tres34 25.08.2008 06:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 Od razu mowie ze nie ma czegos takiego jak sprawdzeni robole. Musi byc ciagly nadzor. Ja wzialem miesiac urlopu. Potem za dnia ojciec ich pilnowal, przywozil materialy itp, a po poludniu przyjezdzalem ja. I tak kazdego dnia robilem 140km przez kilka miesiecy(ciekawe czy wasze wozki by to przezyly). W domu okolo polnocy. W sumie bylo przesrane. Ale to nic, potem idzie wykonczeniowka. Co moge powiedziec, powodzenia, bo bedzie potrzebne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość rob*** 25.08.2008 07:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 Dzięki za podpowiedzi i porady. faktem jest że nikogo nie mam do pomocy. Z waszych odpowiedzi wynika to co przeczuwałem już prędzej -- dobra ekipa; bardzo dobry Kierbud; konkretna hurtownia oraz ograniczone zaufanie --- Ale tak to tylko w ERZE Błędy napewno popełnie. Ufam że na następne moje zapytania też będe otrzymywał tak konkretne odpowiedzi. Jeszcze raz dzięki wielkie Witam kolegę, a gdzie budujesz ( chcesz budować ) jeśli można wiedzieć ? Na Dolnych czy Suchej, a może w Kazimierzowie ? Jest kilka osób z tego rejonu na forum - w kupie zawsze łatwiej, można coś doradzić, skorzystać z pomysłu, kogoś polecić, etc. Ja zamierzam budować w Kaźmierzówce i ma ten sam problem - praca do wieczora, zero kontaktów z budowlańcami, fachowcami itp. Jakoś trzeba sobie radzić ! pozdrawiam Robert Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
arek_sp 25.08.2008 08:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 Będe budował w Radwanicach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mynia_pynia 25.08.2008 08:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 Budowe do stanu zamkniętego + elewacja zleciłam jednej firmie, która budowała z materiałami.Byłam pod telefonem. Zmieniłam prace na bliżej budowy, więc mogłam się tam zjawić w razie czego w ciągu 15 min.Często na budowie umawiałam się o 6:30 później do pracy na 7h, następnie po 15 zjawiałam się ponownie na budowie.Jak nie mogłam się wyrwać w trakcie pracy to mój "nie mąż" jeździł.To i tak nie ustrzegło mnie przed drobnymi fuszerkami.Teraz zaczynam etap drugi wykończeniówka, tutaj już sama kupije materiały (oprócz kabli od elektryki i rurek od hydrauliki). Mam sprawdzonych fachowców a płace im za wykonaną prace, cenę uzgodnioną wcześniej - wypłata po poszczególnych etapach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
franzkru 25.08.2008 08:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 Ja codzień przed pracą jadę zobaczyć co słychać i czym niczego nie trzeba. Dobrze że mogę się spóźniać do pracy po 2-3 bo inaczej było by ciężko z urlopem. Ostatnio o 7 rano musiałem zamawiać deski szalunkowe na TERAZ. A urlop zachowam sobie na wykończeniówkę.Na marginesie - jutro zalewają strop więc pewnie posiedze tam z nimi rano. Moją ekipa sama się pilnuje. Jak potrzebują czegoś małego to jadą sami na skład a jak coś większego to ja załatwiam (>100zł). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
3241mirek 25.08.2008 10:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszka1980 25.08.2008 10:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 Jak pogodzić pracę z budową, zapewne jest to ciężkie. Ja jak są pracownicy na budowie, to jestem codziennie, albo rano albo po pracy.Mam super ponieważ budowę mam dokładnie po środku drogi do pracy i z.Mieszkamy w Warszawie, budowę mamy pod W-wą i też tam pracuję. Mąż pracuje w W-wie więc nie ma szans żeby jeździł na budowę-potworne korki do W-wy.Gdybyśmy mieli budowę zupełnie w innym miejcu niż mamy, nie wiem jak dalibyśmy radę, a i tak rodzice bardzo dużo pomagają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mikolayi 25.08.2008 10:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 jest jeszcze jedna opcja pogodzenia... zatrudnić się w firmie budowlanej i wykonytać pracę na własnej budowie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 25.08.2008 10:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela I dlatego bywam na budowie, ale nie stoję nad głową cały dzień. Bywam codziennie ( na szczęście to 15 minut trasą szybkiego ruchu). NIe wyopbrażam sobie, bym znienawidziła swój dom. A tak by było, gdybym wracała o 1 w nocy. Ponadto są jeszcze dzieci. Praca i budowa to pikuś , gdy między te dwie rzeczy trzeba wcisnąć dzieci, zakupy, wizyty lekarskie etc.- całe zajmowanie się domem. Dlatego w kluczowych momentach jestem na budowie ja (ekipa, wykonawca, kierbud) a czasem też moja pani architekt ( np. hydraulika czy elektryka - ona robiła projekty, więc ona je odbiera od ekip) Wymieniamy się i już. A mój wykonawca odpowiada za to co się dzieje na budowie i to jego głowa, by hulało. Moim zadaniem jest przyjechać, zrobić zdjęcia, przedstawić swoje potrzeby ekipom. Spędziłam raz na budowie cały tydzień, ale wtedy sie działo wiele : okna, drzwi, alarmy etc. Ale się raczej opalałam niż stresowałam Założyłam soebi , ze budowa nie zruinuje mnie psychicznie i finansowo. Inaczej bym się nie porwała na nią.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
3241mirek 25.08.2008 10:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 niestety nie miałem takich możliwości ( opalanie) ponieważ z kasą było krucho to większość roboty musiałem nauczyć sierobić sam. Ale co do marnowania czasu i przewartościowania niektórych elementów w swoim życiu doszedłem dopiero póżniej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 25.08.2008 10:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 niestety nie miałem takich możliwości ( opalanie) ponieważ z kasą było krucho to większość roboty musiałem nauczyć sierobić sam. Ale co do marnowania czasu i przewartościowania niektórych elementów w swoim życiu doszedłem dopiero póżniej. Mirku, Szczerze podziwiam ludzi takich jak Ty. Wiem, że nie dałabym rady i albo bym zrezygnowała z pracy (którą uwilbiam, więc byłabym nieszczęśliwa) albo bym się rozwiodła ( co tez by mi szczęścia nie przyniosło) albo bym chyba sie powiesiła. Podziwiam za wytrwałość i siłę (i fizyczną i psychiczną). Szacun. Ja jestem za cienka na takie wyczyny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tres34 25.08.2008 10:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 Jasne, architekt odbierze wszystko bo jemu/jej to rurka: nie bedzie tam mieszkac. Budowalem gospodarczo i musialem dopilnowac spraw dla wlasnego dobra. Co innego z kredytu, np. moj kolezka w ogole nie wie co sie tam dzieje, tylko lata do banku i potem robi przelewy. Inna sprawa ze ten kredyt bedzie splacal do 70-tki. Kazdy robi po swojemu. stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela I dlatego bywam na budowie, ale nie stoję nad głową cały dzień. Bywam codziennie ( na szczęście to 15 minut trasą szybkiego ruchu). NIe wyopbrażam sobie, bym znienawidziła swój dom. A tak by było, gdybym wracała o 1 w nocy. Ponadto są jeszcze dzieci. Praca i budowa to pikuś , gdy między te dwie rzeczy trzeba wcisnąć dzieci, zakupy, wizyty lekarskie etc.- całe zajmowanie się domem. Dlatego w kluczowych momentach jestem na budowie ja (ekipa, wykonawca, kierbud) a czasem też moja pani architekt ( np. hydraulika czy elektryka - ona robiła projekty, więc ona je odbiera od ekip) Wymieniamy się i już. A mój wykonawca odpowiada za to co się dzieje na budowie i to jego głowa, by hulało. Moim zadaniem jest przyjechać, zrobić zdjęcia, przedstawić swoje potrzeby ekipom. Spędziłam raz na budowie cały tydzień, ale wtedy sie działo wiele : okna, drzwi, alarmy etc. Ale się raczej opalałam niż stresowałam Założyłam soebi , ze budowa nie zruinuje mnie psychicznie i finansowo. Inaczej bym się nie porwała na nią.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
frupper 25.08.2008 11:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 3241mirek napisał: stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela czyli żona zrezygnowała z współmieszkania z Tobą w nowym domu rozumiem ...? (dla mnie byłaby to "oczywista oczywistość") i współczuję serdecznie. Nefer Wysłany: Pon, 25 Sierpień 2008 12:39 Temat postu: -------------------------------------------------------------------------------- 3241mirek napisał: stan surowy otwarty dopilnowałem osobiście. Wziołem urlop i stałem nad budowlańcami. Natomiast do hydraulika miałem zaufanie i zostawiałem go samego ( nic nie spartolił ) inne rzeczy robiłem już sam. Czyli rano do pracy powrót z pracy po 16 i na budowę. Tak przez rok czasu. Wracałem z udowy ok 12 lub 1 w nocy. Ale nie polecam nikomu takiej harówki. Przez to straciłem trochę kontakt z rodziną i żona znalazła sobie pocieszyciela I dlatego bywam na budowie, ale nie stoję nad głową cały dzień. Bywam codziennie ( na szczęście to 15 minut trasą szybkiego ruchu). NIe wyopbrażam sobie, bym znienawidziła swój dom. A tak by było, gdybym wracała o 1 w nocy. Ponadto są jeszcze dzieci. Praca i budowa to pikuś , gdy między te dwie rzeczy trzeba wcisnąć dzieci, zakupy, wizyty lekarskie etc.- całe zajmowanie się domem. Dlatego w kluczowych momentach jestem na budowie ja (ekipa, wykonawca, kierbud) a czasem też moja pani architekt ( np. hydraulika czy elektryka - ona robiła projekty, więc ona je odbiera od ekip) Wymieniamy się i już. A mój wykonawca odpowiada za to co się dzieje na budowie i to jego głowa, by hulało. Moim zadaniem jest przyjechać, zrobić zdjęcia, przedstawić swoje potrzeby ekipom. Spędziłam raz na budowie cały tydzień, ale wtedy sie działo wiele : okna, drzwi, alarmy etc. Ale się raczej opalałam niż stresowałam Założyłam soebi , ze budowa nie zruinuje mnie psychicznie i finansowo. Inaczej bym się nie porwała na nią.. Nie zawsze jest tak różowo pod względem m.in. finansowym aby pozwolić sobie tylko na nadzór i doglądanie... Poniekąd łatwo mi wczuć się w sytuację Mirka - w trakcie wykończeniówki bardzo dużo prac wykonuję sam (i nie tylko z powodów finansowych - argumenty pozostałe to brak fachowca , niepewność co do jego sumienności , jego brak zainteresowania ze wzgledu na mały front robót wg niego itp.) - z budowy do pracy mam 50 km i wiem , że kazde popołudnie to praca warta wg wycen wykonanwców od 100 do 200 PLN i wiedza jak została wykonana (plus gratis doswiadczenie) a co do życia rodzinnego - jeżeli nie ma uczucia to nie będzie zrozumienia i wyrozumiałości (takie sytuacje są świetnym testerem) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
3241mirek 25.08.2008 11:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 no niestety test w moim przypadku wypadł bardzo blado ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Żona mieszka razem z nami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 25.08.2008 12:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 Jasne, architekt odbierze wszystko bo jemu/jej to rurka: nie bedzie tam mieszkac. Budowalem gospodarczo i musialem dopilnowac spraw dla wlasnego dobra. Co innego z kredytu, np. moj kolezka w ogole nie wie co sie tam dzieje, tylko lata do banku i potem robi przelewy. Inna sprawa ze ten kredyt bedzie splacal do 70-tki. Kazdy robi po swojemu. I tu się mylisz. Architekt wskazała wszystkie odstępstwa od projektu - czym nieźle wkurzyłam hydraulika, bo musiał kuć i łatać. Nawet jesli to było 5 cm. Nie wszyscy mają w d... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 25.08.2008 12:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 no niestety test w moim przypadku wypadł bardzo blado ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Żona mieszka razem z nami Gratuluję tym bardziej :) Grunt, że się dobrze skończyło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
3241mirek 25.08.2008 12:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 dzięki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DaroMan.. 25.08.2008 19:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 ale przetrwales Mirek i dobrze. Ja mialem podobnie...gdy zaczela sie budowa zonka mi wyemigrowala ( bylo w tym tez troche mojej winy ) ..rok minal szybko..na nocke do pracy, potem 40 km do domu...w domu corka w trudnym wieku, pies i rybki...3 godziny spania i 40 km na budowe..i prosto z budowy do roboty, gdzie moglem sie umyc i zjesc, a po nocce znow 40 km do domu...i tak w kolko a teraz wykanczamy razem pozdrooo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 25.08.2008 19:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 No to widzę, że nie jestem sam - mi też budowa po rodzinie się przejechała (na szczęście w miarę lekko -dało się poodkręcać). Całą jesień i zimę dwa lata temu przeżyłem traktując dom jak hotel - w pracy do 16..17-tej (na szczęście nie musiałem być na 8:00), potem 30km na budowę, tam do 01...02 w nocy (a czasem i do rana), do domu pospać trochę i znowu w kółko... Największych strat doświadczyłem w pracy - akurat była pewna "restrukturyzacja" związana ze zmianą własciciela i, niestety, "przespałem" pewne ważne wydarzenia... i już nie jestem tym, kim byłem Ale cóż, są rzeczy ważne i ważniejsze, nie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 25.08.2008 19:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Sierpnia 2008 Są rzeczy ważniejsze :) Mój małż w zasadzie ciągle zagranicą więc raczej spada na mnie. Dlatego nie dam rady sama nosić wiader z zaprawą (choć czasem miałabym ochotę). Ale jak widać życie różnie sie układać. Grunt, żeby wyjść z tego w całości Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.