cieszynianka 23.09.2008 12:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Daggulko to jest książkowy przykład matki nadopiekuńczej. Ona ma taką potrzebę (silniejszą niż wszystkie inne) i w ten sposób się realizuje życiowo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
babajaga 23.09.2008 12:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Dziewczynysorry...... za Neferką twierdzę - TO JEST WASZ WYBÓR !!!!Chyba a nawet napewno wolałabym wynajmować mieszkanie i zatrudnić kogoś do opieki nad dziećmi. i żyć własnym , na swoją modłę życiem ! Nie chcę Was urazić pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobowa budowniczowa 23.09.2008 13:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 wozimy ją gdzie tylko zechce i kiedy zechce, robimy jej zakupy, załatwiamy jej sprawy, właściwie 3/4 każdego dnia zapełnia nam ONA - ale ani razu nie powiedziała dziękuję bo uważa, że jej się to należy, że nasz czas i nasze życie należy do niej) Janinki jakbym słyszała o własnej matce normalnie wszystko tak samo A nie daj Boże jakbym odmówiła, obraza majestatu na 2 miesiące (wtedy miałam spokój - może to jest rozwiązanie??) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobowa budowniczowa 23.09.2008 13:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 A swoją droga a też zgadzam się z Neferką - przyjmujesz pomoc = musisz się liczyć z wtrącaniem dagulka a nie możesz po prostu powiedziec amie, żeby do Ciebie nie dzwoniła w godzinach pracy bo nie będziesz odbierała od niej telefonów, no chyba, że coś się stało. A jak się nie zastosuje to powiedz jej, że jak naprawdę się coś stanieto też nie odbierzesz bo będziesz myślała, że znowu z pierdołą dzwoni. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
andzik.78 23.09.2008 14:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Do tej pory mySlałam,że tylko ja mam przekichane.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 23.09.2008 14:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Do tej pory mySlałam,że tylko ja mam przekichane.. I temu służy terapia grupowa, którą tu właśnie uprawiamy :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 23.09.2008 14:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 23.09.2008 14:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Tylko że mam 34 lata, mam prawo wyjść z koleżanką na piwo jeśli z mężem mam to uzgodnione i nikomu nic do tego . To czemu nie powiesz tego głośno? Kulturalnie rzecz jasna. Spróbuj zastosować w takich rozmowach metodę zdartej płyty. Żadnego argumentowania, żadnego wchodzenia w dyskusję. Asertywnie, bezpiecznie i może poskutkuje na dłużej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 23.09.2008 14:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 myslicie, że nie bedziecie toksycznymi mamuśkami ??? ciekawe ktorej sie to uda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 23.09.2008 15:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 23.09.2008 15:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 żebym nigdy nigdzie nie wychodziła i siedziała w domu (np. w celu odreagowania ze znajomymi). A jeśli już to ostatecznie ze swoim mężem. A może Twój moąż mógłby się głośnow tej sprawie wypowiedzieć. Skoro jemu to odpowiada to Twoi rodzice jakie mają podstawy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 23.09.2008 15:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 mama mojej znajomej -podsłuchiwała ich w tych momentach oczywiscie wypierala sie tego w żywe oczy ale dziwnym trafem zawsze miala cos do zabrania późno wieczorem z piętra na ktorym mieszkali młodzi małżonkowie ..... a potem sie dziwić ,ze rośnie pokolenie znerwicowanych rodzicow Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Altaries 23.09.2008 15:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 prosze zapisac mnie do klubu - gram na nieco innej pozycji, tej opisanej powyzej: brata/syna, ktory 'uciekl' aby nie zatruc sie do reszty kloacznym jadem saczonym od wczesnego dziecinstwa moja siostra ma mniej szczescia nestety, czytaj jest b. naiwna / kochajaca / slepa (odpowiednie zakreslic). w dziecinstwie mamusia kontrolowala kazdy aspekt zycia, ciela ubrania nozyczkami i wyrzucala przez okno - a dzisiaj corka (b. inteligentna i wyedukowana) sama ma dzieci i pozwala sie traktowac jak worek treningowy (padaly juz slowa o usmierceniu jej meza, ktory sie do niczego nie nadaje - to juz podpada pod grozby karalne). oczywiscie siostra odbija pileczke, walczac o swoje... we wszystko zas zamieszana jest babcia, centralna postac rodziny, ukochana i znienawidzona jednoczesnie przez matke, symbol odchodzacego swiata z radiem maryja zacisnietym w dloniach oraz spora dawka autentycznej madrosci zyciowej, skutecznie dlawionej przez absurdalny egoizm przedwojenny dlugo by opowiadac, klasyka czystej formy... ale o czym to ja pozwole sobie wkleic krotki cytat EZS z watku o tesciowych, jak dla mnie absolutnie trafna diagnoza, chocby i inne czynniki sie liczyly... Wiecie, tak się zastanawiam, że egoizm niektórych starszych ludzi ma tzw kulturowe uwarunkowania. Przecież przed wojną rzadko kto miał emeryturę, dzieci mieszkały z rodzicami i musiały im zapewnić opiekę, moja własna prababcia, gdy skończyła 70 lat położyła się w łóżku i stwierdziła, że jej aktywność się skończyła. Zdrowa była! I całkowicie sprawna! A wszystkie córki i synowe ją obsługiwały... Taki model.. Ta obsługująca córka rodząc dziecko też rodziła je dla siebie. To dopiero teraz mówi się głośno, że dzieci mają własne życie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gawel 23.09.2008 15:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Bardzo bolą słowa niesprawiedliwe i raniące, które słyszymy od rodziców - nie da się ich zapomnieć. Staram się wtedy szybko przypomnieć sobie drugą stronę - słowa ciepłe, dobre, kochane. Jak moja matka prelała czarę i potem zadzwoniła, żeby zapowiedzieć przyjazd - powiedziałam wprost i z pełnym spokojem, żeby nie przyjeżdżała. bo nie mam zamiaru się kłócić, a na pewno by tak było. Nie przyjechała. Nie pozwalałam jej przez 4 lata. Miała pretensje. Wyliczyłam jej więc, że ja u niej mam pozwolenie na przyjazd raz na 10 lat - więc jej zostało jeszcze 6 lat czekania. Mieszka za granicą, jest bardzo dobrze sytuowana. Przyjeżdża i zaczyna śledztwo, dlaczego kupiłam to lub tamto i jaką głupotę ztrobiłam, a ludzie w tej Polsce to w ogóle szanować pieniędzy nie umieją. Bla, bla, bla. No to ja wtedy po prostu wychodzę spokojnie z pokoju, w pół jej słowa. i mówię, że nie będę o tym gadać. Od czasu, jak jej kazałam czekać jeszcze 6 lat, bardzo dużo się zmieniło. Straciła pozycję szefa. Teraz ona jest petentem. Wiecie, co je załatwia kompletnie? Powiem Wam. Nasz pełen spokój i stanowczość. Jeśli dasz się wyprowadzić z równowagi albo podejmiesz kretyńską dyskusję - przegrałaś. Wierzysz w to, że nie robisz nic złego? No to pokaż to. Potraktuj ją jak niesforne dziecko. Powiedz krótko, co masz do powiedzenia, uśmiechnij się i dalej nie dyskutuj, bo nie ma o czym. Przecież i tak żadna z Was drugiej nie przekona, więc po co nerwy. Po prostu miej swoje zdanie i nawet nie pozwalaj na dyskusje o nim. Siła, spokój, stanowczość. To je załatwia. swięte słowa zgadzam sie w 100% Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gawel 23.09.2008 16:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Po przeczytaniu wszystkich postów tego tematu no oczywiście współczuje, zwłaszcza Nefer,nie myślalem że coś takiego zdarza sie w realu ale tez i nasuwa się jeden wniosek. Dopóki jesteśmy w jaki kolwiek sposób uzależnienie od pomocy rodziców i korzystamy z tej pomocy to niestety nie ma mowy o wyzwoleniu sie z jakichs chorych zadawnionych relacji. Taka jest prawda niestety . Duży wpływ ma też to czy rodzice lub teściowie mieszkaja blisko nas, a juz niedajboże w jednym domu. Jeżeli nie to jest łatwiej ograniczyć kontakty. Daggulka dla ciebie jest jedna prosta recepta powiedz mamie ze teraz nie bedzie już widywała wnuków i że przestaniesz się do niej odzywać (także telefonicznie) jak długo? Aż uznasz za stosowne może i nigdy . Zobaczysz że ulży ci bardzo i poczujesz sie psychicznie o pare kilo lżej. nie mówiąc o tym że będziesz miała spokojne święta. Zresztą po twojej drażliwości wobec mamy widać że na prawde masz juz dość i bardzo ci współczuje. Choćbyś nie wiem jak sie starała to bedziesz to odreagowała na własnej rodzinie Dlatego przerwij te kontakty bo przypłacisz to że tak powiem depresją i nerwicą która uwidoczn isie za parę lat a psychiatrzy na prawde nieźle kasują za wizyty uwierz mi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 23.09.2008 17:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 No wiesz- ja jestem z wzorcowej rodziny. W sumie nikt nie pił, nie tłukł mnie 3 razy dziennie, nie wykorzystywał - niby lajcik. Wiem jak ciężko się wyzwolić. NIe jestem pewna czy zagrożenie utrudnienieniem kontaktów z wnukami to dobry pomysł.... jesli dziecko ma "swoje lata" samo zadecyduje. W mojej historii są jeszcze oczywiście moje dzieci NIgdy nie utrudniałam ich kontaktów z dziadkami. Zawsze je pytałam czy chcą jechac do dziadków- dziadkowie przyjeżdżali pod klatkę, zabierali. I już. Nigdy też nie prowadziłam z dziećmi rozmów na temat moich relacji z moimi rodzicami. Nie nastawiałam ich negatywnie, nie komentowałam przy nich zachowania moich rodziców. Nie chciałam na nie wpływać - chciałam by same zdecydowały. Raz, jedyny raz, mój młodszy syn po powrocie od dziadków powiedział do mnie : - oj, mama, dlaczego nie rozmawiasz z dziadkami ? Przecież to Twoi rodzice (cytat z dziadka ?) Stężałam. Przez myśl mi przebiegło, że moja tolerancja dla tych kontaktów to był duży bład. Jednak odpowiedziałam. - Kochanie, ja ci znajomych nie wybieram. Nie wtrącam się w twoje relacje. Nie pouczam cię z kim masz a z kim nie masz gadać. I oczekuję wzajemności. Po tej wypowiedzi zauważyłam, że w zasadzie to wysyczałam. Niedobrze. Ale czas mija. Ostatnio mój starszy się umówił u dziadków. Zapytał czy ich podrzucę (to jakies 10 przystanków autobusem). Nie ma sprawy. I okazało się , że młodszy ma inne plany. Cóż. Dzieci mają prawo do swoich decyzji. I umieją oceniać świat wokół siebie . NIe nalegałam. I tak naprawdę - ja wystawiłam rachunek moim rodzicom. A moje dzieci wystawią mi . Wszystko co mogę zrobić to tylko tyle, żeby te rachunki się różniły .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gawel 23.09.2008 17:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Nefcia zawsze uważałem że jesteś bardzo mądrą osobą i że masz racje na prawde Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 23.09.2008 17:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Daggulka dla ciebie jest jedna prosta recepta powiedz mamie ze teraz nie bedzie już widywała wnuków i że przestaniesz się do niej odzywać (także telefonicznie) jak długo? Aż uznasz za stosowne może i nigdy . Zobaczysz że ulży ci bardzo i poczujesz sie psychicznie o pare kilo lżej. nie mówiąc o tym że będziesz miała spokojne święta. Zresztą po twojej drażliwości wobec mamy widać że na prawde masz juz dość i bardzo ci współczuje. Choćbyś nie wiem jak sie starała to bedziesz to odreagowała na własnej rodzinie Dlatego przerwij te kontakty bo przypłacisz to że tak powiem depresją i nerwicą która uwidoczn isie za parę lat a psychiatrzy na prawde nieźle kasują za wizyty uwierz mi Chyba sie z tym nie zgodze . Powiedziec mozna wiele , ale co sie pozniej mysli i jak to przezywa to inna sprawa. Nie wiem czy jest az tak lzej. O ile przed "powiedzeniem" mozna narzekac , przeklinac itd to pozniej pojawiaja sie wyrzuty sumienia , ze sie tak Matke potraktowalo . Oczywiscie ilu ludzi tyle odczuc , ale ja mysle i wiem wlasnie tak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gawel 23.09.2008 18:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 Daggulka dla ciebie jest jedna prosta recepta powiedz mamie ze teraz nie bedzie już widywała wnuków i że przestaniesz się do niej odzywać (także telefonicznie) jak długo? Aż uznasz za stosowne może i nigdy . Zobaczysz że ulży ci bardzo i poczujesz sie psychicznie o pare kilo lżej. nie mówiąc o tym że będziesz miała spokojne święta. Zresztą po twojej drażliwości wobec mamy widać że na prawde masz juz dość i bardzo ci współczuje. Choćbyś nie wiem jak się starała to bedzie to odreagowała na własnej rodzinie Dlatego przerwij te kontakty bo przypłacisz to że tak powiem depresją i nerwicą która uwidoczn isie za parę lat a psychiatrzy na prawde nieźle kasują za wizyty uwierz mi Chyba sie z tym nie zgodze . Powiedziec mozna wiele , ale co sie pozniej mysli i jak to przezywa to inna sprawa. Nie wiem czy jest az tak lzej. O ile przed "powiedzeniem" mozna narzekac , przeklinac itd to pozniej pojawiaja sie wyrzuty sumienia , ze sie tak Matke potraktowalo . Oczywiscie ilu ludzi tyle odczuc , ale ja mysle i wiem wlasnie tak. To fakt wyrzuty sumienia towarzyszą wszystkim normalnym ludziom przez całe życie. Ale wiesz wydaje mi sie , że sytuasja już do tego dorzała tak wnioskuje z wypowiedzi . Jak człowiek bedzie chodził wkurzony i podminowany i wyżywała sie na własne dzieci bo go mamusia n-ty raz wkurzyła to też bedzie miał wyrzuty sumienia i to potrójnie, ze nie załatwił sprawy z matka, że nie zapanował nad emocjami i w efekcie zachował sie okropnie wobec dzieci czyli tak jak matka wobec niego . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 23.09.2008 18:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Września 2008 To też mnie zmobilizowało do zamknięcia pewnego rozdziału. Ewidentnie wyładowywałam frustrację na własnej rodzinie. Albo byłam zła na siebie. Albo byłam załamana. Albo płakałam. Wigilia długo była dla mnie smutna. Dopóki dawałam się ranić tak było. Aż w końcu zrozumiałam, że mój problem się rozprzestrzenia - i powiedziałam dość. Nie będę tego robić mojej rodzinie, przyjaciołom i współpracownikom ( bo do pracy też "zanosiłam") P.S Gawełku nie wiem czy moje zachowanie jest mądre. Po prostu walczę o przetrwanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.