Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

U w a g a - P O Ż A R! - artykuł w nr 10/09 Muratora


Recommended Posts

Myślę,, że zostaw ten piec w tym pomieszczeniu gdzie miał być i nie przenoś go do wc. Dbaj o porządek i otoczenie wokół pieca. Staraj sie nie stawiać nic blisko niego. Zajrzyj tam choc raz dziennie to będzie pod kontrolą. zamontujesz czujkę i w pierwszej fazie ewentualnego pożaru Cię powiadomi. Gdyby jednak nieszczęście miało miejsce pod Waszą nieobecność to obojętne przecież gdzie on będzie stał bo i tak nikt na alarm by nie zareagował. No chyba ze bedzie czujka podłączona do systemu alarmowego całego domu, jak tu chłopaki dokładnie opisują i w watku o alarmach. Im dalej od pomieszczeń mieszkalnych tym lepiej bo pożar zanim się rozprzestrzeni to może już straż nadjedzie. :roll:

 

Najgorsza wydaje mi się być rutyna, brak wyobraźni w życiu codziennym, tolerowanie niedbalstwa i bałaganu. Sam fakt, ze przeczytałaś ten wątek, że się zastanowiłaś, że przemyślałaś kontkretne rozwiazania i scenariusze myślę, że duzo dało i napewno nie pozwolisz sobie w swoim domku na takie rzeczy. To wazne by nie pozwolić sobie na zaniedbania. Samokontrole, przeglądy, doglądanie i sprawdzanie.....tego nie zastapi żadna czujka ani system alarmowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 320
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Myślę,, że zostaw ten piec w tym pomieszczeniu gdzie miał być i nie przenoś go do wc. Dbaj o porządek i otoczenie wokół pieca. Staraj sie nie stawiać nic blisko niego. Zajrzyj tam choc raz dziennie to będzie pod kontrolą. zamontujesz czujkę i w pierwszej fazie ewentualnego pożaru Cię powiadomi. Gdyby jednak nieszczęście miało miejsce pod Waszą nieobecność to obojętne przecież gdzie on będzie stał bo i tak nikt na alarm by nie zareagował. No chyba ze bedzie czujka podłączona do systemu alarmowego całego domu, jak tu chłopaki dokładnie opisują i w watku o alarmach. Im dalej od pomieszczeń mieszkalnych tym lepiej bo pożar zanim się rozprzestrzeni to może już straż nadjedzie. :roll:

 

Najgorsza wydaje mi się być rutyna, brak wyobraźni w życiu codziennym, tolerowanie niedbalstwa i bałaganu. Sam fakt, ze przeczytałaś ten wątek, że się zastanowiłaś, że przemyślałaś kontkretne rozwiazania i scenariusze myślę, że duzo dało i napewno nie pozwolisz sobie w swoim domku na takie rzeczy. To wazne by nie pozwolić sobie na zaniedbania. Samokontrole, przeglądy, doglądanie i sprawdzanie.....tego nie zastapi żadna czujka ani system alarmowy.

 

Ty do gazet powinnas pisac. I juz wiem dlaczego Twoj dom jest... czerwony ;). Dzieki Mayland, przestałam panikować, ale gazu to ja sie boje od zawsze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gaśnice powinno się legalizować zgodnie z zaleceniami producenta. Najczęściej jest to co 6 m-cy. Są gaśnice z małym oznaczeniem X co oznacza że czynnik roboczy (gaz) jest już wymieszany ze środkiem gaśniczym(w stresie nie trzeba mysleć jak to odpalić). Gaśnice te mają taki mały manometr. Gdy wskazówka manometru zejdzie z pola zielonego na czerwone to gaśnica jest już do d.. Najczęściej te gaśnice legalizuje się raz w roku. Piszę o tym dlatego że nie wierzę w regularną legalizację domowych gaśnic. Zawsze znajdzie się 1000 powodów żeby legalizację przełożyć na potem. Manometr daje nam realną ocenę sprawności gaśnicy. Gdy wskazówka manometru jest na czerwonym polu wiemy NA PEWNO że nie mamy sprawnej gaśnicy a to już jest argument co by ruszyć nasze leniwe d..

Swoja droga czy ktos wie czy czujki jonizacyjne mozna uzywac w domach, w koncu sa tam promieniotworcze izotopy.

Co do promieniowania czujek jonizacyjnych - to tylko promieniowanie alfa - luuzik. Ale i tak ja bym olał temat bo - "Na zakup czujek jonizacyjnych wymagane jest zezwolenie Państwowej Agencji Atomistyki". Jak coś to zwykła optyczna dymu. Kidde, POLON-ALFA - znane sprawdzone firmy. ???:o AVIDSEN :o ??? - nie wiem, nie znam się, nie orientuję się. Jak będziecie kupować czujki, czujniki, sensory to pytajcie o ŻYWOTNOŚĆ i service. To nie są urządzenia na całe życie. Czasem trzeba sprawdzić, przeczyścić, przytulić.

By zadziałała czujka musi być odpowiednie stężenie dymu lub jego odpowiedni skład go definiujący dokładnie. Zwykły dym np. z papierosa nie powinien jej uruchomić.

Co do „składu dymu”. Czujka w swej mądrości jest całkiem głupia. Dla niej dym z papierosa czy z naszego ulubionego fotela nie ma różnicy. Co do stężenia się zgadzam. Dymek wpada do czujki - dioda czujki dostaje po oczkach podczerwienią – czujka wpada w panikę i WYJE z bólu. A do czujki mogą wpaść też pyłki, kurz, spaliny i dioda też dostanie po oczkach. Zatem pomyślmy gdzie je przyczepić.

Jeśli chodzi o usuwanie zapachów to:

http://www.remark.pl/smell_removal.php

ale nie wiem czy to działa.

4. wiecie jak są montowane Wasze gniazdka elektryczne? Te na szybkozłączkach są znacznie bardziej podatne na zwarcia i iskrzenie, najbezpieczniejsze są połączenia skręcane.

Jak zamontować gniazdko na połączenie skręcane :-? ?

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po przeczytaniu zaraz pomyślałam jak to jest u nas. Gaśnica jest, ale w kotłowni :roll: Kotłownia jako pomieszczenie osobne nie połączone z częścia mieszkalną. Latarki są trzy, świece stoją w stałym miejscu, zapalniczki do tego również - to tak w razie wyłączenia prądu. Czujki musimy zamontować - MUSIMY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po przeczytaniu zaraz pomyślałam jak to jest u nas. Gaśnica jest, ale w kotłowni :roll: Kotłownia jako pomieszczenie osobne nie połączone z częścia mieszkalną. Latarki są trzy, świece stoją w stałym miejscu, zapalniczki do tego również - to tak w razie wyłączenia prądu. Czujki musimy zamontować - MUSIMY

 

Przepraszam że zapytam - a świece to po co :oops:

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po przeczytaniu zaraz pomyślałam jak to jest u nas. Gaśnica jest, ale w kotłowni :roll: Kotłownia jako pomieszczenie osobne nie połączone z częścia mieszkalną. Latarki są trzy, świece stoją w stałym miejscu, zapalniczki do tego również - to tak w razie wyłączenia prądu. Czujki musimy zamontować - MUSIMY

 

Przepraszam że zapytam - a świece to po co :oops:

 

:D

 

Bo w razie wyłączenia prądu, jak Agnieszka napisała, to samymi zapalniczkami będziesz mógł podpalić sobie zaledwie sznurówki u butów, ale wtedy od razu gaśnica Ci będzie potrzebna. :wink: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po przeczytaniu zaraz pomyślałam jak to jest u nas. Gaśnica jest, ale w kotłowni :roll: Kotłownia jako pomieszczenie osobne nie połączone z częścia mieszkalną. Latarki są trzy, świece stoją w stałym miejscu, zapalniczki do tego również - to tak w razie wyłączenia prądu. Czujki musimy zamontować - MUSIMY

 

Przepraszam że zapytam - a świece to po co :oops:

 

:D

latarką tylko oswietlisz pozar

a swieca to ... zawsze swieca - moze sie przydac :D

 

podpalic np. mozna ... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Dziekuje Mayland. Bardzo wazny watek. Przypomnialas mi, ze miałem opisac na forum nasza „przygode”na piekny poczatek roku. Najczesciej, zupelnie niespodziewanie, okazuje się, ze nie ma sytuacji, które by nas nie dotyczyly.

U nas tez jest nowy dom, jestem przeczulony na pkt zagrozenie pozarowego, ale widac nie wystarczajaco, nie do konca. Ale od poczatku:-)

Pierwszy weekend Nowego Roku. Noc. Obudzilo nas wycie czujnika dymu, az dziwie się jeszcze teraz, ze nie obudzil nas sam dym tyle już go było. Wyszlismy zdezorientowani ze swoich pokoi szukajac zrodla dymu. Najbardziej prawdopodobne to kominek. Ale niby dlaczego, skad?! Schodzimy na parter, kominek normalnie się pali, kafle na kominku niesamowicie rozgrzane, sprawdzamy na pietrze sam komin tez bardzo goracy. Ale skad dym w srodku?! Odbezpieczam gasnice (żeby było smieszniej kupilem duza w grudniu, przed Swietami, kupilem również do firmy i przyjaciolom jako bardzo nietuzinkowy prezent swiateczny. Kupiona niedawno wiec pamietam co z nia zrobic, co w sytuacji braku czasu nie jest naprawde oczywiste. Po zakupie postawilem ja przy schodach, w latwo widocznym i dostepnym miejscu). Mamy mieszane uczucia czy otwierac okna żeby pozbyc się dymu czy zostawic zamkniete i nie dopuszczac powietrza do srodka. Zerkam na czujnik czadu (tez grudniowy zakup), ale z tlenkiem wegla nie ma problemu.

Probujemy wygasic kominek. Piasek jest i owszem, ale na zewnatrz, lezy sobie w ujemnej temp. w postaci zamarznietej skaly, trzeba go szybko tluc i kruszyc.

Nadal mamy watpliwosci co się tak naprawe dzieje, wiec w ogole się nie zastanawiam i dzwonie po straz. Po wyjsciu na zewnatrz okazuje się, ze z komina strzelaja w niebo iskry czyli pali się sadza. No jak, przeciez „niedawno” przeglad, nowy dom, palimy suchym drewnem wiec skad, dlaczego?. Zapewnienia kominiarza... Duze zaskoczenie. I tak naprawde nie wiadomo co z tym problemem teraz zrobic.

Ubieramy się, caly czas dogaszajac kominek. Jestesmy gotowi do wyjscia jakby dom zaczal się naprawde palic. Prad jest wiec otwieram brame i z garazu (polaczony z domem) wyprowadzam samochody na ulice. Przychodza sasiedzi.

Czekamy na straz, widze, ze jada, ale bladza po wiosce. Pozniej okazalo się, ze dostali niewlasciwa nazwe ulicy. Przyjechaly dwie jednostki ochotnicze z okolicznych wsi.

Mimo, ze była druga w nocy przyjechali naprawde szybko. Pare minut. Dobrze przygotowani, szybko znalezli się na dachu i zaczeli gasic komin. Z kominka zostal wyrzucony na snieg duzy kawal rozgrzanego jeszcze drewna.

Po 40 minutach było po wszystkim. Mowia, ze dobrze zrobilismy nie czekajac na rozwoj sytuacji i wzywajac ich od razu.

 

Zapach dymu w calym domu, przesiakniete nim ubrania i posciel. Trudno zasnac, sluchamy odglosow domu, siadamy przy stole w kuchni i spisujemy uwagi, te najprostsze, niby oczywiste:

- uzywamy kominka tylko w obecnosci domownikow,

- najwazniejsze klucze (garaz, brama, wejscie, samochody) powinny być w jednym miejscu, najlepiej przy wejsciu (u nas w „zasadzie”były czego nie mozna powiedziec o latarkach), nie rzucone na stole, w kurtkach czy byle gdzie,

- dodatkowa gasnica na parterze,

- worek piasku do gaszenia w ogrzewanym pomieszczeniu,

- postanawiam wyrzucic z garazu do szopy na ogrodzie wszystkie lakiery, farby, oleje, chemiczne pozostalosci po budowie,

- przeglad pieca gazowego, chociaz był „niedawno",

- każdy w domu ma wiedziec jak się wylacza piec, gdzie jest i „jak dziala” glowny zawor gazu

 

Wiem, ze jakby był „regularny”pozar to zdazylibysmy tylko wyjsc z domu, nie ma się co ludzic tym, ze udaloby się go opanowac. Czlowiek jest zdezorientowany, zaspany, dym gryzie w oczy, trudno oddychac.

Straty? Najwieksza to popekany od temperatury tynk na scianie w sypialni (przylega do niej komin). Trzeba było zrobic remont czesci jednej sypialni. Druga sprawa to szczelnosc komina po takiej temperaturze. Zrobilismy dokladne ogledziny komina, temperatura i cisnienie spowodowaly nieszczelnosci na odcinku komina na strychu. Chyle czola welnie mineralnej. Postanawiamy wsadzic na calej dlugosci komina rure żeby go uszczelnic. Ta praca musi jednak poczekac do bardziej sprzyjajacych warunkow atmosferycznych. Ogrzewamy gazem.

Czyli zadne straty. Prawie bezplatna lekcja. Zachowalismy się w sumie bardzo trzezwo, ale glownie mielismy bardzo, bardzo duzo szczescia bo byliśmy w domu. Był stres, a teraz wyczulenie i wiekszy strach przed ogniem. Pozytek rowniez dla sasiadow i znajomych, którzy zabrali się za przeglady kominow, piecow, kupno gasnic i czujnikow.

 

Pozdrawiam wszystkich, Robert

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Dziekuje Mayland. Bardzo wazny watek. Przypomnialas mi, ze miałem opisac na forum nasza „przygode”na piekny poczatek roku. Najczesciej, zupelnie niespodziewanie, okazuje się, ze nie ma sytuacji, które by nas nie dotyczyly.

U nas tez jest nowy dom, jestem przeczulony na pkt zagrozenie pozarowego, ale widac nie wystarczajaco, nie do konca. Ale od poczatku:-)

Pierwszy weekend Nowego Roku. Noc. Obudzilo nas wycie czujnika dymu, az dziwie się jeszcze teraz, ze nie obudzil nas sam dym tyle już go było. Wyszlismy zdezorientowani ze swoich pokoi szukajac zrodla dymu. Najbardziej prawdopodobne to kominek. Ale niby dlaczego, skad?! Schodzimy na parter, kominek normalnie się pali, kafle na kominku niesamowicie rozgrzane, sprawdzamy na pietrze sam komin tez bardzo goracy. Ale skad dym w srodku?! Odbezpieczam gasnice (żeby było smieszniej kupilem duza w grudniu, przed Swietami, kupilem również do firmy i przyjaciolom jako bardzo nietuzinkowy prezent swiateczny. Kupiona niedawno wiec pamietam co z nia zrobic, co w sytuacji braku czasu nie jest naprawde oczywiste. Po zakupie postawilem ja przy schodach, w latwo widocznym i dostepnym miejscu). Mamy mieszane uczucia czy otwierac okna żeby pozbyc się dymu czy zostawic zamkniete i nie dopuszczac powietrza do srodka. Zerkam na czujnik czadu (tez grudniowy zakup), ale z tlenkiem wegla nie ma problemu.

Probujemy wygasic kominek. Piasek jest i owszem, ale na zewnatrz, lezy sobie w ujemnej temp. w postaci zamarznietej skaly, trzeba go szybko tluc i kruszyc.

Nadal mamy watpliwosci co się tak naprawe dzieje, wiec w ogole się nie zastanawiam i dzwonie po straz. Po wyjsciu na zewnatrz okazuje się, ze z komina strzelaja w niebo iskry czyli pali się sadza. No jak, przeciez „niedawno” przeglad, nowy dom, palimy suchym drewnem wiec skad, dlaczego?. Zapewnienia kominiarza... Duze zaskoczenie. I tak naprawde nie wiadomo co z tym problemem teraz zrobic.

Ubieramy się, caly czas dogaszajac kominek. Jestesmy gotowi do wyjscia jakby dom zaczal się naprawde palic. Prad jest wiec otwieram brame i z garazu (polaczony z domem) wyprowadzam samochody na ulice. Przychodza sasiedzi.

Czekamy na straz, widze, ze jada, ale bladza po wiosce. Pozniej okazalo się, ze dostali niewlasciwa nazwe ulicy. Przyjechaly dwie jednostki ochotnicze z okolicznych wsi.

Mimo, ze była druga w nocy przyjechali naprawde szybko. Pare minut. Dobrze przygotowani, szybko znalezli się na dachu i zaczeli gasic komin. Z kominka zostal wyrzucony na snieg duzy kawal rozgrzanego jeszcze drewna.

Po 40 minutach było po wszystkim. Mowia, ze dobrze zrobilismy nie czekajac na rozwoj sytuacji i wzywajac ich od razu.

 

Zapach dymu w calym domu, przesiakniete nim ubrania i posciel. Trudno zasnac, sluchamy odglosow domu, siadamy przy stole w kuchni i spisujemy uwagi, te najprostsze, niby oczywiste:

- uzywamy kominka tylko w obecnosci domownikow,

- najwazniejsze klucze (garaz, brama, wejscie, samochody) powinny być w jednym miejscu, najlepiej przy wejsciu (u nas w „zasadzie”były czego nie mozna powiedziec o latarkach), nie rzucone na stole, w kurtkach czy byle gdzie,

- dodatkowa gasnica na parterze,

- worek piasku do gaszenia w ogrzewanym pomieszczeniu,

- postanawiam wyrzucic z garazu do szopy na ogrodzie wszystkie lakiery, farby, oleje, chemiczne pozostalosci po budowie,

- przeglad pieca gazowego, chociaz był „niedawno",

- każdy w domu ma wiedziec jak się wylacza piec, gdzie jest i „jak dziala” glowny zawor gazu

 

Wiem, ze jakby był „regularny”pozar to zdazylibysmy tylko wyjsc z domu, nie ma się co ludzic tym, ze udaloby się go opanowac. Czlowiek jest zdezorientowany, zaspany, dym gryzie w oczy, trudno oddychac.

Straty? Najwieksza to popekany od temperatury tynk na scianie w sypialni (przylega do niej komin). Trzeba było zrobic remont czesci jednej sypialni. Druga sprawa to szczelnosc komina po takiej temperaturze. Zrobilismy dokladne ogledziny komina, temperatura i cisnienie spowodowaly nieszczelnosci na odcinku komina na strychu. Chyle czola welnie mineralnej. Postanawiamy wsadzic na calej dlugosci komina rure żeby go uszczelnic. Ta praca musi jednak poczekac do bardziej sprzyjajacych warunkow atmosferycznych. Ogrzewamy gazem.

Czyli zadne straty. Prawie bezplatna lekcja. Zachowalismy się w sumie bardzo trzezwo, ale glownie mielismy bardzo, bardzo duzo szczescia bo byliśmy w domu. Był stres, a teraz wyczulenie i wiekszy strach przed ogniem. Pozytek rowniez dla sasiadow i znajomych, którzy zabrali się za przeglady kominow, piecow, kupno gasnic i czujnikow.

 

Pozdrawiam wszystkich, Robert

 

 

Witaj, to dobrze ze byliscie zaopatrzeni przeciwpozarowo. A co bylo przyczyna tego pozaru w kominie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam cały wątek, dziękuję mayland za poruszoną kwestie - to ważne, bardzo.

I wybacz, ale pozwole sobie wrzucic trochę prywaty (każdy ma jakies "zboczenie").

Piszecie o czujkach,drabinach, gaśnicach - i dobrze, to bardzo ważne, ale co jeśli zawiodą, co jeśli ktoś bliski będzie potrzebował pomocy.

Ilu z nas potrafi jej udzielić ?? Ilu z reką na sercu może powiedzieć : wiem jak się robi resuscytację, wiem jak ułożyć poszkodowanego w pozycji bezpiecznej ??

ilu ?

Będziemy czekać na lekarza, na pogotowie, na to,ze ktoś inny (z gapiów sąsiadów, przechodniów, podróżnych) zrobi to za nas, a jeśli nie ? to co bedziemy bezczynnie patrzeć? a przecież liczą sie minuty, sekundy...

Uwierzcie, to naprawdę nie jest trudne (mój 5 latek potrafi położyc człowieka - dorosłego (ćwiczył na mnie i na ślubnym) w pozycji bezpiecznej, sprawdzic puls - na resuscytację przyjdzie czas).

To nic nie kosztuje, przeczytanie podstawowych zasad pierwszej pomocy zajmie kilka minut,można poćwiczyć z dziećmi , współmałżonkami, rodzicami, a że strach jest - to dobrze - niech motywuje.

 

Do znudzenia będę powtarzać - każdy z nas powinien umieć udzielić pierwszej pomocy, to moze uratować życie naszym bliskim,przyjaciołom i zupełnie obcym.

 

Podstawowe porady jak i kiedy wykonywać resuscytację

 

A B C reanimacji – określenie to pochodzi z języka angielskiego i oznacza:

 

A – air – czyli udrożnienie dróg oddechowych

 

B – breathing – czyli przywrócenie oddechu

 

C – circulation – czyli przywrócenie krążenia

 

Bez względu na to, w ile osób przeprowadzamy reanimację, robimy to w określony sposób

 

2 wdechy na 15 uciśnięć

 

Przystępując do reanimacji zawsze dbajmy o własne bezpieczeństwo ( rękawiczki jednorazowe i maseczka jednorazowa do podawania oddechu )

 

A - Poszkodowanemu należy podać 2 do 5 wdechów, ponieważ może się okazać, że brak tętna i

 

oddechu został spowodowany utknięciem obcego ciała w drogach oddechowych. Od

 

oczyszczania jamy ustnej palcem odchodzi się ze względu na barierę psychiczną osoby ratującej, gdyż zmuszanie się do „grzebania w czyimś gardle” może spowodować takie zniechęcenie, że dana osoba może w ogóle odstąpić od udzielenia pomocy, a z czym to się wiąże, wiemy chyba wszyscy.

 

B - Jeżeli zaczniemy podawać oddech, to obojętnie w której części dróg oddechowych byłoby jakieś ciało obce, na skutek wymuszenia oddechu zostanie ono wypchnięte powyżej gardła, doprowadzając tym do udrożnienia układu oddechowego. Wdechy należy podawać powoli, ponieważ szybkie podanie spowoduje przewentylowanie żołądka i w konsekwencji wymioty, a tego raczej będziemy chcieli uniknąć. Brak oddechu sprawdzamy przykładając policzek do ust i nosa poszkodowanego, czy czuć powiew wydychanego powietrza oraz nasłuchując oddechu. Przy sprawdzaniu oddechu jednocześnie obserwujemy, czy unosi się klatka piersiowa.

 

Sprawdzanie oznak krążenia – zgodnie z zaleceniami mądrzejszych od nas (http://www.prc.krakow.pl) nie sprawdzamy tętna, tylko zachowane oznaki krążenia czyli oddech – słuchając czy jest szmer wydychanego powietrza oraz obserwując jednocześnie czy unosi się klatka piersiowa.

 

C – Przywrócenie krążenia – brak krążenia, a co za tym idzie, tętna, oznacza że przestało pracować serce. W tym wypadku należy jak najszybciej rozpocząć zewnętrzny masaż serca. Spowoduje on sztuczne pompowanie natlenionej krwi do mózgu, znacznie powiększając tym szanse na przeżycie poszkodowanego. Największe szanse powodzenia ma reanimacja podjęta w czasie pierwszych 4 minut od „zatrzymania”. Po tym czasie na skutek niedotlenienia zaczynają obumierać komórki mózgowe, co nieuchronnie doprowadza do zgonu poszkodowanego. Po stwierdzeniu braku tętna przystępując do reanimacji musimy na klatce piersiowej poszkodowanego znaleźć dolny koniec mostka. Na jego zakończeniu położyć 2 palce jednej dłoni, a za nimi nasadę drugiej dłoni. Musimy przyjąć taką pozycję, aby ramiona znalazły się nad dłońmi. Ramiona muszą być wyprostowane, a łokcie usztywnione. Naciskać na mostek należy tak, aby pracowały ramiona i tułów. Reanimację wykonujemy w sekwencji 2 wdechy na 15 uciśnięć mostka. Uciśnięcia mostka wykonujemy z taką siłą, aby obniżył się on o około 5 cm. jednostajnym ruchem z częstotliwością od 80 do 100 uciśnięć na minutę, czyli praktycznie 2 uciśnięcia na sekundę. Aby reanimacja była skuteczna, w ciągu minuty należy podać 16 oddechów i około 70 uciśnięć mostka. Pierwszy raz tętno sprawdzamy po 4 seriach, następnie co około 4 minut.

 

Reanimacja niemowląt – Reanimację niemowląt przeprowadzamy w ten sam sposób co reanimacją dorosłych, z tym że ucisk na mostek wykonujemy 2 palcami na głębokość około 2 cm na środku klatki piersiowej na linii brodawek sutkowych z częstotliwością minimum 100 uciśnięć na minutę w sekwencji 1/5.

 

Reanimacja małych dzieci – Wykonujemy ją ja wyżej z częstotliwością 80 – 100 ucisków na minutę na głębokość około 3 cm nasadą jednej dłoni w sekwencji 1/5.

 

A, B, C to życie.

 

polecam także wiadomośći ze strony http://www.kardiolo.pl/resuscytacja.htm

 

Pozycja bezpieczna czyli boczna ustalona jest stosowana w celu zabezpieczenia nieprzytomnego poszkodowanego z zachowanymi czynnościami życiowymi (oddychania i krążenie) do czasu przybycia lekarza.

 

Aby ułożyć poszkodowanego w pozycji bocznej ustalonej:

zegnij bliższą nogę w stawie kolanowym, wsuwając jej stopę pod kolano drugiej nogi

bliższą rękę ułóż wzdłuż ciała poszkodowanego wsuwając dłoń pod pośladek, częścią grzbietową ku górze

drugą rękę zegnij w stawie łokciowym i połóż na piersi poszkodowanego, tak aby dłoń spoczywała pomiędzy szyją a barkiem strony przeciwnej

przewróć poszkodowanego na swoją stronę jedną ręką ciągnąc za biodro, a drugą asekurując za głowę

kończynę górną, którą uprzednio włożyłeś pod pośladek wyciągnij za ramię do tyłu

odchyl głowę poszkodowanego do tyłu i zabezpiecz ją drugą ręką

nie zapomnij o konieczności kontrolowania czynności życiowych poszkodowanego

 

1

http://www.mm.pl/~docia/14.gif

 

2

http://www.mm.pl/~docia/15.gif

 

3

http://www.mm.pl/~docia/16.gif

 

4

http://www.mm.pl/~docia/17.gif

 

Łatwe prawda ???

 

to do dzieła :D

 

życzę miłych i owocnych ćwiczeń, oby nigdy Wam się nie przydało, ale jesli bedzie potrzeba, to bez wahania, przecież już wiemy co i jak robić :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mayland ogromne dzięki za ten temat, jesteś nieoceniona!

 

Mam prośbę o podpowiedź.

Mamy mała kotłownię w domu, z piecem na ekogroszek.

W kotłowni są bezpośrednie drzwi na dwór.

Czy drzwi z kotłowni do domu powinny się otwierać na korytarz, czy do wewnątrz kotłowni.

I druga sprawa, jakie drzwi najlepiej zamontować z kotłowni do domu.

Wiem że przeciw pożarowe, ale tak dokładniej?

Jakie Wy macie, jakich firm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

malka chwała za wykład na temat resuscytacji.

 

Chciałam tylko uzupełnić, że najnowsze wytyczne resuscytacji zalecają najpierw wykonanie 30 uciśnięć klatki piersiowej, a potem 2 wdechy i dalej w takiej kolejności.

 

Ma to takie uzasadnienie, że we krwi znajduje się bezpośrednio po zatrzymaniu krążenia wystarczająca ilość tlenu, należy go tylko odpowiednio szybko przetransportować do ważnych narządów.

 

Nie bez znaczenia jest też bariera psychologiczna. Łatwiej podjąć czynność uciskania klatki niż stosować oddech usta-usta (kto w Polsce wozi, czy nosi maski do prowadzenia oddechu?). :o

 

Poza tym zachęcam zainteresowanych do zajrzenia na

http://www.prc.krakow.pl/wyty/02.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chciałam tylko uzupełnić, że najnowsze wytyczne resuscytacji zalecają najpierw wykonanie 30 uciśnięć klatki piersiowej, a potem 2 wdechy i dalej w takiej kolejności.

 

 

 

Nie bez znaczenia jest też bariera psychologiczna. Łatwiej podjąć czynność uciskania klatki niż stosować oddech usta-usta (kto w Polsce wozi, czy nosi maski do prowadzenia oddechu?). :o

 

 

Masz rację 30x2 nowe wytyczne RRC (u dzieci do ok 8 rż zostaje 15x2)

Dzięki za sprostowanie - choć pamiętam jeszcze wytyczne 5x1 - tu sie trza było nagimnastykować :wink:

Maseczki , cóż kosztuje kilka złotych i ważna jest bezterminowo :D

ja mam zawsze jedną w torebce i jedną w samochodzie:

 

http://lh4.ggpht.com/_E0CRzVXnyak/SZQfwrCF8LI/AAAAAAAABV4/a7xvYdh3C3g/s640/DSC00221.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację 30x2 nowe wytyczne RRC (u dzieci do ok 8 rż zostaje 15x2)

Dzięki za sprostowanie - choć pamiętam jeszcze wytyczne 5x1 - tu sie trza było nagimnastykować :wink:

Maseczki , cóż kosztuje kilka złotych i ważna jest bezterminowo :D

ja mam zawsze jedną w torebce i jedną w samochodzie:

 

http://lh4.ggpht.com/_E0CRzVXnyak/SZQfwrCF8LI/AAAAAAAABV4/a7xvYdh3C3g/s640/DSC00221.JPG

 

To próbujmy propagować ich nabycie (posądzą nas o reklamę).

 

Tylko ile osób odważy się udzielić pomocy, szczególnie obcej osobie.

 

Jestem pesymistką. Leżącego na chodniku się obchodzi z daleka. Przynajmniej własnych bliskich można próbować uratować lub uchronić od kalectwa.

 

Pamiętajmy, że nie można (w większości przypadków) zrobić krzywdy poszkodowanemu, a nie podjęcie akcji ratowniczej kończy się najczęściej śmiercią lub nieodwracalnym kalectwem.

 

Trochę odbiegamy od tytułu wątku ale sporo osób tu zagląda, to nasze usprawiedliwienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To próbujmy propagować ich nabycie (posądzą nas o reklamę).

 

Tylko ile osób odważy się udzielić pomocy, szczególnie obcej osobie.

 

Jestem pesymistką. Leżącego na chodniku się obchodzi z daleka. Przynajmniej własnych bliskich można próbować uratować lub uchronić od kalectwa.

 

Pamiętajmy, że nie można (w większości przypadków) zrobić krzywdy poszkodowanemu, a nie podjęcie akcji ratowniczej kończy się najczęściej śmiercią lub nieodwracalnym kalectwem.

 

Trochę odbiegamy od tytułu wątku ale sporo osób tu zagląda, to nasze usprawiedliwienie.

 

Maseczka to pikuś, można zastąpić woreczkiem, chusteczką itp.

Tylko cholera-niech ludzie przestaną się bać pomagać.

Dobrze prawisz - zaszkodziś jest trudno, pomóc naprawdę łatwo.

 

Też czuję się usprawiedliwiona :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wera

Ja moze napiszę jaki sens jest tego kierunku otwierania drzwi...

 

W sprawie drzwi to powiny otwierać się na zewnatrz kotłowni.

Tak logicznie rozumując... w czasie ewentualnego wybuchu siła rażenia powinna pójść na boki nie naruszając konstrukcji budynku i nie zawalając wyższych kondygnacji. Dlatego te drzwi powinny otwierać się na zewnątrz kotłowni.

Np. w Polmosie w Krakowie wokół którego są zabudowania mieszkalne nie ma stropów a jest kilka pięter. Kondygnacje oddzielone są podłogami z metalowych kratownic. Ma to właśnie zabezpieczyć rozprzestrzenianie się siły rażenia na boki (budynki mieszkalne w sąsiedztwie) i skierowanie wybuchu w górę tak by jak najmniej narazić otoczenie.

 

Drzwi przeciwpożarowej o klasie EI np. 30 nie są tanie (atestowane).

Może wstawić poprostu drzwi metalowe lub pokryte z jednej strony (od kotłowni) blachą? Takie rozwiązanie na warunki domowe nie jest złe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...