bobiczek 30.06.2008 21:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2008 Ja potrafię. Tzn ostatnio gorzej się daje, jest jakiś lęk, ale przekonałem sie niedawno kilka razy że wyjątki potwierdzają regułę. A reguła pozostała ciągle ta sama i trzyma sie nieźle.Policjant wziął. Pan ordynator nawet się nie zawahał.Po prostu miałem przekonanie że wręcz czekają.Trochę mi było nieswojo, no bo to w końcu nie łapówka tylko dowód wdzięczności (lekarz) ale byłem zły że mnie nie pogonił. Chciałem żeby mnie opieprzył. Nic z tego.Zdarza sie wam, czy jednak się brzydzicie?No i jak to sie ma potem do skuteczności.Bo brzydzić sie mogę, ale skuteczny być lubię jeszcze bardziej.Smutne ale prawdziwe.Co Wy na to (bez umoralniania - wiem sam że złe i nie lubię) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KiZ 30.06.2008 21:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2008 Mnie nie-danie kiedyś łapowki paradoksalnie wpędziło w dorosłym życiu w bardzo duże kłopoty Nie umiem tego robic i chyba czynie to tak nieudolnie, że jednego razu nawet nauczycielka nie wzięła ode mnie kwiatków na koniec roku szkolnego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 30.06.2008 21:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2008 Policjant wziął. Pan ordynator nawet się nie zawahał. Po prostu miałem przekonanie że wręcz czekają. Policajowe pytanie retoryczne: "Paaaanie Tomaaaaszu, no i co my teraz z tym zrobimy ?..." to dla mnie swoisty standard Człowiek do takich rzeczy przywykł i raczej go to bawi, niż bulwersuje, czy zawstydza. W sumie teoretycznie niby łapówka rzecz naganna, ale większość z nas bez skrupułów akceptuje 50-kę dla przedstawiciela drogówki. Ale dziwna rzecz: o ile łatwo akceptuję domaganie się łapówki od policjanta, o tyle jednej rzeczy nie potrafię strawić: domagającego sie łapówki lekarza. Może dlatego, że mając kilka lat temu złamany kręgosłup wypisałem się na własną prośbę z mocno przereklamowanej chirurgii w Piekarach, a gdy czekałem na wypis, krążył wokół mnie ówczesny pan ordynator z uśmiechem nr 5 na twarzy, najwyraźniej na coś czekając... Ciekawe na co, skoro wtedy po raz pierwszy go na oczy widziałem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Barbossa 01.07.2008 06:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 czekałem na wypis, krążył wokół mnie ówczesny pan ordynator z uśmiechem nr 5 na twarzy, najwyraźniej na coś czekając... Ciekawe na co, skoro wtedy po raz pierwszy go na oczy widziałem... skoro kręgosłup to leżałeś do góry zadkiem, a raczej w nim oczu nie masz ( raczej ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sylwia1667 01.07.2008 07:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 Nie daję, nie potrafię. Chybabym się we wstydu spaliła. A może jeszcze nie spotkała mnie tak ekstremalna sytuacja, że za wszelką cenę musiałabym coś załatwić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 01.07.2008 08:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 nie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maluszek 01.07.2008 08:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 Nie jestem w stanie dać łapówki i nie umiem tego robić. Wolę z czegoś zrezygnować niż dać komuś w łapę. Za to jestem z tych upierdliwych i tym sobie jestem w stanie dużo wywalczyć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ambroma 01.07.2008 08:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 Pieniędzy nigdy Nie odważyłabym się. Natomiast dla lekarzy zdarzało się tzw. kwiatki, czekoladki i koniaczki... Dowód wdzięczności za opiekę... Miłam kilka lat temu przykre doświadczenie w szpitalu, gdzie syn przechodził skomplikowaną operację kolana (podwójną, drugiego dnia po operacji otworzyło się naczynie i powstał krwotok), dodatkowo były komplikacje w postaci zapalenia płuc... Miał być 3 dni w szpitalu a był dwa tygodnie. Czekała go długa rehabilitacja, był bardzo osłabiony etc. Przy wypisie poprosiłam Panią doktor, która przygotowywała syna do operacji ale akturat na czas zabiegu wyjechała zagranicę o stosowne zaświadczenie aby załatwić indywidualny tok nauczania na 2 -3 m-ce. Ta wredna suka (sorry ale nie wybaczę jej tego nigdy) powiedziała: "Pani syn jest wypisany ze szpitala jako zdrowy i nie mogę firmować swoim nazwiskiem takiego zaświadczenia". Mam wrażenie że odegrała się na mnie za to że nie była "dopieszczona" finansowa. Ja uważałam, że skoro nie była w najważniejszym momencie to nic jej się nie należy. Poszłam do innego lekarza, który wypisał co trzeba. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 01.07.2008 09:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 Nie umiem, nie lubię, nie chcę. Jestem wkurzona i zażenowana, kiedy ktos sugeruje, że wypadałoby "dac w łapę"Naiwnie uważam, że lekarze są od tego, żeby leczyc itp Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
stukpuk 01.07.2008 10:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 Do dawania łapówek to trzeba się przyzwyczaić, za to z braniem nie mam jakoś problemów Chyba jakiś dziwny jestem? hehehheee Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elka62 01.07.2008 15:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 Nie daję. Nie potrafię. Nie wiem, co powiedzieć w sytuacji dawania. Ale jeśli zaistnieje potrzeba załatwienia czegoś dla osoby bliskiej / np. u lekarza /, to chętnie wyręczam się innymi dającymi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magpie101 01.07.2008 16:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 Daje i to czesto, nie mam z tym problemu. Kredyt - zalatwienie i przelanie kasy na konto trwalo 5 dni. Kilka lat temu kredyt na rozpoczecie dzialalnosci w BP mialam zalatwiony w 4 dn, na miejsce w szpitalu legalnie na operacje musialam czekac 6 miesiecy(w skierowaniu pisalo PILNE), za kase po 3 tygodniach bylam operowana i wiele innych sytuacji, ktore moglabym wymieniac w nieskonczonosci. Naleze do tych "w goracej wodzie kapanych" i nie lubie czekac, musze miec wszystko na wczoraj i dlatego daje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 01.07.2008 21:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 Sam dałem jedyny raz. Kawę, ale wtedy to było cenniejsze niż złoto. No, i skłamałem , a za "niemanie świateł" lub "zbyt wysokie ciśnienie" na pedał hamulca też. Mnie jakos nikt, nigdy nie próbował dać... Mam się cieszyć, czy smucić? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 01.07.2008 23:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2008 Nie daję.Ktoś bierze pensję za robotę i tyle.Jeśli uznam że budżetowiec (bo tylko ci biorą) się wysilił i zrobił więcej niż trzeba było, to sie rewanżuję.Działa to tak,że następny klient jest załatwiany lepiej niż trzeba,choć nic nie daje.Bo rzadko ktoś daje po dobrze zrobionej robocie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 02.07.2008 05:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2008 Tedii, w prywatnych firmach też biorą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 02.07.2008 06:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2008 Do dawania łapówek to trzeba się przyzwyczaić, za to z braniem nie mam jakoś problemów Chyba jakiś dziwny jestem? hehehheee i to jest własnie to. Jak byłem młody to nie umiałem dać łapówki i omal nie skończyło się to tragicznie dla mojego syna, którego pani ordynator po prostu nie leczyła czekając na zachętę. Później dobrzy ludzie nauczyli mnie brania, bo chociaż nie pracowałem na żadnym odpowiedzialnym stołku, to robiłem wrażenie, że mam "dojścia" i umiem to i owo załatwić. Więc załatwiałem! Te umiejętności łapówkarskie przydały się jak znalazł potem, kiedy pracowałem w handlu. Tam to dopiero kwitną łapówki! Brałem równie często jak dawałem, chociaż trudno to było nazwać łapówką. To był system taki jaki stosują wobec lekarzy firmy farmaceutyczne. Po prostu dla określonych osób organizowało się to i owo... albo i człowiek jechał do kontrahenta, a tu okazuje się, że rozmowy odbedą się w ... ośrodku wypoczynkowym, 200 km od siedziby firmy... samochód już czeka z zapalonym silnikiem... powrót przewidziany za dni trzy... albo i tydzień... Teraz chętnie bym coś wziął, ale nikt się nie pcha z dawaniem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 02.07.2008 07:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2008 Nie umiem. Nawet, jakbym chciała, to nie umiem i już. No i nie chcę. Chociaż... Wysłałam męża z czekoladkami do nadzwyczaj miłej położnej. Czy to była łapówka? Ja wychodziłam już ze szpitala a położna ujęła mnie swoją serdecznością. Przyszła do mnie już na salę, w której leżałam z dzieckiem, żeby zapyatć, co słychać, chociaż wcale nie musiała, bo pracowała piętro niżej i jej obowiązki skończyły się poprzedniego dnia. Dałam też czekoladki nadzwyczajnej pielęgniarce u pediatry. Chodziłam tam przez kilka lat z dziećmi, a przeprowadzając się żałowałam, że nie mogę tej przychodni zabrać ze sobą. Pani była bardzo miła dla dzieci, a przy tym kompetentna. Spotykając nas na ulicy zawsze zagadywała do nich. Czekoladki wręczyłam na pożegnanie, dziękując za opiekę. Niby to jej obowiązek, za który dostawała pensję, ale miałam wrażenie, że robi coś, co wykracza poza ten obowiązek. Koszmarne łapówkarstwo szerzy się w krakowskich szkołach. Przeżyłam szok, bo w Opolu czegoś takiego nie było! Ja na koniec roku dostawałam kwiatka albo i nie, i nie dziwiło mnie to wcale. Prezenty dla nauczycieli były rzadkością (co najwyżej na koniec szkoły). Tutaj nauczyciele dostają prezenty na imieniny!!! Dzień Nauczyciela i koniec roku to jeszcze rozumiem, ale czemu zamiast symbolicznego kwiatka daje się zestawy biżuterii, komplety talerzy, zegarki, ręczniki itp??? I to nie na koniec szkoły, tylko z każdej możliwej okazji!!! Na pożegnanie z lubianą panią - rozumiem. Na zakończenie przedszkola wspaniałej wychowawczyni kupiłyśmy prezent. Wiedziałyśmy, że ona się tego nie spodziewa i nie oczekuje. Zbiórka była dobrowolna. Natomiast w szkole panie wyraźnie oczekują prezentów, a rodzice przechodzą sami siebie, żeby je zadowolić. No chcąc - nie chcąc biorę udział w tym łapówkarstwie, bo nie jestem w stanie sama sprzeciwić się uświęconemu tradycją zwyczajowi. Co gorsza trafia mnie przy tym, bo wcale nie są to osoby, którym chcę podziękować za nadzwyczajną pracę. Wręcz przeciwnie! Dla równowagi - raz dostałam (chyba ) łapówkę. Nie wiem za co wprawdzie, ale dostałam. Otóż pracowałam jako instruktorka w letnim ośrodku jazdy konnej nad morzem. Pewnego razu jakiś pan przywiózł dwójkę dzieci. Prowadziłam dla nich jazdę. Podczas jazdy podszedł do ogrodzenia i postawił przy nim reklamówkę, mówiąc, że to dla mnie. Nie mogłam nawet podejść, zapytać co to i dlaczego. Po jeżdzie zobaczyłam, że to śliczny niebieski obrus z kompletem serwetek. Nie wiem za co go dostałam. Nie prowadziłam tej jazdy inaczej, bo i jak? Pan więcej nie przyjechał, chciaż wcześniej zapowiadał, że dzieci będą się uczyły jazdy konnej. W szkole raz miałam wrażenie, że ktoś usiłuje wybadać, czy za jakąś gratyfikację nie podniosę dziecku oceny. Chyba badanie wypadło negatywnie, bo do żadnej propozycji nie doszło. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
e-Mandzia 02.07.2008 12:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2008 Dawałam kasę policjantom, ale nigdy nie robiłam tego wprost, nawet kiedyś jak to było nagminne, próbowałam różnych słownych sztuczek zanim nastąpił ten moment kiedyś pamiętam namierzyli mnie z kamerą, zaprosili do wozu i puścili mnie w telewizji zapytałam ile kosztuje naciśnięcie guziczka "reset", była wzajemna wymiana usmiechów i usłyszałam 100, policjant stwierdził, że byłoby taniej, ale jechałam zbyt szybko dodatkowo nie było to zupełnie za darmo bo zostałam dokładnie poinformowana gdzie na trasie Nr 10 są patrole Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 02.07.2008 21:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2008 Dawałam kasę policjantom, ale nigdy nie robiłam tego wprost, nawet kiedyś jak to było nagminne, próbowałam różnych słownych sztuczek zanim nastąpił ten moment kiedyś pamiętam namierzyli mnie z kamerą, zaprosili do wozu i puścili mnie w telewizji zapytałam ile kosztuje naciśnięcie guziczka "reset", była wzajemna wymiana usmiechów i usłyszałam 100, policjant stwierdził, że byłoby taniej, ale jechałam zbyt szybko dodatkowo nie było to zupełnie za darmo bo zostałam dokładnie poinformowana gdzie na trasie Nr 10 są patrole Zainwestuj w CB i antenkę. Jednak proszę nie ryzykuj zbyt szybkiej, niebezpieczniej jazdy. Ja kiedyś zapłaciłem za "zbyt wysokie ciśnienie" (60/90), i poinformowano mnie w zamian o tym, że dalej jest "czysto". 5 km dalej tylko wrodzonej spostrzegawczości uniknąłem zatrzymania za podobne wykroczenie. Pragnę wyjaśnić, że oba miejsca były takimi, że 90 km/godz. było szybkoscią bezpieczną. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 02.07.2008 22:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lipca 2008 Tedii, w prywatnych firmach też biorą a niby za co? I co? przychodzi murarz i mówi: daj pani stówę ,bo inaczej wymuruję krzywo? Jaki interes mieli by w braniu? To prędzej dawają. Tym z budżetówki,żeby różne sprawy załatwić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.