Gość 10.04.2004 20:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Kraj PAP/IAR, JP /2004-04-10 21:23:00 Jacek Kaczmarski nie żyje Zmarł Jacek Kaczmarski - poinformował Mirosław Chojecki, szef działającego w podziemiu wydawnictwa "Nowa", jeden z przyjaciół Kaczmarskiego. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 10.04.2004 21:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Hiob" Ta wyprawa była dla nas przyjemnościąKiedy z gór zeszliśmy w kwitnące dolinyParobcy porzucili domy broń i stadaObrońcy zginęli śmiercią bohaterskąRównaliśmy z ziemią winnice i zasiewyNasze ręce dymiły ludzką krwią i tłuszczemI z całej krainy nie pozostał po nasKamień na kamieniu ani zdrowy człowiek Widzieliśmy łupów naszych właścicielaCały w strupach i wrzodach trwał w pogorzeliskuTuż przed naszym najazdem stracił wszystkie dzieciW gruzach domu przez piorun zburzonego w nocyNie znał chyba ten człowiek łaski swego BogaLecz wielbił go nadal choć nieludzkim głosemStaliśmy milcząc dobić ktoś go chciał z litościAle stracił śmiałość wobec takiej wiary Gdy zgwałcili mi żonę - sławię słodycz jej ciałaBraci synów już nie ma - ja wciąż z nimi rozmawiamRoztrzaskali domostwo - ja kamień całujęZawlekli mnie na śmietnik - w słońce się wpatrujęZmiażdżyli mi podbrzusze - miłości nie da się zgubićWyszarpali mi język - więc palcami coś mówięWykłuli mi źrenice - myśl się z myślą zaplataDzięki Ci Boże! Stworzyłeś najpiękniejszy ze światów! Wódz gotowych na wszystko bitnych górskich plemionChciałbym być bogiem takich jak ten człowiek ludziJeden starczył by dźwignąć i utrzymać w górzeŚwiat Boga i nicość przez Niego mu daną Chociaż zniszczyć Go jednym mógł wzruszeniem ramion Gdy zgwałcili mi żonę - sławię słodycz jej ciałaBraci synów już nie ma - ja wciąż z nimi rozmawiamRoztrzaskali domostwo - ja kamień całujęZawlekli mnie na śmietnik - w słońce się wpatrujęZmiażdżyli mi podbrzusze - miłości nie da się zgubićWyszarpali mi język - więc palcami coś mówięWykłuli mi źrenice - myśl się z myślą zaplataDzięki Ci Boże! Stworzyłeś najpiękniejszy ze światów! 1979 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 10.04.2004 21:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Zbigniew Herbert "U wrót doliny" Po deszczu gwiazdna łące popiołówzebrali się wszyscy pod strażą aniołów z ocalałego wzgórzamożna objąć okiemcałe beczące stado dwunogów naprawdę jest ich niewieludoliczając nawet tych którzy przyjdąz kronik bajek i żywotów świętych ale dość tych rozważań przenieśmy się wzrokiemdo gardła doliny z którego dobywa się krzyk po świście eksplozjipo świście ciszyten głos bije jak źródło żywej wody jak nam wyjaśniająkrzyk matek od których odłączają dziecigdyż jak się okazujebędziemy zbawieni pojedynczo aniołowie stróże są bezwzględnii trzeba przyznać mają ciężką robotę ona prosi - schowaj mnie w oku w dłoni w ramionach zawsze byliśmy razem nie możesz mnie teraz opuścić kiedy umarłam i potrzebuję czułości starszy aniołz uśmiechem tłumaczy nieporozumieniestaruszka niesiezwłoki kanarka(wszystkie zwierzęta umarły trochę wcześniej)był taki miły - mówi z płaczemwszystko rozumiałkiedy powiedziałam - jej głos ginie wśród ogólnego wrzasku nawet drwalktórego trudno posądzić o takie rzeczystare zgarbione chłopisko przyciska siekierę do piersi- całe życie była moja teraz też będzie mojażywiła mnie tam wyżywi tunikt nie ma prawa - powiada -nie oddam! nie oddam! nikt nie ma prawa - powiadam -nie oddam! ci którzy jak się zdajebez bólu poddali się rozkazomidą spuściwszy głowy na znak pojednania ale w zaciśniętych pięściach chowają strzępy listów wstążki włosy ucięte i fotografiektóre jak sądzą naiwnienie zostaną im odebranektóre jak sądzą naiwnienie zostaną im odebrane tak to oni wyglądająna momentprzed ostatecznym podziałemna zgrzytających zębamii śpiewających psalmy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 10.04.2004 21:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Listy" (Armando Valladaresowi) "Szanowny Panie Prezydencie Francji! Piszę w sprawie mego męża, poety. Od lat trzynastu w pełnej izolacji, Od lat dwudziestu trzech zamknięty w twierdzy. Siedzi przed murem w inwalidzkim wózku,(Coś po torturach w kręgosłupie zaszło)Był oskarżony o kontrrewolucję,A pan podobno zna Fidela Castro.Mąż mi pisał, że czuje się wolny I to jest prawda - jest i będzie ze mną, A ja po świecie błąkam się potwornym I szukam kogoś, kto by się tym przejął." "Szanowny Panie Prezydencie Stanów!Piszę w sprawie mego męża, poety.Od lat dwudziestu trzech izolowany,Ma pojedynczą celę w ciężkiej twierdzy. Prezydent Francji nie mógł nic poradzić,A mąż mój cierpi za parę słów prawdy.I chyba wiedział, że prawda go zdradzi,Ale nie myślał, że zdradzi go każdy!Pan się nie musi przejmować układem!Proszę mi pomóc, perswazją tub siłą!Mąż jest kaleką, marzeń nie ma żadnych,Prócz tego byśmy wspólnie lat dożyli." "Szanowny Panie Pierwszy Sekretarzu!Piszę w sprawie mego męża, poety.Ponad dwadzieścia lat podlega karzeNaprawdę nazbyt ciężkiej dla człowieka.On nic nie zrobi, nic już nie napisze.Będziemy żyli, jakby nas nie było.On w swoim wózku przecież tylko myśliO przyjaciołach, którzy już nie żyją.Nie proszę łaski - proszę o pogardę,Jeden wzgardliwy ruch wszechwładnej ręki.Niech pan napisze: A poszli do diabła!I odejdziemy. I skończą się męki." - Boże Jedyny, dzięki Ci za siłę,Którą nam dałeś na te długie lata.Bo, choć osobno - jesteśmy silniejsiOd kata - oraz od przyjaciół kata. 10.2.1982 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 10.04.2004 21:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Świadkowie" Od trzydziestu lat szukam syna. Wojnę przeżył, wiem to - bo pisał. Na tym zdjęciu jest razem z dziewczyną, która mieszka ze mną do dzisiaj. W jego liście ostatnim? - przeczytam: "Jadę do was, uściskaj tatę, mam dla niego na wojnie zdobytą marynarkę w angielską kratę. Sam ją noszę na razie choć mała". (Syn był wielki, barczysty i silny). Jeśli wie ktoś, co się z nim stało - niech da znać. Bardzo proszę. Pilne. Droga Pani! W programie "Świadkowie" oglądałem panią przypadkiem. Od trzydziestu lat w Rembertowie mieszkam, z wojny pamiątki mam rzadkie. Okradałem kiedyś skrzynki pocztowe (w listach były pieniądze czasami). Wśród tych listów są trzy obozowe. Może będą ciekawe - dla Pani? "Bracie, braciszku! Wojnę przeżyłem, a z lasu wyszedłem za wcześnie. We wsi mnie jakiś patrol przydybał i taki był koniec pieśni. Siedzę w obozie razem z Niemcami, NSZ i AK. Trzymam się zdrowo, do domu wrócę kiedy się tylko da. Wczoraj niektórzy z nas uciekali. Ja się trzymałem z daleka. Gdy się z takiego obozu pryska - trzeba mieć dokąd uciekać. Dziś ciężarówką zwieźli połowę, resztę skreślono z list. Teraz ich biorą na przesłuchania; patrzę, nie mówię nic. Był jeden taki, przyjemnie spojrzeć; wysoki obszerny w barach. Wyższy, silniejszy nawet ode mnie, (znasz mnie, trudno dać wiarę). Miał marynarkę w angielską kratę, razem z tamtymi pruł. Gdy go złapali i przesłuchali - wyszło człowieka pół. Zapadł się w sobie, chodzić nie może, niższy jest chyba o głowę; nie znam się na tym, ale wygląda jakby miał żeber połowę. Tak tu żyjemy. List ten wysyła Rosjanka (kocha tu mnie). Jak mam już siedzieć - wolę u swoich, zawiadom o mnie UB" "Tatusiu, uciec się nie udało, nie wiem czy jeszcze napiszę. Ten w marynarce w angielską kratę z daprosa na czterech wyszedł. Wiec teraz ja się nim opiekuję tak, jak on mną przez lat cztery. Trochę się boję co z nami zrobią. Szkoda do jasnej cholery!" "Mamasza, mnie siemnadcat' liet, a ja uże liejtnant. Zdies' wsio w pariadkie, polskich my unicztożim banditow, tagda ja napiszu pismo i wsio skażu ja wam. Sczas' nie chwatajet s'ił i spit moj major, Szachnitow. Atcu skażi szto u mienia jest' dla niewo padarok - pidżak s anglijskoj kritoczkoj papał mnie prosta darom" Wejdźmy głębiej w wodę kochani Dosyć tego brodzenia przy brzegu Ochłodziliśmy już po kolana Nasze nogi zmęczone po biegu Wejdźmy w wodę po pas i po szyjęPłyńmy naprzód nad czarną głębinęTam odległość brzeg oczom zakryjeI zaschniętą przełkniemy tam ślinę Potem każdy się z wolna zanurzyNiech się fale nad głową przetocząW uszach brzmieć będzie cisza po burzyDno otwartym ukaże się oczom Tak zawisnąć nad ziemią choć na niejBez rybiego popłochu pośpiechuI zapomnieć zapomnieć kochaniŻe musimy zaczerpnąć oddechu 1978 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 10.04.2004 21:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Ciąg Dalszy" A kiedy umrze ostatni obrońca, Co o zasadach pojęcie miał jeszcze - Będziemy modły wznosili złowieszcze Do słońca. Opór w nas przyśnie niewypowiedziany, To znaczy taki, jakby go nie było. Wbrew woli będzie powietrze koiło Nam rany. Cisza nastanie w naszych dusz kopalni, Lśnić nieodkryte będą złote żyły. Staniemy światu twarzą w twarz - bez siły, Normalni. I piasek ulgi - cudzej - nas przysypie, Że oczy piorunami już - nie łzawią. W domu żałoby goście też się bawią - Na stypie. 23.3.1987 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 10.04.2004 22:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski Rozmowa Pan śpiewał, świat widzi ponuroWciąż tylko o stosach i grobachPan wiesza poddanych torturomGłos Pana to wieczna żałobaPrzetrwają, Pan za złe ma muromA mnie się to życie podoba Proszę Pani, ja życie lubięW jego prawdzie i jego złudzieAle człowiek dąży ku zgubieWiedzieć o tym nie chcą ludzie Właśnie ludzie, niech Pan pomyśliStarczy im prawdziwych przepaściA najgorsze jeszcze się przyśniW cierpieniu wszyscy są właśniePan mówi, że życie to czyściecA oni pragneliby baśni Proszę Pani, przecież to robięOpowiadam baśnie choć smutneKim by był niepojętny człowiekBez braci Grimm prawdy okrutnej Właśnie prawda, po co Pan pytaObcy Panu brak wątpliwościTo Pan śpiewa, co Pan przeczytaPo prostu świat w książkę uprościliPan gra, kiedy wszechświat zgrzytaPan przeczy człowieczej miłości Proszę Pani, cierpieć się staramProszę spytać żony i dzieciKocham, miłość księga staraKtórą warto Bogu polecić Właśnie Bóg, Pan boga nie lubiAle mówi, że wciąż Go czytaW Pańskich trwogach można się zgubićPojąć Pańską sztukę to sztukaPan publicznie z losem się czubiJakaż z tego dla nas nauka Proszę pani, proszę nie czekaćNa nauki, tezy i wnioskiJestem egzemplarz człowiek a to znaczyDiabli, Czyśćcowy i Boski 7.12.1991 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 10.04.2004 22:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Nasza klasa" Co się stało z naszą klasą? Pyta Adam w Tel-AvivieCiężko sprostać takim czasom, ciężko w ogóle żyć uczciwieCo się stało z naszą klasą? Wojtek w Szwecji w porno-klubiePisze: dobrze mi tu płacą za to, co i tak wszak lubię Kaśka z Piotrkiem są w Kanadzie, bo tam mają perpektywyStaszek w Stanach sobie radzi, Paweł do Paryża przywykłGośka z Przemkiem ledwie przędą - w maju będzie trzeci bachorPróżno skarżą się urzędom, że też chcieliby na zachód Za to Magda jest w Madrycie i wychodzi za HiszpanaMaciek w grudniu stracił życie, gdy chodzili po mieszkaniachJanusz, ten co zawiść budził, że go każda fala niesieJest chirurgiem - leczy ludzi, ale brat mu się powiesił Marek siedzi za odmowę, bo nie strzelał do MichałaA ja piszę ich historię - i to już jest klasa całaJeszcze Filip - fizyk w Moskwie, dziś nagrody różne zbieraJeździ kiedy chce do Polski, był przyjęty przez premiera 7.05.1983 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 10.04.2004 22:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Nasza klasa 2" Odnalazłem klasę całą na wygnaniu, w kraju, w grobieAle coś się pozmieniało: każdy sobie żywot skrobieOdnalazłem całą klasę wyrośniętą i dojrzałąRozdrapałem młodość naszą, lecz za bardzo nie bolało Już nie chłopcy, lecz mężczyźni. Już kobiety, nie dziewczynyMłodość szybko się zabliźni, nie ma w tym niczyjej winyWszyscy są odpowiedzialni, wszyscy mają w życiu celeWszyscy w miarę są normalni, ale przecież to niewiele Nie wiem sam, co mi się marzy, jaka z gwiazd nade mną świeciGdy wśród tych nieobcych twarzy szukam ciągle twarzy dzieciCzemu wciąż przez ramię zerkam, choć nie woła nikt: Kolego!Że ktoś ze mną zagra w berka, lub przynajmniej w chowanego Własne pędy, własne liście zapuszczamy każdy sobieI korzenie oczywiście na wygnaniu, w kraju, w grobieW dół, na boki, wzwyż, ku słońcu, na stracenie, w prawo, w lewoKto pamięta, że to w końcu jedno i to samo drzewo... 3.06.1987 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 11.04.2004 06:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Ci wszyscy ludzie" Ci wszyscy ludzie, którzy poszli preczZ naszego życia, z naszego życiaTo także nasza rzecz - nie tylko ich to rzeczTo stawka winy nie do przebicia Ci wszyscy ludzie, których kazał minąćNasz pośpiech nagły, nasz pośpiech nagłyNieodwracalnie z pamięci naszej ginąI całych światów kształt odchodzi w diabły Ci wszyscy ludzie, których nie ma jużNas dla nich nie ma też, nas dla nich nie maWiedzą, że nawet nie wiemy, gdzie ich gróbŻe oni dla nas to tylko rozmów temat Ci wszyscy ludzie, którzy wokół nasZawsze nie tacy, zawsze nie tacyNiegodni rozmów i niegodni łaskSą, żyją, błądzą, więc nie mają racji Ci wszyscy ludzie - czyli wszyscy myMy pominięci, my pochowaniŻyjemy, jak pozwalaliśmy żyćNiepamiętanym, niewysłuchanym Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 11.04.2004 06:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Hymn" Kto w twierdzy wyrósł po co mu ogrodyKto krew ma w oczach nie zniesie błękituSytość zabije nawykłych do głoduMyśl upodlona nie dźwignie zaszczytów Kto się ukrywał szczuty i tropionyNigdy nie będzie umiał stanąć prostoZawsze pod murem będzie pochylonyChyba że nagle uwierzy w swą boskość Kto w życiu oparł się wszelkim pokusomTu po tygodniu jest ostoją grzechuDawniej jedyną uciśnioną dusząA teraz jednym z tysięcy uśmiechów Z ran zadawanych kto krzyczał w agoniiNa męki dając ciało by myśl pieścićNie widzi sensu w nauce harmoniiAni nie umie śpiewać o tym pieśni Kto świat opuścił w zastanej postaciTen nie zaśpiewa hymnu dziękczynieniaChoćby i przez to miał zbawienie stracićNie ma, o nie ma zadośćuczynienia Nie dla wiwatów człowiekowi dłonieNie dla nagrody przykazania bożeBo każdy oddech w walce ma swój koniecWalka o duszęKońca mieć nie może 1980 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 11.04.2004 06:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski Obława Skulony w jakiejś ciemnej jamie smaczniem sobie spałI spały wilczki dwa, zupełnie ślepe jeszczeWtem stary wilk przewodnik, co życie dobrze znałŁeb podniósł, warknął głucho, aż mną szarpnęły dreszcze Poczułem wokół siebie nienawistną wońWoń, która burzy wszelki spokój, zrywa wszystkie snyZ daleka ktoś, gdzieś krzyknął krótki rozkaz: goń!I z czterech stron wypadły na nas cztery gończe psy! Obława, obława na młode wilki obławaTe dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowaneKrąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawaI ciała wilcze kłami gończych psów szarpane! Ten, który na mnie rzucił się, niewiele szczęścia miałBo wpadł prosto mi na kły i krew trysnęła z ranyGdym teraz ile w łapach sił przed siebie prosto gnałUjrzałem młode wilczki na strzępy rozszarpane Zginęły ślepe ufne tak, puszyste kłębki dwaBezradne na tym świecie złym nie wiedząc, kto je zdławiłI zginie wilk-przewodnik, choć życie dobrze znaBo z trzema na raz walczy psami i z ran trzech naraz krwawi Obława, obława na młode wilki obławaTe dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowaneKrąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawaI ciała wilcze kłami gończych psów szarpane! Wypadłem na otwartą przestrzeń pianą z pyska toczącLecz tutaj też ze wszystkich stron zła mnie otacza wońA myśliwemu, co mnie dojrzał już się śmieją oczyI ręka pewna niezawodna podnosi w górę dłoń Rzucam się w bok i na oślep gnam, aż ziemia spod łap pryskaI wtedy pada pierwszy strzał, co kark mi rozszarpujeBiegnę, słyszę jak on klnie, krew mi płynie z pyskaOn strzela po raz drugi, lecz teraz już pudłuje Obława, obława na młode wilki obławaTe dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowaneKrąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawaI ciała wilcze kłami gończych psów szarpane! Wyrwałem się z obławy tej, schowałem w jakiś lasLecz ile szczęścia miałem każdy mi to przyznaLeżałem w śniegu jak nie żywy długi, długi czasPo strzale zaś na zawsze mi została krwawa blizna Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psyI giną ciągle wilki młode na całym Bożym świecieNie dajcie zedrzeć z siebie skór, brońcie się i wyO, bracia wilcy brońcie się nim wszyscy wyginiecie Obława, obława na młode wilki obławaTe dzikie zapalczywe, w gęstym lesie wychowaneKrąg śniegu wydeptany, w tym kręgu plama krwawaI ciała wilcze kłami gończych psów szarpane! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 11.04.2004 06:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski Arka Noego W pełnym słońcu w środku lata Wśród łagodnych fal zieleni Wre zapamiętała praca Stawiam łódź na suchej ziemi Owad w pąku drży kwitnącymChłop po barki brodzi w życieJa pracując w dzień i w nocy Mam już burty i poszycie. Budujcie Arkę przed potopem Dobądźcie na to swych wszystkich sił! Budujcie Arkę przed potopem Choćby tłum z waszej pracy kpił Ocalić trzeba co najdroższe A przecież tyle już tego jest Budujcie Arkę przed potopem Odrzućcie dziś każdy zbędny gest! Muszę taką łódź zbudowaćBy w niej całe życie zmieścićNikt nie wierzy w moje słowaWszyscy mają ważne wieściKtoś się o majątek kłóciAlbo łatwy węszy żerZanim się ze snu obudziBędę miał już maszt i ster. Budujcie Arkę przed potopemNiech was nie mami głupców chórBudujcie Arkę przed potopemSłychać już grzmot burzowych chmurZostawcie kłótnie swe na potemWiarę przeczuciom dajcie raz! Budujcie Arkę przed potopemZanim w końcu pochłonie wasKażdy z was jest łodzią, w którejMoże się z potopem mierzyćCało wyjść z burzowej chmuryMusi tylko w to uwierzyć! Lecz w ulewie grzmot za grzmotemI za późno krzyk na trwogęI za późno usta z błotemWypluwają mą przestrogę! Budujcie Arkę przed potopemSłyszę sterując w serce falBudujcie Arkę przed potopemKrzyczy ten, co się przedtem śmiałBudujcie Arkę przed potopemNaszych nad własnym losem łezBudujcie Arkę przed potopemNa pierwszy i na ostatni chrzest! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 11.04.2004 06:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tola 11.04.2004 11:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 JACEK KACZMARSKI ...runely mury, runela nadzieja.....pozostal smutek....i pamiec na zawsze... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Redwald 11.04.2004 12:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski Smutno mi . . . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 11.04.2004 12:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski (1957-2004) polski poeta i pieśniarz, kompozytor, pisarz http://www.strona.krakow.pl/foto/new/bard/bard3.jpg Jacek Kaczmarski "Śniadanie z Bogiem" Mój Bóg pochyla się nade mną.- Wstań - mówi, choć za oknem ciemnoI sen domaga się pointy.Sam nie zna snu, więc mnie poganiaDo mycia zębów, do śniadania,Siłą perswazji i zachęty. Mój Bóg nie stworzył świata w tydzień.Robota mu niesporo idzieCiągle się myli i przeklina;Grzebiąc w szczegółach - gubi wątek,Nie wie gdzie koniec, gdzie początekI sarka, że to moja wina. Wciąż mu nie dośćZmylonych dróg -Uparty gośćMój Bóg. Częściej bezradny niż zaradnyOkazji nie przepuści żadnejBy w ból się wtrącić czyjejś duszy.Z rozsądkiem zawsze ma na pieńku,Lecz nie potrafi machnąć ręką,Nie umie ramionami wzruszyć. Gdziekolwiek w świecie coś się święciTam, jak cierń w pięcie, On się wkręci -Nieustający ostry dyżur.Oddaje wieczność dla tej chwiliGdy nad kimś czule się pochyli,Chociaż go zdrowo łupie w krzyżu. Na do drzwi stukKogo by mógł -Wpuści za prógMój Bóg. Ma żal do swych niebiańskich Braci,Że słono każą sobie płacićZa swą do łask i kar gotowość,Ale podziwia także dość ichZa wszechmoc, za brak wątpliwości!I za nieludzką pomysłowość. Sam z rachunkami ma kłopoty; Nikomu nie wyceni cnotyI z grzechów też nie zbierze żniwa.Trochę rozrzutny, trochę próżny -Zawsze się czuje komuś dłużny,Więc byle bydlę Go wykiwa. A każdy długZwala go z nóg -Swój własny wróg -Mój Bóg. Nie dziw, że czasem już nie zdzierży!Pić zacznie, jakby żył w oberżyI w cielesnościach się zatraca...Szukam Go wtedy po melinachI sam podsuwam rano klina,Bo On szaleje - ja mam kaca. Więc kiwa głową przy śniadaniuCichy jak wstyd, jak myślnik w zdaniuCo prawd najprostszych nie uniesie,Że się za oknem czai ciemność,Że musi umrzeć razem ze mną, A mimo to tak żyć mu chce się! Nie leje łezNa mroku próg -Potężny jest Mój Bóg. 18.07.99 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 11.04.2004 12:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski (1957-2004) polski poeta i pieśniarz, kompozytor, pisarz To naprawdę ogromna strata... odszedł wielki człowiek, ale jego legenda będzie wiecznie żywa... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 11.04.2004 13:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Strącenie aniołów" Chóry śpiewały, chóry śpiewały, chóry śpiewały, milczał głosKtóry powinien wszystko wyjaśnićSzły tłumy białe, szły tłumy białeNad umowną krawędź przepaściNad umowną krawędź przepaściNad umowną krawędź przepaści Tam stali oni, tam stali oni, tam stali oni i stał onSkrzydła im ścierpły w długiej niewoliA wokół skroni a wokół skroniNie mają już aureoliNie mają już aureoliNie mają już aureoli Udowodniono, udowodniono, udowodniono wszytkim buntI wszyscy dzisiaj będą straceniW twarzach znajomych, w twarzach znajomychNie blask niebiański się mieniNie blask niebiański się mieniNie blask niebiański się mieni Niektórzy dumnie, niektórzy dumnie, niektórzy dumnie prężą karkGdy w dół ich miecz ognisty spychaTłumaczą w tłumie, tłumaczą w tłumieNie duma to lecz pychaNie duma to lecz pychaNie duma to lecz pycha Niektórzy płaczą, niektórzy płaczą, niektórzy płaczą, krzyczą w głosIch wrzask zagłusza chór anielskiNiektórzy skaczą, niektórzy skacząChcą być przeklęci pierwsiChcą być przeklęci pierwsiChcą być przeklęci pierwsi Ostatni spadnie, ostatni spadnie, ostatni spadnie pierwszy z nichCzerniejąc w locie po koronęPo nim zostanie, po nim zostanieBiel tłumu, głos stłumionyBiel tłumu, głos stłumionyBiel tłumu, głos stłumiony Więc egzekucja, więc egzekucja, więc egzekucja dokonanaAnioł szatanem nazwie brataNa chwałę Pana, na chwałę PanaI wieczną rozpacz świataI wieczną rozpacz świataI wieczną rozpacz świata 1980 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 11.04.2004 14:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Konfesjonał" - Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,Formuły tej nauczył mnie przyjacielMyślałem o spowiedzi w formie listu,Lecz słowa napisane brzmią inaczej.Nie zmusza mnie do tego próżność, trwoga,Ciekawość, nawyk, nastrój tej świątyni.Nie wierząc w Boga - obraziłem BogaGrzechami następującymi: Za prawo me uznałem to, że żyję. Za własną potem wziąłem to zasługę I, co nie moje, miałem za niczyje, Więc brałem, nigdy się nie licząc z długiem. Uznałem, że mam prawo sądzić ludziDlatego tylko, że mam tę możliwość.Poznawszy sposób, jak sumienia budzićZbierałem obudzonych sumień żniwo. Bogactwo zła, którego byłem świadom Było mi w życiu tylko za ostrogę. Cierpieniem cudzym żyłem i zagładą. Gdy cierpieć, ani ginąć sam nie mogłem.Stworzyłem świat na podobieństwo świataUznawszy, że na wszystko mam odpowiedź,Lecz nie wyjąłem misy z rąk PiłataI nie uniknął swojej męki Człowiek. Wierzyłem szczerze w wieczne prawo baśni,Co każe sobie istnieć - dla morału,Że życie ludzkie samo się wyjaśniI wola ma jedynie służyć ciału.Więc nazywałem szczęściem nieodmiennieTo, co zadowoleniem było - z siebie.I nawet teraz bardzo mi przyjemnie,Że tak we własnych wątpliwościach grzebię. Bo widzę, że ta spowiedź - to piosenka -Dla siebie ją samego wykonujęTo też grzech - więcej grzechów nie pamiętam,Ale tego jednego - nie żałuję! 7.04.1985 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.