Gość 29.09.2008 06:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Tak sobie czytam - i współczuję bardzo. Swoim rodzicom też mam kilka rzeczy do zarzucenia, jak chyba każdy i w swoim czasie to był dla mnie dramat. Ale u mnie z kolei sytuacja była odwrotna do rodziny nadopiekuńczej (mimo, że rodzina dobra i kochająca) - bardzo wcześnie się wybiłam na niepodległośc, większośc spraw załatwiałam samodzielnie od całkiem młodych lat i to pozwoliło mi się szybko uniezależnic emocjonalnie i praktycznie. Po prostu dużo było rzeczy, które jako młoda osoba robiłam skuteczniej niż rodzice i tak się już utarło. Co też się mi w pewien sposób czkawką odbija, bo raczej nikt nie myśli, że MI można zaproponowac jakąś pomoc . Miałam bardzo szeroki margines działania. Oczywiście w wieku nastoletnim starali się mnie ograniczac, ale ja nie robiłam jakichś megagłupich rzeczy - nie było ścięc natury zasadniczej, raczej porządne "iskry". W sumie jak już dojrzałam na tyle, żeby zrozumiec i wybaczyc ich błędy, byłam już usamodzielniona emocjonalnie i jakoś się to odbyło bezboleśnie, w miarę oczywiście. Za to mam mocno "opiekuńczych" teściów przyzwyczajonych do zarządzania życiorysem swojego jedynaka, i powiem, że na początku był to dla mnie lekki szok - na ile można się chciec włączac w życie dorosłej osoby . Tu stawianie granic chwilke trwało, ale na szczęście tworzylismy z rzeczonym jedynakiem spójny front i udało się te relacje ustawic w sposób odpowiadający obu stronom. Bo ja z kolei mam świadomośc, że relacja z rodzicami tak naprawdę nie jest nigdy równorzędna. Najpierw słabszą stroną są dzieci, później jak dzieci "okrzepną" i są w stanie zadawac porządne kopniaki - słabsi są rodzice. To nie jest już najczęściej ten "przeciwnik" z koszmarów młodych lat, a ludzie się często zachowują jakby tak było. A wtedy to rodzice potrzebują wsparcia ale nie umieją się do tego przyznac... A jednocześnie kazdy by chciał mie ciepłą, serdeczną relację z rodzicami, a w sumie dla wielu osób jedynym na co są się w stanie zdobyc to jest odreagowywanie tego co było kiedyś. I później żal, że nie było jak trzeba jak tej osoby zabraknie. Nie piszę, żeby się mądrzyc, wiem, że są przypadki specjalne i niereformowalne i tych naprawdę współczuję. Ale tak z obserwacji - mam wrażenie, że sporą częś tych chorych relacji by się udało jakoś na nowo postawic, gdyby szczególnie dzieci nie czuły sie ciągle tymi "dawnymi" dziemi, a rozmawiały z rodzicami jak z inną osobą dorosłą - na innej płaszczyźnie. A też u kilku znajomych widzę - dorosły człowiek dla wszystkich i ciągle ten pogubiony nastolatek w rozmowie z rodzicami, który pewnego progu nie przekroczył... Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2712616 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 29.09.2008 07:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 babo, ten próg to niestety często bardzo dramatyczne przejścia, wstrząs i trauma, które stwarzają obie strony na nowo i na nowo definiują relacje i... zachowania. Czasem na szczęście sam upływający czas i wiek to w końcu tonuje (ale chyba nie za często). Jednak nie wszystko da się wyklepać jak autko z Niemiec. Jest tu w tym wątku kilka historii, które tak łatwo się nie wyprostują, choć i tak zainteresowanym z całych sił życzę zmiany na lepsze. Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2712740 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 29.09.2008 07:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Ja wiem, nie chcę sadzic jakichś "światłych" łatwych rozwiązań, opisuję swoje doświadczenia... Nie każdy też chce "wyklepac" i życ długo i szczęśliwie, wiem, że te zranienia mogą byc za głębokie i czasami najlepiej się po prostu odsunąc. Czasami przynajmniej czasowa separacja to jedyna szansa na poprawne relacje - u nas między innymi tak było. Tylko znam kilka osób, które najpierw ostro walczyły i "dojrzewały", a teraz żałują - oczywiście jak jest za późno na jakiekolwiek "klepanie". Już mieli na koncu języka pewną rozmowę - i zabrakło czasu. Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2712807 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 29.09.2008 07:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Nie mówię, że dajesz łatwe rozwiązania - mój post był uzupełnieniem Twojego nie polemiką. Po prostu tak jak czytam tutejsze historie, to mam wrażenie, że jedne rokują, że się przesilą (jeśli zdążą), a co do innych mi się nie wydaje. smutne to wszystko Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2712828 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobowa budowniczowa 29.09.2008 11:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Po czwartkowym spotkaniu mojej mamy w Sądzie od piątku uczę się życia bez mamy. Mimo, że ona żyje. Być może będę kiedyś żałować słów wypowiedzianych i tych niewypowiedzianych ale jestem dorosła i biorę odpowiedzialność za moje słowa. Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2713440 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 29.09.2008 11:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Po czwartkowym spotkaniu mojej mamy w Sądzie od piątku uczę się życia bez mamy. Mimo, że ona żyje. Być może będę kiedyś żałować słów wypowiedzianych i tych niewypowiedzianych ale jestem dorosła i biorę odpowiedzialność za moje słowa. to bardzo bolesny i długi etap - nauczyć się żyć bez rodziców. Szczerze Ci współczuję. Ale też wiem, że to możliwe. A więc musi być dobrze - w końcu rodzice sś dla nas taką "kotwicą". Rodzice to ktos kto jest "zawsze" i tym trudniej pogodzić się z tym, że ich nie ma, pomimo, że istnieją. A Ty nie jesteś sama na świecie, więc poradzisz sobie :) Ja to wiem. Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2713471 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 29.09.2008 15:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Ej, życie... Wqrwiające to wszystko. Zrobię wszystko, żeby moi tak nie mieli. Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2713846 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
BK 29.09.2008 15:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 bobowa budowniczowa nie jesteś sama - moja siostra spotykała mamę w sądzie. Mama chciała zniszczyć jej życie, nie udało się. Mam i ojciec choć czasem zastanawiam się czy na tę nazwę zasługują. Mimo to ich kocham, choć są totalnie odbrązowieni. W sumie wszystko ma plusy. Dzięki moim rodzicom dowiedziałam się że możliwe jest żeby najbliżsi sobie ludzie się znienawidzili - chociaż nigdy tego nie zrozumiem tak naprawdę. Dasz radę chociaż takie "sieroctwo" zawsze boli niezależnie ile ma się lat. Dzięki nim zrozumiałam jaką matką nigdy nie chcę być i co jest najważniejsze. To był taki mój kaming aut - może za dużo mówię Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2713862 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 29.09.2008 15:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Się rozumie Mam nadzieję, że determinizm genetyczny da się opanowac... Ja sama bywam wredna, wymagająca i porywcza, czyli wspaniały materiał na... toksyczną teściową. Chociaż wściubiac nosa nie lubię, bo sama jestem na to uczulona. Ale dobre rady zawsze chętnie, każdemu i z przyjemnością . Oj, będę się musiała pilnowac Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2713865 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobowa budowniczowa 29.09.2008 16:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Po czwartkowym spotkaniu mojej mamy w Sądzie od piątku uczę się życia bez mamy. Mimo, że ona żyje. Być może będę kiedyś żałować słów wypowiedzianych i tych niewypowiedzianych ale jestem dorosła i biorę odpowiedzialność za moje słowa. to bardzo bolesny i długi etap - nauczyć się żyć bez rodziców. Szczerze Ci współczuję. Ale też wiem, że to możliwe. A więc musi być dobrze - w końcu rodzice sś dla nas taką "kotwicą". Rodzice to ktos kto jest "zawsze" i tym trudniej pogodzić się z tym, że ich nie ma, pomimo, że istnieją. A Ty nie jesteś sama na świecie, więc poradzisz sobie :) Ja to wiem. Najważniejsze, że mam wspaniałego ojca . On jest cudownym człowiekiem o wielkim sercu. I to On jest dla mnie najważniejszy. A bez mamy uczę się żyć już prawie dwa lata, ale do tej pory z jakąś taką hm.............jak to nazwać ...........minimalną możliwością spotkania się kiedyś. Kurde, nie wiem jak to wytłumaczyć. Trudne to jest. Chodzi mi o to, że to jednak matka, ja zostałam wychowana w szacunku do rodziców i ten szacunek do matki nie pozwalał mi na definitywne i ostateczne słowa. Nie chciałam ich kiedyś żałować i dlatego zostawiałam sobie takii mały 1% na to, że być może moja mama będzie kiedyś potrzebowała mnie i mojej pomocy i nie powinnam jej odmówić w potrzebie. No cóż ale jeśli okrada się własnego męża i własne dzieci to nie można potem liczyć na szacunek i pomoc. Wiem, to że powiedziałam, że nie mam już matki to poważne słowa ale ja mam taką zasadę, że jak już wypowiadam jakieś ważne i trudne słowa to biorę za to pełną odpowiedzialność i nie jest to tylko takie "rzucanie słów na wiatr" żeby kogoś wystraszyć. Musze sobie poradzić i najważniejsze, że mam tatę Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2713914 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobowa budowniczowa 29.09.2008 16:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Ej, życie... Wqrwiające to wszystko. Zrobię wszystko, żeby moi tak nie mieli. Ja też Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2713917 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobowa budowniczowa 29.09.2008 16:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 bobowa budowniczowa nie jesteś sama - moja siostra spotykała mamę w sądzie. Mama chciała zniszczyć jej życie, nie udało się. Mam i ojciec choć czasem zastanawiam się czy na tę nazwę zasługują. Mimo to ich kocham, choć są totalnie odbrązowieni. W sumie wszystko ma plusy. Dzięki moim rodzicom dowiedziałam się że możliwe jest żeby najbliżsi sobie ludzie się znienawidzili - chociaż nigdy tego nie zrozumiem tak naprawdę. Dasz radę chociaż takie "sieroctwo" zawsze boli niezależnie ile ma się lat. Dzięki nim zrozumiałam jaką matką nigdy nie chcę być i co jest najważniejsze. To był taki mój kaming aut - może za dużo mówię Dzięki BK Już mnie to sieroctwo nie boli tak mocno. Jeszcze się uczę Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2713921 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobowa budowniczowa 29.09.2008 16:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Się rozumie Mam nadzieję, że determinizm genetyczny da się opanowac... Ja sama bywam wredna, wymagająca i porywcza, czyli wspaniały materiał na... toksyczną teściową. Chociaż wściubiac nosa nie lubię, bo sama jestem na to uczulona. Ale dobre rady zawsze chętnie, każdemu i z przyjemnością . Oj, będę się musiała pilnowac Jeśli rada i pomoc nie jest "wciskaniem' własnego zdania to wszystko ok. Ja sama chętnie korzystam z rad, o które sama proszę a pomoc jeszcze się uczę prosić Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2713945 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 29.09.2008 19:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 no dziewczyny kochane , cięzkie to nasze życie Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2714296 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 29.09.2008 19:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Ale widać, że nie jesteśmy jakimiś potworami, bo nadal w nas sie gotuje.Nie jesteśmy kosmitami - bo są jednak inni ,ktorzy mają taki eproblemy jak my.TO dla mnie ważne - nie jestem jakimś bezdusznym, wrednym, wyalienowanym potworem. To sie po prostu zdarza.... Mnie pomogła ta rozmowa. I dziękuję Daggulka za ten temat. Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2714314 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 29.09.2008 19:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 No ale coś Ty, Neferka ... nie ma za co dziękować .... założyłam bo tak się we mnie gotowało, że o mało mnie szllag nie trafił ...musiałam wyrzucić a małż więcej udźwignąć nie mógł u mnie jak już wcześniej przewidywałam... wróciło do normy , ale bardziej się kontroluję i obserwuję coby w porę zareagować pisać , kochani ...jak ktoś już nie może to pisać tutaj choćby pod obcym nickiem ...naprawdę pomaga ... no i przy okazji możemy podzielić się doświadczeniami jak sobie radzić - a to naprawdę dużo Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2714382 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 29.09.2008 20:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Baba budowniczy napisałaś coś co jest chyba sednem całej sprawy.My walczymy z rodzicami jakby to byli w dalszym ciagu silni młodzi ludzie ,którzy robili nam piekło tymczasem wszystko uległo zmianie-oni siły stracili,myśmy w siłę urośli i teraz sie odgrywamy.chciało by się zastosować grubą kreskę ale czy to się uda...nie jest to proste Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2714579 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 29.09.2008 20:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 A co gdy jeszcze 10 , 6, 4 lata temu nadal robili nam piekło ? Gorsze niż 30 lat temu ?To nie jest takie zero-jedynkowe, o nie... Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2714586 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 29.09.2008 20:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Nefer-każda sytuacja jest inna-we mnie siedzą zadry mimo ,że już od dawna mam spokój.Ale tego co było nie spośób całkiem zapomnieć.Może skleroza mnie uwolni Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2714611 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 29.09.2008 20:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2008 Nefer-każda sytuacja jest inna-we mnie siedzą zadry mimo ,że już od dawna mam spokój.Ale tego co było nie spośób całkiem zapomnieć.Może skleroza mnie uwolni Dooobre :) to ja od dziś też na to liczę Cytuj Odnośnik do komentarza https://forum.murator.pl/topic/108901-granice/page/7/#findComment-2714634 Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.