Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Bogusław_58

Recommended Posts

Witam!

 

Obserwuję te płomyki i tak sobie myślę.

Zdawałoby się, że po wrzuceniu kawałka drewna do mocno rozgrzanej komory powinno się ono gwałtownie, wręcz niemal wybuchowo zapalić. Tak się jednak nie dzieje. Ono się wprawdzie ładnie zapala, ale odnosi się wrażenie jakby ta wysoka temperatura drewno konserwowała, tzn. zachowuje dość długo formę emitując te blade płomienie. Dzieje się tak pewnie na skutek tego, że to gorące miejsce odpycha od siebie powietrze. Jeżeli jest tam powiedzmy ok. 1000 st., znaczy to, że ono musiałoby tam zmniejszyć pięciokrotnie swoją gęstość lub pięciokrotnie zwiększyć ciśnienie. Nie ma jednak najmniejszego zamiaru tego robić - szczególnie tego drugiego. Omija zatem najgorętsze miejsce i ładnie porusza się po ścianach paleniska.

Jedna rzecz pomaga tutaj - tlen ma niższe ciepło właściwe od azotu i w tym gwałtownie rozrzedzonym powietrzu może być go więcej, bo przewodności oba gazy mają podobne.

Może być to więc faktycznie spalanie beztlenowe, w sensie, że bez tlenu z powietrza, bo w samym drewnie tlen to prawie połowa masy. Reszta to prawie sam węgiel, który jest jednym z najbardziej ogniotrwałych tworzyw - wytrzymuje temperatury rzędu nawet powyżej 3000 st., jeżeli nie dostarczymy mu oczywiście tlenu. Trzeba go jednak dużo, bo biorąc proporcje mas atomowych dla CO2, musiałoby być to jak 12 do 32 (wagowo). Jak ma ono gdzie uciekać to węgiel przetrwa bardzo długo.

 

Trzeba zatem tak konstruować palenisko, aby to wszystko gdzieś się jednak spotkało. We wkładzie kominkowym, jeżeli w ogóle, to pewnie pod tym deflektorem. W palenisku dwukomorowym (z dopalaczem) w tym przewężeniu (dyszy) powietrze ma szansę osiągnąć podobną temperaturę co gazy spalinowe i ten sposób nie ulegać segregacji.

I tak we wszystkim tutaj miesza grawitacja.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Witam!

 

Obserwuję te płomyki i tak sobie myślę.

 

Trzeba zatem tak konstruować palenisko, aby to wszystko gdzieś się jednak spotkało.

 

Jakby zrobić okrągłe palenisko (wysoka rura) wypełnione opałem,na tym opale miąłby leżeć "odwrócony lejek",który opadałby na dół w miarę wypalania opału,a powietrze do spalania należałoby dostarczać podstawą tego lejka,to by mogło być dobrze.

Pozdrawiam.

 

Wszystkim tu zaglądajacym życzę miłej atmosfery i przeżycia Swiąt Bożego Narodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo jestem ciekawy jak to wygląda. Jeśli możesz to wklej fotkę.

U mnie TD można zamknąć na stałe już po około 5-10 minutach bez ubytku na sile ciągu. W trakcie palenia nie dostrzegam potrzeby regulacji TD. Może o czymś nie wiem?

Pozdrawiam.

 

Witam po dłuższej nieobecności na forum. Wklejam kilka zdjęć paleniska -pierwsze niedługo po rozpaleniu, na drugim sadza się już wypaliła, ale ścianki jeszcze nie świecą, jedynie odbijają światło płomienia, na trzecim ścianki świeca i promieniują tak, że bałem się że mi się telefon stopi :)

 

Z tym automatycznym TD to nie chodziło mi o ciąg, a o temperaturę w kominie -żeby uniknąć skroplin, np przy zbyt wczesnym zamknięciu szybra, lub kiedy płomień przygasa i nie podłożymy na czas. A kiedy palenie dobiega końca, a nas akurat nie ma przy dźwigience -szyber samoczynnie się otwiera i powietrze wpadające do pieca/wytwornicy ulatuje bezpośrednio do komina nie wychładzając odbiornika.

 

Też zaobserwowałem to zjawisko o którym pisze Wojtek, że im gorętsze palenisko tym drewno spala się wolniej (a sprawność spalania -jak mi się wydaje- rośnie).

 

W tym doświadczeniu z omomierzem, to nie tylko plazma mogła przewodzić prąd, wydaje mi się że mogło też dojść do termoemisji jak w lampach elektronowych.

 

Zaglądałem dzisiaj do dolnej wyczystki w moim ogrzewaczu i jest na ściankach trochę sadzy z takimi małymi guzkami a la zmechacony sweter, na dniach wezmę jakąś szczotę i spróbuję go przeczyścić.

SNC00796..jpg

SNC00797..jpg

SNC00799..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Teigrek!

 

Fajnie, że ktoś czasem wpada i człowiek czuje, że te 110 tys. wejść do wątku nie zrobiliśmy we trzech :).

 

[...]

Z tym automatycznym TD to nie chodziło mi o ciąg, a o temperaturę w kominie -żeby uniknąć skroplin, np przy zbyt wczesnym zamknięciu szybra, lub kiedy płomień przygasa i nie podłożymy na czas. A kiedy palenie dobiega końca, a nas akurat nie ma przy dźwigience -szyber samoczynnie się otwiera i powietrze wpadające do pieca/wytwornicy ulatuje bezpośrednio do komina nie wychładzając odbiornika. [...]

 

Właśnie o to mi chodziło, bo założyłem, że temperatura w kominie i siła ciągu są ze sobą ściśle powiązane. Tak więc taki szyber, którego stopień przymknięcia zależy od siły ciągu sprawę by mógł rozwiązać.

 

[...]

W tym doświadczeniu z omomierzem, to nie tylko plazma mogła przewodzić prąd, wydaje mi się że mogło też dojść do termoemisji jak w lampach elektronowych. [...]

 

O tym faktycznie nie pomyślałem, ale jeżeli elektrody mają do dyspozycji zjonizowaną materię (plazma płomienia), to te zjawiska mogą następować równocześnie. Czysta termoemisja nastąpi chyba tylko w próżni. Nie zmienia to faktu, że płomień wykryć tak można - w nim jest najgoręcej, a emisja metali od temperatury też zależy.

 

Utwierdzam się w przekonaniu, że kształt paleniska może mieć decydujący wpływ na jakość palenia. W szerokich (mowa o przekroju poziomym), jeżeli nie będą wyposażone w mieszacz i komorę dopalania, powietrze może omijać opał szerokim łukiem. Tam ma którędy.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze palenisko pod względem spalania to okrągłe,później kwadratowe a na ostatku jest podłużne.Jeśli jednak projektujemy palenisko podłużne ze względu na inne zalety, to konstrukcja w dalszej części musi być zrobiona tak by "nadganiała", to co się straciło na kształcie.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że palenisko podłużne mogłoby być lepsze zarówno od okrągłego, jak i kwadratowego. Ta idea jest realizowana w np. palniku na owies, palniku kotłów tłokowych (na miał).

Mają one postać ceramicznej rury/rynny. Spalanie odbywa się na jej końcu. Popiół jest zrzucany do popielnika poniżej poprzez dopchnięcie od przodu nowej porcji paliwa (mechanicznie). Gazy wydzielające się z paliwa muszą przejść przez płomienie - stąd ograniczenie ilości sadzy i smoły poza paleniskiem (warunkiem jest też dobranie dawki powietrza).

Paliłem w takiej kostrukcji węglem (pomysł podrzucony przez hesa). Było to pudełko z szamotu z wylotem w górnej tylnej części. Paliło się bardzo czysto.

 

Wyobrażam sobie takie palenisko na drewno: podłużne, z górnym wylotem spalin w tylnej części, ruszt także z tyłu. Dokładanie paliwa od przodu (dopychanie). Popiół spychany byłby na ruszt i spadałby do popielnika poniżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Pisząc o kształcie paleniska, mieliśmy na myśli kształt przekroju poprzecznego do kierunku spalania. Tutaj będzie to koło. Taka pozioma, lekko wznosząca się rura też jest ciekawym rozwiązaniem. Tam gazy muszą się wymieszać, bo wszystko ucieka pod sklepienie i ma na to chwilę czasu. Takie rurowe paleniska były swojego czasu stosowane w kotłach parowych. W lokomotywach zdaje się też tak jest/było (tu pewnie Teigrek może się wypowiedzieć).

Robiłem takie eksperymenty z rurą - faktycznie na wylocie otrzymuje się czysty płomień (widać to też na zdjęciu wędzarni Bogusława). Tak pewnie jest też w kanale ceramicznym Hesa.

Najlepiej jednak ten sposób spalania nadaje się do palników zasilanych paliwem mechanicznie. W domowym piecu bez podajnika (ładowanym na raz) może to być jednak trudne do zrealizowania ze względu na gabaryty. Dolnopalne piece to całkiem inna historia.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesmialo, pragne skorzystac z wiedzy osob korzystajacych z tego forum i prosze o pomoc w rozwiazaniu pewnej koncepcji.

Sadze, ze jestescie w stanie mi pomoc, otoz:

 

Piecokominek wybudowany z szamotu z odzyskiem ciepla ze spalin (jakies przewody opadowe, itd), a w srodku "gdzies w piecu", wezownica do CWU.

Wiem ze sie tak da, bo widzialem schematy, zdjecia. Co prawda na wkladach kominkowych, nie w piecach, ale logika nakazuje , ze mozna pomysl ten przeniesc, i oto rodzi sie pytanie:

Zalozmy, ze nagrzeje bufor wody, korzystajac z ciepelka w piecu i co dalej, czy mozna jakos "rozlaczyc" piec z buforem, tak zebym mogl sobie dalej grzac piecokominkiem dom, a do bufora nie dostarczana byla energia?

Lub,

jezeli tak sie nie da, to np. wpiac w taki zestaw bufor 800-1000l, grzac w piecokominku, wygrzewajac szamot, ale jednoczesnie nagrzewajac powoli wode w buforze.

Oczywiscie trzebaby bylo umiescic odpowiednio wezownice, nie zablisko ani za daleko paleniska.

Co o tym sadzicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można zrealizować każdy z przytoczonych przez Ciebie pomysłów.Należy je analizować pod kątem wady, zalety i osiągi.

Kluczową sprawą jest więc wytwornica,czyli sposób wytwarzania ciepła z opału i jego rozprowadzenie lub magazynowanie.Zacząć należy od wybrania wytwornicy, ponieważ od niej zależy ile będzie tego ciepła i jakiej jakosci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

 

Wyobrażam sobie takie palenisko na drewno: podłużne, z górnym wylotem spalin w tylnej części, ruszt także z tyłu. Dokładanie paliwa od przodu (dopychanie). Popiół spychany byłby na ruszt i spadałby do popielnika poniżej.

 

Poziome "rurowe" palenisko jest nawet niezłe, ale raczej dla hobbystów, wymaga dość częstej obsługi (która zresztą może być całkiem przyjemna).

Ruszt niekonieczny, równie dobrze (lub nawet lepiej ) pali się bez niego.

Po latach z poziomu przeszedłem na pionowe palenisko, zachowując ogólną zasadę działania.

Jest możliwe oczywiście także palenisko "pośrednie" czyli ze skośnym załadunkiem paliwa. Pozdrawiam.

Edytowane przez hes
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ladnie to wyglada:-) A ile czasu dzieli trzecie zdjecie od drugiego? Czy jest to jedno podlozenie czy wiecej?

Trudno mi teraz powiedzieć ile podłożeń dzieli te zdjęcia, to malutkie palenisko i co chwile podkłada się do niego 1 – 2 polana jak tylko zrobi się trochę miejsca. Mogę jedynie powiedzieć, że drugie zdjęcie jest zrobione pewnie kilkadziesiąt minut po rozpaleniu, a trzecie pewnie ze trzy godziny od rozpalenia.

 

Właśnie o to mi chodziło, bo założyłem, że temperatura w kominie i siła ciągu są ze sobą ściśle powiązane. Tak więc taki szyber, którego stopień przymknięcia zależy od siły ciągu sprawę by mógł rozwiązać.

No faktycznie, to mogłoby rozwiązać sprawę.

 

Takie rurowe paleniska były swojego czasu stosowane w kotłach parowych. W lokomotywach zdaje się też tak jest/było (tu pewnie Teigrek może się wypowiedzieć).

Z przyjemnością się wypowiem :)

Nie wiem jak jest w kotłach stacjonarnych z murowanym paleniskiem, ale kotłach przewoźnych w tym parowozowych palenisko (skrzynia ogniowa) ma zazwyczaj kształt zbliżony do prostopadłościanu. Dopiero od skrzyni ogniowej odchodzą rury (rury ogniowe –płomienice i płomieniówki) łączące ją z dymnicą -czyli tą częścią z kominem. W archaicznych konstrukcjach stosowano niekiedy jedną wielką rurę ogniową, która stanowiła jakby przedłużenie skrzyni ogniowej (rys. górny) –pewnie o takie coś Ci chodziło. Spalanie w czymś takim może i było dobre, ale powierzchnia ogrzewana była bardzo mała. Taki kocioł miał np. parowóz R. Trevithicka zbudowany przeszło 200 lat temu. Od połowy XIX w. w parowozach standardem stały się kotły w których było wiele (nawet kilkaset) cienkich rur ogniowych ustawionych jedna przy drugiej, co dawało wielką pow. ogrzewaną. W parowozie ciąg jest sztucznie wymuszony, więc z przechodzeniem gazów przez rurki o średnicy kilku cm nie ma problemu. W XX w. do skrzyń ogniowych zaczęto wstawiać po kilka tzw. rur cyrkulacyjnych, które za razem służyły za podparcie sklepienia z kształtek szamotowych (dolny rys.). Sklepienie takie przedziela skośnie skrzynię ogniową do pewnej wysokości, powodując wydłużenie drogi gazów i lepsze ich mieszanie –efekt dopalacza –pod sklepieniem palenisko, nad nim komora spalania. Machnąłem taki rysuneczek mniej więcej obrazujący o czym piszę.

 

O ile w parowozach poziomy przepływ gazów jest koniecznośćą (pionowe kotły były stosowane jedynie w maleńkich ciągnikach przetokowych), o tyle w domowym piecu bardziej jestem przekonany do pionowego spalania. Gazy unoszące się pionowo bezpośrednio z opału osiągają większą prędkość, niż gazy lecące w bok, czy wykonujące jakiś zwrot, przy takim samym ciągu kominowym. A mając większą prędkość łatwiej im się wymieszać i zapalić w dopalaczu.

Gdybym teraz miał zbudować palenisko na długie drewno, to zrobiłbym je prostopadłościenne, a powyżej maksymalnego poziomu zajmowanego przez opał prostopadłościan łagodnie przechodziłby w stożek. W stożku mogłyby się znajdować kierownice wymuszające wirowy ruch gazów wpadających do dyszy na jego końcu. Nad dyszą komora spalania –czyli w sumie taka wariacja na temat pieca Szrajbera.

IMGP2605..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...] i oto rodzi sie pytanie:

Zalozmy, ze nagrzeje bufor wody, korzystajac z ciepelka w piecu i co dalej, czy mozna jakos "rozlaczyc" piec z buforem, tak zebym mogl sobie dalej grzac piecokominkiem dom, a do bufora nie dostarczana byla energia?

Lub,

jezeli tak sie nie da, to np. wpiac w taki zestaw bufor 800-1000l, grzac w piecokominku, wygrzewajac szamot, ale jednoczesnie nagrzewajac powoli wode w buforze.

Oczywiscie trzebaby bylo umiescic odpowiednio wezownice, nie zablisko ani za daleko paleniska.

Co o tym sadzicie?

 

Witaj!

Tak, jak napisałem w innym wątku, musisz dobrać wielkość, właściwie masę, całego układu tak, aby to rozłączanie nie było konieczne. Wiadomo - sytuacje awaryjne lub nietypowe się zdarzają. Jeżeli jednak spalisz obliczoną na podstawie zapotrzebowania na ciepło ilość drewna, to przegrzanie Ci nie grozi.

Układ oczywiście musi mieć nadwyżkę mocy, po to, aby można było naładować masę akumulacyjną samego budynku, a jest to czasami kilkaset ton materiałów. Najlepiej oczywiście nie dopuścić do wychłodzenia budynku po sezonie letnim, no ale wiadomo - czasem grzanie zaczyna się już w zimie.

 

Czyli pierwsze palenia to ładowanie mas z minimalnym odbiorem ciepła, potem to już tylko uzupełnianie strat. Palenisko musi umożliwić i jedno i drugie. Tu wychodzi różnica pomiędzy mocą maksymalną i nominalną. Układu nigdy nie wychładza się do zera.

 

Musisz zatem określić zapotrzebowanie budynku na ciepło, potem obliczyć jaką ilość drewna musisz spalić aby to pokryć, potem zastanowić się jak często i jak długo chcesz palić i do tego dobrać wielkość paleniska.

 

Zabezpieczyć się przed przegrzaniem wody w wymienniku oczywiście można. Tak jak radził Ci jeden z kolegów, można umieścić ją w kanale spalinowym, wyposażonym w bajpas, którym w razie czego będzie można puścić spaliny. Gazy wtedy mogą być kierowane do wymiennika (akumulatora) ceramicznego. Można też zastosować grzanie pośrednie, czyli w piecu ogrzewać powietrze kierowane wg potrzeby albo do tego wymiennika, albo gdzie indziej - najlepiej nie bezproduktywnie.

Układ wodny może być też wyposażony (nawet powinien być niezależnie od konstrukcji) w wężownicę schładzającą korzystającą z zimnej wody wodociągowej. W razie czego takiej wody układ zużywa niewiele, a i tak można ją kierować do jakiegoś zbiornika i potem wykorzystać do podlewania np.

 

Jeżeli przedstawisz jakieś konkrety konstrukcji, to oczywiście chętnie podyskutujemy. Mile widziane byłyby rysunki.

Możesz też poczytać rozważania kolegi ja14, który ma do rozwiązania podobny problem - tyle, że on ma już prawie gotowy piec.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...]–pewnie o takie coś Ci chodziło. Spalanie w czymś takim może i było dobre, ale powierzchnia ogrzewana była bardzo mała. Taki kocioł miał np. parowóz R. Trevithicka zbudowany przeszło 200 lat temu. Od połowy XIX w. w parowozach standardem stały się kotły w których było wiele (nawet kilkaset) cienkich rur ogniowych ustawionych jedna przy drugiej, co dawało wielką pow. ogrzewaną. [...]

 

Cześć! Wiedziałem, że poczujesz się jak ryba w wodzie :).

 

Dokładnie, chodziło mi o taki palenisko jak w parowozie Trevithicka. Pomiędzy tymi dwoma konstrukcjami jest jeszcze jedna różnica - te starsze były opalane drewnem. Mała powierzchnia odbioru ciepła powodowała obniżenie sprawności, ale nie jest powiedziane, że następowało tam złe spalanie. Po prostu dużo ciepła było wypuszczane w atmosferę. W takim "kompakcie" jakim jest lokomotywa ciężko było już coś zrobić, ale w domu już możemy ciepło spożytkować.

Wiadomo, jak zresztą napisałem, takie poziome palenisko byłoby jednak niepraktyczne w domu - duże rozmiary.

 

Napisz jeszcze czy te skrzynie ogniowe w "nowoczesnych" lokomotywach były otoczone płaszczem wodnym.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...