Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

A "franek" zawędrował z 2 PLN do 4.20 PLN


Gość M@riusz_Radom

Recommended Posts

Ja moją umowę kredytową przeczytałem i zrozumiałem, pomimo, że nie jestem ekonomistą. W umowie wystawiłem bankowi BTE (bankowy tytuł egzekucyjny) na kwotę prawie dwukrotnie wyższą nić zaciągnięta pożyczka, z PEŁNĄ świadomości, że jak mi się noga podwinie bank będzie mnie na tą kwotę wyndykował. Naprawdę w umowie kredytowej nie ma nic niezrozumiałego, tylko trzeba ją przynajmniej raz przeczytać od początku do końca. A jak ktoś czegoś nie rozumie, to można za 100zł zamówić konsultacje u radcy prawnego dla "wolniej" myślących.

Można się spodziewać, że w większości kredyty hipoteczne brała tzw. klasa średnia, z której spora część posiada wyższe wykształcenie. Jednak nawet takie wykształcenie jest mało przydatne, w zderzeniu z naszym systemem prawnym. Podałem wcześniej przykład prostej i zrozumiałej dla każdego umowy, mieszczącej się na jednaj stronie maszynopisu. Jak się ona ma do wielostronicowej umowy z mnóstwem załączników, regulaminów, tabel taryfowych i odnośników do aktów prawnych, które w dodatku mogą sie kilka razy w ciągu trwania umowy zmienić ?

No to co proponujesz, w tej sytuacji? Zakazać kredytów, zakazać sprzedaży papierosów? Przykład, który podałeś z papierosami jest bardzo dobry. Wszyscy wiedzą, że szkodzą, ale ileś procent pali. Ale później, jak ktoś zachoruje na raka, nie ma pretensji do państwa, czy sprzedawcy, że nie wiedział, że szkodzą bo pisze na paczce jak byk. Tak samo z kredytobiorcą - napisać takie ostrzeżenie na umowie i przynajmniej nie będzie tłumaczenia, "nie miałem świadomości ryzyka"

Owszem trzeba ostrzegać, można to zrobić prosciej, np. tak :

10403127_396526643843371_5218830162776713701_n.jpg?oh=e24c5c822d4cfda6136d09fb09e6d5a1&oe=5561D236

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 820
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

HenoK ,Bank kierowal sie przy udzielaniu kredytow na wiecej niz 1 LTV wysokoscia dochodow kredytobiorcy i przykladowo Kasia Cichopek kupila dom w kredycie we franku za rownowartosc swoich 5 miesiecznych dochodw ,a Pan Sadlik za roznowartosc okolo 30 miesiecznych dochodow( o przykladach podanych przez innych frankowcow nie pisze ,bo jak widac prawdomownosc jest im obca klasowo czego jaskrawym m przykladem jest temat na tym forum o kredycie ktory niby to wzrosl o ponad 200% ,a jak wyliczlem jest to po prostu niemozliwe) ,a to ,ze ludzie tyle zarabiajay maja problemy finasowe nie jest wina banku tylko tego iz 4/5 frankowcow zyje ponad stan i wydaje wiecej niz zarabia ,co wiec musza brac kredyty konsumpcyjne.Owszem sa panstwa w ktorych zabezpieczniem kredytu jest tylko nieruchmosc ,ale po pierwsze banki na tym niezle traca ,gdyz domy przejete po bankrutach sa bardzo czesto specjalnie przez nich dewastowane ,a po drugie jezeli komus nie podobalo sie prawo ,iz odpowiada sie calym swoim majatkiem to nie musial brac takiego kredytu ,w koncu to wolny kraj.Jak juz tlumaczylem nieraz frankowcy wlasnie domagja sie zeby PODATNICY PONIESLI KOSZTA, bo kazde majstrowanie przez rzad przy umowach zawartych z wlasniej nieprzymuszonej woli bedzie skutokowac podwyzka podatkow ,gdyz polski dlug i obligacje beda wyzej oprocentowane .To co dzis robia frankowcy jest zenujace ,bo pamiatam doskonale rozmowy z nimi ,gdy usilowalem im tlumaczyc ,ze branie krechy w walucie ktora musi sie umocnic jest glupota to po prostu nie bylo z kim gadac.Slyszalem tylko ze pewnie im zadroszcze ,ze zarobia krocie na swoicm kredycie itp idiotyzmy ,a gdy KNF chcial ograniczyc kredyty frankowe rozpoczeli protesty pod haslem "CHCEMY RYZYKOWAC" http://www.trystero.pl/archives/12949 i wtedy ci sami politycy ktorzy dzis tdomagaja sie ,aby podatnicy placili za glupote i nefrasbliwosc frankowcow bronili ich prawa do kredytow frankowych http://www.pis.org.pl/article.php?id=4415 .Poza tym jak na razie calkowite koszta splaty kredytow frankowych SA NIZSZE NIZ ZLOTOWKOWYCH! wiec protesty te maja na celu zachowanie uprzywielojowanej pozycji frankowcow ,co stoi w jawnej sprzecznosci z moim poczuciem sprawiedliwosci spolecznej ,bo niby dlaczego podatnik zlotowkowy ,lub bezkredytowiec mialby placic za to ,iz frankowcy zyja ponad stan czego dowodem jest to ,iz 77% z nich ma kredyty konsumpcyjne i nie maja ochoty splacac swoich zobowiazan ?

 

P.S a tak poza tym to Sadlik zamierza wlasnie zglosic na policje stalking ,bo go windykacja neka ,a w/g niego nie powinna mu glowy zawrcacac jakimis dlugami, ,bo jak sam pisze wyjasnil,iz ,ze nie zamierza splacac swoich dlugow , tym bardziej ,iz teraz domaga sie od banku odszkodawania ZA STARATY MORALNE ! wynikajace z tego ,iz bank udzieli mu kredytu jakiego oczekiwal.Jednym slowem /wg Sadlika zupelne chamstwo ,brak kultury .Trzeba chopa zrozumiec ,bo przeciez musi zyc na odpowiednim poziomie :-)

Edytowane przez gumis107
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Sadlik zbankrutował dużo przed 15 stycznia 2015 roku, przeinwestował.

 

Banki mają rozbudowane departamenty ryzyka. To te departamenty oceniają szkodowość kredytów i ustalają koszt ryzyka. Te departamenty od ryzyka są zdecydowanie większe od departamentów szacujących przyszłe kursy walutowe. Bank jest w stanie oszacować ile kredytów straci. I może to powinien powiedzieć Panu Sadlikowi - w Pana przypadku prawdopodobieństwo bankructwa wynosi 15%. I zadać mu pytanie - czy to Pan akceptuje?

 

Banki nie przedstawiają takich szacunków, bo klient by chyba uciekł przed podpisaniem umowy. I tu ponownie pojawia się kwestia matematyki i rachunku prawdopodobieństwa. Z punktu widzenia banku jest to tylko rachunek prawdopodobieństwa, na tej podstawie co roku bank tworzy rezerwy na niespłacone kredyty (oczywiście za pieniądze z marży kredytowej). Dzieje się to dlatego, że bank dysponuje dostatecznie dużą populacją kredytobiorców. Klient zostaje jednakże sam ze swoim ryzykiem. Państwo daje mu co najwyżej możliwość upadłości konsumenckiej.

 

Ładnie brzmi - to klient zaciąga kredyt na własne ryzyko. Tylko, że nikt mu wprost nie mówi o tym ryzyku.

 

I nie dotyczy to tylko frankowiczów, dotyczy to wszystkich kredytobiorców.

 

I żeby to nie był pusty post, to mam pewną propozycję.

 

Ubezpieczenie. Takie prawdziwe, dotyczące kwoty pozostałej do spłaty. Może kredytobiorcy winni stworzyć własne towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych. Płacić składkę 0,50 % wartości kredytu rocznie i spać spokojnie. Jak jest ustawa o ubezpieczeniach od odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych, to może powinna być ustawa o ubezpieczeniach kredytów hipotecznych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku ,ale dla chcacego nie jest problemem znalesc te dane w sieci i zajmuje to kilka minut ,a z nich jasno wynika ,ze im dluzszy kredyt i na wiekszy LTV zaciagniety tym nizsza szansa ,ze zostanie splacony.W przypadku Sadlika przy LTV 1,1 okresie kredytowania 32 lata szansa ,ze go splaci jest nikla , pisze z pamieci ,ale o ile dobrze pamiatam szansa ,ze ktos splaci kredyt zaciagniety na 20 lat wynosi 50% ,a na 30 okolo 30% i sa to dane dotyczce kredytu branego w walucie krajowej ,przypuszcam ,ze w przypadku frankowcow beda to nizsze dane.Poza tym w amoku w ktory wpadli wtedy hipoteciarze nikt nie zadwal sobie trudu aby spradzac takie tabelki ,bo oni wierzyli ,ze wlasnie robia interes zycia i ,ze musza sie spieszyc bo bedzie tylko drozej i zadne racjonalne argumenty do nich nie docieraly Pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnie brzmi - to klient zaciąga kredyt na własne ryzyko. Tylko, że nikt mu wprost nie mówi o tym ryzyku.

I nie dotyczy to tylko frankowiczów, dotyczy to wszystkich kredytobiorców.

Można by polemizować z Twoją wypowiedzią, ja biorąc kredyt miałem świadomość ryzyka, że jak coś pójdzie "nie tak", to bank mnie może puścić z torbami. Dlatego wziąłem kwotę niedużą w stosunku do mojej zdolności kredytowej (ok. 30% tego ile bank mógłbym mi dać), żeby w przypadku wzrostu oprocentowania, czy gorszej pracy móc bez problemu go spłacić. Ale ogólnie się zgadzam - kredytobiorcy nie zdają sobie sprawy z ryzyka, w ogóle ten temat dla większości nie istnieje.

Ubezpieczenie. Takie prawdziwe, dotyczące kwoty pozostałej do spłaty. Może kredytobiorcy winni stworzyć własne towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych. Płacić składkę 0,50 % wartości kredytu rocznie i spać spokojnie. Jak jest ustawa o ubezpieczeniach od odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych, to może powinna być ustawa o ubezpieczeniach kredytów hipotecznych?

Dobry pomysł. Ja jako kredytobiorca jestem za obowiązkowym ubezpieczeniem i chętnie takie ubezpieczenie bym wykupił, obawiam się jednak, że 0,5% mogłoby być za mało. Myślę, że ok. 1.5% kwoty kapitału na roczną składkę byłoby ok. Ale obawiam się, że zaraz podniosłyby się głosy, że rząd/banki chcą rzucać kłody pod nogi kredytobiorców i obarczają ich kolejnymi opłatami.

Edytowane przez kemot_p
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"

Ewa ma 45 lat. Mieszka w Gdańsku. Wychowuje dziewięcioletnią córkę. Kiedy w 2007 roku brała na 30 lat kredyt we frankach, zakładała, że będzie go spłacać z mężem. Dziś jest 4 lata po rozwodzie. Została sama z dzieckiem i kredytem.

 

- Tak naprawdę od początku to tylko mój kredyt. Ja go brałam, bo z mężem, pracującym na zleceniach, nie mieliśmy zdolności kredytowej. Prowadziłam i prowadzę działalność gospodarczą, jestem weterynarzem. Solo byłam bardziej wiarygodna. W banku zasugerowano nam: zróbcie rozdzielność majątkową, wtedy dostaniecie kredyt bez problemu. Zresztą takich dobrych rad było więcej. Dużo było też marketingowego nacisku. Wszyscy mrużyli oko i mówili: Spoko, frank jest najstabilniejszą walutą od dziesięcioleci. Jeżeli nie frank to cóż innego? A poza, tym trzeba myśleć pozytywnie. Przecież wszyscy biorą. Więc myśleliśmy pozytywnie. To, co teraz powiedziałam, nie oznacza, że się rozgrzeszam. "Wina" leży po naszej i po banku stronie.

 

Wzięła 280 tys. na mieszkanie 50-metrowe. Znalazła dwa pokoje w budynku wielorodzinnym.

 

- Zaczynaliśmy spłacać we dwoje. Dwie dorosłe osoby i około 1500 zł miesięcznie, przed kryzysem. Jakoś powolutku, powolutku szło. Oczywiście cały czas zaciskając pasa. Nie pamiętam już dziś, jakie mieliśmy wtedy dochody. Ale na pewno pozwalały funkcjonować. Działalność gospodarcza daje możliwość życia nie tyle z zysku, co z obrotu gotówką. Coś się zarobi, to coś się zapłaci. I tak dalej.

 

Od 4 lat płaci raty sama. A one rosą.

 

- Wiem, jaką kwotę zapłaciłam w zeszłym miesiącu: 2100 zł... Żeby wygospodarować taką kwotę nie zapalam wieczorami światła w domu, nie farbuję włosów, korzystam z lekarzy tylko w przychodniach NFZ, nie chodzę do dentysty. Kiedy zepsuł mi się ząb, to po prostu musiałam go wyrwać, bo o tym, żeby go leczyć, nie było mowy. A jeszcze muszę przeżyć nie sama, bo z dzieckiem. Kiedy czasami wpadają znajomi, mówią: "Ojej, u ciebie w lodówce jest jak zwykle światło". Wyrzekam się wszystkiego, bo nie mam wyjścia. Staram się, żeby dziecko nie odczuło, w jakiej jesteśmy desperacji. Absolutnie nie opowiadam, że są kłopoty. Kiedy chce, bym jej coś kupiła, po prostu mówię "nie", to nie jest nam potrzebne. I koniec. Mam mądre dziecko. Wie, że nie musi mieć wszystkiego. Zawsze ją tego uczyłam.

 

Nie wie, jaką ratę zapłaci pod koniec tego miesiąca.

 

- Ale znając spready i inne rzeczy związane z byciem klientem banku, sądzę, że z 2700 zł.

 

Dziś nie jest w stanie zapłacić takiej kwoty.

 

- Chyba że zdarzy się cud i moje obroty w przychodni nagle błyskawicznie wzrosną w martwym miesiącu, jakim jest styczeń. Tak jak mówiłam, generuję obrót. Dlatego płacę czynsz za lokal, robię wszystkie zakupy, płacę ponad 1000 zł ZUS. Oczywiście tu się poślizgnę, tam się spóźnię 2-3 tygodnie, ale w obrębie miesiąca daję radę. Mąż płaci tylko 500 zł alimentów.

 

Mam długi prywatne. Bardzo wiele osób tego nie rozumie i mówi mi: "A po co brałaś kredyt?". Jak to po co? Chcieliśmy gdzieś mieszkać. Mieć dziecko. A przede wszystkim to było 1500 zł, a nie 2700 zł.

 

A ostatnio miała się finansowo nieco lepiej.

 

- W tym roku była normalna Wigilia. Upiekłam dwa ciasta, zrobiłam śledzia i spokojnie mogłam usiąść do stołu, bo w poprzednich latach tak nie było. A jednak cały czas tykał mi w tyle głowy taki zegar, z której strony teraz coś tam walnie?

 

Bo przecież nie może być aż tak dobrze: zapłacony ZUS i do tego ostatniego dnia miesiąca jakoś dobijam, faktury w hurtowniach z grubsza popłacone... No i walnęło. Jestem niewolnikiem mieszkania. Ja już go nienawidzę. Wolałabym mieszkać w mieszkaniu socjalnym lub w barakowozie niż tutaj. To jest moja szubienica.

 

Nawet nie próbuje negocjować z bankiem. Boi się.

 

- W tej chwili mieszkanie, które kosztowało 280 tys., jest warte przynajmniej dwa i pół razy tyle. I co z tego. Jego wartość jest znacznie niższa niż wartość kredytu. Po 15 stycznia różnica stała się drastyczna. Nie pytałam w banku o przewalutowanie kredytu z prostej przyczyny - bank musiałby znów ocenić moją zdolność kredytową. A ja jej teraz nie mam. Nie mam też oszczędności. Takie operacje wymagają nakładu finansowego. Mogłabym jedynie oddać bankowi klucze od mieszkania. I zrobiłabym to, będąc najszczęśliwszą osobą na świecie, gdyby wiązało się to z końcem mojego zadłużenia i tego lęku.

 

Nie zdawała sobie sprawy z tego, czym będzie 15 stycznia.

 

- Usłyszałam o franku rano i kompletnie to po mnie spłynęło. Pomyślałam: kolejna machinacja na rynku, to nie może przecież zachwiać rynkiem nieruchomości. Mamy państwo, które powinno pełnić funkcję opiekuńczą. Poza tym nie jestem przypadkiem jednostkowym, jest nas więcej. Przecież ludziom się takich rzeczy nie robi. Prawda dotarła do mnie wieczorem. A teraz tylko sprawdzam tego franka. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Zakładam, że skoro robię, co mogę, bardzo się staram, sytuacja była stabilna, no to jakoś to będzie. Nie zapłacę czynszu, nie zapłacę czegoś tam, a zapłacę ratę - resztę później. Ale od 15 stycznia nerwowo siedzę i ślęczę. To jest bez sensu. Nie mam na to wpływu i niepotrzebnie się nakręcam.

 

Po naszej rozmowie zadzwoniła do banku. Chciała sprawdzić zakres ubezpieczenia kredytu.

 

- Zadzwoniłam na infolinię, aby zapytać o zakres ubezpieczenia. Okazało się, że w mojej umowie kredytowej nie ma ubezpieczenia od utraty pracy, życia czy choroby. Jest tylko propozycja udziału w płatnym, dobrowolnym programie Dom...coś tam. Taka oferta ubezpieczeniowa wpisana w umowę kredytową. Jak chcesz, to skorzystaj. Za każdy obszar takiego ubezpieczenia trzeba oddzielnie płacić. A ja przez lata myślałam, że to jest normalne ubezpieczenie kredytu. W zamian mam... OC. Ubezpieczyciel zapłaci za to, jak kogoś na przykład zaleję lub spowoduję jakąś katastrofę. Co najgorsze, nie mam dziś żadnej możliwości doubezpieczenia kredytu! Może powinnam się bić w piersi, że dokładnie nie przeczytałam umowy.

 

Próbowała podpytać w banku, czy ma jakiś pomysł jak pomóc osobie "utopionej we franku".

 

- Zapytałam konsultantkę na infolinii, jakie są dla mnie pola manewru. Oficjalnie żadnych. Nie wchodzi w grę zawieszenie spłat, wakacje kredytowe ani renegocjacja umowy, bo we wszystkich tych przypadkach bank musi zbadać od nowa zdolność kredytową spłacającego. A ja jej po prostu nie mam. Co wtedy mogłoby się zdarzyć? Bank wypowiedziałby mi umowę. Zostałabym bez mieszkania, ale i z resztą długu do spłacenia. A choćbym nawet w takiej sytuacji chciała to zrobić, to nie ogłoszę upadłości konsumenckiej, bo wtedy nie mogłabym prowadzić działalności gospodarczej.

 

Ewę wkurzają bankowcy, eksperci i politycy produkujący się w telewizji.

 

- Nie wierzę w składane frankowiczom propozycje. Oczywiście, nie jestem za tym, żeby komuś dawać coś za darmo. Ja chcę spłacać swój kredyt. Banki po prostu powinny wziąć część odpowiedzialności na siebie i na przykład przewalutować kredyt na złotówki po w miarę uczciwym kursie. Nie 2,20 zł, bo to faktycznie nierealne, ale powiedzmy 3 zł.

zrodlo :http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17346716,Powszedni_strach_frankowicza.html?biznes=local#BoxBizLink

 

Kurcze co napisac po takim tekscie o "biednych" frankowcach ,az sie noz w kieszeni otwiera.Panienka wziela kreche na 130% wartosci nieruchmosci , nie brala pod uwage ,iz 1/3 małżeństw sie rozpada , nadwyzke kredytu szybko wydala na konsumpcje ,gdyz jakby ja trzymala we frankach , $ lub w zlotowkach na koncie to mialby dzis (wliczajac w to % skladany) odlozone sto kilkadziesiat tys . zlotych ,do tego jak latwo podliczyc jak na razie suma splat rat wyniosla ja mniej niz kosztowal by ja wynajem tego mieszkania wartego dzis okolo 700.000zl

Jak widac po tych wyliczeniach frankowcy uwielbiaja klamac i robic z siebie ofiary losu jak ich guru Sadlik ,szkoda ,ze pare lat wczesniej uwazali siebie samych za krolow zycia ,co dziwi gdyz placa jak na razie mniej od zlotowkocow i ich protesty maja na celu utrzymanie tego stanu http://www.szuklandia.pl/przewalutowanie.html

Edytowane przez gumis107
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla odmiany, inny artykuł, pokazujący mechanizmy manipulacji stosowane przez bank:

http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136156,17352929,Doradca__Sprzedawalismy_Wam_kredyty_we_frankach__Mowilo.html#MT

Jakim cudem osoba, która nie miała zdolności kredytowej na 450 tys. zł, miała taką zdolność na równowartość 550 tys. zł, tyle że we frankach?

 

- To jest bardzo proste. Kiedyś wyliczało się zdolność kredytową tylko po dochodach, analityk wyliczał panu, że na obsługę rat kredytu może iść maksymalnie połowa pańskiej pensji. I stąd ta różnica. Rata w złotych była wyższa niż rata we frankach, bo wtedy frank stał nisko, a kredyt był wyliczany po kursie z dnia zaciągnięcia [ze względu na niskie oprocentowanie i niską cenę franka rata za kredyt była niższa niż w złotych. Stąd wyższa zdolność kredytowa w szwajcarskiej walucie].

 

To jak wysokie były prowizje sprzedawców?

 

- Wyobraźmy sobie, że jeśli sprzedam panu kredyt w złotych, dostanę od tej sumy 1 proc. prowizji, a we frankach nawet 1,3 proc. Tylko że w rodzimej walucie ma pan zdolność na 400 tys., więc mam z pana 4 tys. zł. We franku pana zdolność rośnie do 550 tys. i ja wtedy zarabiam 7150 zł. Logiczne, że wymyślę takie argumenty, żeby pan ten kredyt wziął. To działa jak w każdej firmie. Kiedy rzucą sprzedawcom nowy produkt, zespół siada i rozmyśla, jakich argumentów użyć, gdzie uderzyć, jak podejść klienta, żeby sprzedać. Tak też było z kredytami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... co dziwi gdyz placa jak na razie mniej od zlotowkocow i ich protesty maja na celu utrzymanie tego stanu http://www.szuklandia.pl/przewalutowanie.html

Może tu znajdziesz odpowiedź :

Tańszy frank nie rozwiązuje problemów frankowiczów :

1. Wiemy dziś np. że banki nad Wisłą wciskały na prawo i lewo kredyty indeksowane o CHF, podczas gdy wiele ich spółek-matek za granicą już dawno wycofało je z oferty. Dlaczego? A to niespodzianka - właśnie z uwagi na duże ryzyko kursowe tudzież stopień skomplikowania tego “instrumentu finansowego”, którego nie dało się zgłębić bez stażu w Lehman Brothers. Polscy bankowcy nie mogą zatem twierdzić, że nie zdawali sobie sprawy z tego, że zapraszają klientów do rosyjskiej ruletki. A skoro tak, dlaczego udawali, że to zabawa w kółko graniaste?

 

2. Warto też sprawdzić dokładnie, czy mniejsza zdolność kredytowa Kowalskiego w PLN, niż w CHF nie była przypadkiem manewrem banków, który miał nagonić im klientów na kredyty walutowe. Na chłopski to podejrzane, że pożyczając w tańszej walucie, w której na dodatek się zarabia, można było pożyczyć mniej, niż w walucie droższej. Bankierzy będą sobie prychać na tak prymitywny punkt widzenia, ale w październiku ub. roku Bruksela ukarała wielkie banki JP Morgan, Credit Suisse i UBS 115 mln dolarów kary za - kolejna niespodzianka - manipulację stopą LIBOR dla pożyczek we franku szwajcarskim.

 

3. Ktoś powinien też przypomnieć UOKiK, że tzw. klauzula indeksacyjna bije wciąż jako serce wielu polskich umów o tzw. kredyt we frankach, mimo że sądy dawno już uznały ją za klauzulę niedozwoloną. Co dalej z tym kartoflem?

 

4. A bankowy tytuł egzekucyjny? Ten prawny relikt epoki PRL, kiedy wszystkie banki były państwowe, sprywatyzowany sektor bankowy w Polsce przytulił do serca nader chętnie, bo w relacjach z klientem zapewnia mu gigantyczną przewagę. Sąd nie bada sprawy, nie wnika w strukturę zadłużenia, warunki umowy etc. Bo nie musi. Zawalony sprawami sędzia w majestacie państwa polskiego najczęściej po prostu przystawia pieczątkę do gotowca przygotowanego przez bankowy dział windykacji. Na niejawnym posiedzeniu, na które dłużnik nie musi być nawet wezwany… To nie żart. W ten sposób legalnie windykuje się długi w Polsce w XXI wieku. Ale czy banki naprawdę potrzebują aż takiej przewagi nad klientem? No i czy to w ogóle zgodne z prawem?

 

5. Myślę, że nie ma też przesady w oczekiwaniach frankowiczów, którzy chcieliby rzetelnie sprawdzić, na ile poszczególne banki udzielające tzw. kredytów we frankach (bo tak naprawdę wypłaty były w złotówkach) zabezpieczały te pożyczki zakupem szwajcarskiej waluty na rynku. W jakim stopniu zagrażają im więc dziś naprawdę owe miliardowe straty? A może pod hasłem “strata” kryją się po prostu utracone korzyści?

Edytowane przez HenoK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HenoK ,ale przeciez o tych zapisach wiedzial kazdy myslacy czlowiek.Wiadomo bylo ,ze banki zarabiaja na kredytach ,wiec nieduczonych kilentow beda naganiac na kredyty walutowe gdy pln byl przewartsciowany,bo zarobia krocie na roznicy kursowej,wiadomo bylo ,ze mozliwosci kredytowe banki wyliczajac biora pod uwage wysokosc miesiecznej raty w chwili zaciagania ,a to byla nizsza w kredycie frankowym ,wiadomo bylo ,ze jak KNF chcial ukrucic kredyty walutowe to najglosniej portestowali frankowcy ,wiadomo bylo ,ze bankowy tytul egzekujacyjny ulatwia zycie banka ,wiadomo jest iz banki znaczna czesc kredytow frankowych podpieraly miedzybankowymi pozyczkami frankowymi.Jednym slowem nihil novi.Frankowcy zachowali sie po prostu iracjonalnie kupujac przewartsciowane nieruchmosci i biorac kreche w walucie ktora osiagnela swoje minima .To ich wina ,iz mielismy skokowy wzrost cen nieruchmosci ,zachowywali sie identycznie jak ludzie wykupujacy drozszy niz dzis o kilkaset% kika lat temu cukier na zapas ,a do tego wielu z nich bralo kredyty frankowe powyzej LTV 1 i naddwyzki inwestowalo na GPW (w hossie ,to dopiero glupota),gdyz naiwnie wierzyli,z e kredyt sam im sie splaci .To samo zreszta dotyczy zlotowkowcow z gorki ,ale oni w tylek dostana jak Polska zacznie bankrutowac ,a spoleczenstwa nie stac ,ponosic koszta kredytow ludzi zyjacych ponad stan i wydajacych wiecej niz zarabiaja na konsumpcje i spekulacje .Zrozum ,ze przed gorka 1 metr mieszkania kosztowal kilkaset frankow/$ ,na gorce kilka tysiecy ,wiec nawet frankowcy ktorzy kupili nieruchmosci PRZED GORKA ! nie sa w zadnym bagnie i wiekszosc z nich wyjdzie na plus ,w bagnie sa tylko ci ktorzy kupowali przewartsciowane o KILKASET% nieruchmosci na gorce dlatego ze to modne bylo,wierzac naiwnie ,iz robia interes zycia na ktorym zarobia krocie ,a jak to nie wyszlo to wyciagaja bez zenady lape po kase podatnikow.

 

P.S Tomasz Sadlik i Pro Futuris na swoich stronach zajmuja jasne stanowisko:"miało być taniej, niż w złotych, nie interesuje nas, że panowie prezesi banków w Warszawie ustalali sobie coraz wyższy i za chwilę jeszcze wyższy WIBOR, marże itp.... ma być taniej zgodnie z obietnicami w momencie podpisywania umów!!!!'

Edytowane przez gumis107
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HenoK ,ale przeciez o tych zapisach wiedzial kazdy myslacy czlowiek.Wiadomo bylo ,ze banki zarabiaja na kredytach ,wiec nieduczonych kilentow beda naganiac na kredyty walutowe gdy pln byl przewartsciowany,bo zarobia krocie na roznicy kursowej,wiadomo bylo ,ze mozliwosci kredytowe banki wyliczajac biora pod uwage wysokosc miesiecznej raty w chwili zaciagania ,a to byla nizsza w kredycie frankowym ,wiadomo bylo ,ze jak KNF chcial ukrucic kredyty walutowe to najglosniej portestowali frankowcy ,wiadomo bylo ,ze bankowy tytul egzekujacyjny ulatwia zycie banka ,wiadomo jest iz banki znaczna czesc kredytow frankowych podpieraly miedzybankowymi pozyczkami frankowymi.Jednym slowem nihil novi.Frankowcy zachowali sie po prostu iracjonalnie kupujac przewartsciowane nieruchmosci i biorac kreche w walucie ktora osiagnela swoje minima .To ich wina ,iz mielismy skokowy wzrost cen nieruchmosci ,zachowywali sie identycznie jak ludzie wykupujacy drozszy niz dzis o kilkaset% kika lat temu cukier na zapas ,a do tego wielu z nich bralo kredyty frankowe powyzej LTV 1 i naddwyzki inwestowalo na GPW (w hossie ,to dopiero glupota),gdyz naiwnie wierzyli,z e kredyt sam im sie splaci .To samo zreszta dotyczy zlotowkowcow z gorki ,ale oni w tylek dostana jak Polska zacznie bankrutowac ,a spoleczenstwa nie stac ,ponosic koszta kredytow ludzi zyjacych ponad stan i wydajacych wiecej niz zarabiaja na konsumpcje i spekulacje .Zrozum ,ze przed gorka 1 metr mieszkania kosztowal kilkaset frankow/$ ,na gorce kilka tysiecy ,wiec nawet frankowcy ktorzy kupili nieruchmosci PRZED GORKA ! nie sa w zadnym bagnie i wiekszosc z nich wyjdzie na plus ,w bagnie sa tylko ci ktorzy kupowali przewartsciowane o KILKASET% nieruchmosci na gorce dlatego ze to modne bylo,wierzac naiwnie ,iz robia interes zycia na ktorym zarobia krocie ,a jak to nie wyszlo to wyciagaja bez zenady lape po kase podatnikow.

 

P.S Tomasz Sadlik i Pro Futuris na swoich stronach zajmuja jasne stanowisko:"miało być taniej, niż w złotych, nie interesuje nas, że panowie prezesi banków w Warszawie ustalali sobie coraz wyższy i za chwilę jeszcze wyższy WIBOR, marże itp.... ma być taniej zgodnie z obietnicami w momencie podpisywania umów!!!!'

Rozumiem, że siebie zaliczasz do Homo sapiens (człowiek rozumny), zaś 700 tys. osób, które skorzystały z kredytów hipotecznych to zupełnie inny gatunek (np. Homo erectus lub człowiek neandertalski).

Nie przyszło Ci do głowy, że idiotycznie zachowywały się zarządy banków, próbując oszukać setki tysięcy swoich klientów, co prędzej, czy później się na nich zemści ?

Zemści się chociażby w ten sposób, że banki, które jeszcze nie tak dawno traktowane były jako instytucje zaufania publicznego ("pewne jak w banku"), dzięki takim działaniom swoich zarządów przestają nimi być. Bez tego zaufania banki bardzo szybko staną się bankrutami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że siebie zaliczasz do Homo sapiens (człowiek rozumny), zaś 700 tys. osób, które skorzystały z kredytów hipotecznych to zupełnie inny gatunek (np. Homo erectus lub człowiek neandertalski).

Nie przyszło Ci do głowy, że idiotycznie zachowywały się zarządy banków, próbując oszukać setki tysięcy swoich klientów, co prędzej, czy później się na nich zemści ?

 

Ja skorzystałem z kredytu hipotecznego i nie sądzę, że gumis107 ma mnie za inny gatunek. Wszystko jest dla ludzi (nawet kredyt w CHF), tylko trzeba z nich korzystać z głową. Ja nie kupowałem mieszkania w 2007 na "górce" po kilkanaście tyś. za metr w "modnej" dzielnicy w Wawie, brałem kredyt tylko na 30% wartości nieruchomości, wykorzystując jedną czwartą mojej zdolności kredytowej. Natomiast Ci co brali na 110% procent wartości, często wykorzystując maksymalną zdolność kredytową ... no cóż ...brak rozsądku to chyba najdelikatniejsze określenie, nie sądzisz?

P.S. Z żoną korzystamy obecnie z usług 3 różnych banków - na żaden złego słowa powiedzieć nie mogę. A bank musi zarabiać, taka jest jego rola od wieków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HenoK Uwazam ,iz czlowiek rozumny postepuje logicznie,czyli nie kupuje nieruchmosci w sytuacji gdy osiagaja one swe historyczne maksima ,i nie bierze kredytu walutowego w walucie w sytuacji gdy zlotowka jest maksymalnie przewartsciowana ,a zeby dojsc do tych wnioskow wystarczylo poswiecic minute i sprawdzic wieloeletnie ceny nieruchmosci oraz kursu zlotowki od innych walut.Gdyby przecient frankowiec to zrobil to w lot pojolby ,iz w roku 2004 metr deweloperki w wiekszym miescie kosztowal okolo 600-900ch.f ,a juz 4 lata pozniej ok 4000-5000ch.f ,wiec naprawde trzeba bylo miec nie calkiem rowno pod sufitem ,aby kupowac ,az tak przewartsciowane nieruchmosci w wieloletnich kredytach ,gdyz logicznym bylo ,ze musi przyjsc odbicie Ciezko ,wiec frankowcow z gorki zaliczyc do ludzi rozumnych ,bo zachowywali sie nielogicznie ,a ich 'argumenty" ktora wtedy radosnie wykrzykiwali na roznych forach z cyklu:" kto nie wziol kredytu we frankach ten frajer, zlotowkowcy to idioci nie umiejacy liczyc , kto nie kupuje na gorce przegral zycie ,nieruchmosci beda rosly przynamjiej do 2012 ,a frank bedzie po 1 zlotowce ,najlepiej inwestowac na gieldzie z hossie ,biorac na inwestcje kredyt walutowy ,nigdy nie bedzie taniej " itp kretynizmy wskazuja ,na znaczne uposledzenie umyslowe. Tylko naiwniak wierzyl ,ze sprzedawcy kredytow zwani przez niektorych nie wiadomo czemu "doradcami kredytowymi" wierzyl ,ze dzialaja oni na szkode banku i na korzysc kilenta ,gdyz jak wiadomo sa to pracownicy bankow ktorzy w sytuacji gdy kazde dziecko wiedzialo ,ze zlotowka jest przewartosciowana beda wciskali klienta jak tylko sie da kredyty walutowe ,bo banki mialy na tym najlpeszy interes .Banki nie sa zadnymi instytucjami zaufania publicznego i w swoich dzialniach kieruja sie nie dobrem klienta ,ale checia zysku ,tak samo jak deweloperzy nie buduja po to aby ludzia sie zylo lepiej ,ale po to ,aby zarobic i warto o tym pamietac .Tu jest tekst na tym jak dzialali doradcy finansowi ,swoja droga jak pisalem o tym 6-8 lat temu to tez to nie bylo w stanie przebic sie do swiadomosci frankowcow ,wierzacych naiwnie we wszytsko co od nich uslyszeli http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136156,17352929,Doradca__Sprzedawalismy_Wam_kredyty_we_frankach__Mowilo.html#MT Edytowane przez gumis107
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja skorzystałem z kredytu hipotecznego i nie sądzę, że gumis107 ma mnie za inny gatunek. Wszystko jest dla ludzi (nawet kredyt w CHF), tylko trzeba z nich korzystać z głową. Ja nie kupowałem mieszkania w 2007 na "górce" po kilkanaście tyś. za metr w "modnej" dzielnicy w Wawie, brałem kredyt tylko na 30% wartości nieruchomości, wykorzystując jedną czwartą mojej zdolności kredytowej. Natomiast Ci co brali na 110% procent wartości, często wykorzystując maksymalną zdolność kredytową ... no cóż ...brak rozsądku to chyba najdelikatniejsze określenie, nie sądzisz?

P.S. Z żoną korzystamy obecnie z usług 3 różnych banków - na żaden złego słowa powiedzieć nie mogę. A bank musi zarabiać, taka jest jego rola od wieków.

Dokladnie ,ale Ty zachowuje sie normalnie i uzywasz mozgu ,a zdecydowanej wiekszosci frankowca z gorki tego nie mozna zarzucic .Przypuszczam wiec ,ze chetnie bys wziol kreche w $ w 1999 roku gdy $ kosztowal 4,7 i splacal go po 2-3 pln ,bo to ma sens ,ale frankowcy z gorki nie sa po prostu pojac aksjomatu ,ze kreche walutowa bierze sie tylko wtedy gdy dan waluta moze sie oslabic .Dziwi mnie to ,bo przeciez KREDYTY WALUTOWE SA DOSTEPNE W PL OD PONAD 20 LAT! i na poczaku lat 90-tych wielu ,wielu ludzi bralo ,bo inflacja ,a co za tym idzie oprocentowanie kredytow bylo w Pl duzo wyzsze niz deprecjacja zlotowki oraz oprocentowanie kredytow walutowych. .Najbardziej mnie smieszy co sie bedzie dzialo z frankowcami jak za kilka lat Polska zacznie bankrutowac ,a rzad im przewalutuje zgodnie z ich dzisiejszymi zyczaniami kredytu na zlotowki.Juz widze te szlochy gdy kredyt bedzie oprocentowany kilkanscie ,kilakdzisiat % rocznie ,ciekawe czy wtedy beda sie domagali znow od rzadu aby przewalutowal im z powrotem na franki ,bo we frankach bedzie rata nizsza :-) ?Pzdr

Edytowane przez gumis107
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HenoK Uwazam ,iz czlowiek rozumny postepuje logicznie,czyli nie kupuje nieruchmosci w sytuacji gdy osiagaja one swe historyczne maksima ,i nie bierze kredytu walutowego w walucie w sytuacji gdy zlotowka jest maksymalnie przewartsciowana ,a zeby dojsc do tych wnioskow wystarczylo poswiecic minute i sprawdzic wieloeletnie ceny nieruchmosci oraz kursu zlotowki od innych walut.Gdyby przecient frankowiec to zrobil to w lot pojolby ,iz w roku 2004 metr deweloperki w wiekszym miescie kosztowal okolo 600-900ch.f ,a juz 4 lata pozniej ok 4000-5000ch.f ,wiec naprawde trzeba bylo miec nie calkiem rowno pod sufitem ,aby kupowac ,az tak przewartsciowane nieruchmosci w wieloletnich kredytach ,gdyz logicznym bylo ,ze musi przyjsc odbicie Ciezko ,wiec frankowcow z gorki zaliczyc do ludzi rozumnych ,bo zachowywali sie nielogicznie ,a ich 'argumenty" ktora wtedy radosnie wykrzykiwali na roznych forach z cyklu:" kto nie wziol kredytu we frankach ten frajer, zlotowkowcy to idioci nie umiejacy liczyc , kto nie kupuje na gorce przegral zycie ,nieruchmosci beda rosly przynamjiej do 2012 ,a frank bedzie po 1 zlotowce ,najlepiej inwestowac na gieldzie z hossie ,biorac na inwestcje kredyt walutowy ,nigdy nie bedzie taniej " itp kretynizmy wskazuja ,na znaczne uposledzenie umyslowe. Tylko naiwniak wierzyl ,ze sprzedawcy kredytow zwani przez niektorych nie wiadomo czemu "doradcami kredytowymi" wierzyl ,ze dzialaja oni na szkode banku i na korzysc kilenta ,gdyz jak wiadomo sa to pracownicy bankow ktorzy w sytuacji gdy kazde dziecko wiedzialo ,ze zlotowka jest przewartosciowana beda wciskali klienta jak tylko sie da kredyty walutowe ,bo banki mialy na tym najlpeszy interes .Banki nie sa zadnymi instytucjami zaufania publicznego i w swoich dzialniach kieruja sie nie dobrem klienta ,ale checia zysku ,tak samo jak deweloperzy nie buduja po to aby ludzia sie zylo lepiej ,ale po to ,aby zarobic i warto o tym pamietac .Tu jest tekst na tym jak dzialali doradcy finansowi ,swoja droga jak pisalem o tym 6-8 lat temu to tez to nie bylo w stanie przebic sie do swiadomosci frankowcow ,wierzacych naiwnie we wszytsko co od nich uslyszeli http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136156,17352929,Doradca__Sprzedawalismy_Wam_kredyty_we_frankach__Mowilo.html#MT

Zastanawiałem się po co Ty to piszesz ?

Nie masz za grosz szacunku dla innych ludzi. kaleczysz język polski, nie tylko pomijąjc polskie znaki, ale także popełniając ordynarne błędy ortograficzne, interpunkcyjne i gramatyczne.

 

No chyba, że piszesz takie teksty na zamówienie, np. banków lub agencji PR, którym zlecono takie zadanie.

Domyślam się, że takie teksty mogą obecnie osiągać niezła cenę.

czlowiek rozumny postepuje logicznie,czyli nie kupuje nieruchmosci w sytuacji gdy osiagaja one swe historyczne maksima ,i nie bierze kredytu walutowego w walucie w sytuacji gdy zlotowka jest maksymalnie przewartsciowana ,a zeby dojsc do tych wnioskow wystarczylo poswiecic minute i sprawdzic wieloeletnie ceny nieruchmosci oraz kursu zlotowki od innych walut.
Ty oczywiście doskonale wiesz, że nieruchomości w danym momencie osiągnęły swoje historyczne maksima, podobnie jak to, że złotówka jest w tym momencie maksymalnie przewartościowana.

Co ci da sprawdzenie wieloletnich cen nieruchomości ? Kupujesz w danym momencie i nie wiesz, czy jest to dobry moment do kupowania, czy nie. Gdybyś to wiedział, to byłbyś najbogatszym człowiekiem.

ich 'argumenty" ktora wtedy radosnie wykrzykiwali na roznych forach z cyklu:" kto nie wziol kredytu we frankach ten frajer, zlotowkowcy to idioci nie umiejacy liczyc , kto nie kupuje na gorce przegral zycie ,nieruchmosci beda rosly przynamjiej do 2012 ,a frank bedzie po 1 zlotowce ,najlepiej inwestowac na gieldzie z hossie ,biorac na inwestcje kredyt walutowy ,nigdy nie bedzie taniej " itp kretynizmy wskazuja ,na znaczne uposledzenie umyslowe.
Podaj konkretny przykład kogoś kto twierdził, że "kto nie kupuje na gorce przegral zycie" lub "najlepiej inwestowac na gieldzie z hossie ,biorac na inwestcje kredyt walutowy". To są Twoje wymysły, którymi próbujesz podbudować swoje ego.

w sytuacji gdy kazde dziecko wiedzialo ,ze zlotowka jest przewartosciowana
Kolejna bzdura. Może teraz też wiesz, jakie będą kursy walut za miesiąc, rok, czy za kilka lat ? Jeżeli jesteś tego pewien, to dlaczego nie zainwestowałeś miesiąc temu we franki, w ciągu kilku dni zarobiłbyś tyle, ile w banku na lokacie nie zarobisz w ciągu kilku lat. Klika dni temu "wieszczyłeś", że frank nadal będzie się umacniał. Czy w związku z tym kupiłeś już franki ? Dlaczego nie ? Przecież tego typu wiedzę posiada "każde dziecko"!

Tu jest tekst na tym jak dzialali doradcy finansowi ,swoja droga jak pisalem o tym 6-8 lat temu to tez to nie bylo w stanie przebic sie do swiadomosci frankowcow ,wierzacych naiwnie we wszytsko co od nich uslyszeli http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136156,17352929,Doradca__Sprzedawalismy_Wam_kredyty_we_frankach__Mowilo.html#MT

O tym artykule pisałem już wcześniej tutaj :

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?120631-A-quot-franek-quot-zaw%C4%99drowa%C5%82-z-2-PLN-do-3-30-PLN&p=6762191&viewfull=1#post6762191

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W latach 2007 i 2008 panował amok.

 

Cytat z 2008:

 

"A to oznacza, że za kilka lat 15 tys. zł za metr kwadratowy dla wielu Polaków nie będzie już stawką szokującą. Już dziś nie jest: na rozmowę w biurze sprzedaży LC Corp w sprawie zakupu apartamentu w Sky Tower umówiło się kilkaset osób. Kilka dni temu, zanim podano stawki za metr kwadratowy, większość mieszkań na ostatnich trzech piętrach wrocławskiego drapacza chmur było już zarezerwowanych. Tak mówił doktor Paweł Grząbka."

 

To tak jak w pierwszej hossie na giełdzie w Warszawie w 1994 roku, potem bańka internetowa 1999, potem hossa 2007. Chciwość uniemożliwia racjonalne myślenie. Jak coś rośnie to jest dobre, im droższe tym lepsze.

 

HenoK - przykłady pokazują, że w amoku nie powinno się kupować, ale presja otoczenia jest tak silna, że w większości przypadków ludzie nie potrafią się oprzeć.

 

Żeby nie było - straciłem pieniądze na giełdzie w 1994 i w 2008.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie było - straciłem pieniądze na giełdzie w 1994 i w 2008.

To normalne, że jak się "gra", to można wygrać, ale też można przegrać.

Nienormalne jest natomiast nazywanie kogoś, komu zdarzyła się taka porażka głupcem, idiotą, czy wmawianie mu, że brak mu było rozumu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HenoK , grac w cos mozna jak istnieje mozliwosc wygrania ,a takiej mozliwosci w latach 2006-2008 nie bylo ,a zeby sie o tym przekonac wystarczylo sprawdzic wieloletni kurs franka do innych walut ,albo porownac ceny metra nieruchmosci ,aby przekonac sie ,iz metr najbardziej syfistej deweloprki PL kosztuje 4-5 razy wiecej niz metr willi z basenem w USA ,do tego wypoasarzonej w sprzet AGD i meble warte kilkadzisiat tys . $,wiec swiadczylo to jasno o tym ,iz mamy stycznosc z gorka cenowa .Ciezko mi wiec nazwac ludzi ktorzy zdecydowali sie zadluzyc czesto na cale zycie lub nawet na przyszle pokolenia i nie poswiecili nawet kilku minut ,aby sprawdzic te rzeczy innym slowem niz glupcami i leniami.Dla mnie jest to po prostu zachowanie iracjonalne ,tak samo jak kupowanie cukru po 5 zlotych pare lat temu na zapas przez ludzi ktorzy wykrzykiwali podobne farmazony jak frankowcy ,zreszta gdyby bylo to racjonalne zachowanie ,to dzis frankowcy dalej nazywali by innych nieudacznikami zyciowymi i puszyli na forach jak to mialo miejsce 6-8 lat temu ,a nie jęczeli ,ze ich ktos oszukal .Zgubila was po prostu chciwosc i wydumana mozliwosc zarobienia na nieruchmosciach majacych wiecznie na wartosci zyskiwac na wartosci i brak znajmosci podstawowych aksjomatow ekonomicznych, takich jak to ,ze nie inwestuje sie na gorce i ze kredyt mozna brac tylko i wylacznie w walucie ktora moze sie oslabic ,a frank ktory w ciagu ostanich kilkadziesieciu lat umocnil sie w stosunku do $ o prawie 400% na pewno nie jest taka waluta .Argumenty frankowcow ,ze w momencie brania kredytu mieli nizsza rate ,lub ,ze zacigajac kredyt frankowy mogli sie wiecej zadluzyc uwazam za zenujace i nienormalne ,bo normalny czlowiek nie zadluza sie na tyle ile moze tylko ,na tyle ile mu sie to oplaca ,a wysokosc raty w momencie zaciagnia kredytu ma najmniejsza waznosc, bo liczy sie calkowity koszt splaty kredytu. Edytowane przez gumis107
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gumis107 tak się zastanawiam skąd piszesz? Bo z Twoją wiedzą to powinineś z prywatnego jachtu w pięknej lagunie przy własnej wyspie na Karaibach z drinkiem z parasolką w ręku.

Widzę, że jesteś strasznie z siebie dumny i jak to jest zajefajnie tak po prostu po polsku dokopać leżącemu. Typowe "polactwo".

Mam kredyt hipoteczny o dziwo w złotówkach ale naprawdę nie cieszę się z nieszczęścia tysięcy zrobionych na szaro kredytowców.

Wielu ludzi, którzy wzięli kredyt we frankach brało go po wizycie u doradcy kredytowego. Nie znali się na tym więc zaufali ludziom, którzy w tym siedzą. Oni też są idiotami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...