Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Były sobie Święta...


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 305
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A za Lumpem panny sznurem :-)

 

Ja tam mam niezmienny ubaw, jak w kazdym wątku, gdzie wystapi Lump Praski, czasem niektórym wstępuje piana na klawiaturę i z tego wrażenia nie potrafią z siebie wydobyć żadnej riposty oprócz sugerowania choroby psychicznej :-) Zawsze te same osoby dają sie tak samo wypuszczać i zawsze się to tak samo kończy :-)

 

Serdeczne pozdrowienia dla Lumpa Praskiego i jej fanklubu :-) Cieszcie się życiem i tym, że się różnimy. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wpienia mnie, że wszyscy mają gdzieś ile pracy kosztowało zrobienie tego wszystkiego, ile to kosztowało. Najważniejsze jest ze dzieci fajnie się bawia... :evil:

 

Tak, dla nich to najważniejsze. A jak zaprosiłaś gości, to rób dobra minę do złej gry, bo Twoim obowiązkiem jest stanąć na głowie, żeby oni się dobrze u ciebie czuli, a nie "ustawiać" wszystkich i wprowadzać nerwowość. Zaprosiłaś - cierp. A w przyszłym roku faktycznie nie rób takich spotkań. Twoje prawo, w końcu to Twój dom (to mówię serio i bez ironii).

 

W pół roku po mojej przeprowadzce był u nas Sylwester (2004/2005). Tzn. w jego organizację zostaliśmy niejako "wmanewrowani", no ale zgodziliśmy się bez oporów. Wprawdzie chałupa po działalności wiadomego budowlańca była, jaka była, warunki takie trochę siermiężne, ale że jednak lubię, by wszystko było jak należy, więc odpicowaliśmy wszystko, jak się dało najlepiej. Już w pół godziny po wejściu ostatnich gości był Sajgon: dzieci, psy, koty, a z "placu budowy" na zewnątrz wniesiono tony piasku i błota. Po naszych przygotowaniach, sprzątaniu itp. nie było śladu. W trakcie imprezy m.in. "padły" dwa krzesła, tudzież było parę innych pomniejszych szkód. I co ? I fajnie :) Wszyscy ze śmiechem wspominają do dziś. Ja też, mimo, że na co dzień lubię spokój i porządek. Po prostu to była kwestia odpowiedniego nastawienia się i zdawania sobie od początku sprawy, że podczas takich spotkań wszystko jest możliwe. ;) Cierp, ciało, kiedyś chciało !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie początku wątku nie uważam żeby to było bardzo nienormalne bo cięzko połączyć piękno różnych przedmiotów z ich niezniszczalnością. Sam mam podobne dylematy czy warto kupowac różne rzeczy o które potem trzeba dbać, które łatwo uszkodzić choć chciałbym je mieć. Np. nowe auto -jeżdzę teraz starociem i mam go gdzieś, nowym wymarzonym nawet jeśli byłby kupiony bez szczególnie wielkich wyrzeczeń pewnie będę sie bał zaparkować tam gdzie ktoś go może uszkodzić. I tak jest z wieloma rzeczami. Ktoś kto domu nie zbudował i nie wie jaki to wysiłek(w tym finansowy) tego nie zrozumie. No i gdzie jest ta równowaga być i mieć - nie jest to takie proste.

Fajnie byłoby zrobić huczną parapetówkę bo wiele osób już się zaprosiło. W tym takich którzy nie patrza co robią ich dzieci a i sami czasami zachowują sie bestrosko.Z jednej strony nie moge każdego pilnować bo to paranoja i sam nie chciałbym byc podobnie traktowany ale umiem przewidzieć moje odczucia gdy ktoś będzie świadomie (bo też się tak zdarza) lub nieświadomie niszczył moją pracę, które pewnie będą podobne do uczuć autorki. A to niestety może oznaczać samotność z wyboru.Z pewnościuą chłopek spod monopolowego który całe życie kładzie lache na wszystkim nie ma takich dylematów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to jest, że we własnym domu mamy prawo wprowadzać swoje własne zasady.

Gdy odwiedzam ludzi, ktorzy nie palą papierosów nie rozwalam się przy kominku z fajką w zębach. Gdy odwiedziam dom, gdzie nie ma zwiąrząt - nie zabieram mojego kochanego kotka. Gdy jadę na imprezę alkoholową - nie zabieram dzieci, bo to impreza nie dla nich.

I chyba po prostu warto się kulturalnie zachowywać. Nie pluć na dywan, podnieść jak coś spadnie i .. zająć się swoimi dziećmi jeśli wyrządzają szkody.

Gospodarz nie ma obowiązku niańczyć naszych dzieci, gdy my popijamy drinki. To są proste, podstwowe rzeczy.

Marzę o parapetówce - panie w szpilkach nie będą wypraszane, ale to moja prywatna sprawa i mój wybór. Mam zwyczaj zdejmowac buty jak wchodzę do czyjegoś domu - to kwestia dobrego wychowania. Ale moi goście zrobią jak uważają - nadal to jednak mój wybór.

 

 

A w Nowym Roku życzę Wam mniej niekulturalnych gości :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, moi goście stanęli ma wysokości zadania i nie przyniesli szpilek. :D

Ale napiszę ceikawostke, jedną z osób, które ZWYKLE noszą wysokie szpilki jest moja koleżanka, której akurat nie zawiadomiłam o prośbie sznowania parkietu. Sama się zastanawiałam, w czym przyjdzie, dość już zrezygnowana. I właśnie ona przyszła w płaskich :o butach z komentarzem - żeby nie porobić dziur, jak jej kumpela w świeżo połozonej desce barlineckiej. Ot po prostu, ona jedna niedawno odebrała nowe mieszkanie, wie co to znaczy wykończenie go i się i jako jedna pamiętała o parkiecie sama z siebie. Wniosek oczywisty i wieczny "syty głodnego nie zrozumie" :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, dla nich to najważniejsze. A jak zaprosiłaś gości, to rób dobra minę do złej gry, bo Twoim obowiązkiem jest stanąć na głowie, żeby oni się dobrze u ciebie czuli, a nie "ustawiać" wszystkich i wprowadzać nerwowość.

 

A obowiązkiem gości jest zadabanie o mienie i spokój gospodarze, żeby nie musiał ślubować, że "nigdy więcej"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak na marginesie, to Ci sie przyznam, wiem, że despotką jestem i dobrze mi z tym, bo dopóki nie byłam, niczego nie mogłam "pchnąc" do przodu .....

dawniej to przepraszałam za to, że w ogóle oddycham, dobrze, że to już za mną .....

Teraz to chyba dobrze, że tak mam, bo musze zarządzać zarówno w pracy jak i w domu.

 

 

popatrz, to tak jak ja :roll: Ale ja jestem już po czterdziestce i zauważam, że zaczynam się robić nieprzyjemna dla otoczenia. Złoty środek, a tak trudno

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obudziłam się właśnie po Sylwestrze w moim domu, czytam, czytam i ciarki mam :o

koło 4 nad ranem kobietki pomogły mi poznosić i załadować zmywarkę, mimo moich protestów, bo ja zwyczajnie lubię robić to sama - przy okazji przemyśliwuję sobie wszelakie tematy zawodowe i inne :lol: - wróciłam do salonu, który nie wyglądał jak pobojowisko, posprzątałam sobie wszystko, zapobiegliwie przygotowałam wanienkę dla mojego małża, który zległ był w sypialni :lol: i poszłam spać.

 

Absolutnie nie zgadzam się, żeby ktokolwiek mówił mi, co muszę znosić w swoim domu ze strony gości a potem po cichutku płakać z bezsilności, że ktoś lub czyjeś dzieci zniszczyły mi coś, co tak pieczołowicie wyszukałam na antykach, odnowiłam i hołubię we własnym domu. Staram się zabezpieczyć niektóre z przedmiotów przed imprezami, właśnie po to aby goście nie czuli się skrępowani, że mogą coś zrzucić lub przez przypadek przewrócić przy hulankach, ale na przykład nie zgadzam się na walenie paluchami w mój secesyjny fortepian tylko dlatego, że ktoś nie miał nigdy do czynienia z takim czymś i musi się głośno i dobitnie wyżyć. Zresztą, to przeszkadza też innym gościom, o którym mam obowiązek dbać ... Ktoś mi kiedyś wprawdzie zaproponował zamontowanie kłódki przy rzeczonym fortepianie po małej uwadze, ale przeżyłam już głupsze teksty i spłynęło po mnie jak woda po kaczce.

 

Aaa, przypomniała mi się mała historyjka z kuzynką w tle. Po zakupie pięknego i przestronnego mieszkania zostaliśmy zaproszeni na "obglądanie". Przy wejściu, jeszcze nie zdjęliśmy ubrań wierzchnich ale już zostaliśmy wyzuci z obuwia i zamontowani w kapciuszki - nota bene u mnie w domu ZAWSZE zdejmowało się butki u kogos i w domu również z czystej wygody (kto wytrzyma ponadgodzinną wizytę w kozaczkach typu Relax ? :D ). Po jakimś czasie nastąpiła rewizyta i tu kuzynka zapodała mi tekst o tym, że chyba na wsi butów się nie zdejmuje i z całą gromadką wkroczyła w pełnym rynsztunku do salonu :o Fakt, u mnie cięta dachówka na podłodze, ale po pierwsze przed polimerowaniem okropnie się brudziła i nijak się tego nie udawało odczyścić - trzeba było specjalnej maszyny do czyszczenia plam jak na stacjach benzynowych, a po drugie nam było głupio, że my w kapciach domowych w tym piachu co goście przynieśli byli na butach ... :oops:

Jak pakowali się na bukowe schody, żeby pooglądać pięterko to bezlitośnie poprosiłam o ściągnięcie ... no trudno, na wiosce to ludzie tacy niewykształceni są niestety :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to jest, że we własnym domu mamy prawo wprowadzać swoje własne zasady.

Gdy odwiedzam ludzi, ktorzy nie palą papierosów nie rozwalam się przy kominku z fajką w zębach. Gdy odwiedziam dom, gdzie nie ma zwiąrząt - nie zabieram mojego kochanego kotka. Gdy jadę na imprezę alkoholową - nie zabieram dzieci, bo to impreza nie dla nich.

I chyba po prostu warto się kulturalnie zachowywać. Nie pluć na dywan, podnieść jak coś spadnie i .. zająć się swoimi dziećmi jeśli wyrządzają szkody.

Gospodarz nie ma obowiązku niańczyć naszych dzieci, gdy my popijamy drinki. To są proste, podstwowe rzeczy.

 

 

i to jest święta prada :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, moi goście stanęli ma wysokości zadania i nie przyniesli szpilek. :D

Ale napiszę ceikawostke, jedną z osób, które ZWYKLE noszą wysokie szpilki jest moja koleżanka, której akurat nie zawiadomiłam o prośbie sznowania parkietu. Sama się zastanawiałam, w czym przyjdzie, dość już zrezygnowana. I właśnie ona przyszła w płaskich :o butach z komentarzem - żeby nie porobić dziur, jak jej kumpela w świeżo połozonej desce barlineckiej. Ot po prostu, ona jedna niedawno odebrała nowe mieszkanie, wie co to znaczy wykończenie go i się i jako jedna pamiętała o parkiecie sama z siebie. Wniosek oczywisty i wieczny "syty głodnego nie zrozumie" :lol:

 

 

i od razu lepiej

goście super się zachowali

koleżanka pomyslała i to oznacza, że wie, ile pracy włożyłaś w dom :)

 

tak że ... szczęśliwego Nowego Roku 2009

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pakowali się na bukowe schody, żeby pooglądać pięterko to bezlitośnie poprosiłam o ściągnięcie ... no trudno, na wiosce to ludzie tacy niewykształceni są niestety :lol: :lol: :lol:

 

 

miałam podobną koleżankę

z tym, że u niej na wsi się nie ściągało butów, więc ona w mieście tez u mnie nie ściągała

 

ale zwróciłam jej dobitnie uwagę, gdyż małe dziecko akurat raczkujące, a ona po wiosennych błotach w butach pakuje mi się do domu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy tu moze sie rozmawia o mnie beze mnie ? ? ? ?

 

Jestem oburzona.

 

Zapytam sie : a jak wasze dzieci beda dorastac to tez bedziecie bronic tych schodow, kafelkow, podlog przed nimi i ich znaojomymi jak niepodleglpsci ?

 

a jak dziecko dorośnie, to samo będzie szkoliło swoich gości

juz teraz odruchowo ściąga u kogos buty

gdy zje, od razu umyje ręce

do zabawy idzie do pokoju gospodarza w jego wieku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak na marginesie, to Ci sie przyznam, wiem, że despotką jestem i dobrze mi z tym, bo dopóki nie byłam, niczego nie mogłam "pchnąc" do przodu .....

dawniej to przepraszałam za to, że w ogóle oddycham, dobrze, że to już za mną .....

Teraz to chyba dobrze, że tak mam, bo musze zarządzać zarówno w pracy jak i w domu.

 

popatrz, to tak jak ja :roll: Ale ja jestem już po czterdziestce i zauważam, że zaczynam się robić nieprzyjemna dla otoczenia. Złoty środek, a tak trudno

Ja jeszcze dalej ..... i zauważam, że mi sie pogłębiają z wiekiem wszystkie wady.

Despotyzm kwitnie, ale mojemu mężowi to nie przeszkadza, on ma swój świat i na rękę mu jest jak despotycznie "zarządzam", czuje sie zwolniony z podejmowania decyzji.

Czasem go angażuje w sprawę i pytam "to czy to", "tak czy tak", on mówi to lub tak i wtedy jest dumny, że podjął decyzję :D

Gorzej z młodym, on sie nie poddaje despotyzmowi, robi po swojemu ..... ale nie jest tak źle ... ma swój rozum.

Natomiast obcy ludzie .... ? Spływa po mnie wszystko jak po kaczce, ja przez wieeeele lat musiałam sie liczyć z różnymi zachowaniami, które mi nie odpowiadały i dostosowywac sie do różnych reguł (a młoda byłam i nie wypadalo stawiac veta z racji swojego wieku), więc teraz niech inni sie liczą ze mna ! Chociaż przez pare lat w życiu będe miała ten komfort :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapytam sie : a jak wasze dzieci beda dorastac to tez bedziecie bronic tych schodow, kafelkow, podlog przed nimi i ich znaojomymi jak niepodleglpsci ?

Zniszczą wszystko co tak pieczołowicie pielęgnowalismy przez lata :D :D :D

A potem zrobia generalny remont, z wymianą parkietów, mebli itp. po swojemu ! A co !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobno dom w ktorym sie nie mieszka , niszczeje najpredzej.

 

Czyli i tak i siak do remontu. A ze zwierzetami, dziecmi i mlodzieza w srodku zawsze weselej. I lepiej ich miec na oku mimo, ze niszcza parkiet. Tak cos mi sie wydaje.

 

Nie ma nic nudniejszego niz oprowadzanie po " salonach" i wymieniane przez gospodarzy co ile kosztowalo. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...