Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

granice......


daggulka

Recommended Posts

Daggulka - życzę Ci z całego serca, żeby Ci się udało.

Uważam, że pomysł z terapią to genialny pomysł.

 

Dwa lata temu namówiłam na terapię moją znajomą.

Silna osobowość - wydawałoby się - ale wyparła praktycznie całe dzieciństwo. Bała się matki tak, że mając lat 40 jej facet ktory z nią mieszkał ( a mieszkali w jednej kamienicy z jej rodzicami) przemykła się pod ścianą. Mama mieszkała na parterze.

 

Wyobrażacie sobie, że ona w wieku lat 42 zaszła w ciąże z pierwszym dzieckiem i matce powiedziała o tym jak już się brzucha nie dało ukryć !!!

W 7 miesiącu ? To duża kobieta, wiec dało sie ukryć.

Dlaczego ?

 

Dlatego, że jej rodzice (oboje profesorowie) nienawidzili jej całe życie. NIby ją "kochali", ale ... zawzsze była głupia, nieodpowiedzialna, zła i beznadziejna.Kiedyś w Wigilię jej ojcie się zamyślił przy stole i skonstatował :

- Wszystko mi w życiu wyszło tylko nie Ty - powiedziła patrząc na swoją córkę.

Dziewczyna po fizyce, po studiach MBA, pracowała w najlepszych firmach w Polsce (np. PwC) no i co z tego ?

 

Urodziła dziecko. I zaczęła się pamięc odmykać.

Koszmar.

Dopiero sobie przypomniała, że jak była malutka to nie mieszkała w W-wie. Rodzice wywieźli ją zaraz po urodzeniu do babci. MIeszkali w W-wie sami. Wróciła do mając lat 3 !!!!!!!!!!

Skąd się dowiedziała ? Ano chciała porady mamy w sprawie karmienia. Zapytała ją : "a jak to było z Tobą jak byłam mała" Matka spuściła wzrok i powiedziała, że ona jej nie karmiła. No i się zaczęły pytania - jedno od drugiego. I trup zaczął wyłazić z szafy.

To jest niezły numer nie ?

Dziweczyna ma tak totalnie zaburzoną psychikę, że szok. Chwała Bogu, że ma dziecko. Jest cudną matką.

 

To nieprawda, że matce trzeba wybaczyć wszystko. NIE. Matce nic nie trzeba wybaczać - jest dorosłym człowiekiem, ktory ponosi konsekwencje swoich czynów- czy nie tego nas uczą nasze matki ?

 

 

Checie jeszcze fajnych historyjek ? Obiecuję nie obrabiać d.upy koleżankom :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 670
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wiecie co, pomimo że mam super mamę i teściową to śledzę wątek z zapartym tchem bo na prawde nie sądziłem że ludzie majątaki kanał :cry: :o a jednak jakoś są normalni tylko jakim kosztem i jak długo?.

 

Wiele można sie nauczyć a już zwłaszcza pokory wobec życia i docenić to co się ma. Choc zawsze pozostaje takie pytanie : czy być łagodnym jak baranek i znosić piekło zycia rodzinnego? bo dobrocią generalnie można dużo osiągnąc. Z 2 srtony jednak jest to rozwiązanie kosztowne dla psychiki i nie kazdego na to stać.

Czy faktycznie idąc inną drogą niszczyć wszystko na swojej drodze co jest toksyczne i nie oglądać się za siebie. To niezłe rozwiązanie ale czy zawsze prawidłowo ocenimy innych kto do skasowania a kto nie? To według mnie najgorsza jest jest ta ocena innych i towarzyszące jej wyrzuty sumienia, które mnie bez przezwy dręczą. :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo dobrocią generalnie można dużo osiągnąc.

Kiedyś usłyszałam od człowieka, który jest dla mnie autorytetem moralnym i duchowym: "Bo w życiu nie chodzi tylko o to, żeby być dobrym"

Pamiętając jego słowa wciąż się uczę - z różnym skutkiem.

 

Teraz wiem, że pokora wobec życia, to nie godzenie się na wszystko, co Ci się przytrafia - jak taki baranek prowadzony na rzeź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze będę próbować - jest moją matką, moje dzieci ją kochają i ona je kocha , mój mąż ją bardzo lubi i ona go lubi ...problem tkwi we mnie i to ja muszę zmienić swoje zachowanie z podporządkowanego na konsekwentnie stanowcze.

Na zerwanie kontaktów zawsze jest czas ...to jest ostateczność, ale może warto jeszcze powalczyć- przynajmniej będę mogła powiedzieć sobie "zrobiłam wszystko". Trzeba tylko zmienić siebie , bo jej nie zmienię.

Tylko o tyle daggulko, żeby starać się zapanować nad emocjami w kontaktach i nie dać się wciągnąć w dyskusje.

Baaaardzo powoli mi to przychodzi, ale już wiemy obie, czego nie ruszać. Ja tez nie zmienię mojej mamy, chociaż, moze to już jest jakaś drobna zmiana, że ona też postanowiła nie poruszać tematów drażliwych dla nas obu. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Tak czytam i czytam ten wątek ...oj jak dobrze ze go daggulko założyłaś.

...a ja czasem myślałam jaką jestem wyrodną córką ..ciężko mi sie z moją mama dogadać...też jest nadopiekuńcza uwielbia wszystko kontrolowac do wszystkiego się wtrącać ...a jak nie chce się dać i jej odpyskuje no to płacze i narzeka jaka jestem niedobra ...że to ona chce mi pomóc w dobrej wierze a ja tak :cry:

..ale teraz widze że nie jestem sama ...DAGGULKO jescze raz wielkie dzięki za ten temat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo dobrocią generalnie można dużo osiągnąc.

Kiedyś usłyszałam od człowieka, który jest dla mnie autorytetem moralnym i duchowym: "Bo w życiu nie chodzi tylko o to, żeby być dobrym"

Pamiętając jego słowa wciąż się uczę - z różnym skutkiem.

 

Teraz wiem, że pokora wobec życia, to nie godzenie się na wszystko, co Ci się przytrafia - jak taki baranek prowadzony na rzeź.

 

Masz racje ale jak sie nie jest barankiem to sie człowiek staje tym niedobrym - katem i egoistą :cry: Najtrudniejsze jest właśnie właściwe i obiektywne ocenienie sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz racje ale jak sie nie jest barankiem to sie człowiek staje tym niedobrym - katem i egoistą :cry:

Pozwól, że się nie zgodzę. Można dbać o siebie nie krzywdząc innych. Asertywność bardzo w tym pomaga. Trzeba wiedzieć czego się chce dla siebie, a potem pilnować się i nie wchodzić w gierki psychologiczne innych. Jest to o tyle trudne, że najczęściej pogrywają z nami nasi najbliżsi. Czasami nieświadomie.

Można bez krzyku i nerwów mówić o swoich potrzebach, o tym co mi przeszkadza, co mnie denerwuje. Można spokojnie powiedzieć o tym co czujemy.

Może to i egoizm.

Jeśli tak, to chcę być taką egoistką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem, jestem po 40-tce mam żonę, dziecko które w tym roku idzie na studia i MĄDRYCH rodziców. Kiedy trzeba było nam pomóc w rozwoju firmy robili to bez słowa protestu, mimo ze nie musieli i na ich stołkach nie wypadało, mama po prostu przyjeżdżała na telefon i pomagała. Z ojcem zawsze warto podyskutować, z perspektywy czasu widzę, że jego rady były z reguły trafne, moje decyzje niekoniecznie, ale nie narzucał się jak chciałem pogadać zawsze pomagał. Może ja jestem wyrodek na tym forum ale rodziców mam OK. Powoli skłaniam się do uwierzenia w słowa A Dumasa "kiedy miałem 20 lat to rodzice wydawali mi się nieskończenie głupi, po 40-tce zacząłem do dostrzegać jak przez te 20 lat gwałtownie zmądrzeli". Nie są nadopiekuńczy to ja do nich dzwonię, b. rzadko odwrotnie. Nie wyobrażam sobie świąt bez nich w naszym rodzinnym domu, bez tego brydżyka, dyskusji polaków do rana, spacerów z psem, niestety starzeją się bardzo mnie to martwi, coś przemija ..... dobra kończę bo cholera bollywood mi zaczyna wychodzić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja matka przyjeżdża jutro.

Już zbieram siły.

 

powodzenia, dobry duszku

 

PS: nie znam prawie nikogo z pokolenia 30-latkow, kto nie mial mniej lub bardziej patologicznego dziecinstwa. mam na mysli PATOLOGIE, zaburzone relacje kat-ofiara. niemal wszyscy dusza sie w tym sosie chorych relacji

 

tlenu! zamiast wentylacja mechaniczna, trzeba zajac sie wlasnym zyciem, czasem, ktory przecieka przez palce. zerwac z upokarzajaca fikcja TU I TERAZ!

 

Kurna, ja mam dzieci w tym wieku, może to ktoś z Was? :D Tylko na co moga się skarzyć?

Bo co robi mój najstarszy syn, to nie wiem, ani ja, ani zona. Na kazde pytanie odpowiada "dobrze". Jak w pracy, jak się czujesz, jak zdrowie, co słychać nowego... wszystko dobrze. Przyjeżdża do nas ze trzy razy w roku. Rzuca walizki i idzie do wanny. Wykapany i przebrany siada do obiadu, bo zawsze uprzedza o przyjeździe, więc zona gotuje cos specjalnego, a on zjada, dziękuje i... idzie do jakieś knajpy spotkac się z dawnymi kumplami. wraca do domu raczej później niż wczesniej a za nim, jak za lokomotywą parową, ciągnie się pióropusz piwnego aromatu... I tak dwa, trzy dni, a potem kąpiel, ubiera się, łapie walizki, mówi "do widzenia" i tak... do następnego razu. czyli ma pełny luz - blues, więc chyba się nie skarży...

Zresztą zawsze musiał być samodzielny bo miał młodsze rodzeństwo, a mysmy obydwoje pracowali. I już w drugiej klasie liceum jego wychowawca powiedział mi, żeby się o niego nie martwić, da se radę chłopak w życiu. A od pierwszego roku studiów w zasadzie robił co chciał. i tak mu zostało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam porannie klub terapeutyczny ;-).

 

od 4 godzin czuję się wolnym człowiekiem - ONA wyjechała, nie będzie jej długo...problem na jakiś czas nie istnieje !!!!

a jak wróci to mam nadzieję, że będziemy już w stanie powiedzieć, że dziękujemy za "gościnę" i się wyprowadzamy - OBY !!!!

 

a teraz kończę te wywody i zaczynam wreszcie ŻYĆ!

 

:lol: :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...