Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zapal świeczkę...


Recommended Posts

Zapal świeczkę ... - Dżem

 

 

 

W pamięci zakamarkach wciąż rozbrzmiewa śmiech

Czyjaś twarz, zapamiętana

 

Mijają dni, ludzie, natury rytm

Wciąż nowych masa przyjaciół, starych przykrył kurz

Dziewczyny ciągle piękne, lecz w pamięci tkwi

Ten pierwszy dzień, najgorętszy z dni

 

 

Zapal świeczkę

Za tych, których zabrał los

Swiatło w oknie

 

 

Ludzi dobrych i złych wciąż przynosi wiatr

Ludzi dobrych i złych wciąż zabiera mgła

I tylko ty masz tą niezwykłą moc

By zatrzymać ich, by dać wieczność im

 

Pomysl choć przez chwilę, podaruj uśmiech swój

Tym, których napotkałeś na jawie i wsród snów

A może ktoś skazany na samotność

Ogrzeję się tym ciepłem i zapomni o kłopotach...

 

http://www.skynet.com.pl/~iwegrzyn/gifanim/swieca.gif

 

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Agnieszka Osiecka

 

Na zakręcie

 

Dobrze się pan czuje?

To świetnie,

właśnie widzę - jasny wzrok, równy krok

jak w marszu.

 

A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.

Moje prawo to jest pańskie lewo.

Pan widzi: krzesło, ławkę, stół,

a ja - rozdarte drzewo.

Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie.

Ode mnie widać niebo przekrzywione.

Pan dzieli każdą zimę, każdy świt na pół.

Pan kocha swoja żonę.

 

Pora wracać, bo papieros zgaśnie.

Niedługo, proszę pana, będzie rano.

Żona czeka, pewnie wcale dziś nie zaśnie.

A robotnicy wstaną.

 

A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.

Migają światła rozmaitych możliwości.

Pan mówi: basta, pauza, pat.

I pan mi nie zazdrości.

 

Lepiej chodźmy, bo papieros zgaśnie.

Niedługo, pan to czuje, będzie rano.

Ona czeka, wcale dziś nie zaśnie.

A robotnicy wstaną.

 

A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.

Choć gdybym chciała - bym się urządziła.

Już widzę: pieska, bieska, stół.

Wystarczy, żebym była mila.

 

Pan był także, proszę pana, na zakręcie.

Dziś pan dostrzega, proszę pana, te realia.

I pan haruje, proszę pana, jak ten wół.

A moje życie się kolebie niczym balia.

 

Pora wracać, już śpiewają zięby.

Niedługo, proszę pana, będzie rano.

Iść do domu, przetrzeć oczy, umyć zęby.

Nim robotnicy wstaną.

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Charles Baudelaire

 

"Śmierć nędzarzy"

 

To właśnie Śmierć, o żalu, ludziom żyć pozwala,

To cel każdego życia, jedyna podpora,

Co jak eliksir dźwiga nas wzwyż i upaja

I daje nam odwagę kroczyć do wieczora.

 

Skroś burzę i wichurę, i boleść, i nędzę

To błysk jasny nadziei w naszej czarnej doli,

To jest słynna gospoda zapisana w księdze,

Gdzie każdy może spocząć, jeść i pić do woli.

 

To Anioł, który trzyma w swych dłoniach magicznych

Nasz sen i dar jedyny marzeń ekstatycznych,

Który mości nędzarzom aksamitne łoża;

 

To jest mistyczny spichlerz, odpust ostateczny,

To jest sakwa biedaka, jego schron odwieczny,

Brama otwarta w niebios błękitne przestworza.

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rafał Wojaczek

 

"Gwiazda"

 

I znów jesteś bogatsza ode mnie - o tę śmierć

którą Ci wymyśliłem i już się stała ważna:

w zalążkach twoich piąstek dojrzewają chrabąszcze.

 

I jesteś ironiczna jak piszący się wiersz

a ja mam dłonie smutne jak opuszczone gniazda

i każda cząstka myśli znów Ciebie żywą zmyśla .

 

I próbuję z warg zlizać nie chcianą szorstką rosę

- rdza mówi językowi i język "nie" powtarza.

Dłonie nie moje... Nagle gwiazda przez dłoń przecieka.

 

I choć zamknąłem oczy ugina się powieka

więc wiem już, że ta gwiazda jest Twoją krwią, co rośnie

aż do nieba, najdłuższe spojrzenie Twego serca.

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jonasz Kofta

 

"Nieobecność II"

 

Świt i zmierzch i znowu świt

Noc świetlista, ciemne dni

Oswoiłem wieczność, swoją nieobecność

Że mnie nie ma, nie wie nikt

 

Wreszcie się przestałem bać

Żyć nie muszę, mogę trwać

Tydzień, miesiąc, rok i wiek

Słyszę szum podziemnych rzek

Czasem tylko nagły lęk

Czy to popiół, czy to śnieg

Nie ma mnie i nie ma łez

Cierpi tylko ten, kto jest

 

Że mnie nie ma, nie wie nikt

Jest powietrze z grubych szyb

Czas wyrokiem nie jest

Lustro się starzeje

A ja się nie zmieniam w nim

Trwam jak kamień, nie jak dym

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Halina Poświatowska

 

***(kiedy umrę kochanie )***

 

kiedy umrę kochanie

gdy się ze słońcem rozstanę

i będę długim przedmiotem raczej smutnym

 

czy mnie wtedy przygarniesz

ramionami ogarniesz

i naprawisz co popsuł los okrutny

 

często myślę o tobie

często piszę do ciebie

głupie listy - w nich miłość i uśmiech

 

potem w piecu je chowam

płomień skacze po słowach

nim spokojnie w popiele nie uśnie

 

patrząc w płomień kochanie

myślę - co się też stanie

z moim sercem miłości głodnym

 

a ty nie pozwól przecież

żebym umarła w świecie

który ciemny jest i który jest chłodny

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co minelo?-mysl glupia,prostacza

Wszak mijanie a nicosc-to samo oznacza!

Na coz tworzenie wieczne,na coz uganianie,

jesli stworzone pada w nicosci otchlanie?!

"Przeminelo"!-doprawdy powiedziec trza smialo:

co minelo-wlasciwie nigdy nie istnialo.........."

W.Goethe-Faust

http://www.wp.pl/img/w/1067674927.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jim Morrison

1943-1971

 

The End

This is the end, beautiful friend

This is the end, my only friend, the end

Of our elaborate plans, the end

Of everything that stands, the end

No safety or surprise, the end

I'll never look into your eyes

Again

 

Can you picture what will be

So limitless and free

Desperately in need

Of some stranger's hand

In a desperate land

Lost in a Roman wilderness of pain

And all the children are insane

All the children are insane

Waiting for the summer rain

 

There's danger on the edge of town

Ride the king's highway, baby

Weird seems inside the gold mine

Ride the highway west, baby

Ride the snake

Ride the snake, to the lake, the ancient lake, baby

The snake is long seven miles

Ride the snake

He is old and his skin is cold

 

The West is the best

The West is the best

Get here and we'll do the rest

The blue bus is calling us

The blue bus is calling us

Driver, where you taking us

 

The killer awoke before dawn

He put his boots on

He took a face from the ancient gallery

And he walked on down the hall

He went to the room where his sister lived

And then he paid a visit to his brother

And then he walked on down the hall

And he came to a door,and he looked inside

"Father?" - "Yes, son?" - "I want to kill you,

Mother, I want to..."

 

Come on, baby, take a chance with us

Come on, baby, take a chance with us

And meet me at the back of the blue bus

(Blue bus still now...

Come on, girl)

 

This is the end, beautiful friend

This is the end, my only friend, the end

It hurts to set you free

But you'll never follow me

The end of laughter and soft lies

The end of night we tried to die

This is the end

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edward Stachura

 

"Pieśń na wyjście"

 

idź człowieku, idź, rozpowiedz

idźcie wszystkie stany

kolorowi, biali, czarni

idźcie zwłaszcza wy, ludkowie

przez na oścież bramy

 

rozejdźcie się po drogach

po łąkach, po rozłogach

po polach, błoniach i wygonach

w blasku słońca, w cieniu chmur

 

rozejdźcie się po niżu

rozejdźcie się po wyżu

rozejdźcie się po płaskowyżu

w blasku słońca, w cieniu chmur

 

dla wszystkich starczy miejsca

pod wielkim dachem nieba

na ziemi, której ja i ty

nie zamienimy w bagno krwi

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artur Rimbaud

 

"Moje życie"

 

Moje życie, jeżeli mnie pamięć nie zawodzi, było niegdyś ucztą,

na której otwierały się wszystkie serca, płynęły wszystkie wina.

Pewnego wieczoru wziąłem na kolana Piękno.

I przekonałem się, że jest gorzkie. Znieważyłem je.

Uzbroiłem się przeciw trybunałom. Uciekłem.

O czarownice, nędzo, nienawiści, powierzono wam mój skarb!

Zdołałem wygnać ze swego umysłu wszelką ludzką nadzieję.

Głuchym skokiem drapieżnika rzucałem się na każdą radość, by ją zdusić.

Wezwałem oprawców, żeby, konając, kąsać kolby ich karabinów.

Wezwałem wszystkie plagi, by zadławić się piachem i krwią.

Moim bóstwem było nieszczęście. Tarzałem się w błocie.

Suszył mnie wiatr zbrodni. Igrałem z obłędem.

I wiosna przyniosła mi okropny uśmiech idioty.

Niedawno, bliski wydania ostatniego skrzeku,

zapragnąłem odnależć klucz od dawnej uczty,

na której być może odzyskałbym apetyt.

Tym kluczem jest miłosierdzie.

Pomysł taki dowodzi, że śniłem!

- Pozostaniesz hieną... itd. - wykrzykuje demon, który

ukoronował mnie pięknym wieńcem maków.

- Stań w obliczu śmierci ze wszystkimi swoimi głodami,

ze swoim egoizmem i wszystkimi grzechami głównymi.

Ach, tego mi już nadto:

- Ależ, drogi Szatanie, błagam, spojrzyj mniej wściekłym okiem!

W oczekiwaniu na kilka zapóźnionych podłostek, przyjmij, ty,

tak ceniący w pisarzu brak walorów opisowych czy dydaktycznych,

tych kilka odrażających stronic z mojego karnetu potępieńca.

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbigniew Herbert

 

"Sprawozdanie z raju"

 

W raju tydzień pracy trwa trzydzieści godzin

pensje są wyższe ceny stale zniżkują

praca fizyczna nie męczy (wskutek mniejszego przyciągania)

rąbanie drzewa to tyle co pisanie na maszynie

ustrój społeczny jest trwały a rządy rozumne

naprawdę w raju jest lepiej niż w jakimkolwiek kraju

Na początku miało być inaczej -

świetliste kręgi chóry i stopnie abstrakcji

ale nie udało się oddzielić dokładnie

ciała od duszy i przychodziła tutaj

z kroplą sadła nitka mięśni

trzeba było wyciągnąć wnioski

zmieszać ziarno absolutu z ziarnem gliny

jeszcze jedno odstępstwo od doktryny ostatnie odstępstwo

tylko Jan to przewidział: zmartwychwstanie ciałem

 

Boga oglądają nieliczni

jest tylko dla tych z czystej pneumy

reszta słucha komunikatów o cudach i potopach

z czasem wszyscy będą oglądali Boga

kiedy to nastąpi nikt nie wie

 

Na razie w sobotę o dwunastej w południe

syreny ryczą słodko

i z fabryk wychodzą niebiescy proletariusze

pod pacha niosą niezgrabne swe skrzydła jak skrzypce

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ks. prof. Józef Tischner

 

Myśli wyszukane

 

Homo sovieticus nie zna różnicy między swym własnym interesem a dobrem wspólnym. Może podpalić katedrę, byle sobie przy tym ogniu usmażyć jajecznicę.

 

Nie wystarczy zburzyć stodołę, aby na jej miejscu powstał dom.

 

W moim życiu filozoficzno-kapłańskim nie spotkałem kogoś, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa, Lenina, Nietzschego, natomiast na kopy można liczyć tych, którzy ją stracili po spotkaniu z własnym proboszczem. Jest to bardzo przykre zjawisko, kiedy lekarz zaraża chorego.

 

Kościół schorowanej wyobraźni nie lubi rozumu. Rozum jest dla niego źródłem nieustannego zagrożenia. Rozum to cynizm, sceptycyzm, relatywizm. Ale nie lubi on również zmysłów. Zmysły to subiektywizm, hedonizm, rozpasanie. Trzeba mieć taki świat, żeby w nim wszystko przeszkadzało do zbawienia.

 

Pobożność jest niezwykle ważna, ale rozumu nie zastąpi.

 

Bóg jest jak muzyka, która cię zaprasza do tańca. Nigdy nie musisz, zawsze możesz. Ale gdy możesz, wiesz, że możesz, wybierasz i zaczynasz rozumieć. Chrześcijaństwo bardzo wyraźnie mówi: szukaj Boga w sobie. On tam jest!

 

Niebo nie przychodzi znikąd. Coś z nieba mamy w sobie. Coś z niego przekazujemy innym. Człowiek dla drugiego człowieka może być częścią nieba. Niestety, także może być częścią piekła.

 

Bardzo ładnie jest znaleźć religię i wiarę między świętymi i mistykami. Ale naprawdę znaleźć ją można między pijaczynami. Między tymi, co piją, klną i od czasu do czasu babę zbiją albo baba ich zbije.

 

Mądrość nie polega na sprycie, ale na umiejętności obstawania przy prawdach oczywistych. Ten przetrwa, kto wybrał świadczenie prawdom oczywistym. Kto wybrał chwilową iluzję, by na niej zarobić, ten przeminie wraz z iluzją.

 

Dobro nie istnieje inaczej, jak tylko jako konkretna dobroć i wolność konkretnego człowieka.

 

Zło nie jest wolne. Ono jest uzależnione od nienawiści dobra.

 

Kto nie ma Sprawy, dla której żyje, bardzo boi się umrzeć. Świadomość Sprawy porządkuje lęki.

 

Kiedyś (...) miałem kazanie dla przedszkolaków i zadałem im pytanie, bo akurat było święto Jana Kantego, profesora uniwersytetu. Czy trudno być profesorem uniwersytetu? -Ach, strasznie trudno - powiedziały dzieci. -Dlaczego? - pytam, a jeden chłopiec odpowiada: -Bo taki musi zawsze mądrze gadać. I to jest mój słaby punkt, niestety...

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzej Bursa

 

Nauka chodzenia

 

 

Tyle miałem trudności

z przezwyciężeniem prawa ciążenia

myślałem że jak wreszcie stanę na nogach

uchylą przede mną czoła

a oni w mordę

nie wiem co jest

usiłuję po bohatersku zachować pionową postawę

i nic nie rozumiem

"głupiś" mówią mi życzliwi (najgorszy gatunek łajdaków)

"w życiu trzeba się czołgać czołgać"

więc kładę się na płask

z tyłkiem anielsko-głupio wypiętym w górę

i próbuję

od sandałka do kamaszka

od buciczka do trzewiczka

uczę się chodzić po świecie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze raz :

Andrzej Bursa

 

Sobota

 

Boże jaki miły wieczór

tyle wódki tyle piwa

a potem plątanina

w kulisach tego raju

między pluszową kotarą

a kuchnią za kratą

czułem jak wyzwalam się

od zbędnego nadmiaru energii

w którą wyposażyła mnie młodość

 

możliwe

że mógłbym użyć jej inaczej

np. napisać 4 reportaże

o perspektywacz rozwoju małych miasteczek

ale

mam w dupie małe miasteczka

mam w dupie małe miasteczka

mam w dupie małe miasteczka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze raz:

Agnieszka Osiecka

 

Kiedy mnie już nie będzie

 

Siądź z tamtym mężczyzną

twarzą w twarz,

kiedy mnie już nie będzie.

Spalcie w kominie

moje buty i płaszcz,

zróbcie sobie miejsce...

 

A mnie oszukuj mile

uśmiechem, słowem, gestem,

dopóki jestem, dopóki jestem.

 

A mnie oszukuj mile

uśmiechem, słowem, gestem,

dopóki jestem, dopóki jestem...

 

Dziel z tamtym mężczyzną

chleb na pół,

kiedy mnie już nie będzie,

kupcie firanki, jakąś lampę i stół,

zróbcie sobie miejsce...

 

A mnie zabawiaj smutnie

uśmiechem, słowem, gestem,

dopóki jestem, dopóki jestem...

 

A mnie zabawiaj smutnie

uśmiechem, słowem, gestem,

dopóki jestem, dopóki jestem...

 

Płyń z tamtym mężczyzną

w górę rzek,

kiedy mnie już nie będzie,

znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg,

zróbcie sobie miejsce...

 

A mnie wspominaj wdzięcznie,

że mało tak się śniłem,

a przecież byłem, no przecież byłem...

 

A mnie wspominaj wdzięcznie,

że mało tak się śniłem,

a przecież byłem, no przecież byłem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staszek Staszewski (Tata Kazika)

 

Dziewczyna się bała pogrzebów

 

Tak długo szukać i tak dziwnie nagle znaleźć się

Choć tak co wiosnę jest, to jednak cud

Noc cała biały diabeł na kieliszka tańczy dnie

W dzień szukasz u starego parku wrót

Brzeg oceanu marzeń znaczy połamany płot

Jak kipiel morskich pian uliczka bzów

Lecz nagle pęka cisza a kto wie ten pozna w lot

Pogrzebny dzwon, no coż - nie przyjdzie znów

 

Bo ona się bała pogrzebów

Co noc pełzły w spokój jej snów

Wóz czarny ze srebrem

I łzy niepotrzebne

Mdłe drżenie chryzantem i głów

Bo ona się bała pogrzebów

Jak pająk po twarzy szedł strach

Gdy chude jak szczapy

Szły złe kare szkapy

Z czarnymi kitami na łbach

 

Gdy przyszła brali stary wóz co długo służył już

Lecz ciągnął jeszcze stówe stary grat

Popękał lakier, brzęczą drzwi, rwie sprzęgło - no to cóż

Pod krzywym dachem piękniej widać świat

Zjeżdżali mapę już, na zachód, wschód, od dołu wzwyż

I każdy obcy szlak znajomy był

I tylko kiedy czerń chorągwi gdzieś poprzedzał krzyż

W przecznicę pierwszą z brzegu gnał co sił

 

Bo ona się bała pogrzebów

Co noc pełzły w spokój jej snów

Wóz czarny ze srebrem

I łzy niepotrzebne

Mdłe drżenie chryzantem i głów

Bo ona się bała pogrzebów

Jak pająk po twarzy szedł strach

Gdy chude jak szczapy

Szły złe kare szkapy

Z czarnymi kitami na łbach

 

To tu, spójrz bliżej, jeszcze w korze ostry został ślad

I płacze las żywicy gorzką łzą

Brzmiał opon śpiew i gadał silnik, w oknach smiał się wiatr

Gdy na dnie nocy on całował ją

Tu kres podróży znaczy w krwi rubinach brudny koc

Nie skrywam, przedtem jednak wypił ćwierć

Przez chwilę widział szczęście, w światłach uciekało w mrok

No powiedz, może znasz piękniejszą śmierć?

 

A kiedyś się bała pogrzebów

I drżało jej serce gdy szły

Aż wreszcie ten pogrzeb

We dwoje - jak dobrze

W tym srebrze i czerni się lśni...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Allen Ginsberg

 

"Transkrypcja muzyki organowej"

 

(w przekładzie Krzysztofa D. Szatrawskiego)

 

Kwiat w butelce przypominającej ziemny orzech ze szkła, wcześniej stał w kuchni, wygiął się by zająć miejsce w świetle,

drzwi szafy otworzyły się, używałem ich bowiem, pozostały łagodnie uchylone czekając na mnie, swego właściciela.

Odczułem swoje żałosne położenie na sienniku, na podłodze, słuchając muzyki, moje żałosne położenie, i dlatego chcę śpiewać.

Pokój zamknął się nade mną, spodziewałem się obecności Stwórcy, a ujrzałem szaro malowane ściany i sufit, zawierały mój pokój, zawierały mnie

jak niebo zawierało mój ogród,

otworzyłem drzwi

Pnąca winorośl wspięła się na filar domu, liście

spokojne nocą trwały jak pozostawił je dzień, zwierzęce główki kwiatów były tam gdzie się uniosły aby rozmyślać w słońcu

Czy mogę przywołać słowa? Czy myśl o transkrypcji nie zamgli otwartego oka mojej duszy?

Delikatne poszukiwanie możliwości wzrostu, pełne wdzięku pragnienie kwiatów by istnieć, moja bliska ekstazy egzystencja wśród nich

Przywilej bycia świadkiem swojego istnienia - ty też musisz szukać słońca...

Moje książki zebrane przede mną do własnego użytku czekają w przestrzeni, w której je umiejscowiłem, nie zniknęły, czas pozostawił swoje wady i zalety do mojego własnego użytku - moje słowa zgromadzone, moje teksty, moje rękopisy, moje miłości.

W chwili olśnienia dostrzegłem uczucie w sercu rzeczy, wyszedłem do ogrodu płacząc.

Widziałem czerwone kwiaty w świetle nocy, słońce zaszło, a one wszystkie urosły w jednej chwili i czekały zatrzymane w czasie na słońce dnia by wzeszło i obdarowało je...

Kwiaty, które jak we śnie o zachodzie podlewam z oddaniem, nie wiedząc, jak bardzo je kocham.

Jestem tak samotny w swej chwale - wyłączywszy tych innych - podniosłem oczy - czerwone krzewy kwitły, kłaniały się i zaglądały do okna, czekając w ślepej miłości, ich liście również nie traciły nadziei i trwały zwrócone płaskim wierzchem ku niebu aby odbierać - wszystkie stworzenia nastawione na odbiór - płaska ziemia w swej całości.

Muzyka zstępuje tak, jak pochyla się wysoka łodyga ciężkiego kwiatu, bowiem musi, aby pozostać przy życiu, by trwać do ostatniej kropli radości.

Świat zna miłość, która jest w jego piersi jak w kwiecie, cierpiący samotny świat.

Ojciec jest miłosierny.

Gniazdko elektryczne przymocowano bez wykończenia do sufitu, kiedy budowa domu była zakończona, aby przyjęło wtyczkę, która tkwi w nim zupełnie dobrze, a teraz zasila mój gramofon...

Drzwi szafy otwarte są dla mnie, jak je zostawiłem, skoro zostawiłem je otwarte, uprzejmie pozostają otwarte.

Nie ma drzwi w kuchni, tamten otwór mnie przyjmie gdybym chciał wejść do kuchni.

Pamiętam kiedy po raz pierwszy się położyłem, moje dziewictwo z wdzięcznością przyjęte przez H.P., siedziałem na nabrzeżu Provincetown, 23-latek, radosny, uniesiony w nadziei ku Ojcu, drzwi łona były otwarte by mnie wpuścić, gdybym chciał wejść.

Nie używane wtyczki są w całym moim domu, gdybym kiedykolwiek ich potrzebował.

Kuchenne okno jest otwarte, by wpuścić powietrze...

Telefon - przykro przyznać - stoi na podłodze - nie mam pieniędzy, aby go podłączyć -

Chcę by ludzie widząc mnie kłaniali się i mówili, on jest utalentowanym poetą, on dostrzegł obecność Stwórcy.

A Stwórca obdarował mnie częścią swojej obecności aby wynagrodzić moje pragnienie, ale i nie oszukać mnie w mojej tęsknocie do niego.

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gifhttp://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Gosc123

Korespondencja pośmiertna

Marcin Świetlicki

 

Otóż: w jakiś tam sposób nie byłem ci wierny;

Istniał świat. A to rozprasza. Ja budziłem się

I żyłem, dotykałem, jadłem, rozmawiałem,

Piłem wino i grałem w ludzkie gry, jeździłem

Koleją i pozowałem do zdjęć, rozproszyłem się,

Wybacz.

 

Otóż: w jakiś tam sposób nie byłam ci wierna,

Byłam zajęta w innych miejscach, w innych

Ludziach, prócz ciebie miałam pory roku,

Zwierzęta, drzewa, wojny, dzieci, wielką przestrzeń

Do ogarnięcia. Dopiero teraz zostanę przy tobie,

Wybacz.

 

I teraz będzie wszystko? Nie będzie niczego.

Kapelusze i dachy, korony drzew, wieże,

Drogi i tory kolejowe, rzeki - stąd widziane

Rozpłyną ci się zaraz. Pozwoliłam sobie

Zrobić dopisek na twojej kartce pocztowej,

Wybacz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...