Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

bliska osoba -depresja - jak pomóc?


martadela

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 55
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wieksza odpowiedzialnosc spoczywa jednak na rodzinie - ale co szkodzi skorzystac z porady psychologa ? Zasiega sie rady w sprawach budowlanych, to tym bardziej w takich.....

 

Nie bojmy sie psychiatry - tak jak przelamujemy lek przed dentysta gdy boli zab i idziemy do gabinetu tak idziemy do psychiatry gdy boli " dusza".......

 

Depresja moze przejawiac sie takze bolami fizycznymi, ktore odczuwa osoba a ktore nie maja pokrycia w rzeczywistosci......

 

Na depresje choruje i psychika i cialo..... nie bagatelizujmy objawow.

 

Asiu, prosze - udaj sie do psychologa. Rodzina zaganiana zapewne, w powodzi zajec nie ma czasu sie zastanowic.

 

Asiu, niech na tym teraz bedzie polegac twoja sila - ze poszukasz porady, diagnozy....jestem z Toba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślałam o wizycie, ale ogólnie rzecz biorąc jak analizuję cały swój problem to czuję przez skórę, że tak najbardziej to brakuje mi wsparcia, bo zwykle tym wsparciem mam być ja. A ja już nie mogę... bo zwyczajnie sama mam ten problem. Przez ostatni czas stałam się swego rodzaju buforem dla mającej kłopoty mamy, borykającego się z rożnymi problemami partnera, zablokowanej pięciolatki, która nie chce nauczyć się czytać, bo się boi, etc. Za sobą mam długą i wykańczającą budowę i jakieś pół roku braku snu, bo młodsza córka ma niecale dwa lata i budzi sie w nocy. To wszystko gdzieś we mnie siedzi i nie pozwala mi oddychać swobodnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sensu analizowac samemu - idz so psychologa. Przeciez jak boli Cie zab - pojdziesz do dentysty, prawda ?

 

Jesli to tylko przemeczenie, brak snu - to ci powie - musi sie Pani wyspac. A moze tylko terapia grupowa gdzie ludzie mowia o swoich problemach i udzielaja sobie wsparcia, moze indywidualna - ale przeciez musisz o tym z kims porozmawiac.

 

Asiu, nikt nie jest na tyle silny, zeby w pewnym momencie zycia nie potrzebowal wsparcia, podpory, zrozumienia.

 

Nie czekaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślałam o wizycie, ale ogólnie rzecz biorąc jak analizuję cały swój problem to czuję przez skórę, że tak najbardziej to brakuje mi wsparcia, bo zwykle tym wsparciem mam być ja. A ja już nie mogę... bo zwyczajnie sama mam ten problem. Przez ostatni czas stałam się swego rodzaju buforem dla mającej kłopoty mamy, borykającego się z rożnymi problemami partnera, zablokowanej pięciolatki, która nie chce nauczyć się czytać, bo się boi, etc. Za sobą mam długą i wykańczającą budowę i jakieś pół roku braku snu, bo młodsza córka ma niecale dwa lata i budzi sie w nocy. To wszystko gdzieś we mnie siedzi i nie pozwala mi oddychać swobodnie.

 

witaj Asiu, czytam i czytam i rzeczywiście nie jestem pewna czy Tobie potrzebny psycholog. Sama identyfikujesz problem i chyba rzeczywiście potrzebujesz wygadać się, wypłakać, wyrzucić z siebie wszystko, co nie pozwala ci oddychać.

 

Oczywiście, że jeżeli wśród bliskich, przyjaciół nie masz osoby, która byłaby dla ciebie wsparciem, to może psycholog będzie dobry - pozwoli się wygadać (chyba). Ale chyba dobry byłby dłuższy urlop, najlepiej samej, poukładanie się znowu ze soba, nabranie sił ... naładowanie akumulatorów. Sprawdziłaby się może jakas przyjaciółka?

 

Ja mam siostrę w depresji ... próbuję pomagać różnymi sposobami, zawsze to ja jestem tą silną, starszą i poukładaną. ale teraz już nie potrafię jej pomóc, maile o tym, że nie chce się jej żyć i dłużej nie ma ochoty ... sprawiają że nie śpię i zastanawiam się, czy mam jej pilnować dniem i nocą. Udało mi się namówić ja na wizytę do psychiatry....

zobaczymy.

 

ściskam cię i trzymam kciuki za Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślałam o wizycie, ale ogólnie rzecz biorąc jak analizuję cały swój problem to czuję przez skórę, że tak najbardziej to brakuje mi wsparcia, bo zwykle tym wsparciem mam być ja. A ja już nie mogę... bo zwyczajnie sama mam ten problem. Przez ostatni czas stałam się swego rodzaju buforem dla mającej kłopoty mamy, borykającego się z rożnymi problemami partnera, zablokowanej pięciolatki, która nie chce nauczyć się czytać, bo się boi, etc. Za sobą mam długą i wykańczającą budowę i jakieś pół roku braku snu, bo młodsza córka ma niecale dwa lata i budzi sie w nocy. To wszystko gdzieś we mnie siedzi i nie pozwala mi oddychać swobodnie.

 

witaj Asiu, czytam i czytam i rzeczywiście nie jestem pewna czy Tobie potrzebny psycholog. Sama identyfikujesz problem i chyba rzeczywiście potrzebujesz wygadać się, wypłakać, wyrzucić z siebie wszystko, co nie pozwala ci oddychać.

 

Oczywiście, że jeżeli wśród bliskich, przyjaciół nie masz osoby, która byłaby dla ciebie wsparciem, to może psycholog będzie dobry - pozwoli się wygadać (chyba). Ale chyba dobry byłby dłuższy urlop, najlepiej samej, poukładanie się znowu ze soba, nabranie sił ... naładowanie akumulatorów. Sprawdziłaby się może jakas przyjaciółka?

 

Ja mam siostrę w depresji ... próbuję pomagać różnymi sposobami, zawsze to ja jestem tą silną, starszą i poukładaną. ale teraz już nie potrafię jej pomóc, maile o tym, że nie chce się jej żyć i dłużej nie ma ochoty ... sprawiają że nie śpię i zastanawiam się, czy mam jej pilnować dniem i nocą. Udało mi się namówić ja na wizytę do psychiatry....

zobaczymy.

 

ściskam cię i trzymam kciuki za Ciebie.

 

Lui, ja tak myślałam, że sama potrafię sobie dać z tym radę, dopóki wiem, że problem istnieje ... Teraz widzę, że sama nic nie zrobię, ale mam jeszcze siłę walczyć o siebie, chociaż to zależy od chwili, czasem nic już nie ma dla mnie sensu.

Przyjaciółek nie mam i nigdy nie miałam - wiesz, te silne to chyba nie zawsze chcą tego, mnie było dobrze w gronie płci przeciwnej ... Kobiety są różne, czasem spotykałam takie, które niekoniecznie chciały mojego dobra. Wiec nie mam.

Ja jeszcze mam tą świadomość, że dzieje się na tyle źle, że muszę szukać pomocy - kto wie, być może następny krok to zatracenie tej świadomości ? To tak, jak instynkt.

pozdrawiam i biorę głęboki wdech - muszę walczyć o siebie, dla moich szkrabów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asiu, mam chyba podobny problem.Tzn. też zawsze byłam tą silną, ktora jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim. I radziłam sobie, ale do czasu. Mogę dac Ci dwie rady:

1/ teraz znajdź psychologa, ewentualnie psychiatrę, żeby jakoś wybrnąć z sytuacji /to była ta łatwiejsza do realizacji/

2/ przestań być tą silną, która zawsze innym pomoże /ta jest o niebo trudniejsza/. Ciągłe pomaganie innym, choć nad wyraz szlachetne, będzie powodowało nawroty stanu, w którym sie teraz znalazłaś.

Ja robiłam tak przez wiele lat i moge z doświadczenia powiedzieć, że nie doprowadziło to do niczego dobrego.Moich 3 mężczyzn /mąż i 2 prawie dorosłych synów/ DZIĘKI MOJEMU POSTĘPOWANIU nauczyło się tylko totalnej bezradności. Każdy musi sam nauczyć się rozwiązywać swoje problemy /nawet jeśli to boli/, a najbliżsi powinni być wsparciem. Teraz usiłuję wprowadzic moje przemyślenia w życie i uwierz mi, nie jest to łatwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psycholog, a w zasadzie terapeuta, to dobry pomysł - ale niekoniecznie wtedy, gdy pacjent cierpi z powodu nasilonych objawów i nie jest gotowy na ciężką pracę, jaką jest terapia. Na tym etapie najczęściej potrzebne są leki, a gdy ostre objawy ustąpią - wtedy jest najlepszy czas na terapię.

BTW sporo ludzi ma obniżony nastrój na jesieni i zimą, czasami osiąga nasilenie depresji klinicznej - wtedy też raczej leki, bo i co tu terapeutyzować?

Jeszcze innym tematem jest choroba dwubiegunowa czyli naprzemienne fazy podwyższonego i obniżonego nastroju - psychoterapia też niespecjalnie pomaga.

Proponuję iść do psychiatry, niech zdecyduje czy sprawa jest na leki czy na terapię czy na jedno i drugie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja Mama jest osobą bardzo wrażliwą i kiedyś już chodziła do psychologa, ale źle trafiła i kiepsko to wspomina.

Potrzebna jest jej pomoc - sama o tym mówi, a ja pomóc nie umiem...

Powinnaś sobie najpierw odpowiedzieć na pytanie. Czy Twoja mama naprawdę chce pomocy (tak mówi, ale...) czy już do tego dojrzała?

 

Psycholog moze okazac sie niewystarczajacy. Mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze.

Najczęściej najpierw zaczyna sie od leków a jak już nastąpi poprawa samopoczucia to wtedy może do akcji przystapić psycholog albo terapeuta.

 

Już kiedyś się leczyła - niestety lekarze to też ludzie i raz trafi się na dobrego, a raz na kiepskiego.

Z psychiatrami i depresją nie do końca jest tak.

1. Jeśli diagnoza jest oczywista to lekaż nie może popełnić większego błędu

2. Lekarz się nie sprawdzi jeśli nie będzie współpracy pacjenta choćby w kwestii regularnych wizyt i oceny skuteczności wybranego leku. Jeśli pacjent nie powie to najlepszy psychiatra nie zgadnie, że lek nie pomag i trzeba zmienić.

 

Myślę że pójście do psychologa na pewno nie będzie błędem

Nie będzie bo inaczej się do psychatry nie dostaniesz. Chyba, że prywatnie.

 

Depresje okresla sie teraz jako nierownowage zwiazkow chemicznych w mozgu ( no tez tak troche w skrocie) - lekarstwa sa po to by te rownowage przywrocic.

Nie wolno jednak zaniedbać regularnej terapii, bo takie rozregulowanie związków chemicznych w mózgu nie bierze się z powietrza.

 

zawsze myślałam, że jestem silna ale może nie byłam, bo ostatnio czuję, że zaliczam upadek jeden po drugim i nie bardzo widzę, żebym się umiała sama pozbierać. Widzę problem i powoli sygnalizuję, że on jest, a moi bliscy mówią mi, że dam radę.

Ludzie, którzy wyrobili sobie markę silnych mają z tym poważny problem. Nie chcą psuć swojego wizerunku i nie potrafią powiedzieć "kochani pomóżcie bo sobie nie poradzę". Więc albo chronisz swój wizerunek i radzisz sobie jak zwykle sama, albo decydujesz się na zdemaskowanie swojej słabości i mówisz otwarcie "tonę". Chciałabym żebyś wiedziała, że w tym konkretnym temacie nie teoretyzuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że pójście do psychologa na pewno nie będzie błędem

Nie będzie bo inaczej się do psychatry nie dostaniesz. Chyba, że prywatnie.

 

Jest odwrotnie. Do psychiatry nie trzeba skierowania, a tym bardziej od psychologa. Mowa jest oczywiście o świadczeniach finansowanych z NFZ.

W mojej okolicy są m.in. przychodnie niepubliczne, które maja podpisane kontrakty z funduszem, można się też udać do poradni przyszpitalnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym, że po świadczenia finansowane z NFZ zwykle są absurdalnie długie kolejki - np. u nas do psychologa czeka się 1,5 roku a do psychiatry trochę krócej, bo tylko niecałe 6 miesięcy :o . Tylko młodzież nie musi czekać. Czasem warto rozejrzeć się za jakimś niepublicznym ZOZem, tam pacjent nie płaci ale zwykle czeka krócej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Depresje trzeba i mozna leczyc mimo tych trudnosci, stad duza rola najblizszych chocby zeby wspolnie przelamac na poczatku te bariery biurokratyczne ale i psychologiczne bo wizyta u psychiatry dla wielu jest nadal tabu - jesli depresja zostanie zdiagnozowana leczenie farmakologiczne jest konieczne , psychoterapia natomiast traktowana jest jako leczenie wspomagajace.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomocy trzeba szukać koniecznie! Też byłam kiedyś przekonana, że sama dam radę moim problemom. Ale lata mijały i nic! Pomogli inni ludzie.

 

A co do długich kolejek: mam rodzinę w Niemczech i jeden z członków tej rodziny stwierdził, że potrzebuje pomocy psychiatry. Dzwoni, żeby umówić się na wizytę. Bardzo proszę - odpowiada pani w rejestracji - za 10 miesięcy :o

Ależ proszę pani, ja pilnie potrzebuję pomocy! Mam myśli samobójcze!

A - to proszę za 7 miesięcy. Szybciej się nie da!

 

Trochę śmieszne, trochę tragiczne, trochę jak w Polsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Punkt pierwszy - depresje trzeba leczyć! Choroba jak kazda inna leczeniu sie poddająca, ot co. Dlaczego leczyć? Zeby przerwac błędne koło i dreptanie w miejscu z problemem pt: czy ja mam depresję i co ja zrobię?

Punkt drugi - na lekach będąc podejmujemy psychoterapię. Dlaczego? Zeby zacząć wychodzić na prostą i nie tkwić w problemach, z którymi sobie nie radzimy, a które w depresji nam nie pomagają.

Punkt trzeci - pytamy psychologa jak wspomóc osobę z depresją, bo gadanie typu; zbierz się do kupy nic nie da.

Te trzy punkty pozwalaja nam powoli wyjść z depresji. A, depresja to choroba leczona długo....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months później...

Też mam - od soboty wieczór.

I to strrrrraszną.

Ale jak nie mieć, jak 20.000 zimów zaśpiewało smutnym głosem

 

"Śpiewajmy razem smutną pieśń -

o Górniku ona jest !!!!

na degradację nadszedł czas

1-sza liga wita nas....:(((("

 

stare chłopy obok płakały, to jak nie wpaść w depresję, no nie? 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...