Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

granice......


daggulka

Recommended Posts

 

kurna, ale jednak w urodziny składała ci zyczenia...

mnie w 30-te nikt nie składał życzeń z mojej rodziny... (no, nie chodzi tu o żonę i dzieci)

 

Taaaak jak sobie do niej pojechałam. Zawsze w kontekście "wszystko dla Was poświęciłam". Ale ja o to nie prosiłam. I nie oczekuję, że moje dzieci będą mi dozgonnie wdzięczne , że je sobei zrobiłam ( bo taki miałam kaprys)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 670
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Niestety BK ma rację.

Próbowałam setki razy.

Teksty o tym, że zachowuję się jak dziwka ( oczywiście bez takich - kulturalnie , a jakże) że zabiorą mi dzieci, że mąż mnie zostawi, że dzieci pozabijam, że nie nadaję się na matkę - to był standard.

Uwierzcie - oddycham pełną piersią.

 

Ostatni tekst - który tak naprawdę przeważył szalę to był tekst a propos mojego pomysłu na dom.

 

Przyszłam opowiedziec , że chcemy budować, że będziemy mieszkac z moimi teściami i z bratem męża (brat ma zepół Downa).

na co mój ojciec zapytał : "A gdzie my będziemy mieszkać ? Ja i mama ?".

Powiedziałam, że dom jest duży i wszyscy się pomieścimy.

Usłyszałam : "oczywiście, jak zwykle o nas nie myślisz".

 

Nadmienię, że mój ojciec ma furmankę kasy i co pół roku wynienia sobie wózek. Przy ostatnich plotkach słysząłam o BMW X8 czy coś takiego ( taki wielki terenowy) oraz posiada kilka mieszkań zakupionych w celach inwestycyjnych.

 

Zapytałam go czy porównuje się z człowiekiem sparaliżowanym po zawale mózgu i chłopakiem z zespołem Downa.

I wyszłam.

 

Jest granica chamstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer ...faktycznie nie było Ci wesoło z nimi :roll: .

Ja też wiele razy próbowałam ograniczyć moich rodziców przesadną "bytność" w moim życiu i też nie na dłuższą metę z tego wyszło :roll: . Oni faktycznie nigdy się nie zmienią ...to ja muszę coś tu zmienić :roll: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daggulka, myślę, że daleko w Waszych z mamą relacjach do skrajności, ale coś zrobić trzeba.

Piszesz, że brat się strzepnął - znaczy jest to możliwe. :) Tak sobie myślę, że jeśli trzeba ostro - to rób to jak najszybciej. Póki jest godnym przeciwnikiem, bo za parę lat przecież nie będziesz kopała leżącego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kurna, dziewczyny, dotychczas takie rozmowy prowadziłem wyłącznie ze szwagrem (starszym ode mnie 5 lat!!!) który ma rodziców jeszcze gorszych. Oni są exclusiv -ą i -ę, dyplomaci z dawnych lat. Mają dwóch synów, których w komunie wychowywali tak, ja kiedyś zakonnice wychowywały dzieci, tyle że na odwrót. Nic nigdy im wolno nie było i trwa to do dziś, tyle, że do kościoła chodzić nie musieli. Nie mam siły już o tym pisać, ale jedyne wyjście to brutalna i natychmiastowa przerwa! Żadnych półśrodków i mizdrzenia się! I dopiero powolna odbudowa stosunków pokaże na jakim poziomie to się da odbudować.

Innego wyjścia (zdrowego) nie ma. Tylko męczarnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daggulka, myślę, że daleko w Waszych z mamą relacjach do skrajności, ale coś zrobić trzeba.

Piszesz, że brat się strzepnął - znaczy jest to możliwe. :) Tak sobie myślę, że jeśli trzeba ostro - to rób to jak najszybciej. Póki jest godnym przeciwnikiem, bo za parę lat przecież nie będziesz kopała leżącego.

Słuszna uwaga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy wszyscy dorosłymi ludżmi ,niby już poza zasięgiem władzy rodzicielskiej,niby samodzielni ,często mamy już własne dzieci i to wcale nie takie małe ale siedzi w nas dalej dziecko potrzebujace od swoich rodziców pomocy -nie materialnej- i AKCEPTACJI. A zamiast tego jest obojętność, różnice robione na korzyść rodzeństwa -bo ty sobie poradzisz- i siedzące gdzieś w głowie podłe i niesprawiedliwe słowa kórych nie można stamtąd wyrzucić choć bardzo by się chciało.

 

:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja z moimi rodzicami mam dobre relacje i całe szczęście. Mój mąż własnej matki nie widział i nie słyszał od jakiś 2 miesiący. Mieszkamy jakieś 9 km od siebie. Mam jeszcze schowany list od teściowej, w którym pisała do mnie" a kysz szatanie, żeby on przejrzał na oczy, żeby cię zostawił siło nieczysta" (jestem po rozwodzie) :roll: :D

Kobieta, która całe życie nie pracowała stworzyła własnej rodzinie piekło na ziemi...a jaka religijna....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz pełen spokój i stanowczość. Jeśli dasz się wyprowadzić z równowagi albo podejmiesz kretyńską dyskusję - przegrałaś.

Wierzysz w to, że nie robisz nic złego?

No to pokaż to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daggulka, myślę, że daleko w Waszych z mamą relacjach do skrajności, ale coś zrobić trzeba.

Piszesz, że brat się strzepnął - znaczy jest to możliwe. :) Tak sobie myślę, że jeśli trzeba ostro - to rób to jak najszybciej. Póki jest godnym przeciwnikiem, bo za parę lat przecież nie będziesz kopała leżącego.

 

brat jakis czas temu się wyprowadził 120km dalej i nie przyjeżdża ...lub niezmiernie rzadko - całą rodzina jesteśmy jedynie w święta :roll: - dlatego jemu jest łatwiej :wink:

 

dompodsosnami - tego jeszcze nie próbowałam, jestem z natury choleryczką .... emocje górą i żałuje że niestety często nie potrafię wynieść się "ponad to" :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święta - no tak , ten neon zawsze świecił mi w głowie....Rodzina, rodzinnie, wybaczenie, pojednanie...

 

Od wielu lat ( bo od wyjścia za mąż) zapraszałam moich rodziców i teściów na Wigilię. Ponieważ uważam, że mam rodzinę- dzieci i męża - organizuję IM święta w domu.

Tak jak moi rodzice ogranizowali mnie i mojemu bratu.

Tak jak moi teściowie orgsnizowali je swojej dwójce dzieci.

 

Niestety - poza szumnymi hasłami o "pojednaniu przy Wigilijnym stole" nie doczekałam się od moich rodziców nigdy uczestnictwa w Wigilii. Dlaczego ?

Ano dlatego, że ja "nie chcę do nich przyjechać".

NIe rozumiem - oni tez nie jeździli w środku zimy po całej W-wie, żeby zrobić dobrze całej rodzinie. A ja mam taki obowiązek jak widać.

 

Cenię sobie Święta we własnym domu, bo to dla moich dzieci. Zapachy przygotowywanych potraw ( jedyne takie w całym roku - pewnie pamiętacie to niezwykłe połączenie) choinka i jej wspólne ubieranie, prezenty, odświętny nastrój, czekanie na Mikołaja - chciałam by tak moje dzieci pamiętały Święta.

 

 

Zaproszenie zawsze następowało ok. 3 listopada - bo jak nie to dostawałam karny telefon : "NIe zamierzasz spędzić z nami Świąt ? Przecież jesteśmy rodziną, jak można tak nie szanować... jesteś wyrodną córką.,..na starość szklanki herbaty nikt ci nie przyniesie etc".

Ok - zapraszałam - przez 12 lat.

 

Ile można ? Gdzie jest granica ?

 

Było mi głupio przed teściami, którzy szczerze cieszyli się co roku na spotkanie z moimi rodzicami. Ale zawsze na dzień lub na 10 minut przed umówioną wizytą dostawałam telefon, że nieeeeeeeeee, bo to , bo sro. W końcu po prostu : "bo nie".

 

Moi rodzice NIGDY nie byli u mnie na Wigilii co jest oczywiście moją winą.

Z drugiej strony - teraz już sobie nie wyobrażam wspólnej Wigilii z nimi. Nie umiem grać, udawać i łamać sie opłatkiem z człowiekiem, ktory pozycjonuje się jak mój wróg.

 

Mam nadzieję, że nigdy moje dzieci nie napiszą tak o mnie. Ale jak widzicie mam prawie 40 lat a nadal ściagają mnie demony.

Nie wolno robić tego swoim dzieciom, nie wolno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy również macie zaszczepione w mózgu powiedzienie : "tyle dla Ciebie poświęciłam "

JA mam.

Oczywiście.

Bardzo dobre narzędzie manipulacji: Tyle dla ciebie poświęciłam, a ty?

Moja mama od kiedy urodziłam swoje 1 dziecko (w wieku 18 lat) powtarzała, że teraz swoje życie musze podporządkować życiu swojego dziecka, i moje potrzeby są nieistotne.

W wieku tych 18 lat w to uwierzyłam. Chciałam całemu światu udowodnić, że chociaz taka młoda to umiem byc dobrą matką. Taką co nie ma potrzeb. Niestety :wink: - miałam wdrukowane przez mamusię, że to JA jestem najważniejsza, bez poprawki, że kiedyś pojawi się dziecko i mnie zdetronizuje. No i to mnie właściwie uratowało.

Relacje, ekh, szkoda gadać. Obie wiemy, gdzie zaczynają się obszary drażliwe i staramy się unikać tych tematów. NIGDY nie będą właściwe, niestety.

Co do świąt: po ostantim koszmarnym Bożym Narodzeniu egoistycznie postanowiłam Wielkanoc spędzić tak, jak chcę. Kurtuazyjnie zaprosiłam, nie przyszli. To pojechaliśmy na basen w 2 dzień i było super, najlepsza Wielkanoc w życiu. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

od kilku dni nosiłam się z zamiarem założenia podobnego tematu bo mam już dość ciągłych awantur, wpieprzania się i braku szacunku ze strony mojej rodzicielki...nie wiem jak z tym walczyć, jak sobie radzić...

 

przeczytałam co piszecie i się zryczałam...

nie potrafię mówić ani pisać o moich relacjach z matką...

 

Nefer - żałuję, że nie jesteś moją mamą - mądra z Ciebie kobitka ;-).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janinki - ze mnie to potwór jest :):)

 

Trudno jest pisać o takich rzeczach. Trudno o nich myśleć, trudno zrozumieć.

Mam za sobą lata pracy, walki ze sobą - pomiędzy mną i moimi potrzebami a tym co "powinnam" robić.

 

Najgorszy był moment, w którym uświadomiłam sobie jedną rzecz : moi rodzice są obcymi ludźmi. I do tego ludźmi, których nie szanuję. Bo nie można szanować kogoś, kto bezkarnie, bezmyślnie i bez chwili refleksji rozpieprza mnie i przez to całe moje życie - ot tak. Bo ma prawo. Bo mu wolno. Bo jestem jego własnością.

 

Jak widać nadal to we mnie siedzi i czasem wyłazi jak hydra. Czyli jeszcze tego nie przerobiłam.

Ale wiem jedno : nie pozwole się zniszczyć. Jeśli ja "wysiądę" to pociągnę za sobą moją rodzinę. Będę nieszczęśliwa, spętana i ograniczona cholernymi powinnościami, w stosunku do ludzi, ktorych metodą na bycie dziadkiem i babcią jest wypłata 100 pln w urodziny dzieci.

 

Już teraz wiem : ja ich po prostu nie szanuję. NIe są dla mnie autorytetrem. Nie nauczyli mnie w życiu niczego poza małpią złośliwością, zawiścią i waleniem poniżej pasa.

 

Wiem, że czasem też przeginam - szybuję na drugą stronę skali. Mam w d.upie czy moje dzieci mają piatki - interesuje mnie czy są szczęśliwe. NIe są moją własnością - podejmują własne decyzje, za które czasem boleśnie płacą.

Ostatnio mój młodszy powiedział : "Mamut, nie wiesz jak ja się cieszę, że jestem podobny do ciebie, że mam Twój charakter."

 

Raz w życiu ojciec mnie uderzył - tylko raz. Schował gdzieś pieniądze (dużo pieniędzy) i zapomniał gdzie. Oczywiście założył, że na pewno je ukradłam ( choć nigdy w życiu niczego nie ukradłam). Stałam w łazience, myłam zęby. Wpadł do łazeinki ( nie mieliśmy zamka) i dał mi w twarz z otwartej - rządając zwrotu kasy.

Ponieważ mnie totalnie zaskoczył i nie przygotowałam się na cios, przez tydzień nie mogłam przekręcić głowy.

Pieniądze znalazł po 15 minutach.

Słyszałam jego rozmowę z matką w kuchni. Mama powiedziała, żeby mnie przeprosił. A on stwierdził : "Nie zaszkodzi jej. Na pewno zrobi lub zrobiła coś, o czym nie wiemy, a za co jej sie należało w twarz". Mama przeszła nad sprawą do porządku dziennego. tematu nie było.

Nie wiem jaką trzeba być matką by akceptować takie zachowanie własnego męża. Nie umiem tego zrozumieć.

 

Takich historii mam na pęczki. Dopiero jak urodziłam własne dzieci potrafiłam popatrzeć na to wszystko z perspektywy matki i żony. Wiem czego nie wolno robić dzieciom - nie dlatego, że boję się, że na starość szklanki wody i tak dalej. Dlatego, że jestem ich matką.

A moi rodzice ?

Nie kocham ich. I ich nie nienawidzę. Pozostała obojętność - choć jak widze co piszę również żal. I chyba nie stać mnie na wybaczenie. Może za wcześnie ? A może nigdy nie wybaczę..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...