chmurka 13.04.2004 17:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Kwietnia 2004 Kac Jacek Kaczmarski Kaca nie mam i nie miewam,Jak wypiję - to zaśpiewam;Ale, kiedy braknie siłPytam siebie - pocoś pił? Na to respons mam gotowy:Picie idzie wszak do głowyI, za sprawą pięciu stów,W bród mam myśli, snów i słów! Ale potem - niepokoje,Duszne skargi: "Masz za swoje"!(Za to odpowiadam samCo ja z tego targu mam). Zamiast się domysłem dręczyć -Dajcie mi się, gdy chcę, męczyć!Pot, alkohol, ślina, krewTo po prostu ja.Plus śpiew. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 13.04.2004 17:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Kwietnia 2004 Starzejesz się, stary... Jacek Kaczmarski ( Przemkowi ) Starzejesz się, stary - i ja się starzejelatami nie liczy się losu:Gdzieś się zapodziały młodzieńcze nadziejeW bliskości stosu i trzosu. Stos płonie tak tylko, jak wicher zawieje,Gdy Ciszę oddziela od Głosu:Trzos karmi tak długo, jak długo gorzejeW tym wichrze - czyjegoś żar stosu. Z dnia na dzień trzos nagle się pustka zaśmiejeI popiół rozwieje się stosu.A nam pozostaną młodzieńcze nadziejeJak głos zwęglających się osób. Ten płomień, co płonie, ten głos, który grzejeTo tylko na życie jest sposób.Starzejesz się, stary - i ja się starzejeAle los nut - losem głosu Jacek Kaczmarski16.09.1990 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 14.04.2004 13:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski Dęby ( Dziadkom - Alicji i Stanislawowi Trojanowskim ) Pośród nas żyją ci, co przeżyli Choć przeżyć przecież nie mieli prawa I jeszcze cieszą się z każdej chwili Którą ich los im zostawia Żyją wyrokom wieku na przekór Wieku, co siejąc śmierć - sam umiera Rano po mleko drepczą do sklepu I sadzą dęby na skwerach Prawem kaduka, w drodze wyjątku Niepowtarzalni, jak starodruki Żyją co dzień, dzień w dzień - od początku I troszczą się o prawnuki Przegapił Hitler, pogardził Stalin Nie dały rady - zawał, prostata. Czytają, czego nie przeczytali I wciąż ciekawi są świata Nie pysznią się - bliźniacy stulecia Że ich nie dorzucono do stosu Ich życie ma się powtórzyć w dzieciach - Jesteśmy cześcią kosmosu! Częścią kosmosu - popiół we włosach Popiół tych wszystkich, co nie przeżyli Nieusuwalna pamięć, jak osad Spalonej kolekcji motyli Czasem sję z -losem godzi czas Mleko i motyl, dąb w rozkwicie Ci, co przeżyli - żyją wśród nas Tak obrażonych na życie 21.08.97 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joanka77 14.04.2004 13:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Kwietnia 2004 Żyło raz przyjaciół dwóch;Jeden mieli smak i słuchI na świat patrzyli takim samym wzrokiem;A na świecie wojna trwała;Wojna ludzi rozdzielała;Oni cało szli przed siebie równym krokiem. Razem naciskali spust;Razem brali chleb do ustI do domów list pisali w jednej chwili;Walczyć wspólnie było raźniej;Gdy w około krwawe łaźnie;A po łaźniach raźniej kiedy razem pili. W tym ich cały dramat tkwił:Jeden pił i drugi pił;Lali w gardła co popadło równocześnie;Lecz choć razem wypijali,W jednej chwili zakąszali -Jeden później się upijał drugi wcześniej. Któryś z nich zobaczył razSłup na który zaraz wlazł -Milczą dzieje czy był trzeźwy czy pijany;Wtem krzyk straszny przyjaciela:- Złaź! Zobaczą i zestrzelą!- Gdzie i po co!? Na dół złaź! Na boskie rany! Czemu zaraz mam być trup?To jest bardzo dobry słup;Żeby móc poszerzyć sobie horyzonty!Patrzę w górę i na bokiI niekiepskie mam widoki;A poza tym sięgam wzrokiem ponad fronty! - Ale ja o ciebie drżę!Złaź tu do mnie, błagam cię! -Woła druh i odbezpiecza broń w rozpaczy:- Dla twojego dobra przecieżTowarzyszę ci po świecie!Dla mnie przyjaźń zawsze przyjaźń będzie znaczyć! Palca spust posłuchał iSpod chmur ciężkich w barwie krwiSpadł jak worek ten co szukał śladu gwiazd;Nikt się nigdy nie dowiedział;Co zobaczył gdy tam siedział -Słup, jak słup - a przyjaciela ma się raz! Jacek Kaczmarski29.1.1982 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 14.04.2004 20:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski Japońska rycina W kamieniu, krzewie i potokuW źdźble trawy, w płatku białej liliiMieszkają duchy naszych przodkówPatrzące na nas w każdej chwiliKształt, barwa, zapach, śpiew, gałązkiPrzypominają obowiązkiWobec tych, co przed nami żyli W sposobie ułożenia szatyW ukłonie według starych regułW tym, jak przyrządza się herbatęJak się szanuje każdy szczegółWyraża się nasz dług wdzięcznościDla stwarzającej nas przeszłościOd której uciekamy w biegu Wreszcie wyborem umieraniaGdy honorowe ostrze w dłoniachŚmierć czyni przedłużeniem trwaniaBo życie przecież to agoniaStwarzamy wodę, kwiat i kamieńW których na zawsze zamieszkamyWśród tych, co będą żyli po nasW kamieniu, krzewie i potoku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 14.04.2004 21:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Kwietnia 2004 Jacek odszedł... zostały płyty, kasety, słowa i muzyka... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 15.04.2004 20:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski Światło Wszyscyśmy z płócien Rembrandta: To tylko kwestia Światła; Wszyscyśmy z drwinSokratesa:NierozpoznanaNiewiedza; Wszyscyśmy z myśliDescartes'a:Tłuszcz zamiast duszyNa kartach; Wszyscyśmy z fałszuAfiszy:Płaski wrzaskW wielkiej ciszy. 11.12.1988r Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 15.04.2004 20:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 Zbigniew Herbert Przesłuchanie anioła Kiedy staje przed nimiw cieniu podejrzeniajest jeszcze całyz materii światła eony jego włosówspięte są w pukielniewinności po pierwszym pytaniupoliczki nabiegają krwią krew rozprowadzająnarzędzia i interrogacja żelazem trzcinąwolnym ogniemokreśla się granicejego ciała uderzenie w plecyutrwala kręgosłupmiędzy kałużą a obłokiem po kilku nocachdzieło jest skończoneskórzane gardło aniołapełne jest lepkiej ugody jakże piękna jest chwilagdy pada na kolanawcielony w winęnasycony treścią język waha sięmiędzy wybitymi zębamia wyznaniemwieszają go głową w dół z włosów aniołaściekają krople woskutworzą na podłodzeprostą przepowiednię Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 15.04.2004 21:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2004 "Piotr Najsztub:- Jak Pan przeżył wiadomość o raku ?Jacek Kaczmarski: - Przez dwa tygodnie byłem w takim stanie półświadomości. Leżałem, piłem sporo wina. Użalałem się nad sobą. Z drugiej strony pojawiło się jakby uczucie pewnej ulgi.- Dlaczego ulgi ?- Jest w człowieku taka podskórna tęsknota do śmierci, tęsknota do tajemnicy albo chęć pozbycia się wszystkich ziemskich kłopotów.- Na wieść o chorobie nie miał Pan myśli: "Zaraz, przecież nie napisałem jeszcze najważniejszego !" ?- Nie, już dawno przestałem przywiązywać jakaś nadmierną wagę do swojej twórczości. Na wiadomość o raku napisałem parę wierszy z metaforami niewartymi nawet przytoczenia, mimo że pisząc je, odczuwałem rozkosze cierpienia.- To pierwszy taki czas, kiedy śmierć Panu towarzyszy ?- Miałem takie depresje, kiedy myśl o śmierci towarzyszyła mi w sposób permanentny. To było związane z alkoholem: delirki, telepy, lęki poranne. Śmierć towarzyszyła mi od dawna: pierwszą swoją pracę na studiach pisałem o wątku śmierci w literaturze średniowiecznej.- W Pańskim świecie sa jakieś zaświaty ?- Nie. - Kompletnie nic ? - Jestem zwolennikiem tezy Lema: nic nie było przedtem i nic nie będzie potem dla człowieka - bytu biologicznego. Jednocześnie wierzę w jakiś absolut czy niebywałą tajemnicę, ale ona nie przenosi człowieka poza śmierć. Nie ma tak zwanej duszy" ["Przekrój" nr 25, 2002 r.] Jacek Kaczmarski "Oddział chorych na raka a la Polonaise A.D. 2002" Pięciu na jedną salę kładli na Banacha (miejsca ciągle za mało, a rak coś się pleni), więc pięciu nas leżało, a każdy miał stracha, że to kres jego drogi na tej ciężkiej ziemi.Ten spod okna z godnością znosił swoje lęki: szlafrok, kapcie, tranzystor, oficerska mina. Dyrygował, jak mamy korzystać z łazienki... a ja - nic nie mówiłem. Czytałem kryminał. Drugi, z guzem na wardze, lubił telewizję, więc każdą wolną chwilę na kobiecym siedział: mówił - wie pan, w cywilu to ja jestem fryzjer, ale teleturnieje mnie biorą, ta wiedza! Godny zgodził się, owszem, że bez wiedzy nijak, on jednak osobiście zwykł chadzać do kina;po czym włączył tranzystor na Radio Maryja, a ja - nic nie mówiłem. Czytałem kryminał. Trzeci wciąż się naświetlał, miał głowę w bandażach, skórę twarzy jak sandał i dziurę po uchu. Znikał "płucka przewietrzyć i raczka podsmażać" Nikotynka - powiadał - podtrzymuje na duchu. Ten od teleturniejów odmawiał jej zalet.- Panie! Pański nowotwór, to ta nikotyna! Obrażał się Palacz - Przecież uchem nie palę! A ja - nic nie mówiłem. Czytałem kryminał. Czwarty też małomówny. Wwieźli go o zmierzchu i wcisnęli na siłę w kąt pod Krucyfiksem.- Tak na oko - oświadczył - jestem zdrów! Po wierzchu! Ale rak mnie wyżera, jak Żyd krem w Bar Micwę! Tu Godny się ożywił słysząc temat "Żydzi".- Zlatują się, jak muchy, a my - jak padlina! Nie dość, że takie żyje, to jeszcze z nas szydzi! A ja? - nic nie mówiłem. Czytałem kryminał. - Polacy Adzikowi* winni są pomniki za to, że tyle tego robactwa wypalił!- Ale żydki się w Krzyżu kryją, jak korniki! Papieżowi jarmułkę założyć kazali!- Odwiedzał synagogę - tłumaczył Telewidz, ale go zakrzyczała rakowa rodzina.- Niech pan tutaj nie broni żydowskiej bolszewii! A ja - nic nie mówiłem. Czytałem kryminał. - Pan zgasi już to światło! Przecież spać chcą chorzy! -Sklął mnie potem wsłuchany w radiowe nieszpory Ów, co godnie ból znosił, ale się położył, Bo po takiej dyskusji poczuł, że jest chory. Z twardą kulą w przełyku łaziłem po ciemku zimną wodą spod kranu chłodzić suche usta, a Bezuchy po łóżku ciskał się i stękał- Kładą tu byle kogo i nie można usnąć! Rano mnie wypisali zaraz po badaniach.Teraz już tylko dni do wyroku odliczać...Pod oknem siedział Godny. Wkładałem ubranie.Nagle, ni stąd, ni z owąd mówię - Zdrowia życzę...Wyrwał się z odrętwienia, jakbym był majakiem.- No proszę! Jednak umie pan mówić, jak widzę! A myśmy już myśleli: z książką, to snob jakiś...- Nie, proszę pana - mówię - nie snob. Jestem Żydem. Oj, odjęło mu mowę. Bo o co tu pytać? Wyraźnie było widać kiedy się przeraził, że pacjent-żyd już wie, kto jest antysemitą i zgładzi go przez Spisek Żydowskich Lekarzy! Odszedłem, bezskutecznie próbując przełykać i w ustach mi gęstniała tysiącletnia ślina.- Spluń za siebie - mówiło mi coś - spluń i zmykaj! A ja obracałem w pamięci kryminał. Osowa, 5.06.2003 *Adzik - w pewnych kręgach czułe zdrobnienie od Adolfa (Hitlera). Wiersz z tomu "Tunel", który ukaże się nakładem wydawnictwa Tower Press wszystkie powyższe teksty pochodzą z "Przekroju" nr 16/2004 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 18.04.2004 06:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Kwietnia 2004 STANISŁAW RYSZARD STANDE OJCOSTWO (fragmenty...) Córeczko moja, masz dziesięć lat ach, jak ten czas ucieka!I piszę do ciebie te listy,listy z daleka. Córeczko moja, wielki jest świat -człowiek na nim jak mucha.Jak wiatrem miotany wciąż listek,ten list cię szuka. Czy go zrozumiesz? Nie wiem. Może,nie dziś, to jutro, za rok.Dzisiaj bardzo szybko się rośnie,i szybki jest krok. Dziś w ziemię wrastamy jak korzeńi całą chcemy ją mieć będzie, będzie jeszcze radośniedla nas, dla dzieci ... ... Pamiętam, gdyś była mała,gdyś miała kilka miesięcy,gdyś po nocach płakała,brałem cię wtedy na ręcei chodziłem z tobą długopo małym pokoju,i pieśń ci jedną za drugąśpiewałem, by płacz twój ukoić... ... Śpij, śpij i nie płacz,zdrowie jest we śnie,co ci zaśpiewać,tak mało znam pieśni? Spij, śpij, dziecino,śnij barwne kwiaty -"Krew naszą długoleją katy..."Spij, śpij, dziecino,śnij barwne sny "Wciąż płyną ludugorzkie łzy..." Spij, śpij, dziecino,śnij barwne kwiaty"Nadejdzie jednakdzień zapłaty..." Śpij, śpij, dziecino,śnij barwne sny __"Sędziami wówczasbędziem my..." Śpisz?Śpisz. brzoza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 19.04.2004 08:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Kwietnia 2004 Dnia 19 kwietnia 1943 roku w getcie warszawskim wybuchło powstanie. Walka ta, z góry skazana na klęskę, była rozpaczliwym świadectwem protestu przeciwko ludobójstwu i eksterminacji Żydów. Powstanie w getcie warszawskim trwało do 16 maja 1943 r. i miało tragiczne konsekwencje. W walce zginęła większość powstańców, Niemcy zabili ponadto około 7 tys. osób, ponad 6 tys. spalili żywcem, a około 50 tys. wywieźli do obozu zagłady w Treblince >>> Powstanie w getcie warszawskim Jacek Kaczmarski "Ballada o spalonej synagodze" Żydzi, Żydzi wstawajcie, płonie synagoga!Cała Wschodnia Ściana porosła już żarem!Powietrze drży, skacze po suchych belkach ogień!Wstawajcie, chrońcie święte księgi wiary! Gromadzą się ciemni w krąg płonącego gmachu,Biegają iskry po pejsach, tlą się długie brody,W oczach blask pożaru, rozpaczy i strachu,Gdzie będą teraz wznosić swoje próżne modły?! Płonie synagoga! Trzask i krzyk gardłowy!Belki w żar się sypią, iskry w górę lecą!Tam w środku, Żyd został! Jeszcze widać ręce!Już czarne! O, Jehowo, za co? O, Jehowo?! Noc zapadła. Stoją wszyscy wielkim kołem,Chmury nisko, w ciemnościach gwiazda się dopala.Patrzą na swe chałaty porosłe popiołem,Rząd rąk i twarzy w mrok się powoli oddala... Stali tak do rana, deszcz spadł, ciągle staliAż popiół się zmieszał ze szlamem.- Jeden Żyd się spalił! Jeden Żyd się spalił!Śpiewał w knajpie nad wódką włóczęga pijany. 1987 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 20.04.2004 18:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2004 19 kwietnia minęła 16 rocznica śmierci Jonasza Kofty ( 1942-1988)Rzecz o pamięci i nadziei Chociaż historia wszystkim doskwieraNie dajmy rosnąć przemilczeń muromW świecie bez pamięciNadzieja umieraW świecie bez nadzieiPamięć jest torturą--------------------------------------Źródło" Źródłem byłamw którym się przejrzałeś źródłemźródełkiemTwe spojrzenie obdarzyło mnie ciałemI twoje zdziwienie wielkieZapłakałam nad tym, co się stałoA ty zdjąłeś mi z czoła koronęŻródłem byłamKtóre już wiedziałoPozostanie na zawsze zmącone ---------------------------------------Pamiętajcie o ogrodach Bluszczem ku oknomKwiatem w samotnośćPoszumem trawDrzewem co stoiUspokojeniemWśród tylu spraw Pamiętajcie o ogrodachPrzecież stamtąd przyszliścieW żar epoki użyczą wam chłoduTylko drzewa, tylko liściePamiętajcie o ogrodachCzy tak trudno być poetąW żar epoki nie użyczy wam chłoduŻaden schron, żaden beton Kroplą pamięciNicią pajęcząZapachem bzuWiesz już na pewnoŚwieżością rzewnąTo właśnie tu Pamiętajcie o ogrodach... I dokąd uciecW za ciasnym bucieGdy twardy brukSą gdzieś dalekoPrzejrzyste rzekiI mamy XX wiek Pamiętajcie o ogrodach... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 22.04.2004 06:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2004 Jonasz Kofta Chcę zrobić dla ciebie coś Chcę zrobić dla ciebie coś Żebyś oniemiała wprost Swój kapelusz zjeść W czarnym fraku biec przez deszcz Żebyś ze mną nie nudziła się Żebyś może zadziwiła się Żebyś wreszcie uwierzyła, że ja; Mam niezaprzeczalny wdzięk Chcę zrobić dla ciebie coś Żebyś oniemiała wprost Śpiewając na cały głos Wyszczotkować lwa pod włos Żebyś nigdy mnie nie miała dość Żeby prędko ci mijała złość Żebyś zawsze pamiętała to; Jestem niewątpliwie ktoś Chcę zrobić dla ciebie coś Żebyś oniemiała wprost Na razie przyniosłem bez Biały jest ładny jest Weź! brzoza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 22.04.2004 21:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2004 Jonasz Kofta Zapatrzony Zapatrzony, zapomniałeś, ze tu jestemNieobecny, oniemiały i dalekiZostawiłeś mnie w pół słowaW pół uśmiechuTak wysoko uniesione masz powiekiW twoich oczach okno, stół, za oknem drzewoJa w nich jestem, ale o tym nawet nie wieszZ odchyloną nagle w stronę światła głowąZapatrzony gdzieś daleko, poza siebie Pozwalasz mi się domyślać wszystkiegoW bezruchu już tylko papieros się tliI mgłą melancholii przesłania twój profilTo boli,Bo nie wiem gdzie ja, a gdzie ty Zapatrzony, zapomnialeś, że tu jestemSmutek przyszedł i tak nagle nas rozłączyłZostawiłeś mnie w sekundzieTakiej długiej,Gdy przeglądam się w twych oczach niewidzącychA ja płaczę, łezka kap, a potem druga Zdaje mi się, że na zawsze ciebie tracęBez powodu nagle stanął czas i jesteśZapatrzony gdzieś daleko, poza siebie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 23.04.2004 04:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Kwietnia 2004 GDY UCICHNIE MUZYKA ... "Powiedzmy po prostu, że próbowałem dotrzeć do granic rzeczywistości. Byłem ciekaw, chciałem zobaczyć, co się stanie. To było to i nic więcej: po prostu ciekawość".http://republika.pl/czarnesloneczko/jim.jpgMiłość ukrywa się. Jim Morrison Miłość ukrywa się w miejscach najdziwniejszych Miłość ukrywa się w twarzach najzwyklejszych Miłość przychodzi, gdy wcale jej nie czekasz Miłość ukrywa się, gdy mrugniesz powieką Miłość jest dla tych, którzy jej szukają Miłość ukrywa się w tęczy, tak Miłość ukrywa się w jądrze komórki, tak Miłość jest odpowiedzią brzoza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość smutek 24.04.2004 16:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2004 Barykada(Śmierć Baczyńskiego) Tym galeonem barykadyPlanetę ognia opływamyNic nie widzący, niewidoczni -Przejrzyste cienie dni.W popiołu plusz się zapadamy,W który zmieniły się pokłady,Niebo się coraz wyżej złoci,Okręt nabiera krwi. Unoszą nas ceglane fale -Piętnastoletnich kapitanówW spełnienie marzeń o podróżachW nietknięty stopą świat.I byle prędzej, byle dalej,Wczepieni w burty potrzaskaneNim ciało całkiem się zanurzyW ciszę bezdenną lat. Map popalonych czarne ptakiKrążą dokoła gniazd bocianich,Z których nikt nie zawoła - ziemia!By zerwać nas ze snu.Inne dziś nas prowadzą znaki,My już dla świata - niewidzialni -I jeden tylko zbudzi hejnałŻelazne kule głów. Tubylec się perłami pociTam, gdzie zielona i głębokaRzeka wśród palm leniwie gada,Że nadpływamy - my:Niosący w darze huk i pocisk,Śmierć niezawodną w mgnieniu okaZ którego cała nam wypadłaPlaneta - grudka krwi. Jacek Kaczmarski 23.08.1987 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość smutek 24.04.2004 17:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2004 ...Jackowi... Odkrywco prostych prawd, głosie pokolenia,Krzyku wbrew cenzora upartym nożycom...Ty, który wiedziałeś jak wzruszyć sumienia,jak ludzi obudzić i śpiew dać ulicom. Byłeś jednym głosem, choć było was trzechi serca biły mocno, z nadzieją, tak żwawo,podchodziły do gardeł, zapierały dech,oniemiałe "Krzykiem", "Murami", "Obławą". Nie dałeś się ugłaskać ni schować wilczych kłów,a przyznać się przed sobą do błędów umiałeś...Lecz przyszedł wyrok... i decyzja, że zawalczysz znów,bo chcieli głos Ci zabrać... a Ty śpiewać chciałeś... Byłeś głosem sumienia i sumieniem świata,z Monachium przez trzasków pełne odbiornikii w kraj na kasetach pędziłeś w plecakach,choć szumów tam było więcej niż Muzyki... Jesteś... w ludzkich sercach pomniki rosną Tobiei wierzę, że anielskim chórom śpiewasz w Niebie.Nagrobek Twój ja zawsze nosić będę w sobiei umrę, nie spłaciwszy długu wobec Ciebie.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.04.2004 18:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2004 http://tadesz.republika.pl/memory.gif ...Jackowi... "A ty siej a nuż coś wyrośnie, A to co wyrośnie zbieraj, A ty czcij co żyje radośnie, A ty szanuj to co umiera. " Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tola 24.04.2004 21:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2004 http://gif.krakow.pl/plikiCISZA/swieca.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 24.04.2004 21:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2004 Jacek Kaczmarski "Testament 95" za F. Villonem W trzydziestym ósmym roku życia Pod koniec dwudziestego wieku, Co nic już chyba do odkrycia Nie ma ni w sobie, ni w człowieku - Za czarne pióro i atrament Chwytam, by spisać swój testament. Za mną już liczba chrystusowa Ofiarnym kozłom przypisana, Kiedy niewinna spada głowa Za cudze grzechy - czyli za nas, By z życia się wymknąwszy sideł Uschnąć w relikwię wśród kadzideł. Przede mną dziesięć lat niepewnych, Gdy każdy zmierzch mężczyznę miażdży, Od wewnątrz pośpiech szarpie gniewny, A z nieba mu znikają gwiazdy. Który to przetrwa, ten dożyje Zaszczytu, że sędziwie zgnije. Mniej ważne - ile czasu trawisz, Niż - z jakim trawisz go wynikiem. Niejedną twarz mi los przyprawił: Byłem już zdrajcą i pomnikiem, Degeneratem, bohaterem, A wszystkie twarze były szczere. Patrzono na mnie przez soczewki Miłości, złości, interesu, Przeinaczano moje śpiewki By się stawały tym, czym nie są. Tak używano mnie w potrzebie Aż dziw, że jeszcze mam ciut siebie. Poza tym zresztą mam niewiele. Wpływy przejadłem i przepiłem. Conieco w duszy tkwi i w ciele (Co duszy wstrętne - ciału miłe), Więc nie zostawiam potomności Kont, akcji ani posiadłości. Pierwszej małżonce mojej, Ince, Nim się wyrazi o mnie szpetnie, Zostawiam nasze wspólne sińce - Pamiątki z wojny wieloletniej. Ja się przeglądam w tych orderach, Bo to, co boli - nie umiera. Zaś drugiej mojej połowicy Niczego nie zapiszę za nic, Bo choćbym nie wiem jak policzył - I tak mnie za rozrzutność zgani; Więc nim się zrobi krótkie spięcie - "Kocham cię" - piszę w testamencie. Także synowi memu, Kosmie Niewiele mam do zapisania. Nie wiem co będzie, gdy dorośnie: Czy zada cios mi, czy pytania I próżno mi się dzisiaj biedzić, Czy znajdę na nie odpowiedzi. Paci zabawek nie pomnożę, A zapisuję jej przestrogę, Że choć się wiecznie bawić może - Nie taką jej wyśniłem drogę. Lecz snem nie będę córki dręczył: Zjawi się drań, co mnie wyręczy! Przykra to myśl, że - gdy czterdziestkęPoranny wieszczy reumatyzm -Tak łatwo w ten testament mieszczęWszystkie me lary i penaty:Gitarę, książki i zapiski,Butelkę po ostatniej whisky. Nic nie zapiszę więc Wałęsom,Pawlakom, Strąkom i Urbanom,Co codziennością naszą trzęsą,A ja ich muszę strząsać rano.I przyjaciółki mej GrabowskiejGrę z nimi biorę za słabostkę. Zostały jeszcze pieśni. OneJuż chcę czy nie chcę, nie są moje.Niech cierpią los swój - raz stworzoneNa beznadziejny bój z ustrojem.Szczezł ustrój, a słowami pieśniWciąż okładają się współcześni. Ja z nimi nic wspólnego nie mam(To znaczy z ludźmi, nie z pieśniami)Niech sobie znajdą własny tematI niech go wyśpiewają sami.Inaczej zdradzą wielbicieleŻe nie pojęli ze mnie wiele. Partnerzy także źródłem troski -Ciąży przyjaźni kamień młyński:Niezbyt wysilał się Gintrowski,Nazbyt wysilał się Łapiński.Tyleśmy wspólnie znieśli modlitw -Rozeszliśmy się bez melodii. W ten czas tak marny, hałaśliwy,Gdy szybki efekt myśl połyka,Chóralne plączą się porywy,Muzyka wszelka w zgiełku znika.Lecz, chociaż z nieuchronnym smutkiem,Każdy niech swoją nuci nutkę. O, nie samotne to nucenie!Ani obejrzy się pustelnik -Zjawią się wielcy ocaleniZ Historii rusztów i popielnicBy szydzić wprzód, a potem kusićI do sprostania im przymusić. Bo nie przypadkiem przeszli czyściecOdsiani z mód wartkiego ściekuPo to by istnieć (a nie błyszczeć)I wieść dysputę o człowieku.W przepyszne wciągną cię katuszeNie byle jakie łzy i dusze. Dyskusja z nimi jest więc czysta.Podstępna tylko z naszej strony.Czym grozi nam antagonistaCo przed wiekami pogrzebiony?A dodam jeszcze myśl, że i myNiedługo już będziemy z nimi. To samo pod rozwagę dajęKochankom moim bez wyjątku:Jakże do syta tym się najeśćCo końcem było od początku?Imion rozkoszy więc nie podam,Bo życia mało, czasu szkoda. Dlatego też się kończyć godzi...Nie wiem, czy jeszcze co napiszę,Lecz tylem już wierszydeł spłodził,Że jest czym okpić po mnie ciszę.Zwłaszcza, że póki słońce świeciWciąż będą rodzić się poeci. Jak ja bezczelni i bezradniSpragnieni grzechu i spowiedziI jedną nogą już - w zapadni -Dociekający - co w nich siedzi,Co wciąż nieuchronności przeczy,Że może życie jest - do rzeczy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.