Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Budujesz dla siebie dołącz do nas.OKradani jawnie.ŚE


Recommended Posts

czyli świadectwo jako intergralna cześć projektu do pozwolenia na budowę w cenie tego projektu (czyli skoro seryjny projekt to cena ŚE znikoma)

każda zmiana w projekcie w czasie realizacji, nowe świadectwo na koniec,

Ja to widzę inaczej...

 

Znajduję projekt. Idę z nim do audytora. On sprawdza poprawność wyliczeń projektanta. Ocenia mi zapotrzebowanie na energię, przy zastosowaniu moich źródeł ciepła (na mojej działce). Oblicza mi EP i EK.

 

Jeśli nie jestem usatysfakcjonowany, idę do projektanta. On wprowadza takie zmiany, które mnie usatysfakcjonują.

 

Zaczynamy budowę. Audytor odwiedza ją raz czy dwa by sprawdzić, czy wszystko jest budowane zgodnie z projektem i zasadami sztuki budowlanej. Ewentualnie ogląda sobie zdjęcia, które ja robię.

 

Budowa zakończona. Ekipa budowlana robi odpowiednie wpisy w dzienniku budowy, że wszystko zostało zbudowane poprawnie.

 

Audytor robi świadectwo energetyczne. Budynek jest oddany do eksploatacji.

 

Pierwsza zima, audytor przyjeżdża i robi zdjęcia w podczerwieni. Na podstawie świadectwa i wyników pomiarów strat ciepła, ekipa poprawia niedoróbki w budynku. W ramach gwarancji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 744
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

czyli świadectwo jako intergralna cześć projektu do pozwolenia na budowę w cenie tego projektu (czyli skoro seryjny projekt to cena ŚE znikoma)

każda zmiana w projekcie w czasie realizacji, nowe świadectwo na koniec,

Ja to widzę inaczej...

 

Znajduję projekt. Idę z nim do audytora. On sprawdza poprawność wyliczeń projektanta. Ocenia mi zapotrzebowanie na energię, przy zastosowaniu moich źródeł ciepła (na mojej działce). Oblicza mi EP i EK.

 

Jeśli nie jestem usatysfakcjonowany, idę do projektanta. On wprowadza takie zmiany, które mnie usatysfakcjonują.

 

Zaczynamy budowę. Audytor odwiedza ją raz czy dwa by sprawdzić, czy wszystko jest budowane zgodnie z projektem i zasadami sztuki budowlanej. Ewentualnie ogląda sobie zdjęcia, które ja robię.

 

Budowa zakończona. Ekipa budowlana robi odpowiednie wpisy w dzienniku budowy, że wszystko zostało zbudowane poprawnie.

 

Audytor robi świadectwo energetyczne. Budynek jest oddany do eksploatacji.

 

Pierwsza zima, audytor przyjeżdża i robi zdjęcia w podczerwieni. Na podstawie świadectwa i wyników pomiarów strat ciepła, ekipa poprawia niedoróbki w budynku. W ramach gwarancji.

 

Takie coś jak opisałeś obowiazkowo to wg mnie szaleństwo.

Rób to sobie za własną kasę i tylko jeśli chcesz a nie z obowiązku.

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak trochę z innej „beczki”

Na tym Forum wypowiadają się różnego rodzaju fachowcy z branży budowlanej. Często bardzo krytycznie. Mają pretensje, ale do kogo?

Przecież, te uregulowania nie wzięły się z księżyca. Projekty „wisiały” kilka miesięcy na stronie MI (bo takie są wymogi legislacyjne, aby konsultować), ba nawet dyskutowali nad nimi, też na tym forum. A gdzie była ta cała armia Instytutów (Budowlanych), Stowarzyszeń obowiązkowych (inżynierów i techników budowlanych), Stowarzyszeń innych np. „sanitariuszy” itp.

Zarówno prawo, ale i również odpowiedzialność zawodowa wymaga konsultowania projektów prawnych, regulujących zarówno zasady budowania (w tym przypadku) jak i wykonywania zawodu (budowlańca i pokrewnych w tym przypadku).

Inwestor nie musi wiedzieć, ale budowlaniec?

 

Sam reprezentuję bardzo małą grupę zawodową (około 500 osób). Posiadamy Stowarzyszenie, biedne, bez zaplecza prawnego, bez biur, pracowników etatowych, instytutów itp. Mimo to, nie było takiej ustawy, bądź rozporządzenia, które regulowało zarówno zasady jak i sposób wykonywania zawodu i uwarunkowań innych, które pośrednio wpływają na „nasz rynek”, w których efektywnie nie uczestniczyliśmy. Co więcej wiele zapisów zostało, pod naszym „naciskiem”, zmienionych. Dodam, że „obsługujemy” spory segment rynku – kilka milionów ludzi.

 

Dlatego nie rozumiem, tych ewidentnych błędów zawartych w przepisach metodologii i nowelach WT. A może właśnie o to chodziło, aby ŚE, z uwagi na błędy prawne, straciły funkcje kontrolną?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest takie prawo, które mówi, ze jak biurokracja rozrośnie się powyżej pewnego pułapu, to petent przestaje jej byc potrzebny. Sama sobie generuje potrzebne jej papiery do przetwarzania....

Wie ktoś czyje to prawo?

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko....

Zobaczcie jak to wszystko jest robione, co dotyczy tych świadectw.

 

Zasada Petera (ang. Peter Principle). W organizacji hierarchicznej każdy awansuje aż do osiągnięcia własnego progu niekompetencji. Zasadę sformułował Laurence J. Peter. Czasem używa się również zamiennie pojęcia progu kompetencji.

Zasada ta w szczególności odnosi się do organizacji typu biurokratycznego, gdzie jej członkowie w trakcie własnej kariery awansują tak długo, póki nie znajdą się na poziomie, na którym nie będą już kompetentni.

Zakłada się tutaj, że jeżeli organizacje mają zdolność do ciągłego funkcjonowania, to jest to spowodowane tym, że jeszcze nie wszyscy urzędnicy osiągnęli swój poziom niekompetencji.

Prawo Parkinsona - Wykonywanie zadań wydłuża się, wypełniając cały czas pracy. (oryg. ang. Work expands as to fill the time available for its completion). Autor - Cyril Northcote Parkinson.

Prawo to odnosi się do organizacji formalnych typu biurokratycznego. Oznacza ono, że jeżeli urzędnik ma określony czas na wykonanie danego zadania, zadanie to zostanie wykonane w możliwie najpóźniejszym terminie.

W psychologii prokrastynacja lub zwlekanie oznacza patologiczną tendencję do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniającą się w różnych dziedzinach życia. Bywa nazywana "syndromem studenta".

Prokrastynator ma problemy z zabraniem się do pracy, zwłaszcza wtedy, gdy nie widzi natychmiastowych efektów.

Termin pochodzi od łacińskiego słowa "procrastinatio" – odroczenie, zwłoka, odkładanie na jutro lub "procrastino" – odroczyć, zwlekać, odkładać na jutro.

Charakterystyka i typowe zachowania [edytuj]

Tendencja ta pojawia się zwykle w latach szkolnych i dotyka w szczególności uczniów zdolnych, dobrze radzących sobie w szkole, których talent jest dostrzegany. W obliczu zadania wymagającego większego wysiłku tracą oni wiarę w siebie i odczuwają niepokój.

Tak jak większość problemów psychologicznych, prokrastynacja ma swoje podłoże w domu rodzinnym. Rodzina ukazująca dziecku wizję społeczeństwa jako wyścigu szczurów czy rodzice mający zbyt duże wymagania najczęściej warunkują pojawienie się tego problemu. Często również problem ten następuje z powodu niestabilnej sytuacji rodzinnej i ogólnego niedowartościowania danej osoby.

Większość osób dotkniętych prokrastynacją to ofiary perfekcjonizmu. Jako że perfekcję osiąga się zwykle metodą prób i błędów, a perfekcjonista nie dopuszcza myśli o błędach, pogrąża się w tym paradoksie nie robiąc nic. Tymczasem bycie odwlekaczem nie oznacza nierobienia niczego. Wręcz przeciwnie, osoba taka z zapałem wykonuje inne zajęcia (zakupy, wiosenne porządki, odwiedziny u babci, czytanie lub pisanie kolejnych artykułów na wikipedii) wszystko to, co nie ma związku z problematycznym zadaniem.

Prokrastynacja może przybierać różne formy, od łagodnych do poważnych. Jeśli dotyczy czynności, których niewykonanie nie pociąga za sobą konsekwencji (zmywanie, wypełnienie deklaracji o dochodach), poczucie bezpieczeństwa, jakie niesie prokrastynacja, może ostatecznie być przyczyną innych zmartwień. W poważniejszych przypadkach, pociąga za sobą nawet ryzyko rozwodu, utraty pracy czy wejścia w konflikt z prawem.

Prokrastynacja najczęściej dotyczy:

• nauki, a później życia zawodowego

• życia codziennego

• podejmowania decyzji

Postępowanie prokrastynatora można podzielić na następujące etapy:

1. Chęć zrobienia czegoś

2. Decyzja o zrobieniu tego

3. Odkładanie czynności bez poważnego powodu

4. Uświadomienie sobie niekorzyści, jakie pociąga za sobą odkładanie

5. Kontynuacja odkładania

6. Szukanie wymówek bądź odejście od problemu

7. Odkładanie

8. Wykonanie zadania w czas, bardzo się przy tym stresując... lub ukończenie go za późno... bądź też nie zrobienie go wcale

9. Postanowienie o niepostępowaniu w ten sposób w przyszłości

10. Niedługo po tym sytuacja się powtarza...

Możliwe przyczyny [edytuj]

Postawa taka cechuje większość zachowań depresyjnych. Jak pokazują powyższe etapy, zadanie staje się trudniejsze niż zazwyczaj, a odkładanie na jutro nie przynosi żadnych korzyści.

Istnieje wiele typów takiego zachowania, jak również wiele powodów, dla których postępujemy w ten sposób. Ogólnie rzecz biorąc, zachowanie to ma na celu:

• uniknięcie frustracji (przekładane zadanie nie jest tak przyjemne jak to, które wykonujemy, a kara za niewykonanie danego zadania wydaje się bardzo odległa względem natychmiastowej przyjemności, jaką daje zrobienie czegoś innego); chodzi o to, by uwypuklić pozytywne, choć krótkotrwałe, konsekwencje odkładania i uchronić się od złych emocji

• ochronę poczucia własnej wartości: dla prokrastynatora porażka jest po prostu podważeniem jego wartości. Tak więc, im mniejsze są szanse na to, że odniesie sukces, tym dłużej zwleka. Ponadto, jako że są to perfekcjoniści, prawdopodobieństwo, że nie sprostają własnym wymaganiom jest duże. W rezultacie prokrastynacja prowadzi do "nieudolności" (np. niewystarczające przygotowanie się do egzaminu) dostarczającej wymówek, gdy oczekiwania nie są spełnione. Mówiąc ogólnie, zawsze można sobie tłumaczyć, że gdybyśmy się bardziej przyłożyli, odnieślibyśmy sukces, choć może być to złudne, nigdy się tego nie dowiemy, a poczucie własnej wartości nie obniży się. Niestety, w końcu ulega ono pogorszeniu, gdyż zadania nigdy nie są ukończone.

• sprzeciwienie się innym przez zachowanie pasywno-agresywne. Na prośby odpowiadamy "dobrze", ale jest to tylko puste słowo.

• życie w stresie, poszukując silnych doznań...

• osiągnięcie złudnej świadomości większej mobilizacji do sprostania trudnemu wyzwaniu później lub przeświadczenie, że ma to zostać wykonane perfekcyjnie...

Główną przyczyną prokrastynacji jest pięć lęków, które mogą występować równocześnie.

Lęk przed porażką

Praca przekładana jest do momentu, kiedy wydaje się, że jest już za późno, żeby ją wykonać. Staje się to usprawiedliwieniem w razie niepowodzenia. Ten typ zachowania można zaobserwować wśród uczniów. Taka postawa jest związana z wymagającym, skupionym na ocenach systemem nauczania. W rezultacie uczeń nie potrafi zabrać się do pracy bez myślenia o tym, jak zostanie oceniony i tym samym próbuje uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji. Prokrastynacja dotyka osoby bardzo zdolne, którym brakuje wiary w siebie. Przykład: uczeń stresujący się na samą myśl oddania mało interesującego wypracowania.

Lęk przed sukcesem

W tym przypadku występuje obawa, że sukces wywoła zazdrość lub pociągnie za sobą kolejne większe oczekiwania, którym można nie sprostać. Próbuje się więc nie wyróżniać spośród innych. Strach ten może występować jako skutek zazdrości braterskiej w dzieciństwie. Można mieć również wrażenie, że powodzenie zagrozi w pewien sposób opiekunom. Przykład: urzędnik, który nie chce awansować.

Lęk przed bezradnością

Prokrastynator chce mieć wszystko pod kontrolą. Może to wynikać z chęci rewanżu lub autonomii: gdy taka osoba ma zmierzyć się z mało ambitnym zadaniem, ucieka się do prokrastynacji, aby potwierdzić swoją niezależność. Również osoba chcąca poczuć dreszczyk emocji mierząc się z otoczeniem może zostać "zwlekaczem". Przykład: pracownik, który walczy przeciwko hierarchii, ryzykując utratą pracy, czy telemarketer nieodbierający telefonu.

Lęk przed izolacją

Prokrastynator, niczym dziecko w rodzinnym gronie, chce, aby się nim opiekowano, doradzano mu i kierowano nim; dobrze się czuje pracując w grupie lub gdy ktoś podejmuje za niego decyzje. Może również chcieć w ten sposób zwrócić na siebie uwagę, poprzez trudną sytuację, w jakiej się znajduje, czy też mieć świadomość, że jest coś do zrobienia (obawa przed samotnością). Przykład: uczeń, który czeka, aż ktoś odrobi za niego lekcje.

Lęk przed intymnością

Prokrastynator boi się, że inni nie będą wystarczająco obecni w jego życiu, lub też zbyt się do niego zbliżywszy, dostrzegą jego wady i go odrzucą. Przykład: chłopak, który ciągle spóźnia się na randki.

 

Adam M

(głównie z Wikipedii)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jaki sposób ŚE pomoże mi w sporze z wykonawcą ?

 

Przecież ŚE wykonujesz dopiero po zakończeniu budowy, z ujęciem odchyleń od projektu. W tym "niezamierzonych".

 

pozdr

 

Ależ można, a nawet wypada.

Druga strona świadectwa są dane EK na obliczeniową i „wykonaną” - to konkretny sprawdzian, dokonany przez osobę niezależną i prawnie odpowiedzialną za wykonane ŚE.

Jak myślisz, kto będzie stroną, jeśli okaże się, że parametry nie trzymają założeń WT?

 

I druga możliwość. Podpisujesz umowę na budowę domu o parametrach np. o 20% lepszych niż WT. Masz bata na wykonawcę, który będzie wiedział, że audytor jest „dowolny”?

 

ŚE dobrze wykonane, może być miernikiem tego, czy dany dom został wykonany w zgodzie z obowiązującymi przepisami w tym WT – a to, niestety można ocenić tylko po zakończeniu budowy, no chyba że ktoś jest masochistą i wymaga świadectwa na poszczególnych etapach budowy - zwłaszcza przy „odchodzeniu” od projektu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czyli świadectwo jako intergralna cześć projektu do pozwolenia na budowę w cenie tego projektu (czyli skoro seryjny projekt to cena ŚE znikoma)

każda zmiana w projekcie w czasie realizacji, nowe świadectwo na koniec,

Ja to widzę inaczej...

 

Znajduję projekt. Idę z nim do audytora. On sprawdza poprawność wyliczeń projektanta. Ocenia mi zapotrzebowanie na energię, przy zastosowaniu moich źródeł ciepła (na mojej działce). Oblicza mi EP i EK.

 

Jeśli nie jestem usatysfakcjonowany, idę do projektanta. On wprowadza takie zmiany, które mnie usatysfakcjonują.

To popatrz co proponują w biurze projektowym Archon +. Na jego stronach internetowych można przeanalizować ile będzie wynosiła wartość EP i orientacyjny koszt ogrzewania dla danego projektu w konkretnej lokalizacji oraz jak będzie zmieniała się ich wartość przy wyborze różnych wariantów projektu.

Opcja na razie dostępna jest dla projektu :

http://www.archon.pl/projekt_domu/dom_w_dabrowkach_g2/m44aa6acac1f11 .

 

Pomysł jak nic pasuje do Twojej koncepcji :).

Zaczynamy budowę. Audytor odwiedza ją raz czy dwa by sprawdzić, czy wszystko jest budowane zgodnie z projektem i zasadami sztuki budowlanej. Ewentualnie ogląda sobie zdjęcia, które ja robię.

 

Budowa zakończona. Ekipa budowlana robi odpowiednie wpisy w dzienniku budowy, że wszystko zostało zbudowane poprawnie.

 

Audytor robi świadectwo energetyczne. Budynek jest oddany do eksploatacji.

 

Pierwsza zima, audytor przyjeżdża i robi zdjęcia w podczerwieni. Na podstawie świadectwa i wyników pomiarów strat ciepła, ekipa poprawia niedoróbki w budynku. W ramach gwarancji.

Jestem za takim rozwiązaniem, tylko pytanie ile inwestorzy byli by skłonni zapłacić za taką usługę doradztwa energetycznego ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

ŚE dobrze wykonane, może być miernikiem tego, czy dany dom został wykonany w zgodzie z obowiązującymi przepisami w tym WT – a to, niestety można ocenić tylko po zakończeniu budowy, no chyba że ktoś jest masochistą i wymaga świadectwa na poszczególnych etapach budowy - zwłaszcza przy „odchodzeniu” od projektu.

 

Siwy, luzik daj spokój z tymi przepisami bo od ich przestrzeganiua jest projekt, wykonawstwo oświadczenia itd. sratatata.

Niech sobie SE będzie ale nie obowiązkowe bo to jest masło maslane jak pisałem wyżej.

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mają pretensje, ale do kogo?

Przecież, te uregulowania nie wzięły się z księżyca. Projekty „wisiały” kilka miesięcy na stronie MI (bo takie są wymogi legislacyjne, aby konsultować), ba nawet dyskutowali nad nimi, też na tym forum. A gdzie była ta cała armia Instytutów (Budowlanych), Stowarzyszeń obowiązkowych (inżynierów i techników budowlanych), Stowarzyszeń innych np. „sanitariuszy” itp.

 

Widocznie, namaszczenie projektu przez UE i dodanie posypki ekologicznej zmienia rangę prac i można mieć wszystko i wszystkich gdzieś, a już szczególnie sens,logikę i merytorykę.

 

"... Niniejszy list kierujemy na ręce Pana Premiera, gdyż nasze dotychczasowe próby zmierzające do zwrócenia uwagi na powyższe problemy nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. ..."

 

Podpisano:

ZRZESZENIE AUDYTORÓW ENERGETYCZNYCH, FUNDACJA POSZANOWANIA ENERGII, NARODOWA AGENCJA POSZANOWANIA ENERGII, OGÓLNOKRAJOWE STOWARZYSZENIE „POSZANOWANIE ENERGII I ŚRODOWISKA” SAPE POLSKA i szereg lokalnych uniwersytetów, politechnik, agencji poszanowania energii....

 

SARP też pisał swój list, ale jakoś go nie można znaleźć w sieci...

 

to kto to robił? kto za to odpowiada?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość ZW

W jaki sposób ŚE pomoże mi w sporze z wykonawcą ?

 

Przecież ŚE wykonujesz dopiero po zakończeniu budowy, z ujęciem odchyleń od projektu. W tym "niezamierzonych".

 

pozdr

 

Ależ można, a nawet wypada.

Druga strona świadectwa są dane EK na obliczeniową i „wykonaną” - to konkretny sprawdzian, dokonany przez osobę niezależną i prawnie odpowiedzialną za wykonane ŚE.

Jak myślisz, kto będzie stroną, jeśli okaże się, że parametry nie trzymają założeń WT?

 

I druga możliwość. Podpisujesz umowę na budowę domu o parametrach np. o 20% lepszych niż WT. Masz bata na wykonawcę, który będzie wiedział, że audytor jest „dowolny”?

 

ŚE dobrze wykonane, może być miernikiem tego, czy dany dom został wykonany w zgodzie z obowiązującymi przepisami w tym WT – a to, niestety można ocenić tylko po zakończeniu budowy, no chyba że ktoś jest masochistą i wymaga świadectwa na poszczególnych etapach budowy - zwłaszcza przy „odchodzeniu” od projektu.

 

Ejże, czegoś nie rozumiem.

 

Problem z wykonawcami to głównie niechlujstwo w wykonaniu i "oszczędności". Jeśli wykonawca położy 5cm zamiast 10 cm i ja tego nie zauważę, to NIKT o tym się nie dowie. Audytor też nie.

 

Jeśli zauważę - świadectwo mi w niczym nie pomoże, miało być 10 jest 5, kropka. Reszta w rękach sądu.

 

Po drugie: nie wyobrażam sobie podpisania umowy na "dom lepszy o 20% od WT". Umowę się podpisuje na "dom zgodny z projektem". Reszta p. pkt 1

 

Idea audytów ma fundamentalną i nienaprawialną wadę - opiera się na deklaracjach osób zainteresowanych aby podać "właściwe" liczby. Dlatego niezależnie od prawnych sztuczek i pseudoulepszeń pozostanie bezwartościowym dla kupującego dom świstkiem papieru. Ładnie opisał to adam_m. Na co dzień można podobnej jakości "właściwe" liczby obejrzeć na autogiełdzie i w komisach.

 

Dla oszczędzania energii prawdziwe znaczenie mają WT i nadzór na budowie. Jak jest z nadzorem wiemy i świadectwo nic tu nie pomoże p pkt 1

 

pozdrawiam

 

PS: a propos pytania kto będzie stroną - ja niestety będę stroną jako inwestor, który "ma zapewnić". A w razie wtopy "doprowadzić do stanu zgodnego". p pkt 1.

 

Co więcej - we własnym interesie najpierw doprowadzę do stanu zgodnego a dopiero potem wykonam świadectwo. Dlaczego miałbym płacić za ŚE wiedząc że i tak jest do poprawy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...