Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

kocham swojego zwierzaka - nie chcę dziecka...


bobiczek

Recommended Posts

są pewne obiektywne uwarunkowania, których nie można nie brać pod uwagę.

 

Nie jest to prawdą?

 

Obiektywne - to znaczy nie opinia publiczna, tylko statystyki medyczne.

 

Czy napisanie, że warto jest mieć świadomość skutków swoich decyzji jest zmuszaniem kogokolwiek do czegokolwiek? W szczególności do tłumaczenia się? :o

 

Przesadzasz JoShi, naprawdę. Bardzo lubię Cię czytać, ale teraz zwyczajnie przesadzasz.

 

I wiesz, co mnie dziwi - że z osobami, które naprawdę, otwarcie każą się tym "niedzieciatym" ze swoich decyzji tłuamczyć rozmawia się tak jakoś uprzejmiej, delikatnie, żeby Broń Boze nie urazić... a ja po prostu napisałam coś, co można obiektywnie zweryfikować, i zaraz teksty o "takich jat ty, przez których ludzie muszą sie tłumaczyć".

 

Szczerze mówiac - nie znasz mnie i guzik wiesz o moich relacjach z kimkolwiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 288
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Czy napisanie, że warto jest mieć świadomość skutków swoich decyzji jest zmuszaniem kogokolwiek do czegokolwiek? W szczególności do tłumaczenia się? :o

 

Tak. Właśnie usiłuję Ci uświadomić, że takie ględzenia, matek, ciotek, sąsiadek i innych Stokrotek, doprowadza niektórych co podjęli takie decyzje do szału. Rozumiesz? I mówię Ci to dlatego, że przez dziewięć lat musiałam takie ględzenie znosić, więc wiem o czym mówię.

 

I myślę, że zielonooka też wie o czym mówię i jeszcze parę osób co się tu wypowiadało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychowankowie domów dziecka nie zapewnią prawidłowego rozwoju społeczeństwa, bo sami są okaleczeni.

:o :o :o :o :o :o

Mój Boże... Idąc Twoim chorym tropem, potwierdziłeś co napisałam, czyli, dzieci z domów dziecka powinny mieć zwyczajne rodziny, powinny być adoptowane. Trop jest chory, bo wychowanie się w domu dziecka, nie wyklucza tego, że w dorosłym życiu będzie się dobrym rodzicem, na szczęście/nieszczęście nie można przewidzieć jakim rodzicem będzie dziecko...

Zapewniam Cie, że jest wiele dzieci "okaleczonych" w "normalnych" rodzinach. Współczuję Ci serdecznie.

 

bardzo nie lubię dyskusji, która do argumentów dorzuca zaraz przymiotniki okreslające rozmówcę.

Co ci zrobiłem, że obdarzasz mnie epitetami w rodzaju "idąc twoim chorym tropem" i czego mi współczujesz?

włączasz się do dyskusji w środku tematu i po przeczytaniu paru postów ferujesz wyroki. już tłumaczyłem wcześniej, że moje posty to próba rozmowy o głębi tego tematu, a nie osobiste wycieczki. Nie interesuje mnie kto z rozmówców i rozmówczyń ile ma dzieci i nie wiem po co wszyscy o tym piszą. Bobiczkowi nie chodziło o spowiedź. Tylko o zmianę sytuacji w czasie, czyli jak się to zmieniło w ostatnich latach. A ja to probowałem potraktować to statystycznie i z uwzględnieniem trochę dłuższych odstepów czasu.

Nie jestem głupkiem i nie trzeba mi tłumaczyć, że bywają normalni wychowankowie domów dziecka i zakładają oni normalne rodziny. I bywają źle wychowane dzieci w "normalnych" rodzinach. Tyle, że ja pisałem o ewolucji! I o statystyce!!!. Gdyby nasza (ludzkości) przyszłość była rękach (?) wychowanków domów dziecka, to ta przyszłość nie byłaby różowa. No bo jesli ktoś twierdzi, że wszystko w domach dziecka jest cacy, to skąd wołanie o rodziny zastepcze, czy rodzinne domy dziecka? więc mam prawo do takich uogólnień w perspektywie czasu. Tam się generalnie nie poznaje gamy społecznych zachowań i bardzo często wychowankowie mają duże trudności z adaptacją do normalnych warunków. I to pod warunkiem, że chcą. A wielu jest takich co nie chce.

mam nadzieję, że wytłumaczyłem Ci dokładniej o co mi chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja Ci ględziłam? :o Czy my sie znamy? Skąd wiesz, pytam ponownie, jakie mam relacjez ludźmi, na jakie tematy rozmawiamy?

 

Coś jest na rzeczy w tym co pisał Retro - jak koś przez długi czas musiał swojego stanowiska bronić, to jest tak zafiksowany, że każdą opinię traktuje jak atak na siebie.

 

Więcej obiektywizmu życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo nie lubię dyskusji, która do argumentów dorzuca zaraz przymiotniki okreslające rozmówcę.

Ja w sprawie formalnej. W zacytowanej przez Ciebie wypowiedzi nie zauważyłam przymiotnika określającego w jakikolwiek sposób rozmówcę. Pokaż palcem, bo chyba ślepnę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze cztery razy pisałam, że to nie moja sprawa i że nic mi do czyichś wyborów - czcionka za mała, czy jak ;-)

No niby tak. Niby piszesz,że nie Twoja sprawa, ale podkreślasz jak bardzo trzeba wszystkich w tym temacie uświadamiać... Ech... Jak ja tego nie lubię. Jest ostatnio w TV świetna reklama z Kleopatrą i jej teściową. Niby się nie wtrąca, ale ciągle ma coś do powiedzenia... Znakomita, za każdym razem patrzę jak urzeczona.

Kurcze Joshi, ale jest rzucony temat o dzieciach to ludzie sobie wyrażają swoje opinie. Bez jakichś osobistych wycieczek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkurza mnie obowiazek posiadania dzieci....

Nie mam... Nie chcialem miec dziecka w momencie kiedy sam nie wiedzialem gdzie mam sie podziac... Bez stalej pracy, bez mieszkania, niezdecydowany gdzie chce zyc...

 

Najbardziej mnie wkurzaja ci co maja po 2-4 dzieci tyraja od rana do nocy, sfrustrowani, zaganiani, zryci. Narzekaja jak to strasznie, ze za mala chata, ze nie ma na naprawe samochodu, ze kran cieknie itd. a potem mi mowia ze powinienem sobie tez takie stadko wychodowac... ze to wspaniale...

 

Widze to ze wreszcie mam gdzie mieszkac (choc jeszcze daleko do normalnych warunkow), mam za co zyc i jestem szczesliwy. Nie moge sie doczekac az wychodujemy sobie malenstwo.. Wiem czego chce, dojrzalem do tego zeby miec dziecko...

 

 

hmmmmmmmm......... No ja akurat mam w tym temacie inne zdanie. Gdybym czekał na godziwość i na warunki i na kasę porządną to byłbym lekko biologicznie ze słabym nasieniem chyba.

Zaczynałem mieć dzieci:

1. mieszkając u teściów

2. w nie moim mieszkaniu

3. - przypadkowy na "starość" (miałem prawie 40-stkę - "godziwie, z kasą ,

domem i stabilizacją")

Kocham ich mocno wszystkich, oni kochaja mnie, ale,ale,ale...........

Powiem Wam o moim lęku który mnie często dopada.

Nazywa się ten lęk - czy zdążę. Czy zdążę tegonajmłodszego odchować, wychować, przekazać, być ojcem fizycznie sprawnym przez cały czas kiedy będzie tego potrzebować.

No bo starsi już na studiach (najstarszy nawet zdążył mnie zrobić dziadkiem) ale ten przedszkolak, to jeszcze ho,ho,ho....w piłe grać, na nartach razem.

Na razie sie nie martwię.

Ale moje lata lecą szybciej, niż jego dorastanie.

Nie zapomne obrazka sprzed 4 lat.

Facet koło 50-ki usiadł z małym synkiem na ławce na moim osiedlu i zmarł na zawał.

Wciąż mnie ten obrazek lekko prześladuje.

Niestety biologii nie oszukamy.

(coraz gorzej zjeżdża mi się w Aqua Parku i coraz gorzej wyglądam po ekstremalnych karuzelach czy innych roolekasterach) :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze Joshi, ale jest rzucony temat o dzieciach to ludzie sobie wyrażają swoje opinie. Bez jakichś osobistych wycieczek.

Zgadza się. Wszystkie ględzące matki, ciotki i sąsiadki też przecież chcą dobrze... :)

 

A wyrażając opinię warto się skupić na mówieniu o swoich przekonaniach a nie na tym co powinni brać pod uwagę ludzie o nieco innych przekonaniach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmmmmmmm......... No ja akurat mam w tym temacie inne zdanie. Gdybym czekał na godziwość i na warunki i na kasę porządną to byłbym lekko biologicznie ze słabym nasieniem chyba.

 

Będę brutalna, ale skoro sprowadzaliście temat do kwestii statystycznych genetycznych itp to napiszę tak.

 

W przyrodzie, to słaby samiec (a w ludzkiej społeczności chyba za takiego należy uznać samca nie mogącego zapewnić pewnych standardów rodzinie) ma minimalne (jeśli w ogóle) szanse na potomstwo, bo samice kierują się względami głównie materialnymi (tak to chyba można uogólnić). I albo taki samiec wespnie się wyżej na drabince hierarchii albo zemrze bezpotomnie. Tylko wśród ludzi to się poprzewracało do góry nogami, bo dochodzi do sytuacji, że dziecko w drodze a warunków brak...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

shell -litości ..!!!! (jakbym moja matke słyszała :lol: :)

Nikomu nie robie na złość (musiałabym byc idiotka do potegi entej by tak wazny aspekt zycia - jak posiadanie dziecka - uzalezniac od tego "ze chce zrobic komus na złość" !i "udowodnienia za wszelka cene swojej racji) Nie obrazaj mnie az tak :).

Ja naprawde nie chce miec dzieci! i to od dawien- dawna i wraz z upływem lat nic sie nie zmienia :) (min. od 15 lat moje zdanie nie uległo zmianie )

To ze mi rodzina gledzi - owszem wkurza mnie (tak samo jak pytania typu: "czy naprawde nie robisz tego z przekory?" ) ale nie zmienie z tego powodu zdania.

Nie chce miec dzieci bo nie chce, sama z siebie bez "drugiego dna"

mozesz mi wierzyc albo nie :)

nie no co Ty, wierzę Ci

tylko, że jak mnie ktoś torturuje dziwnymi pytaniami (tzn. takimi , które dla mnie są dziwne) to odpowiadam tak, że zadaje pytanie po raz pierwszy i ostatni, ale rozumiem, że nie chcesz rodziny urazic :lol:

generalnie Mokka chyba juz pisała, że nigdy nie zadowoli siś POP, bo mimo iż dzieci posiadam, zaraz po gratulacjach z powodu urodzenia się drugiej dziewczynki pojawiały się niemal kondolencje, że to jednak nie chłopak,

teraz cały czas zastanawiam się nad trzecim dzieckiem ( może jednak synuś się trafi hahahahaha) ale już widzę rozdziawione buzie cobiektórych i komentarze w stylu " na pewno wpadli"

z tym że mnie chyba takie problemy ludzi śmieszą, jak mają tylko tyle do roboty, to czemu mam ich jedynego celu w życiu pozbawia :wink: ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmmmmmmm......... No ja akurat mam w tym temacie inne zdanie. Gdybym czekał na godziwość i na warunki i na kasę porządną to byłbym lekko biologicznie ze słabym nasieniem chyba.

 

Będę brutalna, ale skoro sprowadzaliście temat do kwestii statystycznych genetycznych itp to napiszę tak.

 

W przyrodzie, to słaby samiec (a w ludzkiej społeczności chyba za takiego należy uznać samca nie mogącego zapewnić pewnych standardów rodzinie) ma minimalne (jeśli w ogóle) szanse na potomstwo, bo samice kierują się względami głównie materialnymi (tak to chyba można uogólnić). I albo taki samiec wespnie się wyżej na drabince hierarchii albo zemrze bezpotomnie. Tylko wśród ludzi to się poprzewracało do góry nogami, bo dochodzi do sytuacji, że dziecko w drodze a warunków brak...

 

Joshi piękne podsumowanie tych biologiczno-ewolucyjnych wypocin 8) i trafne, nie wiem tylko czy adwersarze zrozumieją...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja Ci ględziłam?

 

Nooo. Od początku jak tylko zaczęłaś się wypowiadać w temacie...

 

Szczerze mówiąc, to Ty mi ględzisz od paru wątków, przekręcając moje słowa, w których nie było nic ofensywnego, tylko raczej pewna refleksja.

I być może wynika to z faktu, że parując różne ciosy przez dziweięć lat, jak pisałaś, zaczęłaś każdą opinię traktować jako wymierzoną przeciwko Twoim decyzjom.

 

Nie warto - zapewniam Cię. Jeśli masz obok siebie tyle ględołów, to dopiero po narodzinach dziecka sie zacznie... Dowiesz się, że za cienko ubierasz, za mało dajesz jeść, że Twój pokarm jest za chudy (ale znowu jak nie będziesz karmić piersią, to będziesz wyrodną matką), że dziecko nie ma apetytu i powinnaś z nim isć do lekarza, ale jak będziesz chciała dziecku ograniczyć słodycze, aby ten apetyt zwiększyć, to sie dowiesz, że odbierasz dzieciństwo..

 

Ja z kolei to właśnie przeszłam i też sie zafiksowałam, do tego stopnia, że na każdą uwagę mamy czy teściowej dotyczącą dziecka reagowałam jak pies na jeża - niezależnie, czy była to uwaga słuszna, czy niesłuszna. Ale to jest pułapka, na którą warto uważać.

 

I na koniec - nie zasłużyłam na Twoje zarzuty, które prawdopodobnie powinnaś skierować pod inny adres. W wypowiedziach zawsze staram sie zachować kulturę i obiektywizm. Jeśli tego nie widzisz - Twoja sprawa. Ja zrobiłam co mogłam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

shell - no własnie :)

jak ma sie za dużo dzieci to tez ludzie kręca nosem ... i np. fakt ze nikt w wielodzietnej rodzinie nie biduje i dzieciakom nic nie brakuje jakos jest dziwny dla zaakceptowania dla naprawde wielu ludzi ( tak jakby wielodzietnośc = sie patologia :/)

 

Chyba faktycznie - tak jak pisała Mufka - trzeba sie "chajtnąć" miedzy 20 a 25 rokiem zycia, zmajstrowac do 30 tki "parke" - chłopczyka i dziewczynkę i (drugie dziecko ewentualnie moze byc ciut później ale prze 35-tką ) i odetchnąc z ulgą że sie miesci w " ramach " :roll: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no nie.

Brak mi dystansu do Twoich wypowiedzi.

I Tobie najwyraźniej - do moich.

 

Więc może po prostu sobie poczytaj tylko to, co napisałam o ględzących ciotkach, bo Ci sie przyda. Ech, jak ja dobrze pamietam to poradnictwo laktacyjne z wiedzą z czasów wczesnego Gierka...;-)

 

Oczywiście nie zmuszam, i oczywiscie to Twoja decyzja :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

shell - no własnie :)

jak ma sie za dużo dzieci to tez ludzie kręca nosem ... i np. fakt ze nikt w wielodzietnej rodzinie nie biduje i dzieciakom nic nie brakuje jakos jest dziwny dla zaakceptowania dla naprawde wielu ludzi ( tak jakby wielodzietnośc = sie patologia :/)

 

Chyba faktycznie - tak jak pisała Mufka - trzeba sie "chajtnąć" miedzy 20 a 25 rokiem zycia, zmajstrowac do 30 tki "parke" - chłopczyka i dziewczynkę i (drugie dziecko ewentualnie moze byc ciut później ale prze 35-tką ) i odetchnąc z ulgą że sie miesci w " ramach " :roll: :lol:

To chyba nie ja pisałam, ale też mi się podoba takie dowcipne podsumowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

shell - no własnie :)

jak ma sie za dużo dzieci to tez ludzie kręca nosem ... i np. fakt ze nikt w wielodzietnej rodzinie nie biduje i dzieciakom nic nie brakuje jakos jest dziwny dla zaakceptowania dla naprawde wielu ludzi ( tak jakby wielodzietnośc = sie patologia :/)

 

Chyba faktycznie - tak jak pisała Mufka - trzeba sie "chajtnąć" miedzy 20 a 25 rokiem zycia, zmajstrowac do 30 tki "parke" - chłopczyka i dziewczynkę i (drugie dziecko ewentualnie moze byc ciut później ale prze 35-tką ) i odetchnąc z ulgą że sie miesci w " ramach " :roll: :lol:

Yyyyyyyyyyy raczej dzieci się powinno mieć wtedy, gdy sie tego bardzo chce.

Gdy rano się człowiek budzi z myślą o dzicku i z nią zasypia.Efektem "wychodzenia naprzeciw oczekiwaniom społecznym" są niekochane dzieci. Dzieci przeszkadzające rodzicom. Dzieci, dla ktorych "trzeba się poświęcać".

A więc - lepiej nie mieć niż mieć niechciane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yyyyyyyyyyy raczej dzieci się powinno mieć wtedy, gdy sie tego bardzo chce.

He he he... Chyba zgubiłaś wątek :) Chodzi o to kiedy i ile trzeba mieć dzieci, żeby mieć szansę na zadowolenie POP :)

 

 

Oooo. Moja ulubiona teściowa Kleopatry w TV... Ciekawe czy zrobią z tego "serial"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...