Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Bogusław_58

Recommended Posts

Sosną też paliłem, ale ta moja sosna, to taka mi się e tym roku trafiła, że same odziomy na których pobierano żywicę i jak to włożę do pieca to jest tam piekło, syn bał się być w pobliżu, dlatego zostawiam sobie ja do rozpałki, nawet gdyby dopalacz nie działał tak jak powinien, to i tak jestem zadowolony, bo zużywam opału prawie połowę tego co w kominku, a do tego mam ciepłą wodę, z gorszych gatunków drewna mam trochę lipy, ale jest na dworze, muszę trochę przynieść i podsuszyć, bo ciągle pada i mocno zawilgło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Zbudowany przez Ciebie piec Daszko jest Twoim sukcesem.

W moich pytaniach nie chcę tego osiągniecia umniejszyć ale ustalić jego autentyczne działanie.Informacje ,które mówisz są przydatne ,gdyż po za Tobą nikt nie zglosił się tu z pokazem pieca Kuzniecowa.

Sposób podawania powietrza do tego pieca,dobrze go napowietrza i powoduje dobre spalanie w palenisku,co pozwala na zamontowanie szyby w drzwiczkach.Ten sposób podawania powietrza dobrze spala gaz , ale nie najlepiej spala się węgiel zawarty w drewnie i jest dużo popiołu.Taki sposób podawania powietrza do spalania jest obecnie standardem, gdyż wszyscy chcą mieć ten widok ognia.

Najlepiej jeśli powietrze podawane z góry i z dołu można byłoby regulować niezależnie.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Daszko, przyłączam się do gratulacji. Gratuluję oczywiście odwagi i udanego, jak opisujesz eksperymentu. Dasz jakieś zdjęcia?

 

Problem ze spalaniem wiąże się z grawitacją. Tą samą, która proces napędza a jednocześnie mu przeszkadza. Płomień sam skutecznie izoluje się od powietrza, bo wszystko usiłuje unosić się ku górze i robi wszystko żeby się nie spotkać.

Wszystko więc opiera się na tym jak tę grawitację zakłócić.

Żółte świecące płomienie to rozżarzone atomy węgla i jeżeli te piękne jasne języki nie kończą się bladym "spirytusowym" duszkiem (wiem - masło maślane) to właściwie produkujemy z węglowodorów czysty węgiel i niewiele poza tym.

Sposoby na zmuszenie gazów do spotkania się pewnie będzie wiele, trzeba szukać najskuteczniejszego. Można zastosować wąskie przejście - dyszę, jak proponuje Bogusław, czy dolne spalanie Hesa.

Znalazłem ostatnio ciekawe zdjęcie świecy palącej się w warunkach nieważkości. Nie ma wtedy łezkowatego świecącego płomyka, jest za to blada niebieska kula (sfera) wokół knota. Widać, że spalanie jest tam całkowite. Normalnie świeca nie spala tylko kopci i paruje - oczywiście też świeci, bo o to nam tylko w tym przypadku chodzi. Powietrze zamiast do płomienia, zasuwa do góry.

Ten niebieski płomień jest najgorętszy i najbardziej wydajny - dekoracyjny niestety nie jest.

 

Ciekawe byłoby też doświadczenie polegające na wtłoczeniu do paleniska powietrza, które byłoby gorętsze od atmosfery w środku. Nie podlegałoby grawitacji, tzn. podlegało, tylko zamiast unosić się opadałoby. Trudne do zrealizowania, chociaż możliwe.

 

Ja widziałbym jeszcze jeden sposób na zachwianie grawitacji (oczywiście rozumianej jako ruch w kierunku góra-dół). Mam na myśli spalanie w cyklonie. Są takie paleniska przemysłowe, więc to nie nowa Ameryka. Nie znam ich niestety z praktyki, tylko „ze słyszenia”.

Bogusław, wiem, że potraktowałeś z pobłażliwością pomysł okrągłego pieca, ale tutaj właśnie można spowodować dłuższe przebywanie gazów w palenisku i ich wymieszanie. Cyklon musiałby być oczywiście poziomy. Wpuszczane stycznie powietrze wymuszałoby ruch wirowy. Tylko najgorętsze (najlżejsze) gazy mogą go opuścić - przy dobrej konstrukcji oczywiście.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drewno cięte wymusza zrobienie paleniska prostokątnego.Po wyżej części "załadunkowej " może już być profil okrągły,a w zasadzie powinien być odwrócony lejek przechodzący szybko z profilu kwadratowego w owalny i okrągły, zakończony dyszą.Takie coś będzie działać "bez bata" ale wypracować taki kształt, to dużo pracy.Robię przymiarki, ale nie wiem czy się zdecyduję ze względu na pracochłonność.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki kształt jak opisujesz można by uzyskać zwijając z cienkiej blachy stożek o żądanej wysokości i obwodzie u dołu trochę większym do sumy długości boków paleniska. Potem ten dół stożka po prostu doklepać (przyłapać wkrętami) do prostokątnej ramy, to co wystaje obciąć i już. Kopyto formy wyjdzie samo (chyba).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem o tym niezależnym podawaniu powietrza i jedyne mało inwazyjne rozwiązanie jakie mi przyszło do głowy, to wywiercić dziurę do komory i tam wtłoczyć powietrze, ale będzie ono zimne, więc może nie być efektu, a drugi to taka prowizorka, ale może zadziała wyjąć jedną sztabę rusztu i przez palenisko poprowadzić rurkami powietrze w rejon dysz, powinno dojść grawitacyjnie i gdybym wpuścił na początku dyszy mógłbym zobaczyć czy coś się dzieje, gdyby było ok, to wtedy myślałbym jak to rozwiązać na stałe, przynajmniej potestować mogę bez wiercenia i kucia.

Pisałeś, że ta konstrukcja pieca nie dopala pozostałego żaru, ale za to jest efektowna, bo z szybą jest to coś na podobę kominka, ale to niedopalanie żaru to w moim przypadku chyba jest zaletą i to ta wada daje mi ciepło w domu na 2 dni, piec po wygaśnięciu płomieni jest bardzo mocno nagrzany i woda w bojlerze prawie wrzątek, starcza mi na długo, a następny dzień piec stopniowo się wychładza, ale nie do końca, bo jest tlący się żar, który pozwala na utrzymanie wody w CO na poziomie 32-34 st. co idealnie starcza na to by w domu utrzymać 22-23 st., no ale narazie nie ma mrozów, zobaczymy co będzie dalej, a popiołu faktycznie jest dość sporo, o wiele więcej niż w kominku, wiadro na tydzień.

Pozdrawiam.

Krzysztof.

Ps. Czekacie na zdjęcia, do domu wracam w czwartek i wtedy mam tydzień urlopu no to porobię i powysyłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadoma sprawa,że dom domowi nie jest równy.Trzeba wziąć jeszcz pod uwagę ile razy w tym domu będzie wymienione powietrze.Mieszkam nad jeziorem w lesie więc jak nie będę palił,to będzie pleśń.Kotłuje więc w piecu i otwieram okno. Od września czerwca i mam z tego 6 wiader popiołu.Jak ocieplę dom i przebuduję rakietę to może będzie mniej.Popiół ma kolor ciemnego brązu...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

 

Znalazłem ostatnio ciekawe zdjęcie świecy palącej się w warunkach nieważkości. Nie ma wtedy łezkowatego świecącego płomyka, jest za to blada niebieska kula (sfera) wokół knota. Widać, że spalanie jest tam całkowite. Normalnie świeca nie spala tylko kopci i paruje - oczywiście też świeci, bo o to nam tylko w tym przypadku chodzi. Powietrze zamiast do płomienia, zasuwa do góry.

Ten niebieski płomień jest najgorętszy i najbardziej wydajny - dekoracyjny niestety nie jest.

 

 

 

Pozdrawiam

 

Znam to zdjęcie płomienia bez grawitacji.

Wojtek_796, dość prostym doświadczeniem da się osiągnąć taki sam niebieski płomień świecy. Otóż trzeba wstawić palącą się świeczkę do słoika i zamknąć go od góry pokrywką. Jak zacznie w nim brakować tlenu, płomień wyraźnie zmaleje i zrobi się niebieski...

Pytanie: czy to NA PEWNO spalanie całkowite i dlaczego akurat przy niedostatku tlenu... ?

flame zero gravity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Henryku, pewny jesteś, że to ten sam płomień - tzn. ten gasnący w słoiku i ten w stanie nieważkości?

Ja nie wiem, ale raczej byłbym skłonny stwierdzić, że nie. Poza tym nie wiadomo czy w tym słoiku nie ma już tlenu. Zmienia się tam wiele innych rzeczy - temperatura, stężenie tlenków, węglowodorów itp.

Pamiętam jak kiedyś znajomy związany z górnictwem opowiadał jak poznaje się obecność czadu w powietrzu - po wyglądzie płomienia właśnie (między innymi oczywista). Nie pamiętam szczegółów, ale płomień się wtedy zmienia (ucieka od knota chyba).

Jeżeli jakoś reaguje na niewielkie zmiany składu atmosfery, to dlaczego nie miałyby się dziać inne dziwne rzeczy w takim kompocie.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Wojtek_796
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrz jeszcze raz na zdjęcie normalnie palącej się świecy. Niebieski kolor pojawia sie tam dołem, blisko knota. Jak sądzisz- jest to najbardziej gorąca strefa płomienia ?

Mam poważne wątpliwości i potwierdza to temperaturowy wykres płomienia. Pozdrawiam.

Edytowane przez hes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze wiesz, że świeca produkuje sadzę.

 

No... nie zawsze. Tak jak nie zawsze kopci lampa naftowa, to sprawa regulacji płomienia.

Sadza pojawia się np. po nakryciu płomienia np. kartką papieru lub szkłem.

 

To ciekawa sprawa z tym niebieskim płomieniem, mieliśmy kiedyś o tym dyskusję na forum info- ogrzewanie. Nie jest to wszystko takie proste i oczywiste. W wielkim skrócie mogę powiedzieć, że ważne jest JAKI gaz się spala. To tak na marginesie głównego tematu. W moim avatarze płomień (z drewna) jest bardzo gorący, ale nigdy nie chce być czysto niebieski. Chociaż kolor "bladego" denaturatu da się osiągnąć. Pozdrawiam

Edytowane przez hes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry!

 

Hes, poczytałem - dzięki za link.

Trochę tam sobie poczynasz tak zgodnie z cytatem w swojej stopce :) - żart.

 

Wiem, z płomieniem jest trochę tak, jak z tym słynnym koniem - jaki jest, każdy widzi. Niewiele można znaleźć ciekawszych informacji. Wszyscy właściwie powtarzają formułki znane ze szkoły.

Znalazłem źródło, które dzieli płomień (właściwie spalanie) na pięć stref, gdzie płomień właściwy to trzy środkowe (więc bez zmian). Z tych trzech dwie ostatnie nazywane są strefami reakcji chemicznych, pierwsza to strefa (tylko) procesów fizycznych (najzimniejsza - podejrzewam, że chodzi o rozpad wiązań).

Wychodziłoby, że chodzi tutaj o to niebieskie na dole - czyli nic się tam nie utlenia (stricte). Kombinując dalej, wychodzi, że ten gasnący płomień w słoiku to tylko rozpad wiązań weglowodorów (endotermiczny?), który pozbawiony napędu w postaci ciepła z górnych części płomienia zanika.

 

Teraz sprawa żółtego świecącego. Wszędzie piszą, że to rozżarzone cząstki węgla. Nie wiem więc, czy nie chodzi tu o "zwykłe" barwy żarzenia materii. Jeżeli tak, to nawet czysty utleniający płomień mógłby świecić na żółto jeżeli zawierałby jakieś nieuczestniczące w reakcji cząstki (mikropyły?).

 

Nadal więc twierdzę, że to niebieskie na dole płomienia to nie to samo co gorący niebieski płomień spalający gazy, który w stanie nieważkości może przyjąć kształt sfery. W jej wnętrzu tlen nie jest za bardzo potrzebny.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

W sprawie koloru płomieni. Fizyka uczy, że barwa płomienia zależy od temperatury - od czerwonej (najzimniejszy) do fioletowej (najcieplejszy). Oczywiście pomijam tu przypadki kiedy płomień jest zabarwiony chemicznie poprzez dodatki - np sole metali.

To, że płomień w zamkniętym słoiku robi się niebieski można imho wytłumaczyć tym, że rozgrzane spaliny gromadzą się na górze i wywołują sztuczny efekt "zero gravity". To znaczy rozrzażone cząsteczki nie wyrywają się do góry, bo zanika siła efektu konwekcji.

 

Teraz w sprawie mojego wymiennika. Niestety po testach okazało się, że rurki zatopione w betonie będą miały stosunkowo małą wydajność. Szacuję, że średnia wydajność przy rozgrzanym piecu to pomiędzy 30 a 60 litrów wody na godzinę podgrzanej o 10 stopni celsjusza. Taka wydajność wystarczyłaby dla zaopatrzenia w CWU ale jest za mała do zasilania podłogówki. Muszę wymyślić coś innego.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry!

 

 

 

Wiem, z płomieniem jest trochę tak, jak z tym słynnym koniem - jaki jest, każdy widzi. Niewiele można znaleźć ciekawszych informacji. Wszyscy właściwie powtarzają formułki znane ze szkoły.

 

Pozdrawiam

 

Najbardziej "śmieszne" jest w moim przypadku to, że pewne "odkrycia" wpadają mi do główki w trakcie dyskusji, wcześniej zupełnie mnie to nie zajmowało.

 

Normalnie płomień świecy wytwarza CO2 i parę wodną, jeżeli nie liczyć też trochę sadzy (węgla). Co powstaje z niebieskiego płomienia, niezbyt dotlenionego

w zamkniętym słoiku ? Mam podejrzenia, że wydziela się wtedy także sporo tleneku węgla. Oczywiście nie mam co do tego całkowitej pewności.

Można to podejrzenie rozciągnąć na liczne przypadki zaczadzeń... Mimo pięknego błękitu wydzielać się może trucizna.

Znowu na marginesie. Pozdrawiam

Edytowane przez hes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...