anetina 30.12.2008 08:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 A serwetki były, były a owszem tylko co niektórzy nie wiedzą chyba do czego służą. A ja nie mogę za każdym razem mówić wytrzyj rączki bo ściany np pobrudzisz. Dla mnie to normalne, że po pierwsze dzieci jedzą przy stole, po drugie idziemy po posiłku myć ręce. Czy to jakieś dziwne? Ja sobie nie wymyślam jakichś dziwnych rzeczy tak po prostu powinno się robić. Idąc z córką w gości nie puszczam jej samopas z parówą w ręce po pokojach. Nie pozwalam jezdzić zabawkami po meblach niezależnie od tego czy są nowe czy też nie, czy kosztowały majątek czy tez nie. Szanuję cudze rzeczy i tego samego bym oczekiwała od innych. Poza tym nowy dom, nowe wszystko w domu tym bardziej boli jak ktoś nie szanuje. A poza tym moje dziecko ma jasno określone zasady i już. Gdyby tak nie było to ...lepiej sobie niewyobrażać trza było już w pierwszym poście napisać, że dzieciaki latały z jedzeniem po domu a jeśli chodzi o samochodziki - ja pozwalam, by dzieci jeżdziły po meblach, bo u nas autka mają opony, nic się nimi nie da porysować Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 30.12.2008 08:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 a ja myślę, że to własnie (podobnie jak u mnie na początku ) lęk przed demolką i koszmarną wizją remontu tuż po wprowadzce czyli zobaczę za rok, gdy już będę mieszkać ale znając mnie, nie bałabym się, bo planuję robić dom pod dzieci, bo u nas zawsze jest gromadka minęło mi .... po 2 miesiącach kiedy to dotarło do mnie że mam dość : -łażenia z pędzelkiem i słoikiem farby i zamalowywania czarnych paluchów na jasnych ścianach , -darcia się po dzieciakach żeby nie szurały krzesłami, -gonienia ze szmatą psa i kota które bieganiem rysowały mi panele itp...itd... u mnie jakoś dzieci z paluchami po ścianach nie marzą ani kredkami ani niczym innym więc dlaczego miałyby mazać w nowym domu psa i kota nie przewiduję w domu, zwierzęta mają miejsce na podwórku teraz pełen lajcik .... na święta tez miałam całą rodzinę z dzieckiem-szatankiem na czele ... i absolutnie nie martwiłam się o dom, ale tym razem o moją psychikę bo kiedy tak czasem oglądam sobie bezstresowo wychowane dzieci , np. w/w ...to współczuję rodzicom za 10 lat bo co wyrośnie z dziecka które w wieku 5 lat bije matkę po twarzy , gryzie dzieci , kłóci się z dorosłymi i wyśmiewa kolejne hasełko mamusi "kochanie, nie dokuczaj mamusi" ... dociera do mnie wtedy, że moje dzieci to anioły i gratuluję sobie sukcesu wychowawczego : też znam niestety takie dzieci i takich rodziców na szczęście moje dziecko niby nie anioł, ale porównując z tymi potworkami to mam święte chyba dziecko a dom? Ola ...musisz wziąć na light - dom jest dla nas , a nie my dla domu- nie zapobiegniesz zniszczeniom i to jest prawda szkoda nerw albo w ogóle nie zapraszać takich gości ps. ja też wiem, kogo niechętnie z dziećmi widziałabym w swoim domu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 30.12.2008 08:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Ja też mam drewnianą podłogę, która kosztowała dużo kasy. Jak przyjdą dzieci i jeżdżą samochodzikami, to ją rysują. Jak przyjdą goście w szpilkach, to ją rysują. Nie lubię porysowanej podłogi. Dlatego uważam, że ... położyłam dziadowską podłogę ale gości to mam fajnych. i to są przemyślenia po urządzaniu domu czyli sam gospodarz musi się pilnować, by czegoś nie upuścić, nie wejść w butach a lepiej się tym nie przejmować, więc warto podłogę zrobić tak, by nie dąło się jej uszkodzić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
piterazim 30.12.2008 08:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 I słusznie, że nie bierzesz. Młody ani chybi za pięć lat zastosuje ją na kimś młodszym i słabszym od siebie. będzie trzeba dodać kolejny punkt do naszej umowy, żeby tego nie robił Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 30.12.2008 08:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Uważam, że obecnie za mało dyscyplinujemy dzieci, ale to tylko moje zdanie, wiekszość młodych mam mi zapewne zaprzeczy i wywiąże sie za chwile nagonka, jak zwykle zresztą ...: ja bym nie powiedziała, ze mało dyscypliny mój jest jedynakiem, ale równoczesnie nie jest pępkiem świata, nie jest egoistą wie, co mu wolno, a czego nie wypada nie pomaże ścian, bo wie, że później ktoś musiałby je odnowić itp. dyscyplina kojarzy mi się z tym, że dziecko się boi rodzica trza znać umia trza wiedzieć, jak wychowywać dziecko znam matki, które twierdzą, że umieją wychowywać dziecko, ale ich dzieci to potworki, nie da się przy nich pogadać, nie da się nic zrobić A tak na marginesie, przypomniało mi się jak pewnego razu na spotkaniu towarzyskim (z dziećmi oczywiście), pewien maluch siedząc obok mamy przy stole, na którym były półmiski z sałatkami, wędlinami itp. kichnął wprost na stół, na te wszystkie produkty leżące na stole, mama spokojnie wytarła mu buzię i nos (z których aż kapało) bez komentarza. Nie nauczyła w domu, że kaszel i kichanie odbywa się daleko od stołu i od innych ludzi. Trzeba było widziec miny większości dorosłych ! (ona ich nie widziała) Za mało uczulamy nasze dzieci na pewne sprawy,ale wystarczy przypomniec sobie (przepraszam, raczej poczytac o niej) przedwojenną kindersztubę, wówczas dzieci wiedziały od małego co wypada a co nie !!! Jeszcze dobrze nie mówiło, a już wiedziało czego nie wolno. Teraz za bardzo liberalnie podchodzimy do pewnych spraw, ale cóż, mamy XXI wiek, może to ja jestem niedzisiejsza ? Ciągle pamiętam słowa mojej mamy jak mnie uczyła co wypada a co nie wypada (od maleńkości), to samo starałam sie przekazać mojemu synowi, bo uważam, że sztuka dobrego zachowania to podstawa na całe życie. Czego Jaś sie nie nauczy, to Jan nie będzie umiał. Takich niedouczonych "Janów" wszędzie naokolo pełno i może dlatego "bylejakie" zachowanie i brak szacunku dla pewnych norm stały się standardem. ...: też tak zostałam nauczona i tak moje dziecko wychowuję wie, kiedy zastosować słowa typu przepraszam, dziękuję wie, kiedy coś może, kiedy coś nie wypada jest grzeczny, ale równocześnie nie jest dzieckiem jakimś cichym, spokojnym - jest normalnym chłopcem mającym niekiedy głupie pomysły A - jak to pisze Cyma - Do szewskiej pasji doprowadzały mnie mamy uszczęśliwione widokiem umazanych czekoladą lub innym "ciekawym" jedzeniem dzieciaczków, które po drodze wymalowały ściany, meble itd. - uszczęśliwienie mam swoimi dzieciaczkami nie ma czasem granic .......: takiego rodzica to bym ..... Ciekawe dlaczego wczesniej nie bylo takich programów jak polski i angielski (na TVN style) o nianiach, które trzeba wzywac na pomoc, bo rodzice nie dają juz rady, dzieci rządzą całym domem a rodzicami przede wszystkim. Ale sie zawsze uśmieję, lepsze to niż film ! Tylko szkoda, że prawdziwe no też oglądam te programy i się umacniam, że moje dziecko jest lepsze a u nas jest Superniania - widzieliście powtórkę w niedzielę? makabra , no sorry, ale tak się dzieci odzywają do matki, biją ją i matka identycznie postępuje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 30.12.2008 08:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 To ja dołączę do tych mniej nowoczesnych. Ostatnio ze zgrozą obserwuję rozumienie słowa "tolerancja". Podciąga się pod nie właściwie wszystko. Wszystko wolno, bo jeśli nie, to jest się nietolerancyjnym. I to mnie martwi. Odwiedziła mnie koleżanka z dwuletnim dzieckiem. Na stoliku stał pojemnik ze słonymi paluszkami. "Niunia" przydreptała, po czym zaczęła wyjmować paluszki, rzucać na podłogę i rozdeptywać z rozkosznym śmiechem. Po jednym, rezolutnie, by zabawa mogła trwać jak najdłużej. I trwała, do ostatniego. Mama "Niuni" ubawiona nie mniej od niej samej. Patrzyłam na to spokojnie, bo dywan się odkurzy, paluszki nie kosztowały majątku, choć lepiej by było podarować tym, którym smakowałyby jak największy rarytas. Miałam nadzieję, na odpowiednią reakcję koleżanki. Że wytłumaczy dziecku, że nie wolno. Bo tego trzeba uczyć. W każdej sytuacji. Tłumaczenia nie było. Następnym numerem Niuni było walenie utaplanymi łapkami w lustro szafy. Radosnego pisku przy tym pełen dom. Mama też rozbawiona. Nie wytrzymałam, zareagowałam. Nie dlatego, że lustro będę musiała umyć, ale ze zwykłego poczucia bezpieczeństwa. Gdyby lustro się rozleciało, nieszczęście gotowe. Koleżanka obrażona zwróconą uwagą, ubrała Niunię i pożegnała się chłodno. Bezstresowe wychowanie....pewnie tak. k... byłaś spokojna ja mam identyczną koleżankę - nie patrzę na jej uśmiech, tylko od razu zwracam uwagę dziecku jeśli zwrócenie uwagi nie pomaga, łapię za rękę i najlepsze jest to, ze matka nic nie reaguje a jesli już, to też idzie tekmst, no tak dziecko biedne pobawić się nie może Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 30.12.2008 09:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 "skarbie, mamunia nie nauczyła, że tak się nie robi??????????" .... u mnie to zdanie też skutkuje do rodzica Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 30.12.2008 09:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Anetina ... u nas też dzieciaki nie mażą po ścianach ...ale moja 7- letnia Kasia się czasem zapomni i gdzieś niechcący ślady łapek zostawia choćby np. opierając się ręką o ściane ...a ściany mamy naprawde w jasniutkim beżu - wszystko na nich widać Także nasze zwierzaki czyli pies i kot czasem gdzieś jakiś odcisk zostawi bądź zasmarkane szyby balkonowe przez które nagminnie wyglądają co się dzieje na podwórku . Wyleczyłam się z chorobliwej pedanterii ... ciężko było utrzymać idealny porządek na 70m. mieszkania przy dzieciarni i zwierzyńcu, ale 130m to już jak dla mnie za dużo - mozna się zajechac w tych staraniach. Nie po to żyję, żeby natychmiast po powrocie z pracy wsiadać na mopa albo szmatkę do kurzy i jechać z tym koksem coby wszedzie sie błyszczało jak psu ... Sprzątanie raz w tygodniu - rodzinnie czyli przy równym podziale obowiązków miedzy domowników ... a w tygodniu tylko kłaki po zwierzarni i piasek wymieść z podłóg, kole zmywarki porobić, i takie tam drobiazgi coby było "wrażenie" porządku . A czas którego jest wtedy więcej można na przyjemności przeznaczyć - wszak raz się żyje . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 30.12.2008 09:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 ja się właśnie zastanawiam nad sprzątaniem domu mam praktycznie obecnie 1/3 powierzchni - ale jest dużo półek, dywanów w domu więc chcę mieć pustki, mało półek, dywanów w ogóle, jedynie w pokojach najwyżej małe dywaniki, by dziecko na podłodze usiadło, my przed kominkiem więc automatycznie mniej kurzu i pracy odkurzacza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 30.12.2008 09:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 ale to nie koniec -przed nami przeciez jeszcze znak pokoju i podanie sobie ręki .....a ja mam przed oczami te kropelke zwisającą z nosa i wytarta w palce opowiadac dalej ? nie opowiadaj Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 30.12.2008 09:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Gdy przyjezdza do nas rodzina z dziecmi 5 i 11 lat, ktore to dzieci u nich w domu jedza na fotelu nad kolanami (talerzy nie uznaja, potem wokol fotela jest jak w chlewie), jezdza autami po frontach mebli, graja w domu w pilke, biegaja, na scianach maja "sztuke wspolczesna", z podlog robia sobie slizgawke itd. to u nas chca robic tak samo. Ja nawet nie staram sie zachowac pozorow i byc grzeczna (rodzice nie reaguja, bo dla nich to normalka) tylko od razu zwracam uwage. Gdy maly ma jesc przy stole nad talerzem - rezygnuje z jedzenia i zaszywa sie w koncie obrazony na caly swiat, biegania po domu i zabawy na meblach tez nie toleruje. Co do podlog mam kafle i wykladziny, wiec z tym nie ma problemu. Nie wyobrazam sobie miec gosci z dziecmi i z grzecznosci tolerowac ich zachowanie, bo w domu im wolno (bezstresowe wychowanie) i po ich wyjsciu co.....musialabym robic kapitalne sprzatanie?. no sorry, ale tak bym nie pozwoliła nie cierpię rodziców takich dzieci bo to nie dzieci wina, ze tak są wychowywane Stwierdzenie, ze dziecko moze jezdzic samochodzikami po segmencie dla mnie jest nienormalne!!! Nie mam ochoty patrzec jak jakies rozwydrzone dzieciaki rysuja autkami moje meble, na ktore musialam dlugo i ciezko pracowac, a ich rodzice nie reaguja! Goscie pojda, meble porysowane, a ja nie mam ochoty patrzec na porysowane. no jakoś u mnie rozwydrzonych dzieciaków nie ma a moje dzieci mogą jeżdzić po meblach, segmencie autkami, bo nie są w stanie tego porysować - bo czym, gumowymi oponami ??? nie pozwalam jedynie bawić się na stole stół służy do jedzenia, nie do zabawy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daggulka 30.12.2008 09:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Tak myślę ... co gwarantuje sukces wychowawczy? co sprawia , ze jedni rodzice potrafią dobrze dzieciaki wychować a inni nie? Patrząc na tego dzieciaka o którym pisałam wiem, że metody którymi wychowywałam moje dziewczyny nie poskutkowałyby w jego przypadku- chyba że w wersji hardcore . Moje dzieci bite nie były , każda z nich w swoim życiu zaliczyła max. kilka klapsów we wczesnym dzieciństwie . Potem tylko rozmowa i tłumaczenie- i skutkowało. Dlaczego nie skutkuje u tego chłopczyka? Róznica charakterów? No nie wiem ... moja Kasia to też było żywe srebro a jednak udało mi się wychować zarówno jedną jak i drugą na rozumne grzeczne istoty . Zastanawiające . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 30.12.2008 09:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 To prawda Daggulka, że metody sie dobiera do dziecka. mam jednak wrażenie, że rzeczą podstawowa, którą powinien robić KAŻDY jest jak najszybsza reakcja, jesli dziecko robi coś niedobrego. Jesli ktos nie podejmuje się nawet tego, to co tu mówic o innych metodach... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anetina 30.12.2008 09:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 trudno powiedzieć ja wychodzę z załozenia, że dziecko samo powinno poznać, co jest dobre, co jest złe - nie wiem, jak dokładnie wytłumaczyć nie dostał klapsa, ale kilka razy usłyszał ostry ton głosu - jednak najgorszą karą byłoby, że jestem smutna, zła, że nie chcę się przytulić zawsze jest rozmowa, wszystko jest tłumaczone nie ma odstawienia dziecka, bo jest coś do zrobienia w domu rozmowa, zajęcie, zabawa z dzieckiem jest ważniejsze od domowych zajęć młody dużo pomaga i robi w domu chętnie nie ma zakazów typu - nie dotykaj sprzętu, nie wspinaj się wysoko ma pozwolone, oczywiście pod nadzorem ostatnio afera w przedszkolu - dwóch chłopców zniknęło dziadek z wychowawczynią szukają ich jak się okazało, wspięli się po ściankach aż pod sam sufit i tam "siedzieli" oparci plecami o jedną ściankę, nogami o drugą nie skrytykowałam go, nie dostał kary, ale zakazałam mu to robić w przedszkolu pochwaliłam za pomysł - bo to jednak chłopak ale nie pozwoliłam tego robić w przedszkolu, gdziekolwiek, gdzie nie ma w pobliżu kogoś dorosłego może tak robić przy kimś jedynie dla asekuracji, bo to jednak jest niebezpieczeństwo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 30.12.2008 09:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 A wytykać komuś błędy? No sorki, Reniu, Nefer, Wy macie dzieci dorosłe lub prawie dorosłe, macie już prawo cokolwiek mówić - moja najstarsza ma osiem lat i naprawdę nie sądzę, abym była wiarygodnym źródłem pouczeń wychowawczych. Zobaczymy za dziesięć lat - wtedy będę (może) miała jakieś doświadczenia Masz takie samo prawo mówic jak i my, broda mędrcem nie czyni ..... wiek nie każdemu przydaje rozwagi i mądrości, czasem nawet odwrotnie - odbiera !!! Niejednej babci pasowaloby doopę złoić żeby głupotę wygonic, bo rozpuszcza wnuki i robi z nich kaleki (karmienie, ubieranie itp.) nie mówiąc o wbijaniu w pychę i kilku innych sprawach. Nie chce mi się pisać .... naokolo pełno przykładów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kaśka maciej 30.12.2008 10:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Sytuacja jest zgoła inna, jak jest któreś z jego rodziców. On wtedy wie że może sobie na wszystko pozwolić, bo ciotka nie podskoczy, bo się wstydzi Znaczy, że jeszcze Cię nie podkur...ł do imentu Serio, ja znosiłam cierpliwie wiele wieleeeeee lat zachowanie wspomnianego wyżej Synka Bo to bliska rodzina, bo to biedne dziecko ( bo tatusia nie ma) bo to bo tamto.... Ale miarka się przebrała Teraz jak mnie widzi to albo od razu łeb spuszcza i ucieka do pokoju, albo ( jak w poblizu jest babcia) to burknie jeszcze jakieś CZESC. Moje dzieci też są już odpowiednio ukierunkowane na to co robić w razie W. Oczywiście nie muszę chyba mówic, ze przez mamusię tegoż SYNKA to jestem uważana za faszystkę Ale że tak powiem, ani mnie to ziębi, ani parzy Zresztą, nie moja brocha. Nie ja się będę z nim użerać. A wytykać komuś błędy? No sorki, Reniu, Nefer, Wy macie dzieci dorosłe lub prawie dorosłe, macie już prawo cokolwiek mówić - moja najstarsza ma osiem lat i naprawdę nie sądzę, abym była wiarygodnym źródłem pouczeń wychowawczych. Zobaczymy za dziesięć lat - wtedy będę (może) miała jakieś doświadczenia Mnie też w sumie wszystko jedno jak to dziecko sie zachowuje, dopóki nie ma z nim moich dzieci. Nieważne czy są u mnie, czy u niego Ale uważam, że mam prawo zwracać gówniarzowi uwagę jak zachowuje sie skandalicznie, zwłaszcza jak przez jego głupkowate zachowanie cierpią moje dzieci Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 30.12.2008 10:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 przez mamusię tegoż SYNKA to jestem uważana za faszystkę Ale że tak powiem, ani mnie to ziębi, ani parzy Mnie też (opinie na mój temat, gdy jestem przekonana, że to ja mam rację). Nauczyłam sie patrzeć prosto w oczy i zwracać uwagę .... niech się krępuja Ci, którym zwracam. I niech sie obrażają. Mądry sie nie obrazi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kaśka maciej 30.12.2008 10:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 przez mamusię tegoż SYNKA to jestem uważana za faszystkę Ale że tak powiem, ani mnie to ziębi, ani parzy Mnie też (opinie na mój temat, gdy jestem przekonana, że to ja mam rację). Nauczyłam sie patrzeć prosto w oczy i zwracać uwagę .... niech się krępuja Ci, którym zwracam. I niech sie obrażają. Mądry sie nie obrazi.Ament Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KiZ 30.12.2008 11:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Mnie również słabią rodzice, którzy nie biorą pod uwagę warunków czy zwyczajów panujących u gospodarzy. A jeśli ich nie znają, bo są nowi na przykład, to chyba powinni podejsć do sprawy z lekko nadmierną ostroznością, co nie? Osobiście toleruję, podobnie jak część z was, wypadki przy pracy - dzieci a nawet dorośli mają do tego prawo - ale wandalizmu, złośliwości i głupoty nie toleruję. I mówię o tym. Najpierw bezosobowo, np. "to nie jest najlepszy pomysł, żeby..." Jeśli nie skutkuje to konkretyzuję adresata. Zazwyczaj skutkuje. Mam jednak nierozwiązywalny problem z... psem jedenje rodziny, która go permamentnie ze sobą ciąga w gości I to co wolno temu psu, to jest skandal. Nie skutkują ani aluzje, ani jednoznaczne uwagi i prośby. Była już jedna kłótnia z tego powodu. Ale ze względów rodzinno-biznesowych nie ma szans na zakończenie znajomości Zresztą, pomijając ten aspekt znajomości, to w sumie OK ludzie Pat totalny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 30.12.2008 11:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Grudnia 2008 Mam jednak nierozwiązywalny problem z... psem jedenje rodziny, która go permamentnie ze sobą ciąga w gości I to co wolno temu psu, to jest skandal. Nie skutkują ani aluzje, ani jednoznaczne uwagi i prośby. Była już jedna kłótnia z tego powodu. Ale ze względów rodzinno-biznesowych nie ma szans na zakończenie znajomości Zresztą, pomijając ten aspekt znajomości, to w sumie OK ludzie Pat totalny. Popatrz im prosto w oczy, usmiechnij sie miło i ładnie poproś, żeby z psem nie przychodzili .... mówisz, że ludzie OK, więc nie powinni sie obrazić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.