Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

granice......


daggulka

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 670
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wiesz, pewne rzeczy rozumiesz jak już dorośniesz. I wtedy tak naprawdę zaczynasz analizować. Mnie dopadło jak zostałam mamą - musiałam sobie stworzyć mój własny styl "mamowania".

Przeniosłam z mojego domu darcie mordy na dzieci. To niby nie patologia, ale ciężko się drzeć tak o wszystko. Przeniosłam również opcje klapsa w pieluchę.

Więc w kończu zauważyłam, że coś jest nie tak. Przecież z powietrza mi się to nie wzięło.

Pamiętam jak po ślubie wynajęliśmy mieszkanie z mężem. W zasadzie nie mieliśmy przez to na jedzenie ( mąż zarabiał 300 $ i tyle kosztował wynajem :)) ale to co mnie w tym domu uderzyło to cisza.

NIestety - piersze lata moje dzieci miały też przesrane. Wiecznie drąca mordę matka to nie jest sielanka. Potrafiłam je mocniej złapać za rękę ( specjalnie, tak , żeby bolało) przywalić w tyłek.

 

I pamiętam taki dzień - dzieci się bawiły w pokoju, miały jakieś 2 i 3,5 roku - właściwie to się wzajemnie "wzbudzały" więc zabawa była głośna. Wpadłam do pokoju i zaczęłam się na nie drzeć. I nagle zauważyłam, że mam naprzeciwko siebie dwa, małe , najkochańsze na świecie ludziki z ogromnymi oczami pełnymi przerażenia.

I coś we mnie pękło - fizycznie. To było niesamowite - poczułam takie "pyk" w środku , gdzieś na wysokości mostka i ... oblał mnie błogi spokój. I zaczęłam się potwornie śmiać, ale tak do łez. I moje dzieci śmiały się ze mną - turlaliśmy się po podłodze.

Od tego momentu przestałam na nie podnosić głos i już nigdy nie podniosłam na nie ręki.

Co się stało ?

Przestałam się ich bać. Tak, to idiotyczne - teraz wiem , że wrzask moich rodziców wynikał z ich strachu i bezsilności. Oni sie mnie po prostu bali. Bali się , że nie sprostają wychowaniu, że będą złymi rodzicami - i przyjęli metodę ataku i nienawiści. Byłam dla nich zagrożeniem ( "nie wiadomo co jej do łba strzeli")

Ja zdążyłam się wyzwolić - teraz moi synowie są dla mnie praktycznie partnerami do rozmowy - nawet jesli mamy inne zdanie rozwiązujemy konflikty negocjacjami. Są w tym coraz lepsi :) I po prostu sie lubimy i szanujemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja też "darcie mordy" przeniosłam z domu ...i trudno mi nad tą agresją zapanować ...z reguły jestem wybuchowa ....jedni strzelają focha, inni tłamszą w sobie a ja drę mordę jak mi coś nie leży albo jak jestem chora-wtedy bez kija nie podchodź, Daga chora=Daga agresywna :lol:

z jednej strony dobrze dla mnie - podrę się, ciśnienie zejdzie i spox ...ale dla rodziny to chyba żadna przyjemność :-?

niby ktoś w tej rodzinie musi nosić portki ( z moim małżem nasze dziewczyny mogą zrobić wszystko :wink: ) , ale z drugiej strony trza to darcie mordy troche ograniczyć :wink: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też z tych drąco-wybuchowych :oops: , ale nie wiem, czy to nie zdrowsze długoterminowo i życiowo... Rodzina i otoczenie zna instrukcję obsługi i wie, że 5 minut powrzeszczę, a jak już para ujdzie będę do rany przyłóż. Taka konstrukcja już mi się trafiła, pewnie są nowsze i bardziej amerykańskie :wink:

Dla mnie gorszy typ to milczek-złośliwiec, co to właśnie za 20 lat co coś wypomni. Dla mnie to tak, jakby mówi o innej osobie :lol: Ja - wtedy? A w życiu :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo wbrew pozorom awatary też coś o nas mówią :):)

 

Również uważam, że moi rodzice nie powinni mieć dzieci.

Ja mam taki ścisk w żołądku w sobotę i niedzielę rano. Wiem, idiotyczne :):) Ale mieszkam teraz w mieszkaniu moich rodziców (kiedyś sie zamieniliśmy - oni wzięli nasze nowe a my to) - tam się wychowałam. I jak otwieram oczy rano - czasem taka jeszcze bardzo zaspana, jeszcze trochę w innym świecie i łapię się na tym, że czekam na wrzask.

Mój ojciec w każdy wolny dzień , czy w święta stawiał mnie do "pionu". Chyba dlatego, odkąd się wyprowadziłam, uważam, że spanie do 12.00 to moje niezbywalne prawo :lol: :roll: i jesli ktoś je narusza to zamieniam się w potwora.

 

Przeraża mnie to jak to siedzi w człowieku. Choć nigdy nie przeżyłam tego co Elutka i wiem, że chyba jestem histeryczką :):) Pewnie na miejscu Elutki poczekałabym aż usną i dziś pisałabym z pierdla. Ale to kwestia jak bardzo rodzice "upierdolą" własne dziecko. Jak dużo strachu wbiją mu pałą...

Ja w ogóle nie powinnam się wypowiadać. Po prostu historia Elutka mnie powaliła.

Wybacz, Ekutku, ale takich skurwysynów powinno się skazywać za takie zachowanie. Przepraszam, wiem, że to Twoi rodzice. Ale jak można...

Dlatego dzwonię na policje jak słyszę płacz dziecka za ścianą.

Do końca życia będą nas gonioc demony.

 

Ale zawsze można się podnieść - i zacząć tworzyć swój własny świat - bez bicia, krzyków, poniżania. I można sobie powiedzieć : na pohybel skurwysynom.

I iść dalej z podniesioną głową.

Nawet jeśli odwracamy sie od ludzi, ktorzy nas "wychowali".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nierozwiazane problemy powracaja ze zdwojona sila. wydaje sie, ze zmierzamy do przodu, podczas gdy zataczamy kola. lub tez jak cma krazymy spirala, wciaz blizej i blizej ognia

 

nie wiem co lepsze - umrzec, spalic sie aby narodzic sie na nowo, czy tez zyc jak gdyby nigdy nic. jak mozna przezwyciezyc lata cierpien fizycznych, tortur psychicznych, przejsc nad tym 'do porzadku dziennego', 'przetrawic' to?

 

'wiele dni, wiele lat czas nas uczy pogody' - czy aby na pewno?

 

mam prywatna teorie na ten temat. czlowiek jest suma doswiadczen innych istot, jest ofiara i katem zarazem. przeciwienstwa sa koncem tego samego. tylko akceptujac swoja podlosc, bezradnosc i malosc moze pchac swoj maly kamyk pod gorke. tylko odnajdujac w sobie matke-dreczycielke i odnajdujac zrodlo jej udreki, moze ostatecznie sie od niej uwolnic. aby przeciac bledne kolo, sprzezenie zwrotne kat-ofiara, trzeba odciac zrodlo toksyn.

 

po co uciekac dokadkolwiek? nie mam miejsca, gdzie mozna sie udac. wszystko istnieje w naszym umysle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elutek współczuję :( .Ja do dzisiaj czuję ucisk w żołądku, nerwy, strach. U mnie hałas był na porzadku dziennym. Byłam wyzywana od najgorszych. Pamiętam jak dostałam pasem bo za głośno układałam sztućce w szafie.Zawsze byłam najgorsza, do niczego się nie nadawałam ,cały czas słyszałam ,że i tak do niczego nie dojdę. Jak tak cały czas słyszy się to samo to w końcu człowiek zaczyna w to wierzyć.Kiedy miałam 11 lat mama urodziła siostrę , po dwóch latach następną. Obowiązek bawienia a właściwie wychowania spadł na mnie.Koleżanek raczej nie mialam.No poza jedną ale ona czasami traktowała mnie poniżająco.Teraz wiem ,że ona miała jeszcze bardziej przechlapane niz ja.W szkole oczywiście byłam ofiara klasy. Nieładnie ubrana , nic się nie broniłam przed atakami ''kolegów'' No i jeszcze na dodatek okulary nosiłam. Pamiętam jak jeden z chłopaków kijem mnie po plecach bił ale pani nauczycielka udawała,że nie widzi. Po podstawówce poszłam do zawodówki bo przeciez do technikum bym nie zdała. (mimo,że uczyłam się dobrze) Dopiero w szkole zawodowej pani która uczyła polskiego była bardzo zaskoczona,ze wybrałam zawodówkę. Po ''zetce'' technikum a na końcu studia. Co prawda tylko zaoczne i tylko mam przed nazwiskiem ''inż'' ale dla mnie to sukces.Bardzo duży sukces. Teraz mam chce żebym szła do pracy a ona będzie mi dzieci pilnować(oczywiście nie za darmo) Poszłam. Kilka dni byłam na szkoleniu. Przyjeżdżałam do domu a tam jeden syf. Dzieci głodne, czasami posikane, nie pozmywane(mama od kilku lat nie zmywa) zero obiadu.A mama gazety czyta albo u sąsiadki.U niej jest zawsze wszystko najlepsze. Zawsze chwali jej dzieci nas nigdy nie pochwaliła.

Napisałyście ,że krzyczałyście na dzieci. Ja niestety też :-? W końcu zaczęłam się zastanawiać co ja robię? Zawsze mówiłam sobie ,że będę inna niz mama a ja co? Robie to samo co ona. Powoli uczę się rozmawiać z dzećmi. Maja 3 i 2 latka ale bardzo duzo rozumieją.Mama się dziwi ,że tak z nimi rozmawiam :-?

Kiedyś uderzyła małego. Powiedziałam jej ,że jak jeszcze raz to zrobi to jej oddam. Obraziła się na mnie. Wszystkie ciotki wiedziały co powiedziałam ,były zbulwersowane moim zachowaniem.Mama oczywiście dodała kilka słów więcej.. Najgorsze jest to ,ze ja nie umiem jej odmówić pomocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny kochane ile z nas jeszcze nosi w sobie tragedię i traumy z dzieciństwa :cry:

Ja też sama sobie dziwię się, że tak się wywnętrzam ale albo ufam, że to pomoże, albo ufam, że nikt tego nie wykorzysta przeciwko mnie (może jeszcze zbyt naiwna jestem :oops: ), albo po prostu jest mi to potrzebne bo "dorosłam" do tego żeby głośno o tym mówić.

Moja mamusia nieraz poczęstowała mnie tekstem, że to nie jest mój dom (mówię o moim domu rodzinnym), że ja to mogę tu tylko przychodzić spać i ewentualnie jeść. Sniadania do szkoły robił mi tata.Jak wierciłam jej dziurę w brzuchu (przez dwa lata), że chciałabym chodzic do szkoły baletowej to w końcu na odczepnego poszła ze mną na egzaminy. Oczywiście nie przygotowywałam się do nich wcześniej. Poszłam, zdałam, przyjęli mnie (a teraz wiem, że Poznańska Szkoła Baletowa to taka "nie lada gratka"). Działo się to pod koniec czerwca. Pod koniec wakacji ja cała w skowronkach już się nie mogłam doczekać kiedy zacznę do tej szkoły chodzić. I co? Goowno!. mamuśka powiedziała mi, że nie będę chodzić do tej szkoły bo ona nie będzie mnie tak daleko wozić tramwajem do szkoły (jakieś 10 przystanków - bez przesiadek). Rozpacz 9-latki była tak ogromna, że do dzisiaj ja pamiętam.

Szkoła kolejna: chciałam koniecznie dostać się do technikum gastronomicznego. Okazało się, że jest egzamin z chemii, a ja z chemii kompletna noga (tzn. tak mnie się wydawało a to się okazało że nauczycielka w podstawówce nieodpowiednia), do tego zabrakło mi 4 dziesiąte punktu na świadectwie, żeby w ogole rozpatrzyli moje podanie. I co : zdałam, dostałam się, wracam do domku, uśmiech dookoła głowy, rzucam się matce na szyję, mówię, że zdałam i mnie przyjęli i co: no to szkoda, bo myślałam, że cię nie przyjmą i do ogólniaka pójdziesz.

Ja mężatka, niestety też czasami krzycząca i na dzieci i na męża, moja matka o wszystko zazdrosna: a to że mam mieszkanie, a to że jedziemy na wakacje, dziećmi to najlepiej, żebym jej nie dawała bo ona nie miała babci w Poznaniu, to ona tez mi nie pomoże żebym wiedziała jak to jest samemu sobie radzić, a przy dzieciakach wyzywa mnie od takich, że wychowywać dzieci nie umiem, że tylko je wyprodukowaliśmy..........ech :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

 

Rozumiem Was wszystkie co przechodziłyście

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andzik.

 

Może nikt jeszcze Ci nie zadał tego pytania : dlaczego zostawiasz swoje dzieci z taka kobietą ? Przecież wiesz, ze jak Ciebie nie ma w pobliżu to ona być może sączy ten sam jad , ktory sączyła Tobie. Dlaczego im to robisz ?

Wolałam pracować po nowach i być z dziećmi w dzień niż skorzystać z usług mojej mamy. Albo pracowałam od 20.00 do 8.00 rano - przychodziłam do domu, a mój mąż wychodził do pracy. Spałam, wtedy kiedy dzieci - 1-2 h po obiedzie. Można. Ale nie rób tego dzieciom...

Weź jakąś studentkę ostatniego, zapłać, poproś mamę z okolicy z dziećmi w tym samym wieku, daj je do żłobk a- zrób cokolwiek , tylko nie daj ich zmarnować.

Nie ma nic gorszego niż poczucie, że jest sie kupą gów.na.

Ja też tak miałam. Ale zniszczyłam ten sztuczny świat i wiem, że jestem niezła w tym co robię. Wiem, że jestem wredna, ale zawsze pomogę jak trzeba - tak mam. Nie wiem czy do końca życie nie będę tego sobie (?) udawadniać...

Nie chcę Cię absolutnie poucząć - to Twoje dzieci - ale czasem łatwiej obcemu ...prawie :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...