Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Był temat o teściowych - to teraz dzieci na tapetę


bobiczek

Recommended Posts

Uważacie że mieszkanie z dziećmi, które założyły rodziny jest cool?

Standardy zachodnie czy to w filmie , czy w literaturze zawsze ukazają życie na zachodzie osobno - i to jak najszybciej.

To chyba normalne że każdy młody jak dorośnie marzy o życiu na własny rachunek.

Nasze stare spowodowane przez komunę stereotypy spowodowały, że w budowanym domu zrobiłem miejsce dla wszystkich - a wszyscy sobie po prostu odeszli do swojego dorosłego życia.

I teraz-uwaga..........

Pytanie.

Czy warto marzyć, chcieć , żeby dzieci ze swoja rodzina zamieszkiwały z nami?

NIE

Wierzcie mi.

Biologia człowieka powoduje - że im starszy tym więcej oczekuje od życia stabilizacji i spokoju.

A przy żonatym, dzieciatym potomku jej nie ma.

Domy wielopokoleniowe to bujda.

Konflikt na płaszczyźnie mąż-żona , podwojony o dzieci, potrojony o teściowych - może być nie do wytrzymania.

A to dlatego, że myślimy o jednym, a okazuje sie drugie-tak jak u mnie.

Drugie to - ,,,,,albo nie napiszę Wam później.

Napiszę Wam jak u mnie zmienił sie sposób myślenia o tym co propagowane twórczo bezsensownie - w zderzeniu z realem.

Co jest stanem który wszyscy oceniają jako przepiękny i bezwartościowy - a mój dla siebie, nazywa się "nie po to zdrowie i pieniądze poświęciłem, żeby teraz mieć ograniczenia"

Kto zna i rozumie niech napisze.

(tylko nie zaczynajcie od dziada i ojca despoty - nieprawda) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 197
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Posunę się dalej :

 

Nie zamierzam zajmować się przyszłymi wnukami.

Mam głeboką nadzieję, że moi synowie się ożenią i wyprowadzą. Sami stanął na własnych nogach i będą zdolni utrzymać swoje rodziny.

Nie planuję mieszkać z nimi do usranej śmierci i bardzo współczuję rodzicom, ktorzy mają taką sytuację. To musi być potwornie frustrujące.

 

oczywiście - jesli będzie taka potrzeba - pomogę. Ale w ograniczonym zakresie. Nie zamierzam ich obsłuugiwać, karmić, poić, opierać, i wychowywać ich dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że to moje pobożne życzenia, ale byłabym... hmmm radykalna ?

 

A bywam taka niestety . Również w stosunku do moich dzieci. Zapewne poszukałabym im mieszkania na wynajem (małego i taniego) może pomogła znaleźc pracę, może dopłaciła 1/3 czynszu (może drudzy rodzice też by dołożyli 1/3 czynszu ?) .

Jeśli sami nie zrozumieją, że pora sie wyprowadzić - cóż - ja musiałabym im pomóc. Może to wredne i okrutne, ale ... cóż. Ja też chcę żyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze możesz zostać zaskoczona jak ja - sytuacją w którą nie wierzysz i która Ci nie odpowiada za bardzo, ale musisz ją do wiadomości przyjąć.

Piszesz że nie pomożesz

Nie wierzę, to Twoje dziecko, pogodzisz się z wszystkim jak ja.

Z całym dobrodziejstwem.

Weź zaprzecz - to dla mnie nie jesteś rodzicem jakby co.

I nie próbuj mi napisać czasem że "każdy jest kowalem swego losu i jak se poscieliles to sie wyspij

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie chodzi o to, żebym nie pomogła. Pomogłabym - ale w takim zakresie w jakim bym mogła. Dałabym raczej wędkę - nie rybę.

 

Ja wytrzymałam z rodzicami 3 miesiące. Potem wiedziałam, że się pozabijamy. Wynajęliśmy mieszkanie. Generalnie jedliśmy tynk ze ścian, a moi rodzice nie bardzo mogli pomóc. Jak pomagali ? Ano pamiętam jak mi mama schab kupiła :) Raz :) Kupili nam wózek :)Ja się nie nabijam - to była ogromna pomoc. Ale to był ich wybór, a nie moja zachcianka.

Jesli się płodzi dzieci to dobrze umieć je utrzymać - moi rodzice wyszli z takiego założenia - i dobrze. Dzieki temu nauczyliśmy się oboje stać na własnych nogach. Dodam, że miałam 21 lat jak wyszłam za mąż, a mój facet 22.

Dziś wiem, że ten "zimny wychów cieląt" dał mi wiele. Bardzo wiele. Choć wtedy może myślałam trochę inaczej :wink:

Trudno zrozumieć, że nie jest się już kochaną córunią tatunia tylko żona i matką :) Ale to możliwe. tak jak praca po nocach, gdy dzieci spią. To możliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak rozumiem, mówimy o "dużych dzieciach". O takich co wzięły slub. Co są razem. No to dlaczego nie pozwolić im żyć samodzielnie ? Samodzielnie płacić rachunki, gotować, prać swoje rzeczy, zajmować się sobą ? Mój mąż wyjeżdżał pół roku na rok, a nie mieszkałam z rodzicami .

Przecież takie życie z rodzicami to "życie na niby". Ani sie porządnie pokłócić, ani pokochać , ani nauczyć sie siebie nawzajem.

Dlaczego więc nie są samodzielni ? Dlaczego nie mieszkają oddzielnie ? Bo po co ? Bo wygodniej ? Bo ich nie stac ? Bo nie chcą ? Nie rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Nefer!

Do roboty, kopać doły i radź se sam, skoro taki byłeś głupi.

Ale ja uznałem inaczej - studjujcie oboje, kończcie marzenia swoje..............

I co mądralo?

Powiesz swojej latorośli - "wybrałeś radź se sam? CO?"

DAWAJ

cwaniaro...... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwileczkę.

Uzgodnijmy pewne fakty :

 

Postanowili wziąć ślub będąc na studiach ?

No to chyba wiedzieli co robią.

Mają dzieci ?

 

Wytłumacz mi dlaczego nie mogą mieszkac oddzielnie , bo nie rozumiem. Przecież są "oddzielną rodziną".

Przecież na studiach można pracować. Możecie i m pomóc sie utrzymać (jak dacie radę) O co chodzi ? Może to Wy nie chcecie ich puścić , co ? I szukacie tych wszystkich "realizacji marzeń" itp ?

 

Zawsze mogli "kończyć swoje marzenia" w inny sposób. Nie wyobrażam sobie być z mężem na czyjejś łasce.

Nie wyobrażam sobie sprowadzić do domu rodziców obcego faceta (no bo jakby nie patrzec mój mąż to dla nich obcy facet) i zmuszac ich do dostosowania się lub mojego męża zmuszać, by on sie dostosował.

No ja po prostu tego nie rozumiem. Dlatego pytam : ococho....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Nefer!

Do roboty, kopać doły i radź se sam, skoro taki byłeś głupi.

Ale ja uznałem inaczej - studjujcie oboje, kończcie marzenia swoje..............

I co mądralo?

Powiesz swojej latorośli - "wybrałeś radź se sam? CO?"

DAWAJ

cwaniaro...... :D

Sorka bobiczek, ale jeśli dzieci liczą na permanentną pomoc rodziców to coś nie halo jest :roll:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się zgadzam z Neferką, ale dzieci nie mam, wiec wypowiem się z innego punktu widzenia z własnego doświadczenia:

- studia wybrałam poza domem rodzinnym, bo tak bardzo chciałam z daleka od rodziców

- mój mąż w czasie studiów mieszkał z rodzicami - do dziś żałuje czego nie przeżył w tym czasie, ale po studiach się do mnie urwał nadrabiać :)

- jeden z moich poważniejszych facetów mieszkał na studiach z rodzicami - nie jesteśmy razem bo był wtedy dla mnie nie dość samodzielny, po tym zerwaniu wyprowadził się od rodziców - widać przyznał mi rację

- nie dostałam od rodziców mieszkania ani kasy, ale dostałam języki, dobre studia i wiarę w siebie i dumna jestem, że mam tak aktywnych rodziców, którym się tyle chce teraz i jeżdza sobie po świcie i działkę kupili żeby się budować i nic od nich nie oczekuję poza miłością :), wielu moich znajomych przyjechało ze mną na studia i myślą tak samo

- wielu moich znajomych nie dostało od rodziców tej wiary i siły w siebie, a dostały nadopiekuńczość - tj. mieszkanie, a potem pracę - i to uważam była duża krzywda im zrobiona, gdyż do dziś na nich polegają, a nie na sobie, a co niektórzy to wręcz jedyne co umieją to żerować na rodzicach

- widziałam też znajomych, którym oderwanie od rodziców nie pomogło i wpadli w różne tarapaty (dragi, alkohol, itp) - nie wiem co jest czynnikiem w tym wypadku, może gdby rodzice byli to by się nie wydarzyło

 

Dlatego obiecałam sobie kiedyś (i mąż popiera), że na studia własne dzieci z domu wykopiemy, chociażbyśmy w jednym mieście mieszkali (jak nie będzie kasy to zamelduje u babciu czy gdziekolwiek i do akademika wyślę), bo uważam, że tak będzie lepiej dla nich.

 

Oczywiście wszystkie wyżej wyrażone opinie są tylko moje i mogą być błędne i szkodliwe :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważacie że mieszkanie z dziećmi, które założyły rodziny jest cool?

Czy warto marzyć, chcieć , żeby dzieci ze swoja rodzina zamieszkiwały z nami?

NIE

Wierzcie mi.

Biologia człowieka powoduje - że im starszy tym więcej oczekuje od życia stabilizacji i spokoju.

A przy żonatym, dzieciatym potomku jej nie ma.

Domy wielopokoleniowe to bujda.

Nie wiem czy jest cool ?

Nie wiem czy warto marzyc o zamieszkiwaniu z dzieckiem, skoro samemu sie spieprzalo od rodziców tylko kurz sie unosił ....(ja tak miałam !). Byłam nieszczęsliwa w domu, ciagłe napominanie 25, 26-letniej kobiety, ciagłe niezadowolenie z tego, że mam inne zdanie ! Diametralnie inne poglady na wszystko !!! Dwa różne swiaty.

Jak dostałam klitke bez kuchni w wiezowcu, to byłam najszczęsliwsza mężatką tylko z tego powodu. Bo po slubie przez 3 m-ce nadal mieszkalismy osobno, bo nie bylo mozliwości w żadnym mieszkaniu, ani u mnie ani u męża. A w tamtych czasach nie bylo mieszkan na wynajem, proponowano nam sam pokój z piecem na węgiel poza granicami miasta, bez kuchni i własnej łazienki....

Więc doczekalismy, jakims cudem dostałam kawalerkę, na która wkład byl wpłacony 8 lat wczesniej.

 

A dzisiaj ...

ja nie moge sie chyba wypowiadac .... będzie dom i będzie mieszkanie, bo go nie sprzedaje, a syn jest jedynakiem, więc no problem z wynajmowaniem, płaceniem, ewentualnymi kredytami na mieszkanie, których to kredytów żaden bank by mu nie dał .... kiedy on będzie zarabiał tyle żeby mu dali 200 000 ?

Ale ja to przewidziałam, zapieprzałam jak wół przez kilkanaście lat, dopiero ostatnio zwolniłam .... i jest. Ale zdaje sobie sprawe, że wiekszość tak nie ma, tak nie mogła ... więc co ?

 

Bobiczku

masz racje, że biologia czlowieka powoduje, że z wiekiem oczekuje spokoju i stabilizacji. Moj mąz juz teraz krzyczy, że chce sam mieszkać.

Dzisiaj w nocy mlody latał, kąpał sie przed północą, wychodził na jakąś imprezę, ubierał, trzaskał drzwiami a potem wrócil nad ranem, tez słyszelismy ... i żadne z nas sie nie wyspalo. A co by bylo jakby bylo małe dziecko płaczące co noc ....

nie wiem, naprawde nie wiem ....

ale to jest niezaprzeczalny fakt, że domy wielopokoleniowe to bujda !

Może w dawnych czasach to bylo mozliwe, żeby mieszkac razem, mentalność ludzi była inna, okoliczności inne (telefonów nie bylo, internetu nie bylo, samochodów nie bylo, prundu nie bylo), z kurami sie szlo spać, świtem wstawalo ....

A teraz ? Inny świat ! Światopogląd przecietnego czlowieka tak odbiega od dawnego ! Młody sie ze starym za Chiny nie chce zgodzić. Wszystko inaczej.

 

A ja i tak po cichu mysle, że pomieszkaja z nami, zobaczymy, czas pokaże ....

 

[/i]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w zasadzie to o czym my tu gadamy ?

Przecież to my wychowujemy nasze dzieci. To co przyniesie nam los - w tej kwestii - jest jedynie efektem tego wychowania. BYć może od tego trzeba zacząć ?

Moje dzieci wiedzą od dawna, dawna ( pomimo, że mają 17 i 15 lat), że ja nie zamierzam wychowywać ich dzieci ani ich utrzymywać. I jeśli zamierzają sie rozmnożyć lub ożenić, to niech to zrobią wtedy, gdy będzie ich na to stać. Co będzie ? Życie przyniesie odpowiedź. Ale ja będę konsekwentna - nie zamierzam być budzona przez wnuka 6 razy w nocy. nawet jesli mnie to będzie kosztowało czas, pieniądze i zdrowie (krwawiące serce).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz byłam na jakimś tam terningu prze firmę stawianym, żeby nam nie odbiło od nadmiaru pracy i tam był taki trener, który twierdził, że to odrotnie - na starość dzieci powinny się zajmować rodziacami i płacić im kasę - bo to jest zgodne z tradycją. Ja bardziej wierzę w pogląd, że bierze się od rodziców, żeby oddać dzieciom, ale ten trener był przekonujący i twierdził, że edukuje dzieci, że będzie oczekiwał 10% ich zarobków. Jest to jakiś sposób.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja spoko, że bym pomogła. Mam tak, że uważam, iż moje dzieci to najważniejsza dla mnie sprawa na tym świecie. Jak im nie pomogę, to komu pomogę - no komu? Sobie? Raczej zaszkodzę sobie, bo źle bardzo bym się czuła z myślą, że mogę pomóc, a nie robię tego.

Nie mam też obaw o ewentualne wspólne zamieszkanie - jak będzie trzeba, to i zamieszkają. Od ponad 20 lat mieszkam z teściami i wierzcie mi - rodzina wielopokoleniowa to nie żadna bujda, tylko trzeba mieć trochę szczęścia i trafić na dobrych teściów. A kluczowa sprawa to rozdzielność kuchni i łazienki, żeby sobie w drogę nie wchodzić. :wink:

Jesteśmy wszyscy silnie związani. My pomagamy rodzicom w wielu sprawach, Oni nam. Teściowa gotuje dla wszystkich obiady - zawsze czeka na nas gorący posiłek na stole.

Ja załatwiłam Jej wiele lat temu pierwszy w życiu pobyt w sanatorium, bo spracowana jest bardzo. Razem wszyscy pracujemy w polu i wokół domu. Kto był u nas to wie, że nie ściemniam i że Teściowie są naszą podporą. Mam nadzieję, że my ich także.

A poza tym mam jeszcze taki malutki (egoistyczny) powód - fajnie będzie mieć zawsze kogoś obok siebie na stare lata. :wink:

Żeby tylko Młodzi chcieli z nami mieszkać... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tak nawiasem mówiąc Bobiczku, podjęłabym taka sama decyzje jak Ty .... zapewniłabym kąt na czas aż do ukonczenia studiów, pomimo że miałabym takie same problemy i napewno czułabym sie zmeczona ciagła kolomyją z tym majdanem ...

To wszystko niedługo sie ulozy. Mlodzi skończa studia, małe podrosnie, zaczna pracować, wynajma mieszkanie, usuna sie na swoje a Ty będziesz miał spokój i radość z tego, że dzieciom sie dobrze układa.

Teraz jestes zmeczony, masz prawo byc zmeczony, codzienne zycie w wielopokoleniowej rodzinie jest męczące. Tylko rozdzielenie dorosłych dzieci od rodziców i starszych rodziców od dzieci gwarantuje spokój i komfort zycia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...