andzik.78 04.10.2008 14:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Gdyby nas ktos posłuchał to pomyślałby,że całe dnie się kłócimy, a my tak rozmawiamy.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 04.10.2008 16:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Ghost, Elutek - chyba jakoś musimy się zmówić i Daggulce dyploma jakiego albo cóś za założenie grupy terapeutycznej... tak jest! medal to się też należy matkom, których dzieci nie musiały tu nic pisać a to co zostało napisane to zaledwie nikły ułamek rzeczywistego bólu i żalu więcej wstyd nie pozwala Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 04.10.2008 16:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 malka- czy ta dziewczynka z "bajki" to Ty? czytam to i płaczę, znowu wróciły moje wspomnienia, bicie, wyzwiska, poniżanie Marysia pamięta jeszcze jedno- miala siedem lat, gdy mama zapytała ją czy ma odejść od tatusia. Pamięta co odpowiedziała.... moja matka w środku nocy obudziła trójkę swoich małych dzieci i kazała decydować, czy ojciec ma odejść, czy zostać malka, czy Ty komukolwiek o tym mówiłaś? czy rozmawiałaś z kimś Ci życzliwym co nadal w Tobie siedzi? ja myślę, że od tego trzeba zacząć jeśli chcesz wyjść na prostą i w miarę normalnie funkcjonować /a skoro tu napisałaś to mam nadzieję, że chcesz/ myślę też, że bez pomocy specjalisty też się nie obejdzie, jak człowiek tyle lat takie "bagno" nosi w sobie to bardzo ciężko samemu cokolwiek zrobić ja, niestety, bez takiej pomocy sobie nie poradzę, już teraz wiem jestem na samym początku tego wychodzenia na prostą, nie wiem jak będzie, ale tak jak było to już nie może być, chociaż wspomnienia niestety zostaną - liczę tylko na to, że z czasem nie będą tak boleć malka, proszę, pisz więcej, to naprawdę pomaga, choć na początku boli i przede wszystkim wstyd pisać o sobie "takie rzeczy" - ja tak miałam ale z każdym postem, z każdą odpowiedzią od życzliwych tu ludzi było łatwiej, inaczej popatrzyłam na siebie, swoje dzieciństwo i moją matkę - a jeszcze niedawno było to po prostu niemożliwe, byłam przekonana, że ta trauma będzie ze mną do końca życia teraz wiem, że tak nie musi być, tak nie może być Elutku, Marysia, niech zostanie Marysią - tak jest łatwiej.... Trauma Marysinego dzieciństwa i młodości zapewne zostanie do grobowej deski - są rzeczy , których zapomnieć się nie da, są rany , które bolą do dziś, ale trzeba żyć dalej. Marysia była nastolatką gdy wyprowadziła się z domu swoich rodziców i przez kolejne naście lat ich stosunki systematycznie się poprawiały, czym bardziej Marysia zrywała nić swej zależności od nich, tym było łatwiej żyć. Teraz role się odwróciły, to im zależy na kontakcie z córką, to oni muszą się starać by zobaczyć wnuka. Czy wybaczyła ?? Matce tak, ona była jeszcze bardziej zastraszona niż Marysia, po latach powiedziała jej,że "nie wiedziała jak wiele zła wyrządziło jej zachowanie", że dbała o "słabszych synów" , bo Marysia sobie jakoś radziła. Ojcu ?? też, choć przez 10 lat nie odezwała się do niego jednym słowem, na ulicy mijała go jak obcego człowieka. Wybaczyła - ale nie zpomniala, wszak każdy popełnia błędy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ghost34 04.10.2008 17:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 kochani ...dyplom mi się nie należy bo zapędy moje były czysto egoistyczne - wykrzyczeć się coby mnie nie rozwaliło i dowiedzieć się jak inni sobie radzą ...ale barrrdzo chętnie spotkałabym się z Wami wszystkimi .... maj już niedługo - zlot muratora ty razem będzie okupowała grupa "granice" a ghost ...ino mi się zasztrabuj i powiedz, że nie pojedziuesz ...osobiście za włosy zaciągnę ( jak Piejara w bieżącym roku ... nie no, żartuję ... ugodowo nie zgłaszał sprzeciwów na jego szczęście ) Jak dożyje..to pojadę..i jak firma pozwoli.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 04.10.2008 17:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 04.10.2008 17:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 kochani ...dyplom mi się nie należy bo zapędy moje były czysto egoistyczne - wykrzyczeć się coby mnie nie rozwaliło i dowiedzieć się jak inni sobie radzą ...ale barrrdzo chętnie spotkałabym się z Wami wszystkimi .... maj już niedługo - zlot muratora ty razem będzie okupowała grupa "granice" a ghost ...ino mi się zasztrabuj i powiedz, że nie pojedziuesz ...osobiście za włosy zaciągnę ( jak Piejara w bieżącym roku ... nie no, żartuję ... ugodowo nie zgłaszał sprzeciwów na jego szczęście ) Jak dożyje..to pojadę..i jak firma pozwoli.. nie krakaj, nie krakaj ...nie przyjmuję krakania do wiadomości Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aga - Żona Facia 04.10.2008 18:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Wiecie, ze czytam od początku ten wątek.Nie spotkało mnie nic takiego jak katowanie, bicie czy inne jeszcze gorsze rzeczy.Niewiele pamiętam z dzieciństwa jednak mama czasami mi opowiada jaka potrafiłam by wredna. Tzn. tupac nogami przy kiosku lub histeryzowac "nie, bo nie".Rodzice raczej mnie nie billi chociaż jak zasłużyłam to i owszem, ale to wiedziałam za co i koniec kropka (np. podrobiony podpis taty pod uwagą: lanie dostałam za to, że kolega na mnie nakablował i że ja skłamałam). Oni sami chyba mieli problemy ze sobą bo są rzeczy które pamiętam jak przez mgłę. Imprezy, alkohol, jakiś facet wydzwaniał o matkę ... Jednak taką ważną rzeczą było to że obiecywali mi i siostrze (młodszej o 3 lata), ze np. w niedzielę pójdą z nami na spacer, lub gdzieś pojedziemy tramwajem (samochód to był luksus).My z siostrą czekałyśmy cierpliwie, sobota, potem nadchodziła niedziela i co ??? I jajco... im się nie chciało z nami nigdzie pojechac. To zapamiętałam do dzisiaj. Tak było bardzo często.Na wywiadówki chodził tata, gotował tata, uczył się z nami tata. Najgorsze jest to że nie pamiętam co wtedy robiła mama. Ale do czego zmierzam; ja boję się sama teraz o siebie. Jaką jestem matką. Chyba zbyt wiele wymagam od dziecka, albo coś jest nie tak ...Krzyczę na mojego syna, on mnie nie słucha, histeryzuje no i chyba mnie sprawdza na zasadzie "czy mama ustąpi czy nie". A ja uczę się ... ale czasami mi nerwy puszczają ... to jest straszne. Aha: I staram się mojemu dziecku nic nie obiecywac, zeby potem nie był rozczarowany. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aga - Żona Facia 04.10.2008 18:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Aha tak w ogóle to chciałam napisac że wkurzają mnie teraz jak jestem już dorosła. Mama krytykowała od saamego początku wychowanie mojego dziecka, tata dawał rady typu kaszke robię za rzadką i dlatego się budzi. Krytykują, dają rady (których ja nie mam ochoty słuchac). Inna sprawa że na wielu rzeczach już się nie znają i przy budowie domu to wyszło np. odkurzacz centralny (co za cuda wymyślacie), piec elektryczny (no to super będziecie płacic za prąd - inna sprawa, że to my będziemy płacic za prąd a nie oni). No i wiele wizji mieli swoich, które chcieli wprowadzic w życie, ale moj mąż szybko to zgasił w zarodku. Bo ja nie potrafiłam niestety. Czasami mam wrażenie, ze traktują mnie jak małe dziecko, które nie ma swojego zdania, nic nie umie, nie zna życia. I najgorsza jest krytyka z ich strony. Są chwile, ze w ogóle nie mam ochoty do nich dzwonic, a jask dzwonię to nie wiem o czym gadac. Bo co nie powiem to zaraz jest jakis głupi komentarz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobowa budowniczowa 04.10.2008 19:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Malka,Aga, daggulka, ghost, depesiu, neferko, elutku, galko, andzik, meandry,janinki - amorki, mam nadzieje, że nie pominęłam nikogo pokrzywdzonego Podziwiam wszystkich, którzy odważyli się pisać o swoich traumatycznych przeżyciach, niektóre historie są tak wstrząsające, że albo brzydkie słowa się cisną na usta, albo dłonie się w pięści układają, albo nadchodzi bezsilność i płacz Przy Was moja historia wydaje się banałem, i choć mnie osobiście boli, to nie wydaje mi się, żeby była jakaś straszna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 04.10.2008 20:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 moja też jest raczej z serii tych light , ale jak to już ktoś wcześniej napisał ...ważne jest że mnie akurat to bardzo mocno boli, że właśnie to przeszkadza mi w osiągnięciu komfortu psychicznego ..... że to własnie te demony z przeszłości nie pozwalają mi cieszyć się życiem ...każda historia jest inna, bo każdy człowiek jest inny - jeden zapomni że dostał w twarz w wieku 13 lat a drugi zapamięta to do końca życia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 04.10.2008 20:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Dokładnie tak Daggulka.Czasem to ojciec pijak, znęcający się nad dzieckiem, a czasem pan inżynier gnojący powolutku i sysytematycznie przez wiele lat.NIe można stopniować krzywdy - tej, ktory w nas siedzi.Ten ból zmienił lub zmienia nasze życia - zmienia nas i powoduje, że osądzamy się często zbyt surowo. Lub wyzwoliliśmy się , ale wciąż zastanawiamy się, czy na pewno dobrze wybraliśmy.Krzywda to krzywda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 04.10.2008 20:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Napiszcie proszę ,czy się mylę ale mam wrażenie,że w dużej części dotyczy to najstarszego rodzeństwa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobowa budowniczowa 04.10.2008 20:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Nie wiem jak to odbiera moja siostra ale faktycznie ja jestem ta starszą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 04.10.2008 20:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Napiszcie proszę ,czy się mylę ale mam wrażenie,że w dużej części dotyczy to najstarszego rodzeństwa bo takie są mechanizmy ...to własnie najstarsze dziecko z rodzeństwa bierze na siebie to co najgorsze, bo czuje się odpowiedzialne za wszystkie pozostałe ... rodzice także najwięcej wymagają ...bo najstarsze to ma obowiązek pomóc, zająć się Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 04.10.2008 20:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Napiszcie proszę ,czy się mylę ale mam wrażenie,że w dużej części dotyczy to najstarszego rodzeństwa Nie wydaje mi się. Młodsza siostra. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 04.10.2008 20:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Napiszcie proszę ,czy się mylę ale mam wrażenie,że w dużej części dotyczy to najstarszego rodzeństwa Starszy był na tyle duży, że trzepnął drzwiami i wyszedł, młodszy pod nieustanną opieką matki, "srodkowe"albo worek treningowy, albo niewidzialne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KiZ 04.10.2008 20:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Dokładnie tak Daggulka. Czasem to ojciec pijak, znęcający się nad dzieckiem, a czasem pan inżynier gnojący powolutku i sysytematycznie przez wiele lat. NIe można stopniować krzywdy - tej, ktory w nas siedzi. Ten ból zmienił lub zmienia nasze życia - zmienia nas i powoduje, że osądzamy się często zbyt surowo. Lub wyzwoliliśmy się , ale wciąż zastanawiamy się, czy na pewno dobrze wybraliśmy. Krzywda to krzywda. Pozwoliłem se wytłuścić. W kontekście jednej z poprzednich wypowiedzi - uwagi w stylu o kaszce itp. zdarzają się praktycznie w każdej, nawet sielankowej rodzinie. Przez ostatnie trzy pokolenia nastapił tak niebywały skok obyczajowy, technologiczny itd. że tego nie da się uniknąć. Ale robienie z tego elementu szerszego dramatu świadczy, że mamy pryzmat ze skazą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 04.10.2008 20:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 noż kurcze ... a gdzieś wyczytałam że to zawsze najstarsi zawsze najbardziej poszkodowani ... ale myślę, ze może faktycznie to nie reguła ja najstarsza , brat młodszy - ale zawsze był silniejszy psychicznie , zawzięty i kłócił się z mamą do upadłego ...wydaje mi się , że on to wszystko bardzo przeżył ...ten brak miłości i całą sytuację - tylko nie pokazuje po sobie , albo już się z tym uporał Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 04.10.2008 21:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Mój starszy brat miał to wszystko serdecznie w d.upie i go nie obeszło. Teraz pozwala mojemu ojcu na obraźliwe uwagi względem jego żony - i tez nie reaguje, bo po co ...Każdy znajduje własną drogę .. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ghost34 04.10.2008 23:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2008 Mój rok młodszy brat tez uciekł po całej zadymie z chaty zostawiając dwóch braci i matke mnie na utrzymaniu( nawet alimentów mama nie miała na nich..)..jakoś tak miałem w łeb wbite ze jako najstarszy chłopinka w domku muszę dać rade wynagrodzić lata upokorzeń czułem sie odpowiedzialny..ze nic nie zrobiłem wcześniej , utrzymać wychować itp itd ale moze za duzo wtedy czytałem książek nieodżałowanego Krawczuka.. Nie wiem w czym leży źródło czy w tym kto co czytywał , co myślał, czy w charakterze ja miałem za wzór mojego Dziadka który to wyszedł z chaty krytej strzecha(pół-chlew pół- chata) w 1934roku do kuźni jako najstarszy pracować( było ich 7dmioro)..przez lata wojny był pilotem myśliwca aż po wojnie został mgr.inż i dyrektorem fabryki..wszystkie dzieci miały studia( a było ich czworo)... Zawsze pomagał wszystkim..nam długie lata tez..czułem że coś byłem winny jego postawie i życiu..tak przynajmniej ze mną było..życie zawsze odda..i już pomalutku zaczyna ..oddawać.. Kiedyś obiecałem sobie ze jak będę miał 40 lat ( wtedy mój dziadunio zrobił magistra) i nie będe miał rodziny szczęśliwej zabezpieczonej finansowo będę gówno wart(po co żyć i dla kogo).. nie dorosnę mu do pięt..to sobie coś zrobie ale to jeszcze była młodzieńcza fantazja..życie dyktuje swe warunki i nie składa sie tylko z mego chciejstwa czy nie chciejstwa...zmądrzałem..chyba ale nie wiem co będzie 19 lipca pewnego roku jakie będę miał myśli co się stanie ..rzadko schodzę z raz obranej drogi..robić coś w połowie to tak jakby się nic nie zrobiło..mam swe cele..i do nich dążę..tyle ze już pomału się robi "moda na sukces" z mego życia prywatnego..może za bardzo chce..i za wiele chcę kontrolować..mieć w pieczy.. nie wiem..kurcze jeszcze nikomu tego nie mówiłem i napisałbym chętnie, że wszak i tak ludźmi nieznajomymi jesteście..ale już nie do końca tak jest heh Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.