Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Klub Ciemiężonych Mężów


Chef Paul

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

  • 3 weeks później...

Stasiu coś dla Ciebie :wink:

 

– Słyszałem, że nauczyłeś swoją żonę grać w pokera?

– No, to był suuuper pomysł! Wczoraj wygrałem od niej połowę swojej pensji!

 

I dla reszty "mężów" :wink:

 

Chcesz wiedzieć, co to takiego ślub i małżeństwo?

Wyobraź sobie szybki, bezpłatny, mobilny Internet - ale możesz otworzyć tylko jedną stronę... 8)

 

I wierszyk o siusianiu...na stojąco oczywiście...:wink:

 

Poranek wczesny

Jadę pospiesznym

Wprost do Warszawy

Załatwiać sprawy.

Pociąg o czasie

Ja w drugiej klasie

Wagon się kiwa

Pije trzy piwa.

Łódź Niciarniana,

W pęcherzu zmiana.

Pęcherz nie sługa,

A podróż długa.

Ruszam z tej stacji

Do ubikacji.

Kto zna koleje

Wie, jak się leje.

To co trzęsie się

W Los Angelesie

Formę osiąga

W polskich pociągach.

Wyciągam łapę,

Podnoszę klapę,

Biada mi biada,

Klapa opada.

Rzednie mi mina

Trza klapę trzymać.

Łokieć, kolano

Trzymam skubaną.

Celuje w szparkę,

Puszczam Niagarkę,

Tryska kaskada,

Klapa opada.

Fatum złowieszcze-

-wszak wciąż szczę jeszcze.

Organizm płynną

Spełnia powinność.

Najgorsze to, że

Przestać nie może.

Toczę z nim boje

Jak Priam o Troje,

Chce się powstrzymać

-Ratunku ni ma.

Pociąg się giba,

A piwo spływa.

Lecę na ścianę

Z mokrym organem,

Lecąc na druga

Zraszam ją struga,

Wagonem szarpie

Leje do skarpet,

Tańcząc Czardasza

Nogawki zraszam.

O straszna męka,

Kozak, Flamenco,

Tańczę, cholera

Wzorem Astair'a.

Miota mną, ciska,

Ja organ ściskam.

Wagon się chwieje,

Na lustro leje,

Skład się zatacza,

Ja sufit zmaczam.

Wszędzie Łabędzie

Jezioro będzie.

Odtańczam z płaczem

La Kukaraczę,

Zwrotnica, podskok

Spryskuje okno,

Nierówne złącza-

-buty nasączam,

Pociąg hamuje

Drzwi obsikuję

I pasażera

Co drzwi otwiera

Plus dawka spora

Na konduktora.

Resztka mi kapie

Na skrót PKP.

Wreszcie pomału

Brnę do przedziału.

Pasażerowie

Patrzą spod powiek.

Pytania skąpe

"Gdzie pan wziął kąpiel?"

Warszawa, Boże!

Nareszcie dworzec!

Chwila szczęśliwa

Na peron spływam,

Walizkę trzymam,

Odzież wyżymam.

Ach urlop błogi

Od fizjologii.

Ulga bezbrzeżna.

Pociąg odjeżdża,

Rusza maszyna

Hen w dal

Po szczy...

Po szynach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Panowie

 

Od wczoraj moje ciemiężenie osiągnęło nowy poziom - doszła nowa baba do rodziny :)

 

Jak by ktoś przejeżdżał przez Leszno zapraszam na pęmpkwe

 

Przesyłam wyrazy gorącej męskiej solidarności!!! 3maj się!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

... ktoś ma w domku kocisko ?

... no to ostrożnie ... wypadki chodzą po ludziach :)

 

Autentyki i inne historie z życia wzięte

Czemu mnie się ciągle takie rzeczy przydarzają?

 

Czy ta historia może być prawdziwa?

Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.

 

Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał - a wtedy wiadomo - wąż.

 

Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż kurwa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.

 

Lecę kurwa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale chuj, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to chuj, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.

 

Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni chuja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem.

 

Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. Kurwa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.

 

Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa, mam w aucie, chujowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.

 

Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, kurwa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w chuj, pacanie.

Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.

 

Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Kurwa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - kurwa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja, to go musi wygonić albo utopić.

 

Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą. Kurwa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł, którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje.

 

Straty: zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w chuj, latarka - w chuj, pogrzebacz w chuj. Afera na ulicy jak chuj.

 

za:

http://www.joemonster.org/art/12891/Czemu_mnie_sie_ciagle_takie_rzeczy_przydarzaja_

 

pozdróweczka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
i jak wam panowie ciemiężenie minęło 8 marca ? :roll: :D

... jak to jak ? :o ... po wręczeniu (jak co roku) tradycyjnych goździków i pary rajstop, nalano (tradycyjnie) lufę wyborowej (starannie wychłodzonej) wraz z zagrychą (tradycyjną) w postaci plasterka białego salcesonu i ćwiartką kiszonego ogóraska :lol: :wink:

 

ps - kiedy w lodówce widzę biały salceson, ... wiem, że to 7 marca :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jak wam panowie ciemiężenie minęło 8 marca ? :roll: :D

... jak to jak ? :o ... po wręczeniu (jak co roku) tradycyjnych goździków i pary rajstop, nalano (tradycyjnie) lufę wyborowej (starannie wychłodzonej) wraz z zagrychą (tradycyjną) w postaci plasterka białego salcesonu i ćwiartką kiszonego ogóraska :lol: :wink:

 

ps - kiedy w lodówce widzę biały salceson, ... wiem, że to 7 marca :)

 

Znaczy jesteś ciemiężony corocznie białym salcesonem :roll:

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jak wam panowie ciemiężenie minęło 8 marca ? :roll: :D

... jak to jak ? :o ... po wręczeniu (jak co roku) tradycyjnych goździków i pary rajstop, nalano (tradycyjnie) lufę wyborowej (starannie wychłodzonej) wraz z zagrychą (tradycyjną) w postaci plasterka białego salcesonu i ćwiartką kiszonego ogóraska :lol: :wink:

 

ps - kiedy w lodówce widzę biały salceson, ... wiem, że to 7 marca :)

 

Znaczy jesteś ciemiężony corocznie białym salcesonem :roll:

:lol:

... cóż ... wolał bym kawałek "kaszanki" (ale u mnie bardzo trudno dostępna) :cry:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jak wam panowie ciemiężenie minęło 8 marca ? :roll: :D

... jak to jak ? :o ... po wręczeniu (jak co roku) tradycyjnych goździków i pary rajstop, nalano (tradycyjnie) lufę wyborowej (starannie wychłodzonej) wraz z zagrychą (tradycyjną) w postaci plasterka białego salcesonu i ćwiartką kiszonego ogóraska :lol: :wink:

 

ps - kiedy w lodówce widzę biały salceson, ... wiem, że to 7 marca :)

 

Znaczy jesteś ciemiężony corocznie białym salcesonem :roll:

:lol:

... cóż ... wolał bym kawałek "kaszanki" (ale u mnie bardzo trudno dostępna) :cry:

 

Takiej dobrze upieczonej, z chrupiącą skórką, mniam :D

Ty wiesz co dobre :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jak wam panowie ciemiężenie minęło 8 marca ? :roll: :D

... jak to jak ? :o ... po wręczeniu (jak co roku) tradycyjnych goździków i pary rajstop, nalano (tradycyjnie) lufę wyborowej (starannie wychłodzonej) wraz z zagrychą (tradycyjną) w postaci plasterka białego salcesonu i ćwiartką kiszonego ogóraska :lol: :wink:

 

ps - kiedy w lodówce widzę biały salceson, ... wiem, że to 7 marca :)

 

Znaczy jesteś ciemiężony corocznie białym salcesonem :roll:

:lol:

... cóż ... wolał bym kawałek "kaszanki" (ale u mnie bardzo trudno dostępna) :cry:

 

Takiej dobrze upieczonej, z chrupiącą skórką, mniam :D

Ty wiesz co dobre :wink:

... albo leciutko podwędzanej ... najlepiej drewnem z dzikiej gruszy :roll: ... rozmarzyłem się :roll: ... proszę zaprzestań natentychmiast :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cóż ... wolał bym kawałek "kaszanki" (ale u mnie bardzo trudno dostępna) :cry:

 

krew z wieprza i kasza jaglana - ej - weź przestań...... 8)

... no właśnie nigdzie tu nie dostaniesz "krwi z wieprza" :cry: (nawet suszonej sproszkowanej) :cry: :roll:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i jak wam panowie ciemiężenie minęło 8 marca ? :roll: :D

... jak to jak ? :o ... po wręczeniu (jak co roku) tradycyjnych goździków i pary rajstop, nalano (tradycyjnie) lufę wyborowej (starannie wychłodzonej) wraz z zagrychą (tradycyjną) w postaci plasterka białego salcesonu i ćwiartką kiszonego ogóraska :lol: :wink:

 

ps - kiedy w lodówce widzę biały salceson, ... wiem, że to 7 marca :)

 

Znaczy jesteś ciemiężony corocznie białym salcesonem :roll:

:lol:

... cóż ... wolał bym kawałek "kaszanki" (ale u mnie bardzo trudno dostępna) :cry:

 

Takiej dobrze upieczonej, z chrupiącą skórką, mniam :D

Ty wiesz co dobre :wink:

... albo leciutko podwędzanej ... najlepiej drewnem z dzikiej gruszy :roll: ... rozmarzyłem się :roll: ... proszę zaprzestań natentychmiast :evil:

 

Teraz to "zaprzestań natychmiast", a jak Ty mnie kiedyś na głodno dręczyłeś wędlinami prosto z wędzarni, to może było w porządku, co 8) :roll: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Teraz to "zaprzestań natychmiast", a jak Ty mnie kiedyś na głodno dręczyłeś wędlinami prosto z wędzarni, to może było w porządku, co 8) :roll: :lol:

JA :o :o :o ... no coś Ty ... przeca ja każdego głodnego zaraz karmię :roll: ... wyznając zresztą znaną zasadę: "... lepiej Gościa zamordować niż nie nakarmić ..." :oops:

 

pozdróweńka

 

ps - powyższy cytat to Dziadek Maćka Kuronia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...