listek 15.07.2008 07:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2008 Światełko w tunelu na lepsze traktowanie? ************************************************************* Za wydanie błędnej decyzji, samowolę i opieszałość urzędnicy wypłacą z własnej kieszeni odszkodowanie w wysokości trzech miesięcznych pensji. Koniec bezkarności ("Polska") Do projektu ustawy, który szykuje Ministerstwo Gospodarki, dotarł dziennik "Polska". Współautor projektu i doradca wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda mecenas Grzegorz Wlazło uważa, że należy ukrócić bezkarność ludzi, którzy siedzą za biurkami, a petentów traktują jak zło konieczne. Projekt ministerstwa przewiduje, że jeśli decyzja danego urzędu będzie choć raz zakwestionowana przez nadrzędny, np. samorządowe kolegium odwoławcze, poszkodowany obywatel będzie mógł wystąpić do sądu o odszkodowanie. Zapłaci je urzędnik. Jeśli zawini grupa urzędników, ale trudno będzie udowodnić, który z nich ponosi największą winę, zapłacą wszyscy po równo. Dziennik "Polska" podaje, że ze stu tysięcy decyzji wydawanych rocznie przez urzędy skarbowe połowa jest uchylana przez nadrzędne instytucje. Obecnie urzędnicy popełniający błędy mogą zostać ukarani jedynie naganą swojego zwierzchnika. http://www.hotmoney.pl/artykul/3185/1/prasa-polska-urzednicy-zaplaca-za-swoje-bledy-2.html *********************************************************** PS. w swojej karierze spotykałem urzedników tak 50/50. Jak na razie odpukać z mniejszymi lub większymi problemami udawało się wszystko załatwić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 15.07.2008 12:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2008 Ale walnęły Prima Aprilis w lipcu...To bez ten goronc, siem im tak wszyćko pokiełbasiłos Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 15.07.2008 13:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2008 A jak dla mnie bomba, bo może dzięki temu urzędnicy zaczną wreszcie zarabiać sensowne pieniądze, aby było z czego płacić odszkodowania, bo przecież nikogo nie zadowoli odszkodowanie w wysokości np. 3000zł za coś na czym stracił np.30 tys. pozdrawiam m. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Trociu 15.07.2008 14:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2008 A jak dla mnie bomba, bo może dzięki temu urzędnicy zaczną wreszcie zarabiać sensowne pieniądze, aby było z czego płacić odszkodowania, bo przecież nikogo nie zadowoli odszkodowanie w wysokości np. 3000zł za coś na czym stracił np.30 tys. pozdrawiam m. A niby dlaczego wnioskujesz, że zaczną lepiej zarabiać. Im to wszystko jedno, czy Ty dostaniesz 3tyś czy 30tyś. A i tak będą mówić, że powinieneś się cieszyć, bo dostajesz odszkodowanie. Co prawda może zaczną się bardziej starać, bo niechciałbym stracić 3 pensji nieważne jaka ona jest. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 15.07.2008 16:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2008 Nie podniecajcie się tak bardzo, bo spełnienie przyjdzie zanim ustawa w zycie wejdzie. i na urzędników wam chuci braknie... pożyjecie trochę, to zobaczycie. Biurokracja już niejedną reformę przechodziła. krzywda się jej nie stanie. Najpierw to trzeba bedzie udowodnić, że to urzędnika wina, a on głupi taki to nie jest. "Dupochronów" już dzisiaj ma mnóstwo. i tym się różni urząd od małej prywatnej firmy, że w małej firmie mysli się co zrobić, żeby rozwiązać problem, a w urzędzie się myśli "jak powinienem udowodnić, że to nie ja powinienem to robić", albo "dlaczego tego nie mogłem zrobić". byłem urzędnikiem, wiem cosik o tym Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 15.07.2008 18:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2008 Co prawda może zaczną się bardziej starać, bo niechciałbym stracić 3 pensji nieważne jaka ona jest. E, jaka tam trzykrotna pensja, tylko patrzeć, jak tow. ubezpieczeniowe wprowadzą OC dla urzędników państwowych Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 15.07.2008 19:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2008 Co prawda może zaczną się bardziej starać, bo niechciałbym stracić 3 pensji nieważne jaka ona jest. E, jaka tam trzykrotna pensja, tylko patrzeć, jak tow. ubezpieczeniowe wprowadzą OC dla urzędników państwowych a opłaty skarbowe wzrosną do poziomu takiego, aby na składki było... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 15.07.2008 20:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2008 A tak, myślałam, że to oczywiste Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 15.07.2008 21:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2008 Nie wierzę w to U nas urzędnik, to odpowiednik świętej krowy w Indiach On może wszystko, ale jemu niic nie można zrobić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sys 16.07.2008 04:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 mam styczność z urzędasami i powiem że naprawdę zaczęło co się poprawiać, kadry się wymieniają, są coraz młodsze (Te stare pierniki odchodzą ) ... Zdziwiłem się pozytywnie, coraz częściej wszystko idzie zalatwić w trybie ustawowym czyli (mam to,to,i to więc mi się należy decyzja pozytywna w takim to a takim ustawowym czasie)...natomiast opieszałości urzędniczej nie należy mylić ze złym prawem, często bywa, że decyzja na"TAK" jest związana z dużą odpowiedzialnością a właśnie decyzja na "NIE" - bezkarna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gosiaczek25 16.07.2008 15:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 JAAAAsne, już widzę jak to wszystko ułatwi. Moim zdaniem będzie jeszcze gorzej: 1. brak wykwalifikowanej kadry i ciągła wymiana urzędników – bo po co ryzykować za i tak marną pensję (kasa urzędników jest zróżnicowana, góra ma super ale ona zawsze zwali na maluczkiego), 2. urzędnicy będą się bali podjąć szybko decyzję, będą odwlekać, załatwiać jeszcze z pięćset pieczątek (wiadomo podział odpowiedzialności), 3. nie będzie już przymykania oka na petenta, bez wyjątku urzędnik będzie wymagał wszystkiego: zaświadczeń, upoważnień itp. (przez strach, że nie będzie miał się czym później bronić), 4. urzędnicy będą strajkować i domagać się podwyżki ze względu na ryzyko zawodowe, wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, no bo stres, jakiegoś ubezpieczenia, funduszu. 5. itp. BIEDNY=BIUROKRATYCZNY Nie tędy droga. W dużej mierze to nie urzędnik jest zły, to zły jest system, a zwłaszcza: mnogość i zmienność przepisów, w związku z tym także nadmiar i różnorodność urzędników! Że żyją z podatków, ok. ktoś tą robotę odwalać musi , urzędas też płaci podatki i nie ma możliwości by dostał coś na „rączkę” jak to bywa w prywatnych firmach. Inna sprawia, że urzędnik też człowiek gubi się w przepisach i nie zna wszystkich – bo nie musi, bo brakłoby mu czasu by śledzić wszystkie zmiany itp. Są durni urzędnicy – nie zaprzeczam, tak jak durni są sprzedawcy, kierowcy czy nauczyciele. Inna sprawa, gdy przychodzi petent: - dzień dobry (ja) - (bez dzień dobry a z miną jakby chciał mnie zabić – petent) - w czym mogę Panu pomóc? (ja, już czuję problemy), - ku…, zawracacie mi głowę jakimiś papierami, ku…, odczepcie się, co to ma być, ja już to zapłaciłem, ku…, zaraz pójdę do twojego przełożonego, ku…, macie tu moje podanie, ku… i odpier…… się, macie mi wystawić taki a taki papier itp. (petent) - (ja, co ten człowiek ode mnie chce, ku…) - co sobie głupia urzędniczko wyobrażasz, z moich podatków masz pensję (mówi to bezrobotny, na oko zdrowy jak ryba 40-latek, petent) - pomylił Pan urząd, pismo przyszło nie od nas, nie zapłacił Pan tego w terminie, myli Pan płatności, podpisał Pan przecież papiery (czy je czytał? - ja), - jeden burdel, ku… (petent) - (ja) Ostatnio na moje upomnienie – bo mam taki obowiązek, inaczej dostanę naganę (nie koniecznie na papierze ) – jedna pani napisała donos na policję, że się czepiam Najpierw zawraca głowę, podpisuje papiery, a jak przychodzi, co do czego – szkoda gadać Mam dość takich stron i nigdy dla nich nie robię więcej niż muszę. Niech się najpierw nauczą kultury Jak ktoś jest dla mnie miły, to ja jestem 2 razy milsza i staję na głowie by mu zrobić dobrze Lubię pracę z ludźmi i dla ludzi P.S. Przepraszam, że się rozpisałam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
stukpuk 16.07.2008 16:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 JAAAAsne, już widzę jak to wszystko ułatwi. Moim zdaniem będzie jeszcze gorzej: 1. brak wykwalifikowanej kadry i ciągła wymiana urzędników – bo po co ryzykować za i tak marną pensję (kasa urzędników jest zróżnicowana, góra ma super ale ona zawsze zwali na maluczkiego), 2. urzędnicy będą się bali podjąć szybko decyzję, będą odwlekać, załatwiać jeszcze z pięćset pieczątek (wiadomo podział odpowiedzialności), 3. nie będzie już przymykania oka na petenta, bez wyjątku urzędnik będzie wymagał wszystkiego: zaświadczeń, upoważnień itp. (przez strach, że nie będzie miał się czym później bronić), 4. urzędnicy będą strajkować i domagać się podwyżki ze względu na ryzyko zawodowe, wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, no bo stres, jakiegoś ubezpieczenia, funduszu. 5. itp. BIEDNY=BIUROKRATYCZNY Nie tędy droga. W dużej mierze to nie urzędnik jest zły, to zły jest system, a zwłaszcza: mnogość i zmienność przepisów, w związku z tym także nadmiar i różnorodność urzędników! Że żyją z podatków, ok. ktoś tą robotę odwalać musi , urzędas też płaci podatki i nie ma możliwości by dostał coś na „rączkę” jak to bywa w prywatnych firmach. Inna sprawia, że urzędnik też człowiek gubi się w przepisach i nie zna wszystkich – bo nie musi, bo brakłoby mu czasu by śledzić wszystkie zmiany itp. Są durni urzędnicy – nie zaprzeczam, tak jak durni są sprzedawcy, kierowcy czy nauczyciele. Inna sprawa, gdy przychodzi petent: - dzień dobry (ja) - (bez dzień dobry a z miną jakby chciał mnie zabić – petent) - w czym mogę Panu pomóc? (ja, już czuję problemy), - ku…, zawracacie mi głowę jakimiś papierami, ku…, odczepcie się, co to ma być, ja już to zapłaciłem, ku…, zaraz pójdę do twojego przełożonego, ku…, macie tu moje podanie, ku… i odpier…… się, macie mi wystawić taki a taki papier itp. (petent) - (ja, co ten człowiek ode mnie chce, ku…) - co sobie głupia urzędniczko wyobrażasz, z moich podatków masz pensję (mówi to bezrobotny, na oko zdrowy jak ryba 40-latek, petent) - pomylił Pan urząd, pismo przyszło nie od nas, nie zapłacił Pan tego w terminie, myli Pan płatności, podpisał Pan przecież papiery (czy je czytał? - ja), - jeden burdel, ku… (petent) - (ja) Ostatnio na moje upomnienie – bo mam taki obowiązek, inaczej dostanę naganę (nie koniecznie na papierze ) – jedna pani napisała donos na policję, że się czepiam Najpierw zawraca głowę, podpisuje papiery, a jak przychodzi, co do czego – szkoda gadać Mam dość takich stron i nigdy dla nich nie robię więcej niż muszę. Niech się najpierw nauczą kultury Jak ktoś jest dla mnie miły, to ja jestem 2 razy milsza i staję na głowie by mu zrobić dobrze Lubię pracę z ludźmi i dla ludzi P.S. Przepraszam, że się rozpisałam. To ostatnie zdanie mnie przekonało..........teraz będę milszy........ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sSiwy12 16.07.2008 16:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 Mam stary wypróbowany sposób na różnice zdań. Bardzo grzecznie proszę o napisanie dlaczego "nie można" - przy czym w większości spraw, sam staram się o pisanie. Jest "ustawowy" termin na odpowiedź. Wszelkie "papiery" wysyłam droga pocztową "za pokwitowaniem". Być może jest to dłuższa droga, ale bardzo skuteczna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 16.07.2008 16:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 Ostatnio miałem pewne przejscia z Urzędem Gminy - rzeczywiście dużo się zmieniło na lepsze, ale nadal, ku mojemu przerażeniu, wszystko zależy od bystrości i dobrych chęci urzędników. Opiszę pokrótce całą sytuację - oceńce sami. Nie będę używał nazw, ani nie podam miasta i gminy - sprawa byłaby zbyt łatwo identyfikowalna i obawiam się, że ktoś mógłby dostać po d..., a nie o to chodzi. A więc: Jakiś czas temu policja zabrała mi dowód rejestracyjny samochodu służbowego - brak aktualnego przeglądu. Zapomniałem Zrobiłem przegląd, a w tym czasie zakończył się okres leasingu i samochód przeszedł na własność firmy, w której pracuję. Po jakimś czasie pojechałem do wydziału komunikacji w gminie odebrać dokument, któy policja tam przesłała. Oczywiście miałem ze sobą upoważnienie i parę innych dokumentów, które są konieczne. Dodam jeszcze, że fundusz leasingowy, nazwijmy go ABC, ma siedzibę główną w mieście, powiedzmy XXX, a w mieście, w którym mieszkam, powiedzmy YYY, jest oddział tego funduszu. Co więcej, z uwagi na umiejscowienie oddziału funduszu ten wydział komunikacji rejestruje także wszystkie samochody funduszu w moim mieście. Nie będę opisywał, ile razy musiałem jeździć do firmy po jakiś dokument, bo kopia nie wystarczała, albo po prostu go nie miałem - ok, moja wina, nie doczytałem w internecie, co potrzeba. Jest już wszystko, mam odbierać wreszcie dowód i tutaj zonk: - Wie Pan, jest mały problem... - Jaki problem??? - Widzi Pan, bo w karcie wozu ma Pan jako właściciela podany fundusz leasingowy ABC z adresem w XXX, a dokument przeniesienia własności został wystawiony przez fundusz leasingowy ABC z adresem YYY... - No przecież to to samo - w XXX jest centrala, tutaj mają oddział... - No tak, ale ja tego nie wiem na pewno, musi Pan przynieść oświadczenie z funduszu, że ABC w XXX i ABC w YYY to ta sama firma. Najlepiej, jak by były na tym oświadczeniu pieczątki z obydwoma adresami... - No ale przecież widać, że wszystkie dokumenty dotyczą tego samego samochodu - przecież i numer VIN się zgadza, i numer rejestracyjny... - No tak, ale ja muszę mieć dokument... Ale zapytam jeszcze kierownika - proszę poczekać. No więc siedzę i czekam, i w tym czasie do stanowiska obok, gdzie urzęduje kolega tego urzędnika, podchodzi facet: - Chciałbym odebrać dowód rejestracyjny samochodu. Tutaj są dokumenty... - Dzieńdobry. Taaaak... Ale, proszę Pana, czy Pan ma na imię Alicja? - No nie... To moja żona. - No tak, ale ja tego nie wiem. No to proszę Pana musi mieć Pan upoważnienie od żony, albo żona musi przyjechać osobiście, bo właścicielem pojazdu jest pani Alicja... W faceta wstąpił diabeł. - K...., kto tu jest dla kogo, co za p... kraj! Facet wyrwał dokumenty z rąk lekko zaskoczonego urzędnika, odwrócił się na pięcie i poszedł, mamrocząc po drodze coś pod nosem. Ja się trochę śmieję, ale zastanawiam się: "No tak, przecież nie wiadomo, a może są po rozwodzie, a może w separacji, a może mają rozdzielność majątkową, a może to tylko przypadek, że mają to samo nazwisko...". Wreszcie mówię do tego urzędnika: - Współczuję Panu, jak musi Pan takich gości wysłuchiwać. Facet ewidentnie nie miał racji. Urzędnik trochę wkur....iony siedzi, a po chwili pyta: - A Pana to już mój kolega obsługuje, tak? - Tak, właśnie czekam, bo jeszcze wyjaśnia jakąś sprawę... - Acha... Czekam dalej, wraca wreszcie "mój" urzędnik: - No tak jak mówiłem, potrzebne będzie oświadczenie... - Ale proszę Pana, jak znam życie, skoro oni nie są już właścicielem tego samochodu, to będę załatwiał to z nimi ze 2 miesiące - bo to już nie będzie w ich interesie ! W tym momencie włącza się ten drugi urzędnik, po którego stronie niechcący stanąłem: - A o co chodzi? Mój urzędnik krótko relacjonuje sytuację, a tamten na to: - Ale słuchaj, przecież my obsługujemy tutejszy oddział ABC... - No tak, obsługujemy, i co z tego? - No i przecież mamy dokumenty KRS zarówno centrali, jak i oddziału ABC... - No mamy, ostatnio przysłali. I ci z tego? - No bo jakby porównać numery KRS i byłyby te same, to znaczy, że to ta sama firma. "Mój" urzędnik doznał olśnienia: - Rzeczywiście! Proszę chcilę poczekać. Czekam. Po minucie wraca: - Wszystko się zgadza. Oto dowód rejestracyjny. Proszę sprawdzić i tutaj mi pokwitować. - ????? - Tak: to już wszystko. Dziękuję Panu. Miłego dnia. Wziąłem dowód, zadowolony że to już, i potwornie zniesmaczony faktem, że w imieniu prawa "mój" urzędnik mógł mnie jeszcze sporo prześcigać po ABC, a być może i po innych miejscach.... Załamka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gosiaczek25 16.07.2008 17:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lipca 2008 Bigbeat Wierzę, w to co piszesz. Czasem: „nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu”, a to zła cecha urzędników. Jutro wklepię 10 przykazań idealnego urzędasa (jak ktoś nie zna ) Może znajdziemy razem uniwersalne metody na machinę biurokratyczną i głupotę urzędników. Bo ja również bywam petentem i nie zawsze zadowolonym z obsługi Pa! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mayland 17.07.2008 17:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 Są skarbówki w których nie pracuje ani jeden URZĘDNIK!!!!! Wszyscy to tylko pracownicy korpusu służby cywilnej Gra słów? Ja tam widzę w niej sens by opinię publiczną omamić Inna sprawa to taka, że nazwisko osoby podpisanej na decyzji zazwyczaj nijak się ma z osobą, która sprawę prowadziła, załatwiała. I kogo karać? Tego co podpisał czy pracownika? To karanie to jedna wielka bzdura. Nie macie sie co cieszyć. Załatwianie spraw się wydłuży i biegać do urzędów bedziecie częsciej by papierki kolejne kompletować bo każdy bedize chciał mieć podkładki itd. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gosiaczek25 17.07.2008 18:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2008 A to znacie? W krzywym zwierciadle 10 przykazań idealnego urzędnika: 1.Idealny urzędnik jest jak mgła: niby jest wszędzie, a tak naprawdę nie można go złapać. 2.Idealny urzędnik zawsze odsyła petenta do innego urzędu. Odsyłanie do innych urzędników w tym samym urzędzie jest niemile widziane. 3.Dla idealnego urzędnika pączek i herbata są ważniejsze od petenta. Petenci są zawsze, a pączek tylko raz na jakiś czas. 4.Idealny urzędnik nie zawraca sobie głowy petentem, któremu nie udaje się załatwić swojej sprawy. I tak za chwilę przyjdzie następny. 5.Gdy petent usiłuje dyskutować lub ma jakieś pojęcie o swojej sprawie, idealny urzędnik mówi: „przykro mi bardzo, ale w pańskich dokumentach brakuje…” i tu wstawia dowolny tekst. 6.Idealny urzędnik zawsze deklaruje chęć pomocy petentowi i na niej kończy. Jeśli petentowi zależy, to poradzi sobie sam. 7.Idealnemu urzędnikowi niezbędne są: biurko, pieczątki, komplet, Internet, dużo papierów, szklanka kawy oraz wywieszka „zaraz wracam”. 8.Idealny urzędnik nie może dopuścić do przewagi liczebnej petentów i zawsze każe im wchodzić pojedynczo. 9.Idealny urzędnik większość czasu w pracy przeznacza na: granie na komputerze, rozmowy z innymi urzędnikami, rozmowy telefoniczne oraz konsumpcję. Petent nie może mu wtedy przerywać, tylko grzecznie wyjść i czekać. 10.Idealny urzędnik nigdy nie udostępnia petentowi artykułów biurowych, np. długopisu, kartki papieru czy spinacza. W zamian informuje o pobliskim sklepie papierniczym, który tak naprawdę jest bardzo daleko lub wcale go nie ma. (K. Prendecki, Kuracja wiedzą – czyli o czym nie mówi szkoła) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 04.12.2009 06:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2009 Światełko w tunelu na lepsze traktowanie? ************************************************************* Za wydanie błędnej decyzji, samowolę i opieszałość urzędnicy wypłacą z własnej kieszeni odszkodowanie w wysokości trzech miesięcznych pensji. Koniec bezkarności ... W Wawrze, jednej z osiemnastu dzielnic stolicy, w latach 2003-06 panowała dwuwładza. Formalnie burmistrzem był wybrany przez radnych Dariusz Godlewski, ale faktycznie rządził pełnomocnik Lecha Kaczyńskiego ... Dopóki ja jestem prezydentem/stolycy/, tacy ludzie jak pan Godlewski Warszawą rządzić nie będą. Nie dostanie /Godlewski/ żadnych upoważnień, nawet na wydanie tysiąca złotych - deklarował Lech Kaczyński Samorządowcy odpowiedzieli pozwem ... kilka dni temu Sąd zdecydował o odszkodowaniu - 101 tys. zł dla Godlewskiego i 120 tys. zł dla /z- cy/ Zygarskiego. Odszkodowanie będzie musiał wypłacić stołeczny ratusz ... czyli kto płaci ? ten kto przegrał w sądzie ? nie - zapłaci jak zwykle podatnik czyli naród .... czy ktos wierzy w to, ze urzędnikowi Kaczyńskiemu odbierze ktoś trzy pensje ? ze, pokryje szkody jakich sam narobił ...? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 04.12.2009 07:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2009 czyli kto płaci ? ten kto przegrał w sądzie ? nie - zapłaci jak zwykle podatnik czyli naród .... czy ktos wierzy w to, ze urzędnikowi Kaczyńskiemu odbierze ktoś trzy pensje ? ze, pokryje szkody jakich sam narobił ...? A coś Ty sie taki dowcipny zrobiłeś? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 05.12.2009 09:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Grudnia 2009 czyli kto płaci ? ten kto przegrał w sądzie ? nie - zapłaci jak zwykle podatnik czyli naród .... czy ktos wierzy w to, ze urzędnikowi Kaczyńskiemu odbierze ktoś trzy pensje ? ze, pokryje szkody jakich sam narobił ...? A coś Ty sie taki dowcipny zrobiłeś? Weekend idzie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.