Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do efektu motyla czyli Batuta


Recommended Posts

u nas jakis miesiac temu nowi (w trakcie budowy) zaczeli palic suche galezie i smieci na swojej dzialce (wsrod suchych traw i pol), akurat wiatr wial w nasza strone, babka kompletnie bez wyobrazni, wielkie ognicho z wielkim dymem. maz w koncu poszedl uwage jej zwrocic, troche sie burzyla ale wyjal telefon i stwierdzil, ze dzwoni po straz pozarna - wtedy dopiero zgasila. to przykre, ze w taki sposob musimy zalatwiac nasze sprawy ale u nas nieodpowiedzialnosc ktoregos "dekla" spowodowala pozar okolicznych pol, ktory podchodzil pod nasze zabudowania wiec trudno bysmy nie reagowali prawda?

i tu juz nawet nie chodzi o ten smrod czy czarny dym ale o bezpieczenstwo moje, rodziny i domu, w tym wypadku zawsze bedziemy reagowac nawet kosztem relacji sasiedzkich ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 8,1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Wyjdzie za chwilę na to, że nawet duszonek nie będzie gdzie zrobić... bo dymeczek i zapach będzie przeszkadzał... albo grilla nie będziemy rozpalać.. bo dymi się.. i kiełbasą czuć.. a inny sąsiad np wegetarianinem jest...

Kuźwa... nie dajmy się zwariować... palonym śmieciom mówię stanowczo NIE.. ale jak gałęzie.. ognisko, pieczone ziemniaki, duszonki... to dlaczego nie... no chyba, że mamy działki 500m2 na tym dom i ogródek i podjazd i bardzo ścisła zabudowa, że ognisko pod oknem sąsiada.. to wypadało by uzgodnić... ni i ognicho na dwa piętra bez zabezpieczenia i opieki... też mówię NIE..

 

TARcia.. a jak Ty robisz duszonki to na ognisku czy w piekarniku... ? Może to ognisko też komuś przeszkadza... :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wez Arni nie przesadzaj, co innego male ognisko do duszonek a co innego wielka kobyla z wiatrem, kobieta nie byla w stanie jej ogarnac, u nas w zeszlym roku debil podpalil przez takie ognisko pola, 4 wozy strazackie gasily i mialy problem. inaczej bys mowila jakby ci ogienek do drzwi pukal:rolleyes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjdzie za chwilę na to, że nawet duszonek nie będzie gdzie zrobić... bo dymeczek i zapach będzie przeszkadzał... albo grilla nie będziemy rozpalać.. bo dymi się.. i kiełbasą czuć.. a inny sąsiad np wegetarianinem jest...

Kuźwa... nie dajmy się zwariować...

 

ustosunkowalam sie do twojej wypowiedzi, nikomu nie przeszkadza ogienek na kielbaski czy duszonki lub gril a wielkie ognicha, palace smieci itp. nikt tu nie pisal ze przeszkadza mu ognisko jakio takie i ludzie piekacy kielbaski ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też ognisko palę - ale to ognisko, teren wydzielony, piasek obłożony kamieniami za to podobnie jak TAR zmagaliśmy się z podpalonymi chaszczami za płotem, a wiatr wiał w naszą stronę. Stąd moje wyczulenie i od razu myśl o straży :cool:

 

 

Były u nas przez chwilę przepisy zakazujące spalenia choć gałązki... ale rajcom miejskim przeszło na szczęście bo to przegięcie w drugą stronę. I bardzo dobrze że bio odpierają, wszelkie liście, które na kompost się nie nadają pakuję w worki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam zimą przygodę z kompostownikiem. Jak zawsze wyrzuciłam popiół z kominka. Problem w tym, że za prędko. Uchował się jakiś żarzący się węgielek. No, i spaliłam oba moje piękne kompostowniki. Najgorsze, że J. akurat zeskładował obok wszystkie doniczki po roślinach i nawet jakąś oponę, która nie pamiętam czemu ostała się. Zanim zaczęłam gasić, upiekoł się 3mb wierzby płotowej i przypalił się świerk. Wyszłam po drewno do kominka na szczęście. Do drewutni od kompostu było jakieś 3m. Niechby wiatr zawiał w drugą stronę i poniosło iskry :no: , a ogień był na jakieś 2 m ponad kompostowniki. Spędziłam na mrozie w T-shircie jakieś 3 godziny lejąc wodę na odnawiające się bez przerwy ognisko. Takiej paniki jeszcze nie przeżyłam.

Teraz jak wyrzucam popiół, od razu zalewam wodą. Nowe kompostowniki postawiliśmy dalej od domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O rany, to dopiero przygoda!

U nas popiół trafia nie na kompostownik, tylko od razu na grządki, ale nie wcześniej niż następnego dnia po zgaszeniu ogniska.

Twój przykład pokazuje, jak bardzo trzeba uważać. :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DPS też zbieram popiół z ogniska na drugi dzień, i przybliżam rękę jak jeszcze nawet lekko ciepły zostaje, z kominka zostaje w sortowniku do całkowitego wystygnięcia... teraz mając w pamięci ,przygodę' pestki nie będę się spieszyła, choć czasem mam taką ochotę

 

 

grządek nie mam :no:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kominku było palone wieczorem. Koło 24 już był wygaszony, a wybrałam popiół dopiero następnego dnia jakoś koło południa.

 

Aż dziwne, że straż nie przyjechała. Mamy do remizy w prostej linii jakieś 500-600 metrów. Musiało być z stamtąd widać ten słup dymu, a może nawet ogień.

 

Gosiek, popiół możesz sypać pod krzewy, albo na rabaty zanim rośliny ruszą i jesienią-zimą jak goła ziemia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gosiek - ja kalanchoe wystawiam do ogrodu jak tylko miną przymrozki, a zabieram jak najpóźniej jesienią.

Przymrozek je niszczy, ale poza tym - świetne ogrodowe kwiaty doniczkowe, a jak rosną!

Na chwilkę wrzucę, zobacz, w tej doniczce z tyłu jest pięknie wyrośnięte kalanchoe, przekwitło już, bo zdjęcie jesienne, a kwitło od wiosny, na Wielkanoc żółte kwitnące w pierdonce kupowałam. :)

Może w innym poście albo u siebie, za cholerę nie chce wczytywać zdjęć... :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie kapryszą - u mnie stoją i w słońcu i w cieniu, ale generalnie chyba nie czują się najlepiej w ostrym słońcu, chociaż trochę cienia w ciągu dnia dobrze im robi.

I nie za dużo wody, nie znoszą tego. :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie przyrodnicze, może Wy mądre głowy odpowiecie, bo ten paskudny internet jak mnie na chwilę utwierdzi w pewności, to rujnuje to kolejnym linkiem...

 

Czy irga (ta horyzontalna) ma jadalne owoce czy tak tylko trochę jadalne? Ptaki to u mnie zawsze skubią, ale przyłapałam własne dziecię na pożeraniu owocków. Oświadczyło mi, że od 'zawsze' tak robi. Fakt, że dziecię żyje i miewa się dobrze. Ale czy to świadczy, że owoce są jadalne czy tylko trochę jadalne i pożerało ich za mało, żeby mu się coś stało. Różne rzeczy się u nas rodzinnie spożywa, ale akurat irgii nigdy w menu pod żadną postacią nie było. No i mam zagwozdkę. A internet jakoś się jasno nie wyraża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...