy oboje nie mieliśmy żadnych przychodów a świadczenia trzeba było płacić :(

 

A własne pieniądze ? a co to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem zachwycona, że do pracy nie muszę chodzić - robiłam to przez kilkadziesiąt lat ;( i wszytko tylko nie to. Teraz gdy z racji obowiązków muszę do miasta jechać i tam załatwiać sprawy jestem głęboko nieszczęśliwa :( Ale nie jest łatwo i mieliśmy takie dwa lata gdy oboje nie mieliśmy żadnych przychodów a świadczenia trzeba było płacić :(

 

A własne pieniądze ? a co to?

Chciałabym mieć czyste sumienie, że jakoś się dokładam do naszego budżetu.

Gdybym wiedziała, że pensja męża nam wystarcza, to chętnie zajęłabym się domem i nie musiałabym pracować. Dużo więcej frajdy sprawia mi gotowanie, pieczenie ciast i robienie deserów niż to co robię teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...