Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Opowieść o pewnym domu...


Stokrotka

Recommended Posts

Chciałabym coś dodać do wątku o brzydkich domach, ale to trochę bardziej osobiste i być może nadaje isę na osobny wątek...

 

Początkiem ubiegłego wieku ktoś zbudował zwyczajną, drewnianą chałupę i zmieszkał tam z rodziną. Dom przetrwał wojenną zawiruchę, po wojnie został rozbudowany - tzn. dodano do niego część murowaną. Był, jaki był - dach miał brzydki i wiecznie cieknący, podłoga z latami spróchniała, ściany od powdórka trzeba było co rok malować wapnem, piec w kuchni jak zadymił, to pod sufitem było czarno..

 

W tym domu jedni sie rodzili, inni umierali... W tym domu zawsze było pełno ludzi. W tym domu, jak przyszedł Śmigus - Dyngus, to wodę wymiatali miotłą - skrabachą :-) W tym domu znalazło się nawet miejsce dla zbłąkanej kapeli punkowej mojego kuzyna, której żaden garaż w mieście nie chciał, bo za głośno grali :-)

 

Ten dom miał duszę...

 

Tydzień temu został osierocony przez ostatniego już lokatora - moją babcię...

 

Przeżyłam w nim najpiękniejsze chwile mego dzieciństwa. Te floksy, mieczyki, poziomki, lwie paszcze i jabłka - jakoś nikomu nie przeszkadzało, że robaczywe i obite - będę pamiętać do końca życia. Stara grusza, ścieta parę lat temu, śni mi się po nocach. Poniemiecka młockarnia gdzieś tam rdzewieje - cywilizacja poszła do przodu.

 

Macie takie miejsce? Taką swoją małą ojczyznę, dziecięcą Arkadię, miejsce, o którym nawet za 40 lat będziecie mogli powiedzieć "jestem stąd"... takie miejsce, które stanie Wam przed oczami, kiedy po raz ostatni je zamkniecie?

 

Dlaczego ja o tym piszę. Nie po to, aby się wyżalać, choć ciężko mi na sercu i pewnie za szybko to nie przejdzie. Po to, żeby zwrócić uwagę na jedną rzecz - to, czy na dachu jest ceramiczna dachówka, czy blacha, czy wieżyczka jest tandetna czy cool, czy dom ma podcienie, balkon, czy elewacja ma ładny kolor, czy ścianka kolankowa jest podniesiona i czy z kątów nie wyłazi Gargamel - to ma w ostatecznym rozrachunku znaczenie drugorzędne. Najważniejsza jest dusza. To, co sami wnosimy do tego domu. To, jak się w nim czują inni. Ciepło, gościnność i życzliwość.

 

 

Chciałabym, żeby ktoś kiedyś o moim domu myslał z taką czułością jak ja o domu moich dziadków - który pewnie pójdzie w końcu do rozbiórki bo po prawdzie - tylko do tego sie nadaje. Chciałabym, żeby i moje floksy, lwie paszcze i patisony, którymi futrowałam rodzinę bez opamiętania - ktos po latach wspominał z łezką w oku...

 

Wszystkim Wam tego życzę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 42
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tak ..... dom mojej babci .... teraz mieszka tam ciocia (siostra mojej mamy) - po remontach nie jest już ten sam dom - nie ma w sobie tego babcinego ciepła.

 

Też wspominam z łezką w oku

 

brązowy piec kaflowy w "sypialce" gdzie zanim babcia nie napaliła to było zimno jak jasssny gwint i po kąpieli w wielkiej miednicy trząśliśmy się z bratem pod lodowatą pierzynką zanim jej nie nagrzaliśmy :lol:

żyrandol z kolorowych krzyształków który dawał efekt skaczących kolorowych kółeczek w całym pokoju :D

prawdziwy kaflowy piec w kuchni z "fajerkami" na których podczas robienia domowego makaronu babcia kawałki ciasta na tych fajerkach nam piekła w podpłomyki :wink:

wielki zagracony strych w którym pełno było myszy i deski łamały sie pod stopami ale były tam graty sprzed kilkudziesięciu lat .... w walizkach stare książki, "przedpotopowe" zabawki mojej babci i mamy , mnóstwo ciekawych rupieci - mogłam tam siedzieć godzinami :D

ogromną stodołę pełną siana i słomy z maszyną do rżnięcia słomy (zabijcie mnie - nie pamiętam jak toto sią nazywa) :lol: , pamiętam za to , że babcia nigdy nie pozwalała mi do niej się zbliżać :roll:

pamiętam betonowe schody wejściowe do domu obok których babcia wysypywała nam kolorowy piach przywieziony taczką z pobliskiej rzeczki :D

no i pamiętam tą wielką łąkę zakończoną lasem i rzeczką w której latem wieczorami mama nas kąpała a my do wiaderek łapaliśmy "żydy" które potem dostawały na kolację kaczki :lol:

 

i wiele , wiele innych rzeczy pamiętam ... i nic to, że dom to wsiowa typowa parterowa stodółka z 4 pokojami i bez łazienki ... nic to :wink:

boshe.... aż mi łezka poleciała ... babci już nie ma od kilku lat a mnie tak brakuje i jej , i tego domu, i tych wakacji ...wszystkiego :cry:

 

To prawda - w pogoni za lepszym i nowocześniejszym , w wyścigu szczurów na najlepszego zatraciliśmy siebie w tym wszystkim :roll: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mieszkam w takim domu... Kuchnie węglowe mamy dwie - ja i Teściowa, kochana kobieta. Gotujemy na nich - pyszniące się obok elektryczne, ceramiczne - do pieczenia i szybkiego podgrzewania. W sobotę chlebem u nas pachnie i ciastem drożdżowym, bo się pieką. Pod kuchniami ogień trzaska. U Teściów piec brązowy, w którym napalić trzeba, wolno się rozgrzewa, a potem tak długo jest cudownie ciepły. Dom przecieka i ma pełno szpar, ale ciepła w nim mnóstwo, kominek nas grzeje, piece i kuchnie kaflowe... W czwartek kapustę swoją szatkowaliśmy i na zimę do beczki kisiliśmy. W piwnicy półki pełne dżemów, soków, konfitur, marynat i sałatek, i syropków. Podłoga trzeszczy, bo stara, drewniana, dawno nie malowana... W stodole młockarnia szykuje się już do młócki gryki, bo z pola już zebrana. Za stodołą kopiec z ziemniakami, a w piwnicy marchewki w piasku, buraczki, pietruszki, dynie czekają pod traktorem na przerobienie...

W gościnnym pokoju dwa "obrazy" wielkie - reprodukcje drukowane z postaciami Jezusa i Matki Bożej - przedmiot dumy i radości Teściowej. Na strychu stare szafy pełne różności i skrzynie - kufry posagowe Babć i Prababć, w nich stare zdjęcia i obrazki święte...

W ogrodzie stare jabłonie obrodziły w tym roku pięknie, jabłka soczyste, pachnące, ogromne, czerwone...

Bo ja na wsi mieszkam. Takiej prawdziwej. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też wspominam z łezką w oku

 

.

 

Daggulko - ja porykuję co jakis czas i pewnie jeszcze chwilę to potrwa...

 

Depesiu, takie obrazy też są, a jakże - one są jakoś tak malowane, że gdzie by człowiek nie stał, patrzą na Ciebie - w dzieciństwie trochę sie tego bałam. Jabłka masz przepiękne - u moich dziadków były wizualnie niezbyt, ale jaki miały smak...

 

Ja opowiadam moim dzieciom, jak wiązałam powrósła, jak się młóciło na podwórku i jak robiłam masło - nie mogą uwierzyć ;-) One tak nie będą miały, ale może uda nam siestworzyć cośwłasnego, coś, co po latach będą wspominać...

 

Przypomniałam sobie wczoraj, jak pod tą starą gruszką siedziałam i czytałam "Winnetou", a mój wujek, żeby zrobić dziadkom kawał, uczył mnie wierszyka o Leninie w Poroninie :-) To były czasy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi babcia opowiadala jak sie robilo maslo - ze bylo takie cos, sie potrzasalo w tym smietana i robily sie grudki masla - a z tego potem formowalo sie kule chyba, nie kostke..... 8)

 

Wierność babcinego przekazu wskazuje, że jest/była abonentką National Geographic Ch. 8)

 

 

u mojej babci to się nazywało "maselnica" , było drewniane , podłużne i w tym się "ubijało" masło :D

a twaróg to się wylewało na pieluche tetrową , ściskało coby woda odeszła , zawiązywało i tak se wisiał :wink: :lol: ... był w kształcie stożka :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

u mojej babci to się nazywało "maselnica" , było drewniane , podłużne i w tym się "ubijało" masło :D

a twaróg to się wylewało na pieluche tetrową , ściskało coby woda odeszła , zawiązywało i tak se wisiał :wink: :lol: ... był w kształcie stożka :D

 

:D :D

Maselnica, to już miastowa nazwa. Nazywało się to urządzenie, kierzonką, kierzeńką lub kiżanką a gdzieniegdzie kolebką, przy czym kolebka to inne ustrojstwo, ale też do wytwarzania masła.Produkowali to to, przez Spółdzielnie Pracy pod tą samą nazwą, nawet do wczesnych lat 70-tych.

Twaróg wyciskało się raczej na gazie młyńskiej, tetra to niemal high technology.

Szuńdy, krzyżaki, koziołek z babką, klepacze, mątewki i dzierze stoją nadal u moich Starych w komorze jako symbol... :p duszy po dziadkach.

Wiejnia się tylko spałiła,kierat wzięli na złom ale i tak by do komory nie weszły.

E, tam - sentymentalizm do przemijającego zycia, jak wszystko co sie wiąże z naszą historią, alę żeby zaraz duszę i klimat ? :o :D

O ,żelazko na duszę też się ostało. A najwiekszy klimat to ma magnetofon Tonette ( 3 pokolenia pamięta) :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E, tam - sentymentalizm do przemijającego zycia, jak wszystko co sie wiąże z naszą historią, alę żeby zaraz duszę i klimat ? :o :D :

 

bo też i nie w tym rzecz. To, od czego nam sierobi rzewnie na duszy - to nie przedmioty, to wspomnienia w nich zaklęte...

 

Skansen w Kolbuszowej mogę pozwiedzać, ale co najwyżej z zainteresowaniem - a co innego dom i stare przedmioty, które pamiętasz z dzieciństwa, wspomnienia ludzi, których już nie ma, a którzy sie nimi posługiwali.

 

To taki manitou zaklęty w rzeczy, którego nie kazdy może zobaczyć ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie, że dom nie jest ważny, nie miejsce.

ja miałam taki swój świat u cioci, w centrum Łodzi (plac wolności!). Jeździłam tam jako dziecko, ciocia po prostu miała dla mnie czas. szyła mi kiecki, robiłyśmy przedstawienia, był pokój witryną z kryształami, teraz myślę sobie - zwykły, mieszczański pokój - a dla mnie najpiękniejsze miejsce na ziemi. Teraz te kryształy stoją u mnie :D Na "otomanie" haftowane poduszki -nie zostały do dziś. Jedno, co psuje mi wspomnienia, to starość. Niestety, ciocia pod koniec życia miała zespól otępienny, mieszkała u nas, była po starczemu złośliwa, z zanikami pamięci, już nie ta sama osoba. Usiłuję jej taką nie pamiętać, ale...

Moje dziecko też miało to szczęście -miała taką prawdziwą, nienowoczesną babcię (mamę męża). Z którą robiła kluski, szyła dla lalek stroje itd. Szkoda, że krótko... Moja mama to nie to samo :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Wojtek ! Chyba wlasnie " kiezonka' . 8) Zapytam sie jeszcze mamy , ale chyba ta nazwa wlasnie padla.

 

Jaki tam sentymentalizm - musze odpowiedziec sobie na pytanie j a k chce mieszkac .....

 

Ojciec mojej babci czyli moj pradziadek byl stolarzem - jak zachorowal i zmarl to 7 dzieciakow na wsi gdzie ziemia to byl sam piach i udawaly sie tylko kartofle i zyto dzielila sie w zimie butami . Chyba dzieki temu mialam babcie, wujow i ciotki o czulym sercu i zelaznym kregoslupie......

 

8) 8)

 

Przy okazji byli genialnymi biznes women i men - czy to komunizm czy nie 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...