Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zapal świeczkę...


Recommended Posts

Gość !!!

Nie zabijaj na ekranie

i nie patrz na zabijanie.

Litry czerwojej farby

traktuj jak żywe skarby.

Nie przerywaj życia

jawnie lub z ukrycia.

Składaj się z samej dobroci,

a nie z powietrza i trocin.

I niech cię smutkiem napawa

każda rozróba krwawa.

I nie bierz w niej udziału

bo umrzesz sam pomału

 

( znalezione w sieci)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Dnia 14 maja 1983 roku zmarł Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej. Zmarł w wyniku pobicia na komisariacie MO. Miał 19 lat.

 

 

Grzegorz Przemyk

 

Rajskie jabłka, co głód cudownie zaspakajają

i radość czułą przynoszą,

w cieniu drzewa jeść będziemy, żadnego węża nie będzie

zostaną pod drzewem przytulone mocno postacie

... a my lecieć będziemy, frunąć gdzieś jeśli przyjdziesz.

 

 

 

>>> Grzegorz Przemyk (1964-1983), zamordowany syn poetki Barbary Sadowskiej

 

>>> Mord na maturzyście

 

 

fragment ostatniego wiersza:

 

"... co mi powiesz na pożegnanie roztańczona ziemio?

... dziś na Tobie innej, tej samej

upadł ranny narzeczony

przygniótł go karabin,

może to był syn, a może sen..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość fairytale

Thomas Merton

 

[tłumaczenie: Tadeusz Sławek]

 

 

"Pierwsza lekcja nauki o człowieku"

 

Człowiek bierze początek w zoologii

Jest najsmutniejszym ze zwierząt

Jeździ wielkim czerwonym autem

Które zwie się lęk

Nocą przychodzi sen

Jeździ bez przerwy windami

Zgubił się w korytarzach

Nigdy nie znajdzie właściwych drzwi

 

Człowiek jest najsmutniejszym ze zwierząt

Pożeracz porannych płatków

I amator mleka

Przesyca skórę kawą

Denerwują go wielce

Współbracia w gatunku

 

Na ścianach kreską wyznaje swe grzechy

Na reklamach w podziemnych tunelach

Dorysowuje włosy kobietom

Bowiem radość znajduje

Tylko w zoologii

 

Ilekroć próbuje

Dzwonić do radości

Zawsze odzywa się pomyłka

 

Dlatego lubi broń

Zna stosowne nazwy

Wszystkich karabinów

Jeździ czarnym Cadiiiakiem

Który zwie się śmierć

 

Teraz w przestrzeni między gwiazdami

Umieszcza swój lęk

Ze swymi problemami

Oblatuje Wenus

Wszystko na próżno

 

Przez gwiezdne obszary

Gdzie przez tyle wieków

Była tylko pustka

Przelatuje teraz wielką białą kulą

Która zwie się śmierć

 

Na tym drogie dzieci

Koniec pierwszej lekcji

Nauki o człowieku

Teraz napiszcie wypracowanie:

 

"Człowiek jest najsmutniejszym ze zwierząt

Bierze początek w zoologii

Po czym gubi się

W gąszczu złych nowin o sobie."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ballada o dziwnym malarzu - DŻEM

 

 

Puste kieszenie i torba pełna snów

Oto malarz dziwny, który bywał tu

Wszyscy go znali, wiedzieli o tym, że

Duszę swą zaprzedał światu pędzli stu

 

Nie wierzył ludziom i sobie chyba też

Zbyt wiele bólu doznał, za dużo wylał łez

Karmiony pogardą i rzuconym groszem

Często tu siedział, obrazy sprzedać chciał

 

Kto choć jeden kupi dziś?

Nie widziałeś, skręcasz w lewo, chcesz już iść

A być może, gdy zobaczysz właśnie je

Znajdziesz słabość swą i marzenia blask

Kto wie?

 

Życie swe zamienił w deliryczny sen

Gubiąc gdzieś po drodze prawdę swą i sens

By w końcu się odważyć i zapukać tam

Gdzie teraz białą farbą maluje wieczny czas

 

Kto choć jeden kupi dziś?

Nie widziałeś, skręcasz w lewo, chcesz już iść,

A być może, gdy zobaczysz właśnie je

Znajdziesz słabość swą i marzenia blask

Kto wie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Opowieść pewnego emigranta"

 

- Nie bój się, nie zabraknie. To krajowa czysta.

Ja, widzisz, przed wojną byłem komunista,

Bo ja chciałem być kimś, bo ja byłem Żyd,

A jak Żyd nie był kimś, to ten Żyd był nikt.

Może stąd dla świata tyle z nas pożytku,

Że bankierom i skrzypkom nie mówią - ty żydku!

 

Ja bankierem nie byłem, ani wirtuozem,

Wojnę w Rosji przeżyłem, oswoiłem się z mrozem

I na własnych nogach przekroczyłem Bug

Razem z Armią Czerwoną, jako Politruk.

Ja byłem jak Mojżesz, niosłem Prawa Nowe,

Na których się miało oprzeć Odbudowę.

 

A potem mnie - lojalnego komunistę

Przekwalifikowali na manikiurzystę.

Ja kocham Mozarta, Bóg - to dla mnie Bach,

A tam, gdzie pracowałem - tylko krew i strach.

Spałem dobrze - przez ścianę słysząc ludzkie krzyki,

A usnąć nie mogłem przy dźwiękach muzyki.

 

W następstwie Października "tak zwanych wydarzeń"

Już nie byłem w Urzędzie, byłem dziennikarzem.

Ja znałem języki, nie mnie uczyć, jak

Pisać wprost to, co łatwiej można pisać wspak.

Wtedy myśl się zrodziła - niechcący być może,

Żem się z krajem tym związał - jak mogłem najgorzej.

 

Za tę hańbę zasługi - Warszawa czy Kraków -

Gomułka nam powiedział - Polska dla Polaków.

Już nie dla przybłędów Pospolita Rzecz -

Wiesław, jak Faraon, popędził nas precz.

I szli profesorowie, uczeni, pisarze,

Pracownicy Urzędu, szli i dziennikarze.

 

W Tel Awiwie właśnie, zza rogu, z rozpędu

Wpadłem na byłego kolegę z Urzędu

I pod Ścianę Płaczu iść mi było wstyd -

Czy ja komunista, czy Polak, czy Żyd?

Nie umiałem, jak on, chwały czerpać teraz

Z tego, że się z bankruta robi bohatera.

 

Wyjechałem. Przeniosłem się tutaj, do Stanów.

Mówią - czym jest komunizm - ucz Amerykanów.

Powiedz im, co wiesz, co na sumieniu masz,

A odkupisz grzechy i odzyskasz twarz.

A ja przecież nie umiem nawet ująć w słowa,

Jak wygląda to, com - niszcząc - budował.

 

I tak sam sobie zgotowałem zgubę:

Meloman - nie skrzypek, nie bankier - a ubek,

Oficer polityczny - nie russkij gieroj.

Ani Syjonista, ani też i goj!

Jak ja powiem Jehowie - Za mną, Jahwe, stań,

Z tą Polską związanym pępowiną hańb!

 

 

Jak ja powiem Jehowie - Za mną, Jahwe, stań,

Z tą Polską związanym pępowiną hańb!

 

 

 

05.04.1987

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julian Kornhauser

 

"Moja kochana mama"

 

moja mamusia

pije

dlatego że wyszła

niedobrze za mąż

i jest nieszczęśliwa

raz kupiła mi buciki

były za duże

ale z czerwonym paskiem

wujku

musisz być bardzo bogaty

bo tyle u was ciepłej wody

co najbardziej chciałbyś

nic

tylko żeby mnie ktoś kochał

troszeczkę

 

 

 

 

 

Aleksander Jurewicz

 

"Bezpłodna"

 

To ona wybiega z tłumu naprzeciw.

To ona nocą kołysankę umie tak zanucić

i jak żadna z was krzyczeć z miłości potrafi.

 

To ona zza zasłoniętej firanki

podgląda dzieci na skwerze

w rozpaczy zagryzając usta.

 

Powiedz jej, że może nie warto...

 

To ona nasłuchuje cichych uderzeń w swoim

pustym brzuchu nie do końca pogodzona.

 

Która z was oddałaby jej ten zakrwawiony

strzęp wrzucony w szpitalną spluwaczkę

już któryś raz w życiu?

 

To ona staje naprzeciw lustra jak co dzień

dotykając twardej skóry brzucha

słysząc tylko ten sam cichy syk powietrza jakby

nie chcący ukłuła szpilką do włosów

porzucony niebieski balonik...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość fly away

Mam 106 lat

 

Ale pani chuda, mi mówi i zaprasza do teatru.

Jakby tam podawali kartofle. Ale pan miły, ja

na to. W kieszeni robię z ręki pistolet. Jestem

starą, nieasertywną zdzirą. Mogą mnie dać na

wstrząsający plakat. Biorę, bo dają. Na skwerku

staruszka karmi okruszkami gołębie. Częstuje mnie.

Ale pani miła. Pistolet. A to już moja mama, usta

Sophii L. Ja mam po tacie. Dla mężczyzny może

dobre. Po co mi takie, ja i tak nic nie jem. Połykam

język i wypluwam. Jak urodzę dziecko, będę je

głaskać, zajmę się czymś w końcu. Więc się całuję.

IQ w dół. W górę nic. Źle mi się całuje w toaletach,

wszystko jedno, teatr, nie-teatr. Szkliwo zniszczone.

 

Kasia Słodownik

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 3 czerwca 1926 roku urodził się Allen Ginsberg (zm. 1997), amerykański poeta, wyznawca mistycyzmu buddyjskiego. Hippis, pacyfista, wyraziciel anarchicznego indywidualizmu i neokonformizmu pokolenia amerykańskich beatników

 

http://www.budda.w3.pl/attachment/b1bbb9ec4d1771ac6fdaa225c906c784/0409ec655defdc4e31c17431f3f3b7ba/ginsberg-buddyzm.jpg

 

 

 

Allen Ginsberg

 

"Zapis snu: 8 czerwca 1955"

 

Pijana noc w moim domu,

chłopak, San Francisco: śpię:

ciemność:

Powróciłem do Mexico City

i ujrzałem Joan Burroughs pochyloną

w ogrodowym krześle, ręce

na kolanach. Patrzyła na mnie,

jasny wzrok bolesny uśmiech,

jej twarz była znów kruchym pięknem

które tequila i sól zniszczyły

nim kula utkwiła w czole.

 

Zaczęliśmy rozmowę o życiu.

No i co Burroughs teraz porabia?

Bill żyje, jest w północnej Afryce.

O, a Kerouac? Jack ciągle

taki sam geniusz jak dawniej,

notatki pełne buddyzmu.

Chyba da sobie radę, roześmiała się.

Czy Huncke ciągle siedzi ? Nie,

ostatnio widziałem go na Times Square.

A jak się ma Kenney? Żonaty, spity

i z forsą na Wschodzie. A ty? Nowe

miłości na Zachodzie -

 

Wtedy zrozumiałem

że jest snem: i zapytałem ją

- Joan, jaką wiedzę posiada zmarły?

czy możesz jeszcze kochać

śmiertelnych znajomych?

Co o nas pamiętasz ?

 

A ona

zniknęła - W następnej chwili

Ujrzałem zmoczony deszczem jej nagrobek

i nieczytelne epitafium

pod sękatą gałęzią

małego drzewa w dzikiej trawie

opuszczonego ogrodu w Meksyku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Tym razem nie poetycko, ale takie jest życie.

 

Dnia 12 czerwca 2004, po długiej i ciężkiej chorobie odszedł Marek Sell. Matematyk z wykształcenia, od lat chyba najlepszy w Polsce specjalista od wirusów komputerowych, twórca programu MKS_VIR.

To, że na tych komputerach jeszcze się jakoś daje pracować, to, między innymi, jego zasługa.

 

http://www.mks.com.pl/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://foto.pap.com.pl/midi_galerie/1840/gal_1840_0090.jpg

Jacek Kuroń [1934 - 2004] - polski polityk, współtwórca Komitetu Obrony Robotników, działacz "Solidarności", poseł na Sejm, minister, historyk, publicysta i wielki społecznik [PAP]

Nieugięty obrońca wolności i prawdy, tolerancji i solidarności. Człowiek wielkiej odwagi i dobroci, serca i rozumu, pojednania i przebaczenia. Człowiek szlachetny. Przez dziesięciolecia był dla nas znakiem nadziei, wiary i miłości. Uczył nas troski o wolność Polski i o wolność człowieka w Polsce. Uczył nas nonkonformizmu i odwagi. Uczył nas uczciwych zasad walki politycznej. Uczył nas sztuki pojednania między ludźmi i między narodami. Uczył nas trudnej sztuki życia w godności. Najwybitniejszy z Niepokornych naszego czasu [GW]

 

 

 

 

 

Odszedłeś

bez jednego słowa

skargi

 

wszystko co słyszano

wtedy z Twoich ust

było modlitwą za nas

 

Mirosław Pisarkiewicz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Światło-cień

 

Szedł ulicą.

Popatrzył na żebraka słaniającego się na spróchniałych kikutach nóg. Mijał dziewczyny na ulicy.

Wsiadł do tramwaju jadącego na wschód.

Otworzył książkę i zaczął czytać litery.

Mijał miasto.

Wysiadł na przystanku niedaleko swojego domu. Powiedział dzień dobry sąsiadowi i wjechał na górę windą. Zdejmował tak jeszcze buty.

Usiadł na łóżku i odpłynął samemu.

Pogadał przez chwilę z kumplem, który akurat przyszedł. Wziął prysznic i pojechał do swojej dziewczyny, znowu wsiadając do tramwaju i jadąc.

Byli razem.

Poszli odwiedzić znajomych. Rozmawiali. Pojawiły się uśmiechy i rumieńce radości.

Rozstali się pocałunkiem i uściskiem dłoni.

Nie odwrócił głowy, żeby nie tęsknić.

Wrócił też tramwajem na ten sam przystanek. Wszedł do domu i usiadł na krześle.

Zgasił światło i wtedy znikł.

Pojawił się cały zapłakany i dygoczący w kącie pokoju bo on wcale nie szedł ulicą.

Mijał ciągle tę samą dziewczynę i jednego chłopaka, który pół godziny później zginął w wypadku samochodowym. Nie wrócił tramwajem do domu ale pojechał zupełnie czymś innym do Tej...

Wyszli z psem na dwór.

Oświetlało ich już ciepłe zimowe słońce.

Spotkali kumpla, który też z nimi poszedł i tak sobie szli.

Potem byli tylko razem.

Wzięli prysznic i wypili kawę oglądając wieczorny film w telewizji.

Potem, ostatnim autobusem wrócił do domu z niespaczonym uśmiechem na twarzy. Nocą przemykał się po małych uliczkach. Trochę przebiegł, był już zmęczony.

Wszedł do domu i znalazł się w kącie pokoju uświadamiając sobie, że to kolejny dzień z miesiąca roku, który przeszedł bez światła na jego twarzy.

A wy myśleliście, że się do was uśmiecha, gdy z nim rozmawialiście, a to był tylko jego cień stworzony z braku światła.

Jego prawdę można spotkać tylko raz na jakiś czas jak się włóczy po nocy po parku.

Zastanawia się wtedy jak daleko zabrnął w tą mgłę i jak długo tak wytrzyma.

Utwierdzając się w słuszności...

 

 

R.Golinski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość In memoriam

"Warszawianka"

 

 

Oto dziś dzień krwi i chwały,

Oby dniem wskrzeszenia był.

W gwiazdę Polski Orzeł Biały

Patrząc, lot swój w niebo wzbił.

A nadzieją podniecany,

Woła na nas z górnych stron:

Powstań Polsko, skrusz kajdany,

Dziś twój triumf albo zgon.

 

Hej, kto Polak na bagnety!

Żyj swobodo, Polsko żyj!

Takim hasłem cnej podniety,

Trąbo nasza wrogom grzmij!

Trąbo nasza wrogom grzmij!

 

Grzmijcie bębny, ryczcie działa,

Dalej dzieci w gęsty szyk!

Wiedzie hufce wolność, chwała,

Triumf błyska w ostrzu pik.

Leć, nasz Orle, w górnym pędzie,

Sławie, Polsce, światu złóż!

Kto przeżyje, wolnym będzie,

Kto umiera, wolny już!

 

Hej, kto Polak na bagnety!

Żyj swobodo, Polsko żyj!

Takim hasłem cnej podniety,

Trąbo nasza wrogom grzmij!

Trąbo nasza wrogom grzmij!

 

 

 

 

 

 

"Hej chłopcy, bagnet na broń!"

sł: Krystyna Krahelska, ps. "Danuta", poetka, łączniczka, sanitariuszka w plutonie 1108. Dywizjonu Warszawskiego im. 7. Pułku Ułanów Lubelskich "Jeleń". To jej twarz ma warszawska Syrenka, rzeźba Ludwiki Nitschowej z 1939r.

 

 

Hej! chłopcy, bagnet na broń!

Długa droga, daleka, przed nami,

Mocne serce, a w ręku karabin,

Granaty w dłoniach i bagnet na broni!

 

Jasny świt się roztoczy, wiatr owieje nam oczy

I odetchnąć da płucom, i rozgorzeć da krwi,

I piosenkę, jak tęczę, nad nami roztoczy

W równym rytmie marsza: raz! dwa! trzy!

 

Hej! chłopcy, bagnet na broń!

Długa droga, daleka, przed nami trud i znój,

Po zwycięstwo my, młodzi, idziemy na bój,

Granaty w dłoniach i bagnet na broni!

 

Ciemna noc się nad nami roziskrzyła gwiazdami,

Jasne wstęgi dróg w pyle, długie noce i dni,

Młoda Polska, zwycięska, jest w nas i przed nami,

W równym rytmie marsza: raz! dwa! trzy!

 

Hej! chłopcy, bagnet na broń!

Bo kto wie, czy to jutro, pojutrze, czy dziś,

Przyjdzie rozkaz, że już, że już trzeba nam iść

Granaty w dłoniach i bagnet na broni!

 

styczeń 1943 r.

 

 

 

 

 

 

* * * [Na barykady, Warszawo]

Jan Brzechwa

 

 

Na barykady, Warszawo,

Zwyciężaj w codziennych bojach!

Twe zgliszcza są twoją sławą,

W twych gruzach jest wielkość twoja,

 

Bo serca nasze odważne.

Nie można ich uciemiężyć

Śmierć - nieważne!

Życie - nieważne!

Ważne - zwyciężyć!

 

Poprzez pożary i dymy

Od Woli aż po Mokotów

Brzmi nasze hasło: "Walczymy!"

I dumny nasz odzew: "Gotów!"

 

Bo serca nasze odważne.

Nie można ich uciemiężyć

Śmierć - nieważne!

Życie - nieważne!

Ważne - zwyciężyć!

 

Przemówił wróg do Warszawy:

"Wywieście chusteczki białe,

Za łyżkę niemieckiej strawy

Sprzedajcie wolność i chwałę."

 

Lecz serca nasze odważne.

Nie można ich uciemiężyć

Śmierć - nieważne!

Życie - nieważne!

Ważne - zwyciężyć!

 

sierpień 1944

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość In memoriam

"Marsz Mokotowa"

sł. pchor. Mirosław Jezierski ps. "Karnisz", muz. Jan Markowski ps. "Krzysztof" - por. 2 kompanii saperów pułku AK "Baszta".

 

 

Nie grają nam surmy bojowe

ni werble do szturmu nie warczą,

nam przecież te noce sierpniowe

i prężne ramiona wystarczą.

 

Niech płynie piosenka z barykad

wśród ulic, zaułków, ogrodów,

z chłopcami niech idzie na wypad

pod rękę przez cały Mokotów.

 

Ten pierwszy marsz ma dziwną moc,

tak w piersiach gra, aż braknie tchu,

czy w słońca żar, czy w chłodną noc,

prowadzi nas pod ogniem z luf.

 

Ten pierwszy marsz, jak dzień po dniu,

w poszumie drzew i w sercach drży,

bez zbędnych skarg i próżnych słów,

to nasza krew i czyjeś łzy.

 

 

Niech wiatr ją poniesie do miasta,

jak żagiew płonącą i krwawą,

Niech w górze zawiśnie na gwiazdach,

czy słyszysz, płonąca Warszawo?

 

Niech zabrzmi w uliczkach znajomych,

w Alejach, gdzie bzy już nie kwitną,

Gdzie w twierdze zmieniły się domy,

a serca z zapału nie stygną.

 

Ten pierwszy marsz ma dziwną moc,

tak w piersiach gra, aż braknie tchu,

czy w słońca żar, czy w chłodną noc,

prowadzi nas pod ogniem z luf.

 

Ten pierwszy marsz, jak dzień po dniu,

w poszumie drzew i w sercach drży,

bez zbędnych skarg i próżnych słów,

to nasza krew i czyjeś łzy.

 

 

20 sierpnia 1944r.

 

 

 

 

 

 

"Warszawskie dzieci"

sł. Stanisław Ryszard Dobrowolski "Goliard"

muz. Andrzej Panufnik

 

 

Nie złamie wolnych żadna klęska,

nie strwoży śmiałych żaden trud,

pójdziemy razem do zwycięstwa,

gdy ramię w ramię stanie lud.

 

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,

za każdy kamień twój, stolico, damy krew.

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,

gdy padnie rozkaz twój, poniesiem wrogom gniew!

 

Powiśle, Wola i Mokotów,

ulica każda, każdy dom,

gdy padnie pierwszy strzał, bądź gotów,

jak w ręku Boga złoty grom.

 

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój...

 

Od piły, dłuta, młota, kielni -

Stolico, synów swoich sław,

Że stoją wraz przy tobie wierni

Na straży twych żelaznych praw.

 

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój...

 

Piastunko naszych snów nad Wisłą

Niejeden u twych stóp już zgasł.

I choćby wszystkim zginąć przyszło,

Nie cofnie się już żaden z nas.

 

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój...

 

Poległym chwała, wolność żywym,

Niech płynie w niebo dumny śpiew,

Wierzymy, że nam Sprawiedliwy

Odpłaci za przelaną krew.

 

Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.goniec.net/teksty.html

... Gdyby nie było Powstania, być może Warszawa zbuntowałaby się kilka lat później - jak Budapeszt - w każdym razie, ostrze oporu wymierzone byłoby już przeciwko komunistom.

Ponoć z faktu tego zdawali sobie sprawę gasnący w oczach hitlerowcy - w Berlinie zaistniał na moment plan, aby odstąpić od Warszawy i podrzucić Stalinowi kukułcze jajo w postaci miasta opanowanego przez Polaków. Liczono na to, że po wejściu Rosjan szybko dojdzie do konfliktu z Polakami, co poprawi szansę Niemców na pozyskanie części polskich oddziałów do walki z bolszewikami. Zamroczenie Hitlera klęską nie pozwoliło jednak na realizację tego projektu.

Tak więc największe polskie miasto zrujnowano za nic, polscy powstańcy zdołali jedynie wywalczyć dla siebie prawa kombatanckie. Klęska była całkowita - zarówno materialna, jak polityczna i duchowa. Po całym kraju rozlał się defetyzm. Warszawiacy rozpełzli się po Polsce, zostawiając stolicę nowej władzy.

Bohaterstwo Powstańców doceniali nawet Niemcy. Zdumiewał ich heroizm patriotycznej młodzieży polskiej. Naród zdesperowany walczył własnymi dziećmi. Była to jednak walka tragicznie niepotrzebna, była to ofiara całopalna. Była to narodowa katastrofa ...

 

K.K. Baczyński

 

Niebo złote ci otworzę,

 

w którym ciszy biała nić

 

jak ogromny dźwięków orzech,

 

który pęknie, aby żyć

 

zielonymi listeczkami,

 

śpiewem jezior, zmierzchu graniem,

 

aż ukaże jądro mleczne

 

ptasi świst.

 

 

 

Ziemię twardą ci przemienię

 

w mleczów miękkich płynny lot,

 

wyprowadzę z rzeczy cienie,

 

które prężą się jak kot,

 

futrem iskrząc zwiną wszystko

 

w barwy burz, w serduszka listków,

 

w deszczów siwy splot.

 

 

 

I powietrza drżące strugi

 

jak z anielskiej strzechy dym

 

zmienię ci w aleje długie,

 

w brzóz przejrzystych śpiewny płyn

 

aż zagrają jak wiolonczel

 

żal - różowe światła pnącze,

 

pszczelich skrzydeł hymn.

 

 

 

Jeno wyjmij mi z tych oczu

 

szkło bolesne - obraz dni,

 

które czaszki białe toczy

 

przez płonące łąki krwi.

 

Jeno odmień czas kaleki,

 

zakryj groby płaszczem rzeki,

 

zetrzyj z włosów pył bitewny,

 

tych lat gniewnych

 

czarny pył.

 

http://wilk.wpk.p.lodz.pl/~whatfor/kedyw_pliki/bacz_bt.gif

Urodził się w Warszawie 22 stycznia 1921.

Poległ 4 sierpnia 1944 roku ... 60 lat temu ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość In memoriam

K.K. Baczyński: Elegia o ...[chłopcu polskim]

 

Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,

Haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,

Malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,

Wyszywali wisielcami drzew płynące morze.

 

Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,

Gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.

Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,

Przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.

 

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,

I poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.

Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.

Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość In memoriam
Tak więc największe polskie miasto zrujnowano za nic, polscy powstańcy zdołali jedynie wywalczyć dla siebie prawa kombatanckie.

Łatwo mówić takie słowa, po latach, z demokratycznego kraju nietkniętego wojną i sowiecką dyktaturą. O opuszczonym przez wszystkich, zdradzonym, skazanym na zagładę mieście.

 

 

"Polaków wypędzano z domów, rabowano i zabijano na miejscu lub przepędzano do punktów zbiorczych, gdzie rozstrzeliwano ich z karabinów maszynowych. Tylko 5 sierpnia wymordowano ok. 45 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci." [link]

 

 

Jeden z żołnierzy powstania powiedział po latach:

"Powstanie było klęską, ale nie brzmi jak klęska. Bo klęska to jest coś, czego się człowiek wstydzi. A powstanie, powstanie można sobie wyrzucać, ale człowiek się nigdy powstania nie może wstydzić. Dano z siebie wszystko, czego ktokolwiek, kiedykolwiek mógł od jakiegokolwiek narodu wymagać". [link]

 

 

 

 

 

"Bagnet na broń"

Władysław Broniewski

 

 

Bagnet na broń

Kiedy przyjdą podpalić dom,

ten, w którym mieszkasz - Polskę,

kiedy rzucą przed siebie grom

kiedy runą żelaznym wojskiem

i pod drzwiami staną, i nocą

kolbami w drzwi załomocą -

ty, ze snu podnosząc skroń,

stań u drzwi.

Bagnet na broń!

Trzeba krwi!

 

Są w ojczyźnie rachunki krzywd,

obca dłoń ich też nie przekreśli,

ale krwi nie odmówi nikt:

wysączymy ją z piersi i z pieśni.

Cóż, że nieraz smakował gorzko

na tej ziemi więzienny chleb?

Za tę dłoń podniesioną nad Polską-

kula w łeb!

 

Ogniomistrzu i serc, i słów,

poeto, nie w pieśni troska.

Dzisiaj wiersz-to strzelecki rów,

okrzyk i rozkaz:

Bagnet na broń!

 

Bagnet na broń!

A gdyby umierać przyszło,

przypomnimy, co rzekł Cambronne,

i powiemy to samo nad Wisłą.

 

 

18 czerwca 1815 roku pod Waterloo gen. Pierre Cambronne, dowodzący ostatnim czworobokiem Gwardii, ruszając do straceńczej szarży, na propozycję złożenia broni miał odpowiedzieć: "Merde!" (A g...no!) Według innej wersji: "Gwardia ginie, ale się nie poddaje". Stąd słynny "mot de Cambronne" (słowo Cambronne'a)

 

 

 

 

 

 

"Żądamy amunicji"

Zbigniew Jasiński ps. "Rudy"

 

 

Tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier,

Tu u nas nikt nie płacze w walczącej Warszawie:

Tu się Prusakom siada na karkach okrakiem

I wrogów gołą pięścią za gardło dławi.

 

Czemu żałobny chorał śpiewacie wciąż w Londynie,

Gdy tu nadeszło wreszcie oczekiwane święto?

U boku swoich chłopców walczą tu dziewczęta

I małe dzieci walczą, i krew radośnie płynie.

 

Halo!...Tu serce Polski!...Tu mówi Warszawa!...

Niech pogrzebowe śpiewy wyrzucą z audycji!

Nam ducha starczy dla nas i starczy go za was!

Oklasków też nie trzeba!

Żądamy amunicji!

 

13.08.1944

 

 

 

 

 

 

"Jeśli padnie Warszawa"

Kazimierz Wierzyński

 

 

Jeśli padnie Warszawa

to nie miasto padnie

i nie polska stolica

w podziemiach swych skona,

lecz wolność wszystkich ludzi,

zdeptana gdzieś na dnie.

I prawda wszystkich czasów

przez wszystkich zdradzona...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dym gruzów łącząc z dymem chmur,

Wstrząsana eksplozja piekła,

Z losem toczy nierówny spór,

Oszukana, burzliwa, piękna.

 

Ogniem przeciwpancernych serc

Szturmuje do betonowych sklepień.

Osaczony, walczy na śmierć

Anielski pułk na szańcach piekieł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...