Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

granice......


daggulka

Recommended Posts

Wiecie, ze czytam od początku ten wątek.

Nie spotkało mnie nic takiego jak katowanie, bicie czy inne jeszcze gorsze rzeczy.

Niewiele pamiętam z dzieciństwa jednak mama czasami mi opowiada jaka potrafiłam by wredna. Tzn. tupac nogami przy kiosku lub histeryzowac "nie, bo nie".

Rodzice raczej mnie nie billi chociaż jak zasłużyłam to i owszem, ale to wiedziałam za co i koniec kropka (np. podrobiony podpis taty pod uwagą: lanie dostałam za to, że kolega na mnie nakablował i że ja skłamałam).

 

Oni sami chyba mieli problemy ze sobą bo są rzeczy które pamiętam jak przez mgłę. Imprezy, alkohol, jakiś facet wydzwaniał o matkę ...

 

Jednak taką ważną rzeczą było to że obiecywali mi i siostrze (młodszej o 3 lata), ze np. w niedzielę pójdą z nami na spacer, lub gdzieś pojedziemy tramwajem (samochód to był luksus).

My z siostrą czekałyśmy cierpliwie, sobota, potem nadchodziła niedziela i co ??? I jajco... im się nie chciało z nami nigdzie pojechac. To zapamiętałam do dzisiaj. Tak było bardzo często.

Na wywiadówki chodził tata, gotował tata, uczył się z nami tata. Najgorsze jest to że nie pamiętam co wtedy robiła mama.

 

 

Ale do czego zmierzam; ja boję się sama teraz o siebie. Jaką jestem matką. Chyba zbyt wiele wymagam od dziecka, albo coś jest nie tak ...

Krzyczę na mojego syna, on mnie nie słucha, histeryzuje no i chyba mnie sprawdza na zasadzie "czy mama ustąpi czy nie". A ja uczę się ... ale czasami mi nerwy puszczają ... to jest straszne.

 

Aha: I staram się mojemu dziecku nic nie obiecywac, zeby potem nie był rozczarowany.

u mnie jest tak samo..tez krzyczę ale staram się juz pilnowac ,duzo od nich wymagam, ale z drugiej strony daję im wszystko to czego ja nie miałam. :-?

Boje się żeby nie wyrosły na rozpuszczonych dzieciaków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 670
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Napiszcie proszę ,czy się mylę ale mam wrażenie,że w dużej części dotyczy to najstarszego rodzeństwa

kuźwa , masz rację!!! ja jestem najstarsza z rodzeństwa..i jakoś tak do tej pory ja wszystkim sie przejmuję , ja obrywam za wszystko i ja jestem najgorsza :-? aha dzieci tez nie tak wychowuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daggulka też ma odpowiedni avatar. Ja też. Ghost też - choć przemiłym jest człowiekiem :):) Ale ten z avatara też był fachowcem w swojej dziedzinie.

Ja tylko chciałabym mieć taka figurkę jak ta panna z mojego avatara :)

Ale taka jest prawda, że avatar dużo o nas mówi. O tym naszym najgłebszym "ja"...

ja w środku jestem dzieckiem..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam wczoraj w nocy cały wątek, do niektórych postów wracałam kilka razy, wszystkie były warte wielkiej uwagi, takich tematów nie czyta się "po łebkach", chcąc zrozumieć więcej...

Ja miałam szczęśliwe dzieciństwo, ale temat nie jest mi obcy.

Ucząc się w liceum mieszkałam w Bursie Szkolnej. Ludzie z całego województwa, z różnych szkół.

Przyjaźniłam się z dwiema dziewczynami, których dzieciństwo upływało w opisywanej przez Was atmosferze, znałam...więcej niż dwie. Przeżywałam to razem z nimi, ocierałam łzy, słuchałam, dodawałam sił. Między innymi dlatego, bardzo chciałam studiować psychologię.

Kiedy odbierałam indeks na Wydziale Pedagogiki i Psychologii, myślałam o moich Rodzicach, cieszyłam się, że są dumni, ale też myślami byłam przy moich przyjaciółkach.

Ale nie o mnie być miało.

Chciałam Wam bardzo podziękować za ten wątek. Bo dzięki Wam, mam nadzieję, że moje dawne przyjaciółki, z którymi kontakt się urwał po maturze, kiedy wyjechały z naszego miasta, dały sobie radę w życiu.

Że są choć trochę podobne do Was, że mają szczęśliwe rodziny i dzieci, którym dają prawdziwą rodzicielską miłość, taką, za którą kiedyś same tak bardzo tęskniły.

Nie napiszę, że Wam współczuję, bo to nieodpowiednie słowo.

Ja Was szczerze podziwiam i bardzo szanuję.

To są słowa, które mi przychodzą na myśl, kiedy czytam Wasze posty.

Bo to nie sztuka wyjść na prostą w życiu wtedy, gdy ma się cały czas wsparcie ze strony najbliższych.

Sztuką jest pokonać samego siebie, swoje traumy, lęki, zagubienie, wyrzuty sumienia, wstyd...

sztuką jest przejść przez te wszystkie kłody i wyjść na prostą.

 

Dziękuję za to, że jesteście na forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem totalnie różną mamą niż była moja mama.

Chyba w ogóle to znak czasu - jesteśmy NA SZCZĘŚCIE innymi matkami.

 

Z moich obserwacji :

 

To, że jesteśmy matkami nie określa nas. Mamy swoje hobby, realizaujemy się w pracy, mamy przyjaciół, znajomych, z ktorymi się spotykamy, mamy swoje marzenia nie zawsze ściśle związane z dziećmi.

Chcemy być ładne, zadowolone, szczęśliwe, bo wiemy,że dzięki temu nasze dzieci będą czerpały z takich właśnie przykładów.

NIe z obrazu matki udręczonej, poświęcającej wszystko dla swoich dzieci , oddającej ostatni kawałek szynki potomstwu. Ale z matki osiągającej swoje małe sukcesy, chodzącej w dżinsach i adidasach zamiast poważnych garsonek, ceniących sobie swoją wolność i niezależność -a więc również dającą wolność i niezależność swoim dzieciom. Taka matka rozmawia z dzieckiem o wszystkim - również o tym, co naszym matkom nie przechodziło przez gardło.

Dzisiejsze matki wolą pójść z dzieckiem na lody niż froterować podłogi. I BARDZO DOBRZE.

 

NIe wiem czy trafiliście na ten artykuł - oczywiście jest przerysowany, ale pokazuje pewne zminay pokoleniowe - również w wizerunku matki w Polsce.

Ciekawa jestem Waszych opinii :

 

http://wiadomosci.onet.pl/1429085,2679,kioskart.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam.

Komentarzy nie komentuję :wink:

Ze mną to jest tak: był czas na spacery z dziećmi, na wycieranie doopek, na codzienne odkurzanie, gotowanie zupek itp. Na tamten czas dzieci potrzebowały mojej pomocy w "dostarczaniu" świeżego powietrza, czystych gatek, w miarę czystej podłogi w czasie eksploracji świata na czworaka.

I już. Nie było to dla mnie wtedy ani problemem, ani wyrzeczeniem, ani karą.

Jak w reklamie jogurtów: "wszyscy som zadowoleni". I wszyscy byli.

 

A teraz? Dzieciaki same zabezpieczają sobie podstawowe potrzeby.

Ja - matka zostałam z minimum obowiązków i mnóstwem rozmów z córkami.

I to dopiero jest Fajne! :D

Nie mogę nasycić się wspólnymi chwilami z dziećmi. Moja mama nie rozmawiała ze mną nigdy. Chyba. W każdym razie nie pamiętam ani jednej rozmowy. Dlatego sama siebie muszę pochwalić, że wypracowałam w córkach ochotę do rozmów i bycia ze mną.

 

Tylko o jednym nie wolno zapominać: o miłości. Zawsze! Kiedy są malutkie potrzebują jej bardzo dużo. A potem coraz więcej.

 

Co to znaczy "zła matka"? Jeśli matka potrzebuje chwili oddechu, to nie widzę nic złego w tym, że posadzi dzieciaka na stacjonarny rowerek, a sama spokojnie np. poczyta czasopismo. Matka zadowolona z pochłoniętej dawki gazetowej wiedzy jest chyba lepsza od tej podenerwowanej bałaganem w domu.

Nie znam nikogo, komu zaszkodziłby brudny podkoszulek, czy paprochy na podłodze.

Znam kilka osób leczących nerwice natręctw, które wspominają z dzieciństwa piloty robione przez rodziców, ciągłe uwagi n/t porządku itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie do końca wyartykułowałam, ale oczywiście, że mama powinna mieć swój świat i swoje sprawy.

Walka o dzieci - w sprawach zasadniczych, imponderabiliach. Na przykład bicie dzieci lub znęcanie się psychiczne.

Tutaj powinna być jak wilczyca. I już.

A swoje sprawy? Powinna ich mieć mnóstwo. Ja mam. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam wczoraj w nocy cały wątek, do niektórych postów wracałam kilka razy, wszystkie były warte wielkiej uwagi, takich tematów nie czyta się "po łebkach", chcąc zrozumieć więcej...

Ja miałam szczęśliwe dzieciństwo, ale temat nie jest mi obcy.

Ucząc się w liceum mieszkałam w Bursie Szkolnej. Ludzie z całego województwa, z różnych szkół.

Przyjaźniłam się z dwiema dziewczynami, których dzieciństwo upływało w opisywanej przez Was atmosferze, znałam...więcej niż dwie. Przeżywałam to razem z nimi, ocierałam łzy, słuchałam, dodawałam sił. Między innymi dlatego, bardzo chciałam studiować psychologię.

Kiedy odbierałam indeks na Wydziale Pedagogiki i Psychologii, myślałam o moich Rodzicach, cieszyłam się, że są dumni, ale też myślami byłam przy moich przyjaciółkach.

Ale nie o mnie być miało.

Chciałam Wam bardzo podziękować za ten wątek. Bo dzięki Wam, mam nadzieję, że moje dawne przyjaciółki, z którymi kontakt się urwał po maturze, kiedy wyjechały z naszego miasta, dały sobie radę w życiu.

Że są choć trochę podobne do Was, że mają szczęśliwe rodziny i dzieci, którym dają prawdziwą rodzicielską miłość, taką, za którą kiedyś same tak bardzo tęskniły.

Nie napiszę, że Wam współczuję, bo to nieodpowiednie słowo.

Ja Was szczerze podziwiam i bardzo szanuję.

To są słowa, które mi przychodzą na myśl, kiedy czytam Wasze posty.

Bo to nie sztuka wyjść na prostą w życiu wtedy, gdy ma się cały czas wsparcie ze strony najbliższych.

Sztuką jest pokonać samego siebie, swoje traumy, lęki, zagubienie, wyrzuty sumienia, wstyd...

sztuką jest przejść przez te wszystkie kłody i wyjść na prostą.

 

Dziękuję za to, że jesteście na forum.

Tak Tolu, co nas nie zabije to nas wzmocni. Wszystko zalezy od człowieka ,czy chce sie wytzwolic i ma na tyle silna wolę żeby cos zmienić w swoim zyciu czy też poddaje się bez walki,Najpierw są toksyczni rodzice a później mąż,który widząc,że żona jest słaba zaczyna ja maltretować psychicznie i fizycznie a kobieta wyzywa się na dzieciach i koło się zamyka.

Dobrze,że Tolu jesteś z nami :)

Ja, po opisaniu małego fragmentu z mojego zycia czuję sie silniejsza, wiem ,że mogę sie Tutaj wyżalić .

Miałam to szczęście? ,że tata mnie nie bił, wystarczyło,że spojrzał na mnie i już się go bałam . Nie rozmawiałam nigdy z nim jak córka z ojcem. Nie wziął mnie na kolana nie wygłupialiśmy się . Mama nie umiała mnie słuchać,. Do dzisiaj mi wypomina ,ze byłam bardziej zzyta z babią niz z nią .No skoro nie umiala mnie wysłuchac i nigdy nie miała dla mnie czasu to szłam to babci. Bardzo przeżyłam jej smierć. Dlatego dziś kiedy dzici o coś mnie pytaja albo maja ochote na wygłupy ze mna zawsze staram się zaspokoić ich potrzebę.

Moja mama zazdrości mojemu mężowi kontaktu z dziećmi. No ale moje urwisy robia z nim co chcą dosłownie włażą mu na głowę.Ale tylko w tedy kiedy się wygłupiają.Mąż poozwala bawić się swoimi kluczami .Czasami długo odpowiada na pytania typu ''taaataaa o to co jest?'' Doszło do tego ,że syn SAM rozkręcił swój rowerek.(ma 3 latka)

Kurcze teraz sobie uświadomiłam,że moje dzieci są szczęśliwe bo maja dzieciństwo takie jakiego ja nie miałam. Maja miłość rodziców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze teraz sobie uświadomiłam,że moje dzieci są szczęśliwe bo maja dzieciństwo takie jakiego ja nie miałam. Maja miłość rodziców.

I o to chodzi !! Widzisz - Tobie się udało. Jesteś silniejsza, mądrzejsza i wiesz co robisz. Gratuluję Andzik - teraz nic Cię nie zatrzyma :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie do końca wyartykułowałam, ale oczywiście, że mama powinna mieć swój świat i swoje sprawy.

Walka o dzieci - w sprawach zasadniczych, imponderabiliach. Na przykład bicie dzieci lub znęcanie się psychiczne.

Tutaj powinna być jak wilczyca. I już.

A swoje sprawy? Powinna ich mieć mnóstwo. Ja mam. :wink:

 

Wszystko jasne. POtrafię ugryźć nawet męża jak nie podoba mi się jak rozmawia z dziećmi :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moj Synek mial na zajeciach na uczelni jakies takie wprowadzajace tematy i pytano ich m.in .kogo szanujesz i takie tam...

Wszyscy zgodnie mowili , ze papieza , a On powiedzial , ze swoich Rodzicow .

I patrzyli sie mowil na Niego :D :roll:

 

I ja jestem dumna z tego , ze jednak jakos doszlam do tego , ze moje Dziecko mnie szanuje .

Z tym , ze ja rowniez Go szanuje , slucham i zawsze , bez wzgledu na wszystko jestem po Jego stronie .

I On to wie .

 

Ciesze sie , ze chociaz troche roznie sie od mojej Matki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moj Synek mial na zajeciach na uczelni jakies takie wprowadzajace tematy i pytano ich m.in .kogo szanujesz i takie tam...

Wszyscy zgodnie mowili , ze papieza , a On powiedzial , ze swoich Rodzicow .

I patrzyli sie mowil na Niego :D :roll:

Nie wierzę, że tamci mówili prawdę.

Jestem katoliczką, jasne, że szanuję papieża, alegdyby ktoś mnie zapytał prędzej wymieniłabym Ochojską, albo Owsiaka.

Fajnie rrmi, podoba mi się to, co powiedział Twój syn.

Co do avatarów - mój świadczy tylko i wyłącznie o tym, że jestem leniwa, bo nigdy go nie zmieniłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moj Synek mial na zajeciach na uczelni jakies takie wprowadzajace tematy i pytano ich m.in .kogo szanujesz i takie tam...

Wszyscy zgodnie mowili , ze papieza , a On powiedzial , ze swoich Rodzicow .

I patrzyli sie mowil na Niego :D :roll:

 

I ja jestem dumna z tego , ze jednak jakos doszlam do tego , ze moje Dziecko mnie szanuje .

Z tym , ze ja rowniez Go szanuje , slucham i zawsze , bez wzgledu na wszystko jestem po Jego stronie .

I On to wie .

 

Ciesze sie , ze chociaz troche roznie sie od mojej Matki.

 

U Was jest tak, że bardzo się szanujecie wszyscy nawzajem.

Z przyjemnością się patrzy, jak Twój Syn przejmuje opiekę nad domem i gośćmi, kiedy trzeba.

Jest pod tym względem fantastycznym młodym człowiekiem - bardzo dojrzałym.

Moi to pod tym wzgledem mentalne dzieciuchy. :roll:

Podziwiam i zazdroszczę - ja tak nie umiałam. :oops:

 

Ale obaj wiedzą, że są najważniejszą sprawą w moim życiu i że bez względu na wszystko kocham Ich.

Ja tego nie wiedziałam.

Wczoraj Młodszy przyszedł pogadać o dziewczynie swojego kumpla, bo ten prosił Go o radę. Powiedział do mnie: "Prosił nikomu nie mówić, ale przecież Tobie mogę wszystko powiedzieć". :D

Ma prawie 18 lat (w marcu 2009). No to chyba jakoś się udało, nie? 8) :D

No pewnie że sie udało. :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to chyba jakoś się udało, nie? 8) :D

 

...bardzo się udało :D

smutno jest wtedy, gdy się powiela błędy swoich rodziców, przenosi na swój styl wychowania.

Czasami ludzie mówią: nie okazuję ciepła, bo mnie nikt tego nie nauczył. Nie kocham, bo nie byłam kochana. Biję, bo nie znam innej metody wychowawczej, tak mnie wychowywano. Wtedy należy współczuć.

Andzik, pomimo tego, co wciąż gdzieś siedzi w zakamarkach duszy, co jeszcze nie do końca zagojone, masz tyle powodów do radości i dumy z tej rodziny którą sama tworzysz. I ta radość niech bierze górę nad smutkiem wspomnień. Bo warta jest tego.

Depesia, Twój awatar, to ta prosta, już bez zakrętów i wybojów :)

Rrmi, Twój syn jest zaprzeczeniem wszystkiego, co się niepochlebnie mówi o jedynakach. Daliście z R. dowód na to, że mądry sposób wychowania kształtuje charakter, a nie ilość dzieci w rodzinie. Bo on będzie się umiał dzielić z innymi jeśli będzie trzeba, będzie dostrzegał innych wokół, bo go tego nauczyliście. A ile przypadków znamy, gdzie rodzeństwo zamiast się wspierać, zna tylko rywalizację, zazdrość i zawiść.

Czas w sposób mądry poświęcony naszym dzieciom zawsze zaprocentuje.

A szczęśliwe dzieci, to szczęśliwi rodzice, ale to już wiemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elutek, wydaje mi się, że każdy z nas ma coś na sumieniu, każdy z nas błędy popełnia, bo święci nie jesteśmy.

Bywa gorszy dzień, cierpliwość jakaś mizerna, a drażliwość gigantyczna.

Ale jeśli jesteśmy świadomi tych błędów, to nie ma co mieć wyrzutów sumienia i się nimi zadręczać.

Jest czas na naprawę i na to, by popełniać ich mniej.

Trzeba się też czasem samemu dowartościować, powiedzieć, że jestem supergościówa, to da więcej siły niż ustawiczny wyrzut sumienia, że znów nabałaganiłam w życiu, bo jestem widać do niczego.

Podoba mi się motto pod kreską u Nefer, trzeba to sobie powtarzać, na pewno nie zaszkodzi :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...