Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zapal świeczkę...


Recommended Posts

Rafał Wojaczek

 

"Koniec poezji"

 

Koniec poezji winien być w ciemnej sieni czynszowej

Kamienicy kapustą woniejącej wychodkiem

Winien niespodziewanym błogosławieństwem być noża

Pod łopatkę lub łomu w skroń zwięzłym jak amen

 

Bowiem winien być czołgiem rozpędzonego nieba

Koniec poezji winien być szybszy nawet od myśli

By krzyknąć co mogłoby oznaczać bunt czy żal

Koniec poezji winien być niegramatyczny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Agnieszka Osiecka

Żegnaj mi, Krakowie

 

 

Żegnaj mi, Krakowie, bywajże mi zdrów,

pod mym domem furka czeka już.

Tu z mojego miasta gnają mnie jak psa,

jakże pusta dziś uliczka ma.

 

Żegnaj mi, Krakowie, to już ostatnie dni,

to już ostatnia noc, ostatnie dni.

Na mej matki grobie płaczą moje łzy,

niech tam sobie mama mocno śpi.

 

Serce już rozdałem do samego dna,

mój tata tylko zimny kamień ma.

A gdzie groby dziadków? - Piach zasypał je,

piach otulił te mogiłki dwie.

 

Żegnaj mi, Krakowie, święta ziemia twa,

moi ukochani w tobie śpią.

A ja sam już nie wiem, dokąd los mnie gna,

gdzie mogiłka, gdzie mój kraj, gdzie ja...

 

muzyka: Ewa Kornecka

wykonanie: André Hűbner - Ochodlo (1997)

tekst orginalny w języku jidysz: Mordechaj Gebirtig

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbigniew Herbert

 

Drży i faluje

 

Drży i faluje niepokojem

ogromna przestrzeń małych planet

która jak morze mnie pochłonie

 

uwięzłe w pulsach sekundniki

jak młyńskie koła w cieplej krwi

rok obracają bardzo szybki

 

na północ woła niema igła

nad ciemnej wody wartki prąd

pod chmur i nieba przemijanie

 

pochowaj w zmarszczce bliską śmierć

czołem jej drogi nie zagrodzisz

w pustynią wsiąknie myśl i krew

 

z atomów punktów włosów komet

budują trudną nieskończoność

pod szyderstwami Akwilonów

porty kruchemu wznoszą trwaniu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarosław Iwaszkiewicz

 

***

 

Za tysiąc lat

wszystkie kopuły czas wyrówna

i nikt nie będzie znał już naszych imion

 

dzisiaj na gwiazdy patrząc i na fale

oddech taimy przed świętym obrazem

ale już w naszym oddechu się czai

nicość

 

wstrzymany oddech to tylko jest próba

czasu gdy oddech w nas zaniknie wcale

i kiedy z lasem i gwiazdami razem

będziemy kroplą na skrzydłach cheruba

śmierci

 

wszystko czym żyjesz - a podobno pięknem

żyjesz - tak mówią - nic nie będzie znaczyć

okowy wieczności pękną

 

więc póki jeszcze możesz na to patrzyć

na szafirowe głębokości nieba

to patrz ty próchno

- i tylko tego ci trzeba

 

Jutro żniwa, 1963

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarosław Iwaszkiewicz

 

Jeśli umrzeć trzeba...

 

 

Umrzeć trzeba - lecz lepiej i trudniej

Jest żyć, dla innych istnieć i dla siebie,

I patrzeć w górskie pogodne południe,

Jak wielkie białe kępy topnieją na niebie.

 

Patrzeć w siebie? A po co? Tam zrównoważone

Wszystkie noce i dzionki śpią jak owce w stajni.

Siąść przy drodze pod kopą świeżo ustawioną

I patrzeć, jak mijają mnie ludzie zwyczajni -

 

To wszystko. To jest życie, ni mniej ani więcej.

Nie trzeba gór ogarniać wzrokiem pożegnalnym.

Jeżeli można jeszcze - to kochać goręcej:

 

Czasami dzień pod wieczór staje się upalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Pompeja"

 

Odkopywaliśmy miasto Pompeję

Jak się odkrywa spodziewane lądy

Gdy okiem ludzkim nie widziane dzieje

Jutro ujrzane potwierdzą poglądy

Z których dziś jeszcze głupców tłum się śmieje

 

W miarę kopania miejski cień narastał

Jakbyśmy wszyscy wracali do domu

Wjeżdżając wolno w świt wielkiego miasta

Cicho, by snu nie przerywać nikomu

Tylko pies szczekał i łańcuchem szastał

 

- Czemu pies szczeka, rwie się na łańcuchu?

Szybkie dłonie masują mięśnie dostojnika

Który w łaźni na własnym kołysząc się brzuchu

Wydaje rozkazy, pyta niewolnika

- Pies szczeka, bo się boi wielkiego wybuchu!

 

Bzdura. Na chwilę przerwij, bolą kości

Co z poetą, którego rozkazałem śledzić?

- Nic nowego - meldują podwładni z ciemności

W swoim mieszkaniu przy kaganku siedzi

I pisze za wierszem wiersz dla potomności

 

- Czemu pies szczeka, targa się po nocy?

Tej, którą objął twarz znieruchomiała

- Bzdura, może chuligan trafił kundla z procy

Mruczy, chce wydobyć uległość z jej ciała

Ale ona w oknie utkwiła już oczy

 

- Ziemia drży, czy nie czujesz? Objął ją od tyłu

I szepnął do ucha - to drżą członki moje!

Świat nie zginie dlatego, że bydle zawyło

Odwraca jej głowę i długo całuje

Na dach pada gorące pierwsze ziarno pyłu

 

- Czemu pies szczeka, słychać w całym mieście?

Więzień szarpie kratę, czuje duszny powiew

- Strażnicy otwórzcie! Ludzie, gdzie jesteście?

- Ja jestem - żebrak spod muru odpowie

Ślini się, nóg nie ma, drzemał przy areszcie

 

- Ratuj mnie wypuść! - ten tylko się ślini

I ślina w ciemnościach już błyszczy czerwono

- Mogę pomodlić się w jakiejś świątyni

Tyle ich ostatnio tutaj postawiono

Nic żaden z bogów dla nas nie uczyni!

 

- Czemu pies szczeka, patrz jak płonie niebo!

Z pieca wyciągaj bochenki niezdaro

Ziemia dygoce uciekać stąd trzeba

Nie chcę być własnej głupoty ofiarą!

Weź wszystkie pieniądze i formę do chleba!

 

- Czemu pies szczeka?! Tak to już koniec

Lecz jeszcze zabiorę te misy z ołtarza

Nikt nie zobaczy gdy wszystko zniszczone!

Nie zdążę, nie zdążę! Noc w dzień się rozjarza

Biegnę, jak ciężko! Powietrze spalone...

 

.................

 

Psa, który ostrzegał, nikt nie spuścił z łańcucha

Zastygł, pysk otwarty, łapy w próg wtopione

 

Podniosłem oczy i objąłem wzrokiem

Ulice, stragany, stadiony, sklepienia

Wtem słyszę szmer - spada z nieba popiół...

A to się tylko obsunęła ziemia

Pod czyimś szybkim nierozważnym krokiem

 

1976

 

 

 

 

"Pompeja II"

 

Kurtyzany:

Lupanar w którym sprzedajemy za bezcen swoje ciała

Klientów ściąga z wszystkich okolicznych wsi i miast

Żyjemy z cudzych żądz i wstydów

Których się żadna z nas nie bała

Choć przecież jest kobietą każda z nas.

 

Pompeja! Pompeja!

Dla wszystkich co płacą otwarte nasze drzwi!

Rozkoszy nowych wabi was nadzieja!

Tu skąd wydostać się nie może nikt.

 

Gladiatorzy:

Arena z której sprzedajemy za bezcen swe istnienia

W napięciu trzyma wszystkich którym nuda trawi czas

Żyjemy z cudzych snów i lęków

Własne nie liczą się marzenia

Choć przecież jest mężczyzną każdy z nas.

 

Pompeja! Pompeja!

Dla wszystkich co płacą otwarte skrzydła bram!

Rozkoszy nowych wabi was nadzieja!

Tu gdzie w oklaskach przyjdzie zginąć nam.

 

Przyjaciele:

To życie w którym sprzedajemy swoje dusze

Jest dane nam jak celi mrok i ostrza blask

Żyjemy z kłamstw i cudzych łask co

Do nieludzkiego życia zmusza

Choć przecież jest człowiekiem każdy z nas.

 

Pompeja! Pompeja!

U boku gladiatora hetera szczęście śni!

Tak para naszych czasów ślub zawiera

Na jedną noc i na niepewne dni

 

Więc żyjmy póki co, dopóki ból i rozkosz żyją

Roślinom ciężkim w owoc życie dają gnój i kał

Nikt dusz nie szuka w lupanarze

Więc niech się tu tymczasem skryją

Dopóki ktoś nam nie odbierze ciał.

 

Pompejo! Pompejo!

Ty perło Imperium w ścieku jego miast!

Przy życiu będziesz trzymać się nadzieją

Dopóki będzie żył ostami z nas!

 

22.3.1980

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tadeusz Zelenay - Drobne sprawy -fragment

 

Dzieją sie sprawy zwyczajne,

Dzieją sie sprawy najprostsze,

Czyjeś małe odejścia,

Czyjeś małe miłości

 

Dzieją sie kwiatów kwitnienia,

Dzieja się deszcze przelotne,

Sprawy bliskie, bliziutkie,

Można je ręka dotknąć.

 

W czyjegoś serca biciu,

Tętnienie własnego słyszę.

I to jest własnie życie ...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarosław Marek Rymkiewicz

 

"Ogród w Milanówku, sen zimowy"

 

Bóg jest dopóki patrzy dopóki ma oczy

Kawki już śpią w gałęziach i mrok już się mroczy

 

Kot śpi z ogonem w pysku na kaloryferze

Głęboko w mokrych liściach śpią półżywe jeże

 

Bóg zasnął ale patrzą jego wieczne oczy

Śni się szarym wiewiórkom im mrok już się mroczy

 

Świat śpi śnią go wiewiórki chore kawki jeże

Wiewiórki kawki Boga wiecznego żołnierze

 

Kot porusza się we śnie- ogon w pysku trzyma

Śni Boga-Bóg ma postać Dobrego Olbrzyma

 

I Bogu- także jemu!-śni się ogon koci

Ogon który tam we śnie tuż przy Bogu psoci

 

Głęboko w liściach mroczność budzi się i rusza

Jeż półmartwy w swą podróż ostatnią wyrusza

 

Na jabłonce tam właśnie gdzie wisi słonina

Śpią dwie kawki i chory gawron biedaczyna

 

O istnienie!o jakie to brzydkie straszydło!

Gawron śpi- krwawi jemu ułamane skrzydło

 

Jedno oko zamyka a drugie otwiera

Patrzy Bóg i śni o nas albo też umiera

 

Kiedy grudzień śnieg ciska pomiędzy gawrony

Pomiędzy śmierć i życie- i świat jest uśpiony

 

Patrzy mrok i widzialna- mroczność w mroku leży

I w kompoście jeż chodzi wśród zgniłych obierzyn

 

Patrzą na nas otwarte wielkie oczy Boga

Jest sen- i jeśli wejdziesz- to we śnie jest droga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Jam obłok na niebie, pośród innych tysiąca,

niebo mym życiem, bez początku i niewiadomego końca.

Tu gwiazdy się rodzą i noc spotyka się z dniem,

a ja samotnie podążam w zadumie nad życiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Jam obłok na niebie, pośród innych tysiąca,

niebo mym życiem, bez początku i niewiadomego końca.

Tu gwiazdy się rodzą i noc spotyka się z dniem,

a ja samotnie podążam w zadumie nad życiem...

 

 

http://www.republika.pl/benia_5/swieczka.JPG

dziekuje... to piekne

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam Asnyk

 

A czasem moje smętne dumanie...

 

 

 

A czasem moje smętne dumanie

przerywa nagle cudna dziewczyna,

Usta mi daje na przywitanie,

a potem czule szeptać zaczyna

Że nie opuści mnie nigdy w życiu,

w szczęścia godzinie ni w doli złej,

Że kocha mocno, tęskni w ukryciu,

a ja cichutko tak nucę jej:

"Mów dalej, mów dalej cudna dziewczyno,

że wiernie mnie będziesz kochała,

że chwile miłosne nie miną,

żeś moja na zawsze i cała.

Że miłość Twa tak jest bezmierną,

że będziesz tęskniła wciąż do mnie...

mów dalej, że będziesz mi wierną:

Ja bajki tak lubię ogromnie!..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam Asnyk - Preludium

 

 

Już niejeden obraz miły

 

Ciemne widma zasłoniły

 

I niejeden ślad zatarły,

 

Ślad przeszłości obumarłej.

 

 

 

Łzy, uśmiechy, kwiatów wieńce,

 

Pragnień ognie i rumieńce,

 

Sny miłości, szczęścia, chwały

 

Już się w drodze rozsypały...

 

Pozostały za mną w tyle

 

Na rozdrożach - lub mogile.

 

 

 

Lecz choć wszystko pierzchło, znikło,

 

Serce kochać nie odwykło,

 

I młodzieńczych natchnień chwila

 

Jeszcze duszę wciąż zasila;

 

Jeszcze czystym światłem błyska

 

Przez mgły ciemne i zwaliska,

 

I w ten życia wieczór szary

 

Rzuca wspomnień cudne mary.

 

 

 

Wciąż młodości wiara żywa

 

Pozrywanych snów ogniwa

 

W idealny wieniec splata

 

I wskazuje piękność świata.

 

 

 

Więc znów oczy mam zwrócone

 

Na jaśniejszą życia stronę,

 

Znów odczuwam - to, co piękne,

 

Znów przed śpiewnym głosem mięknę

 

I swych wspomnień mary blade

 

Znów z miłością na pierś kładę;

 

A gdy serce drży boleśniej,

 

To przerabiam łzy na pieśni.

 

:wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.siemiatycze.pl/Nowy%20folder/9b.jpg

:wink:

 

Krzysztof Kamil Baczyński - Deszcze

 

 

 

Deszcz jak siwe łodygi, szary szum,

A u okien smutek i konanie.

Taki deszcz kochasz, taki szelest strun,

Deszcz - życiu zmiłowanie.

 

Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej

Bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż?

W ogrody wód, w jeziora żalu

W liście, w aleje szklanych róż.

 

I czekasz jeszcze? Jeszcze czekasz?

Deszcz jest jak litość - wszystko zetrze;

I krew z pobojowisk, i człowieka,

I skamieniałe z trwóg powietrze.

 

A ty u okien jeszcze marzysz

Nagrobku smutny. Czasu napis

Spływa po mrocznej, głuchej twarzy,

Może to deszczem, może łzami.

 

I to, że miłość, a nie taka,

I to, że nie dość cios bolesny,

A tylko ciemne jak krzyk ptaka,

I to, że płacz, a tak cielesny.

 

I to, że winy niepowrotne,

A jedna drugą coraz woła,

I to, jakbyś u wrót kościoła

Widzenie miał jak sen samotne.

 

I stojąc tak w szeleście szklanym,

Czuję, jak ląd odpływa w poszum.

Odejdą wszyscy ukochani,

Po jednym wszyscy - krzyże niosąc,

A jeszcze innych deszcze oddali,

A jeszcze inni w mroku zginą,

Staną z a szkłem, co jak ze stali,

I nie doznani miną, miną.

 

I przejdą deszcze, zetną deszcze,

Jak kosy ciche i bolesne,

I cień pokryje cień omyje.

A tak kochając, walcząc, prosząc

Stanę u źródeł - studni ciemnych,

W groźnym milczeniu ręce wznosząc;

Jak pies pod pustym biczem głosu.

 

Nie pokochany, nie zabity,

Nienapełniony, niedorzeczny,

Poczuję deszcze jak płacz serdeczny,

że wszystko Bogu nadaremno.

Zostanę sam. Ja sam i ciemność.

I tylko krople, deszcze, deszcze

Coraz to cichsze, bezbolesne ...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz musimy mroźnych dni zwlekanie

przetrwać w oporu zimującej korze,

broniąc się ciągle, nieczuli na wianie

głębokich wiatrów, otwartych w przestworze.

Mocna jest noc, odległe jej stąpanie,

cicha namowa tlącej lampy; może

dasz się pocieszyć: mróz, grudy, zdrętwienie

zwiastują już jutrzejsze miękkie tchnienie.

(R. M. Rilke, Zimowe stance)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe krótkie życie Agaty podporządkowane było takim wartościom jak Bóg, miłość, przyjaźń, dobroć; te wartości odnajdziemy także w jej piosenkach. Bóg zajmował w jej życiu miejsce centralne. Swoje koncerty i nagrania dla przyjaciół kończyła często słowami modlitwy: "Nie nam, Panie, nie nam, ale imieniu Twemu chwałę daj".

 

Agata była osobą bardzo radosna, żywiołową, ale także wrażliwą, "ciepłą": kochała ludzi i życie, kochała kwiaty i lubiła wśród nich przebywać, śpiewać o nich; fascynowały Ją podróże, poznawanie nowych miejsc ...

 

 

Agata Budzyńska ... Testament

 

A kiedy zasnę, kochanie, gdy się ze swiatem rozstanę

Będę długim przedmiotem, raczej smutnym

Czy mnie wtedy przygarniesz? Ramionami ogarniesz

Naprawisz, co popsuł los okrutny?

Często myślę o tobie, często piszę do ciebie głupie listy

W nich miłość i uśmiech

Potem w piecu je chowam. Płomień skacze po słowach

Nim w popiele nie uśnie, jak ja

 

A kiedy zasnę, schowajcie mnie w lipowe skrzypeczki

Pod głowę dajcie mi moją wiarę, moją miłość

A kiedy zasnę, przytulcie mnie do waszej przyjażni

I mówcie, mówcie mi, że pamięć jest wieczna

A kiedy zasnę, ogrzejcie mnie pocałunkami

I zamknijcie nimi moje orzechowe oczy

A kiedy zasnę, kochajcie mnie, kochajcie mnie mocno

I grajcie mi na drogę moją kołysankę

 

I poproście Pana by otworzył mi niebo

Jak otwiera usta do modlitwy

Wiarą swoich oczu rozpalcie nowe słońca

I powiedzcie chłopcu, którego tak bardzo kochałam

By nie deptał nigdy rumianków

Rumianków deptać nie można

 

A kiedy zasnę, pamiętajcie o moich piosenkach

I nie pozwólcie im, nie pozwólcie milczeć!

A kiedy zasnę, uczcie ludzi jak się uśmiechać

I pokażcie im jak dobrze mieć serce

 

Kiedy odchodzicie ode mnie

Sufity smutku spadają pod me stopy

Kiedy odchodzicie ode mnie

Jestem tak sama, że aż boli

Kiedy odchodzicie ode mnie

Rozbijam mysli o każdą ścianę

Kiedy odchodzicie ode mnie

Boję się, że zawsze tak zostanie

Kiedy odchodzicie ode mnie ...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

_

_ _ | |_ ___

| '_>| || . \

|_| |_|_|| _/

|_|Psalm 151 (Kazik Staszewski)

Zupełnie nie wiem co się tutaj dzieje

Gdy widzę to wszystko niemalże truchleję

Ten świat już pędzi tak szybko

A ja szaleństwa jestem blisko

Ale czuję Twoją opiekę

Pozwala mi bym jakoś szedł przez życie swoje

Bo gdy Ciebie by ze mną nie było

W gruzy by wszystko runęło

 

Hej, popatrz siostro, co z twoim bratem robią

Hej, czy na śmierć, czy na zatracenie wiodą

I popatrz siostro, co czynią z twoim bratem

Za to co mówił wsadzono go za kraty

I popatrz Mamo, co dzieje się z twym synem

Schwytano go i dano mu linę

I popatrz Ojcze, co dzieje się z twą córką

W ciągu sekundy znalazła się za burtą

 

Więc powiedz Ojcze, czy ze mną chcesz rozmawiać

Czy cieszysz się, gdy widzisz moją postać

Dopóki taka twoja wola, taka moja dola

Jaki bym nie był, to z Tobą chcę pozostać

Więc powiedz Panie, czy jeszcze chcesz mnie widzieć

Hej, po tym wszystkim, co w życiu uczyniłem

 

Dopóki taka Twoja wola, taka moja dola

Lecz błagam Cię, daj z sobą mi pozostać

Lecz błagam Cię, daj z sobą mi pozostać

 

Tak wiele się zdarzyło co nie powinno

Zgubiło się i nie odnalazło

Ale czasem czynione świadomie

Bo głupieję w tym bydlęcym wagonie

Ale czuję Twoją opiekę

Pozwala mi bym jakoś szedł przez życie swoje

Bo gdy Ciebie by ze mną nie było

W gruzy by wszystko runęło

 

Hej, popatrz siostro, co z twoim bratem robią

Hej, czy na śmierć, czy na zatracenie wiodą

I zobacz siostro, co czynią z twoim bratem

Za to co mówił wsadzili go za kraty

I zobacz Mamo, co robią z twoim synem

Schwytali go i dali mu linę

Tak zobacz Ojcze, co dzieje się z twą córką

W tych parę chwil znalazła się za burtą

 

Więc powiedz Boże czy ze mną chcesz rozmawiać

Czy cieszysz się gdy widzisz moją postać

Dopóki taka twoja wola, taka moja dola

Jaki bym nie był, to z Tobą chcę pozostać

 

I powiedz Boże czy jeszcze chcesz mnie widzieć

Hej, po tym wszystkim, co w życiu uczyniłem

Dopóki taka twoja wola, taka moja dola

Lecz błagam Cię, daj z sobą mi pozostać

Lecz błagam Cię, daj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.wiara.pl/zdjecia/zdjecia/pray.gif

 

 

 

Jak naród wybrany idziemy za Tobą,

Nasz Boże i Wodzu, co w słupie ognistym

Wskazujesz nam drogę pośpiesznej ucieczki

Z krainy grzechu i śmierci.

 

 

 

Już wolni od lęku przed mieczem anioła,

Którego posłałeś, by karał opornych,

Dążymy przez wodę i wyschłą pustynię

Do ziemi Twoich obietnic.

 

 

 

Daleka wędrówka nad brzegi Jordanu

I ciężka jest walka z wrogami nadziei,

Lecz wkrótce znajdziemy ochłodę i siły

Przy zdroju krwi Zbawiciela.

 

 

 

Ufamy wytrwale, że nam dopomożesz,

I wreszcie dojdziemy do naszej ojczyzny,

Gdzie Ty, Miłosierny, przygarniesz do serca

Obmytych w źródle swej łaski.

 

 

 

W tym czasie pokuty, umartwień i postów

Zbliżamy się w skrusze do Nocy Paschalnej

I hymnem wieczornym wielbimy Cię, Ojcze,

W jedności z Synem i Duchem. Amen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...