Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Gustowny C84 pod Wrocławiem - Małgoś, Michał i Megi


Recommended Posts

DZIENNIK MEGANY 2009 ROK

 

Witamy serdecznie wszystkich czytelników,

 

Krótkie wyjaśnienie : Małgośka to ja :D , Michał mój mężczyzna ( i tylko mój), Megi ( Megana) , to nasza wspólna, zaplanowana, trzy letnia......... kocica ( szczęściara ze schroniska we Wrocławiu).

 

Część tekstu poniżej, została napisana wcześniej, teraz powklejamy, to co było napisane :D

Dziennik budowy pisać będziemy pewnie na zmianę w zależności, które z nas będzie miało wenę twórczą lub będzie bardziej wkurzone hihihi.

Edytowane przez Megana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 392
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najpierw cofnę się trochę wstecz w czasoprzestrzeni J

Wszystko zaczęło się od............................wizyty.

Któregoś wrześniowego dnia pojechaliśmy do mojej koleżanki Eli i jej męża Andrzeja do Strzelina ( znajomość z Elą ma już trochę latek - 1971 podstawówka - oj wiem, że jestem stara, ale nie o mnie miałam pisać ). Okazało się, że wybudowali dom, który bardzo nam się spodobał „Gustowny- C84). Kiedy zaczęliśmy się wypytywać o różne rzeczy dotyczące budowy, kosztów itp., zaczęliśmy się poważnie zastanawiać – budujemy, czy nie?

No i zdecydowaliśmy, próbujemy budować J ( ciekawe, jak długo ten uśmiech będę miała na buzi i kiedy pojawi się znowu hehehe). Jak opowiadam, co już przeszłam w urzędach, to inni mówią, że to dopiero początek, a jak Michał czyta mi czasem dzienniki budów innych budujących, to jestem przerażona bryyyyy.

Oczywiście zaczęliśmy od projektu hahahaha szukaliśmy, szukaliśmy i zostaliśmy przy Gustownym - C84 z małymi przeróbkami ( to tylko nam się pewnie wydaje, że są one małe J).

 

Niestety wszystko od samego początku idzie nam pod górkę :

Znaleźliśmy działkę, bardzo nam się spodobała. Wszystko super, już drzewka posadzone ( działka, którą chcemy kupić, to tył domu sprzedającego – ogród), zieleń, cisza, blisko do PKS 1 min., po drugiej stronie drogi pola no i cena w miarę przystępna, żeby wziąć kredyt ( za nim sprzedamy mieszkanie). Rewelacja J, daliśmy nawet „przedpłatę” 10 tyś., tacy napaleńcy z nas.

 

Zaczęliśmy załatwiać kredyt GM Money. Dużo papierków i wizyt ( u sympatycznego Pana Artura – bez żartów bardzo kompetentna osoba, jednostka banku na ulicy Ruskiej), ale przebrnęliśmy – podpisaliśmy umowę huraaaaa.

Jeśli chodzi o działkę, to koleżanka z pracy słysząc, ze chcemy kupić działkę zaproponowała, abyśmy przyjechali do nich z tymi dokumentami od działki, jej mąż zajmuje się udzielaniem kredytów w banku, więc pojechaliśmy i dopiero się zaczęło..............

 

Okazało się, że działka jak działka ( i po co było tak się spieszyć ).

Woda daleko i przeciągnąć trzeba przez działkę Pana, umówmy się „Józka”.

Prąd również przez działkę trzeba ciągnąć ( chociaż nie wiadomo, jak pociągną górą i słup na naszej działce, czy dołem w ziemi ( w Akcie Notarialnym musi być napisane, że SŁUŻEBNOŚĆ działki pod media). W przeciwnym wypadku o ile wodę można doprowadzić, to energetyka nie założy elektryczności, bez takiego zapisu).

To jeszcze nic, bo do przeżycia, ale DROGA prowadząca do działki, to już wyższa szkoła jazdy. Zaraz opiszę ( z pomocą mojego Michała), a więc tak:

 

http://www.systemc.pl/domek/dzialka_sch.jpg

 

- droga wydzielona po lewej stronie ma 5 m i druga strona 5 m, to jest wymagane 10 metrów, aby się budować. Sąsiad Józka sprzedał już „iksiastą” działkę ( tam też mają po 1/3 drogi). Żeby urzędnicy wydali pozwolenie na budowę, to wychodzi na to, że powinni sprzedający zrobić służebność dróg i dopiero sprzedawać działki

- pierwsze działki od drogi Józka nie sprzedane i jak tu się dogadać na utwardzenie ( nie mówiąc o zrobieniu ( 80 m, tylko z naszego pasa ), a jak właściciele pierwszych działek zrobią sobie wjazd od polnej drogi, to nie będą chcieli wyrzucić pieniędzy dosłownie i w przenośni w błoto i dołożyć kasę na wykończenie drogi. Masakra.

- Droga polna ma 600m , w zimie nie odśnieżana. Okazało się, że Gmina zrobi ją ......... kiedyś. Tak więc samochodami po dziurach hyyyyyy.

Tak nas uświadomił koleżanki mąż . Po wyjściu nie mieliśmy fajnych min L, ale dalej byliśmy na tak, że kupujemy – przecież ludzie budują się w szczerym polu, to dlaczego my nie możemy.

Kilka razy po tej rozmowie jeździliśmy do Józka i prosiliśmy, żeby zrobił z sąsiadem i panem od działki XXX służebność, wówczas zdecydujemy się na kupno.

Niestety Józek nic nie zrobił w tej sprawie, z sąsiadem się nie dogadał. Kredyt przydzielony, zaliczka dana i co teraz?

Dzień przed kupnem, Michał zadzwonił z informacją do Józka, że zrezygnujemy z zakupu działki, gdyż nic z drogą nie zrobił. Szkoda było nam tej działki i zaliczki L.

Podczas rozmowy Józek sam zaproponował, że zwróci nam zaliczkę. Plus był taki, że nieświadomie pisząc oświadczenie otrzymania przez Józka kasy, napisaliśmy słowo „ZALICZKA” i to uratowało nam pieniądze. Gdyby było słowo „ZADATEK”, nie musiałby zwracać pieniędzy. Minusem tej sprawy było to, że chciał nam oddać, ale oświadczył, że musimy poczekać na pieniądze, gdyż ....................... wyremontował sobie dach przed zimą :( . Szczęki nam opadły. Pomyśleliśmy, że pewnie długo się jej nie doczekamy, ale po 2 tygodniach zadzwonił i umówił się na oddanie i oddał ufffff :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrócę do tematu działki. Na następny dzień po rezygnacji zakupu, z góry upatrzonej działki ( a nie wspomniałam, że długo jej szukaliśmy i objeździliśmy w koło wszystkie wioski na południu Wrocławia) w internecie w Biurze Nieruchomości znalazłam inną działkę w tej samej wsi J.

Na następny dzień umówiliśmy się z kobietą na obejrzenie działki, już wcześniej widzieliśmy tą działkę, ale tamta u Józka jakoś bardziej nam podpasowała.

No cóż, jednak po obejrzeniu działki, biorąc wszystkie za i przeciw stwierdziliśmy, że być może, jest lepsza niż poprzednia ( chociaż dalej będę miała do PKS-u w razie awarii mojego Twingo’lota). Decyzja zapadła - kupujemy, nawet cena troszkę niższa niż za poprzednią działkę. Jednak i tak nie zaoszczędzimy, gdyż trzeba zapłacić Biuru Nieruchomości dolę.

 

No i nie może być fajnie bo:

 

- w banku musieliśmy aneksować umowę, bo zmiana działki i przyznam szczerze, że myślałam, że bank nie da nam tego kredytu – nastał kiepskie czasy na kredyty

- kryzys, a nasz przyznany kredyt w frankach, chociaż biorąc pod uwagę kredyt w PLN, to i tak raty jeszcze są mniejsze w franku. Zobaczymy co będzie dalej.

- działka była kupiona od Gminy, w związku z tym musieliśmy spisać Akt Notarialny Warunkowy, z którym trzeba było pojechać do Gminy, aby Wójt wydał na podstawie tego aktu zaświadczenie czy skorzysta z prawa pierwokupu, czy nie. Oczywiście dodatkowo wydana kasa ( 1 tyś.) i wielka niewiadoma, jaka będzie decyzja. Co za bezsens, to dajemy kasę notariuszowi, a wolałabym, jak już gminie na świetlicę dla dzieci lub plac zabaw.

 

W piątek pojechałam do Gminy ( już znienawidzonej ), zawiozłam, porozmawiałam z sekretarką, efekt - umówiła mnie na środę ( a chciała umówić za trzy tygodnie, ale wybłagałam przyszłą środę). Wzięłam wolne z pracy, pojechałam na audiencję, czekałam pół godziny, wreszcie zostałam poproszona.

Ooooo ja naiwna, myślałam, że odpowiedź i oświadczenie dostanę od ręki skoro Wójt miał 3 dni na rozpoznanie sprawy. Figa z makiem. Wyszłam z niczym, wziął ode mnie nr telefonu i obiecał, że za 2 dni zadzwoni i da odpowiedź. Czekałam jak na szpilkach i............... nic, nie zadzwonił. Musiałam zadzwonić sama. Pani sekretarka powiedziała, że Wójt wyjechał i ona nic nie wie, przełączyła mnie do Pani Janki, a Pani Janka, że ona też nic nie wie i że przełączy mnie do sekretarki. Jasny szlag co za bałagan. Wykonaliśmy tam jeszcze z 15 telefonów ( nie mam siły tego opisywać), otrzymaliśmy jeszcze parę obietnic i na dziś miało być gotowe. Ale w końcu odpowiedź dostałam. Nie skorzystają z prawa pierwokupu ( nie powinnam narzekać, bo normalnie to czeka się 3 tygodnie, ale jak się obiecuje, to powinni dotrzymać słowa ). Michał miał dzisiaj pojechać odebrać podpisane zaświadczenie i co, znowu dup....a – Wójt znowu zawalił grrrrrrrrrr. Dzwonię, a sekretarka, że Wójt wyszedł i jeszcze nie podpisał, ale że powinien jeszcze dziś wrócić i wówczas podpisze. Wrócił i prawdopodobnie podpisał, mamy jutro przyjechać do Gminy po dokument. Sorry, gdybym ja tak pracowała jak te Panie w Gminie z Wójtem na czele, to szybko bym straciła pracę. Czy to koniec problemów z gminą nie wiem, ale na piątek mamy umówioną wizytę u notariusza na spisanie Aktu Notarialnego i uruchomienie kredytu. Jutro rano Michał ma pojechać po zaświadczenie , a Wójt kazał donieść zaświadczenie, że mamy zamiar się budować i nie odsprzedamy działki. Jeśli tam zamieszkamy – kiedyś, jak się wybudujemy, to naszych głosów Wójt nie dostanie, to postanowione !!!

Tak oto dobrnęliśmy do dnia 19.11.2008.

 

Cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrocław 20.11.2008

 

No i standardzik, jeszcze nie dobrnęliśmy do notariusza, a dziś Michał zauważył na papierku od Wójta, że ......... źle są wpisane metry kwadratowe działki. Pani Janka zamiast wpisać 1177 m2, wpisała 1088m2.

I co teraz?

Czy notariuszowi wystarczy, że gmina rezygnuje z prawa pierwokupu?

Czy notariusz na błędnie wpisane m2 nie będzie zwracać uwagi?

Może wystarczą prawidłowo wpisane nr działek?

W Księdze Wieczystej m2 wpisane są prawidłowo.

No i jak sadzicie?

Nie wiecie?

My też nie hehehehe, ale jutro się dowiemy, to Wam napiszę :D

 

Spotkanie z notariuszem o godz. 10:00 ( ale pracuje, chyba od 8:00).

Pani Janka z gminy pracuje również od 8:00 ( podniesiemy jej ciśnienie z samego rana, to kawa jej nie będzie potrzebna). Napisała całe dwa zdania i jeszcze taki błąd.

Rano mam trochę czasu, aby dowiedzieć się, co z tym fantem zrobić. Jeśli potrzebne będzie nowe oświadczenie od Wójta, to Michał rano pojedzie, ale pod jednym warunkiem, że Wójt będzie na „swoim” miejscu i podpisze drugie „poprawne” oświadczenie.

Trzecie wyjście – odwołać notariusza i załatwiać nowe zaświadczenie.

Kiedy ten pech nas opuści ? :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrocław 20.12.2008

Witamy,

Z samego rana zrobiliśmy akcję z oświadczeniem od „Pana Wójta”. Ja po 8:00 dzwoniłam do notariusza, a Michał załatwiał sprawę z Panią Jadzią z gminy. Efekt był taki: Pani Jadzia biła się w chudą pierś i obiecała przefaksować nowe oświadczenie zaraz jak podpisze Pan Wójt. Czekamy wszyscy i przysłała hurrrrraaaa, ale zaraz nasza radość się skończyła, gdyż drugie oświadczenie również miało błędnie wpisane metry i na dodatek ten sam nr pisma. Myślałam, że trafi mnie na miejscu. W końcu notariusz zdecydowała, że pierwsze pismo ( na dodatek oryginał ), zostanie ujęte w Akcie Notarialnym i koniec. W końcu numery działek zgadzają się ( działka +droga= w naszej KW, będzie to już jedna działka), a m2 najważniejsze są w Księdze Wieczystej, a tam informacja jest prawidłowa uuuuuufffff. Usiedliśmy, spisaliśmy, przeczytaliśmy, podpisaliśmy i jest, jest NASZA :lol: .

 

I jak to Michał powiedział, a to dopiero początek kłopotów :wink:

Zdjęcie naszej działki - fajne chaszcze :lol:

http://www.systemc.pl/domek/dzialka.jpg

 

Reasumując:

- mamy całe 1177 m2

- prąd przy działce

- woda do pociągnięcia ( już mamy namiary na tych, którzy kupili blisko nas działkę i już działają w sprawie wody, okazało się, że nawet gmina wyraziła zgodę na 40% udział w założeniu wodociągu - no rewelacja J )

- chwasty i trawa na metr

- w koło tylko 2 domy dopiero wybudowane

- mieszkanie dalej nie sprzedane, więc budować się jeszcze nie możemy.

 

Wracając do budowy. Szukamy geodety i nikt nie odbiera telefonów, czy nie chcą zarobić?

 

I jeszcze jedna ciekawa sprawa. Bank powiadomił mnie, że przelew za działkę będzie w poniedziałek. W związku z tym poinformowałam o tym Pana od działki. Odpisał w poniedziałek, że pieniądze doszły, ale przelano zamiast 170 000,00 , kwotę 169999,99. Brakowało jednego grosza. Byłam w pełnym szoku. Kiedy zadzwoniłam do banku, z pytaniem dlaczego, czy ktoś się pomylił? Pan wytłumaczył mi, że tak się dzieje, gdy przelicza się walutę na PLN i z przeliczenia jest o grosz więcej , a czasem mniej, upsssssss . Przyznam szczerze, że nie było to dla mnie wytłumaczeniem. Finał był taki, że zrobiłam przelew na 0,01 , aby bilans wyszedł na zero. W końcu jestem księgową hehehehe.

cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrocław 04.12.2008

Dzisiaj podniósł mi ciśnienie bank, w którym brałam kredyt na działkę.

Przysłali wezwanie, że do 21.12.2008 mam przedstawić zaświadczenie o wykreśleniu z hipoteki zabezpieczenia kaucyjnego. Jaki dokument, kurcze nic nie wiem. Zadzwoniłam, pogadałam, dopytałam i okazało się, że zaświadczenie dopiero idzie i powinno dojść przed wezwaniem. Ci to wiedzą jak wkurzyć człowiek. Tak więc znowu zwalniałam się z pracy, żeby załatwić sprawę, ale udało mi się nawet donieść je do banku.

cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrocław 06.12.2008

Nie związane z budową, ale napiszę – dzisiaj mój mężczyzna Michał, oświadczył mi się, a ja powiedziałam - TAK. Zaręczyny były w...... górkach ( tam gdzie wybraliśmy się pierwszy raz, kiedy się poznaliśmy), tylko my dwoje :oops: .

M&M&M

 

Wrocław 08.12.2008

Wracałam do pracy przez nasz rynek wrocławski i zachwyciłam się piękną choinką. Mam nadzieje, że kiedyś będę miała własną choinkę przed domem :)

 

Szukałam geodety i znalazłam, wykonałam trzy telefony i wreszcie odezwał się geodeta i na dodatek sympatyczny :D .

Umówiliśmy się z nim na piątek rano godzina 10:00 ( śmiał się, że u mnie 10:00 to rano - lubię pospać).

Stanęło, na tym że 700 zł ( Michał zauważył, że zapomniał powiedzieć, że netto). Ciekawe, jeśli tak będzie, to zrezygnuję i tylko dlatego, że pytałam, ile zapłacę.

Jak się sprawdzi, to napiszę jego namiary.

Druga sprawa, zaraz po spotkaniu z geodetą pojedziemy do Strzelina do Energetyki. Ciekawe, czy uda nam się załatwić sprawę. Co prawda mamy już skrzynkę na działce, ale prądu w niej brak ( a w bańce nie da się przynieść) i trzeba załatwiać podłączenie. Trochę mnie koleżanki mąż przeszkolił i wyszło na to, że powinnam;

- wypełnić formularz zapotrzebowanie na łącze tymczasowe

- powinien być licznik tymczasowy do celów budowlanych i jeszcze parę rzeczy – których nie rozumiem.

 

W piątek napiszę, jak było u geodety i w energetyce, ale znając naszego pecha, to pewnie łatwo nie będzie.

Zapomniałam dodać, że Gmina wycofała się z dofinansowania 40% wodociągu - „wioskowa banda gminna”

cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrocław 12.12.2008

Geodeta okazał się bardzo sympatyczny. Zleciliśmy wykonanie pierwszego etapu pracy - Mapy do celów projektowych koszt 700 zł brutto. Następnym etapem ( ale to już później, później), będą „Pomiary inwentaryzacyjne”. Ile będzie kosztował drugi etap jeszcze nie wiemy. Jeśli ktoś chce namiary, to wklejam linka do strony geodety - http://www.szurkowski.com.pl/oferta.html

Energetyka – musieliśmy zrobić cesję umowy i czekamy na nową umowę, w związku z tym, że zbliżają się święta, to pewnie długo poczekamy- mają przysłać nową umowę do domu, tak więc czekamy.

W związku z kryzysem ciężko sprzedać mieszkanie, więc nie wiem kiedy zaczniemy budowę :cry: .

Byli pierwsi oglądający, ale niestety nie takiego mieszkania szukają. Trudno, czekamy dalej.

 

Słowo czekamy już mi się znudziło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrocław 06.01.2009

Przysłano z energetyki aneks do zmiany właściciela działki i umowę kupna skrzynki przez energetykę( która stoi przy działce, wybudowana przez sprzedającego), podpisaliśmy i odesłaliśmy. Teraz ruch będzie należał do nas. Położyć kabel, duuuuuuużo kabla z uwagi na naszą drogę, która jest dosyć długa 30m. Ciąg dalszy, gdy będzie sprzedane mieszkanie.

Prędzej nie zaczniemy .

 

Teraz już jesteśmy na bieżąco z dziennikiem budowy :)

Pozdrawiamy wszystkich czytających :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Właśnie energetyka przysłała nam podpisaną cesję umowy i aneks do umowy o przyłączenie do sieci energetycznej, teraz " my" są właścicielami przyszłych drutów :D .

Sprzedaliśmy również skrzynkę, więc jak tylko sprzedane zostanie mieszkanie ( będzie święto lasu), to złożymy dokumenty o podłączenie prądu budowlanego.

Moje znienawidzone słowo - czekamy :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Witamy,

już myśleliśmy, że długo nie będzie wpisów,a tu jednak coś drgnęło.

Zdecydowaliśmy się opuścić cenę za mieszkanie, ale nie mieliśmy wielkiej nadziei na wizyty i telefony chętnych ( kolejka pod drzwiami nie ustawiła się) :D

 

Wczoraj zadzwoniła Pani z BN z pytaniem, czy w niedzielę może przyjść klient obejrzeć mieszkanie, a my na to, jak na lato.:lol:

Przyszło młode małżeństwo, mieszkanie spodobało się i wieczorem przyjechali jeszcze raz, spisaliśmy umowę przedwstępną (byliśmy w szoku.... dalej jesteśmy ) :D i na miejscu zrobili nawet przedpłatę. Jak to dobrze, że jest internet :lol:

Jednak teraz w czasach kryzysu i braku 100% wiedzy, czy bank udzieli kredytu, zaliczka jest zwrotna ( prawdopodobnie tak obecnie się postępuje - powiedziała nam Pani z BN). Chociaż udało nam się ustalić, że 1/4 kwoty w razie wycofania się z transakcji, zostaje u nas ( bardziej chodziło o to, aby zmobilizować ich do skutecznego działania w banku) .

Bank ma 2,5 miesiąca na decyzję i wypłatę kredytu.

Więc trzymajcie mocno kciuki, żeby się udało :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciąż się zastanawialiśmy co zrobić z meblami i różnymi rzeczami, jeśli sprzedamy mieszkanie................ :oops:

Pomysłów nie mieliśmy za wiele. Tam gdzie przeprowadzimy się po sprzedaży mieszkania ( do mojej córki) niestety jest za mało miejsca, tylko dwa pokoiki na naszą trójkę, właściwie to czwórkę, jeszcze kocica Megi :lol: :lol:

Znajomi mieszkający na wsi, których mieliśmy na myśli niestety myślą o sprzedaży domku, więc odpadło.

Aż tu dziś rano rozmawiałam z mamą i pożaliłam się, że nie mamy co zrobić z tymi wszystkimi bambetlami, a ona na to, że na strychu w bloku gdzie mieszka można wszystko złożyć. Super :lol: :lol: jeden kamyczek z serca mniej. Lubię takie niespodzianki. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Nie związane z budową, jeśli komuś nie chce się czytać może ominąć :cry:

 

W zeszły poniedziałek zaczęłam się źle czuć ( katar i ból gardła, ale też brzuch mnie pobolewał). Poszłam do lekarza zakładowego ( Medicover). Pani Doktor pyta, co mi dolega? Mówię, że przeziębienie i ból brzucha, a Pani Doktor do mnie w te słowa- tylko jedną chorobę będę leczyć. Zrobiłam wielkie oczy :o :o :o , niczym nasza kocica Megi ( gdy jest wystraszona) i pytam, czy Pani sugeruje, że tylko jedną chorobę może mi dziś leczyć? Ze stoickim spokojem odpowiedziała, że tak. Szok.

 

Skoro tak, to wybrałam ból brzucha ( bardziej mi dokuczał) i skomentowałam, że trudno na przeziębienie kupię sobie coś sama. Przeleżałam w domu do piątku, wzięłam nawet zaległy urlop, aby nie brać zwolnienia.

 

W piątek nie dałam rady i poszłam do internisty z katarem i bólem buzi- przepisała antybiotyk, a po zwolnienie kazała przyjść w poniedziałek. Pytam dlaczego w poniedziałek? Jestem dzisiaj chora, a lekarka na to, ponieważ ma Pani dzisiaj jeszcze urlop. Na to ja, a jeśli bym Pani nie powiedziała, że mam urlop, to wypisałaby mi Pani zwolnienie? Zaczęła kręcić coś, więc mówię do niej - ja wycofuję urlop na piątek, a Pani wypisuje mi teraz zwolnienie. Mam wrażenie, że nie chciała mi wpisać zwolnienia, które zahacza o sobotę i niedzielę.Po moim marudzeniu wreszcie wypisała to zwolnienie :evil:

 

W poniedziałek poszłam drugi raz do internisty. Trafiłam na Pana Doktora ( bóle nie przeszły przez 4 dni i całe noce nie spałam), na dodatek lekarz był jakiś nie przytomny. Przez 5 min. mówiłam co i gdzie mnie boli, później przyszła pielęgniarka , aby wypisać receptę, a on patrzy na mnie i pyta - z czym ja przyszłam? Nie wstając od biurka, ani nie badając, przepisał mi inny antybiotyk, którego szukał przez kolejne 10 min. w swojej książce. Przyznam, że się wystraszyłam takiego leczenia. :(

 

We wtorek udało mi się zarejestrować do laryngologa - ( co fachowiec, to fachowiec), kazał zrobić prześwietlenie zatok ( na co lekarze interniści nie wpadli wcześniej) i dopisał jeszcze jakieś dwa leki. :)

 

W środę ( czyli dzisiaj). Pojechałam odebrać prześwietlenie zatok i do laryngologa, aby zobaczył to zdjęcie( już bez kolejki i rejestracji). :)

 

Popatrzył na zdjęcia i stwierdził, że mam zapalenie zatok szczękowych i jeśli mi nie przejdzie po antybiotykach, to czeka mnie punkcja ( co by to nie znaczyło). Kazał mi przyjść w przyszłym tygodniu do kontroli. Idę do rejestracji i chcę się zarejestrować, a Pani mówi, że na cały przyszły tydzień nie ma już miejsc. Dzwoni do lekarza, a on nie odbiera telefonu. Mówi do mnie , że pewnie ma pacjenta i że mam czekać. Tak więc czekam, czekam..... w końcu sama poszłam pod drzwi ( ani jednego chorego) siedzę i czekam, czekam w końcu pukam i wchodzę ( w środku nikogo). Mówię do niego, że zajęte są wszystkie terminy wizyt na przyszły tydzień i co mam zrobić? Podrapał się zaspany po głowie i pozwolił zarejestrować się na dodatkowe miejsce. I nic nie było by w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że ............ Pan doktor w swoim gabinecie poprostu "podsypiał". Jak zapukałam i otworzyłam drzwi, to facet zaspany zerwał się na równe nogi, a jak spał, to i nie odbierał telefonów od recepcjonistki:)

I tak wygląda moje leczenie i leżenie:) Smutne ale prawdziwe :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

23.02.2009

Dwie wiadomości najpierw zła.

Kurcze, taka byłam zadowolona, że wszystkie rzeczy z mieszkania będę mogła złożyć u mamy w bloku na strychu i co, i guzik możemy złożyć , ale nie wiele to znaczy nie wszystko. Zostaje nam niewielka piwnica w bloku.

Druga dobra.

Kupujący od nas mieszkanie napisali e-mail’a, iż przyznano im kredyt. To bardzo dobra wiadomość, ale zdziwiłam się, że jeszcze nie było nikogo z banku, aby zrobić zdjęcia mieszkania. Hyyy ciekawe? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25.02.2009

Dziś zadzwonił Pan z banku, że przyjedzie zrobić zdjęcia mieszkania, jak powiedział, tak zrobił. Kocica była najbardziej zainteresowana, czemu ktoś łazi po jej włościach i nie odstępowała Pana, robiącego zdjęcia na krok. :lol:

Kupujący są cały czas w Irlandii, ale przylecą 15 marca do kraju, więc jest nadzieja na sprzedaż. :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12.03.2008

Dzisiaj Pan z Biura Nieruchomości kupujących mieszkanie, zadzwonił do Michała z zapytaniem, czy wie już , że 16.03.2009 o godz. 16:00 ma spotkać się z kupującymi u notariusz :D . Oczywiście, że nie wiedział, ale wiadomość superowa, więc bardzo się cieszymy, że się nie rozmyślili. Moja córka Kasia będzie musiała się przyzwyczaić, że trochę razem pomieszkamy :) ( już jej powiedziałam :lol: i nawet się cieszy, ciekawe jak długo :lol: ). W związku z tym, że pokój Kasi jest z balkonem, to śmialiśmy się że ma przerąbane, gdyż Megi –kocica, będzie ją wciąż męczyć, żeby ją „wpuściła i wypuściła, wpuściła i wypuściła.....” na balkon. Pewnie Kasia w końcu obedrze kocicę ze skórki i ugotuje potrawkę hahaha, a skórką będziemy sobie plecki wygrzewać. Boże chyba Michał ( ja też), zapłakałby się na śmierć, gdyby jej się coś stało. Dziś kocica wyszła na balkon, a ja że mi było zimno poszłam i zamknęłam drzwi. Dopiero po jakiejś godzinie kiedy przyjechała Kasia zorientowaliśmy się, że ona siedziała tam na tym balkonie, ale mieliśmy wyrzuty sumienia :( . Całe szczęście, że jest w miarę ciepło na dworze. Pewnie gdyby jej było zimno, to darła by się i miauczała na cały głos, że chce wejść, a nic takiego się nie stało :) . Niech się przyzwyczaja, jak się wyprowadzimy na wieś, to nie będzie co pięć minut wchodzić i wychodzić z domu – a może będzie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14.03.2009

W związku z wczorajszą wiadomością o sprzedaży mieszkania, pojechaliśmy do mojej córki do mieszkania na ND ( skrót dzielnicy Wrocławia) i..................... klaustrofobia.............. :o Tam jest 36 m2, dwa pokoje , hyyyyyy za dużo powiedziane pokoje, to „pokoiki” i nasza trójka............... nie trójka, czwórka przecież jeszcze kocica :lol: , trochę ciasnawo. Porozglądaliśmy się, parę przemyśleń co do przemeblowania, trochę uzgodnień z Kasią i jesteśmy przerażeni, bo wyprowadzamy się z 75 m2. Mały horror :lol: .

No cóż „damy radę” inni muszą wynajmować mieszkanie, albo spieszyć się z budowaniem, gdyż mieszkanie sprzedane ( oczywiście współczuję tym wszystkim, którzy znajdują się w takiej sytuacji ) :cry: ). My nie musimy, więc i tak jesteśmy w tej dobrej sytuacji i za to losowi dzięki. Pewnie ciasnota będzie nas mobilizować do szybszego budowania się – jakiś bacik musi być :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...