Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pomysły na obiad


Recommended Posts

jako,że dzisiaj dość długo pracowałam w ogrodzie i wróciłam mocno zmarznięta .........wpadł mi do głowy pomysł na francuską zupę cebulową .......rosół już miałam ,szybko podsmażyłam na rumiano 3 cebule na masełku ,potem zalałam je rosołem ( robiłam to w szybkowarze ) gotowałam na maxa ok 1 min

w tzw międzyczasie nagrzałam piekarnik do 200 st bułeczke pokroiłam na kromki ,posypałam je startym żółtym serem i na parę minut do piekarnika ...........smacznego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Hmmmm, zupka cebulowa..... :yes:

 

Na rozgrzewkę polecam też zupkę z czerwonej soczewicy:

 

- szklanka czerwonej soczewicy

- 5 raczej małych marchewek

- cebula

- biała część pora

- pół selera

- korzeń pietruszki

- pół szklanki przecieru pomidorowego (nie koncentratu), albo pomidorów z puszki, albo przesmażonych świeżych

- ząbek czosnku

- ziele angielskie

- liść laurowy

- 2 l wody

- oliwa

- pół łyżeczki słodkiej papryki

- pół łyżeczki chili

- sól, pieprz

 

Kilka godzin przed gotowaniem zupy należy soczewicę zalać wodą i odstawić. Cebulę i czosnek siekamy i podsmażamy chwilę na oliwie. W czasie, gdy cebula się szkli, obieramy 2 do 3 marchewek, selera, pora i pietruszke i wrzucamy do garnka. Dodać ziele i liść, zalać wodą, posolić i gotować pół godziny.

Wyjąć warzywa, odłożyć, a do wywaru wsypać odcedzoną soczewicę oraz resztę dość drobno pokrojonych lub startych marchewek. Gotować 15 minut. Wyjęte wcześniej warzywa miksujemy blenderem na jednolitą masę razem z pomidorami. Doprawiamy papryką i pieprzem. Wlewamy do gara i mieszamy. Pogotować jeszcze z 10 minut. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś zrobiłam "własną chińszczyznę" według przepisu arcobaleno z drugiej strony tego wątku. Robię ją dość często, bo jest smaczna i szybka w przygotowaniu.

Jutro pierogi ruskie, a na sobotę przymierzam się do flaczków drobiowych. Przepis już sobie skopiowałam z tej stronki:

 

http://www.wielkiezarcie.com/recipe34022.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja "chińszczyznę" robię jak zupełnie nie mam czasu. I robię wtedy superszybką. Czyli pierś w kawałeczki na oliwie, mrożonka chińska plus fix knorra. Doprawić sosem sojowym i podawać do ryżu. Pół godziny roboty. :)

 

Zgadzam się z Tobą, że ten przepis jest jeszcze szybszy, ale mam 6, a czasem 7 "gąb" do nakarmienia i musiałabym kupić ze trzy- cztery paczki takiej mrożonki i 2-3 fixy. Wyszłoby o wiele drożej, a ostatnio muszę trzymać się za kieszeń, bo kredyt za dom spłacamy we frankach.... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przepraszam, ale ja muszę to napisać...

jestem przeciwniczką smaku z torebek...

naprawdę takie proste danie można zrobić bez fixu..

 

wczoraj miałam ziemniaki w mundurkach, gzikę, a wszystko z wiórkami masełka, solą i szczypiorkiem posypane, pyszności

dzis barszcz biały..

jutro chyba jakąś rybę zapodam..

może macie jakiś fajny przepis?

a w niedzielkę to zrobię chyba jakieś kotlety, a na wieczór pizzę domową... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przepraszam, ale ja muszę to napisać...

jestem przeciwniczką smaku z torebek...

naprawdę takie proste danie można zrobić bez fixu..

 

Oczywiście, że można. Ja też nie przepadam za torebkami, ale jak sie pół godziny na zrobienie obiadu, bo trzeba lecieć dalej, to czasem wyjścia nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do wczesniejszych wypowiedzi najpierw, zanim opowiem o gzice...

 

zeby nie bylo, ja torebkuję tylko żurek, barszcz biały i barszcz czerwony, czego nie powinnam juz... ale nie lubie burakow... tylko, że każde z tych musi mieć do tego dużo przypraw wlasnych, suszonych ziół itp.. jak żurek to jajko i kiełbaskę, jak biały to jeszcz chrzan, czosnek, cebula i jak czerwony to czosnek i majeranek te torebkowe wypełniacze są tylko bazą do smaku lub koloru, czego się nie uzyska bez odpowiednich specyfików...

ale sosy i reszte rzeczy to zagęszczam mąką, zasmażką lub śmietaną i trwa to 5 min

i też mam pół godziny zazwyczaj...

torebki dla mnie są straszne... aż mam gęsią skórkę, jak pomysle...

 

co do gziki (czasem też gzik) to biały ser zmielony, dodać śmietanę, jogurt lub mleko... cebulkę posiekaną i sól i pieprz..

 

ziemniaki w mundurkach gotujemy w słonej wodzie..

obieramy, jeszcze ciepłe (to ważne) wykładamy na talerz połówkami lub plasterkami (ciepłe), na to nakładamy gzikę... i wiórek masła i odrobinkę soli... masełko chociaż ser jest zimny to się powinno rozpuścić lekko od ziemniaków...

pyszności...

polecam..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gzika to taki twarożek - własnej roboty

 

a własnie kto mi opisze dokładnie prażochy?

 

jakieś ziemniaki z mąką? co to za wynalazek?

 

 

Zdaje sie, że chodzi Ci o regionalną potrawę z moich stron. U nas nazywa się to prazoki. ;)

http://swietokrzyskie.org.pl/kuchnia-regionalna/produkty-regionalne/796-prazoki

 

Mój ojciec umie to robić i od roku obiecuje, że zrobi i jakoś tak schodzi. Pamiętam smak z dzieciństwa, bo babcia często je robiła. Mnie smakowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do gziki (czasem też gzik) to biały ser zmielony, dodać śmietanę, jogurt lub mleko... cebulkę posiekaną i sól i pieprz..

 

ziemniaki w mundurkach gotujemy w słonej wodzie..

obieramy, jeszcze ciepłe (to ważne) wykładamy na talerz połówkami lub plasterkami (ciepłe), na to nakładamy gzikę... i wiórek masła i odrobinkę soli... masełko chociaż ser jest zimny to się powinno rozpuścić lekko od ziemniaków...

pyszności...

polecam..

 

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź :) Widzę, że ja też czasem robię tą "gzikę", ale jako pastę do kanapek, na gęsto. W sezonie dodaję jeszcze startą rzodkiewkę. Muszę koniecznie ją wypróbować w wersji obiadowej :):stirthepot:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cielęcina we sosie własnym a na niej posypany utarty koper ze szczypiorkiem i jajem sadzonym na szynce i serze gouda.Delikatne grzanki z bułki pszennej i oczywiście sałatka z borowików marynowanych tak dla podkwaszenia smaku w paszczy :D:D:D.Nigdy ale to nigdy nie można zapomnieć by w sałatce nie było marynowanej zmiksowanej marchewki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wybacz ale określenia
pyzy (tzn. kluchy na parze - pampuchy)
to określenia trzech zupełnie innych potraw daleko od siebie odbiegających i to jeszcze przy użyciu gara z gazą i wrzątkiem..Niestety ale pyz na parze się nie robi kluchów tym bardziej.Za to drożdżowe pampuchy jak najbardziej i owszem :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a właśnie specjalnie tak napisałam, bo dla mnie zawsze mówiło się pyzy, pyzy, pyzy i nie było innego okreslenia...

nawet była taka bajka co ta Pyza szła przez świat i to się zawsze mówiło pyzy na parze....

moja Babcia znała jeszcze okreslenie kluchy na łachu

ale mieszkam w dolnośląskim i tu pyzy z mięsem w lodówkach się mrożą w sklepach, a jak powiem pyzy to nikt nie wie o co chodzi...

chodzi mi własnie o takie na gazie, tylko ze ja robie wersje na sitku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
This topic is now closed to further replies.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...