Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Powieść w odcinkach


amalfi

Recommended Posts

...było pszeniczne pola nakrapiane wyką i łubinem. Słońce, co wstając suszy ostatnie krople rosy, których ten doświadcza, co przed słońem wstanie i ten się nimi cieszy, co ma twarz smagłą jak Andrzej Pomarańcza, bo innym, bladym, a nie daj Boże jasnym blondynom, owo słońce było jak zaproszenie do piekła.

 

Franz Olo, podparty o słupek spajający zieloną siatkę z LeruaMerlę, niby Roman Wilhelmi z ostatniego kadru Alternatyw, leniwym ruchem nadgarstka podpalił sobie papierosa. Pod blokiem, a właściwie domem małorodzinnym kotłowało się, jak w bimbrowni. Równie leniwym ruchem wyciągnął swą zużytą do granic przyzwoitości motorolę i zawiadomił pobliski posterunek o konieczności przysłania "suki".

 

- Po co panu suka? Piesek nadpobudliwy? - zapytał sierżant Kiszka, który jako prymus szkoły we Szczytnie objął stanowisko oficera interwencyjnego.

Chyba tu dodać należy, że Kiszka miał ojca Marszałka Województwa, który pogodziwszy się z faktem, że urzędu marszałkowskiego się nie dziedziczy, posłał syna na prostą drogę do urzędu Komendanta Wojewódzkiego, który według rozp. Min. Od Spraw Nepotyzmu, może dziedziczyć stanowisko komendanta tylko wtedy, gdy Marszałek ma więcej niż dwie córki rasy białej. Wszystko się więc zgadzało.

Edytowane przez amalfi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • Odpowiedzi 481
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

- Po ch..... - zaczął odpowiadać na pytanie Franz, ale niestety nie skończył i nigdy się nie dowiemy co właściwie chciał powiedzieć, ważniejsze bowiem w tym momencie jest to, co sprawiło, że Franz nie dokończył swojej odpowiedzi. Jego bystry wzrok wyłapał z tłumu Panią Starszą, która nagle i nadspodziewanie dziarsko jak na swój wiek wyprostowała się jak struna i zaczęła rozkręcać swój balkonik, który powoli stawał się coraz bardziej podobny do...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Starsza sięgnęła dłonią twarzy i zdarła powłokę pooraną zmarszczkami niczym Tom Kruz w Miszyn Niemożliszyn 3. Oczom Franza ukazała się dobrze już znana mu twarz Dzikiej. Trybiki w jego mózgu zatrybiły, klocki zaczęły sie do siebie dopasowywać i gdy Dzika przyłożyła karabin do twarzy, Franz Olo wiedział już dobrze kto jest jej celem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wandzia...siostra Wandzia...celem była długonoga, agentka zwana siostrą Wandzią. Dzika zazdrościła jej dosłownie wszystkiego. A najbardziej tego, że faceci ślinili się na widok... pieczonych przez nią biszkoptów. Oczy kobiet spotkały się...przez żołądek do serca, pomyślała i zaśmiała się w duchu złowrogo Dzika. Przez mózg Wandzi przeszła burza-przecież potrafiła czytać w myślach więc doskonale wiedziała co Dzika zamierza...Franz Olo z przerażeniem ale jednocześnie z wielkim pożądaniem patrzył na obie kobiety...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzika nacisnęła spust. Kula ze świstem wystrzeliła w kierunku Wandy zajadającej z lubością biszkopta z brązowym nadzieniem. Przeleciała obok Rudobrodego szarpiącego się z Hubertem o plecak Jasia. Ominęła sprytnie psa, który gonił za Gamoniem pomiędzy bukszpanem. Zawahała się chwilę mijając zaplutego Nibymęża stojącego w utytłanych spodniach na chodniku - Ten? Nie! I pomknęła dalej, niczym kule wystrzelone z pistoletu w Matrix'ie...

Wandzia obserwowała kulę kątem oka, w ostatniej chwili ścisnęła kawałek biszkopta, brązowe nadzienie trysnęło spod jej palców i uderzyło w pocisk z okrzykiem - baj! baj! maszkaro! Kula upadła na ziemię i w ostatnich podrygach krzyknęła - zapłacisz mi za to!

Z oddali dobiegł Wandzię dziki okrzyk Dzikiej - ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzika krzyczała z wścieklości a Franz Olo patrzył, i patrzyl, i napatrzeć się nie mógł. Patrzył i nie mógł się zdecydować czy przeraża go Dzika a pociąga Wandzia czy może na odwrót. Tak stojąc i gapiąc się usłyszał w głowie jak Wandzia mu rozkazuje telepatycznie "złap Dziką, Złap Dziką!" i nie namyślając się dłużej posłusznie zaczął wykonywać rozkaz. Dzika tymczasem...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzuciła się jak pantera w kierunku turlającej się zbłąkanej kuli. Już, już koniuszkami tipsów dotykała błyszczącego metalu, gdy ten kundel, wandzin pies podbiegł i jednym kłapnięciem pyska pochłonął pocisk i zanurkował w krzakach.

- Tam był czip, tam był czip!!!!! Łap tego burka!!!! - darła się Dzika w kierunku Franza, który jak zaprogramowany rzucił się za psem... W dodatku warczał.

- Ten czip jest połączony z moim mózgiem i teraz cały czas słyszę, jak to bydle dyszy, obwąchuje i co tam jeszcze - wyszlochała Dzika i usiadła zrezygnowana na schodku.

- Psa z czipem w doopie to żem jeszcze nie widział - z zadumą w głosie powiedział Niby Mąż - Wielki Szef.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale, że kochał Dziką z całego serca i był w stanie zrobić dla niej wszystko, złapał wandzinego kundla, zakasał rękawy, wdział utytłane smarem rękawice (nie miał gumowych pod ręką), zadarł psu ogon do góry i już, już miał zamiar...

-Nie! Proszę!-krzyknął pies.

-Spełnię twoje trzy życzenia, tylko puść mnie wolno!

Ty, Burek. Tobie, to się chyba bajki popierniczyły-rzekł Niby Mąż.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem sąsiad Wandzi mieszkający piętro niżej oglądał całe to zamieszanie z okna i nie mógł zrozumieć co się dzieje.Jakieś krzyki,bieganina ,słychac wystrzały--o co chodzi?Może kręcą tu jakiś film-pomyślał-ta laska nieżle strzela, więc może to nowe odcinki Nikity?Ale chyba nie-to nie ten klimat.Zasępił się i zamyślił aż poczuł,że mu się prostują zwoje mózgowe i prostata.Nagle już wiedział,to musza być" Sami swoi-reaktywacja"

Rozmarzył się -ech ,zagrałbym w takim filmie,nawet maleńką rólkę,mógłbym być nawet płotem...

Z tego rozmarzenia wyrwał go jakiś głos rozpaczliwie potrzebujący środków przeczyszczających...

-Mam-krzyknął wychylając się z okna-mam rycynę!!!

-rycynę?-zapytał Urbański-ale czy to pomoże?

-co ty ku--a wiesz o środkach przeczyszczających-zapytał Franz-dawaj na dół!

--a dacie zagrać?-zapytał podniecony sąsiad

- no trudno- to bierz harmonię i migiem

Ale sąsiad tego nie słyszał bo juz był na schodach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Schodów nie było dużo, bo był to wysoki parter, jednakże wystarczyło, aby sąsiad podczas zbiegania przemyślał sobie kilka ważnych kwestii. Czy lepiej przedstawić się własnym nazwiskiem czy od razu wymyślić pseudonim? Czy jak mi zaproponują udział w Tańcu z Gwiazdami to będę mógł zatańczyć z Maserakiem? Czy postawić w ogródku kilka krasnali czy też jednego a za to dorzucić sadzawkę z neonowym światłem? Czy wyłączyłem żelazko z prądu? Czy wypada poprosić Urbańskiego o autograf?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
i tak biegnąc i myśląc - myśląc i biegnąc na zmianę nie zauważył wysokiego progu i jak się nie wyp....ł. Chwilę leciał lotem koszącym ponad schodami - doświadczenie takiego stanu podobnego do stanu nieważkości - było dla sąsiada tak zaskakujace że aż przestał myśleć i tylko instynktownie wyszczerzył zęby w uśmiechu od ucha do ucha by nie mieć głupiej miny przed kamerą. Sekundę później było słychać wielkie ŁUP, wzniósł się tuman kurzu i było widać tylko złote plomby połskujące w siekaczach oraz kłach sąsiada a nad wszystkim górowała wyciągnięta ręka z buteleczką rycyny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Franz widząc co robi ten kretyn Nibymąż, z wrażenia upuścił Burka, Burek po brutalnym zderzeniu z podłożem dostał nerwowych konwulsji i tak mniej więcej w połowie ataku wziął się i zakrztusił, czego spektakularnym efektem było wydobycie się pocisku-czipa. Czip szybując niczym Adaś Małysz kierował się w stronę Melanii, jednak po drodze tracił prędkość, więc ostatecznie Meli udało się go całkiem spokojnie pochwycić w smukłą dłoń.

Gdzieś w tle słychać było szepty Dzikiej Angeliny: ,, jestem uratowanaaaa......"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Dzika, siedząc na schodku popatrzyła z czułością na łysinę Franza. Nikt ze zgromadzonych nie wiedział, że byli kiedyś parą. Chodzili za rękę po deszczu, kochali się na przystankach autobusowych albo w maluchu Franza. Potem Dzika pod wpływem tabletki gwałtu przespała się nieświadomie z głównym komendantem, a ten powodowany lojalnością, bo na wyrzuty sumienia był za stary zrobił z niej agentkę specjalną. Franz został w odrapanym, starym posterunku z poczuciem zaniżonej wartości i niespełnionymi marzeniami. Nie mogli sie dogadać.

Dzika patrzyła na Franza z zachwytem i w jednej chwili wybaczyła mu wszystko. To, że śmierdziały mu nogi, że dotykał jej tylko w celach prokreacyjnych, że na czerwonym świetle, na ruchliwym skrzyżowaniu dłubał w nosie, przez co ona, Dzika nie mogła czuć dumy, że oto jej mężczyzna wiezie ją do pracy, że kiedyś po pijaku jej wyznał, że być może jest biseksualny, bo lubi patrzeć na młodego syna sąsiadów wynoszącego śmieci. Tyle chciała pamiętać i tyle wybaczyć.

Wandzia obserwując Dziką powiedziała nagle:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...