Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Spadek cen nieruchomosci


gumis107

Recommended Posts

No to jest to co ciagle pisalam - nawet w kryzysie liczy sie location, location,

 

location - czyli tzw bezpieczna dzielnica, dostep do srodkow komunikacji

 

miejskiej, dobre szkoly, bliskosc sklepow, parkow.....gdy gargamele z marmurami

 

w szczerym polu beda niesprzedawalne , mieszkanie w takiej lokalizacji zawsze sie

 

sprzeda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 874
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dziś w TVN 24 było o spadku cen.

No i ... owszem - szczególnie ceny domów spadły.

Wszędzie oprócz Warszawy - tu wzrosło o 5 %.

 

Ceny mieszkań spadły wszędzie - również w W-wie- o 11% :):)

 

Uważam, ze nadal to ceny o nieeeeeeeeebo za wysokie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej lump praski, dlaczego uważasz, że domy w okolicach W-wy są niesprzedawalne ? Napisz coś więcej o tym, przypadek Twoich znajomych nie może świadczyć o trendzie ogólnym. Poza tym, napisz również coś o domu tych znajomych. Jaki to jest projekt, ile metrów, czy dom jest całlkowicie skończony, czy są media i dojazd ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś w TVN 24 było o spadku cen.

No i ... owszem - szczególnie ceny domów spadły.

Wszędzie oprócz Warszawy - tu wzrosło o 5 %.

 

Ceny mieszkań spadły wszędzie - również w W-wie- o 11% :):)

 

Uważam, ze nadal to ceny o nieeeeeeeeebo za wysokie :)

 

A ceny mieszkan najmniej w Krakowie... I to mnie cieszy nie ukrywam. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom jak dom- jak to na tej linii - wg mnie nie za piekny - standart jak na obecne warunki srednia- krajowa , budowany trzy lata temu - nie sa w stanie wziasc nawet tyle ile kosztowalo ich wybudowanie.

 

Patrząc na ceny wywoławcze domów w okolicy Warszawy (powiat Otwocki) trudno mi uwierzyć w to co piszesz (ale obawiam się że jednak możesz mieć rację). Sąsiad sprzedaje najzwyklejszy dom ok 150 m2 i wystawił go za 1,2 mln. Jeśli chodzi o koszty jego wybudowania to szacuję maksymalnie na połowę tej kwoty i to razem z działką na której stoi. Drugi sąsiad twierdził kiedyś że za mniej niż 1.5 mln też by nie sprzedał (dom mniej-więcej taki jak w poprzednim przypadku). Wiele takich ofert widziałem - zwykła chałupa z katalogu, prosta i nieskomplikowana, a cena w milionach. Dla każdego kto widział budowę jest oczywiste że sprzedający buja w obłokach. Pytanie kto takie domy kupował?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze rynek wtorny jest wiekszy.

 

Dzialalnosc developerow wybitnie wspierala strone podazowa - budowali dodatkowe mieszkanai na sprzedaz. A teraz ten swiezy zastrzyk nieruchomosci ma szanse wyraznei sie zmniejszyc. W takiej sytuacji raczej bedziemy mieli do czynienia ze stabilizacja lub wzrostami niz spadkami.

 

Ostre spadki wg mnie beda mozliwe tylko wtedy gdy masowo nieruchomosci zaczna odbierac banki i licytowac je beda komoricy.

 

Oprócz rynku pierwotnego - deweloperskiego (w zapści) i rynku licytacji bankowych (słabo się rozwija, niestety dla potencjalnych kupujących) jest jeszcze rynek indywidualnie budowanych domów - który w tej chwili przeżywa rozkwit, po ostrym spadku kosztów odtworzeniowych.

 

Także wzrosty cen to może będą za 10 lat, jak na razie kierunek może być tylko jeden - w dół. Powód prosty - duża podaż domów pod miastami i możliwość zbudowania sobie własnego stanowi konkurencję nie do przeskoczenia dla anemicznej deweloperki.

 

Pogadamy o perspektywach wzrostów, jak pustaki ceramiczne (maxy) znowu będą po 8 zł, jak na razie to nie widzę (od wielu miesięcy) żeby były w stanie przeskoczyć barierę 3 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Domy w okolicach Warszawy sa j u z niesprzedawalne - wiem, bo moi znajomi staraja sie od roku sprzedac dom w Zielonce.

 

Widać mało się starają. Znam kilka przypadków. jeden z ostatniego tygodnia.

 

Po jakich cenach schodzi?

 

Każdy rynek, bez wyjątku, da się zczyścić przy odpowiednio niskiej cenie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom jak dom- jak to na tej linii - wg mnie nie za piekny - standart jak na obecne warunki srednia- krajowa , budowany trzy lata temu - nie sa w stanie wziasc nawet tyle ile kosztowalo ich wybudowanie.

 

Patrząc na ceny wywoławcze domów w okolicy Warszawy (powiat Otwocki) trudno mi uwierzyć w to co piszesz (ale obawiam się że jednak możesz mieć rację). Sąsiad sprzedaje najzwyklejszy dom ok 150 m2 i wystawił go za 1,2 mln. Jeśli chodzi o koszty jego wybudowania to szacuję maksymalnie na połowę tej kwoty i to razem z działką na której stoi. Drugi sąsiad twierdził kiedyś że za mniej niż 1.5 mln też by nie sprzedał (dom mniej-więcej taki jak w poprzednim przypadku). Wiele takich ofert widziałem - zwykła chałupa z katalogu, prosta i nieskomplikowana, a cena w milionach. Dla każdego kto widział budowę jest oczywiste że sprzedający buja w obłokach. Pytanie kto takie domy kupował?

 

Linia otwocka to co innego niz linia Warszawa - Tluszcz :D

 

Nawet architektura na tych liniach kiedys byla odmienna, z ladnym kolorytem lokalnym.

 

Linia otwocka ma o sobie duze mniemanie ( powody sa przedwojenne :D )

 

Moga wystawiac te domy i po 2 mln - ale co z tego ? Pytanie kto to kupi.

 

Odp - nikt.

 

W Konstancinie domy wystawione na sprzedaz - nie wiem jakie ceny, pewno z kosmosu - tez sobie stoja juz od roku ......i tak sobie postoja z 10-15 lat.

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę, podziwiam Twoje dobre samopoczucie (w ferowaniu rozstrzygnięć nie mających oparcia w wiedzy, a co najwyżej w pobieżnych obserwacjach).

 

Kształtowanie się cen na poszczególnych rynkach lokalnych i co najważniejsze - wzajemne relacje między popytem a podażą - nie dadzą się uogólnić. Po prostu nie ma jednego rynku "podwarszawskiego".

 

Akurat znam taki, na którym ceny nie sięgają tych "konstancińsko-magdalenkowych", ale są na pewno wyższe od "otwockich" (oba rynki określam w dużym uproszczeniu).

 

I nie odczuwam (a nieźle znam rynek) braku zainteresowania zakupem domów - w różnym stanie, z rynku wtórnego i pierwotnego. Fakt, oferta jest większa, transakcji jest mniej, ale chęci do obniżenia cen nie ma i nie będzie (no chyba, że zagraża licytacja lub jakaś bardziej lub mniej formalna egzekucja).

 

Kto nie musi - ten nie sprzedaje. Jest tak, jak z akcjami na giełdzie. Dopóki nie "podeszliśmy" do ich sprzedaży nie wiemy ile są naprawdę warte, a notowania, które analizujemy dają nam obraz przeszły - na pewno nie teraźniejszy ani przyszły.

 

Jeśli chcesz dalej uprawiać folklor na temat cen nieruchomości - to, sugeruję, może w innym wątku? Hyde Park?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tu w USA domy zaczynają sie powoli sprzedawać. Ostatnio pośredniczyłem w sprzedaży domu w Orem (koło Salt Lake City) i po 37 dniach, 4 dni temu mieliśmy closing. Dom poszedł za $295 K ( cena wywoławcza- $300K). A więc upust niewielki. Mój kolega (też pośredniczy w sprzedaży nieruchomości) sprzedał ostatnio 3 domy. Niedaleko mojego osiedla rozpoczęto budowę nowego kondominium obliczonego na 60 domków szeregowych, z których już zakupiono 24, a budowę dopiero zaczęto. Ceny nie są wcale takie niskie i bardzo przypominają te sprzed lat kilku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oprócz rynku pierwotnego - deweloperskiego (w zapści) i rynku licytacji bankowych (słabo się rozwija, niestety dla potencjalnych kupujących) jest jeszcze rynek indywidualnie budowanych domów - który w tej chwili przeżywa rozkwit, po ostrym spadku kosztów odtworzeniowych.

 

Także wzrosty cen to może będą za 10 lat, jak na razie kierunek może być tylko jeden - w dół. Powód prosty - duża podaż domów pod miastami i możliwość zbudowania sobie własnego stanowi konkurencję nie do przeskoczenia dla anemicznej deweloperki.

 

Pogadamy o perspektywach wzrostów, jak pustaki ceramiczne (maxy) znowu będą po 8 zł, jak na razie to nie widzę (od wielu miesięcy) żeby były w stanie przeskoczyć barierę 3 zł.

 

Podziwiam pewnośc z jaką mowisz o 10 - letniej perspektywie rynku nieruchomości.

Jak sam napisałeś, caly rynek nieruchomości nie zalamal się - wciąż funkcjonuje

budownictwo indywidualne. Cena maxa nie jest w stanie wzrosnac powyzej 3 zl ale i nie spada ponizej 2 zl.

A ci developerzy ktorzy chca dalej funkcjonowac na rynku nie beda tego robic ponizej kosztow - spadek maxa wyznacza czesciowo spadek cen mieszkan przez nich budowanych. Jesli materialy nie tanieja, to albo przestaje obnizac ceny albo rezygnuje z dzialalnosci. Jak zrezygnuje to bedzie mniej mieszkan.

 

Obecne ceny materialow pomimo tego ze sa duzo nizsze niz w 2007 roku i tak sa wyzsze od tych z 2005 roku i jakos nie widac obecnie dalszych ostrych spadkow cen (surowce - stal, miedź itp również odbiły).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprzedaz nieruchomosxi w Stanach wzrosla w porownaniu z tym samym

 

okresem roku p o p r z e d n ie go - dzieki temu, ze p r e z y d e n t Obama

 

pozwlil na odpisanie 7 tysiecy od podatku przy zakupie domu .

 

Niemniej liczba egzekucji komorniczych wzrosla i licza sie z tym , ze w

 

nadchodzacym roku 48 % tych , ktorzy splacaja raaty za dom moze moc przestac to robic.

 

Za wesolo to nie wyglada.

 

Wzrosla tez sprzedaz nowych samochodow bo wszedl w zycie program r z a d o

 

w y Cash for clunks - czyli za starego grata mozna bylo dostac do 4 i pol

 

tysiaca , ktore odliczali ci od ceny nowego samochodu - ale program skonczyl sie

 

wczoraj i sprzedaz nowych samochodow zblizy sie do zera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpis $7000 od podatku przy średnim dochodzie rocznym $50K oznacza nie wiecej niż $500. Wielka mi oszczednność! :o Można więcej oszczędzić targując się mądrze przy zakupie. Mój klient opuścił $5K i po miesiącu sprzedaliśmy dom. To dopiero jest oszczędność. Ingerencja rządu nie ma nic wspólnego z rynkiem nieruchomości. On reguluje się sam. A jesli chodzi o samochody, to rzeczywiście ludziska pozbyli się starych gratów produkcji amerykańskiej, aby zamienić je na nowe amerykańskie graty ( zresztą za pieniądze podatników) i sprzedaż tych nieco wzrosła, ale wkrótce znowu spadnie, bo amerykańscy producenci nie są w stanie konkurować z Toyotą czy Hondą, które tu w Ameryce, rękami amerykańskich robotników, nagradzanych godziwie ale nie tak jak nagradzają amerykańskie firmy swoich związkowców. Związki zawodowe już wkrótce rozłożą amerykański przemysł motoryzacyjny, to tylko kwestia czasu - bo rząd nie może i nie będzie ich bez końca ratował pieniędzmi podatników a konkurowac przy prawie trzykrotnie wyższych płacach, bez pogorszenia jakości się nie da. Nie jest sprawiedliwym fakt, że automakers, pracujący w białych (czy niebieskich) koszulach zarabiają w USA dwukrotnie więcej od górników węgla.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykanski przemysl samochodowy juz jest rozlozony - Detroit to teraz ponury obraz .

 

Ale GM rozlozyly nie zwiazki zawodowe , panie Pigwa, tylko brak wyobrazni i

 

myslenia kategoriami nieco szerszymi niz swoje 20 mln dolarow rocznie b o n u

 

s a , CEO offcuff i kierownictwa .

 

Projektujac duze, nieekonomiczne samochody, ktorych w dobie drogiej benzyny

 

nikt przytomny nie zamierza kupowac i gdy stoimy przed kolejna rewolucja

 

przemyslowa nastawiona na odnawialne zrodla energii .

 

W Indiach ruszyla sprzedaz telefonow na baterie solarne.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...