Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zapal świeczkę...


Recommended Posts

a r t h u r m i e c z k o w s k i

 

"Umiera ?"

 

Człowiek idzie przez wieki

Głowę wysoko niesie

Zabiera matce dzieci

Grzechów i tak nie zniesie

 

Ziemia kręci się, kręci

Wokół słońca wiruje

Historię zapisuje

Czas potomnym wskazuje

Póki się nie przekręci

 

Wszechświat dziwna maniera

Nikt nie wie co za, co przed

Pytają wciąż skąd przyszedł

Czy w ogóle umiera?

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Księże Jerzy

 

 

Anna Kamieńska

 

Czy to boli Wisły krwią popłynąć

I jak pieśnią zachłysnąć się mułem?

Być obmytym w szlochu, w łzach matczynych

I na piersiach mieć czerwoną stułę?

Czy to boli leżeć w samym sercu Polski

Jak pod łąką skoszoną na lato?

Czy to boli, ostatnim skinieniem

Błogosławić oprawcom i katom?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wisława Szymborska

 

Nienawiść

 

Spójrzcie, jaka wciąż sprawna,

jak dobrze się trzyma

w naszym stuleciu nienawiść

Jak lekko bierze wysokie przeszkody,

Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.

 

Nie jest jak inne uczucia.

Starsza i młodsza od nich równocześnie.

Sama rodzi przyczyny,

które ją budzą do życia.

Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.

Bezsenność nie odbiera jej sił, ale dodaje.

 

Religia nie religia

byle przyklęknąć na starcie.

Ojczyzna nie ojczyzna -

byle się zerwać do biegu.

Niezła i sprawiedliwość na początek.

Potem już pędzi sama.

Nienawiść. Nienawiść.

Twarz jej wykrzywia grymas

ekstazy miłosnej.

 

Ach, te inne uczucia -

cherlawe i ślamazarne.

Od kiedy to braterstwo

może liczyć na tłumy?

Współczucie czy kiedykolwiek

pierwsze dobiło do mety?

Zwątpienie ilu chętnych porywa za sobą?

Porywa tylko ona, które swoje wie.

 

Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.

Czy trzeba mówić ile ułożyla pieśni.

Ile stronic historii ponumerowała.

Ile dywanów z ludzi porozpościerała

na ilu placach, stadionach.

 

Nie okłamujmy się:

potrafi tworzyć piękno.

Wspaniałe są jej łuny czarną nocą.

Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.

Trudno odmówić patosu ruinom

i rubasznego humoru

krzepko sterczącej nad nimi kolumnie.

 

Jest mistrzynią kontrastu

miedzy łoskotem a ciszą,

miedzy czerwoną krwią a białym śniegiem.

A nade wszystko nigdy jej nie nudzi

motyw schludnego oprawcy

nad splugawioną ofiarą.

 

Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.

Jeżeli musi poczekać, poczeka.

Mowią że ślepa. Ślepa?

Ma bystre oczy snajpera

i śmiało patrzy na przyszłość

- ona jedna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spartaczona poema

 

 

gdzie jest Bóg?

powiedziedz mi, powiedz

czy jest gdzieś i widzi

czy kocha czy nienawidzi

czy dłonie ma czy dłuta

i czy rzeźbi świat doskonale

czy może partaczy go stale?

powiedz mi, powiedz

czy obejmuje cierpienie

za to uwielbienie

którym każdego ranka

wita go ten spartaczony świat

 

Lukasz Jedynasty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14 marca 1980 roku o godzinie 11.15 samolot Ił- 62 lecący z Nowego Jorku do Warszawy uległ katastrofie, powodując śmierć 77 pasażerów i 10 członków załogi. Wśród ofiar była ponad dwudziestoosobowa amerykańska drużyna bokserska udająca się na mecz z Polską, a także popularna piosenkarka Anna Jantar. Była to jedna z najtragiczniejszych katastrof w dziejach polskiego lotnictwa cywilnego

 

 

 

http://tadesz.republika.pl/memory.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jan Twardowski

 

O stale obecnych

 

 

Mówiła że naprawdę można kochać umarłych

bo właśnie oni są uparcie obecni

nie zasypiają

mają okrągły czas więc się nie spieszą

spokojni ponieważ niczego nie wykończyli

nawet gdyby się paliło nie zrywają się na równe nogi

nie połykają tak jak my przerażonego sensu

nie udają ani lepszych ani gorszych

nie wydajemy o nich tysiąca sądów

zawsze ci sami jak olcha do końca zielona

znają nawet prywatny adres Pana Boga

nie deklamują miłości

ale pomagają znaleźć zagubione przedmioty

nie starzeją się odmłodzeni przez śmierć

nie straszą pustka pełną erudycji

nie łączą świętości z apetytem

bliżsi niż wtedy kiedy odjeżdżali na chwilkę

przechodzą obok z niepostrzeżonym ciałem

ocalili znacznie więcej niż duszę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fałszywa prawda

Lukasz Jedynasty

 

Zostanę łgarzem

kłamcą za grosik albo dwa

albo za sos spływający z pańskiego stołu

by nie żebrać

 

Niebieskie cienie na drzwiach do twojego serca

pragną słyszeć to, co pragną słyszeć

nikną w potoku prawdy jak drzewa po zmroku

przebijają komory głosem ironii

 

Więc dlaczego nie mogę zostać kłamcą

nie mogę żyć tak jak mółgbym żyć

gdybym tylko mógł

dlaczego?

 

Boję się niebieskich cieni

czy tylko dlatego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edward Stachura

 

http://stachura.balta.net.pl/_stachura/gfx/sted.gif

 

Urodziłem się 18 VIII 1937 r. w Pont-de-Cheruy (dep. Isere) we Francji.

 

http://www.stachura.prv.pl/

 

tytułem korekty ......... daty urodzenia .... marcowej ...

to dzień i m-c urodzenia mojej córy... również ...

 

__________________________________________________________

 

 

Piosenki ze sztuki Kararzyny Gärtner "Pozłacany warkocz"

 

G I Z D (Dżem-T.Kijonka)http://wesola.com/~krzyzak/foto/1_4.jpg

 

Kajś ty dziołcho łoczy miała, co ten gizd takiego mioł

Żeś akurat go wybrała - co ci doł, co ci doł

Byli inksi chopcy przeca, każden pod twym domem stoł

Tyn sie wcale nie zalecoł, co ci doł, co ci doł

Na galotach same łaty, w kabzie pusto - tak czy ni

Mały, chudy, kosprowaty - ślipia złe, o...złe

Nic w garażu, nic w PeKaO, kawał gizda - kożdy wi

Czymu jimu sie udało, a mnie ni, a mnie ni

Kajś ty dziołcho łoczy miała, co ten pieron w sobie mioł

Po coś tego gizda brała, powiedz szczyrze - co ci doł

Wzion cie tak jak małe piwo, jeszcze sie po wszystkim śmioł

Przeca widzo żeś nieszczęśliwo - co ci doł, co ci doł

Strzel tym gizdem, strzel chacharym - to nie życie - co z nim mosz

Nigdy z wos nie bydzie pary, dyć go znosz, dyć go znosz

Byda czekoł przyda przyciż, dej mi ino jakiś znak

Żebych mioł nadzieja chociaż - no to jak, no jak

Co cie dziołcho trzyma przy nim, byda czekoł - napisz list

Abo zadzwoń - nic nie zmienisz - bo to gizd, pieroński gizd

Kajś ty dziołcho łoczy miała.... po coś tego gizda brała

Kajś ty dziołcho łoczy miała, dyć to prawda, a nie pic

Po coś tego gizda brała - nie rozumia z tego nic

Nie rozumia, nie rozumia, nie rozumia z tego nic...

 

http://www.republika.pl/krzyzak1/images/tap2.jpg

 

obaj ... odeszli w taki sam sposób ...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edward Stachura

Urodziłem się 18 VIII 1937 r. w Pont-de-Cheruy (dep. Isere) we Francji.

 

Rzeczywiście, tak jest. Wiarygodności niektórych stron nie sprawdzam skrupulatnie, a widać na tym przykładzie, że powinienem.

Strony www z datą marcową: jedna ; druga ; trzecia

 

 

"Edward Jerzy Stachura urodził się 18 VIII 1937 roku w Pont-de-Cheruy, departament Isere, we Francji."

Krzysztof Rutkowski

 

 

Edward Stachura

"Zawsze odczuwałem jakąś niechęć [...] do spisywania życiorysu w formie najczęściej stosowanej i wymaganej, to jest personalno - ewidencyjnej.

Ta niechęć, myślę, bierze się z dostrzegania niedelikatności tego zabiegu. Niedelikatności skrótu wobec nieskrótowych, pełnych dni i nocy, tygodni, miesięcy i lat. Niedelikatności suchego wobec płynnego: suchego koryta lakonicznych, wytartych zwrotów wobec rwących potoków światła, cienia, wody, wiatru i żywej w żyłach rzeki krwi.

Gdybym miał spisać własny życiorys w formie dla mnie najmniej zniechęcającej, to podobałoby mi się napisać, najkrócej i najdłużej, jedno zdanie: urodziłem się w Delfinacie w sierpniu 1937 roku i tak dalej."

 

Cytaty z: Edward Stachura "Wiersze, poematy, piosenki, przekłady", Czytelnik, Warszawa 1984

 

 

Wszystkich zainteresowanych serdecznie przepraszam. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, bo Stachurze fetę urodzinową można by urządzać każdego dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam ! :)

 

 

 

Edward Stachura

 

"Dolina obiecana"

 

Smutek niedźwiedzia

jest srebrną strzelbą myśliwego

schodzącego w kołysanie

obiecanej doliny

Skarga niedźwiedzia

to muzyka złotego rogu

i żałoba wielka

obiecanej doliny

 

Śmierć niedźwiedzia

to spadanie mojej głowy

na niewdzięczną kompozycję

obiecanej doliny

 

 

 

 

"Jesień"

 

Zanurzać zanurzać się

w ogrody rudej jesieni

i liście zrywać kolejno

jakby godziny istnienia

 

Chodzić od drzewa do drzewa

od bólu i znowu do bólu

cichutko krokiem cierpienia

by wiatru nie zbudzić ze snu

 

I liście zrywać bez żalu

z uśmiechem ciepłym i smutnym

a mały listek ostatni

zostawić komuś i umrzeć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22 marca 1832 roku zmarł Johann Wolfgang von Goethe (ur. 1749), uznawany za najwybitniejszego poetę i pisarza niemieckiego

 

Johann Wolfgang von Goethe

 

"Pierwsza strata"

 

Ach, któż mi wróci owe dni świetlane,

Owe dni pierwszej miłości,

Kto mi choć jedną godzinę przywróci

Tamtych uroczych dni!

 

Samotny błądzę, sycąc swoją ranę,

W rytm jednej skargi serce wciąż się smuci,

O niepowrotnie zbiegłym szczęściu śni.

 

Ach, któż mi wróci tamte dni świetlane,

Tamte urocze dni!

 

Przełożył Gabriel Karski

 

 

 

 

 

"Pieśń Harfiarza"

 

Kto nigdy chleba swego nie jadł z płaczem,

Kto nigdy w długie, zatroskane noce

Na łóżku siedząc nie lał łez rozpaczy,

Ten nie zna was, niebiańskie moce!

 

Wy nas w krąg życia wprowadzacie

I obarczywszy winami ciężkiemi

Nieszczęśliwego później opuszczacie,

Bo wszelka wina mści się na tej ziemi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkich zainteresowanych serdecznie przepraszam. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, bo Stachurze fetę urodzinową można by urządzać każdego dnia.

 

Ponury oczywiście, że Stachura załuguje na to i przypomnienie Jego wierszy i obojetne kiedy uwazam to za bardzo miłe ...

Jednoczesnie pozdrawiam Luśke i chmurkę ... jako wierne czytelniczki.. :)

 

Wyspa Bożego Narodzenia Andrzej Waligórski

 

Jest gdzieś na świecie bez wątpienia,

Za krawędziami nieboskłonów,

Wyspa Bożego Narodzenia

Bez atomowych poligonów.

Różna od wszystkich innych krajów,

Upalna - choć bogata w śniegi,

Ma w sobie jakby coś z Hawajów

I ma też jakby coś z Norwegii.

http://www.ewa.bicom.pl/chwile/images/frosttop.jpg

Lasy palmowo-bambusowe

Pachną przygodą i wanilią,

A inne lasy, choinkowe,

Pachną nartami i Wigilią.

Każdy tam ma wszystko co trzeba,

Bo w tych cudownie pięknych lasach

Rosną chlebowce pełne chleba

Oraz masłowce pełne masła.

I stoją ule pełne miodu,

Więc można najeść się do syta.

I od zachodu aż do wschodu

Słychać w tych lasach dźwięki gitar.

Widuję nieraz ową wyspę,

Ostatnio często też śni mi się,

Więc informacje me są ścisłe

I nie ma błędów w jej opisie.

Ma rzeczywiście plażę wąską,

Palmy, choinki, czyste fale...

Ale ta wyspa nie jest Polską,

Więc co bym na niej robił stale...?

 

 

 

Andrzej Waligórski zmarł nagle na serce 14 maja 1992 r. Miał 66 lat ...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrowionka, Brzózko :lol:

 

Andrzej Waligórski

 

Spotkanie na szczycie

 

W kłębach straszliwie mroźnej pary

Sił resztką, bez zbytecznych gestów

Wyleźli Tenzing i Hillary

Na groźny masyw Everestu

 

Działo się to o bladym świcie

Hillary szron strząsnowszy z powiek

Rzekł: "Po raz pierwszy na tym szczycie

Postawił swoją stopę człowiek"

 

Tu łzy chlustnęły mu jak z kubła

Zaczęli ściskać się jak dzieci

Aż Tenzing spytał: "Bwana-kubwa

I'm sorry, kto to jest ten trzeci?"

 

Faktycznie, szef wyprawy zdrętwiał,

Bo z drugiej strony wlazł ktoś obcy

Z wyglądu jakiś taki mętniak

Wołając: "Jak się macie chłopcy?"

 

Następnie siadł, otworzył teczkę

Mocniej otulił się fufajką

Wyjaśnił: "Zgubiłżem wycieczkę,

Panowie głodni? Może jajko?

 

Mam także samosolo-drągi

Ćwiartuchnę i garnuszek skwarek"

Tamci dwaj stali jak posągi

On zaś szczebiotał jak kanarek

 

Aż Tenzing spytał: "Ze swej łaski

Odpowiedz nam potężny bwana

Pan tutaj bez tlenowej maski

Lin, haków, raków i czekana?"

 

Człeczek rozejrzał się po świecie

Zdziwił się, wstał, lecz znowu usiadł

"Bez", rzekł naiwnie, "Tylko z Mieciem

O Mieciu tam za skałą siusia"

 

Następnie wszystkie swoje graty

Niedbale załadował w worek

"Cześć!", sapnął, "Idziem już do chaty

O szóstej mamy podwieczorek"

 

"Mieciek, gdzieś polazł, chcesz po mordzie?"

Hilary go zatrzymał gestem

"Jak pan nazywa się milordzie?"

A milord odparł: "Heniuś jestem"

 

Hilary wziął go za sweterek

I rzekł: "Wbij sobie raz do głowy

Że ten szczyt zwie się Mt Everest!"

"Joj", odparł gość, "To nie Kasprowy???"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzej Waligórski

 

Kajakowa wycieczka

 

Lśnią promienie słoneczka,

Kajakowa wycieczka

Już za chwilę wyruszy daleko.

Personalny załogę

Błogosławi na drogę,

A na pierwszym kajaku - dyrektor!

A na drugim naczelnik,

A na trzecim dwaj dzielni

Kierownicy ubrani we slipy,

A na czwartym referent

Siedzi wraz z buchalterem,

A za nimi cała reszta ekipy!

Już zabrzmiały sygnały,

Wiosła już zapluskały,

Ruszył w drogę stubarwny peleton.

Tylko w oczach się migli

I znikają wśród figli,

Chlapiąc wodą w dekolty kobietom...

Skrzypią mięśnie sprężane

Gładkie i prążkowane,

Ciut zwiotczałe od pracy przy biurkach,

A gdy łódź się przechyli,

Zaraz słychać w tej chwili

Trwożny okrzyk: Ojej! Wodna kurka!!!

Mkną po gładkiej powierzchni

I podwładni i zwierzchni,

Już ogromnie daleko są stąd,

A wtem referent Dreptak

Zbladł i cicho wyszeptał:

- Jezu, taż my płyniemy pod prąd!

Tu wybuchła panika,

Dyrektor przewodnika

Sklął za taki niepoważny stosunek.

Nawet zażądał fuzji

I krzyczał: - Ja aluzji

Sobie nie życzę, proszę zmienić kierunek.

Dobrze - przewodnik odrzekł.

- Z prądem także być może,

Droga równie ciekawa i prosta,

Ale jestem zmuszony

Ostrzec, że z tamtej strony

Jest ogromny i rwący wodospad.

Lecz ci go nie słuchają,

Kajaki zawracają,

Dwoją ilość wioślarskich uderzeń.

I znikają w otchłani,

Mocno uradowani,

Że nikt już mieć nie będzie zastrzeżeń...

Jakoż nikt nie narzeka,

A już szczególnie rzeka,

Która takie zasady ma mądre,

Że obchodzi ją mało,

Czy jakaś garść cymbałów

Pod prąd płynie, czy zgodnie z jej prądem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkość

 

Wiesz, kto jest wielkim? - posłuchaj mię chwilę,

Nauczę ciebie

Poznawać wielkość nie tylko w mogile,

W dziejach lub w niebie.

Wielkim jest człowiek, któremu wystarczy

Pochylić czoła,

Żeby bez włóczni w ręku i bez tarczy

Zwyciężył zgoła!

Niższym się stawszy, on Zawiść poniża,

A Zawiść w czwały

Leci i czepia mu znamiona krzyża,

Wołając: "Mały!"

I kłamie sobie, jak kłamała pierwej,

Gdy on, z westchnieniem,

Przyjmuje sławę i niesławę - nerwy,

Prawdę - sumieniem.

Ludzie więc chlubią się, że wielkich znali,

Ku temu jedynie,

Iż nie poznają się na wielkim mali

Pierwej, aż zginie.

Podobnież niedźwiedź : pierw trupa zakopie,

By dobył z trumny.

 

...

 

Lecz to w Syberii, nie zaś w Europie

Bywa rozumnej.

 

Cyprian Kamil Norwid

 

--------------------------------------------

w podziękowaniu ,

wszystkim piszącym tu poetom

i tym co do nich teskno w duszy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...