własciciel, wladajacy

[Ewa Glen]

W gminie dowiedzialam sie ze moj tato nie wlascicielem tylko wladajacym dzailka na ktorej stoi dom.

na czym polega ta roznica

ta dzialka byla wspolna mojego taty i jego ciotki ktora juz nie zyje.

chcielismy przeprowadzic postepowanie spatkowe po ciotce

jak sie do tego zabrac,?????

[oskar0259]

Analogicznie jak tu:

http://www.poradaprawna.pl/index_pytania.php?co=pozycja&id=6135

http://nieruchomosci.wieszjak.pl/porady-eksperta/70327,Jak-przeprowadzic-postepowanie-spadkowe-.html

Ale to chyba tylko początek drogi. Potem (albo równolegle) trzeba będzie "wziąć się za działkę", tzn. jak długo władali, kto jest wpisany jako właściciel, może uwłaszczenie na podstawie ustawy z 1970 r. (obecnie robi to sąd) albo zasiedzenie.

[Ewa Glen]

dziekuje

dzisiaj ide do wydzialu ksiag wieczystych

z moich ustalen wynika ze rodzice mieli akt wspolwlasnosi z ciotka ( uwlaszczenie z 1970 ) , ale potem zwrocili sie do sadu o jego wycofanie, bo postawili dom na wspolwlasnosci i ciotka chciala sie do tego domu wprowadzic.

czy mozna prowadzic postepowanie spadkowe na cos co nie jest wlasnoscia, bo wladajacy to przeciez nie wlasciciel...

[oskar0259]

Ogólnie: postępowanie spadkowe dotyczy stwierdzenia praw do spadku. W postanowieniu nic nie będzie o tym co jest dziedziczone, ale kto dziedziczy.

Po uzyskaniu tego postanowienia (albo równolegle) musicie rozpocząć procedurę (napiszę to najogólniej, bez wnikania w szczegóły), zmierzającą do wykazania, kto jest właścicielem, a ściślej - do wykazania, że kryterium to spełniał lub może spełniać Wasz ojciec.

I tu musi być albo powrót do procedury uwłaszczenia (tym razem już w sądzie cywilnym - po nowelizacji to on stwierdza, nie wydaje się już aktów własności ziemi), albo zasiedzenia.

[oskar0259]

Anegdotka, ale prawdziwa (sam byłem jej świadkiem).

Na korytarzu sądowym, po rozprawie. Postępowanie spadkowe po babci większości wnioskodawców kończy się postanowieniem ustalającym spadkobierców. Problem w tym że 5 (z 6) już nie żyje. Jest więc postanowienie, ale dla większości potomków spadkobierców nie ma to na daną chwilę większego praktycznego znaczenia. Jest jakiś majątek (część także we władaniu) do podziału, ale nie można go "skonsumować", bo po swoich bezpośrednich spadkodawcach (czyli rodzicach) delikwenci nie przeprowadzili postępowań spadkowych.

Żeby skorzystać z tego, co po ich babci pozostało, musieli przeprowadzić postępowania po rodzicach (kilka miesiecy w plecy). Ciekawe jest jak argumentowali, dlaczego do tej pory niczego nie robili? "Bo mamusia (tatuś) niczego mi nie zostawiła..." O tym, że mamusia mogła mieć majętną swoją mamusię nie pomyśleli...

A co do władania. Wbrew pozorom jest tyle źródeł do sprawdzenia, że przy odrobinie zaangażowania można wykazać przechodzenie danych włości w rodzinie od czasów powstania styczniowego. Są stare akty notarialne całych kancelarii w archiwach państwowych (także pisane cyrylicą), są archiwalne rejestry gruntów (te mogą być zarówno w archiwach - w zespołach byłych Wojewódzkich Biur Geodezji i Terenów Rolnych jak i starostwach). Nie zawsze trzeba więc płacić podatek od zasiedzenia. Czasem można wykazać dziedziczenie, czasem próbować wykazać podleganie pod działanie ustawy z 1970 r o uregulowaniu własności gospodarstw rolnych. Trzeba tylko trochę popracować...