Kasia_de 14.10.2008 19:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2008 właśnie ogłosiłam mieszkanie do sprzedaży. Wiem, kiepski moment, nikt nic nie wie, w szczególności, czy kredyt dostanie i jaką ma zdolność kredytową No ale kiedyś trzeba, nie? Pominę, że agencje wydzwaniają do mnie namiętnie, ale ja się chyba w ogóle do sprzedaży nie nadaję dobrze, że nie wpadłam na to żeby handlowcem zostać Przyszła dziś pierwsza oglądająca. Pani typu solarka+tipsy, spoko, co mnie obchodzi jak ona wygląda, ważne żeby kupiła ale wiecie co, ja nie mogę znieść tego kręcenia nosem, krytykowania, tego: no nie wiem, nie mój gust, musiałabym wszystko zmieniać srutu tu tu... Jeszcze mieszkam w tym mieszkaniu i zaglądanie do szafek czy łazienki działa na mnie z lekka irytująco... Jak to przeżyć? PS: nawet mój 3,5-letni syn jest lepszy w te klocki, na pożegnanie rzucił: "dziękujemy, zapraszamy" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 15.10.2008 08:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2008 Ja też się beznadziejnie czułam. Przyszedł np. jeden taki babus i wszystko mu się nie podobało. Ale targował się do upadłego. Teraz sobie myślę, że tak kręcą nosem, bo chcą coś utargować. Ale kiepsko się czuliśmy i w końcu oddaliśmy do agencji. Tym bardziej, że chcieliśmy uniknąć setki oglądaczy, którzy się nudzą, albo chcą sprzedać własne i tak tylko wpadli. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
piterazim 15.10.2008 08:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2008 Przyszła dziś pierwsza oglądająca. Pani typu solarka+tipsy, spoko, co mnie obchodzi jak ona wygląda trzeba było powiedzieć że Jola R. będzie mieszkać niedaleko - transakcja gwarantowana , atakie nastawienie "nieee to jest do bani, ale spuść z ceny to ewentualnie kupię" to typowe zachowanie kupujących Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
selimm 15.10.2008 09:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2008 Garaż- to sprzedawałem rok ...tak mnie wkurw...li Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kasia_de 15.10.2008 16:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2008 jak się potem dowiedziałam od agentki, ta pani wszędzie tak wybrzydza, ale sama nie wie czy kredyt dostanie przy obecnych zaostrzonych kryteriach. Coś czuję że ta sprzedaż to może byc problem w obecnych warunkach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 15.10.2008 16:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2008 Mieszkanie oddam bez bólu - nie przepadam za nim.Ale znam to uczucie, kiedy sprzedaję samochód. No, niestety, kupujący musi mi się spodobac. Jak nie - nie ma szans.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 15.10.2008 20:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2008 jest pewien sposób na wybrzydzających.Zebrać kilku do kupy jednego dnia w odstępach np półgodzinnych. Jak ktoś za długo siedzi, przeprosić, że proszę się zastanowić, bo inny klient już czeka... Ma to liczne plusy - na ten jeden dzien można nawet POSPRZĄTAĆ mieszkanie i je podrasować, poza tym sprawia wrażenie zainteresowania. My tak robiliśmy z tłumaczeniem "oh, bo tylko tego dnia jesteśmy wieczorem w domu..." Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kasia_de 15.10.2008 20:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Października 2008 hmmm, całkiem sensownie brzmi nie będę musiała codziennie suszących sie w łazience gaci chować jak na razie trochę mało tych chętnych żeby ich tak masowo umówić, ale mam nadzieję, wszystko przede mną Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 16.10.2008 08:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2008 EZS dobry sposób, szkoda że tak nie zrobiliśmy.Przed sprzedażą gdzieś wyczytałam, że takie sprzedawanie trwa około miesiąca i postanowiłam się nie denerwować. Po pierwszej lawinie telefonów (ogłoszenie w gazecie) myśleliśmy, że bedzie szybciej, ale nie było - po pierwsze mam wrażenie, że agencja nie pokazywała naszej oferty przez jakiś czas, bo nikt się nie zgłaszał, a lokalizację mieliśmy atrakcyjną, potem dość szybko znalazł się kupiec, ale z kolei miał problemy ze sprzedażą własnego mieszkania, więc było trochę nerwów, bo zaczęło nam brakować kasy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kropi 16.10.2008 20:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2008 Pora jest rzeczywiście byle jaka, wbrew temu co dzić przeczytałem w gazecie, że "ożywienie porównywalne do tego z 2006" Jakoś tego nie odczuwam, raczej martwy sezon, ostatnia konkretna kupująca pojawiła się z miesiąc temu ale ponoć nie dostała kredytu. Chyba trzeba będzie przeczekac tę sraczkę bankową, może wynająć do wiosny? Gorzej, że liczyłem na szybką sprzedaż i jestem w głębokiej d... finansowej, bo skończył się limit debetu, do tego własnie dziś się dowiedziałem że z jednej roboty prawdopodobnie nie zapłacą w tym m-cu, a czycha już na mnie 2 fachowców i elektrownia, nie licząc bieżących rachunków. A co do samego sprzedawania to najbardziej wkurza mnie, jak się ktoś umawia i nie przyłazi, nawet nie racząc odwołać spotkania. I jeszcze mnie wkurza, jak włażą w ubłoconych buciorach a widzą, że sa małe dzieci. I jeszcze jak taki utarguje cenę, mówi że kupi, a potem znika wszelki słuch. Ludzie generalnie są niesłowni i do tego nie widzą w tym nic niestosownego. A, i jeszcze uwielbiam, jak dzwonią z biura pośrednictwa że niby mają klienta - żeby tylko podpisać umowę o "współpracy" (mam już ze 3 takie), podpisują i nic z tego nie wynika, oczywiście klient "się rozmyślił", "kupił cioś innego" czy tp. bzdety. A człowiek jak ten baran podpisuje kolejne licząc, że tym razem nie ściemniają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 16.10.2008 21:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2008 Ciekawe mam doświadczenie ze sprzedażą garażu. Dałem ogłoszenie i nic.Po jakichś 3 miesiącach podniosłem cenę dość znacznie i o dziwo,znalazł się klient i kupił od ręki.Co ciekawe w tym kompleksie były inne garaże na sprzedaż za cenę o 30% !! niższą. Natomiast z mieszkaniem bujam się już jakiś czas.Fakt że mnie nikt nie goni,ale chciałbym mieć już to z głowy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krzys_i_aga 20.10.2008 13:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2008 Mieszkanie do sprzedaży wystawiliśmy w maju i po dwóch tygodniach mieliśmy kupca. Załatwianie formalności przez kupujących trwało troszkę dłużej. Udało się przed kryzysem. Troszkę żal nam było się wyprowadzać bo mieszkanie było nowe z (2006 r.) i pięknie urządzone. Ale cena za jaką sprzedaliśmy i myśl, że będziemy już niedługo mieszkać we własnym domku zrekompensowała cały smutek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krzys_i_aga 20.10.2008 13:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2008 ..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kasia_de 20.10.2008 17:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2008 tak, najgorsi są tacy co się umawiaja i bez słowa wyjaśnienia po prostu nie przychodzą... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 20.10.2008 17:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2008 Kropi, dałes do internetowej gratki? Ja miałam sporo osób właśnie z internetu. Dawałam ze 3 razy, co tydzień. Można też na allegro Są tam mieszkania! Albo zejść z ceny... To co jest w ofertach to pobożne życzenia. Ja przed sprzedażą miałam rozeznanie, za ile poszło mieszkanie w mojej klatce miesiąc wcześniej. I zawołałam podobnie. Można jeszcze trzymać cenę i żerować na rodzinie i znajomych Moje długi tuż przed dostaniem kasy za mieszkanie wynosiły z 50 tyś. I to głównie znajomi nas ratowali Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kropi 24.10.2008 21:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2008 I do gratki, i do otodomu, i gdzie tam jeszcze - po znajomych itp. Może po prostu zamieszkam w szpitalu - zaoszczędze na dojazdach i dyżurując codziennie szybciej spłace długi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AskaK1719503823 29.10.2008 20:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2008 My od września próbujemy sprzedać kawalerkę. Na początku daliśmy zaporową cenę licząc na jakiegoś zdesperowanego studenta z zasobnym portfelem rodziców , po 2 tyg.obniżyliśmy, teraz od soboty mamy znowu niższą cenę - tym razem naprawdę okazyjną. Walą drzwiami i oknami, zarówno ci gotówkowi jak i kredytowi. Dziś oglądało 6 osób, wczoraj 4, mamy pierwsze oferty kupna tyle że...ci gotówkowi chcą, abyśmy obniżyli cenę o kolejne 20 tys! I tak sobie myślę, że jednak na głowę upadli. Ci kredytowi z kolei chętnie by kupili bez targowania, ale czy dostaną kredyt..? I teraz kompletnie nie wiem co robić. Sprzedać "gotówkowemu" o wiele taniej, niż byśmy dostali pół roku temu..? Jak słyszę tak śmiesznie niskie propozycje, to mam ochotę wrzasnąć "Paaaaszoł wooon!". A z drugiej strony mam przed oczami wizję niesprzedanego mieszkania, brak kasy na rozpoczęcie budowy i co, kredyt? Kiedy kredyty takie drogie? Zostaje jeszcze opcja "kredytowiec" - trzymam nerwy na wodzy, a nóż widelec jednak dostanie pożyczkę i wszyscy wtedy będą szczęśliwi. Ale to czekanie mnie nerwowo wykończy. Uff, wyżaliłam się, już mi lepiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
OGC 29.10.2008 21:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2008 My od września próbujemy sprzedać kawalerkę. Na początku daliśmy zaporową cenę licząc na jakiegoś zdesperowanego studenta z zasobnym portfelem rodziców , po 2 tyg.obniżyliśmy, teraz od soboty mamy znowu niższą cenę - tym razem naprawdę okazyjną. Walą drzwiami i oknami, zarówno ci gotówkowi jak i kredytowi. Dziś oglądało 6 osób, wczoraj 4, mamy pierwsze oferty kupna tyle że...ci gotówkowi chcą, abyśmy obniżyli cenę o kolejne 20 tys! I tak sobie myślę, że jednak na głowę upadli. Ci kredytowi z kolei chętnie by kupili bez targowania, ale czy dostaną kredyt..? I teraz kompletnie nie wiem co robić. Sprzedać "gotówkowemu" o wiele taniej, niż byśmy dostali pół roku temu..? Jak słyszę tak śmiesznie niskie propozycje, to mam ochotę wrzasnąć "Paaaaszoł wooon!". A z drugiej strony mam przed oczami wizję niesprzedanego mieszkania, brak kasy na rozpoczęcie budowy i co, kredyt? Kiedy kredyty takie drogie? Zostaje jeszcze opcja "kredytowiec" - trzymam nerwy na wodzy, a nóż widelec jednak dostanie pożyczkę i wszyscy wtedy będą szczęśliwi. Ale to czekanie mnie nerwowo wykończy. Uff, wyżaliłam się, już mi lepiej. Dobra rada - zejdź trochę z ceny. My sprzedawaliśmy mieszkanie od września zeszłego roku. Sprzedaliśmy w tym roku w sierpniu. Ceny stopniowo spadały. Dawaliśmy takie jak w ogłoszeniach. Powiem tylko, że cena spadła przez ten rok o około 40000 zł. A mieliśmy oferty od gotówkowych .... i wtedy to była wyższa cena niż teraz sprzedaliśmy .... Mieliśmy też dwie próby zakupu przez "kredytowców".... nie dostali kredytu a my dwa miesiące w plecy. A byli tacy pewni bo bank im wcześniej "ustnie" powiedział że bez problemu dostaną kasę. A teraz wszędzie krzyczą że banki zaostrzyły sprawdzanie zdolności kredytowej. Plusem jest to że masz kawalerkę. Takie mieszkania szybciej schodzą. Powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AskaK1719503823 30.10.2008 00:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Października 2008 Hmm, "trochę" to już zeszliśmy i w tym sęk. No właśnie, tytuł wątku "psychologiczne aspekty..." - dla mnie najtrudniejsze do przejścia jest ostateczne ustalenie ceny, poniżej której nie schodzimy. Jak komuś się nie spieszy ze sprzedażą, to nie ma problemu, ale nam się spieszy...a opuszczać wciąż cenę gdy i tak jest konkurencyjna...żal! Brać kredyt na rozpoczęcie budowy - drogo. Ale jeśli za pół roku sprzedamy za lepszą cenę, to to się opłaci. Ale jeśli ceny mieszkań spadną...to kiszka, rzeczywiście sprzedamy jeszcze taniej niż moglibyśmy teraz. I weź tu bądź mądry człeku... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 30.10.2008 00:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Października 2008 A ja bym nie płynęła na fali paniki finansowej.W takich sytuacjach należy zachowac spokój. Więc Asia nie świruj tylko najwyżej weźmiesz kredyt, ktory potem spłacisz ze sprzedazy mieszkania. Wytrzymasz kilka miesięcy. Lepsze to niż oddawać za darmo ciężko zarobioną kasę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.