Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Iść do komunii czy nie iść....


jarkotowa

Recommended Posts

Retrofood i e-Mandzia - zgadzam się co do joty.

 

Wiara jest dla słabych? He.... to niby w dzisiejszym świecie tak łatwo jest postępować zgodnie z wiarą? Deklarować wiarę - bez narażenia się na szyderstwo? Zgłębiać wiarę - tzn. wiedzieć o niej np. to, że z Darwinem sprzeczna nie jest i nigdy nie była, co nawet Kościół instytucjonalny przyznaje od jakiegoś czasu...Modlic sie i ufać nawet w najgorszej opresji? Wybaczać, kochani moi, swoim krzywdzicielom?

 

To jest dla słabeuszy?

 

 

Poczytajcie św. Pawła. Już on pisał o grzechach, słąbościach i pysze tych, którzy nauczali w imieniu Chrystusa. Już Apostołowie swoje za uszami mieli. Nihil novi. Wiecie co pisał Paweł - "Słów ich słuchajcie, ale czynów nie naśladujcie". Ja tam się zamierzam tego trzymać i jak mnie sądzić będą ;-) to coś mi się wydaje, że nie wykręcę się tym, że abp. Paetz to sodomita, a Wielgus donosił esbecji ;-) Mam takie jakieś niejasne przeczucie, że nikt mnie nie będzie pytał o grzechy mojego proboszcza, teściowej czy pani od historii ;-)

 

Mój ulubiony pisarz, Orson Scott Card, metodysta, którego twóczość, choć to science-fiction, przesiąknieta jest chrześcijaństwem, napisał, że zacytuję, baaardzo niedokładnie - "Był taki rabbi, który kazał nam wymagać od siebie samych, jednocześnie przebaczając innym - więc oczywiście zabiliśmy Go". Czy można coś do tego dodać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 284
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Niestety, do pewnych poglądów dochodzi się latami... jestem daleki od wykpiwania niedowiarków, bo mnie, kiedy miałem lat dwadzieścia i parę, te sprawy niewiele obchodzily. Poza tym brak pewnych doświadczeń życiowych, naiwna wiara w pewne ideały, doskonale psują mozliwość jako tako obiektywnego zmierzenia się z tymi sprawami.

Tak więc wszystkim mogę dać tylko jedną radę: na tzw. wszelki wypadek nie zatrzaskujcie za sobą drzwi, pozostawcie sobie szansę zmiany poglądów i powrotu. By kiedyś nie usłyszeć najtragiczniejszych słów na świecie: jest za późno!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, do pewnych poglądów dochodzi się latami... jestem daleki od wykpiwania niedowiarków, bo mnie, kiedy miałem lat dwadzieścia i parę, te sprawy niewiele obchodzily. Poza tym brak pewnych doświadczeń życiowych, naiwna wiara w pewne ideały, doskonale psują mozliwość jako tako obiektywnego zmierzenia się z tymi sprawami.

Tak więc wszystkim mogę dać tylko jedną radę: na tzw. wszelki wypadek nie zatrzaskujcie za sobą drzwi, pozostawcie sobie szansę zmiany poglądów i powrotu. By kiedyś nie usłyszeć najtragiczniejszych słów na świecie: jest za późno!

 

A ja myślałam, że w kościele nie ma "za późno" :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, do pewnych poglądów dochodzi się latami... jestem daleki od wykpiwania niedowiarków, bo mnie, kiedy miałem lat dwadzieścia i parę, te sprawy niewiele obchodzily. Poza tym brak pewnych doświadczeń życiowych, naiwna wiara w pewne ideały, doskonale psują mozliwość jako tako obiektywnego zmierzenia się z tymi sprawami.

Tak więc wszystkim mogę dać tylko jedną radę: na tzw. wszelki wypadek nie zatrzaskujcie za sobą drzwi, pozostawcie sobie szansę zmiany poglądów i powrotu. By kiedyś nie usłyszeć najtragiczniejszych słów na świecie: jest za późno!

 

A ja myślałam, że w kościele nie ma "za późno" :-?

 

w Kościele nie ma, ale trzeba w Kościele "być", bo "kościół" może np. nie zdążyć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, do pewnych poglądów dochodzi się latami... jestem daleki od wykpiwania niedowiarków, bo mnie, kiedy miałem lat dwadzieścia i parę, te sprawy niewiele obchodzily. Poza tym brak pewnych doświadczeń życiowych, naiwna wiara w pewne ideały, doskonale psują mozliwość jako tako obiektywnego zmierzenia się z tymi sprawami.

Tak więc wszystkim mogę dać tylko jedną radę: na tzw. wszelki wypadek nie zatrzaskujcie za sobą drzwi, pozostawcie sobie szansę zmiany poglądów i powrotu. By kiedyś nie usłyszeć najtragiczniejszych słów na świecie: jest za późno!

 

A ja myślałam, że w kościele nie ma "za późno" :-?

 

w Kościele nie ma, ale trzeba w Kościele "być", bo "kościół" może np. nie zdążyć...

 

No ale z czym nie zdazyc? Ze spowiedzią? Z namaszczeniem? Z pokropieniem święconą woda?

Naprawdę uważasz, że od tych czynności zależy szczęście wieczne?

Czy przy tych świętych bramach stoi Św. Piotr i z księgi wyczytuje: "Mszę świętą opuścił 87 razy, po ostatniej spowiedzi ma 12 grzechów na sumieniu, nienamaszczony....do czyśca. Jak rodzina zamówi 4 msze w jego intencji to będzie czysty" To jest aż tak proste?

Bo dla mnie trochę tak to wygląda. A do takiego nieba, to ja isc nie chcę.

 

________________

Widzisz... a dla mnie takie rzeczy "ostateczne" nie mają związku z kościołem, czyli ta instytucją. Dla mnie kościół może byc pomocny dla tych, którzy nie potrafią wierzyc "indywidualnie", którzy potrzebują jakiejs "formy", prostego schematu. Nie ma w tym nic złego. Nie rozumiem jednak, dlaczego "niechodzenie" do kościoła stawia człowieka nad brzegiem kotła piekielngo

________________

Mogę byc wierna 10 przykazaniom, bo sprawiają że jestem dobrym człowiekiem a olewac przykazania kościelne? Zasłużę na niebo dzieki temu?

________________

 

Ja wierzę.

W jakąs nadprzyrodzona Siłę, Stworzyciela, Universum, Boga - nazwa nie ma znaczenia.

Kiedy leżę na łące wśród kwiatów, w absolutnej ciszy, promienie słońca ogrzewają mi twarz - czuję to.

Kiedy przytulam swoje dzieci, widze jak sie uśmiechają - czuję to.

Kiedy przepełnia mnie Miłośc - czuję to

 

 

Dla mnie w kościele Boga jest najmniej.

 

 

 

 

PS. Czy jehowi, Zielonoświątkowcy, metodyści pójdą do nieba?

(pytanie jest serio. Tak jak reszta wypowiedzi)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę byc wierna 10 przykazaniom, bo sprawiają że jestem dobrym człowiekiem

 

Ano, jeśli już na tym etapie jesteś dobrym człowiekiem, to z całą pewnością Kościół nie jest Ci potrzebny ;-)

 

Jak mówi Pismo, a co, i na to się cytat znajdzie, "nie potrzebują lekarza zdrowi, tylko ci, którzy sie źle mają".

 

bardzo trywializujesz przynależność do kościoła, bardzo. To, że Ty nie znajdujesz tam nic ponad handel odpustami i tworzenie prostych schematów dla prostych ludzi, to nie znaczy, że nic więcej tam nie ma. To znaczy po prostu, że Ty tego nie znajdujesz. i nic ponadto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś sprawy wiary były mi co najmniej obojętne dlatego nie dziwię się,że ktoś jest niewierzący albo krytyczny.Każdy ma prawo żyć jak chce.Ale potem zdarzyło się coś co zmieniło moją optykę.I wiecie - w naszym katolickim kraju przyznanie się do praktykowania gdzieś w dobrze bawiącym się towarzystwie wywołuje politowanie jak gdybyś się przyznał publicznie do wstydliwej choroby,

natychmiastowe ataki na księży-jakbyś odpowiadał za wszystkie grzechy kleru ii przekonanie że należysz do moherowej kołtunerii.Jeśli powiesz słowo w obronie tego w co wierzysz nie krytykując przy tym nikogo-możesz się jeszcze doczekać epitetu dewoty.Padają pytania-po co chodzisz do kościoła- skoro księża są tacy i owacy? A gdzie mam pójść? Skoro moja wiara wymaga uczestnictwa we mszy to mam się modlić na łące?Na łące może być pięknie i modlitwa stamtad może być głęboka i ważna ale to nie wszystko.

Ktoś napisał ,że wiara jest dla słabych-pewnie jestem słaba bo jest dla mnie czyms ważnym . Pozatym jestem normalna :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiara dla słabych - w sensie , ze łatwiej żyje się komuś kto wierzy, że śmierć nie jest końcem, że po śmierci jest życie w niebie ... że śmierć nie kończy lecz zaczyna

 

o ile trudniej żyje się człowiekowi który nie wierzy, który wie że śmierć jest końcem i potem już nic nie ma , który wie , że żyje tylko po to, żeby oddać swój materiał genetyczny w dzieciach po to , by jak każde zwierzę na tej planecie - przetrwać w genach

 

a to o czym piszecie.... napiętnowanie , bycie pośmiewiskiem, wytykanie palcami i obelgi w stylu "moherowe dewoty" ... znosicie to na własne życzenie ....dlaczego? bo bliżej Wam będzie do nieba? umęczenie ....hm ...w niebie pewnie w cenie :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do tych, którzy nie wierzą.

Powiedzcie mi proszę, czy łatwo jest żyć, ze świadomością, że po śmierci nie ma już nic,

kompletnie nić, pustka ? Co sobie myślicie ?, nie boicie się śmierci ?

 

Myślę że wiara lub niewiara nie bierze się z powietrza ale jest wynikiem doświadczeń lub przemyśleń,

z tym... że za wiarę zwykle odpowiadają doświadczenia a za brak wiary - przemyślenia. Trzeba sobie

zdać sprawę z tego, że każdy człowiek rodzi się wolny od jakichkolwiek religii. To babcia informuje

jako pierwsza o bozi. Dziecko ufa babci, potem dochodzi mamusia, ciocia, pani w szkole, ksiądz i tv.

Wszyscy zgodnie potwierdzają że bozia istnieje. Dziecko ufne jest. W tej fazie wierzy nawet w to że

Kubuś Puchatek naprawdę żyje i mieszka w lesie. Kapłani wiedzą o tym i pracę zaczynają wcześnie. :)

Potem żeby się z tej bajki wyrwać, trzeba już wykazać inwencję i wykonać pracę samodzielną - a nie

każdemu się chce, nie każdy może, nie każdemu starcza odwagi.....kapłani też o tym wiedzą. :D

Na takich podstawach, wierni potem budują swoje przekonanie, ba, prawie pewność - że nie umrą.

 

Są też ludzie którzy zrozumieli, że babcia też o bogu nie dowiedziała się od boga, ale od swojej babci

która nie będąc pewna w 100% jak to w końcu z tym jest - wolała baśń przekazać ukochanej wnusi,

bo jeśli to nieprawda to trudno, a jeśli prawda, to jak tu potem radować się w niebie ze świadomością

że wnusia aktualnie kąpie się w smole ?... a opału tam ci dostatek. :) Człowiek niewierzący w bogów

uznaje śmierć jako naturalny kres życia. Każde z nas umiera co dzień i rodzi się ponownie - myślę tu

o śnie. Leżysz i nic nie wiesz. Nic nie czujesz, tak naprawdę śmierć nie jest straszna, straszny jest ból.

Nie jest też ona (śmierć)jakimś super wyczynem, przecież widać że nawet najgłupsi ludzie dają radę;).

Zatem ktoś kto unika wiary - tak naprawdę wybiera wiedzę bo wie, że to nie jest to samo. Oczywiście

człowiek niewierzący nie zna odpowiedzi na wiele zasadniczych pytań, ale w jego opinii to jeszcze

nie powód... żeby zaraz padać na kolana. Wierzący też nie zna odpowiedzi a jedynie wierzy... że zna.

 

Tak więc nie przeraża mnie pustka po śmierci, gdyż pewnie trudno będzie moje zwłoki czymkolwiek

przerazić ;). Wierzący jednak może mają powody do strachu.... bo nie wiedzą gdzie trafią. hehehee

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I dlatego właśnie, Stokrotko, przed takimi wypowiedziami dodaję: "dla mnie"

/

 

No fakt :-)

 

Ale wyjaśnij mi proszę - dlaczego Twoje "dla mnie" równa wszystkich ludzi, zaludniajacych kościoły w niedziele, do poziomu poszukiwaczy schematów, nie posiadających własnych form wyrazu religijnego?

 

Skąd takie przekonanie? Skąd wiesz, co im w duszy gra, skąd wiesz, jak odczuwają Boga, dlaczego Kościół i kwietna łąka się wykluczają? Skąd wiesz, że nie odczuwają tego, co Ty, patrząc na piękno przyrody, tuląc swoje dzieci? Wreszcie - czemu uważasz swoje mistyczne przeżycia za lepsze, pełniejsze niż przeżycia babuni śpiewającej Godzinki?

 

Mnie wzrusza muzyka. Bardzo. Czemu mam wysmiewać, czy mieć za gorszego kogoś, kogo wzrusza święty obraz, czy nawet widok papieża?

 

Ja też "nie wierzę w księży" (tylko co to u kaduka w ogóle znaczy ;-) ) ale do kościoła chodzę, nawet posunęłam się do takiej strasznej dewocji, że mięsa nie jem w piątek ;-) i nawet dzieciom go nie podaję, co zapewne woła o pomstę do Rzecznika Praw Dziecka ;-) wiesz dlaczego - nie dlatego, że jest to wybór między Niebem i Piekłem , a dlatego, że w takiej tradycji mnie wychowano, a bez tradycji jak bez korzeni. Nawet jeśli głupia jest - byle nieszkodliwa (tak na marginesie - upewniłam się w tym przebywając z naszymi współpracownikami z Indii, oni swoich tradycji nie odpuszczają w Europie, bardzo to piękne i moglibyśmy sie od nich wiele nauczyć). Moje dzieci sypią kwiatki w Boże Ciało. Za zmarłych odmawiamy różaniec. Instytucjonalnie ;-) I te proste formy wyrazu jakoś nie przeszkadzają w poszukiwaniu sensu wiary, w poszukiwaniu WIEDZY, bo bez wiedzy nie obronisz wiary.

 

Do ok 17 roku zycia byłam bardzo związana z kościołem, ruchem młodzieżowym itp

 

No widzisz - a ja jak w wieku 15 lat poszłam ze trzy razy na oazę, to czym prędzej nawiałam. Nielogiczne i nawiedzone mi się to wydało, i pewnie żadna oazowiczka by ze mnie była, nie mówiąc o tym, że krępowało mnie wznoszenie rąk ;-)

 

Każdy ma swoją drogę.

 

Rozumiem, że jak Ciebie krytykują, to i Ty masz ochotę krytykować. Ale obiektywnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale z czym nie zdazyc? Ze spowiedzią? Z namaszczeniem? Z pokropieniem święconą woda?

Naprawdę uważasz, że od tych czynności zależy szczęście wieczne?

Czy przy tych świętych bramach stoi Św. Piotr i z księgi wyczytuje: "Mszę świętą opuścił 87 razy, po ostatniej spowiedzi ma 12 grzechów na sumieniu, nienamaszczony....do czyśca. Jak rodzina zamówi 4 msze w jego intencji to będzie czysty" To jest aż tak proste?

Bo dla mnie trochę tak to wygląda. A do takiego nieba, to ja isc nie chcę.

 

wg mnie to jest jeszcze prostsze. Człowiek idący przez te bramy bedzie sam się rozliczał, tyle że śmierć nie pozwoli mu już mydlić sobie oczu różnymi usprawiedliwieniami.

 

________________

Widzisz... a dla mnie takie rzeczy "ostateczne" nie mają związku z kościołem, czyli ta instytucją. Dla mnie kościół może byc pomocny dla tych, którzy nie potrafią wierzyc "indywidualnie", którzy potrzebują jakiejs "formy", prostego schematu. Nie ma w tym nic złego. Nie rozumiem jednak, dlaczego "niechodzenie" do kościoła stawia człowieka nad brzegiem kotła piekielngo

jak myslisz, gdyby nie kościół - instytucja, to kto by Ci wiedzę o Bogu przekazał? Inny Kosciół? Może, No, ale zawsze ktoś by to był. A w ogóle co Cie upowaznia do stawiania się ponad tych, co wierzą "zbiorowo"? Masz jakąś nadzwyczajną wiedzę, czy predyspozycje? Bo dla mnie wiara "indywidualna" jest błędem, skoro ta nasza wiara mówi o miłości bliźniego. Preferując indywidualizm zamykasz się na tą miłość. Nic bliźniemu dać nie chcesz.

No, ale ja się mogę mylić, to tylko moje przemyslenia.

________________

Mogę byc wierna 10 przykazaniom, bo sprawiają że jestem dobrym człowiekiem a olewac przykazania kościelne? Zasłużę na niebo dzieki temu?

a skąd mam wiedzieć? Tyle, że bedąc wiernym 10 przykazaniom nie da się pomijać tych kościelnych, może tylko w małym stopniu. a więc - powstaje znowu sprzeczność.

________________

Ja wierzę.

W jakąs nadprzyrodzona Siłę, Stworzyciela, Universum, Boga - nazwa nie ma znaczenia.

Kiedy leżę na łące wśród kwiatów, w absolutnej ciszy, promienie słońca ogrzewają mi twarz - czuję to.

Kiedy przytulam swoje dzieci, widze jak sie uśmiechają - czuję to.

Kiedy przepełnia mnie Miłośc - czuję to

 

Dla mnie w kościele Boga jest najmniej.

 

a ja powtórzę: tylko krowa nie zmienia poglądów, z wiekiem spojrzenie na wiele spraw się zmienia.

I nie należy zapominać, że kościół - instytucja, jest tworem ziemskim, czyli grzesznym z natury rzeczy i innym nie bedzie.

I nie nalezy zapominać, że Ojcowie Kościoła, czczeni i uswięceni dzisiaj, w młodości byli zwykłymi grzesznikami. A dziś są świętymi.

 

PS. Czy jehowi, Zielonoświątkowcy, metodyści pójdą do nieba?

(pytanie jest serio. Tak jak reszta wypowiedzi)

 

nie mnie o tym sądzić.

ale gdybym ja mógł decydować, to każdy kto swoją wiarę traktuje z powagą i zgodnie z nią żyje, bezwzględnie zasługuje na to, aby zostać zbawionym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stasiu, napisałeś:

ale gdybym ja mógł decydować, to każdy kto swoją wiarę traktuje z powagą i zgodnie z nią żyje, bezwzględnie zasługuje na to, aby zostać zbawionym.

_________________

 

a Ci którzy w imię wiary zabijają ludzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są też ludzie którzy zrozumieli, że babcia też o bogu nie dowiedziała się od boga, ale od swojej babci

która nie będąc pewna w 100% jak to w końcu z tym jest - wolała baśń przekazać ukochanej wnusi,

 

taaaa jeeessss ;-)

 

Są i tacy, którzy po etapie babuni i Bozi weszli w etap czytania Ewangelii i znaleźli tam prawdę i porządek, poukładali sobie życie i zasady

 

no ale o takich to moze nie mówmy, bo nam kurcze do teorii nie pasują

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dagulka napisał:

umęczenie...hm...w niebie pewnie w cenie

 

 

 

znosimy to na własne życzenie? umęczonym bliżej do nieba? nie zrozumiałaś . Moj post był protestem przeciw porównywaniu wszystkich wierzących do zwolenników odłamu toruńskiego . i zaręczam Ci że nikt wierzący nie kalkuluje -opłaca mi się czy nie ?wierzy się lub nie.Koniec.Kropka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiara dla słabych - w sensie , ze łatwiej żyje się komuś kto wierzy, że śmierć nie jest końcem, że po śmierci jest życie w niebie ... że śmierć nie kończy lecz zaczyna

 

i tak i nie.

przecież nawet człowiek wierzący nie łudzi się, że po smierci bedzie takim samym człowiekiem, tylko... no kim? czym? Na pewno nie bedzie tym, kim jest teraz. Więc tak czy inaczej to ziemskie życie kończy się nieodwołalnie i innego nie bedzie! nie bedzie, jak mówi islam, raju dla osiemnastolatka i młodych hurys do woli i zawsze bedą cnotliwe.

Wiara mówi wyraźnie o zyciu w sensie duchowym. bez ciała.

więc ta słabość, to nie tak bardzo...

 

o ile trudniej żyje się człowiekowi który nie wierzy, który wie że śmierć jest końcem i potem już nic nie ma , który wie , że żyje tylko po to, żeby oddać swój materiał genetyczny w dzieciach po to , by jak każde zwierzę na tej planecie - przetrwać w genach

własnie mu łatwiej, bo porzucił nadzieję i mu wszystko jedno. więc idzie jak burza, nikim i niczym się nie przejmując i nie mając wyrzutów sumienia, że często krzywdzi innych.

a to o czym piszecie.... napiętnowanie , bycie pośmiewiskiem, wytykanie palcami i obelgi w stylu "moherowe dewoty" ... znosicie to na własne życzenie ....dlaczego? bo bliżej Wam będzie do nieba? umęczenie ....hm ...w niebie pewnie w cenie :roll:

żadnego napietnowania nie znoszę, bo nie odczuwam. Jestem w takim wieku, że zdanie innych o mnie mam w ... głębokim powazaniu. I nawet gdybym był moherem (a nie jestem i ich nie znoszę) to bym się jakimś czyimś zdaniem nie przejmował.

Dlatego nie jestem męczennikiem i jakoś nie zanosi się na to. Więc nie mam zasług.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście człowiek niewierzący nie zna odpowiedzi na wiele zasadniczych pytań, ale w jego opinii to jeszcze

nie powód... żeby zaraz padać na kolana. Wierzący też nie zna odpowiedzi a jedynie wierzy... że zna.

 

podpisuję się wszystkimi czterema raciczkami :wink: :D

dobranoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Halo, przepraszam, ale ta romowa do niczego nie prowadzi.

Ja wiem, że Bóg nie jest idiotą i swoje wie i swoje widzi i swoje rozumie.

Nie przekonamy się wzajemnie ani do wiary ( bo do tego potrzebna jest rzeczona wiara) ani do zaufania do kościoła ( bo sobie kościół u niektorych nieźle nagrabiła. Kiedyś byłam moderatorem świeckim :)).

 

A od temau odeszliśmy dawno a autorka czeka :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...