Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Były sobie Święta...


Recommended Posts

Nie wiem czy moge czytac o epizodach waszego braku poszanowania cudzej wlasnosci w czasach waszej zamierzchlej mlodosci bo zaraz sie okaze, ze calowaliscie sie pokatnie z przygodnymi osobnikami albo i co gorszego . Fuj.

 

Phi

Phi

Phi

nie tak znowu zamierzchłej 8)

 

Mój epizod miał dowodzić, że o ile rozszalała młodzież może co nieco zniszczyć, to jest jak najbardziej wskazane pokazać jej, iż za szkody się płaci :-) A było za co płacić, oj było...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 305
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wracajac do zaproszenia rodzin i trojki malych dzieci - chyba zdajemy sobie sprawe, ze mala jest szansa, ze trzylatek bedzie siedzial z nami przy stole i slonym bigosie przez 6 godzin .

 

A zdajemy, czemu nie.

 

My jako rodzice dwuletniej pannicy zdajemy sobie też sprawę z paru innych rzeczy, jak to iż:

 

- wizyty u ciociów i wujków czasem trzeba skrócić, bo dziecię wpada w klimaty takie, że przeszkadza innym gościom

- do kościoła jej nie zabieramy, bo nie podzielamy poglądu, że dzieci mają lepszy kontakt z Bogiem poprzez przekrzykiwanie się z proboszczem i włażenie na ołtarz - taki z nas ciemnogród ;-)

- dwuletnie dziecko, poza nielicznymi wyjątkami, nie jest w stanie wysiedzieć półtorej godziny w kinie

- knajpa nie jest - w wiekszości przypadków - miejscem dla małych dzieci

- jesli sie takiemu dzieciu da szklankę z soczkiem i czekoladę, a potem puści w teren, to szansa, że zabrudzi dywan i ściany jest około 100% i nie ma żadnej możliwości, aby ją zmniejszyć

- jesli zaś taki dzieć siedzi sobie w osobnym pokoiku i nic nie słychać, to znaczy, że dzieje sie tam coś niedobrego.

- i generalnie - za dzieci sie odpowiada. I niestety, pierwsze lata życia małego dziecka są związane z licznymi wyrzeczeniami ze strony rodziców. kto nie chce ich ponosić - ten na 100% robi problemy innym ludziom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hhehe,

pamiętam jak byłem mały ( jakaś podstawówka ) to zawsze u mnie na chacie kombinowaliśmy z kumplem. a to sanki budowaliśmy, a to wózek boczny do roweru...zawsze bałagan był przy tym na maxa. i oczywiście wszystko to "parkietach" moich rodziców- co wiadomo w latach 80 było powiedzmy niecodziennością.

szczytem naszych experymentów było podpalenie "kupki" saletry spożywczej zmieszanej z cukrem na środku pokoju na dywanie :lol:

pamiętam jak wycinałem wzorek spod tapczanu, żeby wkleić w dziurę powstałą na środku pokoju.

 

pozdrawiam

Moje dzieci właśnie wymysliły, że są pieskami i polizały świeżo wymalowane ściany....hmm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do kościoła jej nie zabieramy, bo nie podzielamy poglądu, że dzieci mają lepszy kontakt z Bogiem poprzez przekrzykiwanie się z proboszczem i włażenie na ołtarz - taki z nas ciemnogród

 

Stokrotko, co robicie z dzieckiem kiedy jesteście w kościele?

To co wszyscy rodzice : przywiązują do kaloryfera :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w Waszym kościele nie ma kaloryferów;-)?

 

Można wpaść, można, przez jakiś czas nawet praktykowałam, ale takie osobne chodzenie rozwalało mi cały dzień.

W sumie to ja nie o tym chciałam tylko o tych dzieciach. Bo rozumiem rozgoryczenie autorki tematu, ale zważywszy, że sama dzieci posiada łatwiej było Jej przewidzieć, że nie da się tego żywiołu posadzić na krzesłach, których nie opuszczą do końca imprezy. A jak w całym domu ogrzewanie podłogowe to problem może być nierozwiązywalny. Dlatego nasza piwnica ma ściany dźwiękoszczelne, zjazd po rurze strażackiej znacznie ułatwia delikwentowi drogę w dół, a wyjście okolone drutem kolczastym skutecznie zniechęca do ucieczki.

Ps. I Tak uważam, że Pan Bóg woli małe, słodkie, acz nie do końca grzeczne dzieciątka niż stare wredne baby ze zgorszenia zabijające wzrokiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ps. I Tak uważam, że Pan Bóg woli małe, słodkie, acz nie do końca grzeczne dzieciątka niż stare wredne baby ze zgorszenia zabijające wzrokiem.

A ksiądz chyba odwrotnie :D

Stare wredne baby nie biegaja po kościele i nie wrzeszczą, za sutanne nie ciagna i nie krzycza podczas najważniejszych chwil ... a i na tace cokolwiek rzucą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ps. I Tak uważam, że Pan Bóg woli małe, słodkie, acz nie do końca grzeczne dzieciątka niż stare wredne baby ze zgorszenia zabijające wzrokiem.

A ksiądz chyba odwrotnie :D

Stare wredne baby nie biegaja po kościele i nie wrzeszczą, za sutanne nie ciagna i nie krzycza podczas najważniejszych chwil ... a i na tace cokolwiek rzucą

A w moim kościele to i kaloryfery są i msza dla dzieci 8)

Dzieci mogą latac, drzeć się, a ksiądz i tak robi swoje i nawet mu się to podoba :o

Oczywiście niektórzy rodzice biorą sobie zbyt dosłownie słowa księdza, że dzieci mogą robić na tej mszy wszystko, znaczy kompletnie nie reagują na wycie, wchodzenie do presbiterium i takie tam. Mnie osobiście by to nie bawiło, ale co kto lubi.... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niektórzy rodzice biorą sobie zbyt dosłownie słowa księdza, że dzieci mogą robić na tej mszy wszystko, znaczy kompletnie nie reagują na wycie, wchodzenie do presbiterium i takie tam.

No i po tym sie poznaje kulturę ....

 

Howgh :-)

 

Mnóstwo ludzi chodzi nawet z malutkimi dziećmi, które po prostu są na tyle opanowane, że nie robią rabanu i jakos są w stanie wytrzymać bez zadymy do końca mszy. Moja natomiast córa ma skłonności do spontanicznych padów na glebę, jak również aparat gębowy rozwinięty w stopniu bardzo wysokim - jest w stanie zagłuszyć nawet taką jedną panią, która prowadzi Godzinki, a o to nie łatwo, oj nie ;-) Po prostu przy trzecim dziecku poznałam, co to jest ten bunt dwulatka, o którym tyle czytałam :-)

 

Ja tam nie lubię ludziom przeszkadzać, i średnio mnie bawi latanie po kościele za dwuletnia gwiazdą.

 

Dobrotliwy Bóg natomiast moze sobie moje kochane dziecię popodziwiać o dowolnej porze dnia i nocy - nie muszę Mu w tym celu dezorganizować mszy ;-) z której małe dziecie i tak nic nie wyniesie. I nie mam zamiaru sie usprawiedliwiać starymi babkami. Zresztą osobiście uważam, że ta ich legendarna złośliwość jest cokolwiek przeceniana ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a'propos mszy dla dzieci - koleżanka będąc w usa znalazła kościół, który miał wydzielony taki "figloraj" dla dzieci, za szybą i dzwiękoszczelny i nawet chyba z kimś do opieki. Rodzic się modlił a dziecię rozrabiało za szybką. Lepsze, niż kaloryfer :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wydzielony taki "figloraj" dla dzieci, za szybą i dzwiękoszczelny i nawet chyba z kimś do opieki. Rodzic się modlił a dziecię rozrabiało za szybką. Lepsze, niż kaloryfer :D

genialne !

rozwiązuje wszystkie problemy

i ksiądz w spokojności

i rodzi w skupieniu

i dziecko w bezpieczenstwie

i rodzice nie musza przez pół dnia oddzielnie w kościele

ale czego to w Ameryce nie ma ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysl nie chwycil - siedzenie za dzwiekoszczelna szyba w kosciele z dzieckiem mija sie z celem :D

 

Rownie dobrze mozna sobie obejrzec msze w telewizji.

 

No i co z tego, ze dziecko troche sobie pobiega albo zaplacze ?

 

To intersujace jak czlowiek, istota przeciez spoleczna, robi wszystko zeby sie odseparowac od wszelkich dzwiekow i znakow zycia - a pozniej jest nieszczesliwy, odizolowany i wydaje na psychologa :D albo siedzi w psychologu . :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zresztą osobiście uważam, że ta ich legendarna złośliwość jest cokolwiek przeceniana

Może masz rację. W sumie ja też tylko jedną widziałam, która pociągnęła dziewczynkę za warkoczyk. Dobrze, że to moje dziecko nie było, bo jakbym się zamaaaaaaachła i strząsnęła babci z czoła beret... O tych babciach, które klepią podczas mszy różaniec wspominać nie będę, bo one niczego nie dezorganizują, najwyżej robią księdzu niezdrową konkurencję;p

Dobra, idę do kościła, biorę dzieci i módlta się za mnie, żeby nikomu mszy nie zdezorganizowały;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a'propos mszy dla dzieci - koleżanka będąc w usa znalazła kościół, który miał wydzielony taki "figloraj" dla dzieci, za szybą i dzwiękoszczelny i nawet chyba z kimś do opieki. Rodzic się modlił a dziecię rozrabiało za szybką. Lepsze, niż kaloryfer :D

U nas jest podobnie w sąsiedniej gminie, jeszcze od Niemca, i to świetnie zdaje egzamin. Szyba jest zwykła, ale pomaga ludziom w usłyszeniu słów księdza, nie zagłuszanych gaworzeniem milusińskich. Rodzice są z dziećmi za szybą, jest to po prostu wydzielona część kościoła. Mają tam takie samo nagłośnienie księdza jak reszta ludzi w kościele, tak samo uczestniczą w mszy, tyle, że dzieci nie przeszkadzają parafianom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...