Renia 11.11.2008 21:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2008 i co wyszło mieszkanie na wsi .........bokiem........kilkakrotnie pisałam na forum o tym że budowa domu i mieszkanie po za miastem to nie dla mnie.......a teraz do tych głosów dołączyła się córka ----1 klasa gimnazjum ...........jednak dom powinni budować emeryci.............. Niekoniecznie emeryci, po prostu trzeba budowac w innym miejscu. Jak ja szukałam działki mój syn był w gimnazjum, obaj z mężem stwierdzili, że na wsi absolutnie nie będa mieszkać. Nie nalegałam, zaakceptowałam, kupiłam droższą w mieście. Cena była dwukrotnie wyższa ! Koszt codziennych dojazdow ze wsi do miasta przez wiele lat przez wszystkie osoby byłby większy od różnicy w cenie działki. Teraz wszyscy jesteśmy zadowoleni, bo lokalizacja jest super - prawie tak jak na wsi (zieleń, cisza) a do centrum parę przystanków. Albo sprzedacie dom i kupicie inny - w dobrej lokalizacji, albo przeczekasz 5 lat i problem sie rozwiąze.... mała pójdzie na studia i nie wróci Niekoniecznie musisz wracac do blokowiska, daj ogloszenie, próbuj działać, możę ktos bedzie chciał zamienic sie szeregówką lub domem w miescie ? Niektórzy tęsknia za wsią - odwrotnie, może masz szansę na korzystną zamianę. A tak w ogóle, to jak zyją wszystkie dzieci na wsiach ? Jakos żyją, ucza się, dojeżdżają do szkół w mieście, na studia i nie widzą w tym problemu. Może po prostu przeczekać i nie tragizować ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 11.11.2008 21:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2008 ciekawe, po co wam to miasto ja mieszkam w mieście i co? to tzw teatru chadzam raz na ileś.. .do kina wcale, bo nie lubię. Przyjaciele przyjeżdzają i przyjechali by nawet te 20 km. Życie tak pędzi, że moim marzeniem jest wrócić po przcy i choćby poczytać książke a i to rzadko, bo ciągle jest coś do zrobienia. Plusem są markety, a i tak jadę do najbliższego z pracy. Co mi daje miasto? Hałas. No, szybciej jestem w domu po pracy, choć jakbym mieszkała po drugiej stronie Łodzi, to czasem na wieś łatwiej dojechać, niż przebić się przez centrum. Córka boleje nad przeprowadzką, ale tu nie ma nic do rzeczy lokalizacja - po prostu zostawiła w starej szkole przyjaciółkę i tyle. Od czasu do czasu jednak się odwiedzają i i tak trzeba którąś dowieżć, miasto nie miasto - sama jeszcze nie pojedzie. Jak będzie starsza, też nie mam ochoty żeby się szwędała po centrach handlowych, jak to robi wiele dziewczyn nastoletnich. Jednym słowem nie widzę zysku z mieszkania w mieście. A moja mama ma same zyski z mieszkania na wsi - mięsko odłożone w sklepie, leki znajoma pani z apteki doniesie do domu "po drodze", wszyscy znani, wszystko swojskie... W mojej dzielnicy znam ze 4 osoby i to tylko potomków "starych" mieszkańców, jak ja. Reszta żyje zabarykadowana w domach z płotami z dech... l miasto to dla mnie nie tęsknota z a zgiełkiem, wrzawą , teatrem , kinem czy bliskością marketów.......to wygoda, wszędzie dojdę na piechotę, córka dojdzie sama do szkoły, na zajęcia pozalekcyjne , nikt mi nie wmówi , że jeżdżenie kilka razy dziennie do szkoły, ze szkoły, na angielski, tańców itd jest przyjemne, ja pracuje do 18 w domu jestem przed siódmą, mojego ogrodu w miesiącach od listopada do kwietnia nie widuję bo ciemno zero połączenia autobusowego wiec sama nigdzie nie pojedzie, piszesz , że Twoja mama jest szczęśliwa, tak zgadzam sie z tym bo ma czas na to żeby sie cieszyc domem i mieszkaniem w nim, jest w stanie korzystać z całego dobrodziejstwa jakie daje dom i jego otoczenie........ i wiem jedno, że jak znajdzie się kupiec na mój dom to go sprzedam i kupię inny ale w mieście..... a na emeryturze przeniosę się na wieś, będę uprawiała ogródek i czekała na wnuki .... ktoś pyta dlaczego się wyprowadziłam z miasta na wieś..........bo to była świetna okazja na lokatę kapitału.........tanio wybudowałam dom--- dzisiaj sprzedając mogę na nim porządnie zarobić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 12.11.2008 04:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2008 ... kilkakrotnie pisałam na forum o tym że budowa domu i mieszkanie po za miastem to nie dla mnie......... no cóż, ja zapamiętałem cos innego z Twoich wypowiedzi...Do postu zosi z waw-y. Wydaje mi sie że Twoja wypowiedź dotyczy tylko ludzi mieszkających w dużych miastach. W mniejszych miasteczkach czy miastach dojazd "na wieś" to około 10 km. Tym bardziej że wieś powoli zaciera granicę z miastem. Ja świadomie wybrałam "przedmieścia" wsi. Mam ciszę ,spokój, piękne widoki , las i dobry dojazd asfaltową drogą. A moja córka ma klikunastu znajomych mieszkających w pobliżu. Do szkoły i do pracy codziennie dojeżdżamy do miasta. Popołudnowe zajęcia ( angielski, basen , karate itp.) są tak organizowane, żeby przynajmniej kilkoro dzieci jechało w tym samym czasie . A tak dobrze się słada że 6 -oro z nich chodzi do jednej szkoły ,więc są ustalane dyżury na ich odwożenie i przywożenie. Przy dobrej organizacji mieszkanie na wsi nie stanowi żadnego problemu, a korzyści chyba o wiele większe. Ale jest to moje zdanie. Paty. http://forum.muratordom.pl/posting.php?mode=quote&p=261752 temat "miasto czy wieś ?" lecz znów - na wsi powiadają, ze tylko krowy nie zmieniają poglądów ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 12.11.2008 07:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2008 ... kilkakrotnie pisałam na forum o tym że budowa domu i mieszkanie po za miastem to nie dla mnie......... no cóż, ja zapamiętałem cos innego z Twoich wypowiedzi...Do postu zosi z waw-y. Wydaje mi sie że Twoja wypowiedź dotyczy tylko ludzi mieszkających w dużych miastach. W mniejszych miasteczkach czy miastach dojazd "na wieś" to około 10 km. Tym bardziej że wieś powoli zaciera granicę z miastem. Ja świadomie wybrałam "przedmieścia" wsi. Mam ciszę ,spokój, piękne widoki , las i dobry dojazd asfaltową drogą. A moja córka ma klikunastu znajomych mieszkających w pobliżu. Do szkoły i do pracy codziennie dojeżdżamy do miasta. Popołudnowe zajęcia ( angielski, basen , karate itp.) są tak organizowane, żeby przynajmniej kilkoro dzieci jechało w tym samym czasie . A tak dobrze się słada że 6 -oro z nich chodzi do jednej szkoły ,więc są ustalane dyżury na ich odwożenie i przywożenie. Przy dobrej organizacji mieszkanie na wsi nie stanowi żadnego problemu, a korzyści chyba o wiele większe. Ale jest to moje zdanie. Paty. http://forum.muratordom.pl/posting.php?mode=quote&p=261752 temat "miasto czy wieś ?" lecz znów - na wsi powiadają, ze tylko krowy nie zmieniają poglądów ... brzoza ale zauważ , że wypowiedź jest z 2004 roku, 4 lata mogą diametralnie zmienić pogląd ....początki wszędzie są świetne,4 lata doświadczeń życia na wsi, raczej dziwne by było że po dwóch miesiącach stwierdzam że wieś to nie dla mnie , ale po 4 latach zdanie chyba można zmienić.... czas leci, dzieci poszły do innych szkól, gimnazja, licea, zmieniło się towarzystwo, już nie ma wspólnej szkoły, wspólnych zajęć ,znajomym pozmieniały sie przez ten czas wykonywane prace - zawody , 4 lata to kupa czasu, to co na początku było ogromnym atutem, las, cisza, widoki, przegrało z codziennością życia, te wszytskie atuty owszem są ale gdzieś obok mnie, w pędzie codzienności nawet ich czasami nie zauważam.............. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aggi 12.11.2008 10:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2008 Paty opowiedziałaś o swoich wątpliwościach, zadałaś sobie pytania, udzieliłaś sobie odpowiedzi .... Sprzedaj ten dom z zyskiem, kup segment koło przystanku i be happy! Cze! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dropsiak 12.11.2008 12:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2008 Otóż to.Jednocześnie kolejny dowód, ze lokalizację domu trzeba wybierać z rozmysłem i po rozważeniu wszystkich za i przeciw. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Altaries 12.11.2008 14:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2008 brak autobusów, busów, pekaesów to jest twoj prawdziwy problem, nie dylemat miasto vs. wies. logistyka, logistyka lub tez location, location jak kto woli. taki sam blad mozna popelnic w miescie; nieraz gorszy jest dojazd z osiedla niz podmiejskiej wsi/sypialni. wszyscy nie moga mieszkac w centrum... to co na początku było ogromnym atutem, las, cisza, widoki, przegrało z codziennością życia, te wszytskie atuty owszem są ale gdzieś obok mnie, w pędzie codzienności nawet ich czasami nie zauważam.............. ped codziennosci zabierze nas wczesniej czy pozniej do trumny, po co jeszcze przyspieszac ten proces? moze czas przewartosciowac swoje zycie i powrocic do korzeni: jesli las, cisza, widoki przegrywaja z owa codziennoscia, tym gorzej dla codziennosci. oczywiscie to moje prywatne zdanie rozwiazanie: 1.przeniesc sie do miasta (...) lub do pobliskiej wsi z dobrze rozwinietym transportem publicznym 2.przetrawic problem 'codziennosci'... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AmberWind 12.11.2008 15:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2008 ale zauważ , że wypowiedź jest z 2004 roku, 4 lata mogą diametralnie zmienić pogląd ....początki wszędzie są świetne,4 lata doświadczeń życia na wsi, raczej dziwne by było że po dwóch miesiącach stwierdzam że wieś to nie dla mnie , ale po 4 latach zdanie chyba można zmienić.... nam wystarczyly trzy, moze cztery miesiace aby podjac decyzje odwrotu Siedem miesiecy od przeprowadzki zaczynalam adaptowac nowe mieszkanie w miescie. Po miesiacu szczesliwie sie przeprowadzilismy. Wies, czy przedmiescia (jak zwal, tak zwal) sa nie dla nas. Jednych kreci cisza, spokoj i odosobnienie, innych zarcie na telefon dostepne nawet o polnocy, dobrze zaopatrzone delikatesy na wyciagniecie reki, pralnia za rogiem, apteka w obrebie osiedla i basen na parterze budynku Wraz z przeprowadzka skonczyly sie uciazliwe dojazdy (dzienna strata czasu stania w korkach to co najmniej 1,5 godziny) i ewentualne kosztowne powroty taksowkami z imprez u znajomych w centrum. Skonczylo sie stanie w korkach, aby dojechac rano do centrum, a wieczorem wydostac sie na peryferie Skonczyla sie cala masa obowiazkow, ktore przybywaja wraz z posiadaniem domu i dzialki ... Pewnie wiecie o czym pisze Faaajnie jest. Nie mniej te pare miesiecy mieszkania na wsi bylo nam bardzo, bardzo potrzebne. Teraz dokladnie wiemy czego chcemy i wiemy tez do czego absolutnie nigdy nie wrocimy. Paty, nie wiem nad czym sie jeszcze zastanawiasz Jesli pewna jestes swoich preferencji to zacznij dzialac. Nie ma chyba nic gorszego, niz zycie w zawieszeniu pomiedzy faktycznymi potrzebami a zgrzytajaca rzeczywistoscia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
drugi_etap 12.12.2008 08:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2008 Decyzja jest ciężka, ale na pewno warto się zastanowić. Sam kilka lat dojeżdżałem z podwarszawskiej miejscowości do Warszawy. Problem zaczął się pojawiać jak syn zaczął chodzić do szkoły w Warszawie. Pobudka o 6:20, do samochodu już o 7:10, spanie w samochodzie. Droga powrotna też kilkadziesiąt minut w korkach. Po kilku miesiącach dałem sobie spokój, jesteśmy znowu w Warszawie. Teraz pobudka o 7:20, do szkoły dziesięć minut. To są wymierne korzyści z lokalizacji – czas. Każdy przypadek jest jednak inny i należy rozważyć go indywidualnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 23.12.2008 09:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Grudnia 2008 i co wyszło mieszkanie na wsi .........bokiem........kilkakrotnie pisałam na forum o tym że budowa domu i mieszkanie po za miastem to nie dla mnie.......a teraz do tych głosów dołączyła się córka ----1 klasa gimnazjum----nie może samodzielnie dojechać do miasta ---brak autobusów, busów, pekaesów.......nowe towarzystwo, koleżanki, wyjścia do kina , czy normalne popołudniowe spotkania.....jeszcze w weekendy jesteśmy ja w stanie dowozić do miasta ale na tygodniu to bardzo trudne..............jak są małe dzieci nie bierze się tego zupełnie pod uwagę, potem jest coraz trudniej ...........jednak dom powinni budować emeryci.............. dlatego my sie budujemy dosłownie 3 km poza miastem, ale już na wsi komunikacja jest bezproblemowa - jak coś są dziadkowie w mieście chętnie przenocują wnuka koledzy ze szkoły będą w tej samej wsi, a kwestia gimnazjum - będziemy sie martwić za kilka lat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mayland 23.12.2008 12:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Grudnia 2008 My mamy 15km do miasta. Jest autobus, busy i linia miejska. Mamy samochody.Córka w I gimnazjum w mieście. Nie chciała w pobliskiej szkole. Jej wybór. Po przeprowadzce nie mogła sie odnaleść. Ale powodem nie była lokalizacja a... brak swogo miejsca. Miała niewykończony pokój, żyliśmy w paczkach. Po umeblowaniu i ogarnieciu Jej pokoju zaczęło wszystko sie układać. Poznała nowych znajomych i to wiecej niz miała w mieście. Blisko siebie meiszkają, odwiedzaja sie po kilka razy dziennie. Widzę, ze tu "odżyła". Chce do miasta? Nie ma problemu. Wsiada w autobus czy bus i ma kino, kolegów ze szkoły, zakupy itp. Nie jeździ zbyt często wiec jak pojadę raz na jakis czas po nią to nic mi się nie stanie. Problemem w naszym przypadku nie była lokalizacja. Córka nie czuła, ze nowy dom to Jej miejsce, azyl. Teraz to docenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
BK 23.12.2008 14:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Grudnia 2008 Wszystko jest rzeczą względną.U mnie na wsi jest wszystko - szkoła, sklep do 23, wszystko. Ale ...niestety wiejski mental u ludzi, i jak byłam zachwycona szkołą tak teraz po 4 latach zaczynam szeroko otwierać oczy ze zdumienia - mental niektórych na pozór wykształconych osób jest niewiarygodny.Wiocha to wiocha i najlepiej ją traktować jak sypialnię - mówi to osoba która chciała zaaklimatyzować się w środowisku ... Młodsze dziecko będę dowozić do szkoły do Miasta.W mieście dzieci mają jednak bliżej do kultury, wyjazd do teatru czy na zajęcia na uczelniach dla dzieciaków (dużo uczelni ma takie zajęcia) nie jest problemem. No i mentalność nauczycieli miejskich jest jednak trochę inna ... Być może tylko szkoła w mojej wsi jest taka jaka jest. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 24.12.2008 07:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Grudnia 2008 szkoły są różne tak samo jak i wioski są różne mnie tam nie zależy na wsiąknięciu w klimat wioski praktycznie dnie spędzać się będzie w mieście, bo praca, na razie przedszkole dziecka, jego zajęcia dodatkowe później będzie miał tylko szkołę na wsi, ale na zajęcia i tak będzie dojeżdżał - angielski, karate, basen i tak pomyśleć, ciekawe, jak rozwiążemy te jazdy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dabell 25.12.2008 16:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2008 Mieszkamy prawie rok. Praca we mieście, przedszkole dzieci w mieście. Parę miesięcy temu (kilka po przeprowadzce) zaczeliśmy się zastanawiać i to mocno nad powrotem do miasta. Nie było to spowodowane aktualnymi problemami, ale perspektywą przyszłych... We wrześniu 2009 syn idzie do szkoły, córa dwa lata po nim . I tu zaczyna sie problem - przedszkole czynne do 17.30 a świetlica w szkole (zarówno w mieście jak i na wsi) 16.30 (o tej godzinie nie ma już formalnie nikogo). Teraz mam taką pracę, że zdążyłłabym, ale nie wiem jak długo tam będę pracować . Nie ma pomocy babci lub innych osób z rodziny. Rozwiązanie wymyśliliśmy w ostatnich dniach: nasze mieszkanie (nie sprzedane, mamy kredyt na dom )w pewnej odległości od centrum zamienimy lub sprzedamy i kupimy mniejsze (relacja ceny :60m2 do 35-40m2 w ścisłym centrum) blisko szkoły. Mąż pracuje w ścisłym centrum, przedszkole tez tam jest i szkoła wybrana też. Do tego kilka dobrych gimnazjów i liceów w odległości 2-3 przystanków komunikacji miejskiej. To samo z MDK, szkołami językowymi, zajęciami sportowymi, basenem. Dzięki takiemu rozwiązaniu będziemy w stanie znaleźć osobę do pomocy np. przyprowadzenia ze szkoły w początkowym okresie, a potem dzieci same będą przychodzić i czekać te 2-3 godziny w mieszkaniu. Odrobią lekcje i jak przyjedziemy do domu, to czas będzie na zabawę lub trochę luźniejsze podejście . Daje to nam tez rozwiązanie gdy jedno auto się zepsuje, jest punkt zborny, gdzie spokojnie można na siebie poczekać. Wiem, że to rozwiązanie kosztowne, ale sprawdza się u mojej znajomej . Spróbujemy wdrożyć na początku roku, na razie plany:-)... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Irsu 25.12.2008 21:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Grudnia 2008 A my kochamy nasze miejsce na ziemi wszyscy,ja,maz i dzieci,syn-13 lat,corka-11 lat.Dom budujemy 4 km od miejscowosci w ktorej teraz mieszkamy,gdzie dzieci sie ucza,maja swoich znajomych a maz pracuje(ja musze jeszcze pare km dalej zaginac do pracy).Takze zastanawialismy sie jak rozwiazemy problem szkoly i znajomych dzieci,tam gdzie sie budujemy nie ma wiekszego wysypu ludzi wiec juz od poczatku wiedzielismy ze bedzie taki problem.Oczywiscie na poczatku byla rozmowa z dziecmi,czy akceptuja nasz wybor miejsca przyszlego zamieszkania-las,cisza,spokoj,sasiedzi daleko,potem rozmawialismy jak rozwiazemy problem dojazdow i znajomosci.Dzieci w zupelnosci zaakceptowaly miejsce gdzie bedziemy mieszkac.O dziwo,budowa to jedyne miejsce gdzie sie nie kloca i potrafia znelesc wspolny jezyk.Dzieci sa zupelnie swiadome tego ze bedziemy mieszkac na uboczu,akceptuja to.Nie wiem jak bedzie pozniej ale mysle ze na biezaco beziemy rozwiazywac problemy ktore sie pojawia.Juz teraz staramy sie wdrozyc zasady ktore beda obowiazywaly w przyszlosci.Wiadomo,na codzien nauka i szkola - wiec z mezem decydujemy sie na 2 samochody-pracujemy w roznych godzinach wiec dojazd jest rozny - bedziemy w stanie zawiesc i odwiesc dzieci do szkol.Znajomi-tylko w dni wolne-czyli sobota i niedziela i ew dodatkowe dni.Wtedy dysponujemy czasem wolnym i mozemy albo powiesc dziecko do znajomych albo przywiesc znajomych dziecka do nas.Dzieci juz teraz wiedza ze moga na nas-rodzicow liczyc.Kiedy jedziemy na dzialke zobaczyc jak budowa idzie nie raz zabieramy znajomych dzieci,biegaja wtedy i bawia sie w najlepsze wspominajac ze nie moga sie doczekac kiedy zamieszkamy w naszym domu.Wiem,lata leca,dzieci dorosna i zecha sie spotykac w dyskotekach,kinach,pubach...tez nie widze problemu,jesli trzeba zawioze,jesli trzeba odwioze,jesli trzeba porzycze samochod..jestem dobrej mysli a jak bedzie zobaczymy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 27.12.2008 19:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Grudnia 2008 A my kochamy nasze miejsce na ziemi wszyscy,ja,maz i dzieci,syn-13 lat,corka-11 lat.Dom budujemy 4 km od miejscowosci w ktorej teraz mieszkamy,gdzie dzieci sie ucza,maja swoich znajomych a maz pracuje(ja musze jeszcze pare km dalej zaginac do pracy).Takze zastanawialismy sie jak rozwiazemy problem szkoly i znajomych dzieci,tam gdzie sie budujemy nie ma wiekszego wysypu ludzi wiec juz od poczatku wiedzielismy ze bedzie taki problem.Oczywiscie na poczatku byla rozmowa z dziecmi,czy akceptuja nasz wybor miejsca przyszlego zamieszkania-las,cisza,spokoj,sasiedzi daleko,potem rozmawialismy jak rozwiazemy problem dojazdow i znajomosci.Dzieci w zupelnosci zaakceptowaly miejsce gdzie bedziemy mieszkac.O dziwo,budowa to jedyne miejsce gdzie sie nie kloca i potrafia znelesc wspolny jezyk.Dzieci sa zupelnie swiadome tego ze bedziemy mieszkac na uboczu,akceptuja to.Nie wiem jak bedzie pozniej ale mysle ze na biezaco beziemy rozwiazywac problemy ktore sie pojawia.Juz teraz staramy sie wdrozyc zasady ktore beda obowiazywaly w przyszlosci.Wiadomo,na codzien nauka i szkola - wiec z mezem decydujemy sie na 2 samochody-pracujemy w roznych godzinach wiec dojazd jest rozny - bedziemy w stanie zawiesc i odwiesc dzieci do szkol.Znajomi-tylko w dni wolne-czyli sobota i niedziela i ew dodatkowe dni.Wtedy dysponujemy czasem wolnym i mozemy albo powiesc dziecko do znajomych albo przywiesc znajomych dziecka do nas.Dzieci juz teraz wiedza ze moga na nas-rodzicow liczyc.Kiedy jedziemy na dzialke zobaczyc jak budowa idzie nie raz zabieramy znajomych dzieci,biegaja wtedy i bawia sie w najlepsze wspominajac ze nie moga sie doczekac kiedy zamieszkamy w naszym domu.Wiem,lata leca,dzieci dorosna i zecha sie spotykac w dyskotekach,kinach,pubach...tez nie widze problemu,jesli trzeba zawioze,jesli trzeba odwioze,jesli trzeba porzycze samochod..jestem dobrej mysli a jak bedzie zobaczymy... teoria i kuładanie planu na "sucho trochę jednak różni się od praktyki..............czasami zwyczajnie nie będziesz miała siły żeby po pracy jechać kilka razy do miasta tam i z powrotem--- przywieźć --zawieźć do ścisłego centrum mam od swojego domu trzy kilometry , może cztery , jak wyjdę przed dom to widzę bloki z miasta....... . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 27.12.2008 22:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Grudnia 2008 nie bardzo rozumiem, w czym problemCałe życie mieszkałam w bloku, do centrum miałam z 15 min tramwajem. I aż do pójścia do liceum wszędzie mnie wozili rodzice. Na imprezę i z niej, do koleżanki i na zajęcia. Owszem, miałam znalomych z osiedla, ale ja mieszkałam dość blisko podstawówki. Już moja koleżanka, za ruchliwą ulicą, nie przychodziła do nas po szkole, zostawała na świetlicy. Córka poszla do szkoly niby blisko, ale też "za ulicą" i musiała czekać na odebranie ze szkoły przez nas (lub babcię, jak się udało). Po osiedlu nie biegała, nie te czasy, za dużo łobuzerii i pijaków pod blokiem. Teraz się przeprowadziłam, mieszkam na osiedlu domków 20 min piechotą od byłego bloku. Tak samo wożę ją na zajęcia dodatkowe, tak samo z koleżankami umawia się na sobotę, są przyprowadzane, bądź ona jest "prowadzana", Nie wyobrażam sobie, żeby mając nawet te 15 lat sama szwędała się po galeriach czy marketach. Gdybym mieszkała jeszcze dalej od miasta, nic by to nie zmieniło. Czyli albo mamy wygodnie ale od wczesnych lat życia dziecka odpuszczamy sobie kontolę nad nim i "jakoś to będzie" albo mamy te same problemy niezależnie od miejsca zamieszkania. Powiem więcej, w podmiejscich osiedlach łatwiej się zorganizować według zasady - dziś ja wezmę twoje dziecko a jutro ty moje. W bloku to najczęściej nierealne, sąsiedzi są znacznie bardziej anonimowi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 28.12.2008 08:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2008 Czyli albo mamy wygodnie ale od wczesnych lat życia dziecka odpuszczamy sobie kontolę nad nim i "jakoś to będzie" albo mamy te same problemy niezależnie od miejsca zamieszkania. Powiem więcej, w podmiejscich osiedlach łatwiej się zorganizować według zasady - dziś ja wezmę twoje dziecko a jutro ty moje. W bloku to najczęściej nierealne, sąsiedzi są znacznie bardziej anonimowi. tak, zgadzam się znajomi tak się umawiają z wożeniem synów na angielski do miasta we wtorki wożą znajomi dwóch chłopców a w czwartki rodzice drugiego chłopca a chłopcy w wieku 17 lat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 28.12.2008 11:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2008 CO ZROBIC JAK DZIECKO CHCE DO MIASTA dać mu na bilet. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Irsu 28.12.2008 18:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2008 EZS,zgadzam sie z Toba w zupelnosci,wszystko da sie zorganizowac trzeba tylko chciec i uczyc dzieci i siebie kompromisu,wiadomo nie bede ganiac do mista za kazda zachcianka dzieci,wszystko w ramach rozsadku.Na wsi ludzie sie inaczej organizuja niz w miescie.Nasza rodzina na czele z dziecmi-nie mozemy sie doczekac kiedy zamieszkamy juz u siebie.Jestesmy dobrej mysli. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.