bratki 15.11.2008 22:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2008 Palec Rudobrodego potoczył się w stronę przeciwną, aż pod stopy nagoudej Melanii. Przez chwilę przyglądała mu się nieruchomo. Po czym z głębokim namysłem sięgnęła po chusteczkę, schyliła się, i podniosła go z ziemi. Na jej twarzy malowała się mieszanina obrzydzenia i radosnej przebiegłości. -- Rudy, czy jest ktoś kto da za ciebie porządny okup? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zenek_akcent 17.11.2008 09:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2008 Rudobrody popatrzył na Melanie i pomyślał (juz kiedys mial podobne odczucie wiec znal ten stan) : Okup za mnie okup !!! Ty Tyy Tyyyy - motyla noga a na cholere i ten paluch!!!! dobrze ze mam przypadkiem w kieszeni podreczny sekatorek podskoczke do Mariana i dopasuje mi go w te miejsce i bede jak ten no no jak mu tam Edward Nozycoreki. Taki palco-sekator to rewelacja ile mozna nim zdziałac - i juz wylicza na swoich 9 palcach u rąk - przycinac brodę, kroic kurczaka, przycinec na wisone drzewka ,.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ineso 17.11.2008 19:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2008 Zza drzew wyszedł w końcu z błogim uśmiechem na twarzy Jacek K. Tuż za nim dreptał kierowca roztrząsarki. Jak sie okazało kierowca był rodzaju żeńskiego.- Albo jestem już za stary na tę robotę albo za mało wódy chleje...-stwierdził Borewicz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 17.11.2008 22:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2008 Niewidzialna Renka Rynku ( z diamentowym pierscionkiem na palcu ) poklepala go pocieszajaco ale i powsciagliwie po ramieniu - Dasz rade, stary, tylko nie pij na czczo..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 17.11.2008 22:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2008 -Wódka z rana jak śmietana. - odparł Borewicz.Po chwili zrobił sie tłok.Wszyscy stali wokół rozcząsarki gnoju i patrzeli jak ta,bez śrubek pomału rozsypuje się.Melania podeszła do Rudego, dała mu palec.-Wsadź sobie go .... do kieszeni i zmykaj na pogotowie.Jak będą mieć capgut to ci go przyszyją.Rudobrody w pośpiechu schował palec i pobiegł w kierunku miasta.-Chłopcy -rzekła Melania- może by mnie ktoś podrzucił do centrum? - i jeszcze bardziej odsłoniła nagie udo.Borewicz się zakrztusił,ON poślinił a Jacek K. dostał wytrzeszczu oczu.Tylko Franz Olo był jakoś podejrzanie spokojny.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 18.11.2008 00:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2008 Ale Niewidzialna Renka poczula uklucie zazdrosci w paznokciu malego palca........ona nie miala nic , zadnego uda do odkrycia ......Smetnie zwiesila sie na pobliskiej tuji cmentarnej . Lekko rozpogadzila , gdy lagodne cieplo z wielkiego znicza w kolorze czerwonym ogrzalo jej kciuk.Franz sie nie entuzjazmowal podnieceniem innych , kalkulujac na chlodno - - Jak sie uda to bedziem piersi - myslal intynesywnie i na temat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 18.11.2008 00:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2008 .- .. albo nie będziem - i patrzył takim dziwnym wzrokiem na Borewicza, jakby przeczuwał, że zaraz coś się wydarzy. Nastała chwila milczenia. - Ja chyba faktycznie jestem już za stary na tę robotę albo za mało wódy chleje... - powtórzył Borewicz niby sam do siebie, ale obserwował każddy, nawet najmniejszy ruch Jacka K. - A moze jedno i drugie? - odpowiedział Jacek K., który nie wiadomo czego nie przestał sie uśmiechać od czasu jak wrócił zza drzew z kierowcą roztrząsarki i teraz wyglądał dziwnie z wytrzeszczonymi oczami. - Może?... - zastanowił sie przez moment Borewicz. Po jego twarzy przemknał ledwie widoczny grymas. - Wiesz już? - spytał Jacek K. - Że ty to zrobiłeś? Wiem - powiedział spokojnie Borewicz. - I co? - Nic - Boli? - spytał Jacek K. Błogi, szyderczy usmiech nie znikał mu z twarzy. - Bardzo - odparł po chwili Borewicz. - Tak bardzo że nasłałeś na mnie tych zbirów, którzy spustoszyli całą budowę, pobili i porwali moich chłopców. - Bardziej - odparł Borewicz, a jego głos stawał sie coraz cichszy. - Moi chłopcy! Jak ich zobaczę... - zaczął Jacek K. - Już ich nie zobaczysz - przerwał mu cicho, ale gwałtownie Borewicz - pewnie już nikt ich nie zobaczy. Tak kończą partacze. W tym momencie Z twarzy Jacka K. zniknął uśmiech. - No co ty? - spytał. Ale jego głos nie był już taki pewny siebie, a uśmiech powoli zaczął znikac z jego twarzy - poprawimy! Nawet dam ci gwarancję - dodał po chwili cicho. W tym potężnym mężczyznie zaczęła następować jakaś dziwna zmiana. Jakby zaczął sie domyślać co może się zaraz zdarzyć - daj spokój!To tylko posadzka! Ile? Pięć centymetrów? - Siedem. Poza tym beton już stwardniał. W głosie Borewicza było coś niepokojącego. Kobieta, która kierowała roztrząsarką wyczuwając prawdopodobnie co się święci odeszła kilka kroków do tyłu, nastepnie odwróciła sie i pobiegła w kierunku roztrzasarki. - I to wystarczający powód żeby aż tak... - Dla mnie tak - uciął krótko Borewicz. Następnie niewiele się zastanawiajac wyciągnął kajdanki i powiedział - skuj sie. - Nie wygłupiaj się! Człowieku! Dogadajmy się! Będziesz miał najpiękniejszy Komisariat w miescie! Borewicz nie słuchał go więcej. Odwrócił się i powolnym krokiem skierował się w kierunku poloneza przy którym zebrało się już całe towarzystwo. Olo i Rudobrody, który już wrócił "okazją" z miasta grzebali cos przy tylnej klapie. Borewicz obrzucił ich czujnym spojrzeniem. Ten drugi wyglądał blado. Nieopatrzony należycie kikut palca prezentował się nieciekawie - "stracisz dłoń idioto" - pomyślał. Podszedł do poldka, spojrzał na stojącą przy aucie Melanię. - Dzień dobry - powiedział cicho - "I co sie tak gapisz? - dodał w myślach. ON i kobieta z roztrząsarki patrzyli na Jacka K. - Co z nim będzie? - spytał ON gdy Borewicz sie do nich zblizył. - Dołączy do reszty - odparł Borewicz. - Tak nie można - powiedziała kobieta z roztrzasarki, która jako jedyna słyszała wcześniejszą rozmowę Borewicza z Jackiem K. i teraz domyślała się co czeka nieszczęsnego partacza. - Można - wtrącił ON - nawet trzeba. Nie wiedziałem że to on. Czytałem troche w gazetach - dodał po chwili patrzac na Jacka K. który powoli ze spuszczoną głową podążał w ich stronę. - Nikt nie wiedział - odparł jakby do siebie w zamyśleniu Borewicz. - Takich to bez Sądu... Wszyscy patrzyli teraz na Jacka K. Szedł powoli w kierunku służbowego wozu Borewicza. - To jak chłopcy? Jedziemy? Zapraszam do mnie - zawołała figlarnie Melania odsłaniając nagie udo tak bardzo, że wszyscy zobaczyli, że ta śliczna dziewczyna nie nosi bielizny. - Jasne!! - wrzasnęli ON i Rudobrody prawie jednocześnie i cała trójka pobiegła do auta Rudobrodego, by po chwili, dzwoniąc urwanym tylnym zderzakiem odjechać w kierunku mieszkania Melani. - sprawdzę co z mojej maszyny zostało - szepnęła kobieta na widok będącego juz całkiem blisko Jacka K. i oddaliła się szybkim krokiem. - Nic nie zobaczy. Już po pierwszej - powiedział Franz Olo. - Zawieź ją dokąd będzie chciała, ja wypatroszę to ścierwo - odparł Borewicz, a do Jacka K. warknął - Idziemy! My porozmawiamy sobie o naszych sprawach. Po czym skutego w kajdanki wrzucił do poldka i odjechał dzwoniąc potłuczonymi blachami w sobie tylko znanym kierunku. Franz Olo ruszył w kierunku kobiety z roztrzasarki. - I jak? - spytał. - Jak widać - odparła. Spojrzał na nią. Dopiero teraz dotarło do niego, że wczesniej nie miał okazji przyjrzeć sie jej dokładnie. W poswiacie księżyca wyglądała jak... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 18.11.2008 00:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2008 .....ksiezyc w pelni . - Ta tez sobie nie zaluje - pomyslal - ani zarcia ani wodki ... ze o seksie nie wspomne ....i wszystko dzieki mojej krwawicy ! ! ! Wstaje rano skoro swit i kogut zapieje, o suchym pysku zasuwam sprawdzac czy roztrzasac bedziem w prawo czy w lewo a ta....tutaj.......- szloch uwiazl mu w gardle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 18.11.2008 22:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2008 -Olo,nie trzeba.Na prawdę nie trzeba.Chodź,przytul się,ja cię pocieszę.Olo podbiegł do kobiety z wywalonym językiem dysząc jak ratlerek.-Wiesz Olo,są takie chwile w życiu ,że niekiedy trzeba komuś przyp... masz pecha,wypadło na ciebie!W tym momencie kobieta wyciągnęła zza pazuchy kij basebolowy i walnęła Olego w łeb.Ten padł jak kafka. -No to jednego mamy z głowy - pomyślała ,wskakując do rozcząsarki i dała po gazie.W tym samym czasie ON,Rudy i Melania podjechali pod mieszkanie tej ostatniej.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 19.11.2008 04:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2008 Zaparkowali rozczasarke pod blokiem , w miejscu zacisznem ale dozwolonem. Nie weszli jednak do bloku bo zaintrygowaly ich dzwieki orkiestry detej, szybko zblizajace sie w ich kierunku . Na przedzie szedl mezczyzna i ciagnal dwie walizka na kolkach a torbe duzych rozmiarow mial przewieszona przez ramie.....mimo, ze tachanie bagazu sprawialo mu sporo wysilku, usmiechal sie lagodnie lecz z przekonaniem. Orkiestra dawala po trabach, bebnach i kotlach a z tylu nawet szlo pare fletow plaskich. - A to co - zdziwlia sie z wdziekiem Melania i zwrocila sie z zapytaniem do przechodnia zawracajac mu przy okazji w glowie. - A, to. To Polski Liberal jedzie do Ameryki. Ma zamieszkac w murzynskim gettcie w Newarku i nauczac afro-amerykanow o rasizmie Polakow - zdjal czapke z glowy na znak glebokiego szacunku - Wie Pani tak w ogole to czarno to widze ...... - Mysli Pan, ze go ugotuja - przerazila sie Melania-Nie, co to to nie ........wpier....mu tylko a buty zawiazane sznurowkami przewiesza prze drut wysokiego napiecia.....nic mu nie bedzie, Ma twardy leb.- powiedziawszy to , oddalil sie szybkim krokiem, zakochany w Melanii na betonA oni patrzyli w kierunku skad dobiegaly dzwieki oddalajacej sie orkiestry.....ale to echo gralo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zenek_akcent 19.11.2008 10:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2008 ...dochadzac do bloku zobaczyli wielki napis WELKOM i gospdarza bloku Stanisława Anioła obok stal Balcerek z akordeonem , czekali na delegacje z krajow trzeciego swiata ktora miala odwiedzic ich blok a tu tylko oni.... Aniol wzial ich za delegacje bo slychac orkiestre wiec to napewno oni - "nasza delegacja - Balcerek graj!!!" no i ..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ineso 21.11.2008 21:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2008 ... w tym momencie Olo odzyskał przytomnośc. Jacek K. policzkujący go intensywnie odetchnął z ulgą.- Zbieraj się, trzeba ją dogonic! - krzyknął biegnąc już w stronę swojego samochodu. - Nie wiem kim ona jest, ale to jasne, że tak nie zachowuje się zwykły kierowca roztrząsarki.- Ja wiem kim ona jest - rzekł Franz Olo wyciarając krew z policzka - Ona.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tedii 21.11.2008 22:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2008 ...jest brakującym ogniwem w teorii Darvina.Dzikość,dzikość widzę - rzekł Olo.Jacek K. poczerwieniał." Takiej kobiety mi trzeba" pomyślał.Wskoczyli do ledwo wyprostowanego Poloneza i ruszyli w ślad za Dziką.Dzika w tym czasie już była pod blokiem Melanii ,ale przystanęła na chwilę słysząc z daleka kołysankę....to Balcerek dawał czadu na Gibsonie kawałek ACDC "Highway to Hell".Dzika rozmarzyła się,jej giętkie ciało zaczęło się kołysać w takt ACDC.Błogie chwile mijały ,gdy nagle z piskiem opon wjechał Poldek Jacka K.-Olo! jest impreza! krzyknął Jacek.Mam w bagażniku flaszki.Ile zabrać?Trzy?-Trzy to za dużo,weź dwie - odparł Olo.-Dwie za mało,lepiej trzy.-Dobra, weź trzy mineralne i skrzynkę wódki... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 22.11.2008 00:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2008 Dzika popatrzyla na nich przychylnie spod dlugich rzes - dzikosc dzikoscia ale wypic w doborowym towarzystwie to kazdy lubi.Nagle za nia pojawila sie Niewidzialna Renka Rynku - Co jak co, ale ja to umiem zalapywac sie na darmoche - pomyslala o sobie z duma i wyzszoscia .Za nia czlapali CEO najwiekszych swiatowych bankow potrzasajac kielonkami - Co laska, co laska - jeczeli . Niech to szlag trafi, tylko skkrzynka wodki a tyle tej nedzy - pomyslal Olo. - porzadny i uczciwy czlowiek to zawsze ma pod wiatr.Machnal na to wszystko reka ...... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 22.11.2008 02:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2008 Utykająca nędza zaskoczyła Niewidzialną Renke Rynku w chwili, gdy ta, przeginając sie i krygując pokazywała swe wdzięki wszem i wobec. Drapieżne palce darły po kawałku Renke i cmokając pochłaniały w jakimś trudnym do zdefiniowania transie.Po godzinie było po wszystkim. Z Niewidzialnej Renki zostało gówno i buty.-Zupełnie tyle samo, co po ofierze wypadku pod Mrągowem, która na czas nie wymieniła opon zimowych - pomyślał Borewicz.Siedział w swym rozwalonym polonezie i zastanawiał się, co zje na obiad. Z planowaniem pracy musiał zaczekać na świt. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 22.11.2008 02:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2008 - Ach, kiedy w koncu zaswita....- pomysliwal bo rozum mial prendki choc walcowaty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 28.11.2008 21:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2008 Zaświtało chyba, bo Borewicz obudził się w chwili, kiedy promień jaskrawego słońca zaświecił mu prosto w przekrwioną źrenicę.- zasnąłem - pomyślał - zasnąłem w pracy - to go zupełnie dobiło.Popatrzył wokół siebie. Szara płyta, a przed oczami szary gmach. Ludzie w szarych paltach. Zaczął łowić strzępki zdań. Ludzie wokół mówili po rosyjsku. Borewicz wiedział, że w takiej sytuacji należy pożegnać żonę i wreszcie ujawnić lewe konto w banku w Mławie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 29.11.2008 00:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Listopada 2008 Jakże się mylił...Ku jego zaskoczeniu, jeden z facetów w szarym palcie odezwał się do niego łamaną polszczyzną:- Obywatielu kapitanie, jestem Alganow. Wladimir Alganow. Borewiczowi coś zaświtało: "Było o nim w gazecie... Ale kim on jest, do k... nędzy? No nie pamiętam, za ch... nie pamiętam..."Olśnienie przyszło nagle - co w zasadzie nie było niczym dziwnym, bo Borewicz, jak każdy dobrze wyszkolony milicjant, potrafił kojarzyć fakty: roztrząsarka, Franz, udo, ACDC, pięć centymetrów posadzki... Aż poczuł się zły na siebie, że nie wpadł na to wcześniej...Wyksztusił wreszcie z siebie krótkie pytanie:- Dalajlama cię przysłał, prawda? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ineso 06.12.2008 20:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Grudnia 2008 Tegoroczna zima tak, jak wszystkie poprzednie zaskoczyła służby miejskie a co za tym idzie wszystko stanęło w miejscu. Wszystko. Nawet galopujące ciągi zdarzeń przyczynowo-skutkowych. Czy coś je poruszy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lump praski 06.12.2008 22:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Grudnia 2008 Zima....... - .pomylala Dzika i wyrzucial za siebie resztki Niewidzialnej Renki Rynku i zaraz zjawil sie jakis bury kot i pozarl je w oka mgnieniu - zima to pryszcz, Rzeczywistosc przerosla fikcje i zaskoczyla nawet Analitykow-Ekspertow. Wlasnie jeden oderwal sie z tlumu CEOwcoff. - Prosze pani, prosze pani - wysapal. - Nazywam sie Analityk-Ekspert Rupert W tym momencie z napisu Welkom oderwala sie litera "W" i rozstrzaskala o trotuar. Zostalo optymistyczne " Elkom ". - Niech pani tylko tu spojrzy - i potrzasnal paroma zabrudzonymi blotem papierami z duza iloscia wykresow . - Tu wyraznie roslo, prosze pani, a tu....tu malalo......i prosze pani...pewnego dnia a byl to czwartek.....na wykresie pojawila mi sie projekcja w ksztalcie dziurawego kalosza ....co to moze znaczyc ? - i zaczal sie drapac po glowie. - Z takim zagadkami to do slynnego Borewicza pan sie uda - znudzonym glosem odpowiedziala Dzika i wskazala mu kierunek gdzie nadal zaparkowany stal samochod Borewicza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.