Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Obecne widmo kryzysu a budowanie?


adanielak1

Recommended Posts

stasiek napisał:

Twierdzenie, że ludzie są winni bo brali kredyty jest po prostu śmieszne.

Może w przypadku ludzi śmieszność takiego stwierdzenia nie jest dla Ciebie tak widoczna więc przenieść przykład na firmy. Wyobraź sobie dwie firmy, które się równo podzieliły rynkiem, produkują podobny produkt, startowały z tym samym kapitałem, zarabiają mniej więcej tyle samo. Powiedzmy że kredyty wogóle nie są dostępne te firmy inwestują w rozwój z tego co zarobią. I teraz wyboraż sobie, że na rynku pojawiąją się kredyty dla firm. Jedna z tych firm bierze kredyt i inwestując w badania wymyśla technologię która powoduje ze produkt jest tańszy dwukrotnie. Albo jest dwukrotnie lepszy za tą samą cenę. I po pewnym czasie wygryza tamtą firmę, która nie chciała brać kredytu.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mylisz konsumpcję z inwestycją.Co innego brać "kredyt" na rozwój firmy(która z założenia ma przynosić dochód) i co innego brać kredyt na poprawę komfortu życia (konsumpcja).Niestety realia są inne,nie każdego stać na komfort.A przeświadczenie,że mi się należy jest po prostu błędne.

 

System finansowy w którym zyjemy jest tak skonstruowany że opiera się na kredycie i na inflacji. A podaż kredytu jest ręcznie sterowana i nie ma tu żadnego wolnego rynku w tym temacie. To centralny bank ustala stopy kredytowe i to rządy i państwa sterują dostępnością kredytu na różne sposoby. I przez kilkadziesiąt lat sterowali w sposób bardziej rozsądny przez co zbudowali wrażenie dla ludzi że kredyt hipoteczny to jest bezpieczna forma pozyskania kapitału. I była. A ostatnimi laty to banki i rządy poluzowały politkę kredytową i zachęcały do brania kredytów nawet najbiedniejszych.

 

Tu się z Tobą zgadzam na 1000%.

 

Osobiście uważam, że w tak skonstruowanym świecie przeciętny człowiek jest niejako "zmuszany" do życia na kredyt

 

A tu nie...Powtarzam,nic nikomu się nie należy.Żeby mieć trzeba zarobić.

 

Przez dostępność kredytu rzeczy które są fundamentalne dla życia człowieka stały się jeszcze droższe wskutek czego musi on się zadłużać aby je nabyć

 

I tu też się z Tobą zgadzam.Właśnie o to w tym wszystkim chodzi-zrobienie z ludzi niewolników(cel illuminatów...he he ?)

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 136
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Mylisz konsumpcję z inwestycją.Co innego brać "kredyt" na rozwój firmy(która z założenia ma przynosić dochód) i co innego brać kredyt na poprawę komfortu życia (konsumpcja).Niestety realia są inne,nie każdego stać na komfort.A przeświadczenie,że mi się należy jest po prostu błędne.

 

 

Nie mylę. Napisałem o fundamentalny rzeczach dla człowieka. Edukacja i dom to inwestycje. A to się aktualnie odbywa w USA na kredyt.

 

Samochód, plazma, wycieczka to konsumpcja. Tu się zgadzam. I być może problemy zaczęły się kiedy na szeroką skalę zaczęła się konsumpcja na kredyt.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu też się z Tobą zgadzam.Właśnie o to w tym wszystkim chodzi-zrobienie z ludzi niewolników(cel illuminatów...he he ?)

To jeszcze powiedz, komu o to chodzi. Cyklistom?

No powiedz. Proszę 8)

 

No cóż prawo do emisji pieniądza daje prawdziwą włądzę. I jest wielu chętnych na nią. A każda próba przełamania monopolu jest tłumiona. Poczytaj np. o Executive Order 11110 http://dwagrosze.blogspot.com/2008/06/executive-order-11110.html

 

Zresztą na skalę marko np. IMF działa w taki sposób aby uzależnić kraj od kredytu. Mechanizm wejścia do strefy Euro to też podobny mechanizm. Bardzo sprytnie skonstruowany.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mylisz konsumpcję z inwestycją.Co innego brać "kredyt" na rozwój firmy(która z założenia ma przynosić dochód) i co innego brać kredyt na poprawę komfortu życia (konsumpcja).Niestety realia są inne,nie każdego stać na komfort.A przeświadczenie,że mi się należy jest po prostu błędne.

 

O, to, to. Powinni to wydrukować wielkimi literami, uczyć tego w szkole i wywiesić w każdym banku ku przestrodze potencjalnym kredytobiorcom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edukacja i dom to inwestycje.

 

Edukacja, jeśli sensowna - tak. Dom - jeśli do mieszkania dla siebie - to nigdy nie jest inwestycja (aktywa), tylko konsumpcja (pasywa). Dom na wynajem, siedzibę firmy, fabrykę, sklep - co innego. Ale dom do mieszkania to zawsze konsumpcja.

 

Jeśli chodzi o dom to zgadzam się z crashproof .Mam natomiast wątpliwości co do edukacja-inwestycja.Dla mnie to pomoc w osiągnięciu celu,bez którego można się tez obejść.Mam na myśli edukację wyższą,bo edukacja podstawowa,obowiązkowa ,jest nazwijmy umownie "sponsorowana".Reasumując rozwijanie siebie to pomoc nie inwestycja i nie jest powiedziane,że w przyszłości będzie dane z tego skorzystać.Ale może się mylę i źle to spostrzegam?

 

Jeśli chodzi o oszczędzanie-inflacja to masz rację,że oszczędność-świnka skarbonka,to nie oszczędność,to papier tracący na wartości przez ciągłe drukowanie "pustych" pieniędzy.Ale tylko w obecnym systemie monetarnym.

Zgadzam się z wypowiedzią crashproof

Oszczędzanie NIGDY nie jest głupotą.

Można też zainwestować w pasywo,które raczej zależne to jest od popytu i podaży,a poziom podaży jak i popytu nie zależy tylko od ceny towaru.(jeśli uważasz,że nie mam racji to mogę przedstawić Tobie determinaty).Zresztą nie należy definiować oszczędności tylko jako "odkładanie w skarpetę",myślę że trafniejsze jest oszczędzanie przez nie wydawanie pieniędzy na"zbytek",a na najpotrzebniejsze rzeczy,aby chęć nabycia towaru była poparta posiadanym ekwiwalentem,a nie pragnieniem nabycia określonego dobra nie poparty możliwościami dochodowymi.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edukacja i dom to inwestycje.

 

Edukacja, jeśli sensowna - tak. Dom - jeśli do mieszkania dla siebie - to nigdy nie jest inwestycja (aktywa), tylko konsumpcja (pasywa). Dom na wynajem, siedzibę firmy, fabrykę, sklep - co innego. Ale dom do mieszkania to zawsze konsumpcja.

 

Jeśli chodzi o dom to zgadzam się z crashproof .Mam natomiast wątpliwości co do edukacja-inwestycja.Dla mnie to pomoc w osiągnięciu celu,bez którego można się tez obejść.Mam na myśli edukację wyższą,bo edukacja podstawowa,obowiązkowa ,jest nazwijmy umownie "sponsorowana".Reasumując rozwijanie siebie to pomoc nie inwestycja i nie jest powiedziane,że w przyszłości będzie dane z tego skorzystać.Ale może się mylę i źle to spostrzegam?

 

Pozdrawiam.

 

Moim zdaniem edukacja to inwestycja. I tak należy na nią patrzeć. Oczywiście dobrze jeśli uczysz się kierunku który cię pasjonuje bo wtedy jesteś wstanie osiągnąć wyżyny w danym zawodzie.

 

Problem bezrobocia po szkołach wyższych m.in. innymi jest związany z tym że ludzie nie patrzą na edukację jak na inwestycję w siebie i wybierają durne kierunki tylko po to żeby studiować.

 

Co do domu to nie zgadzam się. Nawet pierwszy dom, mieszkanie to inwestycja. Być może zyski z realizacji tej inwestycji nie będą realizowane przez Ciebie, ale już przez Twoje dzieci lub wnuki mogą być zrealizowane.

Bo już będą miał pierwsze lokum na start co im zupełnie zmienia perspektywę.

Są też sytuacje kiedy zyski z tej inwestycji realizujesz tez w swoim zyciu. I na forum mamy tego przykłady bo są ludzie którzy np. kupili mieszkanie 5 lat temu (jako swoje jedyne - więc wg. Ciebie nie inwestycja) Teraz sprzedali i są w wynajmowanym mieszkaniu lub użyczonym przez rodzinę i budują domy na które nie muszą brać kredytów albo niewielkie. Więc jak najbardziej inwestycja.

 

Jak się uprzeć to i samochód może być inwestycją :) Np. jakieś Gran Torino z 1968 jest chyba teraz z 10 razy droższe :)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli popatrzeć na dłuższy okres czasu to nieruchomości dają zawsze zysk (niewielki bo tak naprawdę trochę powyżej inflacji). Podobnie jest z inwestowaniem na giełdzie. Tylko pokaż mi takiego twardego co systematycznie kupuje akcje i trzyma pięćdziesiąt lat. Nieruchomości prędzej.

 

 

Profil współczesnego konsumenta :) :

 

http://www.youtube.com/watch?v=h6WZ7Nta1dQ

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edukacja i dom to inwestycje.

 

Edukacja, jeśli sensowna - tak. Dom - jeśli do mieszkania dla siebie - to nigdy nie jest inwestycja (aktywa), tylko konsumpcja (pasywa). Dom na wynajem, siedzibę firmy, fabrykę, sklep - co innego. Ale dom do mieszkania to zawsze konsumpcja.

 

Jeśli chodzi o dom to zgadzam się z crashproof .Mam natomiast wątpliwości co do edukacja-inwestycja.Dla mnie to pomoc w osiągnięciu celu,bez którego można się tez obejść.Mam na myśli edukację wyższą,bo edukacja podstawowa,obowiązkowa ,jest nazwijmy umownie "sponsorowana".Reasumując rozwijanie siebie to pomoc nie inwestycja i nie jest powiedziane,że w przyszłości będzie dane z tego skorzystać.Ale może się mylę i źle to spostrzegam?

 

Pozdrawiam.

 

Moim zdaniem edukacja to inwestycja. I tak należy na nią patrzeć. Oczywiście dobrze jeśli uczysz się kierunku który cię pasjonuje bo wtedy jesteś wstanie osiągnąć wyżyny w danym zawodzie.

 

Problem bezrobocia po szkołach wyższych m.in. innymi jest związany z tym że ludzie nie patrzą na edukację jak na inwestycję w siebie i wybierają durne kierunki tylko po to żeby studiować.

 

Co do domu to nie zgadzam się. Nawet pierwszy dom, mieszkanie to inwestycja. Być może zyski z realizacji tej inwestycji nie będą realizowane przez Ciebie, ale już przez Twoje dzieci lub wnuki mogą być zrealizowane.

Bo już będą miał pierwsze lokum na start co im zupełnie zmienia perspektywę.

Są też sytuacje kiedy zyski z tej inwestycji realizujesz tez w swoim zyciu. I na forum mamy tego przykłady bo są ludzie którzy np. kupili mieszkanie 5 lat temu (jako swoje jedyne - więc wg. Ciebie nie inwestycja) Teraz sprzedali i są w wynajmowanym mieszkaniu lub użyczonym przez rodzinę i budują domy na które nie muszą brać kredytów albo niewielkie. Więc jak najbardziej inwestycja.

 

Jak się uprzeć to i samochód może być inwestycją :) Np. jakieś Gran Torino z 1968 jest chyba teraz z 10 razy droższe :)

 

Pozdrawiam

 

 

Wszystko może być inwestycją, ale formalnie patrząc dom to nie jest inwestycja. Jeśli ktoś kupuje mieszkanie, a potem sprzedaje aby budować dom to rzeczywiście jest to inwestycja (a raczej może być), ale nie kupuje tego mieszkania dla siebie. Nawet jeśli tak myślał na początku. Mieszasz pojęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom to jest inwestycja. Chyba że uważasz że redakcja Muratora natrząsa się z Ciebie pisząc co miesiąc o budujących per Inwestorzy.

 

Można ewentualnie spierać czy pierwszy dom to taka "inwestycja" w pojęciu potocznym o jakim prawdopodobnie myślisz i to raczej ty mieszasz pojęcia (a także crashproof). To że Ci stosunkowo trudno zrealizować zyski/straty z inwestycji bo w niej mieszkasz nie zmienia postaci rzeczy.

 

Za wikipedia:

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Inwestycja

 

 

(...)

 

Inwestycja to nakład gospodarczy na tworzenie lub zwiększanie majątku trwałego.

 

(...)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do domu to nie zgadzam się. Nawet pierwszy dom, mieszkanie to inwestycja.
co do tego to dopisałam up do poprzedniego mojego posta,ale tylko przy założeniu,że w przyszłości sprzeda się z zyskiem.

 

He, he do tego żeby coś było inwestycją zysk nie jest wymagany :). Może też być strata.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do domu to nie zgadzam się. Nawet pierwszy dom, mieszkanie to inwestycja.
co do tego to dopisałam up do poprzedniego mojego posta,ale tylko przy założeniu,że w przyszłości sprzeda się z zyskiem.

 

He, he do tego żeby coś było inwestycją zysk nie jest wymagany :). Może też być strata.

 

Pozdrawiam

 

He,he inwestycja jest po to by w przyszłości profity były(a sam brak straty, to zysk i nie-zysk,zależy jak na to patrzeć). :D

P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom to jest inwestycja. Chyba że uważasz że redakcja Muratora natrząsa się z Ciebie pisząc co miesiąc o budujących per Inwestorzy.

 

Można ewentualnie spierać czy pierwszy dom to taka "inwestycja" w pojęciu potocznym o jakim prawdopodobnie myślisz i to raczej ty mieszasz pojęcia (a także crashproof). To że Ci stosunkowo trudno zrealizować zyski/straty z inwestycji bo w niej mieszkasz nie zmienia postaci rzeczy.

 

Za wikipedia:

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Inwestycja

 

 

(...)

 

 

 

Inwestycja to nakład gospodarczy na tworzenie lub zwiększanie majątku trwałego.

 

(...)

 

Pozdrawiam

 

 

 

Nie jestem jednak ekonomistą. Możesz wytłumaczyć mi co to jest "nakład gospodarczy"? Bo pozostałe definicje z zacytowanej wikipedii tłumaczą dlaczego dom nie jest inwestycją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze, że zainwestowałem wczoraj w bochenek chleba i 10 bułek. :)

 

Na poważnie to nikt na tym forum nie pisał o budowie, czy zakupie mieszkania jako inwestycji w sensie wydatku tylko jako wydatku, który ma przynieść zysk. I wtym sensie nie jest to inwestycja dla mnie poza wymienionymi wcześniej przykładami.

Podpieranie się wikipedią jest fajną sprawą. Równie dobrze można się podpierać wszelkimi źródłami. Np. http://www.bankier.pl/wiadomosc/Nowa-definicja-inwestycji-1784312.html

 

"inwestycją będziemy nazywać aktywa posiadane w celu osiągnięcia korzyści ekonomicznych"

 

 

Lub inna

 

http://www.sciaga.pl/tekst/13162-14-rola_inwestycji_kapitalowej_w_finansowaniu_dzialalnosci_firmy

 

"Inwestycje – inwestowanie jest różnie definiowane zarówno w literaturze jak i praktyce gospodarczej. Zwraca się uwagę na dwa podejścia do inwestycji, mianowicie:

– od strony pieniądza (znaczenie monetarne), a więc wydatkowania środków finansowych na obiekty materialne i niematerialne raz

– od stront rzeczowej, tj. zapewnienia przyrostu i odtworzenia kapitału rzeczowego i obrotowego, a więc tworzenia majątku w wyniku realizacji procesu inwestycyjnego"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I na forum mamy tego przykłady bo są ludzie którzy np. kupili mieszkanie 5 lat temu (jako swoje jedyne - więc wg. Ciebie nie inwestycja) Teraz sprzedali i są w wynajmowanym mieszkaniu lub użyczonym przez rodzinę i budują domy na które nie muszą brać kredytów albo niewielkie. Więc jak najbardziej inwestycja.

 

Zdaje się, że nie rozróżniasz spekulacji od inwestycji.

 

Spekulacja to ładowanie kapitału w coś (z reguły w pasywa) z nadzieją na aprecjację tego czegoś i realizację zysku przez sprzedaż.

 

Inwestycja to ładowanie kapitału w coś (koniecznie aktywa), co daje "naturalną" możliwość pomnażania bogactwa, a więc: maszyny, ziemia rolna, papiery wartościowe wypłacające dywidendę czy odsetki itp.

 

Jak się uprzeć to i samochód może być inwestycją :) Np. jakieś Gran Torino z 1968 jest chyba teraz z 10 razy droższe :)

 

Wbrew pozorom to też jest spekulacja, tylko taka, która akurat w 90, moze 95% czasu wychodzi, bo ludzki instynkt gromadzenia antyków jest trudno zaburzyć. Ale ciągle jest to spekulacja, bo kupno egzemplarza muzealnego daje Ci zysk TYLKO I WYŁĄCZNIE wtedy, gdy znajdziesz kogoś, kto go odkupi od Ciebie jeszcze drożej. Co nie zawsze działa - w recesjach często numizmatyka i kolekcjonerstwo to bardzo kiepskie "inwestycje" (spekulacje).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli popatrzeć na dłuższy okres czasu to nieruchomości dają zawsze zysk (niewielki bo tak naprawdę trochę powyżej inflacji). Podobnie jest z inwestowaniem na giełdzie. Tylko pokaż mi takiego twardego co systematycznie kupuje akcje i trzyma pięćdziesiąt lat. Nieruchomości prędzej.

 

Inwestor giełdowy ma szansę na zysk z zupełnie innego powodu, niż inwestor w nieruchomości. Spółka giełdowa jest kombajnem do zarabiania pieniędzy, i ma szanse - na przestrzeni lat - rozwinąć się i wzmocnić swój przepływ pieniężny.

 

Czego nie można powiedzieć o nieruchomości.

 

A teza o tym, że nieruchomości drożeją szybciej, niż inflacja, jest nieprawdziwa. Jeśli twierdzisz inaczej - przedstaw dane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://pl.wikipedia.org/wiki/Inwestycja

 

 

(...)

 

Inwestycja to nakład gospodarczy na tworzenie lub zwiększanie majątku trwałego.

 

(...)

 

To bardzo ogólna definicja, która do jednego worka wrzuca prawdziwe inwestycje i spekulacje. Nie będę się więcej rozpisywał, polecam za to "Security analysis" Grahama i Dodda.

 

Poza tym kupno domu nie jest inwestycją nawet według powyższej definicji, natomiast byłoby nią np. rozbudowanie czy wyremontowanie domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...