magpie101 28.12.2008 18:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2008 My wyprowadzilismy sie na wies z malego miesteczka, nie jest to co prawda duze miasto ale 14 letni syn zostawil tam kolegow.Do szkoly dojezdza autobusem szkolnym, przed przeprowadzka wstawal o 7.30, a teraz o 6.30.Co do zajec pozalekcyjnych i spotkan z kolegami to na poczatku wozilismy go nawet dwa razy dziennie (autobusu nie ma zadnego, jedynie mozna isc na nogach), byl to dla nas klopot poniewaz mamy nienormowane godziny pracy. Po 2 msc kupilismy mu skuter i syn teraz nie jest juz tak od nas zalezny jak chce jechac. Jak pada lub zima wiadomo, ze musimy go wozic ale jak byly wakacje to mielismy po prostu lzej z tym skuterem, w wakacje to nieraz z 4 razy syn jechal i wracal (na obiad, przebrac sie). I to, ze go nie wozimy tylko jezdzi sam wcale nie oznacza, ze ma wiecej luzu i nie wiemy co robi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magpie101 28.12.2008 18:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2008 Rozwiązanie wymyśliliśmy w ostatnich dniach: nasze mieszkanie (nie sprzedane, mamy kredyt na dom )w pewnej odległości od centrum zamienimy lub sprzedamy i kupimy mniejsze (relacja ceny :60m2 do 35-40m2 w ścisłym centrum) blisko szkoły. Mąż pracuje w ścisłym centrum, przedszkole tez tam jest i szkoła wybrana też. Do tego kilka dobrych gimnazjów i liceów w odległości 2-3 przystanków komunikacji miejskiej. To samo z MDK, szkołami językowymi, zajęciami sportowymi, basenem. Dzięki takiemu rozwiązaniu będziemy w stanie znaleźć osobę do pomocy np. przyprowadzenia ze szkoły w początkowym okresie, a potem dzieci same będą przychodzić i czekać te 2-3 godziny w mieszkaniu. Odrobią lekcje i jak przyjedziemy do domu, to czas będzie na zabawę lub trochę luźniejsze podejście . Daje to nam tez rozwiązanie gdy jedno auto się zepsuje, jest punkt zborny, gdzie spokojnie można na siebie poczekać. Wiem, że to rozwiązanie kosztowne, ale sprawdza się u mojej znajomej . Spróbujemy wdrożyć na początku roku, na razie plany:-)... My mamy mieszkanie w miejscowosci, z ktorej sie wyprowadzilismy, syn ma klucz, jest tam cieplo. Ale wierz mi, ze syn wolalby isc 4 km na nogach niz tam czekac az ktos z nas go odbierze. Owszem korzysta z mieszkania ale tylko jak jest u kolegow i gra w pilke, a musi nagle skorzystac z wc to wtedy ma blisko i idzie do mieszkania, parkuje tez tam skuter i przebiera sie w mieszkaniu (na skuter ubiera wiecej rzeczy) ale czekac jeszcze tam nie czekal, a mieszkamy juz 10 msc. Ogolnie i syn i my jestesmy zadowoleni z przeprowadzki na wiec . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 29.12.2008 07:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2008 CO ZROBIC JAK DZIECKO CHCE DO MIASTA dać mu na bilet. dać to ja mogę nawet na dwa ............ale sobie tylko potrzyma.......... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 29.12.2008 07:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2008 nie bardzo rozumiem, w czym problem Całe życie mieszkałam w bloku, do centrum miałam z 15 min tramwajem. I aż do pójścia do liceum wszędzie mnie wozili rodzice. Na imprezę i z niej, do koleżanki i na zajęcia. Owszem, miałam znalomych z osiedla, ale ja mieszkałam dość blisko podstawówki. Już moja koleżanka, za ruchliwą ulicą, nie przychodziła do nas po szkole, zostawała na świetlicy. Córka poszla do szkoly niby blisko, ale też "za ulicą" i musiała czekać na odebranie ze szkoły przez nas (lub babcię, jak się udało). Po osiedlu nie biegała, nie te czasy, za dużo łobuzerii i pijaków pod blokiem. Teraz się przeprowadziłam, mieszkam na osiedlu domków 20 min piechotą od byłego bloku. Tak samo wożę ją na zajęcia dodatkowe, tak samo z koleżankami umawia się na sobotę, są przyprowadzane, bądź ona jest "prowadzana", Nie wyobrażam sobie, żeby mając nawet te 15 lat sama szwędała się po galeriach czy marketach. Gdybym mieszkała jeszcze dalej od miasta, nic by to nie zmieniło. Czyli albo mamy wygodnie ale od wczesnych lat życia dziecka odpuszczamy sobie kontolę nad nim i "jakoś to będzie" albo mamy te same problemy niezależnie od miejsca zamieszkania. Powiem więcej, w podmiejscich osiedlach łatwiej się zorganizować według zasady - dziś ja wezmę twoje dziecko a jutro ty moje. W bloku to najczęściej nierealne, sąsiedzi są znacznie bardziej anonimowi. Wszystko zależy od tego , kto gdzie mieszkał, ja w małym mieście na świetnym osiedlu gdzie małe dzieci spokojnie bawiły się same na podwórku, nie było pijaków, łobuzerii, Jeżeli dziecko samodzielnie się porusza po mieście to nie znaczy że odpuszczamy sobie nad nim kontrole, moja córka spędza czas po lekcjach u babci i czeka az ją mąż odbierze , w tym czasie jak ma coś do załatwienia" na mieście" np. kupienie zeszytu to idzie do sklepu sama , od 6 klasy podstawówki sama wracała do babci ze szkoły a z gimnazjum tym bardziej i może dlatego trudniej jej sie przyzwyczaić ,że jednak ma "ograniczona swobodę ruchów". A jak Twoja córka będzie miła 15 lat to ona nie będzie mogła uwierzyć że nie pozwalasz jej na samodzielne "szwendanie" się po galeriach Nie zapominajcie że mówię tu o dziecku wieku gimnazjalnym a to ogromna przepaść między podstawówką. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 29.12.2008 16:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2008 A jak Twoja córka będzie miła 15 lat to ona nie będzie mogła uwierzyć że nie pozwalasz jej na samodzielne "szwendanie" się po galeriach Nie zapominajcie że mówię tu o dziecku wieku gimnazjalnym a to ogromna przepaść między podstawówką. Masz rację, nie będzie mogła uwierzyć ale bedzie musiała. Gimnazjum to 14-15 lat? Czyli dawna 7-8 klasa podstawówki? Też mi dorosłość. Jak będzie miała 16, no 17 to pogadamy. I zapewniam cię, że będziemy ją wozić na imprezy i z nich i do koleżanek też, choćby po to, żeby wiedzieć, gdzie jest. a weź pod uwagę, że mozesz dziecku nie dogodzić. Jak kupisz mieszkanie na zamknietym osiedlu, to szybko może się okazać, że radia nie wolno głośniej puścić, imprezy zrobić, chłopak się musi opowiedzieć ochroniarzowi itd. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 29.12.2008 18:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2008 A jak Twoja córka będzie miła 15 lat to ona nie będzie mogła uwierzyć że nie pozwalasz jej na samodzielne "szwendanie" się po galeriach Nie zapominajcie że mówię tu o dziecku wieku gimnazjalnym a to ogromna przepaść między podstawówką. Masz rację, nie będzie mogła uwierzyć ale bedzie musiała. Gimnazjum to 14-15 lat? Czyli dawna 7-8 klasa podstawówki? Też mi dorosłość. Jak będzie miała 16, no 17 to pogadamy. I zapewniam cię, że będziemy ją wozić na imprezy i z nich i do koleżanek też, choćby po to, żeby wiedzieć, gdzie jest. a weź pod uwagę, że mozesz dziecku nie dogodzić. Jak kupisz mieszkanie na zamknietym osiedlu, to szybko może się okazać, że radia nie wolno głośniej puścić, imprezy zrobić, chłopak się musi opowiedzieć ochroniarzowi itd. ja nie mówię o imprezach , bo to samo prze się ze ją wozimy ale o takie zwykłe wyjście po gumkę do mazania czy długopis ............ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 29.12.2008 21:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2008 no widzisz, a moja młodsza i już się nauczyła, że jak coś potrzeba, to się mówi i pilnuje i kupuje hurtem w markecie, bo potem po prostu nie ma... gumki Ale moje dziecie stało się fanem budowania, tak od roku nawet się uczy matematyki ostro, bo "idzie" na architekturę A niewygody jej wynagradzają zazdrosne spojrzenia koleżanek ze starej szkoły z powodu pokoju 20m2 czy własnego ogrodu a nawet .. własnej łazienki. One są jeszce młode, to zazdroszczą głośno. Starsze robią to po cichu (jak córka mojej koleżanki z pracy odwiedzająca swoją "domkową" koleżankę). Myślę, że twoja córka po prostu nie zdaje sobie sprawy co straci na zamianie domu na blok Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magpie101 29.12.2008 22:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Grudnia 2008 no widzisz, a moja młodsza i już się nauczyła, że jak coś potrzeba, to się mówi i pilnuje i kupuje hurtem w markecie, bo potem po prostu nie ma... gumki Ale moje dziecie stało się fanem budowania, tak od roku nawet się uczy matematyki ostro, bo "idzie" na architekturę A niewygody jej wynagradzają zazdrosne spojrzenia koleżanek ze starej szkoły z powodu pokoju 20m2 czy własnego ogrodu a nawet .. własnej łazienki. One są jeszce młode, to zazdroszczą głośno. Starsze robią to po cichu (jak córka mojej koleżanki z pracy odwiedzająca swoją "domkową" koleżankę). Myślę, że twoja córka po prostu nie zdaje sobie sprawy co straci na zamianie domu na blok U mnie tez kupuje sie na zapas i mimo, ze syn musi teraz wstawac duzo wczesniej to juz nie wyobraza sobie nie mieszkac na wsi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pluszku 14.01.2009 13:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2009 Moi rodzice chcieli dobrze - posłali mnie do nowej szkoły, z duza sala gimnastyczna i basenem. W 1980 roku wiele takich nie bylo. Tylko, ze 95% uczniow mojej klasy mieszkało na 1 osiedlu, czesto po 2-3 osoby w tej samej klatce schodowej. Razem chodzili do szkoły i razem bawili sie po lekcjach. Ja niestety do szkoly miałem tylko 2 km ale trudno by rodzice puszczali 8-10 latka aby poszedł sam na pare godzin 2 osiedla dalej. Miałem oczywiscie "lokalnych" kolegow - ale to nie było to. Tamten czas wspominam troche traumatycznie. Z powodu odleglosci od szkoly i kolegow z klasy byłem troche wyobcowany. W szkole sredniej to sie juz zmieniło, niemniej chciałbym oszczedzic tego własnym dzieciom. Przeprowadzamy sie tylko albo az 8 km. Dla dorosłego to pikus - dla dziecka to daleko. Zarowno w starym jak i w nowym miejscu sa szkoly a starszemu został rok do rozpoczecia nauki. Dylemat jest ciezki. Posłanie dziecka do szkoly w starym miejscu to wygoda dla wszystkich. Oprocz szkoly do ktorej chodziłem jest tez inna znacznie blizej starego miejsca zamieszkania. Dzieciak po szkole moze na godzine 12-tą wrocic do domu (stary dom rodzinny w ktorym mieszkaja moi rodzice), bedzie miał mu kto podac obiad, pomoc odrobic lekcje. Gdy my wrocimy na 17-ta zabieramy dzieciaka do nowego domu. Tylko, ze wtedy mieszkanie w nowym domu sprowadzi sie dla dzieci do spania w nim. Juz teraz 5 latek zasygnalizował, ze on nie chce sie wyprowadzac, ze na budowe, ktora powoli przestaje byc budowa a zaczyna byc domem, fajnie mu sie jezdzi, ale woli spac w starym domu - tam gdzie jest babcia. Jesli puscimy dzieciaka do szkoly w okolicach nowego domu to co go czeka? W pierwszych klasach lekcje koncza sie o 12-tej a my go bedziemy odbierac o 17-tej. Bedzie 5 godzin dziennie siedzial na swietlicy "o suchym pysku" i z nieodrobionymi lekcjami. Nie skorzysta wiele z posiadania własnego podworka czy ogrodu bo bedzie siedział na swietlicy. Dac mu klucze (i kod do alarmu) aby sam sobie wracal do domu? I co on bedzie w tym domu robil przez 5 godzin sam?Budowa domu pod miastem, mozliwosc picia kawy na tarasie i koszenia własnej trawy stało sie objawem naszego egoizmu.Przeprowadzka za 10 lat?Życie na 2 domy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 14.01.2009 13:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2009 Juz teraz 5 latem zasygnalizował, ze on nie chce sie wyprowadzac, ze na budowe, ktora powoli przestaje byc budowa a zaczyna byc domem, fajnie mu sie jezdzi, ale woli spac w starym domu - tam gdzie jest babcia. Jesli puscimy dzieciaka do szkoly w okolicach nowego domu to co go czeka? W pierwszych klasach lekcje koncza sie o 12-tej a my go bedziemy odbierac o 17-tej. Bedzie 5 godzin dziennie siedzial na swietlicy "o suchym pysku" i z nieodrobionymi lekcjami. Nie skorzysta wiele z posiadania własnego podworka czy ogrodu bo bedzie siedział na swietlicy. Dac mu klucze (i kod do alarmu) aby sam sobie wracal do domu? I co on bedzie w tym domu robil przez 5 godzin sam? Budowa domu pod miastem, mozliwosc picia kawy na tarasie i koszenia własnej trawy stało sie objawem naszego egoizmu. Przeprowadzka za 10 lat? Życie na 2 domy? mam podobnie z tym, że mój 5latek chce iść na wieś ale wie, że jak coś to dziadkowie moze będa u nas, by mogli go odbierać ze szkoły wie też, że jak coś, to u dziadków może zostac i nocować wybieramy szkołę pod nowym domem, na wsi tu będziemy zyć, więc kolegów też po części niech ma swoich, z tej samej klasy, szkoły, ze wsi, sąsiadów a jak będzie chciał, koledzy i tak nadal będą przy starym mieszkaniu, przy dziadkach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pluszku 14.01.2009 14:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2009 anetina nie masz obaw przed zostawieniem dzieciaka samego w domu. Ludzka wyobraznia nie jest w stanie przewidziec wszystkich scenariuszy: mozna przeszkolic dziecko co ma zrobic gdy po przyjsciu do domu zostanie zalane mieszkanie, co zrobic gdy wyczuje gaz, co zrobic gdy zapuka obcy człowiek. Jednak wyobraznia dziecka działa inaczej, gdy ogladał "instruktarzowo" Kevin sam w domu - bardzo to przezywal. Czy jestesm w stanie przewidziec wszystkie sytuacja, przewidziec co sie stanie gdy dziecko wpadnie w panike, gdy z telewizora czy kotłowni zacznie sie wydobywac dym, gdy lodowka zacznie iskrzyc, gdy alarm zacznie wyc - niejeden dorosły w takiej sytuacji zachowałby sie niewłasciwie. Jesli ma nie otwierac "listonoszom", "panow z gazowni" czy "panom znajacym tatusia, ktorych tatus prosil by dac im jakies papiery" to czy moze sobie sam spedzac czas na podworku (po godzinie sie znudzi).Pozwolic 7 latkowi na "robta co chceta"? - "tu masz klucz a obiad jest w mikrofalowce". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magpie101 14.01.2009 14:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2009 Pozwolic 7 latkowi na "robta co chceta"? - "tu masz klucz a obiad jest w mikrofalowce". U nas wlasnie tak bylo, jak syn wracal ze szkoly to obiad mial na talerzu do podgrzania w mikrofali. Znalam na tyle moje dziecko, ze wiedzialam iz jest odpowiedzialne i w domu niczego nie wiwinie. Co do awarii to nieraz dorosla osoba nie wie jak sie zachowac, gdy cos sie dzieje, a dziecko umie sobie poradzic. My nie mielismy wyjscia tzn. moglam siedziec w domu i maz by tylko pracowal ale wtedy nie starczyloby nam kasy na zycie od pierwszego do pierwszego. Denerwowalam sie i to bardzo ale byl telefon i na biezaco wiedzialam co robi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 14.01.2009 16:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2009 anetina nie masz obaw przed zostawieniem dzieciaka samego w domu. dziecko samo w domu nbie zostanie będzie miała tu na wsi dziadków - specjalnie tak się budujemy, by była możliwość w tygodniu ich przebywania, nocowania, a nawet mieszkania Pozwolic 7 latkowi na "robta co chceta"? - "tu masz klucz a obiad jest w mikrofalowce". nie, nie, nie moje dziecko chyba do pełnoletności będzie pod kontrolą w wieku 7-8 lat nie pozwolę mu samemu przebywać na dworze, na osiedlowym placu zabaw tym bardziej nie zostawiłabym mu klucza moje dziecko jest rozsądne, ale ja nie ufam ludziom Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tablo 28.01.2009 11:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2009 Paty! doskonale rozumiem Twe obawy... Jednego Ci jednak zazdroszcze - nie jestes sama z watpliwosciami. Mnie nikt nie rozumie i nie wspiera, rodzina i znajomi tylko w kolko: przyzwyczaisz sie, zobaczysz jak bedzie super. Moi najblizsi akceptuja to co mamy i sa zadowoleni, snuja plany na przyszlosc, energicznie podejmuja nowe wyzwania. A ja cierpie, serce mi krwawi, tesknie az do bolu do mojego cudownego mieszkania w bloku. Obawiam sie, ze nie jestem w stanie pokochac mojego nowego domu. Gorzknieje. Przeraza mnie czekajacy ogrom pracy, przeraza mnie przestrzen, to, ze nie potrafie tego ogarnac... jest mi cholernie ciezko na duszy Totalnie sie zalamalam tym, ze wszystko jest nowe, inne, ze nie jestem samowystarczalna, ze musze sie tylu rzeczy nauczyc, ze wszedzie widze balagan, ze trzeba oszczedzac i oszczedzac, ze nikogo tu nie znam, ze nie mam czasu na ksiazke czy mecz w TV (az mi sie ryczec chce, ze nie moglam wczoraj ogladac zwyciestwa naszych)... No, i dojazdy. Trzeba wczesniej wstac, cieplej sie ubrac, przygotowac buty na zmiane Doprawdy, nie potrafie cieszyc sie tymi zmianami...Modle sie, abym potrafila sie zmienic... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 28.01.2009 11:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2009 Tablo, to po co decydowałaś się na dom? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 28.01.2009 11:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2009 Tablo, rzeczywiście po co się budowaliście ??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tablo 28.01.2009 12:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2009 moja rodzina nie jest jednoosobowa, zostalam przeglosowana, a zreszta mowia, ze czlowiek moze sie do wszyskiego przyzwyczaic, wiec myslalam, ze przywykne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 28.01.2009 12:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2009 no to masz ciężki orzech do zgryzienia. U mnie odwrotnie - dla mnie tragedią byłoby wrócić do bloku, do miasta. Kocham swój dom, moją wieś i nie wyobrażam sobie mieszkania w bloku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magpie101 28.01.2009 12:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2009 Tablo chyba nie powiesz mi, ze decydujac sie na dom myslalas, ze wszystko samo sie zrobi? Ja decydujac sie na budowe wiedzialam, ze dojda prace zwiazane z otoczeniem domu, ze srodka nie posprzatam w sobote w 2 godziny tylko bede sprzatac trzy razy dluzej, ze wydluzy mi sie dojazd do pracy, ze bedziemy obcy w nowym miejscu i nikogo nie bede znac.Mimo tych wszystkich dodatkowych obowiazkow, momo tego, ze nie mam czasu tak czesto jak kiedys usiasc z gazeta lub przed tv to nie wrocilibysmy na stare mieszkanie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tablo 28.01.2009 13:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2009 ja wrocilabym natychmiast na stare mieszkanie Bylo rewelacyjne pod kazdym wzgledem, ale kocham meza i pojde za nim nawet na koniec swiata, co nie zmienia faktu, ze jest mi ciezko na sercu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.